Dziennik gajowego Maruchy

"Blogi internetowe zagrażają demokracji" – Barack Obama

  • The rainbow symbolizes the Covenant with God, not sodomy Tęcza to symbol Przymierza z Bogiem, a nie sodomii


    Prócz wstrętu budzi jeszcze we mnie gniew fałszywy i nikczemny stosunek Żydów do zagadnień narodowych. Naród ten, narzekający na szowinizm innych ludów, jest sam najbardziej szowinistycznym narodem świata. Żydzi, którzy skarżą się na brak tolerancji u innych, są najmniej tolerancyjni. Naród, który krzyczy o nienawiści, jaką budzi, sam potrafi najsilniej nienawidzić.
    Antoni Słonimski, poeta żydowski

    Dla Polaków [śmierć] to była po prostu kwestia biologiczna, naturalna... śmierć, jak śmierć... A dla Żydów to była tragedia, to było dramatyczne doświadczenie, to była metafizyka, to było spotkanie z Najwyższym
    Prof. Barbara Engelking-Boni, kierownik Centrum Badań nad Zagładą Żydów, TVN 24 "Kropka nad i " 09.02.2011

    Państwo Polskie jest opanowane od wewnątrz przez groźną, obcą strukturę, która toczy go, niczym rak, niczym demon który opętał duszę człowieka. I choć na zewnatrz jest to z pozoru ten sam człowiek, po jego czynach widzimy, że kieruje nim jakaś ukryta siła.
    Z każdym dniem rośnie liczba tych, których musisz całować w dupę, aby nie być skazanym za zbrodnię nienawiści.
    Pod tą żółto-błękitną flagą maszerowali żołnierze UPA. To są kolory naszej wolności i niezależności.
    Petro Poroszenko, wpis na Twiterze z okazji Dnia Zwycięstwa, 22 sierpnia 2014
  • Kategorie

  • Archiwum artykułów

  • Kanały RSS na FeedBucket

    Artykuły
    Komentarze
    Po wejściu na żądaną stronę dobrze jest ją odświeżyć

  • Wyszukiwarka artykułów

  • Najnowsze komentarze

    Ale dlaczego? o Nie „polowanie”, tylko ob…
    Kar o Tanie show Trybunału w Hadze ś…
    Lily o Wolne tematy (25 – …
    osoba prywatna o Wolne tematy (25 – …
    osoba prywatna o Wolne tematy (25 – …
    bryś o Wolne tematy (25 – …
    Sudbina Srba o Moc milczenia. Przeciw dyktatu…
    miś puchatek o Sprawa biskupa Torres’a – odwo…
    miś puchatek o Wolne tematy (25 – …
    Marucha o Moc milczenia. Przeciw dyktatu…
    Marucha o Wolne tematy (25 – …
    Bezpartyjna o Wolne tematy (25 – …
    Bezpartyjna o Wolne tematy (25 – …
    Voodoosch o Tanie show Trybunału w Hadze ś…
    lewarek.pl o Wolne tematy (25 – …
  • Najnowsze artykuły

  • Najpopularniejsze wpisy

  • Wprowadź swój adres email

Czy Rosja już wygrała wojnę jądrową?

Posted by Marucha w dniu 2023-01-31 (Wtorek)

Dalsza transformacja energetyczna w kierunku źródeł odnawialnych ma być asekurowana zwiększonym wykorzystaniem energii jądrowej.

Tym samym zagwarantowana zostanie również większa niezależność systemów krajów-konsumentów energii od dostaw surowców energetycznych – tak mniej więcej brzmi „dobra wiadomość” towarzysząca wojnie rosyjsko-ukraińskiej, czy raczej przekaz wyjaśniający motywy jej dalszego podtrzymywania przez kręgi kapitałowe zainteresowane zyskami ze zmian na rynku energii.

Jest to również kierunek wyznaczony polityce energetycznej III RP, która wraz z dewastacją polskiego przemysłu węglowego ma się opierać właśnie na elektrowniach atomowych (z udziałem kapitału amerykańskiego i południowo-koreańskiego), dekoracyjnie i na bezpośrednie żądanie Komisji Europejskiej upstrzonych farmami wiatrowymi.

Dowcip polega jednak na tym, że to nie Stany Zjednoczone, Unia Europejska, ani ich sojusznicy dysponują przewagą technologiczną i surowcową w obu tych, uznawanych za przyszłościowe, sektorach energetyki. Wciąż bowiem nie może być mowy o „czystej” energii odnawialnej bez surowców wydobywanych i komponentów konstruowanych w Chinach, zaś zarówno pod względem ilości, wartości i tempa budowy nowych reaktorów jądrowych, jak i dostaw paliwa do nich – największą dynamikę wzrostu wykazuje rosyjski Rosatom.

