Chiny, Rosja, świat. Rok Zero?
Posted by Marucha w dniu 2023-03-27 (Poniedziałek)
Sojusz rosyjsko-chińsko jest porozumieniem z gruntu pro-europejskim.
Żegnając się z Władimirem Putinem, Xi Jinping powiedział: „Zachodzą dziś zmiany, jakich nie widziano od stu lat”. Wiele już napisano (niestety, przeważnie nie w Polsce) o globalnych konsekwencjach sojuszu Moskwy i Pekinu, ale najważniejszym pozostaje pytanie co układ ten może oznaczać dla Europy, w tym zwłaszcza dla Polski i Ukrainy.
W istocie rozstrzygnięcie owego dylematu zależy od tego czy Polska, Ukraina, a przede wszystkim Europa Zachodnia odnajdą swoje naturalne miejsca wśród sił reorganizujących porządek światowy, czy też wbrew własnym interesie będą próbowały spowalniać i utrudniać nieuniknioną transformację.
Inicjatywa Pasa i Drogi, która Anglosasi starają się zablokować wywołując kolejne wojny, jest przecież klasycznym przykładem strategii win-win, korzystnej obustronnie dla wszystkich partnerów: Chin, jako zaplecza przemysłowego i kapitałowego, Rosji z jej potencjałem energetycznym, Europy, której model konsumpcyjny zbliża się obecnie do kresu, ale która jednak nadal pozostaje atrakcyjnym wielkim rynkiem, o znaczących możliwościach również kapitałowych.
Sojusz rosyjsko-chińsko jest zatem porozumieniem z gruntu pro-europejskim, szczególnie jednak korzystnym dla podmiotów najbardziej pokrzywdzonych w ramach obecnego globalnego układu sił, czyli także Europy Środkowo-Wschodniej.
Kto straci na kapitalistycznym Transformismo
Na naszych oczach realizowana jest wizja zamrożenia kapitalizmu, jego przejścia w formę stazy, z zerowym wzrostem gospodarczym, przy ponownym ograniczeniem konsumpcji dla ogółu i przy wręcz jej wzroście dla klas wyższych. Realizacja tego scenariusza jest wymuszana ograniczeniem możliwości dalszego rozwijania akumulacji kapitalistycznej.
Dzięki strategii Transformismo (wg terminologii Gramsciego), czyli formalnej adaptacji treści i metod zmiany, utrwalającej zastany porządek rzeczy – interesy dotychczasowych beneficjentów świata jednobiegunowego, globalizmu, neoliberalnego ładu światowego będą zabezpieczone. Oczywiście ma to być cios w gospodarki i społeczeństwa skutecznie odbudowujące się i aspirujące dzięki własnym kluczowym niszom Systemu-Świata, chodzi bowiem o odprawienie Rosji z jej surowcami i Chin z ich produkcją.
Oba te organizmy półperyferyjne są jednak w stanie przetrwać nawet wbrew całemu Zachodowi, tak stopniowo odtwarzając własne rynki wewnętrzne, jak i operując poza 13 procentami ludzkości, do których ogranicza się rdzeń anglosaskiej hegemonii.
Znacznie gorsze perspektywy mają jednak średnie i małe narody wyspecjalizowane dotąd jako dostarczyciele taniej siły roboczej i wykonawcy półproduktów dla gospodarki kapitalistycznej. Pomijając już, że wizja „doścignięcia Zachodu” jest od początku do końca propagandową fikcją, kółkiem, w którym biegają chomiki i marchewką wieszaną przed oczami osłów – mamy do czynienia ze zdjęciem dekoracji.
Nie, będąc peryferiami anglosaskiego systemu ani Polska, ani Ukraina, ani żadne inne społeczeństwo aspirujące nigdy nikogo nie dogoni, pozostaniemy na zawsze w pułapce średniego wzrostu, a z czasem nasza sytuacja będzie się pogarszać, bo przestaniemy być potrzebni już nawet jako rolnicy, sprzątaczki czy robotnicy.
Wybór więc wydaje się oczywisty. Nieodmiennie, Europa może być albo zaatlantycką kolonią USA, albo organiczną częścią Eurazji, ze wszystkimi jej składowymi, tj. Rosją. Chinami, Indiami, Pakistanem, Iranem. Niestety, równie oczywiste jest to dla ludzi postawionych u władzy w naszych państwach właśnie po to, byśmy korzystnych dla Polaków czy Ukraińców wyborów nie dokonywali.
Nowy Jedwabny Szlak szansą dla Polski
Z polskiego punktu widzenia warto zauważyć, że nasz kraj pozostaje jednym z ważnych elementów Nowego Jedwabnego Szlaku, to właśnie przez granicę polsko-białoruską przechodzi większość tranzytu kolejowego z Chin do Europy. Pytanie o zagrożenia dla tego ruchu jest więc dla nas kwestią naszego umiejscowienia w nowym ładzie transkontynentalnym.
