1984 spóźni się 40 lat (2024)?
Posted by Marucha w dniu 2023-03-24 (Piątek)
W słynnej powieści „1984” George Orwell przedstawiał dystopijny, totalitarny świat, w którym ważnym elementem była wymuszana brutalnymi środkami konieczność pełnego poddania się propagandzie rządzących wbrew faktom.
Dotyczyło to także faktów ewidentnych, widocznych gołym okiem, co obrazuje scena, w której torturujący bohatera przedstawiciel „Ministerstwa Miłości” (w istocie policji politycznej) O’Brien wymaga od niego, by ten nie tylko przyznał ale i myślał, że ręka O’Briena ma 4 a nie 5 palców wbrew świadectwu własnych zmysłów.
Przez długi czas wydawało się, że Orwell pomylił się w swoich prognozach, że dystopia, którą szykują nam „władcy świata” będzie raczej przypominać „Nowy Wspaniały Świat” Huxleya.
I rzeczywiście, w jednym Orwell się pomylił za całą pewnością: nie usiłuje się tłumić i ograniczać popędu seksualnego lecz przeciwnie, rozbudzać go i czynić niemal centralnym elementem życia. Elektroniczne zabawki, wirtualne światy i tak dalej pełnią funkcję, którą Huxley przypisał w swojej powieści chemicznym narkotykom – czynią rzeczywistość trudniej dostrzegalną dla ludzi nie poprzez cierpienie ale przeciwnie, poprzez przyjemność. Przyjemność sztuczną jaką daje sztuczne i w istocie nie mające miejsca zwycięstwo w grze komputerowej.
Jednak powoli zaczyna być widać, że Orwell w niektórych rzeczach się jednak nie pomylił a jedynie następuje to około czterdziestu lat po prognozowanej dacie 1984 – i jednak w bardziej Huxleyowski sposób.
Czymże bowiem innym niż wymaganiem zaprzeczania obiektywnej rzeczywistości jest oczekiwanie, by na mężczyznę mówić kobieta i odwrotnie? Czymże niż wymaganiem pełnej elastyczności na komendę jest wymaganie by używając odpowiednich zaimków zaprzeczać biologicznej oczywistości – i zmieniać to na żądanie w związku z tym, że ktoś może być „gender fluid”? Oczywiście, na razie karą za naruszenie tego „obowiązku” może być „jedynie” zwolnienie z pracy lub kara finansowa za „zbrodnię nienawiści” (ang. hate crime) oraz „mowę nienawiści” (ang. hate speech). Jedynie, bo nie są to jednak (jeszcze?) okrutne tortury opisywane przez Orwella.
Obecna jest także prognozowana przez Orwella nowomowa, w ramach której wyrazy tracą sens również zacierając obraz rzeczywistości. I dotyczy to nie tylko tej kwestii, że na skutek działań marionetek spod znaku LGBT utracić znaczenie mają takie słowa jak „kobieta” czy „ojciec”.
Dotyczy to również pojęć takich jak „wolność” albo „prawo”. Czyż nie temu np. służyło świadome wprowadzanie „obostrzeń” i nakazów noszenia maseczek w sposób bezprawny w praktycznie wszystkich krajach, w których miało to miejsce?
Czyż wreszcie nie jest tym wymaganie wiary w brednie o powodowanym przez człowieka „globalnym ociepleniu” (czy raczej „zmianie klimatu”, bo jakoś ocieplenia nie widać i uznano, że rozdźwięk między rzeczywistością a propagandą mógłby być za duży)?
Dwójmyślenie – a więc zdolność posiadania w umyśle dwóch sprzecznych poglądów, myśli – także jest jak najbardziej obecne. Przejawia się ono w tym, że ze strachu przed opinią otoczenia oraz bardziej bezpośrednimi konsekwencjami, o których wspomniałem wyżej większość „inteligentnych” – a więc nie będących „prolami” by posłużyć się ponownie terminologią „1984” – z pełnym przekonaniem broni wszystkich nakazanych pseudo-prawda, grzecznie stosuje odpowiednie zaimki, feminatywy i wszelkie inne aspekty nowomowy mimo tego, że duża większość z nich wewnętrznie zdaje sobie sprawę z fałszywości tego wszystkiego. Tym samym dopuszczają się „myślozbrodni” co (na razie?) karane nie jest o ile oczywiście nie będą mówić o tym swoim dzieciom, które mogą wygadać się w szkole lub – na skutek prania mózgu tamże – wręcz zadenuncjować swoich rodziców.
Jak z tego widać „1984” zaczyna być obecny w naszym życiu w coraz bardziej niepokojący sposób. Pozostaje się nam cieszyć, że Polska wciąż jest na peryferiach tego szaleństwa choć oczywiście nie tak bardzo jak powiedzmy Białoruś czy Rosja, gdzie z zakłamywaniem rzeczywistości przez marionetki LGBT się zdecydowanie walczy.
Zorard
https://zorard.wordpress.com
Komentarzy 47 do “1984 spóźni się 40 lat (2024)?”
Sorry, the comment form is closed at this time.
PK said
Drogi Zorardzie. Jak zwykle – świetne spostrzeżenia ale jedna rzecz aż mnie zakłuła w oczy! Wyśmiewasz kretyńską nowomowę ale sam zupełnie spontanicznie używasz debilnego (i groźnego tak naprawdę ) skrótu chorej nowomowy. To nie żadne lbght TYLKO ZWYCZAJNI ZBOCZEŃCY, DEWIANCI, DEGENERACI. Bo cóż oznacza np. owo ,”g”? Oznacza „wesołek”. No do diabła! Jak to nie jest nowomowa i oswajanie publiki ze zboczeniem – to co to jest?
Wywrotowiec said
Pk – SLUSZNIE PRAWISZ KOLEGO.
