Dziennik gajowego Maruchy

"Blogi internetowe zagrażają demokracji" – Barack Obama

  • The rainbow symbolizes the Covenant with God, not sodomy Tęcza to symbol Przymierza z Bogiem, a nie sodomii


    Prócz wstrętu budzi jeszcze we mnie gniew fałszywy i nikczemny stosunek Żydów do zagadnień narodowych. Naród ten, narzekający na szowinizm innych ludów, jest sam najbardziej szowinistycznym narodem świata. Żydzi, którzy skarżą się na brak tolerancji u innych, są najmniej tolerancyjni. Naród, który krzyczy o nienawiści, jaką budzi, sam potrafi najsilniej nienawidzić.
    Antoni Słonimski, poeta żydowski

    Dla Polaków [śmierć] to była po prostu kwestia biologiczna, naturalna... śmierć, jak śmierć... A dla Żydów to była tragedia, to było dramatyczne doświadczenie, to była metafizyka, to było spotkanie z Najwyższym
    Prof. Barbara Engelking-Boni, kierownik Centrum Badań nad Zagładą Żydów, TVN 24 "Kropka nad i " 09.02.2011

    Państwo Polskie jest opanowane od wewnątrz przez groźną, obcą strukturę, która toczy go, niczym rak, niczym demon który opętał duszę człowieka. I choć na zewnatrz jest to z pozoru ten sam człowiek, po jego czynach widzimy, że kieruje nim jakaś ukryta siła.
    Z każdym dniem rośnie liczba tych, których musisz całować w dupę, aby nie być skazanym za zbrodnię nienawiści.
    Pod tą żółto-błękitną flagą maszerowali żołnierze UPA. To są kolory naszej wolności i niezależności.
    Petro Poroszenko, wpis na Twiterze z okazji Dnia Zwycięstwa, 22 sierpnia 2014
  • Kategorie

  • Archiwum artykułów

  • Kanały RSS na FeedBucket

    Artykuły
    Komentarze
    Po wejściu na żądaną stronę dobrze jest ją odświeżyć

  • Wyszukiwarka artykułów

  • Najnowsze komentarze

    Harakiri Sepuku o Czekam na koniec „lewicy”
    Harakiri Sepuku o UE to projekt amerykański
    Krzysztof M o UE to projekt amerykański
    Voodoosch o Zwyzywały dyrektorkę szkoły od…
    Harakiri Sepuku o Cywilizacja śmierci III
    Boydar o Wolne tematy (24 – …
    revers o Wolne tematy (24 – …
    lewawo o Niebezpieczny narkotyk z USA d…
    Boydar o Niemiecki minister grozi…
    Kar o Kanada sfinansuje dewiantowi i…
    Józef Bizoń o Niemiecki minister grozi…
    Józef Bizoń o Niemiecki minister grozi…
    matirani o Niemiecki minister grozi…
    Harakiri Sepuku o Jozef Tiso – początki kariery…
    Odonata o Dlaczego Europa nie słucha już…
  • Najnowsze artykuły

  • Najpopularniejsze wpisy

  • Wprowadź swój adres email

    Dołącz do 707 subskrybenta

+ Dr Artur Górski: Autorytet – służba i szacunek (1999)

Posted by Marucha w dniu 2022-10-04 (Wtorek)

Cóż to jest autorytet? To magiczne słowo, nieuchwytne, nienamacalne. Mimo, że w dzisiejszych czasach mówiąc o ziemskich autorytetach nie myśli się o Bogu, słowo to wciąż żyje i znaczy bardzo wiele, posiada konkretną treść.

Najprościej można powiedzieć, że autorytet oznacza powagę umysłową lub moralną, to bycie znamienitym w jakieś dziedzinie wiedzy czy działalności, to posiadanie wpływu i znaczenia. I to by wystarczyło, jeśli chodzi o prostą, krótką, definicję.

Ale to za mało, by poznać istotę autorytetu, by wiedzieć, czym on naprawdę jest i jak działa, czy raczej – jak oddziałuje, szczególnie gdy dotyczy władzy.

Istota autorytetu

Rozszerzmy nieco powyższą definicję autorytetu pamiętając, że nie ma jakiejś jednej, obowiązującej definicji. Mogą mieć miejsce tylko próby zdefiniowania, czy opisania zjawiska, jakim jest autorytet.

Aby mieć autorytet, trzeba wprzód posiadać obiektywne cechy charakteru, umiejętności, walory umysłowe – ponadprzeciętne, a wręcz doprowadzone do optimum, które tworzą silną osobowość. Silna osobowość rodzi się w człowieku, który jest w pełni samodzielnym, niezawisłym indywiduum, aktywnym, twórczym. Z takiego człowieka musi emanować osobowość. Musi on mieć osobistą charyzmę.