Czy zatem eliminując rosyjski gaz Zachód (w tym Polska) popadnie w zależność od rosyjskiego uranu oraz chińskiego neodymu, dysprozu i prazeodymu?

Już trzecia elektrownia atomowa! W obiecaniu…

Niejako na osłodę tradycyjnej kapitulacji swego rządu w sprawie ustawy wiatrakowej Mateusz Morawiecki nie byle gdzie, bo w Davos, powtórzył wobec kierowników zachodniej gospodarki deklarację budowy już trzeciej elektrowni jądrowej w Polsce. Czy raczej, żeby być ścisłym – złożył trzecią obietnicę w sprawie inwestycji, z których jak dotąd nie powstała ani jedna…

Program Polskiej Energetyki Jądrowej przewiduje powstanie pierwszego bloku jądrowego już w 2033 roku, a kolejnych w ciągu następnej dekady. Podjęte w listopadzie 2022 roku decyzje oddają kontrolę nad całym przedsięwzięciem w ręce amerykańskiej Westinghouse Electric Company LLC przy pierwszym etapie Programu, obejmującym budowę sześciu reaktorów i wartym co najmniej 20 miliardów dolarów oraz południowokoreańskiej Korea Hydro Nuclear Power (KHNP) przy kolejnych trzech reaktorach. Trzeci partner nie został jeszcze wskazany.

Odrzucona wcześniej pod wyraźnym naciskiem anglosaskim oferta Électricité de France może jednak powrócić wraz z projektami umocowania na polskim rynku technologii małych modułowych reaktorów jądrowych (SMR). Niezależnie jednak od tego jak zainteresowane rządy i konsorcja podzielą się kontrolą nad polską energetyką, oczywistym jest, że Polsce i Polakom pozostanie w jej ramach pozycja podrzędna: konsumentów i… płatników.

Ostrołęka C vs. Szalona Greta

I jest to sytuacja nieuchronna wobec wyrzeczenia się naszego naturalnego surowca energetycznego, czyli węgla, znakomicie przecież nadającego się także do substytucji importowanego gazu ziemnego, jak i odbudowy naszych mocy energii elektrycznej. Niestety, władze III RP ostatecznie chyba zamknęły taką możliwość najpierw marnując gigantyczne pieniądze na budowę bloku energetycznego Ostrołęka C (słynne „150 tys. zł strat na godzinę”), a potem równie spektakularnie burząc to, co już zdążyło powstać, w wyniku czego utopiono bezpośrednio co najmniej 1,35 miliarda złotych i docelowo pogrążono ostatnią próbę racjonalizacji przemian energetycznych w Polsce.

W tej sytuacji pozostaje nam właściwie już tylko obserwować od kogo będziemy zależni w największym stopniu i to obserwować całkowicie bezsilnie, porównując postępowanie władz III RP ze zdecydowaniem niemieckiej policji wynoszącej nieszczęsną Gretę Thunberg z terenu histerycznego protestu przeciw rozszerzeniu wydobycia węgla w jednej z wielu wiosek Nadrenii-Północnej Westfalii.

Wysadzenie niemieckiej strategii energetycznej, Energiewende, było ewidentnie jednym z głównych celów sprowokowania wojny rosyjsko-ukraińskiej – a mimo to Berlin stara przynajmniej w dostępnym zakresie zabezpieczać krajowe interesy ekonomiczne, a więc i zwłaszcza energetyczne.

Polakom zaś… Polakom nie tyle proponowane, co wprost narzucane jest skupianie się na technologii naziemnych turbin wiatrowych, gdzie indziej już masowo wypieranej przez wielkie farmy na wodach przybrzeżnych. Zarówno prowadzona przez rząd PiS nonsensowna walka z wiatrakami, jak i ponoszona w niej właśnie dotkliwa prestiżowo klęska, to jednak tylko szamańskie tańce wokół problemu naszej niewydolności energetycznej, czyli stanu, do którego kolejne rządy doprowadziły Polskę zgodnie w ciągu ostatnich trzech dekad.

Odnawialna przyszłość Chin

Przyszłość tym bardziej nie przedstawia się dla Polaków jasno i ciepło, że nie tylko godzimy się na własną podrzędność i zależność energetyczną, ale też podporządkowani jesteśmy siłom bynajmniej nie dominującym w globalnej energetyce, a na pewno nie mającym wyłączności na innowacje, efektywność i przewagę technologiczną, ani surowcową.

