Nieukiem Polska stoi
Posted by Marucha w dniu 2023-01-23 (Poniedziałek)
Zazwyczaj z trudem przychodzi mi pisanie dzień po dniu. Tym razem kwestia systemu oświaty w Polsce sprowokowała mnie do tego. Na ten system przez wiele lat patrzyłem z zewnątrz, jako radny i prezydent miasta. Z tej perspektywy zajmowały mnie głównie problemy finansowania oświaty i tu od zawsze dominowały finansowe i organizacyjne nonsensy.
Przed kilkunastu laty przedstawiłem trójstopniowy system marnowania pieniędzy przy finansowaniu oświaty. Nic się w tej mierze się nie poprawiło.
Nie da się w krótkim tekście przedstawić wszystkich najważniejszych problemów systemu oświaty w Polsce. Zatem wybiorę dwa z nich, które uważam za fundamentalne. Czy i od kiedy można mówić o zapaści polskiego systemu oświaty? Problem złożony, ale na pewno wyraźnie tę zapaść było widać w okresie ogłoszenia pandemii koronawirusa.
W Polsce trzy kluczowe systemy, które decydują o cywilizacyjnym rozwoju społeczeństwa, już są lub się zbliżają do kryzysu, którego poziom wskazuje na cywilizacyjny regres. Poziom cywilizacyjnego regresu osiągnął już system opieki medycznej. Trudności w dostępie do lekarzy i śmiertelność chorych są tego wyznacznikami. Do poziomu cywilizacyjnego regresu zbliżają się system emerytalny i właśnie system oświaty. Skoncentruję się na dwóch aspektach systemu oświaty, pokazujące jednocześnie absurdy i gonienie w piętkę tego systemu.
Zacznijmy od szkół średnich. Otóż tym, co pokazuje absurdalność tego systemu szkolnictwa są korepetycje, a w zasadzie system korepetycji, boć to już przecież instytucja, bez której ani rusz nawet w liceach uważanych za najlepsze. A może w tych szczególnie? Korepetycje nie są już zajęciami, które pozwalają nadzwyczajnie poszerzyć wiedzę i umiejętności uczniów ani pozwalającymi tym opóźnionym nadrobić zaległości. Korepetycje to już równoległy system nauczania bez którego nie sposób osiągnąć nawet tylko zadowalających wyników ani tym bardziej marzyć o dostaniu się na szczególnie prestiżowe kierunki studiów.
Co tu nie gra? Skoro programy nauczania w szkołach średnich mają być skonstruowane tak, aby nie tylko najlepsi, ale również dobrzy uczniowie, mogli dostać się na wymarzone kierunki studiów i jeżeli nauczyciele są na tyle dobrze przygotowani, żeby przekazać tę wiedzę w godzinach realizacji tych programów, to po co korepetycje? Czy jest to forma wymuszania przez nauczycieli dodatkowego wynagrodzenia? Czy jest to efekt nieprzystosowania programów nauczania w szkołach średnich do wymagań wyższych uczelni?
Jakie by nie były przyczyny istnienia systemu korepetycyjnego (blisko od tego do systemu korupcyjnego), to jest on dowodem na klęskę państwowego systemu szkolnictwa. Ta klęska ma również wymiar uzależniania dostępu do oświaty, choćby tylko na przyzwoitym poziomie, od możliwości finansowych uczniów. Kogo stać na opłacenie korepetycji z kilku przedmiotów? Dochodzą do tego różnice w poziomie nauczania w rożnych liceach, co jeszcze raz powoduje, że ostatecznie o dostępie do wysokiego poziomu wykształcenia nie decydują zdolności uczniów, ale możliwości finansowe rodziców. I to jest ten wymiar regresu cywilizacyjnego w oświacie na poziomie szkół średnich.
Druga patologia, która spycha system oświaty w stronę cywilizacyjnego regresu, sprowadza się do ogłoszonej w ubiegłym roku informacji, że w Polsce jest ponad sto tysięcy osób, które pracę licencjacką, magisterską i doktorską zwyczajnie kupiły. Ponoć istnieje kilka firm, które niemal jawnie ogłaszają, iż oferują napisanie takiej pracy. Sądzę, że liczba ponad stu tysięcy takich kupionych prac jest mocno zaniżona. W jakim świetle stawia to system szkolnictwa wyższego? Jaki poziom reprezentują licencjaci, magistrzy i doktorzy z de facto kupionymi stopniami naukowymi? W tym problemie tkwi kolejny absurd, który przedstawię na własnym przykładzie.
Mam kolegę ze studiów, który nie napisał pracy magisterskiej. Za to świetnie odnalazł się w prywatnym biznesie i to w branży, która nie miała nic wspólnego z dziedziną, którą studiowaliśmy. Kolega rozwijał biznes, coraz lepiej zarabiał i awansował. Jednak, by awansować na kolejny szczebel zarządzania zażądano od niego dyplomu magisterskiego. Na powrót do studiowania dawnego kierunku i pisanie pracy magisterskiej zwyczajnie nie miał czasu. Poprosił mnie o pomoc w napisaniu pracy. Pomogłem. Kolega magistrem został i awansował. Nie rozumiem jednak po co w prywatnej firmie menedżerowi od handlu towarami przemysłowymi magisterium z historii?
Jak sądzę, ogromna większość z tych kupionych prac, to prace z nauk humanistycznych. W naukach ścisłych i technicznych trudniej przepchać takie oszustwo, choć może się mylę. Jeśli jednak ludzie, którzy kupili stopnie naukowe nie mają rzetelnej wiedzy, która z takim stopniem powinna być tożsama, to biada nam! W ilu instytucjach decydujących o funkcjonowaniu państwa ważne decyzje podejmują kierownicy, naczelnicy, dyrektorzy z kupionymi magisteriami i doktoratami?
Z drugiej strony po co od ludzi, którzy znają się na swojej pracy, osiągają w niej znakomite wyniki, wymagać dyplomu magistra z dziedziny, która nie ma nic wspólnego z zakresem ich pracy? Absurd goni absurd, a na końcu jest upadek systemu kształcenia na uczelniach wyższych.
Na razie nie słychać, by jakaś formacja polityczna chciała opanować ten postępujący upadek systemu oświaty. Zmierzamy do stanu, w którym stopień naukowy, uczelnia, którą się skończyło, nic nie znaczą. Z resztą z cymbałami z doktoratami ma się do czynienia na co dzień. Opisana patologia z kupowaniem w różnej formie prac mających świadczyć o osiągnięciu kolejnych szczebli wykształcenia wyższego, znana była od lat z różnego rodzaju prywatnych uczelni. Ten biznes kwitnie, a co gorsza można sobie kupić i obronić magisterium i doktorat na najznamienitszych polskich uczelniach.