Słowo autorytet, w języku łacińskim – auctoritas, tłumaczy się z jednej strony jako władza, wpływ, z drugiej zaś jako powaga moralna. Aby być autorytetem, w postępowaniu, w codziennym działaniu trzeba kierować się trzema wartościami moralnymi, stanowiącymi pewną nierozerwalną całość. Są to: prawda, sprawiedliwość i odpowiedzialność.

Można by postawić filozoficzne pytanie: cóż to jest prawda? Nie będziemy silili się na filozoficzną odpowiedź. Wystarczy w tym miejscu stwierdzić, że prawda jest przeciwieństwem kłamstwa, rozumianego nie tylko jako powiedzenie nieprawdy, ale także jako przyjęcie fałszywej postawy. Życie w prawdzie, to bycie prawdziwym w każdym calu, w myśli, w mowie i w uczynku. Zgoda z prawdą rodzi wiarygodność autorytetu.

Sprawiedliwość? Całe traktaty napisano na temat sprawiedliwości. My natomiast ograniczymy się do stwierdzenia, że jest to uczciwe przyznanie tego, co się komu należy, rzeczy lub racji. Sprawiedliwość możemy odnaleźć w osądach, w postępowaniu, w odpowiednim traktowaniu kogoś. Trzeba być sprawiedliwym i wobec siebie i wobec innych. Jest tylko jedna sprawiedliwość – oparta na prawdzie. I musi być egzekwowana odważnie, konsekwentnie, choćby to miało być bolesne.

Poczucie odpowiedzialności – to kolejny obowiązek moralny. Człowiek tylko wtedy może być autorytetem, jeśli nie uchyla się od odpowiedzialności, jeśli potrafi być osobiście odpowiedzialny za głoszoną prawdę i brać na siebie odpowiedzialność za innych, lub za coś. Człowiek odpowiedzialny jest sprawiedliwy wobec siebie i innych w tym sensie, że potrafi przyznać się do błędu i ponieść konsekwencje za swoje działanie, postępowanie. Człowiek odpowiedzialny to taki, na którym inni mogą polegać.

Dopiero zespolenie wartości osobowych i moralnych daje – dzięki łasce Bożej – pełnię autorytetu. A jeśli nawet ktoś stał się autorytetem, to niech pamięta, że bardzo łatwo można przestać nim być. Nie wystarczy być władzą, by mieć autorytet.

Autorytet jako zjawisko społeczne

Autorytet nie jest zjawiskiem pojawiającym się w społecznej próżni. Wręcz przeciwnie, jest zjawiskiem jak najbardziej społecznym ze wszystkimi tego konsekwencjami. Autorytetem można być tylko w oczach innych ludzi – to zasłużyć na miano autorytetu, to cieszyć się poważaniem innych, to być przez innych za autorytet uznanym. Być uznanym – to być kimś, z czyim zdaniem, decyzją lub postawą inni się liczą. Decyzję chcą dobrowolnie wykonać, a postawę naśladować. W autorytecie nie ma nic z przymusu. Uleganie jemu ma coś z fascynacji, z zauroczenia. Bowiem autorytet zawsze idzie w parze z wielkością, z tajemniczością, z mocą, której ludzie poddają się dobrowolnie, a czasem z ochotą.

Szukanie, kreacja autorytetu i poddanie się mu jest naturalną, wewnętrzną potrzebą człowieka. Jako istoty społeczne, żyjące w grupie, ludzie szukają wokół siebie punktu odniesienia dla swych poczynań, wypatrują wyroczni, przewodnika, kierownika, przywódcy, swoistego punktu koncentracji myśli, działań i uczuć. Prawdziwy autorytet władzy oparty jest na relacji wzajemnej miłości – władcy i rządzonych.

Czasem ludzie potrzebują pomocy i zwracają się o nią właśnie do autorytetu, gdyż do władzy opartej na autorytecie mają zaufanie i wierzą w jej pomoc. A autorytet nie powinien zawieść. Od tego, czy pomoc ta zostanie udzielona, czy osoby zostaną dobrze tj. odpowiedzialnie pokierowane, w znacznej mierze zależy trwanie autorytetu władzy. Bo skuteczność, zwycięstwa, zdrowe owoce konkretnej pracy budują autorytet, a następnie umacniają go, zaś wszelkie niepowodzenia, porażki, szczególnie gdy się powtarzają, z czasem mogą obniżyć autorytet.

Osoba nawet najbardziej moralna, aby być skuteczną w działaniu społecznym, musi być wsparta siłą fizyczną, czyli posiadać instrumenty do egzekucji swych decyzji. Nie wystarczy bowiem wydać mądre decyzje, trzeba jeszcze umieć i móc te decyzje wyegzekwować. W tym przypadku siła staje się fizycznym narzędziem autorytetu, a autorytet legitymizuje, usprawiedliwia siłę, staje się jej moralną podporą. Największą skuteczność można osiągnąć wtedy, gdy siłę autorytetu jednostkowego, osobowego wesprze się siłą autorytetu instytucjonalnego, urzędowego, gdy za osobą stoi instytucja urzędu lub godności, za instytucją tradycja, ta zaś wskazuje na Boże źródło autorytetu. Pod jednym wszak warunkiem: że w społeczeństwie autorytet, tradycja i Bóg mają jeszcze jakiekolwiek znaczenie.