W przypadku energii ze źródeł odnawialnych (RE) wynika to przede wszystkim z pozycji Chin, które będąc największym globalnym konsumentem energii, bynajmniej nie są jednoznacznym oponentem odchodzenia od paliw kopalnych, których same są niemal pozbawione w stosunku do wielkich potrzeb. Szansą Chin jest ich rosnące znaczenie jako eksportera surowców rzadkich (REE) używanych przy produkcji infrastruktury RE.

Analitycy od dłuższego już czasu wskazują na groźbę szoków podażowych REE spodziewanych w związku z zakładanym wzrostem popytu w ciągu najbliższych 25 lat, m.in. na neodym (używany przy produkcji samochodów hybrydowych oraz niektórych rodzajów turbin wiatrowych – prognozowany 7-proc. wzrost) i dysproz (wzrost o 2600 proc.!). Z kolei popyt na lit używany do produkcji ogniw baterii miałby wzrosnąć nawet o 674 proc. do roku 2030.

Krytycy przyznają wprawdzie, że nie wszystkie komponenty nawet zaawansowanych technologii RE są faktycznie aż tak rzadkie, w dodatku zaś występują w znacznie większej ilości państw niż znaczące złoża węglowodorów, jednak ich eksploatacja związana jest z dużymi i trudno akceptowalnymi w krajach rdzeniowych kosztami środowiskowymi, zaś produkcja w krajach peryferyjnych podlega częstym zakłóceniom, jak w przypadku kobaltu, używanego w ogniwach baterii, a wydobywanego w Demokratycznej Republice Konga. Potencjalnie istnieje więc zagrożenie zarówno zakluczenia (lock-in) w technologiach opartych o REE, jak i groźba nowych postaw, a nawet konfliktów hegemonicznych o zasoby.

Potęga Rosatomu

Obserwując obecną eskalację procesów transformacji energetycznej pod pretekstem wojny rosyjsko-ukraińskiej, niektórzy analitycy są zdania, że jesteśmy także świadkami gorącej fazy wojny między atomem (i płynnym gazem ziemnym LNG) a gazem ziemnym, oczywiście pod dekoracją energii odnawialnej i z zapewnieniami o „technologiach przejściowych”.

Zwraca przy tym jednak uwagę fakt, że tak jak katarsko-amerykańskie LNG nie może pokryć nawet zachodnioeuropejskiego zapotrzebowania na gaz ziemny (a zatem terminale gazu płynnego przyjmują również dostawy surowca… rosyjskiego), podobnie rosyjska technologia jądrowa wielu partnerom wydaje się być bardziej atrakcyjna i zaawansowana niż amerykańsko-brytyjska, no i ze stabilnym zapleczem surowcowym.

Przekonanie, że „wybierając atom robimy na złość Putinowi”, nie ma zatem większego sensu, biorąc pod uwagę, że z 440 aktywnych obecnie reaktorów jądrowych aż 80 jest rosyjskiej produkcji lub/i technologii VVER (wliczając te działające w środkowoeuropejskich państwach UE). Co ważniejsze jednak, spośród 53 nowobudowanych reaktorów – 20 to inwestycje Rosatomu, z czego 17 poza granicami Rosji. Jak zwrócił uwagę „Le Monde” – oprócz Rosjan takie inwestycje zagraniczne prowadzą jeszcze tylko Francuzi i Koreańczycy z Południa (po dwa reaktory). No, ale w Polsce poćwiczą takie inwestycje Amerykanie…

Rosyjski udział w energetyce jądrowej związany jest także z dostawami paliwa. Federacja Rosyjska odpowiada wprawdzie jedynie za 8 proc. globalnej produkcji uranu, za to aż za 40 proc. jego przerobu i 46 proc. wzbogacania rudy. Rosjanie są trzecim co do wielkości dostawcą uranu do Unii Europejskiej, z 20 proc. udziałem w rynku, ale także z istotnym wpływem na tranzyt i transport do Europy rudy ze złóż w Kazachstanie i Uzbekistanie. I dla jasności obrazu – to Rosatom sprzedaje 25 proc. paliwa używanego przez 93 reaktory pracujące na jednostkach U.S. Navy…

Tak się zatem dziwnie składa, że akurat uran, zarówno w formie rudy, jak przerobiony i wzbogacony, nie został objęty sankcjami zachodnimi, a warte ponad 210 milionów euro rocznie dostawy tego surowca do UE są kontynuowane pomimo wojennej retoryki i przy milczącej akceptacji również nie mających wyjścia Amerykanów.