Wkurza mnie to osobiście, bo wiem ile pracy włożyłem w napisanie swojej pracy magisterskiej za którą dostałem nagrodę rektora z czego byłem i jestem dumny. I co mi teraz po tym, skoro jakiś funkcjonalny analfabeta, machnie mi przed nosem doktoratem?
A Państwo natknęliście się na fachowca lub nieuka z kupionym licencjatem, magisterium albo doktoratem?
Andrzej Szlęzak
https://konserwatyzm.pl/
Komentarzy 55 do “Nieukiem Polska stoi”
Sorry, the comment form is closed at this time.
Tafor said
To chyba nasz kopacz Lewandowski w ten sposób osiągnął magistra .Przez chwilę była o tym burza waszych mediach ale już ucichła .
bryś said
Najdelikatniej mówiąc: h… j z tym. Pomyśl człowieku o latach zmarnowanych przez dzieciaki. Najlepszym przykładem sa nauczania języków, po kilku latach nauki większość dzieciaków, tak z 90 procent, nie potrafi się w danym języku komunikować. A są przecież od wielu lat znane systemy do szybkiej i skutecznej nauki. Podobnie jest z większością przedmiotów: nie ma tam, zwłaszcza na studiach technicznych, praktyków. Korzystając z kursów, nawet bezpłatnych mozemy nauczyć się na przykład jakiegoś języka programowania jakeś 10 razy szybciej. Myślę że w szkole jest to wogóle niemożliwe. W większości z nich informatyki uczy pani od matematyli czy fizyki. Powinien być też system oceny nauczycieli czy wykładowców, opisowy jak najbardziej i jawnie dostępny przez uczniów czy studentów. Tak od średniej szkoły w górę.
Wywrotowiec said
W 1944 r ruscy obsadzili wszystkie najwazniejsze stolki w Polsze,w tym sadownictwo.
Najwazniejsze wtedy bylo sadownictwo wojskowe.
Kazdy zna powiedzonko z tamtych czasow powtarzane przez rodzicow i znajomych „mierny,ale wierny”, „awans z teczki”, „nie matura lecz chec szczera zrobi z ciebie oficera”.
Czyli,ze do dzis nic sie nie zmienilo,to dalszy ciag.
Wielu sedziow bylo bez studiow,a co dopiero prawniczych,przykladem np szatan Szechter pluc na jego imie,ktory skazal na smierc kilkudziesieciu niezlomnych,tylu przynajmniej udowodniono.
Zartobliwym powiedzonkiem bylo tez dla rownowagi psychicznej „nie chcialo sie nosic teczki to teraz taczaj beczki”.
Za kilka pokolen mlodziez nie bedzie wiedziala jak rozpalic ogien bez zapalek,gdy znikna biblioteki bo po co one komu,a nie daj boze zniknie „net”.
Ktos zna jakiegos nie bialego,no mocno nie bialego ci by wynalazl cos wiekopomnego dla ludzkosci?
Nie ma sie co dziwic przyczyny te same maja w genach lelum -polelum,zayumac cos, pohandlowac dragami itp.
Sa wyjatki,ale regula pozostaje ta sama.
bryś said
Wywrotowiec – no wie Pan, jest parę starszych cywilizacji, niż „białego człowieka”. O czywiście nie pomniejszając naszych osiągnięć.
A na dzień dzisiejszy cała nasza energia jest kierowana w g…o. Jakieś tikitoki, ksiązki twarzowe, walka z węglem i co2 i inne dziwne historie.
Iwet said
Dwa ciekawe spostrzeżenia zagraniczne: pomimo doinwestowanego systemu szkolnictwa np. w Singapurze, tam w zasadzie nikt nie ma szans bez korepetycji i dzieciaki chodzą na takie zajęcia 6 razy w tygodniu od pierwszej klasy podstawówki. Konkurencja jest zbyt wysoka, by odpuścić.
Za to w Niemczech jedna z ogromnych międzynarodowych organizacji ogłosiła, że posiadanie dyplomu szkolnictwa wyższego nie będzie już wymogem by dostać tam pracę. Spotkali całą rzeszę fachowców IT bez formalnego wykształcenia. Jak ktoś jest wybitny, to może to udowodnić bez dyplomu.
prostopopolsku said
Dekulturyzacja Polaków jest programem,
który nasadzeni w Polsce kastraci, nazywani też czasem rządem
– https://marucha.wordpress.com/2023/01/22/slawa-ukrainie-a-polsce-na-pohybel/#comment-1051039
mają zadany. Oto co pod taką okupacją pozostaje:
– https://marucha.wordpress.com/2023/01/21/po-komu-matura/#comment-1050987
oficjalne szkoły są miejscem deprawacji, kościelne starają się dołączyć.
Boydar said
jesteście Szlęzak pierdolonym, żydowskim oszustem, w dodatku głupim
co gorsze, macie w swych tyradach za cel, zrobienie jeszcze brudniejszej wody w miózgach czytających te wypociny
was Szlęzak nie interesuje podstawa programowa ani absurdalne wymagania biurokratyczne sprawozdawczości różnej stawiane nauczycielom; moja Baba zapierdala (w domu !!!) do 22:30 jakieś jebane klasówki, testy, sprawozdania, raporty, diagnozy, oceny miesięczne i półroczne, prognozy ogólne i szczegółowe dla poszczególnych uczniów, opisy problemów niedorozwiniętych uczniów, opinie do sądu dla nieletnich i chuj wie co jeszcze, nawet na łóżko ochoty po tym nie ma a ja o tej porze to już śpię i nie igraszki mi w głowie, bo na siódmą do pracy
w komentarzu stoi – „… to jest on /konieczność korepetycji/ dowodem na klęskę państwowego systemu szkolnictwa …”
typowe „i co się gapisz obrzygańcu !”, to wy Szlęzak i wasi kolesie spierdoliliście wszystko i wszędzie, a teraz „szukacie” przyczyn i winnych; a to przecież wasi najlepsi fachowcy ciężko pracowali nad metodą wyjebania szkolnictwa w kosmos, i kurwa udało im się jak mało kiedy
Boydar said
Murzyni wynaleźli tam-tamy i wycinanie córkom łechtaczki, żółty człowiek wynalazł politykę jednego dziecka (no Kissinger trochę pomógł ale rzeź wróbli to już sami), żyd wynalazł lichwę a Indianie Wielkiego Manitou
Mało ?