Mariusz Dzierżawski skazany za prawdę o LGBT said
https://banbye.com/watch/v_pRvo3MSH1Qn1
23.03.2023 o 16:57 Mariusz Dzierżawski, członek zarządu Fundacji Pro-Prawo do Życia został skazany za organizację kampanii społecznej w ramach której informujemy Polaków o szczegółach tzw. „edukacji seksualnej” dzieci prowadzonej wedle wytycznych WHO, a także o medycznych konsekwencjach praktyk homoseksualnych takich jak np. zachorowania na HIV, oraz o wynikach badań naukowych dotyczących powiązań między homoseksualizmem a pedofilią. Zdaniem sądu, publiczne mówienie o tych sprawach stanowi zniesławienie aktywistów LGBT. Wyrok przypomina najgorsze mechanizmy z czasów totalitarnych.
UZA said
„Przez długi czas wydawało się, że Orwell pomylił się w swoich prognozach, że dystopia, którą szykują nam „władcy świata” będzie raczej przypominać „Nowy Wspaniały Świat” Huxleya.”
Myślę, że ludzkość była prowadzona raczej w kierunku Huxleya, ale system finansowy walnął planistom trochę za wcześnie, kiedy jeszcze nie byli całkiem gotowi. Zabrakło czasu, żeby wyprodukować młode pokolenia, wystarczająco liczne dla zdominowania starszych i wdrożyć na masową skalę technologie, co umożliwiłoby płynne przejście do Nowego Wspaniałego Świata. Trzeba więc było sięgnąć po stary, sprawdzony terror – kary, inwigilacja, cenzura, policja z pałami, ostra tresura czyli Orwell. Pytanie, czy i na jak długo to wystarczy.
Kłopot z dystopiami polega na tym, że w książkach widzimy je, kiedy już w najlepsze działają, autorzy nie opisują natomiast dokładnie procesu narodzin swoich antyświatów (Orwell czyni tylko pewne aluzje). Z kolei realne systemy totalitarne : bolszewicki czy później hitlerowski zaistniały w krajach, w których społeczeństwa zaznały biedy i upodlenia – I Wojna Światowa oznaczała katastrofę zarówno dla Niemców jak i dla Rosjan. Biednym ludziom, którzy nie mieli nic do stracenia, zarówno Hitler jak i Lenin przynosili jakieś obietnice lepszego jutra.
Globaliści mają ten problem, że chcą ludzkim masom, przywykłym do konsumpcji, narzucić drastyczne obniżenie poziomu życia. Plandemia, owszem, chwyciła, ale tylko dlatego, że ludziska mieli coś do stracenia. Pragnęli żyć, żeby cieszyć się dobytkiem i konsumować. Teraz zaś chce się im to wszystko odebrać. Kto będzie się poświęcał dla jakiegoś klimatu ? Owszem, grono hałaśliwych gówniarzy może trochę porozrabiać, ale tylko i wyłącznie dlatego, że nie mają pojęcia o prawdziwym życiu, bo zapobiegliwi rodzice podtykają im wszystko pod nosy. Poza tym, dla nich liczy się nowość, moda, popularność – na tej zasadzie mogą być wege czy nawet jeść robale albo przyklejać się do jezdni – dopóki im się nie znudzi. Survival fajnie wygląda na filmikach – można się pochwalić sprzętem i umiejętnościami. Potem jednak następuje powrót do ciepłego domku, smaczna kolacyjka, wrzucenie filmiku do Sieci i liczenie lajków.
Włodek said
„…wymaganie wiary w brednie o powodowanym przez człowieka „globalnym ociepleniu” (czy raczej „zmianie klimatu”, bo jakoś ocieplenia nie widać i uznano, że rozdźwięk między rzeczywistością a propagandą mógłby być za duży)?…”
Wymaganie wiary w brednie propagowane przez ekologistów, niepoparte na przykład doświadczeniami naukowymi, to nic w porównaniu z fizykami, eksperymentującymi za grube pieniądze, aby udowodnić prawdziwość ich fundamentalnej teorii, jaką jest „model standardowy”.
Od ponad 40 lat robią doświadczenia, w których przeważnie „odkrywają” niezgodności pomiędzy teorią a obserwacjami.
Na przykład w 2021 roku „odkryto”, że miony poddane działaniu pola magnetycznego zachowywały się inaczej, niż przewiduje to model standardowy.
W 2022 roku ogłoszono zaś, że jeden z bozonów ma zupełnie inną masę niż przewiduje to model standardowy. Odkrycie to opublikowano w „Science” (Precyzyjny pomiar masy bozonu W za pomocą detektora CDF II)
Ku swojemu „zaskoczeniu”, naukowcy zaobserwowali, że masa bozonu była znacznie wyższa niż przewidywał „model standardowy” (z rozbieżnością 7 odchyleń standardowych !!!).
„…Abstrakt
Masa bozonu W, …
/… /
…Pomiar ten jest w znacznym stopniu sprzeczny z oczekiwaniami modelu standardowego…”
[https://www.science.org/doi/10.1126/science.abk1781]
Świat fizyki ma już swojego „Wielkiego Brata”.
P.S.
Przeformułowanie „modelu standardowego”, fundamentalnej teorii fizyki cząstek, też niczego nie zmieni, ponieważ „wszystko tłumacząca” mechanika kwantowa, coraz większej ilości luk i tak nie będzie w stanie już załatać.
Pojęcie cząstki elementarnej wprowadzono w latach 30-tych XX wieku (elektron, proton, neutron i foton).
W późniejszych latach „odkryto” miony, mezony, hiperony i wiele innych cząstek wraz z ich antycząsteczkami, i oczywiście początkowo wszystkie były uznane za elementarne.
Obecnie znanych jest ponad 200 takich „cząstek elementarnych”, ale większość z nich nie jest już uważana za elementarne!!!
Marucha said
Re 5:
Panie Włodek,
Głupstwa Pan wypisuje.
Nauka nie tak działa.
W naukach ścisłych nikt niczego nie stara się „udowodnić na siłę” (prócz ewidentnych hochsztaplerów, którzy szybko są eliminowani), ale po prostu bada różne teorie; niektóre się akceptuje, inne modyfikuje, jeszcze inne odrzuca.
