Czy istnieje wieczność?
Posted by Marucha w dniu 2023-10-31 (Wtorek)
Zanim odruchowo zaczniesz poszukiwać odpowiedzi na zadane w tytule pytanie zastanów się, o co ja zapytałem?
Możesz od razu zażądać ode mnie uściślenia: “Hej, Larsik, o co dokładnie zapytałeś?” Czy zapytałeś:
1) czy istnieje wieczność jako abstrakcja? tak jak istnieje abstrakcja zwana nieskończoność?
2) czy ja mogę doświadczyć wieczności? przy dodatkowych, religijnych, mistycznych lub magicznych założeniach?
2.1) czy doświadczyć znaczy umieć opisać poprzez zbudowanie modelu i operowanie nim?
2.2) czy doświadczyć znaczy brać udział poprzez obserwację i gromadzenie wyników obserwacji (doświadczenia)?
Wieczność wyobrażamy sobie potocznie jako zdarzenia uszeregowane w czasie, gdzie nie ma zdarzenia najstarszego i nie ma zdarzenia najpóźniejszego. Przed najstarszym zdarzeniem jest jakieś (nieskończenie wiele jakichś) wcześniejszych zdarzeń i nie ma zdarzenia najpóźniejszego, ponieważ po dowolnym zdarzeniu jest (będzie) jakieś (nieskończenie wiele jakichś) zdarzeń późniejszych.
Taka wieczność podobna jest do nieskończoności liczb (w ostateczności zdarzenia można opisać liczbami; wieloma liczbami, darujmy szczegóły) i to nadal będzie nieskończoność liczb, bo liczba razy liczba to nadal liczba, tylko większa. Tak abstrakcyjna wieczność istnieje po warunkiem, że czas nie ma początku ani końca.
Prof. Hawking powiedział, że rozważanie tego, co było przed wielkim wybuchem jest intelektualnie jałowe, ponieważ nie ma obserwowalnych konsekwencji.
Ale jeśli pozostajemy wyłącznie w dziedzinie abstrakcji, to możemy sobie wyobrazić taką wieczność. Składać się ona będzie z nieskończonej serii wielkich wybuchów, rozwoju poszczególnych wszechświatów, potem ich wystygnięcia, zbiegnięcia się do punktu i ponownego, kolejnego wybuchu.
Jest to być może ciekawe, skoro w zimie mamy więcej czasu na myślenie, ale niemożliwe do potwierdzenia. Żeby było trudniej, to tak zdefiniowana wieczność istnieje jako formuła, ale nie potrafimy żadnego elementu opisanego tą formułą skonkretyzować i doświadczyć (opisać wszystkie atrybuty stanu), bo to by znaczyło opisanie stanu całego wszechświata w pewnej umownej chwili.
Pisząc prosto, tak wieczność istnieje tak, jak istnieje baranek w pudełku Małego Księcia. Ja sam potrafię na odwrocie biletu tramwajowego napisać (np. stosując notację strzałkową) liczbę, będącą większą nie tylko od liczby atomów wszechświata, ale większą od liczby atomów podniesionej do potęgi niej samej. I ona też istnieje tak jak ten baranek, bo tak jak wiem, że baranek oddycha przez dziury w pudełku, tak wiem, że mogę moją liczbę pomnożyć przez 17, dodać 1 i to znowu będzie liczba i może będzie miała a może nie jakieś dzielniki mniejsze, niż ona sama, ale nie ma możliwości tego policzyć klasycznie, tradycyjnie i zwyczajnie.
Odłóżmy zatem abstrakcje i zastanówmy się, nad wiecznością, w której moglibyśmy jakoś uczestniczyć – pomijając tu śmiertelność ciała i koncentrując się na samym umyśle, który jest – załóżmy dalej – nieśmiertelny.
Tu od razu możemy rozpatrzeć dwie wykluczające się opcje: trwanie bez możliwości rejestrowania i zapamiętywania bodźców zewnętrznych (opisał to Lem w przypadku szaleńca, gościa Tichego, który uśmiercił swoją żonę i przeniósł jej jaźń poza ciało, właśnie odcinając od bodźców zewnętrznych) i drugą opcję, z możliwością odbierania bodźców zewnętrznych i ich rejestrowania.
Lem poszedł trochę na skróty, bo założył cierpienie umysłu odciętego od zmysłów, podczas kiedy brak możliwości rejestracji (świadomego odczuwania) upływu czasu jest po prostu śmiercią. Nawet najbardziej światły umysł zamrożony w czasie podobny jest do umysłu człowieka namalowanego na obrazie; niech to będzie autoportret van Gogha, albo nawet jego słoneczniki: nie czują, nie cierpią, nie są szczęśliwe ani nieszczęśliwe.