Dlaczego autorytety upadają

Ostatnie sto lat uwidoczniły jasno zwycięstwo odniesione przez suwerenność ludu, despotyzm mas i zasadę większości nad autorytetem. Ale destrukcja autorytetu zaczęła się znacznie wcześniej, z chwilą jego desakralizacji.

Dawnymi czasy autorytet ludzki był cząstką, namiastką autorytetu Bożego, z którego jakby wypływał, od którego brał moc i w imieniu którego oddziaływał. Dopóki autorytet Boga i człowieka (władcy) zlewał się w jedno w odbiorze społecznym, co najpełniej miało miejsce w średniowieczu, nie śmiano poddawać w wątpliwość autorytetów. Autorytet był świętym misterium, niepodważalnym, niekwestionowanym. Jako taki przysługiwał tylko nielicznym, wybrańcom Boga, czy to z racji urodzenia, czy też piastowanej funkcji.

Jednak wraz z tzw. postępem, gdy wiele tajemnic przestało być tajemnicami, gdy pojawiło się coraz więcej odpowiedzi na pytania „bez odpowiedzi”, człowiek uwierzył w siebie, w swój rozum, w jego potęgę. Zwyciężyło „myślenie naukowe” i „samostanowienie światopoglądowe jednostki”, które nie dopuszczało tajemnicy. Zjawiska niezbadane, nie dające się racjonalnie wyjaśnić, odrzucano. Odrzucając autorytet Boga, również poniżono autorytet Jego wybrańców. Było to ściśle związane z postępującą zasadniczą zmianą zapatrywań w społeczeństwie, które coraz szerzej nie chciało dłużej uznawać starych norm.

Jednak od autorytetów nie można uciec. Wręcz przeciwnie, gdy zabrakło autorytetów z nadania Bożego, pojawili się z nadania ludzkiego, bardzo liczni. Jednak ilość zawsze psuje jakość. Od kiedy przyjęto społeczne nadanie autorytetu jako jego wyłączne źródło, autorytet stracił swój fundament, stracił swoją moc i siłę. Jego kondycja stała się odzwierciedleniem kondycji społecznej. Czym bardziej chore współczesne społeczeństwo, tym mizerniejsze autorytety z siebie wydaje.

To tłumaczy coraz częstsze zjawisko, które możemy nazwać autodestrukcją autorytetu. Autorytet sam z siebie zaczął się wynaturzać, sam siebie zaczął podważać i kwestionować, gdy przestał służyć społeczeństwu, wspierać innych. Skoro władza przestała służyć ludziom, gdy zatraciła instynkt altruistyczny i narodowo-państwowy, wyalienowała się ze społeczeństwa. Oderwała się od niego, a znalazłszy się w społecznej pustce, nie gromadząc siłą przykładu, zaczęła skupiać siłą strachu. Gdy rządzący zaczęli nadużywać siły i budzić posłuch przez przemoc, zatracili prawdziwy autorytet. Nastąpił rozpad naturalnych więzów społecznych, powstały więzy mechaniczne, oparte na sztucznej hierarchii. Pozostała jeno namiastka autorytetu, o który przestano dbać.

Służba i szacunek

Wielu dostrzega kryzys autorytetu i szuka dla niego lekarstwa. Niewiele można zrobić bez gruntownej zmiany ludzkiego myślenia, bez zasadniczego przewartościowania społeczeństwa. Tego zaś nie da się przeprowadzić z dnia na dzień. Na to trzeba czasu i zbiorowej wytężonej pracy, a przede wszystkim dobrego przykładu z góry – ze strony władzy, która sama musi zacząć dbać o swój autorytet.

Są dwa słowa-klucze, które pozwalają otworzyć perspektywę odrodzenia autorytetu. Są to: służba i szacunek. Jak za chwilę zobaczymy, muszą one być oparte na zasadzie wzajemności.

Władza przede wszystkim musi szanować ludzi poddanych jej mocy. Winna otoczyć ich ojcowską opieką, pochylić się nad nimi z zatroskaniem. Ale troska władzy nie może oznaczać przejęcia przez nią całkowitej odpowiedzialności za ludzkie życie. Władza w dziele swej służby musi kierować się trzema zasadami społecznymi: zasadą wolności, zasadą dobra wspólnego i zasadą pomocniczości.

Zasada wolności oznacza wyrzeknięcie się przez władzę zbędnej przemocy, rezygnację z ucisku, poszanowanie wolności każdego człowieka. Władza musi uznać prawo człowieka do organizacji swojego życia na własny rachunek, do samodzielnego podejmowania decyzji, które jednak nie mogą wykraczać poza prawo moralne i stanowione. Człowiek bowiem jest zrodzony do wolności, która jest nie tylko jego prawem, lecz również obowiązkiem, ale zarazem musi pamiętać, że nie ma wolności absolutnej – jest tylko wolność do dobra.