Niestety też oczywistym jest, że prędzej czy później tranzyt ten MUSI zostać zablokowany. Czy to w drodze jednostronnych decyzji politycznych, czy też poprzez wyłączenie Białorusi, w drodze kolorowej rewolucji, zamachu stanu albo wojny. Tak jak do wojny z Rosją Zachód musiał się przygotować wychładzając gospodarkę w czasie COVIDa, szykując infrastrukturę do przyjmowania częściowej substytucji energetycznej ze strefy amerykańskiej, ograniczając potrzeby konsumpcyjne, w tym zwłaszcza paliwowe – tak potrzebny jest pewien okres przejściowy dla odcięcia się od Azji. Nie można jednak mieć wątpliwości, że taka próba zostanie podjęta, rzecz jasna ze szkodą przede wszystkim dla Polski i całej Europy.
Warto przy okazji zastanowić się jednak kto na tym może skorzystać. Samonarzucająca wydaje się kandydatura Turcji, która już przecież zadeklarowała gotowość przejęcia roli pełnowymiarowego hubu gazowego dla południowej Europy. Ponieważ ze względu na dotychczasowe próby destabilizowania Ankary i Stambułu, w tym właśnie kontekście należy rozumieć powtarzające się próby eskalacji na Zakaukaziu, w Gruzji i na pograniczu ormiańsko-azerskim, a także uparte dążenie już to do kolorowej rewolucji w Iranie, już do izraelsko-amerykańskiej bezpośredniej agresji na to państwo.
Analizując złożoność globalnej szachownicy musimy też jednak być świadomi fundamentalnego spostrzeżenia, które niegdyś za Antonio Gramscim rozwinął prof. Robert W. Cox: jeśli dla obrony hegemonicznego ładu światowego hegemonia coraz częściej odwołuje się do siły militarnej, wówczas słabnie globalne posłuszeństwo wobec hegemonii, a świat staje się tym samym coraz mniej hegemoniczny. I to, mimo wszystko, pozostaje naszą szansą.
Konrad Rękas
https://chart.neon24.org
Komentarzy 5 do “Chiny, Rosja, świat. Rok Zero?”
Sorry, the comment form is closed at this time.
Liwiusz said
https://mises.pl/blog/2006/05/28/288/
Jabłecki: Polska w cieniu Wall Street, czyli kulisy kredytowania II RP.
W latach dwudziestych minionego stulecia Polskę odwiedziła grupa amerykańskich ekspertów finansowych, których zadaniem było ukształtowanie naszego systemu gospodarczego w taki sposób, aby – jak mówiono – przystawał on do nowych amerykańskich standardów i gwarantował bezpieczne włączenie się naszego kraju w sieć międzynarodowych stosunków handlowych. „Nowe standardy” oznaczały przede wszystkim centralizację systemu bankowego i szereg dość zagadkowych reform gospodarczych, za których wprowadzenie nagrodą miał być kredyt, który pomógłby powojennej Polsce stanąć na nogi. Rzecz jednak w tym, że pożyczki zagraniczne – choć powszechnie wychwalane jako wyraz wspaniałomyślności – są na ogół jednak raczej wyrazem pragmatyzmu i służą osiągnięciu określonych celów politycznych. W każdym razie wszystko wskazuje na to, że taki właśnie był cel pożyczek zagranicznych udzielonych Polsce w dwudziestoleciu międzywojennym.
Kolejne zalecenie dotyczyło konieczności scentralizowania polskiego systemu bankowego. Raport głosił, że: „Społeczeństwo ma prawo domagania się silnych i dobrze prowadzonych banków i oczekuje od rządu stworzenia warunków umożliwiających istnienie takich instytucji i zapewniających ich trwałość”. Punkt ten dowodzi, że eksperci z całą pewnością nie próbowali szerzyć w Polsce wolnego rynku. Przeciwnie – dojść miało do kartelizacji systemu finansowego, która znacznie ułatwiłaby zagranicznym „inwestorom” przejęcie nad nim kontroli. I tu interes amerykański jest jasno widoczny, bowiem właśnie w tamtym okresie zaczęły się przygotowania amerykańskiego banku Harrimana do wejście na polski rynek.
Dalsze uwagi komisji wprawiają w niemniejsze zdumienie. Kemmerer stwierdził np., że „przemysł polski jest raczej przerośnięty, aniżeli niedorozwinięty w stosunku do rolnictwa i wytwórczości surowców”, i że rząd powinien raczej dążyć do takiego ukształtowania gospodarki, aby mogła ona zapewnić „wytwórczość produktów i surowców rolniczych dla przemysłowych części Europy”. Co więcej, ekspert doradzał, aby rząd polski zaniechał planów wspierania raczkującego jeszcze polskiego eksportu, gdyż nie miało to podobno mieć dla gospodarki żadnego znaczenia.
Minęło sto lat i nic się nie zmieniło.