Polska przegrywa wojnę energetyczną

Jasne, trwają poszukiwania nowych złóż, Amerykanie, z tejże znanej nam już Westinghouse, umiejętnie plagiatują rosyjską technologię VVER dzięki dotychczasowej kontroli nad ukraińskim systemem energetycznym. Fakty są jednak takie, że wybór atomu zamiast gazu ziemnego (przy porzuceniu węgla) stawia nas w punkcie wyjścia zależności energetycznej plus, rzecz jasna, rosnące koszty, straty na rozpoczynanych i porzucanych projektach oraz naturalne dla III RP marnotrawstwo i korupcja.

Niezależnie też od tego czy trwającą wojnę energetyczną wygra Rosja, Chiny, sojusz tych dwóch państw, czy też świat zostanie trwale podzielony na energetyczne dominia – my będziemy tylko płacić: raz za wyrzeczenie się własnych aktywów, dwa za dobrowolne przyjęcie pozycji podrzędnej, klienckiej i peryferyjnej.

Jedno jest bowiem pewne: przy kierownictwie politycznym i ekonomicznym znanym z ostatnich trzech dekad Polska nie tylko tej wojny nie wygra, nie będzie nawet po stronie zwycięzców, za to jak zwykle znajdzie się wśród najbardziej doświadczonych przez klęskę ofiar wielkiego konfliktu.

I jak zwykle na własne życzenie i przy aplauzie gawiedzi.

Konrad Rękas
https://myslpolska.info

Komentarzy 8 do “Czy Rosja już wygrała wojnę jądrową?”

  1. Mietek said

    A więc tak, redaktor Rękas jak zawsze dobrze opisuje temat, praktycznie na dziś tylko Rosatom gwarantuje budowę, i kompleksową obsługę takiej elektrowni, i co najważniejsze, już przy podpisaniu kontraktu znamy cenę kilowatogodziny.

    Teraz porozmawiamy o technologiach tzw „cywilizowanego” świata – na przykładzie energii jądrowej.

    Elektrownia jądrowa Golfech EDF w południowo-zachodniej Francji. Dwa bloki energetyczne, z których obecnie pracuje tylko jeden – drugi ma problemy z korozją naprężeniową. Należy zrozumieć, że „pod napięciem” w tym przypadku nie jest terminem elektrycznym, ale mechanicznym. Oznacza to, że im wyższe ciśnienie w układzie, tym szybciej rozwija się korozja.

    Dla zrozumienia. Są to elementy, których nie można zmienić – no, choćby po to, żeby zburzyć reaktor do zera i zbudować na jego miejscu nowy.

    Tak więc na ścianach reaktora i obudowie zabezpieczającej (zewnętrznej powłoce reaktora, która odcina gorącą strefę od innych urządzeń) odkryto tę właśnie korozję. Z 56 reaktorów we Francji działa już 48, ale problem w tym, że osiem z nich pracuje w trybie cichym – inżynierowie po prostu boją się uruchomić je na pełnych obrotach. Najmniejsze przebicie ścian reaktora lub obudowy zagraża, tym że będzie Czarnobyl w wersji 2.0 ze strefą zamkniętą i innymi radioaktywnymi rozkoszami.

    Ale to są Francuzi. To, jak sprawy mają się z Amerykanami, jest generalnie szokujące – i tak, ta sama niewidzialna ręka rynku, którą nieustannie wita Joe Biden, kręci się tutaj.

    To bardzo ciekawy obraz. Na przykład reaktory Pacific Gas & Electric w Diablo Canyon (Kalifornia) miały zostać wyłączone do 2025 roku, ale firma pracuje nad przedłużeniem ich żywotności o kolejne 20 lat – przy czym należy rozumieć, że są reaktory, których żywotność wynosi ponad 60 lat. I takie, których żywotność wydłużono do 80 lat, a firmy ciężko pracują, aby wydłużyć ich żywotność do stu lat – a tylko dwie mają mają standardową licencję na czterdzieści lat eksploatacji.

    Oznacza to, że są to najbardziej „nowe” jednostki napędowe. Znacznie ciekawsze są dwa bloki w Kalifornii – zostały zbudowane w najbardziej narażonym na trzęsienia ziemi rejonie Stanów Zjednoczonych, co daje pewne wyobrażenie o poczytalności ludzi, którzy kiedyś pozwolili na tę budowę – jednak trzęsienia ziemi również dzieje się w regionie Appalachów na wschodnim wybrzeżu.
    To tutaj Duke Energy eksploatuje 11 swoich bloków energetycznych, które mają ponad 80 lat – a firma właśnie ogłosiła, że ​​pracuje nad przedłużeniem tego okresu o dodatkowe 20 lat.

