Wymarzyłam sobie buldożka. Dodałam się więc do grup z oficjalnymi ogłoszeniami hodowców, oglądałam filmiki z udziałem tych rozkosznych istot, a wszelkie informacje o tym, że to chorowite pieski, puszczałam mimo uszu.
Dopiero wtedy, gdy moja zachcianka zamieniła się w poważną decyzję o wzięciu odpowiedzialności za psa, pojawiły się wątpliwości co do rasy. Wątpliwości, które – im więcej się dowiadywałam – tym bardziej narastały.