Zasada dobra wspólnego oznacza, że jest ono udziałem wszystkich członków społeczności, choć w różnym stopniu, w zależności od zadań, zasług i warunków życia poszczególnych obywateli. Władza, która jest niezbędnym warunkiem istnienia dobra wspólnego, nie panuje nad nim, lecz mu służy. Czuwa nad tym, aby przez wzrost dóbr jednostkowych, w ostatecznej konsekwencji doszło do rozwoju dobra wszystkich osób. I odwrotnie – czuwa, aby dobro wspólne, które zawsze musi być godziwe, pozostawało całe i nieskażone, tj. brało pod uwagę dobro pojedynczych osób.

Zasada pomocniczości jest konsekwencją przyjęcia dwóch poprzednich zasad. Jest to służba władzy polegająca na świadczeniu ludziom „uzupełniającej pomocy”. Jest to pomoc doraźna, która ma miejsce tylko wtedy, kiedy jest naprawdę niezbędna, a jej zakres jest ograniczony. Dzięki takiej „pomocy dla samopomocy” ludzie, którzy nie mogli realizować swoich celów i zadań samodzielnie, po uzyskaniu wsparcia będą mogli to czynić.

Także zwykli ludzie muszą zrozumieć potrzebę szacunku dla władzy i nauczyć się służenia jej. Przede wszystkim jednak powinni odrzucić rodzący się w nich bunt, nieposłuszeństwo i sprzeciw wobec każdej władzy, zrezygnować z libertyńskiej swobody, która nie uznaje żadnych norm. Przez szacunek dla władzy trzeba wyrzec się zasady większości jako źródła jej autorytetu, a na powrót przyjąć zasadę Bożej delegacji autorytetu.

Ludzie muszą wspierać władzę w jej działaniach, to znaczy poddać się jej zarządzeniom, przestrzegać prawa i moralności Chrystusowej, które budują porządek społeczny i samo państwo. Nie może to być tylko bierne uczestnictwo w budowie dobra wspólnego. Ludzie muszą aktywnie wspierać rządzących przez samodzielne inicjatywy, przez codzienną pracę, ale także przez codzienną modlitwę za rządzących państwem. Dzięki modlitwie właśnie odrodzi się duchowa więź poddanych i władzy, z nią zaś zostanie odbudowany autorytet.

Dr Artur Górski
https://myslkonserwatywna.pl

Komentarzy 8 to “+ Dr Artur Górski: Autorytet – służba i szacunek (1999)”

  1. murzynek.bambo said

    Bądźmy realistami. Autorytet posiada ten, kto mówi dużo, szybko i głośno. Czemu upada autorytet? Ano, dlatego, że w pewnym momencie znajduje się ktoś, kto mówi jeszcze więcej, jeszcze szybciej i jeszcze głośniej. W takiej rzeczywistości żyjemy, panie doktorze.

  2. Listwa said

    Dr Górski jadąc pociągiem do Smoleńska stwierdził że to był zamach Putina

  3. Peryskop said

    wiki

    Artur Cezary Górski (ur. 30 stycznia 1970 w Warszawie, zm. 1 kwietnia 2016[1] tamże[2]) – polski polityk, nauczyciel akademicki, publicysta, dziennikarz, politolog, poseł na Sejm V, VI, VII i VIII kadencji.

    Życiorys

    Wykształcenie i praca zawodowa

    W 1994 ukończył studia na Wydziale Nauk Historycznych i Społecznych Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie na kierunku politologia i nauki społeczne. W 1998 uzyskał na tej uczelni stopień doktora nauk humanistycznych[3]. Podczas studiów doktoranckich wstąpił do korporacji akademickiej Respublica.

    Od 1995 do 1997 był dziennikarzem redakcji politycznej i zespołu politycznego redakcji krajowej Polskiej Agencji Prasowej. W 1998 zajmował stanowisko redaktora naczelnego „Naszego Dziennika”.

    Od 1999 pracował w administracji rządowej. W tym samym roku pełnił funkcję szefa gabinetu politycznego ministra-członka Rady Ministrów, Ryszarda Czarneckiego. Od 1999 do 2001 był doradcą Prezesa Rady Ministrów, następnie dyrektorem sekretariatu Gabinetu Politycznego Premiera.

    W okresie 1999–2000 pełnił funkcje doradcy zarządu Polskiej Agencji Prasowej. W 2002 wybrano go do rady dzielnicy Mokotów. W 2003 został zatrudniony w Wojewódzkim Urzędzie Pracy w Warszawie, początkowo jako kierownik Wydziału Organizacji i Nadzoru, następnie jako kierownik Wydziału Kontroli Wewnętrznej.