Na koniec zostaje nam zatem jedyna interesująca wieczność, czyli świadome trwanie i rejestrowanie, a także zapamiętywanie, choćby fragmentaryczne i dziurawe, kolejnych obserwacji. Innymi słowy – gromadzenie w naszej pamięci doświadczenia. Przeżywanie, chciałoby się napisać, to intuicyjnie dobre, ale mało ścisłe. Chodzi po prostu o posiadanie trwałej pamięci, bez dzielenia włosa na czworo, jak to działa.
Tutaj pojawia się niestety trudność, bo doświadczenie to będzie rosło w nieskończoność, a ta nie istnieje inaczej, niż tylko jako abstrakcyjna formuła i małe kilka prostych przykładów blisko początku. Przechowanie nieskończonej pamięci gdziekolwiek, a mam na myśli naprawdę bardzo pojemne i abstrakcyjne „gdziekolwiek”, jest niemożliwe. A jeśli nie będzie nieograniczenie pojemne, to jest to po prostu ujęty inaczej opis naszego umysłu, od narodzenia do śmierci, a nie żadna wieczność.
Konkluzja zatem jest taka: na bazie obecnej wiedzy i wyobraźni, wieczność w dostępnej dla nas, obserwowalnej formie, nie istnieje.
O autorze: Lars Owen
Nieopisanie stary informatyk, pamiętający komputery napędzane parą i deskę Galtona. Antysocjalista z wyboru.
https://ekspedyt.org
Komentarzy 29 to “Czy istnieje wieczność?”
Sorry, the comment form is closed at this time.
errorous said
Ad Prof. Hawking powiedział, że rozważanie tego, co było przed wielkim wybuchem jest intelektualnie jałowe ..
Profesor Hawking to zbyt mądry nie był, w Boga nie wierzył ale w wielki wybuch tak ..
Ad Lem poszedł trochę na skróty, bo założył cierpienie umysłu odciętego od zmysłów, podczas kiedy brak możliwości rejestracji (świadomego odczuwania) upływu czasu jest po prostu śmiercią.
Tu akurat Lem ma rację, co prawda nie powoływał się na mistyczne doświadczenia, np świętego Pawła….
Co do wieczności, to doświadczamy jej obecnie, gdy tylko zamiast skupiać się na doświadczeniach zmysłowych zaobserwujemy że sam fakt doświadczenia ma miejsce zawsze Teraz. Ciekawe rzeczy o czasie pisał święty Augustyn:
Ty poprzedzasz czas, ale nie w czasie go poprzedzasz. Gdybyś poprzedzał w czasie, nie poprzedzałbyś wszelkiego czasu. Ty na wyżynie zawsze obecnej wieczności jesteś przed wszelką przeszłością i po wszelkiej przyszłości. To, co teraz jest przyszłością — gdy nadejdzie, przeszłością się stanie, „Ty zaś ten sam zawsze jesteś i Twoje lata nie ustaną”. Lata Twe nie odchodzą ani nie przychodzą. Nasze lata tak odchodzą i przychodzą, by wszystkie mogły przyjść po kolei. Twoje lata wszystkie są dla Ciebie jednoczesne, ponieważ trwają niezmiennie. Odchodzących nie wypychają przychodzące, gdyż Twoje lata nie przemijają.
Nasze lata będą dopełnione wtedy, gdy już wszystkie przeminą. Twoje lata to jeden dzień, a nie świta on codziennie, ale jest stałym dzisiaj. Twój dzień dzisiejszy bowiem nie ustępuje przed dniem jutrzejszym ani po wczorajszym nie następuje. Twoim dniem dzisiejszym jest wieczność. Przeto zrodziłeś współwiecznego Tobie Syna, któremu rzekłeś: „Ja Cię dziś zrodziłem” . Wszelki czas Ty uczyniłeś i jesteś przed wszelkim czasem, a czasu przed czasem — nie było.
14. Nie było więc takiego czasu, w którym byłbyś bezczynny. Bo i sam czas Ty stworzyłeś. A żaden czas nie jest współwieczny Tobie, bo Ty trwasz niezmienny, on zaś, gdyby niezmiennie trwał, nie byłby czasem. Czym więc jest czas? Nie ma na to łatwej i krótkiej odpowiedzi. Trudno to pojąć, a cóż dopiero — w słowach to wyrazić.