Marucha said
Młodzi wykształceni.
Łowca głuptaków said
ad 3
Kolego nie ruscy objęli te stołki lecz obywatele Rosji narodowości Chazarskiej i jedynie słusznego wyznania. Rosjanie byli dziadami we własnym kraju.
Trzymajmy sie prawdy.
Boydar said
jesteśmy obrzygani … tylko czy na pewno my …
Zbigniew Kozioł said
A Państwo natknęliście się na fachowca lub nieuka z kupionym licencjatem, magisterium albo doktoratem?
Z doktoratem, to byłoby trudno. Troszkę za wysoki poziom. To nie są żarty. Nie mam też przykładu, który mógłbym podać na policję.
Gdy byłem w Rosji, począwszy w 2008, kupienie sobie licenjatu i magistra problemem nie było. Teraz już jest, bo władze bardzo za to się zabrały. Ale kupienie podobnego z Ukrainy, teraz w Polsce, ponoć ani odrobinę. Z tym potem występują po nostryfikację (co się robi też za pieniądze). A potem można sobie hulać… Większośc jednak Ukraińców (zwykle młodych) z dokumentem na powiedzmy farmaceutę, wcale nie zamierza po nostryfikacji przez polską uczelnię pracować w Polsce jako farmaceuci. Gonią do Niemiec, raczej na stanowiska marketingowe w przemyśle.
Wywrotowiec said
Panie Brys:
Bedac dumnym bialym mialem na mysli normalnych bialych,a nie lewakow 🙂
Wywrotowiec said
Panie Boydar :
To maja byc wiekopomne wynalazki dla ludzkosci???
bryś said
Doktoraty na uczelniach technicznych, w niszowych dziedzinach to po części kpina. Z 10 lat temu bez problemu można było zlecic pisanie jakiemuś asystentowi, były nawet całe spółdzielnie. Trzeba było tylko zakuć do obrony.
Pamiętam temat znajomej pracy doktoranckiej. „Metody odznaczania bulw ziemniaka metoda akustyczną”. Prof. wcisnął jej temat – przy kopaniu ziemniaków trafiają sie tez kamienie. Chodziło o metode akustyczną wyłapywania ich i automatyzacji ich odrzucania.
Kumpel zaś skonstruował maszynę do odgławiania ryb w pozycji pionowej i musiał udowodnić wyższość powyższej metody. Kupa nierdzewki na to poszła.
Wszystko to bardzo miłe, ale żeby doktorat?
O to też śmieszne:
Temat rozprawy doktorskiej
pt. „Podstawy stosowania ciśnieniowej strugi wodnej do obróbki ryb”
bryś said
Z doktoratem, to byłoby trudno. Troszkę za wysoki poziom. – zależy od promotora. Niech Pan poprzegląda sobie w necie tematy prac, są jaja. Z kilkudziesięciu doktorantów jakich znałem, profesorem zwyczajnym został JEDEN. Reszta porobiła oczywiście habilitacjie między sobą, i uczelnia porobiła ich prof. nadzwyczajnymi – i sobie dziejkanują. Żaden z nich nie przepracował w przemyśle (to politechnika) ani jednego dnia. Oczywiście sa wyjątki i niektórzy z nich to łebskie chłopaki, ale na dzień dzisiejsz developer java czy czegos tam innego zarabia netto 1500 PLN. Dziennie.
Wywrotowiec said
rzyg wynalazl lichwe,ale z kaleczeniem
h…..w to bym sie spieral czy im to wyszlo.’
Jak tez zydowki moga takie obrzydliwe wacki dotykac???
Zbigniew Kozioł said
Te dyskusję staja się czasem karykaturą dyskusji. Zamiast skoncentrować się na temacie. pieprzą ludzie obok.
Boydar said
to podobnie jak „fizycy” na grantach unijnych … 🙂
Zbigniew Kozioł said
Niech Panu Boydar będzie. Ale wiedz, że nigdy grantu unijnego nie dostałem i zapewniej nie dostanę.
bryś said
„pieprzą ludzie obok” – przecież to luźne kółko dyskusyjne a nie sympozjum.
Boydar said
Wierzem szczerzem, że jest Pan FIZYKIEM a nie „fizykiem”.
Krzysztof M said
1. Nauczyciele za mało zarabiają.
2. Nauczycielami powinni być najlepsi.
errorous said
Bez podstawowej oświaty całkowite ogłupienie ludu nie jest możliwe.
Problem edukacji wychowawców jest problemem o którym demokrata zapomina w swym entuzjazmie do edukowania wychowanków.
Gomez Davila
**
Education fakery is there to make climbing the tree (believing what suits The System) the entire goal while at the same time supressing any potential or gifts that The System doesn’t want or need (like free thought). Control perception and you control reality (Fig 334). Charlotte Iserbyt worked at the US Department of Education and was a policy advisor to the Reagan administration. What she experienced in that period made her a vehement campaigner to expose the calculated programming of children in the ‘education’ system. She had access to documents detailing what she calls the ‘restructuring’ of American and global education and how computerisation of schools was introduced to make perception programming easier and more effective. Her book, The Deliberate Dumbing Down of America, is a must-read. Iserbyt explains how a training manual was produced to show staff how to turn the American ‘education’ system into something akin to communist brainwashing. The manual was called Innovations in Education: A Change Agent’s Guide by Professor Ronald Havelock. Iserbyt describes how parents with a mind of their own – called ‘resistors’ – were systematically targeted:
I was trained to identify the resistors. The resistors … [were] … those good, smart Americans who realize that anything that has education hanging off the end of it is probably not what they’re looking for. I was trained to identify those good people, and to go up against them, and actually to go and try to get them to join us through the group process system. Make them feel important, get them on a committee … and that just blew my mind.
David Icke Everything you need to know …
Książka pani Iserbyt, rzeczywiście niezła, ale ta pani jest demokratką, i całkiem prawdopodobne jej poglądy już są wynikiem pewnej indoktrynacji z której ta panie nie zdaje sobie sprawy. A fakty są takie, że szerokie masy są w znacznej większości intelektualnie predysponowane do prac ręcznych i żaden nawet najlepszy system edukacyjny tego nie zmieni.
bryś said
Wszyscy za mało zarabiają. 🙂
Nie da się, aby wszyscy nauczyciele byli oddanymi dziećmi pasjonatami. (chyba) Potrzeba zmian systemowych. Ten bon światowy był niezłym pomysłem.
Tu jest jedna z teorii. Klasyfikowanie dzieci pod względem wieku jest oczywiści najłatwiejsze, ale nie dla nich samych. I jest po prostu nienaturalne.
ctrl + v
Co to jest Montessori?