    Ważne jest, aby zrozumieć dwie rzeczy. Po pierwsze: koncentracja elektrowni jądrowych jest powiązana z miejscami ośrodków przemysłowych. To prawda, że ​​od czasów, gdy centra przemysłowe potrzebowały tak dużo energii, już dawno minęły – teraz są fabryki w Azji Południowo-Wschodniej, a energia jest potrzebna dla dorosłej populacji i wielu centrów serwerowych, z których każde jest porównywalne w zużyciu do pełnowartościowego przedsiębiorstwa przemysłowego.

    Kolejna rzecz jest mniej oczywista, ale nie mniej ważna. Plan lokalizacji centrów energetycznych, przedstawiony przez Biały Dom jeszcze w 2021 roku, zakłada rozbicie jednego systemu energetycznego na kilka niezależnych wysp. W zasadzie taka wyspa w Stanach Zjednoczonych zawsze była w postaci Teksasu, ale jeśli chodzi o podzielenie całego systemu na wyspy, to energetycy po prostu wzruszają rękami w cichej furii.

    Wyjaśnię na prostych przykładach. W lutym 2021 r. wszystkie turbiny wiatrowe w Teksasie zamarzły do ​​piekła – no cóż, kto by pomyślał, że inwazje arktyczne zdarzają się od czasu do czasu wzdłuż korytarza między systemami górskimi Kordyliery i Appalachów, aż do samego Meksyku? Po zamrożeniu wiatraków wszystkie elektrownie fotowoltaiczne zostały pokryte śniegiem – a system Texas natychmiast stracił nie tylko odnawialne źródła energii, ale także część innych mocy wytwórczych.

    Według ERCOT (lokalnego przedsiębiorstwa energetycznego) moc zainstalowana nie mogła być wyższa niż 67,2 GW – ale potem przyszły mrozy i zużycie od razu skoczyło do 70 GW i więcej. System się rozpadł, za wiatrakami stanęły zamarznięte studnie gazowe, za nimi elektrownie cieplne opalane gazem, potem jeden z czterech bloków elektrowni jądrowej musiał zostać wyłączony z powodu problemów z częstotliwością prądu w sieci – a ponieważ śnieg nagle pokrył wszystkie drogi, od razu pojawiły się problemy z dostawą węgla do elektrociepłowni węglowych.

    Wszystko byłoby dobrze, ale podobna sytuacja miała miejsce już dziesięć lat wcześniej, w 2011 roku – i wtedy władze nakazały w dyrektywie nakazać eliminację wybiegów, w których zamarzają gazy – gaz dostawał się do nich nieoczyszczony, z dużą wilgotnością – i jak tylko temperatura spadnie poniżej zera, to wszystko zamarza bez opcji.

    Tu znowu niewidzialna ręka rynku grzebała – oczywiście nikt nie pomyślał o wyeliminowaniu oburzenia, bo to kosztuje, a pieniędzy zawsze brakuje. W rezultacie w 2021 roku od razu wypadło 3 GW produkcji gazu, 4 GW węgla, 2,5 GW wiatru i słońca oraz 1,3 GW pokojowego atomu. To znaczy 10,8 GW polizało językiem jak krowa iw ciągu dwóch dni – i Houston miało problemy.
    Było częściowe zaciemnienie Houston, widać było nawet z kosmosu w lutym 2021r.

    Połowa miasta straciła ciepło i światło – a na zewnątrz było wtedy rześko, coś koło minus 40 stopni Celsjusza.

    Drugi przykład jest bezpośrednio związany z amerykańskimi elektrowniami jądrowymi – w całym okresie eksploatacji doszło do co najmniej 56 poważnych awarii i ponad 150 incydentów. Wypadek ma miejsce wtedy, gdy część konstrukcji elektrowni jądrowej zostaje zniszczona, co prowadzi do emisji promieniowania. Incydent ma miejsce, gdy nie ma wyrzucenia, ale niektóre struktury są nadal zniszczone.
    Największa z nich miała miejsce w elektrowni jądrowej Three Mile Island w 1979 r., siedem lat przed Czarnobylem, a elektrownia jądrowa Davis Bess w Ohio była miejscem dwóch z pięciu największych awarii w Ameryce.

    Na Three Mile Island wszystko zakończyło się częściowym stopieniem reaktora. W Davis Bess od lat wycieka woda borowana z powodu korozji części ze stali węglowej – a częścią była głowica reaktora o grubości 150 mm, wypełniona radioaktywną wodą.

    Ale to już przeszłość – sęk w tym, że zasadniczo nic się pod tym względem nie zmieniło. Tak, niektóre szczere awarie techniczne zostały wyeliminowane, ale działanie reaktorów poza rozsądnym czasem to taka loteria, w której każdy może „wygrać” od razu, bez wyjątku.