    Od lutego 2001 prowadził działalność naukowo-dydaktyczną jako wykładowca na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego. W lutym 2002 został adiunktem w Szkole Wyższej im. Bogdana Jańskiego. Od 2002 do 2003 był również adiunktem w Warszawskiej Szkole Zarządzania – Szkole Wyższej. Był autorem publikacji z dziedziny historii, historii idei i nauk politycznych. Pisał dla m.in. „Myśli Polskiej”, „Najwyższego Czasu”, „Nowego Państwa” i „Naszej Polski”.

    Działalność polityczna

    Należał do Akcji Katolickiej. Był redaktorem naczelnym kwartalnika „Pro Fide, Rege et Lege” oraz od 1988 do 2004 prezesem Klubu Zachowawczo-Monarchistycznego. W latach 2001–2002 zasiadał w radzie politycznej Przymierza Prawicy. Od 2002 należał do Prawa i Sprawiedliwości (także jako członek rady politycznej).

    W wyborach parlamentarnych w 2005 został wybrany do Sejmu z listy PiS w okręgu warszawskim. W Sejmie V kadencji pełnił funkcję przewodniczącego Zespołu Parlamentarnego na rzecz Przywrócenia Autorytetu Władzy, w którym znaleźli się przedstawiciele ugrupowań PiS i LPR. Był jednym z inicjatorów projektu uchwały sejmowej mającej na celu intronizację w Polsce Chrystusa Króla.

    Od 2006 do 2007 zajmował stanowisko prezesa Warszawskiego Towarzystwa Hokejowego „Sokół”, drugoligowego klubu hokeja na trawie. Od lipca 2007 do marca 2009 zasiadał w Radzie Służby Publicznej, w kwietniu 2009 został powołany na członka Rady Służby Cywilnej. W wyborach parlamentarnych w 2007 po raz drugi uzyskał mandat poselski, otrzymując 3070 głosów. W wyborach parlamentarnych w 2011 uzyskał po raz kolejny reelekcję liczbą 4762 głosów[4]. W wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2014 startował z listy PiS w okręgu nr 4 Warszawa I i nie uzyskał mandatu europosła, zdobywając 5689 głosów[5].

    Był członkiem zarządu Akademickiego Klubu Obywatelskiego im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Warszawie[6].

    W 2015 został ponownie wybrany do Sejmu, otrzymując 6262 głosy[7].

    Prezydent Andrzej Duda pośmiertnie odznaczył go Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski[8].

    Życie prywatne

    Syn Zdzisława i Elżbiety[2]. Był żonaty z Agatą Gałuszką-Górską, miał syna Kacpra[9]. Zmarł 1 kwietnia 2016 z powodu białaczki[10]. 9 kwietnia 2016 został pochowany w Alei Zasłużonych na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach (kwatera G-tuje-24)[11].

  4. Emilian58 said

    Autorytety to już tylko na starych zdjęciach w podniszczonych albumach.

  5. Peryskop said

    Dr Artur Górski chciał dobrze.

    Był jednym z trojga inicjatorów projektu uchwały sejmowej z 15.12.2006, mającej na celu intronizację w Polsce Chrystusa Króla :

    …w dobie powszechnego światowego kryzysu wiary i wartości, w nawiązaniu do duchowego patrymonium Polski, Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, dziękując Bogu za odzyskaną przez naród wolność, idąc za głosem dwóch znakomitych mężów stanu i kapłanów: Jana Pawła II oraz Prymasa Tysiąclecia Stefana Kardynała Wyszyńskiego, całkowicie oddanych jasnogórskiej Pani, Królowej Polski, pragnie dać świadectwo wiary i nadziei na Bożą opiekę nad naszą Ojczyzną, nadając Królowi królów i Panu panujących tytuł:
    Jezus Król Polski.

    http://intronizacja.pl/inicjatywa-poselska/10-intronizacja-pl/74-projekt-i-uzasadnienie-uchwaly-w-sprawie-nadania-jezusowi-chrystusowi-tytulu-jezus-krol-polski

    Ale 5 dni później ujawniono :

    https://www.ekai.pl/akt-intronizacji-chrystusa-dokonany-byl-w-polsce-trzykrotnie/

    20 grudnia 2006

    Akt Intronizacji Chrystusa dokonany był w Polsce trzykrotnie

    – ostatni raz 28 października 1951 r. Tymczasem obecnie 46 posłów PiS, LPR i PSL złożyło w Sejmie projekt uchwały intronizacji Chrystusa Króla.

    – Nie wątpię w dobre intencje pomysłodawców, jednak tego typu decyzje należą do kompetencji Kościoła – komentuje inicjatywę posłów abp Jóżef Życiński.

    – To, czy Chrystus jest władcą ludzkich serc zależy od ludzkich sumień, a nie od dekretów państwowych – podkreśla metropolita lubelski.

    – Złudzeniem biurokratów jest, że jakiekolwiek decyzje Sejmu mogą mieć wpływ na realną obecność Chrystusa w życiu Polaków. Nie wątpię w dobre intencje tych, którzy zgłosili projekt, ale nie należy się łudzić, że jakiekolwiek decyzje Sejmu mogą kształtować polskie sumienia. To, czy Chrystus będzie w sercu statystycznego Polaka będzie zależało od osobistego wyboru tego Polaka, a nie od większości sejmowej – tłumaczy abp Życiński.