Szkoła Montessori jest pod względem warunków całkowicie odmienna od większości tradycyjnych przedszkoli i szkół. Nie ma w niej tradycyjnych klas, ławek i nauczycieli – są natomiast sale z miejscami wyznaczonymi do pracy i mentorzy, którzy podążają za dzieckiem, ukierunkowują je, służą pomocą.
Takie ustawienie klasy oraz relacji uczeń-nauczyciel wynika z przeświadczenia, że najlepszą pomocą, jaką w procesie nauki można zaoferować dziecku, to swoboda w podejmowaniu decyzji, co do wyboru przedmiotu, miejsca i czasu pracy, a także jej organizacji i sposobu wykonania. To pozwala dziecku na wykonywanie pracy na własną odpowiedzialność, przemyślenie własnych czynności, sprawdzenie siebie i wreszcie przeżywanie satysfakcji z dobrze wykonanego zadania oraz rozczarowań w przypadku niepowodzenia.
W procesie edukacji dziecko nie jest pozostawione samo sobie – podąża za nim nauczyciel, który dba o odkrywanie jego indywidualnych pasji i pomaga w ich rozwijaniu. Dziecko zawsze może liczyć na wsparcie ze strony bardziej doświadczonych koleżanek i kolegów. W szkole montessoriańskiej klasy są wielorocznikowe – co oznacza, że nie ma podziału na klasy odpowiadające dacie urodzenia dziecka, jak w tradycyjnej szkole.
https://www.ourkids.net/pl/szkoly-montessori.php#maincontent
sudbina Srba said
Jako były nauczyciel liceum w PRL uważam, ze w obecnej Polsce ważniejsze sa wydatki na wojenki i zbrodnicze awantury po świecie niż inwestowanie w oświatę młodego pokolenia.
Nieprawdopodobna – juz teraz elektroniczna – biurokracja robi z nauczycieli – i z lekarzy, prawników itp. – niewolników bandy zboczonych nieuków w rządzie, którzy nałożyli polskim dzieciom i młodzieży … kaganiec oświaty.
Cały system oświaty przypomina kowbojską plantacje z murzynami w Ameryce Północnej.
Efekty sa nader widoczne.
Jakby mało było rodzimych szarlatanów i pajaców w rządzie – to jeszcze sobie zaprosiliśmy obcych – duchowo, kulturowo i naukowo obcych ‚ekspertow’ z Bliskiego Wschodu:
Szymon Peres o koniecznosci ograniczenia nauki historii… – Wykop.pl
https://www.wykop.pl/link/4814821/szymon-peres-o-koniecznosci-ograniczenia-nauki-historii/
Cala Polska bardzo sie przejęła nie tylko tym doradcą ‚naukowym’ ale calej bandzie nieuków zza oceanu.
Należy jednak iść z postępem /paraliż tez bywa postępowy!/ światowym.
Prezydent USA, GW Bush nie umiał pokazać Kanady na mapie, wujek prezydenta Obamy wyzwalał Oświęcim, a obecny prezydent USA kazał… Rosjanom natychmiast wycofac sie z …. Iraku!!!
I pamietam jak prez. Bush sie dziwował , ze … Afryka to kraj 3-go świata, a Trump po wizycie w Arabii Saudyjskiej , wylądował w Izraelu i z wyrazem ogromnej ulgi na twarzy, powitał izraelski ‚komitet powitalny’ na lotnisku:
„No, wreszcie udało mi sie wyrwać z …. Bliskiego Wschodu”!
Kiedyś , kiedyś, w Polsce mieliśmy bardzo wysoki poziom nauczania;
6 -te miejsce w świecie ‚ według miedzynarodowego, dorocznego testowania poziomu edukacji w Singapurze.
Finlandia zajmowała kiedyś I miejsce.
Teraz i Singapur i Finlandia sie troszke zbiesiły i ‚zglobalizowały’.
A co sie w Polsce zmieniło?
Wałęsa zafundował (za srebrniki zachodnie) i firmował zmiany systemowe. Zafundował nam upadek przemysłu polskiego , polskiej nauki i polskiej wiedzy.
Przecież dostal Nagrode Nobla za …’całokształt’ swoich osiągnieć.
W PRL-u nie mógł być ministrem jakiś kumpel . Musial mieć tytuł naukowy z resortu który zarządzał. A nawet wtedy, zaden minister nie byl dyktatorem.
Minister Oświaty musiał reprezentować interesy uczniów i nauczycieli w porozumieniu z nauczycielami..
Nie ma teraz kontaktu szkol z uczelniami
Z edukacją to mam do czynienia cale moje życie zawodowe i to zarówno w Polsce jak i trzech krajach zachodnich. I mam dyplomy tez z różnych znanych uczelni.
W Europie zawsze była znakomita edukacja; Francja, Wlochy, Niemcy no i Finlandia. W Finlandii, gdzie nie było ani jednej szkoły prywatnej. (nie wiem jak teraz)
Do obowiązkowych przedmiotów moich studiow należała , oprócz zawodowego kierunku, psychologia rozwojowa i historia edukacji. Bo a nuz trafimy do szkoły .
Każdy nauczyciel przedmiotowy w Polsce i calej Europie musiał mieć tytul naukowy (magisterium) z przedmiotu, który wykładał, plus szkolenie dydaktyczne, ktore bylo częścią każdego Wydziału Uniwersytetu np. Jagiellonskiego..
Na wykładach na UJ powtarzano nam wielokrotnie, ze żaden uniwersytet nie zastąpi dobrej szkoły podstawowej.
Dlatego bardzo ważne było nauczanie początkowe i ćwiczenie pamięci: tabliczka mnożenia, wierszyki, piosenki, gry ‚ w państwa , miasta, stolice i dorzecza’ etc
Akademie ‚na cześć’ i programy artystyczne z okazji świąt i rocznic.
A przede wszystkim ważna byla praca w zespole.
Korepetycje i smartfony ubiły jakakolwiek współprace.
Mieliśmy wiele programów pozaszkolnych dla dzieci i młodzieży: kolka zainteresowań, konkursy, olimpiady, wycieczki krajoznawcze itp
Na wszystkich kierunkach UJ byly obowiązkowe tzw. ‚michalki’: socjologia, psychologia rozwojowa i metodyka nauczania – a nuz po chemii albo biologii trafimy do … szkoły jako nauczyciele.
Podstawowe prawo psychologii rozwojowej wyraznie mówi, ze najważniejsze jest ćwiczenie pamięci u młodego człowieka. Szare komórki muszą bezustannie pracować i sie rozwijać. Dlatego w Europie bardzo rzadkie byly przypadki demencji.