Światem rządzi kilku bankierów i słabi nie mają szans.
https://www.bankier.pl/wiadomosc/Potwor-z-Jekyll-Island-czyli-sto-lat-Rezerwy-Federalnej-3017157.html
W tym roku będzie 110 rocznica uchwalenia ustawy powołującej do życia bank centralny Stanów Zjednoczonych (Federal Reserve Act) została ona uchwalona 23 grudnia 1913 roku. Na dzień przed Wigilią, gdy część kongresmanów była już poza Waszyngtonem, Kongres przegłosował ustawę łamiącą konstytucję Stanów Zjednoczonych. Wybrany za pieniądze bankierów prezydent Woodrow Wilson niezwłocznie podpisał ustawę, która tego samego dnia weszła w życie.
Książka napisana przez bankiera Edwarda Griffina „Finansowy potwór z Jekyll Island. Prawdziwa historia rezerwy federalnej”
opisuje: kto i jak rządzi światem.
Rick said
Re.1
Mam nadzieję, że w przyszłej Polsce sianie defetyzmu będzie adekwatnie karane 🙂
Jeśli ktoś niczego nie potrafi naprawić, to chce chociaż zepsuć to co miało być naprawione a więc sieje defetyzm.
Obawiam się, że sianie defetyzmu jest gorsze od realnych działań naszych wrogów, bo zabija nadzieję na lepsze jutro.
Nie ma nic sensu, bo przecież „światem rządzi kilku bankierów i słabi nie mają szans” – tak może mówić wieczny malkontent oraz ideowy pesymista albo zmanipulowany pożyteczny idiota albo wprost Ich agent.
Jest nieprawdą, że w tej książce jest napisane, kto i jak rządzi światem.
Nikt nie ma pełnej władzy a sfer kontroli nad światem jest bardzo dużo.
Sfera ekonomiczna jest tylko jedną z nich. A nawet tej nikt do końca nie kontroluje.
Dang said
Armenia zamierza ratyfikować Protokół Rzymski, co oznacza że kraj ten będzie ścigał przestępców wskazanych przez Haski Trybunał. Wcześniej podobne zamierzenia potwierdził rząd Niemiec. Czekamy na decyzję Kazachstanu w tej sprawie.
UZA said
„Obawiam się, że sianie defetyzmu jest gorsze od realnych działań naszych wrogów, bo zabija nadzieję na lepsze jutro.”
Zgadzam się, że nadzieja jest najważniejsza, co więcej , jakkolwiek sama pokładam ją głównie w Panu Bogu, to jednak uważam, że możemy czerpać nadzieję także ze znaków na ziemi. Pewne działania globalnych psychopatów zdają się wskazywać na ich desperację. Coraz częściej odwołują się do brutalnej przemocy i ordynarnej cenzury, węszą spiski. Tak zawsze się zachowują tyranie w fazie schyłkowej. Na tym świecie wszystko bowiem przemija.
Najwyraźniej czegoś się boją i to niekoniecznie jakichś mitycznych „zielonych ludzików” . Globalizacja oznacza redukcję systemu karmników a tym samym – wieprzy. Przy głównym korycie wiele ryjów się nie zmieści i chyba to stanowi dla nich największe zagrożenie. Każda banda musi się w końcu pożreć przy podziale łupów. A kompan – bandzior jest niebezpiecznym wrogiem, bo on nie ma sumienia, nie zna litości, nie wie co to wdzięczność, lojalność, za to dobrze zna chciwość, zazdrość, zemstę i podstęp.
Najważniejsza dla ludzkości jest alternatywa i ona pozostanie z tej prostej przyczyny, że System rozpaczliwie potrzebuje zewnętrznego wroga. To jest dla nich jedyny czynnik integrujący. Tylko to ich tak naprawdę jednoczy, zwłaszcza wobec stopniowej likwidacji korytek. Do tej pory głupi ludzie służyli im dla kasy, a tymczasem kasy jest coraz mniej, a w każdym razie coraz mniej dóbr można za nią dostać. Oczywiście, nie wszyscy to jeszcze zrozumieli. Wielu żyje wspomnieniami, złudzeniami, marzeniami. Bandyci – ci najważniejsi – mocno jednak chodzą po ziemi. Musi im więc zostać ktoś do podbicia, obrabowania. Bo oni też potrzebują nadziei.
Liwiusz said
https://exxpress.at/waffen-an-die-ukraine-bulgarien-schwenkt-auf-oesterreichs-neutralen-kurs-ein/
Sofia przyjmuje neutralny kurs w obliczu wojny na Ukrainie. Kraj nie chce też uczestniczyć we wspólnym unijnym programie zakupu amunicji ani dostarczać Ukrainie myśliwców czy czołgów.
„Bułgaria nie wspiera i nie uczestniczy we wspólnych zakupach amunicji dla Ukrainy. Będziemy jednak wspierać wysiłki na rzecz przywrócenia pokoju. Do tego czasu Bułgaria nie dostarczy Ukrainie myśliwców, systemów przeciwlotniczych, czołgów ani innego sprzętu” – powiedział Radew.