Nikt od nikogo „nie wymaga” wiary.
Przeciwnie, nauka to historia podawania w wątpliwość tego, co wiemy.
Dlatego właśnie uczciwie się publikuje informacje o wszelkich niezgodnościach z obecną wiedzą.
I co w tym znów takiego dziwnego?
Czego Pan oczekuje? Że nauka od samego początku będzie wiedziała wszystko?
Nauki ścisłe to jeden z ostatnich obszarów uczciwości tego pie*dolonego świata. Gdyby nie one, miałbyś Pan g…o, a nie Internet czy GPS.
Włodek said
„…I co w tym znów takiego dziwnego?
Czego Pan oczekuje? Że nauka od samego początku będzie wiedziała wszystko?”… [6] Marucha
Dziękuję, że pozwoli mi Pan doprecyzować.
Nauka = nauki ścisłe + naukowcy
Nie mam nic przeciwko naukom ścisłym, a tym bardziej jej owocom w postaci Internet czy GPS. Wiem czym różnią się badania podstawowe od naukowego teoretyzowania.
W tym właśnie jest problem, że nauki już od wieku przestały być ścisłe, a zaczęły być tylko teoretyczne. Naukowcy są teraz raczej filozofami. Problemem jest tak na prawdę, czym zajmują się naukowcy na uniwersytetach, którzy zamiast dokonywać rewolucyjnych odkryć, rewolucjonizują tylko swoje teorie.
Jakie „korzyści” przynosi ludzkości na przykład zmiana paradygmatu w fizyce? Przed stu laty, w nauce fizyki najpierw obserwowano zjawiska, dopiero potem je opisywano, i ewentualnie tworzono prawa nimi rządzące.
Od początku XX wieku, w podejściu naukowców do nauki dokonano swoistej rewolucji, wywracającej dotychczasowy porządek do góry nogami. Od tamtej pory najpierw postuluje się nowe prawa (w randze hipotezy), a potem staje się na głowie, aby zaobserwować wykreowane zjawisko w drodze kosztownego eksperymentu.
A już szczytem hipokryzji naukowców jest talmudyczne tłumaczenie „odkrywanych” nieścisłości „wszystkotłumaczącą” teorią kwantów.
To jest zwykły kant. Co nam dała nauka takiego „przełomowego” od ostatnich stu lat, bo Internet czy GPS to tylko rozwój technologii, i do tego wykorzystujący zjawiska fizyczne, znane jeszcze sprzed stu lat.
Tu nie chodzi o naukę, tylko co się stało z nauką.
Boydar said
Obecnie, z nauką oferowaną tłumom jest dokładnie jak z kościołem (też oferowanym) – prawdziwa jest tylko taca i upadek obyczajów.
A Pan Gajowy po raz kolejny przywołuje jako przykład internet i GPS, to już wiemy, i nie należą te wartości do nas, to zarządcy mają zysk, a my go tylko dostarczamy, jak ma być duży zysk to i działanie musi być dobre (prawdziwe), a ostrze gilotyny też było z niekiepskiej stali.
Nie wątpię, że w najbardziej nawet skorumpowanych i oszukańczych obszarach władzy jest miejsce dla nauki czystej i prawdziwej, tak było w bolszewickiej Rosji czy bezczelnie żydowskiej Ameryce. Inaczej nie mogliby się m.in. zbroić i tworzyć potęgi. Ale ta nauka nie docierała do mas. Była hermetyczną domeną władzy. Dalej zresztą jest. A dzieci/młodzież w szkołach mają zadane do domu tyle, że albo się nie wysrają albo nie nauczą, bo doba ma tylko 24 godziny. To tylko przykład i gruba przenośnia, ale generalnie w szkołach ma miejsce taśmowa produkcja debili, i na prawdziwą naukę miejsca już nie ma.
Więc dla mnie obecna nauka jest oszustwem, i nie ma znaczenia że gdzieś tam w MIT czy innej Silicon Valley są prawdziwe badania, prawdziwi naukowcy i uczeni i prawdziwe wyniki badań. Bo albo przyjmujemy, że nauka ma służyć człowiekowi albo wujowi Adolfowi. Bo świat skonstruowany przez Boga działa niezawodnie, czyli nauka (opisująca to działanie) do samego działania potrzebna de facto nie jest. To, czym jest udział człowieka w eksploracji praw przyrody, to uszczknięcie wiedzy i nabycie umiejętności wykorzystania dla dodatkowych potrzeb. I żaden z tych celów nie jest realizowany dla uczciwego pożytku zwykłego człowieka. Internet większość ogłupił a za GPS’em wjeżdżają do jeziora. Gdyby nie było internetu i GPS’a musieli by myśleć. A tak – nie muszą, muszą tylko klikać.
To jest moje zdanie odrębne.
szary4aequitas said
Aby zaistniał Huxley najpierw musi odbyć się Orwell. To przecież logiczne.
W rozwinięciu: najpierw musi być wielki ucisk skutkujący depopulacją i zniszczeniem, by potem ruinach starego świata powstał nowy (wspaniały świat) świat… debili
Boydar said
tu jest niezły przykład bezczelnego fałszowania nauki
„… Stany Zjednoczone/…/ dotąd zaprzeczają, że bomby ze zubożonym uranem są bezpośrednią przyczyną syndromu wojny w Zatoce Perskiej i Syndrom wojny w Kosowie …” ( https://marucha.wordpress.com/2023/03/24/jugoslowianski-scenariusz-na-ukrainie/ )
zaprzeczają, podpierając się ekspertyzami naukowców, z tytułami i osiągnięciami
„kto zabił może i ukraść” (stare angielskie powiedzenie prawnicze)
u nas zaś za Orwellem mówią czasem „raz kurwa zawsze kurwa”, ale rzadko mówią, pewnie lustro mają
Włodek said
„…żaden z tych celów nie jest realizowany dla uczciwego pożytku zwykłego człowieka. Internet większość ogłupił a za GPS’em wjeżdżają do jeziora. Gdyby nie było internetu i GPS’a musieli by myśleć. A tak – nie muszą, muszą tylko klikać…”
W XX wieku podobnie „zrewolucjonizowano” przeróżnymi teoriami także inne „nauki”.