Wiedzą o tym Chińczycy. Trzyletnie dziecko w Chinach umie juz liczyc do stu – a pięciolatek umie mnożyć do stu.
Komputer – to proteza mózgu. Bardzo dobra podpórka. (quick reference) Ale mózgu nie zastąpi.
Dlaczego ? Bo człowiek ze słabą pamięcią nie potrafi znaleźć odpowiedniej informacji w internecie. Mogę podać tysiące przykładów z mojej pracy zawodowej na kilku uczelniach .Młodzież jest coraz slabiej przygotowywana do studiow. Wielu nie pamięta nawet pytań maturalnych.
Brak wyrobionej pamięci jest społecznie szkodliwy. Inzynier nie jest w stanie podjąć ważnej decyzji w sytuacji krytycznej. Musi grzebać w internecie?
Wszystkie polskie uczelnie byly honorowane na calym swiecie. Dlatego polskie dyplomy byly uznawane zarowno na Zchodzie jak i na Wschodzie.
Uważam, ze w obecnej Polsce zarówno nauczyciele jak i uczniowie sa ofiarami tego samego nieludzkiego systemu.
Kiedys, za moich szkolnych czasów był narodowy program nauczania przygotowany przez nauczycieli, dydaktyków, psychologów dostosowany do wieku uczniow,
Bardzo ważne było i to, ze zarówno rodzice, Kościół jak i szkoła mówiły tym samym głosem, czym budowały wspólny system wartościowania, zachowań i motywacji zwłaszcza w podejmowaniu decyzji.
W Polsce przyjęliśmy francuski system; edukacja we Francji opierała swój system na Platonie i Arystotelesie:
Każdy obywatel jest osobą indywidualną z indywidualnymi zdolnościami i zainteresowaniami, które bardzo przydają sie innym obywatelom. Wiec każda indywidualna postać jest członkiem społeczności i od tej społeczności zależy. Platon zas pouczał, ze człowiek urodzil sie nie dla siebie – a dla swojego kraju,.
Ja miałam religię zarówno w czasach stalinowskich jak i po ‚odwilzy’ w liceum.
W Krakowie, w kosciele sw. Anny , w kazda niedziele o godz.11-tej była msza dla studentów.
Mieliśmy bardzo dobrych katechetów, którzy tez musieli przejsc szkolenie dydaktyczne.
Jakie mam główne zarzuty a takze zasady ogólne nauczania- i powtarzam, nie odkrywam Ameryki.
– Wiedze zdobywa sie od urodzenia. Umysł człowieka reaguje na każde bodźce z zewnątrz i w zależności od wieku i osobistych możliwości, umysl przeprowadza analize informacji i nastepnie synteze i wychodzi jako reakcja na bodziec. Przykladem moze byc np. przyjmowanie wiadomości.
– Mlody człowiek zdobywa wiedze w domu, w rodzinie, na ulicy, w szkole, w grupie rówieśniczej, w przedszkolu, w kosciele i w podrozy, itp.
– W zdobywaniu wiedzy w szkole , potrzebne sa ćwiczenia w zachowaniu pamięci. (memory retention exercises) Mózg składa sie ze świadomości podświadomości i magazynuje nam nadchodzące bodźce.
– w programach potrzebna jest metoda spiralna: na bazie bardzo prostej informacji można budować stopniowo bardziej skomplikowaną i rozwijać , poszerzać zakres informacji a równocześnie utrwalać.
bardzo potrzebna jest korelacja przedmiotów: wzory matematyczne mogą sie przydać i w fizyce i chemii i biologii. Omawianie historii np. XIX wieku bardzo sie przydaje na j. polskim w omawianiu literatury romantyzmu, itp.
– Programy szkolne powinny byc dostosowane do wieku uczniów; w PRL-u podręczniki do klasy np. 4-tej zawierały łatwiejszy akademicko program , bo dzieci w tym wieku maja bardzo dynamiczny rozwój hormonalny ale słabsze maja możliwości intelektualne. Pomocne byly zwiększone ćwiczenia na lekcjach wychowania fizycznego.
– Bardzo ważna jest praca zespołowa i wzajemne pomaganie sobie w przyswajaniu nie tylko nowego materialu ale i przy powtórkach materiału..
– Według Konfucjusza: nauczyciel nie uczy a raczej studiuje ucznia i pomaga rozwijać naturalne zdolności i zainteresowania każdego ucznia; sposobów jest wiele ale w PRL- mieliśmy zajęcia pozaszkolne, zainteresowań, które były nie tylko uzupełnieniem zajęć szkolnych ale rozwijały prace w zespole i poszerzanie własnych zainteresowań; stąd było wiele zawodów szkolnych, miedzyszkolnych, olimpiady przedmiotowe itp.
– Harcerstwo przygotowywalo do samodzielnego wykorzystania wiedzy nabytej w szkole: tropienie śladów, orientowanie sie w lesie, ale i na ulicy…budowanie pryczy, stawianie namiotow, gotowanie czy zdobywanie różnych sprawności.
– Na wszystkich szczeblach edukacji ważna była praca w zespole: podejmowanie wspólnych decyzji, erystyka, pisanie referatow, sprawozdan, formowania argumentów. Propedeutyka filozofii byla obowiązkowym przedmiotem w szkole średniej. Bardzo ważne były wycieczki szkolne i obozy wędrowne z nauczycielem przedmiotowym: geografem, historykiem,
– We Włoszech, pamiętam we Florencji, nauczyciel historii sztuki prowadził grupę młodzieży po Ufficio, słynne Muzeum sztuki; zatrzymywał sie przed każdym obrazem i opowiadał nie tylko historie dzieła ale także technike malarską i trendy w sztuce. W Rzymie mlodziez zwiedzała z nauczycielem przedmiotowym Forum Romanum i dowiadywala sie niemal o każdym kamieniu, pomniku , części kolumny, Łuku Triumfalnego Tytusa, a takze obowiązkowo zwiedzali wszystkie 7 Wzgórz i omawiano każdy pomnik. np. Pomnik Aureliusza; trzeba było robić notatki .
– W Finlandii młodzież buduje wspólnie na przykład łódz rybacką i musi wiedzieć jak zastosować wiedze zdobytą na lekcji: matematyki, fizyki, chemii, materiałoznawstwa, a takze rysunku i artystycznego wyglądu…jest o tez doskonale cwiczenie na prace zespołową .