W naszych rozmowach nic nie jest tak częste i pospolite jak mówienie o czasie. Oczywiście rozumiemy, co oznacza to słowo, gdy je wypowiadamy, rozumiemy je też, gdy ktoś inny wspomina nam o czasie. Czymże więc jest czas? Jeśli nikt mnie o to nie pyta, wiem. Jeśli pytającemu usiłuję wytłumaczyć, nie wiem. Z przekonaniem jednak mówię, że wiem, iż gdyby nic nie przemijało, nie byłoby czasu przeszłego.
Gdyby nic nie przychodziło nowego, nie byłoby czasu przyszłego. Gdyby niczego nie było, nie byłoby teraźniejszości. Owe dwie dziedziny czasu — przeszłość i przyszłość — w jakiż sposób istnieją, skoro przeszłości już nie ma, a przyszłości jeszcze nie ma? Teraźniejszość zaś, gdyby zawsze była teraźniejszością i nie odchodziła w przeszłość, już nie czasem byłaby, ale wiecznością.
http://varapanyo.blogspot.com/p/ksiega-xi-1.html?m=1
Voodoosch said
Bóg
Gnostyk said
Bardzo prawdopodobna jest hipoteza,że czas i przestrzeń…tak jak je rozumiemy-istnieją tylko w naszym „upadłym”,materialnym świecie.Dlatego też wszystko tutaj(to co materialne…czyli m.in cały świat a także nasze ciało-przemija…). Co w wypadku ciała nazywamy śmiercią”…która jednakże nie jest unicestwieniem,tylko zmianą stanu(na lepsze=”ucieczką z materialnego piekła).
Natomiast w Boskim Świecie Duchowym…który jest naszą Prawdziwą Ojczyzną…z którego(jako istoty wieczno -duchowe) pochodzimy i do którego-po okresie upadku-powracamy-takie „fizyczne”parametry-nie istnieją.
W tym sensie-powracając(po tzw.”śmierci”) … do „świata ducha”-niejako „zanurzamy się” w wieczności.
Fakt ten potwierdzają osoby w swoich doświadczeniach z „pogranicza śmierci”…czyli te które przez „dziurkę od klucza”-zajrzały przez chwilę na rzeczywistość po „tamtej stronie”
Boydar said
uwag do artykułu miałbym wiele, zarówno płytszych jak i głębszych, ale skoncentruję się raczej na kwestii pozornie niezwiązanej – co Szatan obiecał żydom
otóż obiecał im, że po śmierci wszystkie „karty w tas”, znaczy się nie ma już nic
ale jak już kiedyś wspominałem, „zapomniał” dodać, że faktycznie nic, oprócz ich świadomości (duszy) oraz właśnie … wieczności
taki drobny myk
matirani said
Dlaczego szatan a nie Yhv?
Boydar said
w protokole mam, że Szatan
UZA said
„Wieczność wyobrażamy sobie potocznie jako zdarzenia uszeregowane w czasie, gdzie nie ma zdarzenia najstarszego i nie ma zdarzenia najpóźniejszego.”
W przypadku Pana Boga, który sam nie ma początku ani końca, wieczność to coś w rodzaju linii prostej – tam rzeczywiście brak punktu początkowego (zdarzenia najwcześniejszego) i końcowego (zdarzenia najpóźniejszego). Tylko Bóg uosabia całą pełnię i istotę wieczności. W tym sensie rację mają i p. Errorus („Ty na wyżynie zawsze obecnej wieczności jesteś przed wszelką przeszłością i po wszelkiej przyszłości”) i p. Voodoosch (komentarz nr 2.). Każdy więc, kto wierzy w Boga, musi też być przekonany o istnieniu wieczności. Z czysto ludzkiej perspektywy natomiast, w rachubę może wchodzić co najwyżej półprosta, bo każdy z nas ma swój początek (możemy się jedynie spierać co do tego, który moment był tym początkiem).
„Ale jeśli pozostajemy wyłącznie w dziedzinie abstrakcji, to możemy sobie wyobrazić taką wieczność. Składać się ona będzie z nieskończonej serii wielkich wybuchów, rozwoju poszczególnych wszechświatów, potem ich wystygnięcia, zbiegnięcia się do punktu i ponownego, kolejnego wybuchu.”