I tak obecnie, jak się źle poczujesz, to weź pigułkę (albo się szczep).
Współczesna „medycyna” właściwie sprowadza się wyłącznie do „farmakologii”, i to ona na początku ubiegłego wieku „zasiała” wśród „lekarzy” błędne podejście do zdrowia człowieka, którego tragiczne plony, pod pozorem plandemii, właśnie obserwowaliśmy.
Głoszony przez naukowców (czyli naukę) „obecny stan wiedzy medycznej” sprowadza się jedynie do produkcji „leków”, zamiast „leczyć” przyczyny „chorób cywilizacyjnych”, które z dużym prawdopodobieństwem są jedynie skutkiem „eksperymentów medycznych”.
P.S.
Fizycy też powinni się zacząć leczyć z schizofrenii, wywołanej „odkryciem” przed stu laty „dualistycznej” natury światła.
To jest najlepszy przykład talmudyzacjii nauki, znaleźć dwa wytłumaczenia dla jednego zjawiska.
Nauka w całej krasie, zatrzymała się w rozkroku.
Marucha said
Re 7 i 8:
Tak, po raz kolejny przywołuję Internet i GPS, bo każdy głupek się z nimi styka, mniej więcej wie, o co chodzi i chyba rozumie, że ich działanie oparte jest na nauce. O czym niby mam pisać? O splątaniu kwantowym? O kwazikryształąch?
Po co powstają hipotezy?
Nauka szuka uogólnień, szuka praw nadrzędnych. Nie zadowala się twierdzeniem, że kamień czy jabłko spada pod wpływem siły grawitacji – lecz uogólnia, że każde ciało poddane sile nabiera przyspieszenia.
Hipotezy są po to, aby spróbować coś wyjaśnić (dlaczego tak się dzieje?), coś uogólnić. Oczywiście wiele z nich okazuje się błędnymi. Hipoteza może też się sprawdzać przez dłuższy czas, dopóki nie pojawią się fakty jej przeczące.
Stawianie i testowanie hipotez to jeden z podstawowych procesów twórczego myślenia oraz fundamentalny element procesu tworzenia nauki.
Co się stało z nauką?
Nic.
Nauka jest nauką.
Natomiast pojawiło się wiele różnych pseudonauk, które wciska się ludowi jako „nauki”.
Nauka nie jest oszustwem.
Katolicyzm nie jest oszustwem – oszustami są ci, którzy wmawiają ludziom, że popieprzona mieszanka protestantyzmu, pachamamaizmu, judaizmu etc. jest katolicyzmem.
Marucha said
Re 11:
„Fizycy też powinni się zacząć leczyć z schizofrenii, wywołanej „odkryciem” przed stu laty „dualistycznej” natury światła.
To jest najlepszy przykład talmudyzacjii nauki, znaleźć dwa wytłumaczenia dla jednego zjawiska.”
Pan coś więcej wie na temat dualistycznej natury światła – a ogólniej o dualizmie korpuskularno-falowym, jakim charakteryzuje się cała materia wg. obecnej wiedzy. Proszę się z nami podzielić tą wiedzą.
Włodek said
„…Hipotezy są po to, aby spróbować coś wyjaśnić (dlaczego tak się dzieje?), coś uogólnić. Oczywiście wiele z nich okazuje się błędnymi. Hipoteza może też się sprawdzać przez dłuższy czas, dopóki nie pojawią się fakty jej przeczące….”
Właśnie w tym podejściu do nauki jest problem, bo to już nie nauka, tylko od 100 lat czysty biznes.
Do początku XX wieku stosowano myślenie indukcyjne: obserwowano, dopasowywano reguły (wzory, równania), sprawdzano doświadczalnie, a dopiero na końcu ogłaszano światu wszelkie teorie.
Od początku XX wieku zaczęło się myślenie dedukcyjne: najpierw tworzono teorie, uzbrajano ją w hipotezy, a ponieważ nie można było ich potwierdzić poprzez obserwację, zaczęto wymyślać przeróżne eksperymenty, żeby potwierdzić prawdziwość teorii.
Tego dotyczył właśnie mój komentarz [5], że już od co najmniej 40 lat, mimo licznych „…faktów przeczących hipotezie…” [12], nauka nadal faszeruje umysły ludzkości teoriami hipotetycznymi (nieweryfikowalnymi).
P.S.
Przed Einstein’em badano, a potem teoretyzowano.
Niejaki James Prescott Joule zajmował się głównie warzeniem piwa, więc trudno o nim powiedzieć, że reprezentował naukę, a jednak sformułowane przez niego Prawo Joule’a nie wymaga dzisiaj „doprecyzowania”, na przykład teorią kwantową.
Marucha said
Re 14:
Panie Włodku, zaczyna Pan coraz bardziej jechać po bandzie.
Hipotezy są stawiane odkąd nauka istnieje.
Pan udaje, że się zna na nauce.
Włodek said
„…Proszę się z nami podzielić tą wiedzą….”
Według mojej wiedzy, a nie ogólnie obowiązującej, światło to strumień cząsteczek o masie bliskiej zeru.
Efekt „falowy” to nic innego, jak tylko częstotliwość pojawienia się w danym punkcie przestrzeni, kolejno podążających za sobą, cząsteczek światła („fotonów”) o tym samym kierunku i zwrocie.
Przyjęcie tej hipotezy tłumaczy nie tylko zjawisko dyfrakcji światła, ale odchylenie wiązki światła w polu grawitacyjnym.
Źródeł tej wiedzy nie nie ma potrzeby wskazywać, a jako autor tak prostej teorii, niniejszym udzielam praw do jej dalszego rozpowszechniania.
Włodek said
Re [12] Marucha
„…Nauka nie jest oszustwem.