    Teraz Japończycy powoli uruchamiają reaktory swoich elektrowni jądrowych po awarii w Fukushimie w 2011 roku. Okazało się, że energetyka jądrowa jest całkiem zielona, ​​jeśli podejść do niej z rozsądkiem – ponadto ani dostawy LNG, ani elektrownie węglowe nie zastąpią wytwarzania energii jądrowej.

    Przedłuż żywotność elektrowni jądrowych w Belgii, Finlandii i na Słowacji. Niemcy odkładają wyłączenie trzech pozostałych reaktorów, a Brytyjczycy generalnie zamierzają zwiększyć produkcję energii jądrowej z obecnych 15% do 25% do 2025 roku. Nikt też nie rozumie, co będzie dalej z francuskimi reaktorami – ze względów bezpieczeństwa co najmniej 26 z 56 reaktorów musi zostać natychmiast zlikwidowanych.

    Ale tu pojawia się kolejne zabawne pytanie: skoro cywilizacje tak bardzo pokochały energię atomową, to kto zbuduje nowe bloki energetyczne?

    Amerykanie? Bardzo śmieszne. Budują „najnowszą” elektrownię jądrową Vogtl w Gruzji od 1976 roku i ukończyli ją dopiero w 2015 roku. W 2013 roku położono tam dwa kolejne reaktory, ale termin zakończenia budowy wciąż nie jest znany.

    Francuzi? Jeszcze zabawniejsze. Wystarczy zapytać, od ilu lat budują partnerską stację Olkiluoto-3 w Finlandii. Bruno Le Maire, francuski minister energii, rozważa budowę ośmiu kolejnych bloków energetycznych w kraju, a „najmłodszy” reaktor ma już 18 lat – i tak, budowano go również przez około 12 lat, wykorzystując technologie co najmniej trzydziestoletnie.

    Chiński? I czy tego potrzebują? Rosatom? Tutaj można się po prostu spokojnie uśmiechnąć – wszelkie próby przedostania się Rosjan do krajów rozwiniętych ze swoimi projektami kończyły się na deklaracjach, więc teraz Rosatom buduje stacje tylko dla krajów o zdrowych zmysłach.

    Pytanie brzmi: Wszystkie te elektrownie jądrowe i bloki energetyczne mające ponad 40 lat, bez odpowiedniej konserwacji i dogłębnego zbadania ich stanu, to bomby zegarowe i to w skali planetarnej.

    Zachód nie ma kompetencji ani do pogłębionej ekspertyzy, ani do obsługi serwisowej i inżynieryjnej bloków energetycznych.

     I nawet kompetencje w materiałoznawstwie są w dużej mierze tracone, co czasami zwiększa ryzyko wypadków – gdyby było inaczej, Stany Zjednoczone już dawno zamknęłyby przestarzałe jednostki i zastąpiły je reaktorami nowej generacji.

    I tylko Rosjanie mają nowe bloki nowego pokolenia i trochę Chińczyki. I mówimy tylko o samych reaktorach, a wzbogacanie uranu to w ogóle osobna historia.

    Tak więc, Houston – mamy kłopot!

  2. Mietek said

    Jeszcze z Rosji..

    Zakłady Motovilikha opanowały produkcję stali jądrowej: zaczęto wdrażać reaktor BREST-OD-300. SFERA.

    Zakłady Motovilikha opanowały produkcję nowego gatunku stali, który jest w stanie wytrzymać obciążenia oczekiwane w jedynym w swoim rodzaju rosyjskim reaktorze czwartej generacji. Jego kluczową cechą jest to, że działa na chłodziwo ołowiowe, a co za tym idzie, ma zupełnie inne wymagania dotyczące materiału części, w przeciwieństwie do konwencjonalnych reaktorów wodnych.

    Niecały rok minął od decyzji o realizacji ambitnego rosyjskiego projektu „Przełom” (w ramach którego powstaje BREST-OD-300), a już pojawiły się pierwsze znaczące sukcesy.

    Obecnie przedsiębiorstwo uruchomiło produkcję stali wysokostopowej do produkcji części urządzeń stosowanych w przemyśle jądrowym.

    Dostarczono już pierwszą partię odkuwek do reaktora na neutrony szybkie BREST-OD-300. Elementy konstrukcyjne tego bloku energetycznego pracują w temperaturach do 550°C, stykając się jednocześnie z czynnikiem parowo-wodnym i roztopionym ołowiem chłodzącym.

    Sergey Dyadkin, dyrektor Motovilikha – Civil Engineering LLC, zauważył, co następuje.