Takie wyobrażenia przypominają anegdotyczne żółwie do samego końca (jeśli ktoś nie słyszał, to chodzi o pewną koncepcję starożytnych płaskoziemców, wierzących jakoby Ziemia była płaskim dyskiem opartym na czterech słoniach, które z kolei stoją na wielkim żółwiu; a co jest pod tym żółwiem ? inny żółw itd.) . Tyle tylko, że tu miałyby to być wybuchy , stygnięcia i zbiegania się do punktu. Autor chyba nie zdaje sobie sprawy, że mówi tu o wydarzeniach następujących po sobie w czasie i o konkretnych bytach (wszechświatach) mających początek i koniec . Innymi słowy widzimy tu obraz historii ew. prehistorii a nie nieskończoności. Poza tym nie jest to jedyne możliwe wyobrażenie. Równie dobrze możemy sobie wyobrazić odwieczną nicość i absolutny bezruch, a potem nagle to bezkresne i nieskończone NIC tak się jakoś samo z siebie wzięło i zbiegło, po czym wybuchło.
matirani said
Jesli pod koniec procesu wzrostu entropii Wszechswiata pozostana tylko czarne dziury i jesli te rzeczywiscie „paruja” fotonami, to po jakims czasie wszystkie czarne dziury wyparuja i beda tylko fotony – a one sa wieczne, fotonom nie plynie czas. Czy bedzie nowy Big Bang? Moze, ale pytanie o to „kiedy” nie ma sensu, czasu nie bedzie.
Boydar said
z różnych takich wynika, że gęstość energii w jednostce objętości nie jest ograniczona
czyli cała masa wszechświata będąca w „owym czasie” energią mogła być „zgromadzona” w jednym punkcie
punkt zaś, jak powszechnie wiadomo, wymiarów nie posiada …
ale to tylko takie luźne rozważanie
wegiel na raty said
film który wiele wyjaśnia
https://www.cda.pl/video/1538666390
Ale dlaczego? said
Jeśli myślimy o Wszechświecie, może mieć on początek. A może nie. W tym drugim przypadku sensownym by było, żeby spełniona była zależność, że Wszechświat po Wielkim Wybuchu rozszerza się do pewnego momentu, by po wyhamowaniu (!) znów zapaść się w sobie. Mogło by wówczas to „pulsowanie” trwać wieczność.
Tyle że świat duchowy (z „przestrzenią” „nieba” i „piekła”) nie jest w naszym Wszechświecie, ale raczej poza nim.
Napisałem w cudzysłowach, bo to być może uproszczone bardzo pojęcia.
matirani said
W temacie:
https://yandex.eu/video/preview/16014504834324762313?rdrnd=663521
Prof. Krzysztof Meissner „Przyszłość Wszechświata”
6 mln.
4 Apr 2016
Krzysztof Meissner, Meissner, profesor, fizyk, fizyka, wykład, wszechświat, przyszłość wszech…
Zbigniew Kozioł said
Najbliżej mnie kojarzy się wieczność ze snem. Są takie sny, które pamiętam od lat. Większość z tych, które pamiętam, a i wtedy takie odczucie miałem, były po prostu takie, że chciałbym w nich trwać. One dawały mi rodzaj rozkoszy. Mogły być nawet w pewnym sensie „złe”, jak na przykład sen o piekle, ale ja tam tylko przyglądałem się, byłem owszem poddany mękom, ale tylko poprzez oglądanie mąk innych. Bywały też sny okropne, na przykład prowadziłem walkę z kwantowymi robotami. Albo, jakoś tak nigdy mnie nie opuszcza to wspomnienie snu jeszcze z dzieciństwa, gdy nad staw obok domu w którym mieszkałem nadlatuje samolot i zrzuca bombę atomową. Sny, w których chciałbym trwać, to na przykład takie, w których rozmawiałem z Patrycją Janeczkową. Albo te, gdy razem z żoną Iriną spoglądamy zauroczni ze wzgórka między Żdanowem a Lipskiem: z jednej strony w dolinie daleko przepiękny Zamość, z drugiej zaś lasy ciągnące się aż do ujścia Sanu do Wisły…
W fizyce musimy posługiwać się determinizmem. Inaczej nie byłaby to fizyka. Ale ja nie bardzo wierzę w determinizm, w to że każdy skutek ma swoją przyczynę. Mnie zdaje się, że coś tu jest do zrozumienia. Mechanika kwantowa aż prosi się o to. Tu już bardzo odlecę: tak mi ostatnio myśli się, czy czas nie jest czasem czymś w rodzaju statystycznej średniej, czymś takim, jak temperatura w termodynamice…
errorous said