– Ale tez młodzież miała stale zajecie w szkole i poza szkołą . W Europie dzieci nie strzelaly do siebie z broni palnej. Mialy ciekawsze zajecia.
– Nauczyciele przedmiotowi mieli regularne spotkania i konferencje: miedzyszkolne, powiatowe, wojewódzkie itp. W Piotrkowie był osrodek szkolenia nauczycieli, np. jezykow obcych. Omawiano programy i metody nauczania.
– W Europie ( i w Polsce) stosowano w edukacji zasade Arystotelesa: każdy obywatel jest osobą indywidualną z indywidualnymi zdolnościami i zainteresowaniami, które bardzo przydaja sie innym obywatelom. Wiec każda indywidualna postać jest członkiem społeczności i od niej zależy. Platon zas pouczał, ze człowiek urodzil sie nie dla siebie – a dla swojego kraju,.
– Każdy nauczyciel przedmiotowy w Polsce i calej Europie musial mieć tytul naukowy (magisterium) z przedmiotu, który wykładał, plus szkolenie dydaktyczne, które bylo czescia każdego Wydzialu uniwersytetu np. Jagiellonskiego..
A teraz, w wyzwolonej podobno Polsce, nauczyciele nie mają żadnej reprezentacji w parlamencie i nie mają absolutnie nic do powiedzenia na temat dydaktyki, metod i programów nauczania.
Zawaleni kancelaria i biurokracja – nauczyciele nie mają czasu dla młodzieży.
Kancelarią – jak sama nazwa wskazuje – powinna zajmować sie kancelaria i sekretarki.
sudbina Srba said
To już nie jest zwykłe barbarzyństwo. To świętokradztwo.
Co Polacy wiedzą o religii i Świętach Bożego Narodzenia? – YouTube
Zbigniew Kozioł said
@26 Sudbina Srba
Długi Pan tekst napisał. Moje praktyczne doświadczenia z systemem są skromne (dwa lata wykładów na uczelni, plus po prostu funkcjonowanie w otoczeniu, ale w bardziej naukowym niż nauczycielskim). Śmiało mogę jednak zgodzić się wręcz bez zastanowienia z większością Pana wypowiedzi. Jak i zapewne też wielu tutaj u Maruchy.
Tabliczka mnożenia… 😉 Gdy budziłem się rano w wieku 5 lat, mama mnie pytała: ile jest 6 razy 7? Wierszy na pamięć uczono nas i w podstawówce i w LO. Zabawy w państwa-miasta sami sobie robiliśmy w domu, z kolegami/koleżankami (oprócz kopania piłki, w chowanego i budowania szałasów).
Co do komputerów – to jest wręcz przekleństwo. Nie mówię tutaj o wpływie na uczniów i nauczycieli. Komputery pozbawiły zdolności do myślenia nawet naukowców. Mam mnóstwo przykładów. Powiedzmy taki prosty: otóż młody człowiek na seminarium powołuje się na wyniki symulacji dyfuzji ciepła w materiale. Zapytałem, jakie właściwie równanie rozwiązuje? Okazuje się, że liniowe równanie dyfuzji Boltzmana. Pięknie, ale do tego nie jest potrzebny komputer! Można wynik przedstawić analitycznie! Ale problem nie jest w poziomie matematycznym owego młodego studenta/doktoranta. Problem w tym, że nawet profesorowie nie zrozumieli, dlaczego ja wolę analityczną analizę…
Boydar said
Komputer to tylko narzędzie, Panie Zbigniewie. Takie samo jak siekiera, widły czy piła.
Ja upatruję mechanizmu klęski (9) w porzuceniu czytania książek, wartościowych oczywiście. Ja nie mam problemu z banalnymi pytaniami merytorycznymi czy zupełnie paranoicznymi (jak się mówi – Budapeszt czy Budapeszt, stolicą jakiego kraju jest Brazylia, etc.). Ale nie dlatego że mnie w szkole nauczono tylko miałem ta wiedzę w sposób naturalny przyswojoną zanim jeszcze do szkoły poszedłem. Fakt, nauczyłem się dobrze czytać w wieku lat czterech, ale przez te brakujące trzy lata przeczytałem wszystko co było w zasięgu. I w tych książkach WSZYSTKO to było, podane NATURALNIE, i z zaszytą motywacją (… co było dalej ?).
O tych dupkach pokazanych przez Gajowego nic nie powiem, bo co tu można powiedzieć, oni będą nami rządzić. Nawet nie widzą co to talmud, co kiedyś było nie do wyobrażenia. I to jest dobry znak – Rosja zwyciężyła ! Rozpier’doliła w drzazgi strukturę żydowską w Polsce, opierającą się na gminach, kahałach, dinach i rabinach; to se ne vrati. Etap przejściowy jest trudny (mafia żydowska oczywiście jest, ale trzymana w kupie tylko strachem, a to jest obosieczny miecz), no ale, gdzie drwa rąbią tam wióry lecą.
Zbigniew Kozioł said
Pan Boydar: „Komputer to tylko narzędzie”
Komputer to powinno być „tylko” narzędzie.
Ale tak nie jest. Stał się bożkiem. Zresztą, jak i nauka obecnie w mediach.
Kiedyś, gdy zaczynał się internet, zabiegałem (na moje skromne możliwości) o to, aby wykorzystywać ten środek do komunikacji naukowej.
Po Covid-srowid zaczęto powszechnie stosować transmisje seminariów internetowo i międzynarodowo. Ależ piękne to jest. Tylko że teraz kowid już minął, seminaria są transmitowane hybrydowo (czyli są na żywo z uczestnictwem oraz internetowo), ale ludziom z sąsiedniego budynku nie chce się przyjść na żywe, bezpośrednie wystąpienie. Wolą przy kawie czy kanapce popatrzeć przez ekran.
To JEST zboczenie.
Boydar said
tak, jest
zboczenia dasię wyleczyć 🙂
revers said
wylaczyc prad jak wladimir to robi zelenskemu
Zbigniew Kozioł said
Revers, dziś akurat skarżył mi się jeden z pracy: jakie oni tam bzdury w TV. Mówię: wyrzuć odbiornik (ale oprócz tego narzekał na Putina 😉 Tak, że on nie wyrzuci.
Bez prądu nie masz jednak internetu. Tyle tylko, że internet ma wartość (śliślej: może mieć) jedynie wtedy, gdy jest kontrolowany przez nas samych.
Co do boydarowego, dwuznacznego „zboczenia dasię wyleczyć” – wcale pewności nie mam. Znana jest zasada Kopernika o tym, że gorszy pieniądz wypiera lepszy. Zasada obejmuje wiele zjawisk.