Katolicyzm nie jest oszustwem…”
Profesor Mirosław Kozłowski nie jest całkiem „z mojej bajki”, ale polecam „dorobek” myślowy tego fizyka:
„…Ateista stwierdza: świat jest logiczny bo rządzą nim odwieczne prawa naukowe. W porządku! Prawa naukowe są logicznym przepisem na Wszechświat. Tylko skąd wzięły się te prawa? Kto i kiedy je ustanowił. Jeżeli nie Stwórca, to kto?…”
Właśnie dzisiejsi naukowcy i ich wyznawcy, wierzący w „potęgę” nauki, próbują ustanowić prawa „lepsze” niż te funkcjonujące od miliardów lat we wszechświecie…
UZA said
„W rozwinięciu: najpierw musi być wielki ucisk skutkujący depopulacją i zniszczeniem, by potem ruinach starego świata powstał nowy (wspaniały świat) świat… debili”
To nie jest takie proste. Zniszczyć łatwo, a potem z czym do gości ? Tylko obecny układ, system, pajęczyna, ośmiornica, czy jak to tam nazwiemy, daje globalnym psychopatom przewagę nad ludźmi – mają swoje giełdy, handel, kasę, sądy, policje, kamerki, ochroniarzy, narzędzia propagandy (tzw. media „społecznościowe” i inne). Tymczasem w ruinach starego świata nie mieliby nic. Przecież oni tak naprawdę nic nie potrafią, są przeważnie starzy, słabi i paskudni. Teraz pracują na nich rzesze programistów, „pijarowców”, mikrobiologów, inżynierów, polityków, wojskowych i innych, których sobie kupili za pieniądze, ale w ruinach starego świata te ich dulary czy inne waluty nie byłyby nic warte. Nie byłoby gdzie i nie byłoby czego za nie kupować.
A przecież ludzie pragną pieniędzy właśnie dlatego, że można za nie nabyć różne fajne rzeczy. Może w czasach, kiedy wybijano eleganckie monety kruszcowe, miały one jakieś walory same w sobie, ale współczesne papierki czy zapisy na koncie liczą się tylko jako ekwiwalent realnych dóbr.
W warunkach postcywilizacyjnych, że się tak wyrażę, liczyłaby się natomiast siła fizyczna, sprawność, inteligencja i przydatne wszystkim umiejętności. Proszę sobie wyobrazić taki świat, w którym nic nie ma tylko ruiny i twarde prawa przyrody. Czy taki Gates byłby w stanie coś upolować (i to bez broni palnej) , a ta jego kobita to przyrządzić ? Przecież oni potrafią tylko przyjść na gotowe i konsumować owoce cudzej pracy. Pan by się z nimi dzielił ? Odjąłby Pan od ust sobie i dzieciom, żeby karmić Gatesa ? Kto by sobie coś robił z dziadka Schwaba albo jakiegoś Harariego ? Obaj potrzebują ostrego lansu, a jaki lans można sobie wyobrazić bez telewizorów, bez smartfonów, bez reflektorów, bez nagłośnienia, bez prądu ? Co oni sami z siebie mieliby ludziom do zaoferowania ? Pomijam już fakt, że ofiary propagandy, uzależnione od konsumpcji (a często i od gorszych rzeczy), wyginęłyby w pierwszej kolejności. Pozostaliby twardzi ludzie, niezależni, samodzielnie myślący, którzy dobrze by wiedzieli, kto ponosi winę za ruinę. Gdyby tacy ludzie dopadli jakiegoś sławnego psychopatę, to co by on bidny zrobił ? Zadzwonił na Policję ?
Marucha said
Re 16:
Aha. Czyli ponownie odkrył Pan, że światło to strumień fotonów. I to ma tłumaczyć efekty falowe – zmianę częstotliwości jako zmianę barwy, interferencję, dyfrakcję…
Ok.
Re 17:
„Właśnie dzisiejsi naukowcy i ich wyznawcy, wierzący w „potęgę” nauki, próbują ustanowić prawa „lepsze” niż te funkcjonujące od miliardów lat we wszechświecie…”
Jest to stwierdzenie tak zdumiewające, że mnie zatkało i nie wiem co powiedzieć.
Ale dlaczego? said
Światło jest też falą. Powtarzalne eksperymenty to potwierdzają.
W początkach nauki wystarczyło obserwować naocznie i wyciągać logiczne wnioski.
Teraz nauki podstawowe dotykają takich poziomów, że najnowocześniejsze metody obserwacji nie wystarczają.
Nie rozumiemy fizyki kwantowej, która jest podstawą działania materii (na jakimś poziomie), ale i biologii. Cała chemia działa przy udziale mechaniki kwantowej. Świecenie gwiazd, fotosynteza, oddychanie, itd.
Rezonans magnetyczny działa dzięki nielogicznej fizyce kwantowej. Półprzewodniki zresztą też.
Rozmiary elementów klasycznej elektroniki są tak małe, że zasada nieoznaczoności zaczyna być barierą do miniutaryzacji.
Podobno nawet niektórzy naukowcy próbują wesprzeć rozumienie myślenia zjawiskami kwantowymi, bo na „zwykłej” fizyce mózg nie powinien działać.
Są teorie, nieraz zbliżone do buddyzmu, że rzeczywistość składa się z poziomów, może nieskończenie wielu. Czyli (być może) znalezienie podstaw rzeczywistości jest niemożliwe. Ale tym bardziej dla bytu fizycznego, jakim jest biologiczny, materialny człowiek.
Włodek said
Do [19]
Doprecyzowując Pana komentarz,
„…ponownie odkrył Pan, że światło to strumień…” [19]
„…cząsteczek o masie bliskiej zeru…” [16];
Dla mnie, to było duże odkrycie, a teraz bardzo mnie cieszy, że inni też to zauważyli. Nie muszę udawać, jak inni, że znam się na nauce.
Włodek said
Do [20] Ale Dlaczego?
2023-03-25 (Sobota) @ 16:30:06
„…Światło jest też falą. Powtarzalne eksperymenty to potwierdzają…”
Proszę wskazać ten, który najbardziej przekonywująco trafił do wyobraźni Ale Dlaczego?.