To co wieczne trwa niezmienne, zatem nie ma ani początku ani końca, ani też żadna zmiana nie ta się w Wiecznym zaobserwować. O ile uważamy się za ludzi, intniejemy w czasie i przestrzeni ale idąc za radą Jezusa, możemy przestać martwić się o jutro …
Czas, cielesność, wielość
Gdy nastała pełnia czasu, narodziła się „łaska”. Kiedy jest „pełnia czasu”? Wtedy kiedy czas już przestał istnieć. Gdy człowiek jeszcze w czasie przeniesie swoje serce do wieczności, gdy umrą w nim wszystkie rzeczy doczesne, wtedy nastaje pełnia czasu. Powiedziałem kiedyś: nie raduje się nigdy, kto się raduje w czasie. Św. Paweł mówi: „Radujcie się zawsze w Bogu” (Flp 4,4). Ten cieszy się cały czas, kto się cieszy ponad i poza czasem. Pewien tekst mówi: Trzy są przeszkody, z których powodu człowiek w żaden sposób nie może poznać Boga. Pierwszą jest czas, drugą — cielesność, trzecią — wielość. Jak długo są we mnie te trzy rzeczy, nie ma Boga i nie działa On we mnie na właściwy Mu sposób. Św. Augustyn mówi: dusza jest tak zachłanna, że wiele rzeczy chce zdobyć i posiadać, sięga więc po czas, cielesność i wielość, tracąc przy tym, to co właśnie posiada. Dopóki bowiem odzywa się w tobie to „więcej i więcej!”, Bóg nie może w tobie ani mieszkać, ani działać. Jeżeli On ma wchodzić, rzeczy te muszą stale wychodzić — chyba że posiadłbyś je na wyższy i lepszy sposób, tak że wielość stałaby się w tobie jednością. Wtedy im więcej było w tobie wielości, tym więcej będzie jedności, ponieważ jedno przemieniło się w drugie.
Powiedziałem kiedyś: jedność łączy wszelką wielość, wielość natomiast nie łączy jedności. Kiedy się wzniesiemy ponad wszystkie rzeczy, kiedy wszystko co w nas jest, zostanie wyniesione ku górze, wtedy nic nas nie będzie przygniatać. To co jest pode mną, nie przygniata mnie. Gdybym dążył jedynie do Boga, tak że On tylko byłby nade mną, nic nie byłoby mi wtedy ciężkie i nie ulegałbym tak łatwo smutkowi. Św. Augustyn powiada: Panie, kiedy się zwracam ku Tobie, zostaje mi odjęty wszelki ciężar, cierpienie i udręka. Kiedy już wyszliśmy nad czas i rzeczy doczesne, jesteśmy wolni i zawsze radośni. Wtedy nastaje pełnia czasu i rodzi się w tobie Syn Boży. Powiedziałem kiedyś: „Gdy nastała pełnia czasu, posłał Bóg swego Syna” (Ga 4,4). Jeśli się w tobie rodzi nie Syn, lecz cokolwiek innego, nie masz Ducha Świętego i nie działa w tobie łaska.
Mistrz Eckhart
Bogami jesteście
Św. Augustyn powiada: dusza upodobnia się do tego, co kocha. Jeśli kocha rzeczy ziemskie, staje się ziemska. Jeśli kocha Boga, można by się zapytać: czy zatem Nim się staje? Gdybym tak powiedział, zdałoby się to niewiarygodne tym, którzy mają zbyt słaby umysł i tego nie rozumieją. Ale św. Augustyn powiada: „To nie ja mówię. Odsyłam was do Pisma Świętego, w którym czytamy: «Rzekłem: Bogami jesteście»” (Ps81,6). Gdyby ktoś miał choć odrobinę bogactwa, o którym wyżej mówiłem, jakieś o nim pojęcie czy tylko jego nadzieję lub zapewnienie, ten dobrze by to zrozumiał. W żadnych narodzinach nie pojawiło się coś tak komuś pokrewne, podobne i zjednoczone, jak dusza Bogu w tym narodzeniu. Jeśli coś jej stanie na przeszkodzie, w następstwie czego nie będzie Mu podobna pod każdym względem, nie Bóg ponosi za to winę; On upodobnia ją do siebie w tej samej mierze, w jakiej ona wyzbywa się swoich braków. Jeżeli cieśla nie potrafi wystawić pięknego domu z robaczywego drewna, nie jego będzie to wina, lecz materiału. Tak samo się dzieje z działaniem Boga w duszy. Gdyby najniższy z aniołów mógł odtworzyć w duszy swój obraz albo się w niej narodzić, w porównaniu z tym cały świat zdałby się niczym, bo za sprawą jednej iskierki anioła wszystko na tym świecie zazielenia się, okrywa liśćmi i roztacza blask. Ale tego narodzenia dokonuje sam Bóg, anioł może tu pełnić tylko rolę sługi.