    „Przedsiębiorstwo dostarczyło już pierwszą partię odkuwek stalowych o objętości 150 ton do produkcji elementów konstrukcyjnych pierwszego na świecie bloku energetycznego nowej generacji. Rozwój stali jądrowej odbywa się w ramach realizacji nowej koncepcji — stworzenia na bazie zakładu centrum kompetencyjnego do produkcji innowacyjnych rzadkich gatunków stali w interesie przemysłu naftowo-gazowego, jądrowego, i przemysłu stoczniowego”

    „Przełom” w dziedzinie energetyki jądrowej
    Budowa bloku BREST-OD-300 rozpoczęła się w czerwcu ubiegłego roku. Działanie tego innowacyjnego reaktora oparte jest na koncepcji naturalnego bezpieczeństwa, co pozwala na zachowanie wysokich właściwości eksploatacyjnych w obiegu zamkniętym z wykorzystaniem paliwa równowagowego.

    Zaletą reaktora jest możliwość wykorzystania paliwa pochodzącego z recyklingu (np. plutonu) do magazynowania energii. Łączna moc wyniesie ok. 300 MW, co zapewnia relatywnie wysoki wskaźnik reprodukcji. Reaktor na neutrony szybkie BREST-OD-300 jest w stanie wytworzyć więcej wysokiej jakości paliwa niż zużywa, a także spalić pozostałości, jeśli to konieczne. Nowy produkt energetyki jądrowej powinien zapewnić wiodącą pozycję krajowych technologii w dziedzinie energetyki jądrowej.

    „Budowa jest w zasadzie zakończona, a już zaczynamy montaż urządzeń technologicznych. Od 2023 roku rozpocznie się komercyjna produkcja paliwa azotkowego do ładowania reaktora BREST-300. Fizyczne uruchomienie reaktora BREST-OD-300 planowane jest na 2026 rok” – powiedział Wiaczesław Perszukow, członek zarządu państwowej korporacji Rosatom.

  3. Mietek said

    Jeszcze w nawiązaniu do mojego pierwszego komentarza, o tzw. Zachodnich technologiach jądrowych.

    Alarm bezpieczeństwa nuklearnego po nieudanej próbie naprawy łodzi podwodnej Trident za pomocą super kleju
    Hieronima Starkeya
    Opublikowano 30 stycznia 2023r.

    Wściekli szefowie marynarki wojennej zarządzili zeszłej nocy dochodzenie po tym, jak pracownicy łodzi podwodnej Trident ryzykowali katastrofę – przyklejając złamane śruby w komorze reaktora jądrowego.

    He he kretyny urwali śruby, a potem zamiast nowych, skleili stare, to już DNO.

    Nieudane naprawy ważnych rur chłodzących zostały odkryte dopiero wtedy, gdy jedna śruba odpadła podczas kontroli na pokładzie 16 000 ton HMS Vanguard.

    Pracownicy łodzi podwodnej Trident ryzykowali katastrofę, przyklejając zepsute śruby do reaktora jądrowego

    Na pokładzie HMS Vanguard o wyporności 16 000 ton odkryto nieudane naprawy ważnych rur chłodzących.

    Śruby zostały urwane przez niezdarne nadmierne dokręcenie, ale zamiast zgłosić uszkodzenie i poświęcić czas na wywiercenie złamanych wałów, personel cywilny wykonawcy obrony Babcock przykleił głowice śrub z powrotem.

    Zgłosili usterkę proceduralną – znaną jako problem z procesem pracy – ale milczeli na temat szczegółów, w tym śrub i kleju.

    Sekretarz obrony Ben Wallace zażądał spotkania i „zapewnień co do przyszłej pracy” po tym, jak The Sun podniósł alarm.

    Źródło w Marynarce Wojennej powiedziało, że jest wściekły, że Babcock, jeden z największych brytyjskich kontrahentów zbrojeniowych, nie doszedł do porozumienia z Marynarką Wojenną.

    https://www.thesun.co.uk/news/21217944/nuclear-security-alert-botched-repair-trident-submarine-super-glue/

  4. Peryskop said

    Re 1 Mietek said : … Reaktor na neutrony szybkie BREST-OD-300 jest w stanie wytworzyć więcej wysokiej jakości paliwa niż zużywa, a także spalić pozostałości, jeśli to konieczne. …

    Czy to oznacza, że wnet skończą się drwiny Gojowego Maruchy z samo-napędowego auta australijskiego polonusa ?

  5. Mietek said

    Pisowska Polska tylko mówi o elektrowni atomowej, a w tym czasie inni budują i oddają do użytku.

    Turcja nie wyklucza uruchomienia elektrowni jądrowej Akkuyu przed końcem tego roku..

    Tureckie Ministerstwo Energii planuje uruchomienie pierwszego reaktora elektrowni jądrowej Akkuyu przed końcem roku.