Boydar said
czy zauważa Pan Włodek, że właściwości korpuskularne światła (de facto fali elektromagnetycznej) są bardziej widoczne wraz ze wzrostem częstotliwości ? a co będzie przy f=∞ ? (albo prawie)
Włodek said
„…(de facto fali elektromagnetycznej)…” [23]
Światło, jako strumień cząstek materii, może zagęszczać swój strumień do woli, czyli zmniejszyć do „zera” odległości, między kolejnymi cząsteczkami poruszającymi się w tym samym kierunku.
Jeżeli dojdzie do połączenia ze sobą kolejnych cząsteczek, to będziemy mieli do czynienia już ze strumieniem ciągłym cząstek, czyli przepływem materii.
Właściwości korpuskularne światła są najgorzej widoczne przy f=0 (albo prawie). Jeśli nie ma częstotliwości przepływu cząstek, to nie ma też światła, a wtedy nie ma też żadnych właściwości, nawet korpuskularnych.
Ale dlaczego? said
AD. Włodek
Proszę bardzo:
https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Do%C5%9Bwiadczenie_Younga
Zorard said
@1 PK – masz rację! Faktycznie!
Włodek said
[24] Ale Dlaczego?
„AD. Włodek
Proszę bardzo:”
Na tej samej stronie wskazanej w Wikipedii:
„…Eksperyment potwierdził falową naturę światła i stanowił poważny argument przeciwko korpuskularnej koncepcji światła, której zwolennikiem był Isaac Newton…”
A już na końcu strony, drobniejszym tekstem:
„…Doświadczenie w swojej pierwotnej formie nie budziło wielkich kontrowersji w świecie fizyki, jednak późniejsze jego modyfikacje i interpretacja w świetle mechaniki kwantowej postawiły przed fizykami znaki zapytania. Okazało się bowiem, że nawet pojedyncze fotony przechodzące przez szczeliny, tworzyły za szczelinami na światłoczułym materiale wzór interferencyjny…” (dalej już nie cytuję – kolejne zdanie to przykład naukowej propagandy sukcesu).
Ten eksperyment, może być również dowodem na korpuskularną koncepcję światła (promieniowania), jako ukierunkowanego strumienia cząstek („fotonów”), ponieważ doświadczenie Younga nie stanowi żadnego argumentu przeciwko tej teorii.
Boydar said
a ja proponuję żeby zamiast „Enter” używać „powrót karetki”, na pewno wszyscy pojmą i od razu
natomiast w miejsce „Esc” można dać klawisz „w pisdu”, i też większość zrozumie
Ale dlaczego? said
Panie Włodek.
Wymyśla Pan nową fizykę 😀
Włodek said
„…Wymyśla Pan nową fizykę…” [29]
Ale Dlaczego nazywać to od razu nową fizyką.
Model klasyczny atomu ma już ponad 110 lat.
Niels Bohr, oraz jemu współcześni, nie mieli chyba tylu danych co my mamy dzisiaj, albo zabrakło im wyobraźni przestrzennej, aby lepiej dopasować swoją klasyczną teorię modelu atomu, do tego, aby skutecznie przeciwstawiła się, propagandzie rewolucyjnej dziedziny nauki, nazwanej fizyką kwantową.
Nie wymyślam, tylko odkrywam luki w świecie nauki.
Ale dlaczego? said
Ale fizyka kwantowa jest faktem.
Może kiedyś elementy fizyki kwantowej będą częścią innych, jeszcze nie odkrytych i nazwanych praw.
Jak niby wyjaśnić np. położenie elektronów wokół jądra atomu bez fizyki kwantowej?
Mam wrażenie, że popadł Pan w kuszącą manierę odrzucania nauki, której się nie rozumie.
A chyba warto próbować zrozumieć niezrozumiałe, jeśli intryguje. Sam tak postępuję i daje to więcej frajdy niż szukanie prostych, ale fałszywych wyjaśnień na youtube.
Kiedyś nie wiedziałem np. co to komputer, procesor czy tranzystor. Albo Słońce. Czy fizyka kwantowa. Na poziomie laika (choć nie tylko) teraz wiem więcej. I to jest frajda odkrywania PRAWDY.
Boydar said
i pomyśleć tylko, że to wszystko Bóg wymyślił i stworzył, a my, głupie chu je (mamy równouprawnienie – głupie pis dy również) chodzimy i na Niego plujemy
Marucha said
Re 31:
Fizyka wokół nas działa. Pozwala wiele przewidywać (choć oczywiście nie wszystko, ale luki stopniowo się uzupełnia) i wiele wyjaśnić.
Ale posługuje się aparatem matematycznym, którego – nie oszukujmy się – mało kto rozumie. Stąd też popularność pseudonaukowców, których mierżą całki, tensory czy analiza funkcjonalna – i dlatego usiłują wprowadzić własne uproszczone modele.
Pseudonauka domaga się od środowiska naukowego uznania swoich teorii, całkowicie odrzucając wszelkie próby ich naukowego zweryfikowania, a gdy tego rodzaju weryfikacja przebiegnie negatywnie, zarzuca błędy metodologiczne lub stawia takie warunki eksperymentowi, że staje się on niewykonalny.
Pseudonaukowcy kompletnie nie rozumieją ducha nauki i stawiają „nauce oficjalnej” zarzuty, że nie potrafi na wszystko odpowiedzieć. Pseudonaukowiec nie rozumie, że nauka rozwija się właśnie dlatego, iż musi szukać odpowiedzi na wciąż nowe pytania.
Dla nich każde nowe odkrycie, które w jakiś sposób modyfikuje lub uściśla dotychczasową wiedzę jest dowodem na to, że nauka oficjalna błądzi.
Nauka nigdy nie mówi ostatniego słowa. W nauce nic nie jest na pewno i na zawsze.
Pseudonauka twierdzi, że ktoś, kto nie wie na pewno, z pewnością się myli.