Ave znaczy „bez bólu”, to jest: „bez cierpienia”. Kto jest bez stworzeń, jest bez cierpienia i bez piekła, a ten w kim jest najmniej stworzenia, najmniej ma cierpień. Mówiłem nieraz: kto ma najmniej tego świata, ten ma go najwięcej. Nikt nie ma świata w większej mierze, niż ten kto się go wyrzekł całkowicie. Czy wiecie, dlaczego Bóg jest Bogiem? Dlatego że jest bez stworzeń. Nie nadał On sobie nigdy imienia związanego z czasem. W czasie są stworzenia, grzech i śmierć. Między nimi zachodzi jakieś pokrewieństwo, toteż z chwilą gdy dusza się wyzwoli z czasu, nie ma w niej już ani bólu, ani cierpienia i nawet przeciwności stają się dla niej radością. Wszelka przyjemność, radość i rozkosze miłości, jakie tylko można by sobie wyobrazić, w porównaniu ze szczęściem, jakie daje to narodzenie, nie są radością.
Mistrz Eckhart
Marcin said
Czas ucieka – wieczność czeka!
Peryskop said
Re 4 do cholery Baydur said :
Szatan obiecał żydom
otóż obiecał im, że po śmierci wszystkie „karty w tas”, znaczy się nie ma już nic
A karty w rękawach ?
Też w tass ?
No to czym w czyśćcu grać ?
===
Symbol nieskończoności to położony koślawy %
BBBB Bóg Big Bang Bank
===
Stara zagaddka haggadka rysunkowa :
kwadrat [_] z przyległymi do każdego boku literami B
Skwadratowane BBBB – co to ?
Matka i dzieci garstka szukają pod stołem naparstka.
===
Re 12 Zbigniew K. said :
nie bardzo wierzę w determinizm, w to że każdy skutek ma swoją przyczynę
Otóż to !
Arystoteles (384†322) :
– Wiedzą prawdziwą – EPISTEME – jest znajomość przyczyn.
Ale Samuel Langhorne Clemens vel Mark Twain (1835†1910) wykazał ambiwalencję tak nazbyt prosto rozumianego „uniwersalnego” prawa powszechnej przyczynowości :
– Czy ludzie przestają bawić się, bo się starzeją, czy starzeją się, bo przestają się bawić ?
Na tego typu dylemat nadziałem się osobiście przy realizacji grantu post-klinicznej ewaluacji systemu ortotycznego LETOR :
– Czy dany pacjent ćwiczył więcej, bo czuł się lepiej, czy może lepiej się czuł, bo więcej ćwiczył ?
Że niektóre zjawiska są następstwami innych zjawisk (przyczynowych) – już przez najstarszych najmondżejszyx zostało mylnie (a w istocie zmyłkowo) przekute w rzekomo uniwersalne „prawo powszechnej przyczynowości”.
To nad-użycie logiki służy jako operandi diaboli – narzędzie dla wielu podstępnych tricków, forteli i przekrętów, na których oparto chazAryjski (nie)pożądek szfiatowy. Dla zmyły nazywany „ładem”.
Gdy w 2007 roku w Agra podzieliłem się i tą wiedzą z lokalnym guru Kirti Betai – ten emerytowany prawnik odrzekł :
– Zaburzyłeś moją dotychczasową percepcję świata !
A po chwili namysłu dodał :
– However … jestem ci za to wdzięczny !
Potęgę rozsądnej negacji doceniali wielcy, jak Kopernik, czy Kartezjusz (1596†1650) :
– Dubito, ergo cogito, ergo sum.
Wątpię, więc myślę, więc jestem.
Lecz dla krzewienia ignorancji Wielki Cenzor obciął Geniuszowi zwątpienie i propaguje pseudo-intelektualny okastrowany kikutek : „myślę, więc jestem”.
Obciął aby móc manipulować, jak cfany prof. Noam Chomsky, mówiący do nas, „jak do dziecka”.
Prof. Tadeusz Kotarbiński (1886+1981) polski filozof, logik i etyk, powiedział kiedyś :
– Trzeba podważać wszystko, co się da podważyć, gdyż tylko w ten sposób możemy wykryć to, czego podważyć się nie da.
