Prof. Bartyzel: Poszli nasi w bój bez broni (kompilacja)
Posted by Marucha w dniu 2023-01-25 (Środa)
Mało co jest większym – a jednocześnie bezmyślnym – samooskarżeniem, jak słowa: „poszli nasi w bój bez broni”.
W rocznicę powstania styczniowego przypomina się najczęściej jego najszlachetniejszą postać, czyli ostatniego dyktatora Romualda Traugutta. To zrozumiała taktyka ze strony apologetów tego szaleńczego aktu, jakim było to powstanie, ale jeśli chcemy całej prawdy, to musimy wydobywać także postaci innego kalibru.
Ot, na przykład pierwszy dyktator – Ludwik Mierosławski. „Wzorcowy” przykład międzynarodowego kondotiera rewolucji, propagującego także metody terrorystyczne – taki XIX-wieczny prekursor „Carlosa – Szakala”, wspólnik Garibaldiego, szlajający się po rewolucjach na świecie (na Sycylii, w Badenii- Palatynacie), niemających nic wspólnego ze sprawą polską.
Bufon i pyszałek, przy tym nieudolny jako dowódca, więc jest zdumiewające jak mógł cieszyć się sławą wybitnego stratega, któremu powierzano naczelne dowództwo. Na dyktatora powstania właściwie narzucił się rządowi „czerwonych” (tylko Stefan Bobrowski poznał się na nim i głosował przeciwko niemu). Po przybyciu (ze zwłoką) do Królestwa, stanął na czele 500-osobowego oddziału, z którym przegrał dwie potyczki z Rosjanami – pod Krzywosądzem i Nową Wsią – po czym porzucił swoich żołnierzy, wyjeżdżając do Paryża, acz wcale nie składając dyktatury.
Osobliwe jest to, że wywołania powstania styczniowego bronią ludzie uważający się zazwyczaj za prawicowych (choć raczej w sensie „pisowskim”) i katolików, a niezdający sobie sprawy (lub wypierający ten fakt ze świadomości), że wywołała je – a przedtem parła do niego przez dwa lata, eskalując napięcie wszystkimi środkami, od wykorzystywania świątyń do manifestacji politycznych po zamachy terrorystyczne – ówczesna ekstremistyczna lewica („Czerwoni”, albo „Czerwieńcy”), powiązana z ośrodkami rewolucji europejskiej, również rosyjskiej, dążącej do rewolucji politycznej, antyreligijnej i społecznej, która w polskich warunkach oznaczała przede wszystkim likwidację szlachty, a przynajmniej jej pozycji ekonomicznej i roli przywódczej w społeczeństwie (co się niestety, rękami rosyjskimi, powiodło).
Dowodzą tego również późniejsze losy autorów powstania, jak Jarosława Dąbrowskiego i Walerego Wróblewskiego jako hersztów Komuny Paryskiej. Nie pierwszy to zresztą i ostatni raz patriotyczna i katolicka większość społeczeństwa daje się wodzić za nos „rewolucjonerom” wykorzystującym te uczucia do własnych celów. Ale pocieszające, że niekiedy instynkt samozachowawczy działa, jak np. w marcu 1982 roku, kiedy społeczeństwo nie dało się sprowokować manifestem Jacka Kuronia wzywającego do powstania, które niewątpliwie zostałoby utopione we krwi przez sowieckie czołgi (bo Jaruzelski by już nie wystarczył).
Najgorszą rzeczą, jaka zdarzyła się w 1863 roku nie był wybuch powstania w styczniu, tylko przystąpienie do niego na wiosnę „Białych” oraz ich odpowiedników w Galicji (konserwatystów krakowskich) i na emigracji (Hotel Lambert). Po pierwsze, nadało to powstaniu legitymizację jako narodowemu, a nie tylko przedsięwzięciu ekstremistycznej partii rewolucyjnej. Po drugie, rozszerzyło zasięg powstania o środowiska ziemiańskie dające „partiom leśnym” oparcie logistyczne. Po trzecie, poprzez kontakty z dworami i gabinetami europejskimi dało złudną nadzieję na wsparcie Zachodu, przynajmniej dyplomatyczne (sławetnie „durez!” Napoleona III).