Konieczność nieustannego rewidowania poglądów i przyznawania się do błędów wpisana jest w los uczonego.
Boydar said
tu zdania odrębnego nie zachowam, bo taka (33) prawda
mógłby jednak Pan Gajowy przy okazji nas pouczyć, jak zwykły prosty ciul ma odróżnić naukę od „nauki” oraz naukowców od nałkofcuff, i komu się pokłonić z szacunkiem a komu przypier dolić cegłówką, i to tak ze dwa razy na wsiakij słuczaj
Marucha said
Re 34:
Granica między nauką a pseudonauką nie jest ostra, jak brzytwa. Prosty ciul będzie miał z tym problemy.
Ale spróbujmy z grubsza oddzielić jedno od drugiego.
Pseudonauka ma zawsze rację. Nauka zaś zawsze zakłada, że się myli – i dlatego każda hipoteza jest formułowana od razu w formie przeznaczonej do obalenia lub potwierdzenia. Pseudonauka daje nam zazwyczaj po prostu „prawdy objawione”.
Pseudonauka często:
– głosi prawdziwość teorii, zanim zostaną one zweryfikowane eksperymentalnie;
– głosi teorie, które są tak skonstruowane, że nie da się ich zweryfikować naukowo;
– głosi teorie, które zostały negatywnie zweryfikowane eksperymentalnie;
– głosi teorie, które stoją w jawnej sprzeczności z teoriami dobrze udokumentowanymi eksperymentalnie;
– odmawia poddania własnych teorii weryfikacji eksperymentalnej;
– odmawia dostarczenia własnych dowodów;
– głosi wadliwie skonstruowane teorii – niepoddające się falsyfikacji lub łamiących zasadę tzw. brzytwy Ockhama (zasady ekonomii myślenia).
Andrzej Kajetan Wróblewski w książce poświęconej pseudonauce Prawda i mity w fizyce przedstawia następujące kryteria, które „pozwalają odróżnić prace pseudonaukowe od innych”:
– Mania wielkości autora, który uważa, że jako jedyny zna prawdę, odnosi się pogardliwie do wszystkich uczonych z prawdziwego zdarzenia, zarzucając im w niewybrednych słowach konserwatyzm lub wręcz nieuctwo.
– Tekst pracy pseudonaukowej jest zwykle bełkotem polegającym albo na wprowadzeniu nowej terminologii znanej tylko autorowi, albo na posługiwaniu się słowami wprawdzie znanymi, ale przemieszanymi na zasadzie doboru przypadkowego (np. zmarszczki czasoprzestrzeni[a], ginekologia międzyplanetarna), co świadczy o ich niezrozumieniu przez autora.
– Ignorancja objawiająca się zarówno w nieznajomości dobrze ustalonych faktów, jak również w bezpodstawnym zaprzeczaniu a priori wszystkiemu, co nie zgadza się z poglądami autora.
– Pseudonaukowiec lubi także podpierać się wymyślonymi przez siebie autorytetami.
Boydar said
Ok, to już jest jakaś solidna poszlaka w tym śledztwie, jednakowoż, tylko poszlaka, bo „… mania wielkości autora, który uważa, że jako jedyny zna prawdę, odnosi się pogardliwie do wszystkich uczonych z prawdziwego zdarzenia, zarzucając im w niewybrednych słowach konserwatyzm lub wręcz nieuctwo …” – to o mnie !!! Może z wyjątkiem negowania konserwatyzmu 🙂
Włodek said
[31] Ale Dlaczego?
„…Jak niby wyjaśnić np. położenie elektronów wokół jądra atomu bez fizyki kwantowej?…”
To jest problem geometryczny (położenie elektronów), a nie rachunku prawdopodobieństwa (fizyka kwantowa), z jej całym bagażem matematycznym.
Fizyka używa języka matematyki jedynie do opisu swoich zjawisk. Dlatego tłumaczenie istoty zjawisk fizycznych przy pomocy samych równań (matematycznych), zastępujących trójwymiarowe modele przestrzenne, jest zwyczajną aberracją.
W fizyce wystarczy użyć wyobraźni przestrzennej. Ten proces myślowy może dodatkowo wspomóc znajomość geometrii wykreślnej (mając do dyspozycji kartkę papieru), lub grafika wektorowa (mając do dyspozycji komputer).
W skrócie:
Jeżeli elektrony poruszają się (orbitują) po okręgu o promieniu R, to nie jest jednoznaczne z tym, że najlepszym zobrazowaniem toru ich ruchu może być tylko sfera o promieniu R, jak twierdzi fizyka kwantowa.
Odnosząc to do skali makro (układy planetarne) natura nie znosi przypadkowości i jeżeli coś już krąży, to robi to w jednej płaszczyźnie (okręgi, elipsy, spirale) z zasady zachowania pędu.
Środek orbit elektronów w atomie, nie musi pokrywać się ze środkiem masy atomu. Odległości płaszczyzn (orbitujących elektronów) od środka atomu (środka „ciężkości”), mogą również odpowiadać, postulowanym już od wieku, promieniom powłok elektronowych (konfiguracji elektronów).
Przyjmując, ze orbitą elektronu jest okrąg tworzący podstawę stożka, z wierzchołkiem w środku geometrycznym atomu, a ilość takich „stożków” rozmieszczonych „symetrycznie” wokół środka atomu, odpowiada liczbie atomowej, to możemy odwzorować każdy pierwiastek…
P.S.
Dalej nie będę już opisywać, ponieważ lepiej niż słowa, wyjaśniają to szkice, rysunki i wizualizacje.
Niestety w gajówce ani miejsce do tego, ponieważ nie da się tu czegoś naszkicować, a i atmosfera wokół stawianych hipotez „zaczyna gęstnieć”, tak jakby wyłącznie tylko tytuły akademickie do tego uprawniały.
A przecież moja „…hipoteza jest formułowana od razu w formie przeznaczonej do obalenia…”.[35]
W związku z powyższym poczekam na jej merytoryczne obalenie.
Greg said
Jedno jest pewne.