Czyż nie na tym polega prawdziwa nauka ?
Czyż nie na tym polega poszukiwanie Boga ?
W dobie nadmiaru (dez)informacji, na powstający paraliż decyzyjny może pomóc właściwa priorytetyzacja.
Wiedza ułatwia zrozumieć etapy re-Orient-acji, gdy grupa BRICS+ (5+6+35) lansuje valutę opartą na Au, a Xazariat postękuje.
Bez uświadomienia sobie tych elementów przyrody ożywionej – nie sposób zrozumieć, co się wokoło nas właściwie dzieje.
bolek said
Czy istnieje wieczność?
————————-
Oczywiście!
Mamy dwa światy ten materialny – Kosmos, który jest tymczasowy i mamy świat niematerialny ponadczasowy. Matematyczna nieskończoność (pozioma ósemka) nie ma zastosowania w świecie materialnym – ale w świecie niematerialnym już tak. Jeżeli wyobrażamy sobie cyfry w postępie wykładniczym – to nie ma tutaj żadnego limes co do wielkości wyobrażonej liczby. Kiedy jednak przypiszemy do każdej wyobrażonej cyfry/liczby ziarnko piasku czy atom czy kwark – to okaże się, że pewnej wielkości wyobrażonej cyfry przyporządkowane jest ostanie ziarnko piasku, ostatni atom, ostatni kwark.
Nasz umysł (nie chodzi o mózg jako materię) nie pochodzi z tego świata i dlatego możliwe jest powyższe.
Peryskop said
Re 17 Bolek said : Matematyczna nieskończoność (pozioma ósemka) nie ma zastosowania w świecie materialnym – ale w świecie niematerialnym już tak.
Coś w tym jest, jeśli Chińczycy cenią ósemkę jako liczbę najszczęśliwszą, w przeciwieństwie do czwórki, która jest synonimem pecha.
Do tego stopnia, że w numerowaniu mieszkań tam nie ma „4”, a nawet pięter 4-tych też nie ma, i ponad 3. piętrem jest od razu 5.
Mimo braku 4-tych pięter – chińskie budynki stoją 😆
A o pechowej 4. dobrze wiedzą sportowcy poza pudłem.
===
Re 16 – addendum
Żal że Zbigniew Herbert podlansował Pana Cogito, a Pana Dubito olal.
===
Symbol nieskończoności to położony płasko koślawy %
Lecz % to zapis ułamka tj dzielenia zera przez zero
A jego wynik ?
Ambiwalentny, bo jednocześnie zero i nieskończoność.
Bowiem zero w liczniku zawsze nadaje ułamkowi wartość zero.
Ale zero w mianowniku daje zawsze ułamkowi wartość nieskończoną.
Baydurze, myndrku nasz Gojówkowy, help !
Jak tu żyć na takiej zwodniczej arytmetyce ?
Czeba by uznać, że zero i nieskończoność to (nie)logiczna JEDNIA ?
===
Podstawowym elementem przełącznikowym w układach triumfującej wokół nas cyfryzacji jest w realu tzw „bramka logiczna trój-stanowa”, która na wyjściu może dać jeden z trzech stanów napięciowych :
• zero (=brak=NIE)
• jeden (=jest=TAK), lub
• wielka impedancja (=nieskończoność=?=MOŻE).
Co na to wszystko wykwalifikowany informatyk Marucha ?
Ileż bólu z rozwinięcia algebry Boole’a ¡
Czyż DUAL Nieskończoność=Zero nie jest rozwiązaniem tajemnicy NATURY ?
===
I tu pora na ukłon w stronę „teologii” Peryskopowej :
Skoro według definicji Bóg jest Wszechmogący, to nie musi istnieć, aby sprawiał !
Kto tej prawdy nie pojmuje, sam sobie winien, bo wiele traci.
===
Sokrates (przełom VI i V wieków BC) w kwestii czym jest dobro, ponoć odrzekł :
– Wiem, że nic nie wiem.
Tu też Wielki Cenzor obciął Geniuszowi kontext dobra, i zostawił tak okastrowany frazes, aby nieuki mieli/ały tłomacke alibi, niby żartem.
razar said
Czym jest wieczność?
Jest to określenie dotyczące czasu – minuta, godzina, dzień, rok, wieczność. Jest to określenie dotyczące czasu jak również stanu gdy nie ma czasu. Dla nas, zanurzonych w czasie jest to trudne do wyobrażenia sobie – brak czasu. A to jest wieczność – czasu nie ma, jest za to wieczność.
