Ruska baba, czyli co dalej?
Posted by Marucha w dniu 2023-03-27 (Poniedziałek)
Pokój dyktują zwycięzcy.
Książę Walii łaskaw był nawiedzić swe wierne wojska kolonialne w nadwiślańskiej (i nadbużańskiej, co ważniejsze…) kolonii. W istocie jednak garnizonem brytyjskim są już dziś jako całość Wojsko Polskie i Siły Zbrojne Ukrainy.
Wielka Brytania z zasady nie operuje inaczej niż przez swoje fundusze, doradztwo zarządcze i oczywiście swój historyczny, imperialny splendor, wciąż działający na zakompleksiałe wschodnioeuropejskie społeczeństwa.
Polacy po raz kolejny w dziejach wykonują zlecenia City, jak zawsze w przypadku naszych stosunków od XIX wieku sprowadzające się do podjęcia wojny z Rosjanami (wcześniej, czyli mniej więcej od XV wieku Anglicy traktowali Ruś Moskiewską jako własną strefę wpływów i odwrotnie, prowokowali Moskwę do walki z Polakami). Dopóki oba nasze narody i będący naszym nieślubnym dzieckiem naród ukraiński nie przyjmą do wiadomości, że wszelkie spory i konflikty między nami są dziełem sił zewnętrznych: anglosaskich i germańskich, dopóty nie będzie końca niszczącej słowiańskiej wojnie domowej.
Dwie szkoły, jedna geopolityka
Mamy tu też do czynienia z wyraźną specjalizacją. Dla Waszyngtonu ważniejsza jest rywalizacja z Chinami, już kapitałowo i inwestycyjnie obecnymi na kontynencie amerykańskim, a więc kontynuuje geopolityczne zalecenia Alfreda Mahana. Z kolei Wielka Brytania powróciła do podstaw Wielkiej Gry, wprost ze wskazówek Halforda Mackindera.
To rzecz jasna różnice w priorytetach i metodzie, jednak nie we wspólnym interesie dwóch hegemonicznych metropolii. Jeśli bowiem będziemy rozumieć hegemonię nie jako prostą polityczną czy gospodarczą dominację jednego państwa nad innymi, ale jako złożony system interakcji, przede wszystkim na poziomie systemu myślenia i szeroko rozumianej kultury, wówczas politykę Wall Street i City będziemy widzieć jako komplementarną, pomimo dzielących te ośrodki różnic.
Somalizacja Ukrainy
W przypadku wojny na Ukrainie to UK jest zatem siłą agresywną i eskalującą, przypominając o geopolitycznej roli tego państwa i jego centralnego ośrodka sterującego, oczywiście symbiotycznego wobec globalnej finansjery. Przyjazdy Williama do Warszawy czy Johnsona do Kijowa łechczą próżność naszych zakompleksiałych nacji, faktycznie jednak pokazują jednak hierarchię zależności.
W przypadku Polski przez ostatnie trzy dekady nasza podległość Waszyngtonowi realizowana była za pośrednictwem Berlina i gospodarczych Wielkich Niemiec. Obecnie Berlin jest jednak elementem niepewnym anglosaskiej układanki, koniecznie jest więc zwarcie szeregów i kontrola bezpośrednia, realizowana właśnie przez Londyn.
W przypadku Kijowa ma to zresztą mniejsze znaczenie, rozpad struktur państwowych Ukrainy i jej niemal już całkowita komercjalizacja w ręce międzynarodowych koncernów pozwala im działać już bez przykrywki państwowej, a więc Kijowszczyzna to już dziś druga Somalia, teren przeniesienia własności z dotychczasowych oligarchów na międzynarodowy kapitał. Jeśli przyspieszenie i ukrycie tego procesu będzie wymagało użycia broni radioaktywnej, chemicznej, biologicznej czy jądrowej – nie miejmy złudzeń, że do tego nie dojdzie. Nikogo nie obchodzi skażenie tysięcy czy milionów jakichś tam słowiańskich podludzi.
Wojna trwa mać!
Jak się właśnie, bez zaskoczenia, dowiedzieliśmy – Polska faktycznie będzie tylną bazą ukraińskiego batalionu czołgów Abrams M1A1. W końcu to właśnie czołgi tego przestarzałego modelu trafią w najbliższym czasie zarówno do armii polskiej, jak i ukraińskiej. Tym samym rośnie też polski coraz bardziej bezpośredni udział w wojnie, w tym m.in. w hucznie zapowiadanej kolejnej ofensywie Sił Zbrojnych Ukrainy.
Rzecz jasna, można się wciąż pocieszać, że ofensywy zapowiadane w mediach – w mediach najczęściej się kończą. Charakterystyczny jednak pozostaje fakt przekazywania Ukrainie przestarzałej broni (za którą innym niż Polska dostawcom Kijów płaci przecież grube miliardy). Proceder ten potwierdza tylko, że celem obecnej wojny nie jest zwycięstwo, tylko przewlekłość.