    Przypomniał, że akt Intronizacji Chrystusa Króla został dokonany 28 października 1951 r. W uroczystość Chrystusa Króla dokonał go ks. Prymas Stefan Wyszyński oraz wierni we wszystkich świątyniach kraju.

    – Nie był on dokonywany przez Sejm, a przez biskupów i duszpasterzy, i jest to zasadnicza różnica. Pilnujmy kompetencji. Niech Sejm zajmuje się sprawami narodu, a biskupi i duszpasterze odpowiadają za kształtowanie sumień i wrażliwości, otwartych na Jezusa – podkreśla.

    W Polsce działają liczne grupy wiernych, pragnących uroczystej intronizacji Jezusa za Króla Polski, które różnią się koncepcją działania. Jedna z nich kładzie nacisk na potrzebę głębokiej wewnętrznej przemiany, która jest efektem uznania Chrystusa za Króla i Pana całego życia.

    Według „Wykazu parafii w Polsce”, który właśnie ukazał się na rynku, w Polsce jest 10 Grup Intronizacyjnych, do których należy 641 członków.

    Inny nurt ociera się o politykę i jest rozumiany jako działanie, które ma zmienić społeczeństwo. Tuż przed referendum w sprawie nowej konstytucji członkowie Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność” w kwietniu 1997 wystosowali apel „Do społeczeństwa polskiego”, w którym pisali, iż „przekonani, że ludzkimi siłami będzie nam bardzo trudno odrzucić przedstawioną w referendum konstytucję, postanawiamy ponownie dokonać Intronizacji Chrystusa Króla AD 1997 oraz wzywamy wszystkich patriotycznie myślących Polaków, aby do tego aktu dołączyli się”.

    Metropolita gdański abp Tadeusz Gocłowski stwierdził wówczas, że takie inicjatywy muszą być konsultowane z Episkopatem.

    W tym samym roku w lipcu 1997 r. uczestnicy V Pielgrzymki Radia Maryja wzięli udział w Akcie Intronizacji Chrystusa Króla. Ewa Nosiadek, moderator krajowy Wspólnot Intronizacyjnych wyjaśniła w rozmowie z KAI, że Wspólnoty dla Intronizacji to oddolny ruch świeckich, który bardzo troszczy się o działanie w ramach Kościoła instytucjonalnego, a ich celem jest formacja do świętości i wynagradzanie Najświętszemu Sercu Pana Jezusa za grzechy świata.

    Pierwsza grupa Intronizacji powstała w Krakowie w 1995 r. pod jej kierunkiem. Obecnie grupy powstają spontanicznie, jednak muszą spełniać ściśle określone warunki: potrzebna jest zgoda proboszcza, wskazane jest też, aby jej członkowie należeli do rozmaitych ruchów formujących świeckich. Grupy spotykają się raz w tygodniu, adorują Najświętszy Sakrament, odmawiają różaniec, litanię do Najświętszego Serca Pana Jezusa.
    Członkowie zobowiązują się raz w tygodniu ofiarować Mszę św. i Komunię św. w intencji Intronizacji, zaś adorować w intencjach Ojca Świętego, przebłagalnej za grzechy własne i świata, z prośbą o intronizację Chrystusa w rodzinach, parafii, Ojczyźnie, we wszystkich narodach i na całym świecie i w sercu każdego człowieka.

    Moderatorem grup jest redemptorysta o. Henryk Klimaj, zaś odpowiedzialnym za rekolekcje jest redemptorysta o. Jan Mikrut związany z Radiem Maryja.

    Ewa Nosiadek przypomina, że inicjatorką Intronizacji była francuska zakonnica św. Małgorzata Maria Alacoque (1647-1690), której Pan Jezus objawił tajemnicę swojego Serca. Kult Najświętszego Serca Pana Jezusa rozpowszechnił się bardzo w całym Kościele, zaś oddawanie się jego Sercu – osób indywidualnych, całych rodzin, czy społeczności, jest jedną z najbardziej rozpowszechnionych form pobożności w Kościele.

    Wspólnoty dla Intronizacji czerpią inspirację z życia mało znanej polskiej mistyczki, Rozalii Celakówny (1901-1944), której proces informacyjny jest w toku. Była zwykła świecką kobietą, która całe życie przepracowała na oddziale skórno-wenerycznym szpitala św. Łazarza w Krakowie. Była też wizjonerką. W 1938 r. nieznany Mąż objawił jej: „Za grzechy i zbrodnie popełniane przez ludność na całym świecie ześle Pan Bóg straszne kary. (…) Ostoją się tylko te państwa, w których będzie Chrystus królował. Jeżeli chcecie ratować świat, trzeba przeprowadzić Intronizację we wszystkich państwach i narodach na całym świecie. (…) Polska nie zginie, o ile przyjmie Chrystusa za Króla w całym tego słowa znaczeniu”.