Wszystko to, a zwłaszcza drugie i trzecie, przedłużyło ogromnie agonię powstania, wielokrotnie multiplikując straty, bez czego powstanie „czerwonych” upadłoby po paru miesiącach, pozostając w gruncie rzeczy mało znaczącą „ruchawką”. A co najważniejsze, być może nie doszłoby do dymisji Wielopolskiego i całkowitego zwrotu w polityce rosyjskiej odwracającego proces reform.
Dlatego decyzja ta była bardzo wielką winą Białych, za co najrozumniejsi z nich słusznie się kajali. Natomiast prawdziwymi bohaterami, reprezentantami patriotyzmu rozumnego byli wówczas św. abp Zygmunt Szczęsny Feliński i Ojcowie Zmartwychwstańcy, na czele z ks. Hieronimem Kajsiewiczem, autorem „Listu do braci księży grzesznie spiskujących i do braci szlachty niemądrze umiarkowanych”.
Na sytuację, która doprowadziła do wybuchu w 1863 roku należy spojrzeć również z bardziej pośredniego, bo demograficznego punktu widzenia. Mniej więcej co 25-30 lat społeczeństwo reprodukuje się w kolejnym pokoleniu. W wypadku narodów zniewolonych oznacza to (jeśli reprodukcja ta jest na odpowiednio wysokim poziomie) przypływ nowej energii społecznej, a ponadto dochodzi do dorosłości pokolenie, które nie dźwiga na sobie traumy klęski pokolenia swoich ojców.
Tak było też ok. 1860 roku, kiedy ów wybuch nowej energii zaczynał następować (zarazem tłumaczy to dlaczego nic w Królestwie się nie działo w czasie wojny krymskiej, która była okolicznością sprzyjającą: bo to pokolenie było jeszcze niedojrzałe, a starsi byli wciąż sparaliżowani poczuciem niemocy).
Rzecz tylko w tym, że ta energia może eksplodować w sposób niekontrolowany i nierozumny – co się niestety stało, a może zostać spożytkowana rozumnie i planowo, tak jak na przykład kolejne 30 lat później, przez obóz narodowy. Trzeba jednak do tego wybitnego przywódcy umiejącego zarówno sformułować cel, jak i przekonać do niego aktywną część społeczeństwa. I tu zawinili obaj kandydaci, choć każdy z innego powodu: „Pan Andrzej” (Zamoyski), który stawiał cel popularny, ale nierealistyczny (niepodległość natychmiast w granicach z 1772 roku) oraz Margrabia, który cel wytyczył realistyczny, ale nie umiał do niego przekonać i stworzyć wokół siebie większość, spychając do narożnika radykałów, grzesząc też pychą, że można coś zrobić dla Polaków, ale nie z Polakami.
Ci, którzy głoszą, że powstanie w 1863 „musiało wybuchnąć”, bo sytuacja była beznadziejna a terror ekstremalny, nie tylko kompletnie nie znają historii, albowiem miesiące poprzedzające przynosiły krok po kroku nową zdobycz (przywrócenie Rady Stanu Królestwa, utworzenie Rządu Cywilnego, polonizacja administracji, ustawa o samorządzie terytorialnym, utworzenie Szkoły Głównej, powiększenie liczby szkół elementarnych i średnich, oczynszowanie chłopów), ale również nie rozumieją elementarnego prawa socjologii i psychologii społecznej, odkrytego dawno temu przez Tocqueville’a: że rewolucje nie wybuchają wtedy, kiedy jest najgorzej, a ucisk największy, tylko wówczas, kiedy system się rozpręża, odsłaniając swoje słabości, zmniejsza nacisk społeczny i inicjuje reformy, ale z punktu widzenia rewolucjonistów są one zbyt wolne i niedostateczne. I to samo dotyczy powstań czy rebelii o charakterze narodowym.