Mnie marzy się od dawna zilustrowanie tej zasady w sposób, który obejmowałby wiele więcej…
Krzysztof M said
Ad. 25
Co to jest Montessori?
Montessori, to metoda szybkiego przywracania sprawności społecznej dzieciom osieroconym, ofiarom działań wojennych. To metoda nie służąca rozwojowi człowieka, ale usprawniającego go do pełnienia podstawowych funkcji społecznych.
Każdy, kto toto propaguje w Polsce jest albo agentem sił obcych, które Polaków chcą uglebić do końca, albo nie wie, co mówi.
Krzysztof M said
Ad. 33
internet ma wartość (śliślej: może mieć) jedynie wtedy, gdy jest kontrolowany przez nas samych.
Czyli internet jest dla ludzi intelektualnie dojrzałych.
Krzysztof M said
Ad. 28
Panie Zbigniewie… Nas uczono… Ich uczą… A prawda jest taka, że umysł młody potrzebuje stymulacji. Jeśli jej nie ma, to sam się stymuluje – samodzielne robienie zabawek, szałasy, bazy, harcerstwo… To jest szkoła wyobraźni… Teraz to, co mamy sobie wyobrażać jest nam podane na tacy – w mózgu nie tworzą się struktury prowadzące do celu (zbudowanie szałasu), YT podaje gotową receptę, jak to zrobić. Dziś dzieci nic nie odkrywają, niczego nie tworzą… My za młodu robiliśmy to codziennie… Bezwiednie…
Bezpartyjna said
„Znana jest zasada Kopernika o tym, że gorszy pieniądz wypiera lepszy. Zasada obejmuje wiele zjawisk.”
Ba, w zyciu prawie do wszystkiego można owe prawo zastosować.
Na tym m.in. polegał geniusz Kopernika, uniwersalizm i takie tam.
Józef Bizoń said
Sudbina Srba (26) to nie pan.
„Jako były nauczyciel liceum w PRL uważam,”
„Ja miałam religię zarówno w czasach stalinowskich jak i po ‚odwilzy’”
Józef Bizoń said
Podstawą nauki logicznego myślenia była matematyka, której nierozłączną częścią było przeprowadzanie dowodów (wprost i nie wprost).
Były świetnie opracowane podręczniki matematyki dla samouków.
Zenon_K said
Nauka ma iść w parze z praca, z zajęciami fizycznymi i to od najmłodszych lat. Może to być pomoc rodzicom (tu wielka korzyść i zaleta wsi), nauka zawodu praktycznego. Chodzi o robienie czegoś konkretnego, uczenie się „prawdziwego”, zawodu.
Chodzi w każdym bądź razie nie o prace na niby. Uprawianie sportu tylko dla sportu pomaga, ale nie jest tym samym co wysiłek w konkretnym, praktycznym, poważnym celu.
Np. jeżdżenie rowerem, by się przejechać albo se poćwiczyć, daje gorsze efekty niż jeżdżenie do jakiegoś celu konkretnego (do szkoły, do pracy). Wyniki nie są te same ani na umyśle, ani na ciele (uzyskuje się łatwiej jest o lepsza formę fizyczna).
O korzyściach „konkretnej pracy wiedziano już w starożytność. Święty Paweł nauczył się w młodości szycia namiotów. Wykorzystał zresztą to w czasie swych misji apostolskich.
Podobnie, przez długie wieki w zakonach praktykowano ora i labora. Zakony te były prawdziwym kołem napędowym Kościoła i ekonomii. To w zakonach była silą by np. krytykować otwarcie, odważnie odstępstwa i herezje. W tamtych czasach Dziendobreka wywieziono by dosłownie na taczce gnoju po pierwszym tygodniu urzędowania.
Wrogowie Kościoła wiedzie doskonale o tej sile zakonów. W czasie rewolucji francuskie ich likwidacja była ich pierwszym celem. No i już się w postaci nie odrodziły. Te co się odrodziły, nie miały już środków materialnych by „działać” po staremu – poprostu zostały z nich ograbione.
Zbigniew Kozioł said
Bez @37
Wszystko genialne jest proste.
Dosłownie ostatnio wymyśliłem pewną metodę przydatną w obliczeniach komputerowych. Coś naprawdę maleńkiego. Ale to tak właśnie odbywa się. Otóż wymyśliłem, w jaki sposób w materiale otrzymać jednorodne (takie samo) ciśnienie, w dodatku niezmienne w czasie. Nie wykluczone, że tego moznaby jakiś patent. Pracuję teraz z pewnym młodym z Teheranu (jakie szczęście!) Gdy pokazałem jemu metodę, to on aż podskoczył z zachwytu. Znaczy najpierw uwierzyć nie chciał, ale potem… Sposób jest cholernie prosty, ale … magiczny, nie trywialny. Tylko że na to potrzebowałem półtora roku pracy, frustracji, zwątpienia i dosłownie łez…
Ostatnio bardzo dobrze sprzedają się naukowo prace o tak zwanych stopach o wysokiej entropii. To są mieszanki atomów, coś bardziej w rodzaju stali. Mają wiele własności szkieł, ale też niezwykłe parametry techniczne. Na razie niestety nie istnieją metody ich wytwarzania w skali przemysłowej.
Otóż z Aminem (tym z Teheranu) chciałbym zrobić analizę statystyczną potencjału w owych stopach metali o wysokiej entropii. Aż dziw, ale podobne analizy, wydaje się, nawet nigdy nie były zrobione dla stali.
Dlaczego mnie to ciekawi? No bo nikt tego nie zrobił. Ale istnieje też całkiem inny powód. Widzę w tym analogie wiele szersze. Marzy mi się wręcz modelowanie oddziaływań między ludźmi w podobny sposób, jak to jest metalach między atomami. Ta idea siedzi we mnie od czasu jeszcze studiów, gdy rozmawialiśmy z Przemkiem Kłosowskim (teraz on w NIST pod Waszyngtonem) spacerując ulicami Warszawy.
Bezpartyjna said
„Dlaczego mnie to ciekawi? No bo nikt tego nie zrobił. Ale istnieje też całkiem inny powód. Widzę w tym analogie wiele szersze. Marzy mi się wręcz modelowanie oddziaływań między ludźmi w podobny sposób, jak to jest metalach między atomami.”
Mnie też b. „kręcą” sprawy mało znane lub rzadkie. No to modelowanie oddziaływań miedzy ludźmi w podobny sposób???
Muszę sobie to wyobrazić.
Powyższa dyskusja jest nader inspirująca, pobudzająca i dająca wiarę w drugiego człowieka. Oby więcej takich!