    W innym objawieniu, rok później, Pan Jezus mówił: „…Maria Małgorzata dała poznać światu Moje Serce, wy zaś kształtujcie dusze na modłę Mojego Serca. Intronizacja to nie jest tylko formułka zewnętrzna, ale ona ma odbyć się w każdej duszy”.

    Polscy biskup, zapytani, co sądzą o Intronizacji twierdzą, że można podchodzić bardziej duchowo lub „politycznie”.

    Bp łomżyński Stanisław Stefanek, który zawierzył rodziny w diecezji Najświętszemu Sercu stwierdził, że istotą aktu Intronizacji jest osobiste opowiedzenie się za Jezusem – Królem życia i świata. Akty ofiarowania były bardzo rozpowszechnione przed II wojną światową, po wojnie zaś były bardzo szykanowane przez władze, które w Chrystusie – Królu widziały niebezpieczną konkurencję.

    Uznania Jezusa za swojego Króla i Pana dokonało już, razem z władzami świeckimi i duchownymi, kilkadziesiąt miast, miejscowości i kilkaset parafii w Polsce. Obok archidiecezji warmińskiej takiego aktu dokonała m.in. diecezja elbląska i łomżyńska.
    W szerzenie idei intronizacji włączyło się Radio Maryja, wiele kół, stowarzyszeń i wspólnot, a także Polonia zagraniczna.

    W Polsce Akt Intronizacji został dokonany już trzykrotnie. Najpierw, w 1920 r. dokonał go prymas Polski kard. Edmund Dalbor na Jasnej Górze. Odnowiony on został rok później w Krakowie w bazylice Najświętszego Serca Pana Jezusa z udziałem całego Episkopatu Polski. W uroczystości wzięła wówczas udział ponadstutysięczna rzesza wiernych.

    Trzeci raz uznania Jezusa Królem Polski dokonał Prymas Tysiąclecia, abp Stefan Wyszyński w 1951 r., kiedy to, w ukryciu przed władzami komunistycznymi, w święto Chrystusa Króla ślubował w imieniu narodu polskiego.

    W 1969 r. papież Paweł VI podniósł święto Chrystusa Króla do rangi uroczystości, a więc najwyższej wagi obchodu liturgicznego w Kościele, nakazując czcić Chrystusa jako Króla Wszechświata.

    Episkopat się dystansuje :

    01/10/2010
    Biskupi zgromadzeni na 353. Zebraniu plenarnym Konferencji Episkopatu Polski, które odbyło się w ostatni wtorek i środę września, wydali komunikat w którym krytycznie odnieśli się do inicjatywy ogłoszenia Jezusa Chrystusa Królem Polski.

    Biskupi przestrzegają przed sprowadzaniem królowania Jezusa do jednorazowego aktu intronizacji, który miałby rozwiązać wszystkie problemy. Zamiast tego konieczne jest pogłębienie wiary w Jezusa Chrystusa, jako Króla Wszechświata i Pana dziejów.

    https://www.ekumenizm.pl/koscioly/katolickie/krytycznie-o-intronizacji-jezusa-i-krytyce-komisji-majatkowej/

    Józef Mirosław Życiński – ur 1.09.1948, Nowa Wieś – polski duchowny rzymskokatolicki, filozof i teolog, profesor filozofii i doktor teologii zajmujący się filozofią nauki, w tym filozofią matematyki, biskup diecezjalny tarnowski w latach 1990–1997, arcybiskup metropolita lubelski w latach 1997–2011 – zmarł nagle 10.02.2011 w Rzymie w wieku 62 na zawał serca – wg GNM „strach o rewir”.

    Inicjatywę posła PiS Artura Górskiego początkowo popierał prymas Glemp i część episkopatu. Ale wnet prymas zmarł i potem zamysł stracił poparcie – zapewne i dla utrzymania wywyższenia Matki Boskiej Królowej Polski.

    Józef Glemp neé Glemb ur. 18.12.1929 w Inowrocławiu – polski duchowny rzymskokatolicki, skoligacony z rodziną kanclerza RFN 1984÷1994 Richarda von Weizsäcker’a (1991 Złoty Medal żydowskiej loży masońskiej B’nai B’rith za szczególne zasługi), doktor obojga praw, biskup diecezjalny warmiński w latach 1979–1981, arcybiskup metropolita gnieźnieński w latach 1981–1992, arcybiskup metropolita warszawski w latach 1981–2006, prymas Polski w latach 1981–2009, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski w latach 1981–2004, kardynał prezbiter od 1983, od 2006 arcybiskup senior archidiecezji warszawskiej. Kawaler Orderu Orła Białego – zmarł w wieku 82 lat 23.01.2013 rok po operacji raka płuca – wg GNM „strach o przeżycie”.

    Ten ciąg wydarzeń był ogromnym zawodem dla zaangażowanego w projekt koronacji Chrystusa ambitnego dr Artura Górskiego, który tamten cios przepłacił zdrowiem i życiem.