Nazbyt częstym przejawem infantylizmu politycznego jest u nas ocenianie działaczy politycznych – w interesującym nas teraz wypadku podejmujących decyzje o wszczynaniu powstań – li tylko z punktu widzenia ich intencji, a z zupełnym pominięciem skutków, w tym takich, które dają się przewidzieć (w ich wypadku jest to natomiast dowód na kierowanie się tym, co Max Weber nazwał „etyką idei”, w przeciwieństwie do „etyki odpowiedzialności”).
Pomijając już to, że sprawa intencji oraz celów wcale nie jest taka prosta we wszystkich przypadkach, a zwłaszcza tych, którzy w cieniu i z zagranicy mogli sterować lub inspirować te działania, mając na oku cele zupełnie inne niż narodowe polskie, to nawet gdyby wszyscy decydenci powstania byli czyści jak łza, powodowała nimi wyłącznie żarliwa miłość do ojczyzny i pragnienie jej niepodległości, i tak ocenianie ich wyłącznie przez pryzmat intencji jest niedojrzałością.
„Dobre chęci” nie zwalniają polityków ani od obowiązku rzetelnego obrachunku sił i środków, ani od rozpatrzenia wszelkich alternatywnych scenariuszy, ani przede wszystkim od rozważenia prawdopodobnych skutków podjętego działania. To jest zresztą dowód na to, że coś niedobrego było i jest nadal w Polsce w wychowaniu religijno-moralnym, bo przecież katolik powinien wiedzieć, że „dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane” i moralnej wartości czynu nie można oceniać po zamierzeniach.
Profesor Jacek Bartyzel
Za Facebukiem złożył A. Jakubczyk
https://myslkonserwatywna.pl
Komentarzy 19 do “Prof. Bartyzel: Poszli nasi w bój bez broni (kompilacja)”
Sorry, the comment form is closed at this time.
Maverick said
Porywanie się się jest cechą Polaków. Nigdy nie zaczyna się wojny cozy powstań gdy nie ma szans na wygranie, a konsekwencje mogą być gorsze niż było przed ich rozpętaniem. Państwowość można budować przedewszystkim na świadomości, krzepieniu kultury i silnej rodziny.
To co się dzieje dzisiaj jak niszczenie rodziny, promowanie płytkiego materializmu to wymaga rewolucji, a co Polacy śpią i globalistom przytakując i robiąc im laski za poklepanie po plecach.
Bogdan said
Zgadzam się z Panem /Maverick/
Rządzący Polską nieświadomie, oddając setki czołgów, uratowali życie tysiącu czołgistom. Nie mamy szans, broniąc się przed kim kolwiek.
Zofia Nałkowska napisała ” Praca u podstaw”. Gdzie siłę nrodu tworzymy już w szkole.
Jabo said
Panie Bogdanie, obawiam się, że rządzący Polską robią to, co zrobili dowódcy Powstania Warszawskiego. Najpierw przed powstaniem wysłali zapasy broni i amunicji z Warszawy na prowincję, a potem rozkazali młodym ludziom iść niemal z gołymi rękami na uzbrojonych po zęby Niemców i zdobywać broń na wrogu. Efekt, tysiące zabitych w ciągu kilku pierwszych dni powstania.
Bezpartyjna said
„Psucie” narodu jako takiego i w wszeroko pojętych aspektach (politycznym, gospodarczym, finansowo-monetarnym, kulturowym, itp.) też następowało przed pierwszym rozbiorem. Pomiędzy następnymi rozbiorami, czyli jasnym sygnałem, że coś niedobrego się dzieje w państwie, też byliśmy bardzo bierni. A dzisiaj, jesteśmy potwornie bierni (wręcz do sześcianu) i nieczuli na los mojej ukochanej Ojczyzny.
