Resztki zdrowego rozsądku wciąż istnieją

Wygląda na to, że Europejczycy masowo odmawiają szczepienia się przeciwko wirusowi H1N1 (odpowiedzialnemu za „świńską grypę”) – mimo nachalnych, prowadzonych na ogromną skalę kampanii „uświadamiających”.

W Niemczech wyszło na jaw, że pani kanclerzyca Angela Merkel (nb. zwierzchniczka Donalda Tuska), jej ministrowie oraz siły zbrojne otrzymają inną szczepionkę, niż cała reszta pospólstwa. Elity dostaną Celvapan Baxtera, natomiast pospólstwu wstrzyknie się preparat osławionej firmy GlaxoSmithKline, zawierający squalene oraz oparty na trującej rtęci thimerosal.

Żeby nie było, iż publikujemy jakieś niesprawdzone bzdury – bo czyż możliwe było by draństwo aż na taką skalę? – powołamy się na szanowany dziennik niemiecki „Die Welt”, który pisze:

„…Rzuca to podejrzenia o oszustwo na niemieckie ministerstwo zdrowia oraz na Instytut Paula Ehrlicha, odpowiedzialny za szczepionki. Ludzie zadają sobie pytanie, dlaczego rząd i elity traktowane są w specjalny sposób… Na myśl przychodzi nowela „Farma Zwierząt” Orwella, gdzie wszyscy są równi, ale niektórzy są równiejsi od innych.”

Badania opinii publicznej w Niemczech wykazują, że jedynie około jednej trzeciej populacji jest zainteresowane poddaniu się zbawiennemu działaniu szczepionki przeciwko H1N1.

Inne szanowane pismo niemieckie, „Der Spiegel”, pisze o „otwartej rebelii” osób pracujących w służbie zdrowia, szczególnie zaś lekarzy dziecięcych, zaniepokojonych uzywaniem toksycznej szczepionki. Dieter Ludwig, przewodniczący komisji leków, mówi po prostu o zmowie między firmami farmaceutycznymi, a rządami, co wcale nas nie dziwi ani nie zaskakuje, bośmy do tego wniosku już dość dawno doszli własnym rozumem.

W Danii, wyznaczeni na pierwszych odbiorców szczepionki urzędnicy państwowi i pracownicy służby zdrowia twierdzą, iż wirus jest zbyt łagodny na podejmowanie takich drastycznych środków i również odmawiają jej przyjęcia. Jedynie około 30% zgłosiło się do szczepień. Podobnie jest w innych krajach Skandynawii i Finlandii: zainteresowanie szczepieniami jest nikłe, mimo agresywnej kampanii prowadzonej we wszystkich mediach, na plakatach ulicznych, na bilboardach itp. Nawet Holendrzy nie mają zamiaru się masowo szczepić.

My jednak nie widzimy w tym żadnej tragedii.
Rządy kupiły szczepionkę od producentów? Kupiły.
Zapłaciły za nią? Zapłaciły.
Firmy farmaceutyczne zarobiły forsę? Zarobiły.
Urzędnicy państwowi dostali łapówki? Dostali.

No więc o co chodzi? Ci, co mieli zarobić, zarobili – a szczepionkę można już spokojnie wyrzucić do szamba.