Zbigniew Kozioł said
Wcale nie myślę, że tekst pod @26 był napisany przez kobietę 😉
Smutnawo, że reakcji prawie nie ma.
Dlaczego napisałem o Aminie z Teheranu? Albowiem ja w pracy, tak naprawdę, to nie bardzo mam z kim rozmawiać o nauce. Mnie ten poziom wokół zupełnie nie kręci. Aż trzeba było zatrudnić ludzi z zagranicy za kilkakrotnie większe pieniądze? Nie wiem… Może tak i trzeba było.. Morze jest, jak wiadomo, szerokie…
Pani Bez, kiedyś na pewno. Musi być. Nie ma alternatywy. Bosymi nogami przejdę przez Świder, a żonę przeniosę na rękach.
Zbigniew Kozioł said
Chciałbym jeszcze dodać. Gdy chodzi o te potencjały oddziaływań.Oczywiście nie stworzy się metody na rozumienie wszystkiego. Nauka jednak nie na tym polega. Mam w łepetynie pomysłów na sto lat pracy. Nigdy ich nie zrealizuję. Nie dostanę możliwości, pomocy.
Patrycja, młodziutka, której teraz prawie nie ma. Ale też Magdalena Kozena z Moraw. Tutaj:
.https://youtu.be/DQUYZHKnn58 pod 3:27 Ona pokochała filmy Tarkowskiego. Tam jest pokazana idea. Potencjał między atomami. Oczywiście tak naprawdę to wszystko trochę bardziej złożone.
Wydaje mi się, że nikt nie przeprowadził porządnej analizy choćby dla stali.
Bezpartyjna said
Cieszę się niezmiernie, że tacy ludzie, jak Pan chodzą i żyją niedaleko mnie. Patrzymy prawie na to samo niebo i przechodzimy te same rzeczki! Czyż świat nie jest cudowny, gdyby nie ci przeklęci reptilianie?
Latem co noc wychodzę i podziwiam niebo a jest co oglądać i myślę wówczas o wszechświecie, wyobrażając sobie to i owo.
Pozdrawiam!
Bezpartyjna said
Ale mam nadzieję, że ww. potencjały oddziaływań (dla mnie osobliwości) ludziom w głowach nie pomieszają?
Na razie trudno mi sobie to wyobrazić, ja jestem ekonomistką, ale Kopernik mnie „zakaził” wielowektorowym spojrzeniem na ppstrzeganie otaczającej na rzeczywistości.
Bezpartyjna said
Kończyłam klasę biologiczno- chemiczną, więc budowa, struktura materii, atomów nie stanowi dla mnie zagadki, ale oddziaływania atomów na poziomie fizycznym? To już wyzwanie dla mnie.
Zbigniew Kozioł said
Tak, To samo niebo. Patrzymy. Jakoby na to samo. Wcale nie rozumiemy tego Kosmosu wokół nas. W miediach nam ośmieszają rozumienie. Większość myśli, że mechanika kwantowa. To jest trochę inaczej.
Też nie wiem całkiem (niby skąd). Ale to na pewno jest trochę inaczej.
Nam chyba nie jest dane zrozumienie. Dziwne to trochę. Możliwe. Wbrew. Nie wierzę w ludzkie rozumowania.
Zbigniew Kozioł said
Ale gdy chodzi o biologię. Na pewno podstawą są reakcje chemiczne, To czysta fizyka i właśnie potencjały międzyatomowe. Oćzywiście jest to przybliżenie, ale to działa. U nas w NCBJ idą na te rzeczy pieniądze. Ponoć zarabiają na siebie. Nie gwarantuję. Ale w zasadzie ma to sens, jakby.
Ale niebo. Oby to samo. Jakże chcielibyśmy patrzeć na to samo Niebo. Dlaczego?
Zbigniew Kozioł said
Jakże chciałbym rozumieć. Wyjaśniać innym. Część rozumiem. Mam pewność. Wszystkiego nie.
Bezpartyjna said
Mnie się kiedyś udawało, teraz większość robię, „pracuję” dla siebie, na siebie(?). Chyba jestem już za daleko od pewnych ludzi a przez to ambicji zawodowych, zresztą … nieważne. Zawsze byłam zbyt dużą indywidualistką, żadnych układów, tym bardziej układzików, potrtafiłam i potrafię trzasnąć przysłowiowymi drzwiami i nie żałuję tego. Taka autsajderka i buntownicza z wyboru. Moja dewiza życiowa – nigdy się nie dawać zeszmacić i żyć tak, jakby jutro był moim ostatnim dniem na Ziemi.
Bezpartyjna said
Kiedyś tam pracowała moja znajoma fizyczka i szwagier mojej bliskiej przyjaciółki.
Zbigniew Kozioł said
Słyszałem opinię, że to jest miejsce rodzinne. Ale ponad 1000 ludzi. Wnerwia mnie czasem głównie patrzenie na tych, którzy zupełnie, ale to zupełnie nic nie robią. A chodzą jak święte krowy indyjskie, aż qurcze blade. Zapewne służby. Skrajny prymitywizm. Ale nie uogółniam. Są tacy, których szanuję, choć zapewne też dla służb (ale też prymitywy)
Zbigniew Kozioł said
Ah… to wszystko nie takie proste. Poniosły mnie emocje. Acz w zasadzie prawda.
Ogólnie doceniam miejsce mojej pracy. Nawet zdziwlibyście się, jak to wygląda. Pisuję o tym głównie prywatnie. Doceniam starania szefów. To jest wielka instytucja. To jest trudne do zrozumienia.
revers said
re33
bez altavista i netscape tez nie ma inernetu jak w computerworld pierwszy peovidr comercyjny internetu.
Co mi z tego ze google z z roznymi #meta znacznikami i po ip wyrzuca z setki tysiecy stron internetowych w temacie, czesc starych stron z wartosciowymi stronami jest juz zarchizowana do tego stopnia ze niedostepna, nie mal ze nie do wydobycia.
Za to pojawia coraz wiecej tematow lbtq krzykliych jak zawsze i przebijajacych sie tam gdzie nie trzeba w obskurantyzmie.
a z pradem mozna bylo sobie poradzic na akumulatorku laptopa, czy nawet na tablecie tym bardziej ze duzo w uzyciu jest power bankow i ladowarek w pociagach, samolotach.
Swego czasu i na tablecie lenovo udawalo mi sie odpalac MatLab 32 bit i cosmos bibloteki matemayczno fizyczne nawet na kongresach i kursach w temacie powszechnego stosowania w fizyce rozniczek czastkowych.