Oczywiście wróg jest podobny do tego z przed wieków, lecz niestety –doszli nowi i okrutni.
Prawdziwych patriotów szukać jak na lekarstwo.
Józef Bizoń said
Re. 4 Bezpartyjna
Co Bezpartyjna rozumie pod pojęciem patriotyzm, patriota?
W czym się przejawia patriotyzm u danej osoby?
Gdzie Bezpartyjna poszukiwała tych polskich patriotów do swego twierdzenia?
Czy polskim patriotą jest osoba, która publicznie twierdzi, że wstydzi się tym, że jest Polakiem?
nieszczep said
„… a na Tygrysy mają Visy” albo „… każdy z chłopaków chce być ranny”.
Takiego i podobnego prania mózgów nie brakuje. A (patr)idiotów, którzy takie bzdety kupują nie brakuje
Irmina Blad said
Teraz poliniactwo nie powstaje,teraz leży plackiem przed czarcim pomiotem i ślini się z zachwytu.W owych powstaniach zawsze porywali się na Rosjan,a mogli podskoczyć Prusakom,wszak tam było gorzej.W zaborze rosyjskim nawet okupant zachował nazwę Królestwo Polskie,a taki Napoleon co w hymnie jest uhonorowany tylko Księstwo Warszawskie.
Józef Bizoń said
Irmina Blad nie ściemniaj, tylko odpowiedz na pytania zadane pod ad. 5.
Józef Bizoń said
Nie ma polskich patriotów?
A ci w nabitej sali po brzegi to kto?
NACJONALIZM UKRAIŃSKI – DR LUCYNA KULIŃSKA
https://banbye.com/watch/v_GvivNo5_x1BS
Krzysztof M said
Myślenie histeryczne – myślenie racjonalne. Trzeba to odróżniać.
Rozumne wykorzystywanie emocji narodu do osiągania celów wspólnych (polityka) należy do sfery racjonalności.
wewewe said
Re 4:
A czy przed rozbiorami istniało pojęcie narodu polskiego wśród całego społeczeństwa? Wszak to szlachta i duchowieństwo były warstwami obywatelskimi. Mieszczaństwo tolerowano. A najliczniejszych chłopów miano za nic. To kto był tym narodem? Rozpijaczona szlachta wybierająca kolejnych królów bez uwzględniania jakichkolwiek sensownych kryteriów?
misio said
bez broni bez krwi
całą krew i broń wypił wrogi nam banderland
wnikliwymokiem said
Obowiązkowa, ku rozjaśnieniu PL- umysłów lektura ? :
https://bb-i.blog/2019/10/04/antypolskie-powstania/
Czytając treści zawarte pod tym linkiem musimy dojść do wniosku, że , en mass Polacy wiedzą o swojej Historii tylko to co dysponenci mediów i edukacji chcą abyśmy wiedzieli.
GonDar said
O co chodzi z tą odezwa Kuronia 1982?
Krzysztof M said
Ad. 14
Jakby pan chciał przybliżyć sobie tło tamtych czasów, to służę linkiem: https://chomikuj.pl/km_dante/OPOKA+nr+17+-+J*c4*99drzej+Giertych
Bezpartyjna said
🐂,
Paszoł won ode mnie!
Psiaciumać!
„A czy przed rozbiorami istniało pojęcie narodu polskiego wśród całego społeczeństwa? ”
Radio Erewań odpowiada: wśród nierozgarmiętych głupców nie, tak jak i obecnie i w przyszłości (i nie będzie co zbierać z tego niby narodu).
Amen
Bezpartyjna said
🐂,
Nas jest jedna a nie dwie!
Bezpartyjna said
„A czy przed rozbiorami istniało pojęcie narodu polskiego wśród całego społeczeństwa?”
Radio Erewań odpowiada:
nie nie istniało, bowiem tego terminu nie można mylić z etniczną przynależnością obywateli określonego państwa.
Boydar said
Przysposobienie Obronne i Historia