Skoro Rosja ewidentnie wojny tej prowadzić nie chce, ani nie umie, to żadną sztuką byłoby z punktu widzenia zachodniej wojennej techniki doprowadzić do przełamania frontu i podyktowania Moskwie warunków kapitulacji w Doniecku, Sewastopolu, Rostowie albo i dalej na wschodzie. Nawet we własnej już opinii Rosjanie zachowują się jak baby – więc jak baby mógłby ich Zachód potraktować. Ich szczęściem w nieszczęściu pozostaje więc, że wyraźnie nie chce.
Mamy się nawzajem zabijać, ma nas mielić wojenna maszynka do mięsa, na front mają trafiać kolejne rezerwy, a gdy ich zabraknie Ukraińców mają uzupełnić Polacy, a Rosjan Białorusini. Rosja nie przetrzyma ani Kijowa, ani Zachodu, nie skłoni przeciwników, by zasiedli do stołu rozmów, wojna na wyniszczenie nie ma sensu, bo przecież Rosjanie walczą z bogatszymi i to takimi, którzy nie udają, że to wojna na niby i którzy chętnie poświęcą mniej ważne masy ukraińskie czy polskie.
Rosja zawsze pocieszała się swoją głębią strategiczną i potencjałem demograficznym, jednak tym razem sam słowiański bierny opór może nie wystarczyć. Porozumienie rosyjsko-chińskie, chińskie propozycje pokojowe są bez wątpienia krokami w dobrym kierunku, ale czy naród Suworowa, Kutuzowa i Żukowa zapomniał już, że jedyny trwały pokój dyktują zwycięzcy?
Konrad Rękas
https://chart.neon24.org
Komentarzy 11 do “Ruska baba, czyli co dalej?”
Sorry, the comment form is closed at this time.
zbigi said
nie no, tym artykułem to pan obraził całkowicie gajówkowiczów. nie no, że rosja nie potrafi walczyć, toć to najwyższa obelga dla tutejszych komentatorów.
——
Tak sądzi autor.
Admin
Boydar said
ja tam o Rosję to bym się nie martwił, ja to się raczej martwię gdzie podziać żydów z Polski, bo przecież nastu (17?) milionów tasiemców nikt nie weźmie ot tak, a jak Ruskie tu przyjdą, a w końcu przyjdą, to dla żyda miejsca już się nie znajdzie, twarde kwity są na wszystkich unych
UZA said
„a jak Ruskie tu przyjdą”
A po co właściwie mieliby tu przychodzić? Mało to mają kłopotów? Wystarczy, że wytrwają na straży policentrycznego świata. To da pozostałym szanse na wyzwolenie, ale wykorzystać ją musimy już sami.
Boydar said
po co ? w imię zasad, squrwesyny !
Gość said
Nie tylko autor (Rękas).
Rosjanie na forach i videoczatach sami wkurzają się na swoje wojsko i władze. Nie są jednak antywojenni. Są prowojenni ale chcieliby szybkiego zmiażdżenia upadlińców i końca tej imprezy. Dziwią się, że wagnerowcy skarżą się o nieotrzymywanie amunicji i sabotowanie przez górę zdobycia „Bachmutu”. Dziwią się, że nie zbombardowano szlaków komunikacyjnych na zachodzie U którędy idzie bez przerwy sprzęt na front. Mówią: „To my mamy Putina i naszych wojskowych uczyć jak się wojnę prowadzi?”
Marucha said
Re 5:
Wyjaśniam. Rosja nie tylko prowadzi wojnę na wUkrainie, ale równocześnie prowadzi wojnę ekonomiczną z całym Zachodem.
A działania antypaństwowe (zwłaszcza subwencjonowane) nie są niczym nowym na świecie.
Kar said
5/Gosc
– bedzie wielka siurpryza kiedy wyjdzie, ze Putin I ten rzydoukr-bolszewik wspoldzialali zgodnie w tej wielkiej sciemie XXI w…
————
Na pewno tak będzie. Dziesiątki tysięcy rzekomych trupów nagle zmartwychwstaną i wszyscy razem zatańczą wesołego oberka.
Admin
Kar said
Panie Gajowy, we Wielkiej wojnie liniowe autobusy wypchane ukraincami jezdza reg. Polska-Ukraina, Ukraina-Polska (..) Wczoraj (28.03.2023) mijal mnie na trasie 3 reg. Autobus Ukraina-Praha..
————-
No i… ?
Admin
Piotr B. said
Paaanie Boydar…na nich zaden WODZ w historii sie nie zawiodl.Nawet ten co dowodzil gettem w Warszawie.Uczynil ich komendantami i nikt nie upilnuje Zyda tak jak drugi Zyd.
Gość said
Rosjanom nic nie przeszkadza w zbombardowaniu węzłów komunikacyjnych na zachodzie ukrainy. A tego nie robią.
Boydar said
gdyby tak się stało, pozostała część banderarmii albo przyjechała by do nas albo na pewien czas przepoczwarzyła w ministrantów, i nie wiadomo już co gorsze