* Każdy naukowiec jest tylko człowiekiem i podlega działaniu /inspiracji/ sił duchowych, czy tego chce, czy nie.
* Współczesna nauka została przejęta i służy klice rządzącej do zniszczenia Świata.
* Można podać dziesiątki, a może i setki takich ,,wynalazków”, patentów.
* Likwidowani, uciszani są naukowcy pracujących dla dobra szeroko rozumianego.
* Wniosek jest taki, że na rynku naukowym pozostali obecnie tylko diabelscy szarlatani.
,,Gnoza wiedza tajemna” _ ten film jest jedynym, który rzetelnie obejmuje temat.
Życzę sobie być w błędzie.
Gość said
„Pseudonauka często:
– głosi prawdziwość teorii, zanim zostaną one zweryfikowane eksperymentalnie;
– głosi teorie, które są tak skonstruowane, że nie da się ich zweryfikować naukowo;
– głosi teorie, które zostały negatywnie zweryfikowane eksperymentalnie;
”
Czyli teoria Darwina to pseudonauka.
„– głosi wadliwie skonstruowane teorii – niepoddające się falsyfikacji lub łamiących zasadę tzw. brzytwy Ockhama (zasady ekonomii myślenia”
Pewien popularny na youtube ksiądz twierdzi, że brzytwą Ockhama obalił teorię NWO i tajnego rządu światowego, więc (jego zdaniem) to bzdura…
Boydar said
w przypadku Gościa to chyba jednak nie
revers said
no bo panie Vucic, Orban, Morawiecki z tym Kosowem to tak bylo …..
Antyrządowy protest w Belgradzie
Wczoraj w Serbii odbyły się uroczystości żałobne z okazji 24. rocznicy zbombardowania Belgradu przez NATO. Mieszkańcy złożyli kwiaty w miejscach pamięci i przyrzekli, że nie zapomną tego tragicznego dnia.
W stolicy Serbii prawicowe partie zorganizowały protest przed częściowo zniszczonym budynkiem Ministerstwa Obrony Jugosławii.
Demonstranci byli niezadowoleni z polityki rządu w kwestii Kosowa, w tym z podpisania pod koniec zeszłego tygodnia traktatu o normalizacji stosunków z nieuznawaną republiką.
Wszystkie nasze filmy zamieszczamy na naszym kanale RuTube (https://rutube.ru/channel/27303810/), a także na naszych stronach VK (http://vk.com/rybar_force) i Zen
Ale dlaczego? said
Panie Gajowy, świetnie wyjaśnione 🙂
‐——————-
Panie Włodku. Nie jestem naukowcem, ale opis orbit elektronu jako podstawy stożka jest co najmniej nieprawdziwy 😉 Bo raczej orbitę elektronu w sensie klasycznym (logicznym?) określa jakaś płaszczyzna, choćby kolista, której centrum (?) jest jądro atomowe. Gdzie tu stożek?
Orbity kołowe w fizyce kwantowej to tylko przybliżenie. Są OBSZAREM, w którym może znajdować się elektron ze względu na jego poziom energetyczny.
Natomiast udowodniono, że pozycja elektronu jest dokładnie związana z zasadą nieoznaczoności.
Ale bardziej chodziło mi o kwantową naturę orbit elektronów w tym sensie, że nie działają na zasadach klasycznych (logicznych) i NIE DA SIĘ ich przełożyć na skalę makro, naprzykład porównując z orbitami planet.
W skali makro na materię działa głównie grawitacja. Która obrazowo przyciąga planetę do gwiazdy i teoretycznie doprowadzi do zderzenia.
Natomiast na elektron działają oddziaływania elektromagnetyczne, które przyciągają elektron o ujemnym ładunku przez dodatnie jądro (protony). I nigdy nie spadnie na jądro atomu. Inaczej nie było by materii jaką znamy. Poza tym orbity elektronu zależnie od ENERGII elektronu mogą przyjmować tylko orbity w określonych odległościach od jądra atomu (powłoki), całkowicie inaczej od skali makro.
Greg said
@ 38
Pamięć szwankuje, chodzi o ,,Bogowie Gnostycyzmu”.
Cz-1 z 3.
.https://www.youtube.com/watch?v=DMnHLi4OzSQ
Włodek said
[42] Ale Dlaczego?
Celem mojego komentarza nie była polemika z ogólnoprzyjętą mechaniką kwantową za pośrednictwem Pana osoby.
Sformułował Pan ciekawe pytanie, zaproponowałem odpowiedź, którą Pan próbuje zrozumieć niestety poprzez paradygmat teorii kwantów.
Pana zastrzeżenie: „…Nie jestem naukowcem…” nie tłumaczy braku używania „ogólnoprzyjętej w geometrii wiedzy”, nauczanej już na poziomie podstawowym, każdego systemu edukacyjnego.
Na dręczące Pana wątpliwości:
„…Bo raczej orbitę elektronu w sensie klasycznym (logicznym?) określa jakaś płaszczyzna, choćby kolista, której centrum (?) jest jądro atomowe. Gdzie tu stożek?…”,
mogę jedynie powtórzyć, to co już wcześniej napisałem. Do mojej hipotezy przyjąłem, że „…orbitą elektronu jest okrąg tworzący podstawę stożka…” [37]. Odniesienie do bryły stożka, miało jedynie wskazywać na prostopadłe odsunięcie płaszczyzny orbitalnej elektronu względem „centrum” atomu.
W jakich okolicznościach środek orbity elektronu może nie pokrywać się ze środkiem masy atomu, tym się Pan już nie zainteresował.
Więcej już nie mogę pomóc.
Gość said
Boydar @
Polska język trudna język.
Greg said
Od 12:40 Esencja naukowego okultyzmu !!!
.https://www.youtube.com/watch?v=7GZ6oqsYdEI
Greg said
Wpadł mi w ucho podkład muzyczny z w/w wykładów i okazało się, że to Rosjanin.
.https://www.youtube.com/watch?v=OksYaYO0HJ4