    Podczas wakacji w Hiszpanii w 2013 roku miał kłopoty z oczami (wg GNM „nie chcieć widzieć”), a po powrocie zdiagnozowano mu białaczkę. Szybko poddał się przeszczepowi szpiku i apelował o oddawanie krwi.

    W 2016 roku zmarł w wieku 46 lat wskutek komplikacji po zabójczej terapii. Białaczka wg wiedzy GNM to jest faza zdrowienia w odbieranym subiektywnie psycho-bio-konflikcie o treści „obniżenie samooceny”.

    Zatem już zdrowiał. Lecz zabiły go wlewy chemii, przeszczep, a na końcu strach. Czyli ciąg skutków po upadku projektu Intronizacji Chrystusa :

    2006 – 2010 – 2013 – 2016

    Dekada walki o Intronizację.

    – Był człowiekiem oddanym Bogu i ojczyźnie – oglosił w Sejmie zgon członka Rady Politycznej PiS – jak zwykle z tupetem i błędnie – prezes PiS Jarosław K.

    W 1999 roku Artur Górski jako doradca Premiera Jerzego Buzka, oraz szef gabinetu politycznego ministra-członka Rady Ministrów, Ryszarda Czarneckiego, napisał tytułowy elaborat „Autorytet – służba i szacunek”.

    • Europoseł Jerzy Buzek, ówczesny Przewodniczący PE, w 2011 roku w 25 rocznicę śmierci Altiero Spinelli’ego powiedział, że „Manifest (z Ventotene 1954) jest wiecznie żywym źródłem europejskiej integracji”. Na jego podstawie został opracowany tzw „Plan Spinelliego”, który w 1992 roku stał się oficjalnym, pierwszym projektem konstytucji nowego, federalnego państwa w Europie.

    • Europoseł Ryszard Czarnecki od 2021 roku zwraca ~€100 tys. za zawyzony kilometraż.

    W 2007 roku w wyborach parlamentarnych Artur Górski po raz drugi uzyskał mandat poselski, otrzymując 3070 głosów, m.in. dzięki inicjatywie Intronizacji.

    W 2011 roku w wyborach parlamentarnych uzyskał po raz kolejny reelekcję liczbą 4762 głosów.

    W 2014 roku w wyborach do PE już jako chory startował z listy PiS i nie uzyskał mandatu europosła, zdobywając 5689 głosów. Tamta porażka mogła być gwoździem do trumny Artura G., choć w 2015 roku już na wózku został ponownie wybrany do Sejmu 6262 głosami.

    Zmarł 4 miesiące później.

    Zrządzeniem Boga w Prima Aprilis.

    Ale uwaga ! Należy unikać obciążania Stwórcy za brak pomocy „człowiekowi oddanemu Bogu i ojczyźnie”, bo jako rzecze ListwaKontra byłaby to „antykatolicka herezja fideizmu”.

    Za pontyfikatu Piusa XII nasila się anarchia liturgiczna

    Tamże w #58 Pan Marucha doprecyzował 2022-10-05 (Środa) @ 10:28:53 Re 50: Ani Bóg, ani Matka Boska nie są maszynkami do spełniania życzeń. Zwłaszcza zaś tych, które nie mają nic wspólnego z dobrem.

    Racja.

    Ale przecież dr Artur Górski był dobry !

    Miał znaczące osiągnięcia oraz szczytne cele.

    A jak zwierzał się w wywiadach – wierzył w swoich lekarzy i podczas choroby żarliwie się modlił.

    WIEM także osobiście, że odrzucił ofertę pomocy sprzyjającej mu osoby, znającej GNM.

    RIP

  6. pamiętający said

    Artur Górski to był jeden z najprzyzwoitszych posłów od 2WŚ. Zawsze kulturalny, merytoryczny i patriotyczny. Nie twierdzę, że nie zdarzyło mu się potknąć, choć przykładów nie znam.
    Gdyby dzisiaj posłował, to z pewnością nie wiwatowałby na stojąco po transmisji wystąpienia gwiazdy homo-porno, „prezydenta” Ze…go z za połudiowo-wschodniej granicy. Nie byłoby też może przyjmowania szkodliwych, czy nawet zbrodniczych ustaw przez aklamację. Grzegorz Br aun, jedyny dzisiaj wyjątek, miałby towarzystwo i wsparcie. Przypomnijmy, że „niezależny” Korwin-Mikke wiwatował na stojąco, jak i niestety Winnicki z bosakiem.

  7. Peryskop said

    Re 6
    Zgoda Adminie.

  8. NICK said

    Cwaniaczek to rodzaj najtańszego salcesonu.
    Bywa nawet smaczny.
    Nazywają toto lastriko.
    Z powodu białych kawałków słoniny.
    W całej masie guvna.
    Lecz.
    Jak się toto przyprawi… .

Sorry, the comment form is closed at this time.