Krzysztof M said
Wieczność, to czas w ilości nieskończonej.
Gnostyk said
„Mało casu kruca bomba,mało casu…”
zardustgone said
Sens tego świata musi leżeć poza nim
Miro said
Ad@18 „Bowiem zero w liczniku zawsze nadaje ułamkowi wartość zero. Ale zero w mianowniku daje zawsze ułamkowi wartość nieskończoną.”
może być jeszcze 0/0, które może dać wartość skończoną -a na tym fakcie opiera się rachunek różniczkowy
Peryskop said
Re 18 Miro „0/0, które może dać wartość skończoną”
Właśnie, dzięki. Ale zacznijmy od definicji.
Procent to setna część całości (łac pro centum).
serbski: постотак (postotak)
słoweński: odstotek
węgierski: százalék
baskijski: ehuneko
turecki: yüzde
chiński standardowy: 分 (fēn)
Symbol procenta % to skoślawiona nieskończoność.
A w przeszłości kreseczka była rysowana poziomo.
Ale % to jest zapis szczególnego ułamka: dzielenia zera przez zero. Jego wartość matematyczna to jednocześnie zero i nieskończoność.
Ale ale – przecież gdy licznik jest równy mianownikowi, to ułamek się skraca do wartości 1. Jeden.
Zatem, rozwijając #18, w znaku % mamy dość wierny analog bramki logicznej trój-stanowej, z 3 stanami :
Czy – wobec uzyskiwania dla omawianego ułamka TRZECH RÓŻNYCH WARTOŚCI – matematyka – ponoć „Królowa Nauk” – może wciąż być dziedziną nauk ścisłych ?
I tak oto dochodzimy do Tajemnicy Świętej Lichwy na Procent :
√ wskutek %% składanych zadłużenie konkretnych dłużników prowadzi ich do zera
∆ gdy anonimowy kolektywny Wieżydziel osiąga majętności bliskie nieskończoności.
Ażeby te procesy przyspieszyć wdrożono akcję depopulacji m.in. maskovidowej.
Polaryzację majątkową Globu zasiano w Piśmie Bajbel przypowieściami o minach (Łk 19.11) i talentach (Mt 25,14).
Nie bez kozery pragmatyczni Chiñczycy powiadają :
Nie przypuszczałem, że dość trywialne dywagacje we wstępniaku, posłużą do głębszych przemyśleń, skojarzeń, i do wyciągnięcia wniosków natury praktycznej.
Wciąż słabo uczą nas w szkołach,
że wielka jest moc w symbolach.
Voodoosch said
Wieczność = czas. Jeśli uznamy, że czas nie istnieje to obalamy całe założenie. Czas to tylko ludzkie postrzeganie ruchu. Bez ruchu nie ma czasu. Jeśli wszystkie cząsteczki we wszechświecie przestałyby się ruszać (a tym samym starzeć) termin „czas” przestałby mieć sens. Czas to tylko ułuda stworzona przez człowieka. Cała filozofia na temat przemijalności to tylko płytkie rozważania człowieka. Poza granicą życia coś takiego jak czas nie istnieje. Jedna myśl może trwać wieczność lub mgnienie oka. Męki w czyśćcu mogą być nieskończonością lub tylko chwilką, co i tak nie ma znaczenia. Znaczenie ma, jak bardzo zgrzeszyliśmy i siła naszego kajania i wstydu przed Bogiem.
Krzysztof M said
Ad. 25
Bez ruchu nie ma czasu.
Nieprawda. Np. śpiący rycerze przez setki lat pozostają w bezruchu. 🙂
Zbigniew Kozioł said
@26 Świetna uwaga. Ale oni pozostaja w bezruchu wobec jaskiń, w których spią. Zaś Ziemia i Kosmos pędzą oszalałe.
Mnie to nęci taka idea: a co, jeśli czas jest czymś w rodzaju temperatury? Jest średnią statystyczną? Wynika podobnie z mechaniki kwantowej jak i temperatura i entropia? Bowiem w samych podstawach mechaniki kwantowej czas tak naprawdę nie istnieje…
Boydar said
uważam czas za nieodłączny przymiot ŻYCIA, i tylko życia, naszego, tutaj
przedtem ani potem czas nie istnieje
Krzysztof M said
Nie bawmy się w Pana Boga. Posługujmy się rozumem – nie fantazją.