    STAMBUŁ, 30 stycznia – Pierwszy reaktor elektrowni jądrowej Akkuyu ma zostać uruchomiony przed końcem roku, paliwo do reaktora można załadować wcześniej, powiedział turecki minister energetyki Fatih Donmez.

    „Budowa trwa przez całą dobę. Mamy nadzieję, że pierwszy reaktor zostanie uruchomiony przed końcem roku, być może paliwo zostanie załadowane wcześniej, ta kwestia jest obecnie badana” – powiedział Donmez na forum energetycznym. 

    Według niego wszystkie cztery reaktory mają zostać uruchomione w ciągu czterech lat.

    Erdogan rozmawia z Putinem o stworzeniu kolejnej elektrowni jądrowej w Sinop w Turcji.

    Teraz z udziałem Rosji budowana jest elektrownia jądrowa Akkuyu . To pierwsza elektrownia jądrowa w Turcji. Planuje się, że po uruchomieniu wszystkich czterech bloków, które zostaną wyposażone w zaawansowane rosyjskie reaktory WWER-1200, stacja będzie generować około 35 miliardów kilowatogodzin rocznie i pokrywać do 10% zapotrzebowania Turcji na energię elektryczną.

    Budowę pierwszego bloku elektrowni jądrowej Akkuyu rozpoczęto w kwietniu 2018 r., drugiego w kwietniu 2020 r., trzeciego w marcu 2021 r., czwartego w lipcu br.

  6. Mietek said

    Do Peryskop. Tak.
    Re 1 Mietek said : … Reaktor na neutrony szybkie BREST-OD-300 jest w stanie wytworzyć więcej wysokiej jakości paliwa niż zużywa, a także spalić pozostałości, jeśli to konieczne

    Można nawet założyć że jest to w jakimś sensie Perpetuum Mobile, gdyż oznacza to cykl zamknięty.

  7. Zerohero said

    @Mietek
    Bardzo ciekawy komentarz Panie Mietku! Tylko czemu napisał Pan „Gruzja” zamiast „Georgia”? Powinna zapalić się lampka alarmowa gdy pisał Pan o budowie przez Amerykanów elektrowni w 1976. Gruzja była w ZSRR!

    @Mietek, Peryskop

    To są przemiany jądrowe, wynikiem jest paliwo, ALE to już inny pierwiastek/izotop. Nie ma żadnego perpetuum mobile.
    Spokojnie, człowiek piszący o samochodzie nadal jest idiotą.

  8. WunderVaffel said

    „Bardziej krytyczną kwestią jest łańcuch dostaw paliwa uranowego. Ponieważ Rosja wydobywa tylko 6% światowego uranu, państwom i właścicielom elektrowni jądrowych stosunkowo łatwo jest zabezpieczyć inne globalne źródła rudy uranu. Jednak Rosja kontroluje 40 procent światowego rynku konwersji uranu, gdzie „żółty placek” tlenku uranu jest przekształcany w sześciofluorek uranu – gazową formę potrzebną w procesie wzbogacania. Naturalny uran zawiera 0,7 procent izotopu uranu-235, a proces wzbogacania zwiększa zawartość U-235 do 3-5 procent potrzebnych do działania reaktorów jądrowych. A Rosja posiada 46 procent zdolności do wzbogacania uranu. Zdecydowana większość z 439 reaktorów na całym świecie wymaga wzbogaconego paliwa uranowego, w tym wszystkie reaktory floty amerykańskiej. I chociaż każdy reaktor ma różny stopień zależności od rosyjskich usług wzbogacania, w sumie jest to zagrożenie materialne.
    Brutalna rzeczywistość jest taka, że gdyby Rosja przestała dostarczać wzbogacony uran do amerykańskich firm energetycznych, Stany Zjednoczone mogą zobaczyć wpływ na działanie reaktora prawdopodobnie w tym roku lub w przyszłym. Może to doprowadzić do awarii reaktorów, a biorąc pod uwagę, że energia jądrowa stanowi ponad 20 procent mocy wytwórczych na obszarach kraju, ceny energii elektrycznej podskoczyłyby jeszcze bardziej niż dzisiejsza inflacja cen energii elektrycznej. W tych regionach może nie być nawet wystarczającej mocy, aby zaspokoić popyt.”

    .https://thehill.com/opinion/energy-environment/3519264-whats-at-risk-due-to-russias-nuclear-power-dominance/?fbclid=IwAR3EUPZFwDJMpEerbwn-53vNB6ikMPQsOldcNtImopPdfOUj_0pJWy9UPhg

    .https://www.energypolicy.columbia.edu/research/commentary/reducing-russian-involvement-western-nuclear-power-markets

Sorry, the comment form is closed at this time.

 
%d blogerów lubi to: