Dziennik gajowego Maruchy

"Blogi internetowe zagrażają demokracji" – Barack Obama

  • The rainbow symbolizes the Covenant with God, not sodomy Tęcza to symbol Przymierza z Bogiem, a nie sodomii


    Prócz wstrętu budzi jeszcze we mnie gniew fałszywy i nikczemny stosunek Żydów do zagadnień narodowych. Naród ten, narzekający na szowinizm innych ludów, jest sam najbardziej szowinistycznym narodem świata. Żydzi, którzy skarżą się na brak tolerancji u innych, są najmniej tolerancyjni. Naród, który krzyczy o nienawiści, jaką budzi, sam potrafi najsilniej nienawidzić.
    Antoni Słonimski, poeta żydowski

    Dla Polaków [śmierć] to była po prostu kwestia biologiczna, naturalna... śmierć, jak śmierć... A dla Żydów to była tragedia, to było dramatyczne doświadczenie, to była metafizyka, to było spotkanie z Najwyższym
    Prof. Barbara Engelking-Boni, kierownik Centrum Badań nad Zagładą Żydów, TVN 24 "Kropka nad i " 09.02.2011

    Państwo Polskie jest opanowane od wewnątrz przez groźną, obcą strukturę, która toczy go, niczym rak, niczym demon który opętał duszę człowieka. I choć na zewnatrz jest to z pozoru ten sam człowiek, po jego czynach widzimy, że kieruje nim jakaś ukryta siła.
    Z każdym dniem rośnie liczba tych, których musisz całować w dupę, aby nie być skazanym za zbrodnię nienawiści.
    Pod tą żółto-błękitną flagą maszerowali żołnierze UPA. To są kolory naszej wolności i niezależności.
    Petro Poroszenko, wpis na Twiterze z okazji Dnia Zwycięstwa, 22 sierpnia 2014
  • Kategorie

  • Archiwum artykułów

  • Kanały RSS na FeedBucket

    Artykuły
    Komentarze
    Po wejściu na żądaną stronę dobrze jest ją odświeżyć

  • Wyszukiwarka artykułów

  • Najnowsze komentarze

    Józef Bizoń o Klub Myśli Polskiej w obronie…
    Wojtek Przytulski o Problemy techniczne
    Harakiri Sepuku o …Oto dziś dzień krwi i c…
    Marucha o Dyktatura ciemniaków czyli lib…
    Harakiri Sepuku o Wolne tematy (29 – …
    Marucha o Arcybiskup Viganò: Globalistyc…
    Bezpartyjna o …Oto dziś dzień krwi i c…
    zprowicji o Wolne tematy (29 – …
    Harakiri Sepuku o Dyktatura ciemniaków czyli lib…
    Adrian S o Wolne tematy (29 – …
    Harakiri Sepuku o Ukropolin zamiast Międzymorza
    prostopopolsku o Klub Myśli Polskiej w obronie…
    adrian o Wolne tematy (29 – …
    Carlos o Wolne tematy (29 – …
    Bezpartyjna o Wolne tematy (29 – …
  • Najnowsze artykuły

  • Najpopularniejsze wpisy

  • Wprowadź swój adres email

    Dołącz do 707 subskrybenta

Tysiące lobbystów i niejawne spotkania na szczycie. Jak zapadają decyzje w UE?

Posted by Marucha w dniu 2014-05-24 (Sobota)

Wy­bo­ry do Par­la­men­tu Eu­ro­pej­skie­go będą miały wpływ na skład Ko­mi­sji Eu­ro­pej­skiej. To je­dy­ny organ z ini­cja­ty­wą usta­wo­daw­czą w dzie­dzi­nie prawa UE. Jed­nak nie tylko ona ini­cju­je nowe prawo w UE. Wpły­wa­ją na nią grupy in­te­re­su, lob­by­ści, eu­ro­par­la­men­ta­rzy­ści i sze­fo­wie państw człon­kow­skich.

Grudzień 2013. Zdjęcie szefów państw podczas szczytu UE, na którym podjęto decyzje w sprawie unii bankowej.

Jedną z naj­bar­dziej kon­tro­wer­syj­nych spraw w ostat­nich la­tach było wy­co­fa­nie z rynku tra­dy­cyj­nych ża­ró­wek. Jak to się stało? Czy cały pro­ces zo­stał za­po­cząt­ko­wa­ny dzię­ki nic nie­zna­czą­ce­mu za­pi­so­wi, który prze­for­so­wa­ła An­ge­la Mer­kel w marcu 2007 roku?

Kon­rad Szy­mań­ski, eu­ro­de­pu­to­wa­ny PiS w la­tach 2004-2014:

Pro­ces po­dej­mo­wa­nia de­cy­zji w Unii Eu­ro­pej­skiej nie jest przej­rzy­sty. Nawet dla czę­ści po­słów, a co do­pie­ro oby­wa­te­li.

Da­nu­ta Hübner, ko­mi­sarz UE do spraw po­li­ty­ki re­gio­nal­nej w la­tach 2004-2009:

Jest to pro­ces nie­zwy­kle otwar­ty. Po­wie­dzia­ła­bym, iż pro­ces sta­no­wie­nia prawa w Unii jest przej­rzy­sty, acz­kol­wiek zło­żo­ny.

Jak czy­ta­my, sta­no­wie­nie prawa w Unii jest przej­rzy­ste, ale po­dej­mo­wa­nie de­cy­zji już nie. Jak więc jest na­praw­dę?

Od 1 wrze­śnia 2009 roku eu­ro­pej­skie przed­się­bior­stwa prze­sta­ły pro­du­ko­wać tra­dy­cyj­ne ża­rów­ki z dru­ci­kiem wol­fra­mo­wym. Cała ope­ra­cja zo­sta­ła prze­pro­wa­dzo­na pod ha­słem ochro­ny śro­do­wi­ska oraz oszczęd­no­ści. Jed­nak od kilku lat nie usta­ją spe­ku­la­cje, jaki wpływ na de­cy­zję Unii Eu­ro­pej­skiej miały dwa wiel­kie kon­cer­ny, które miały prze­for­so­wać tę zmia­nę. Jak tego do­ko­na­ły i kto im w tym po­mógł?

Przy­wód­cy 27 państw UE, któ­rzy w marcu 2007 roku za­sta­na­wia­li się na szczy­cie jak zmniej­szyć zu­ży­cie ener­gii w UE, zo­bo­wią­za­li Ko­mi­sję Eu­ro­pej­ską, by bar­dzo szyb­ko przed­sta­wi­ła pro­po­zy­cje le­gi­sla­cji w spra­wie wy­mia­ny ża­ró­wek na ener­go­osz­częd­ne w biu­rach i na uli­cach – in­for­mo­wa­ła po szczy­cie Pol­ska Agen­cja Pra­so­wa.

„An­ge­la Mer­kel pod ko­niec szczy­tu Rady Eu­ro­pej­skiej wpro­wa­dzi­ła do po­rząd­ku obrad po­zor­nie nie­wie­le zna­czą­cy punkt do­ty­czą­cy wy­mia­ny ża­ró­wek na ener­go­osz­częd­ne. Fi­nal­nie, za­pi­sy te zna­la­zły się w kon­klu­zjach szczy­tu, a potem – jak lubią ma­wiać eu­ro­kra­ci – zo­sta­ły im­ple­men­to­wa­ne, czyli prze­nie­sio­ne do sys­te­mów praw­nych państw człon­kow­skich.”

Za­cy­to­wa­na re­la­cja po­cho­dzi od osoby zbli­żo­nej do ów­cze­sne­go pol­skie­go przed­sta­wi­ciel­stwa w Bruk­se­li. Czy rze­czy­wi­ście tak było? Czy tak po­dej­mo­wa­ne są de­cy­zje w Unii Eu­ro­pej­skiej?

– Nie ma nie­istot­nych za­pi­sów – mówi One­to­wi Krzysz­tof Szczer­ski, obec­nie poseł PiS, a wcze­śniej do­rad­ca eu­ro­par­la­men­tar­nej frak­cji Eu­ro­pej­skich Re­for­ma­to­rów i Kon­ser­wa­ty­stów. – Szcze­gól­nie do­ty­czy to niby nie­bę­dą­cych pra­wem tzw. kon­klu­zji z po­sie­dzeń Rady Eu­ro­pej­skiej. Każdy zapis ma swoje kon­se­kwen­cje, bo za­wsze można go potem przy­wo­łać jako po­sta­wę dal­sze­go dzia­ła­nia – do­da­je. Naj­cie­kaw­sze spo­tka­nia w Unii Eu­ro­pej­skiej to rze­czy­wi­ście ob­ra­dy szczy­tów Rady Eu­ro­pej­skiej. Spo­ty­ka­ją się pod­czas niej głowy państw lub sze­fo­wie rzą­dów państw UE. Tam za­pa­da­ją naj­waż­niej­sze po­li­tycz­ne de­cy­zje, tam na forum miał prze­kli­nać pre­zy­dent Fran­cji Ni­co­las Sar­ko­zy i to przy tych oka­zjach ucie­ra­ją się in­te­re­sy państw, wiel­kich kon­cer­nów i lob­by­stów. Naj­czę­ściej o „me­blo­wa­nie” po swo­je­mu Unii Eu­ro­pej­skiej oskar­ża­ne są Niem­cy.

Trze­ba jed­nak przy­znać, że po­li­ty­cy zza Odry są pod nie­ustan­ną pre­sją. Pod­czas grec­kie­go kry­zy­su fi­nan­so­we­go pre­zes Bo­scha Franz Feh­ren­bach mówił, że Gre­cję na­le­ży wy­rzu­cić nie tylko ze stre­fy euro, ale i z całej Unii, bo sta­no­wi dla niej „zbyt duże ob­cią­że­nie”. Nie­daw­no do­wie­dzie­li­śmy się, że eu­ro­pej­skie kon­cer­ny miały wy­mu­sić wy­kre­śle­nie na­zwi­ska szefa ro­syj­skie­go Gaz­pro­mu z listy osób ob­ję­tych sank­cja­mi przez Unię Eu­ro­pej­ską. Za Alek­sie­jem Mil­le­rem miały wsta­wić się przed­się­bior­stwa nie­miec­kie, fran­cu­skie i wło­skie. O spra­wie na­pi­sa­ła ro­syj­ska ga­ze­ta „Wie­do­mo­sti”. Przed­sta­wi­cie­le kon­cer­nów, co oczy­wi­ste, nie chcie­li ko­men­to­wać tych do­nie­sień.

W 2009 roku ty­go­dnik „Po­li­ty­ka” przy­ta­czał re­la­cję au­striac­kie­go ma­ga­zy­nu „Pro­fil”. „Dwie wiel­kie firmy zro­zu­mia­ły, że świat prze­sią­dzie się na LEDy, a wcze­śniej przez lata wy­da­ły mi­liar­dy na roz­wi­ja­nie tech­no­lo­gii świe­tlów­ko­wych. Pró­bu­jąc ogra­ni­czać stra­ty, prze­for­so­wa­ły w Bruk­se­li prawo, które wy­mu­si zmia­nę ża­ró­wek na świe­tlów­ki. W ten spo­sób od­zy­ska­ją część środ­ków, zanim tech­no­lo­gicz­na re­wo­lu­cja na­stą­pi sama” – mogli prze­czy­tać Au­stria­cy. A więc, do bólu sku­tecz­ny lob­bing. Czy to coś za­ka­za­ne­go?

„Lobbing to rzecz zupełnie oczywista” [łapówkarstwo też – admin]

– Droga lob­bin­go­wa w na­szej kul­tu­rze naj­czę­ściej ko­ja­rzy się z czymś złym – mówi One­to­wi prof. Jan Tka­czyń­ski, kie­row­nik Ka­te­dry Sys­te­mu Po­li­tycz­ne­go UE na In­sty­tu­cie Eu­ro­pe­isty­ki Uni­wer­sy­te­tu Ja­giel­loń­skie­go. – Mu­si­my wie­dzieć, że lob­bing to rzecz zu­peł­nie oczy­wi­sta. To ele­ment pew­nej stra­te­gii ryn­ko­wej. Nie mówmy jed­nak, że robią to inni. Po­win­ni­śmy sami jak naj­le­piej lob­bo­wać – za­zna­cza.

[Każdy pracownik agencji towarzyskiej  powie, że kupowanie sobie usług seksualnych to rzecz zupełnie normalna i oczywista. Starsi ludzie mówią na „lobbing” – łapówy. Lobbing różni się od łapówek  ilością gotówki – admin]

Jak przy­po­mi­na Tka­czyń­ski, na na­szym polu mamy już parę po­ra­żek. Nie po­tra­fi­li­śmy np. prze­for­so­wać ko­rzyst­nej dla nas de­fi­ni­cji wódki, a tym­cza­sem kraje śród­ziem­no­mor­skie prze­for­so­wa­ły swoją de­fi­ni­cję wina. – Wino jest z wi­no­gron. My na­to­miast nie po­tra­fi­li­śmy do­pro­wa­dzić do za­pi­sa­nia, że wódka to pro­dukt ze zboża lub z ziem­nia­ków. Teraz wódka może być z wszyst­kie­go. To wła­śnie ze wzglę­du na zły lob­bing z na­szej stro­ny – za­zna­cza. [Ha ha ha! – admin]

Pierw­sza pol­ska ko­mi­sarz w Ko­mi­sji Eu­ro­pej­skiej Da­nu­ta Hübner [nb. córka ubeckiego bandziora, Ryszarda Młynarskiego – admin] za­pew­nia, że lob­bing w UE jest „praw­nie upo­rząd­ko­wa­ny”. – Dziś mamy wspól­ny, Par­la­men­tu i Ko­mi­sji, re­jestr lob­by­stów, który ma cha­rak­ter do­bro­wol­ny z uwagi na brak pod­sta­wy trak­ta­to­wej dla re­je­stru obo­wiąz­ko­we­go – mówi One­to­wi. Lob­by­sta może więc wpi­sać się do re­je­stru, który daje mu przy­wi­le­je. Ale brak wpisu nie za­ka­zu­je mu pracy w Bruk­se­li. [No to po kiego wuja ten cały rejestr? – admin]

W re­je­strze przej­rzy­sto­ści Wspól­no­ty („Trans­pa­ren­cy Re­gi­ster”) za­re­je­stro­wa­nych jest kilka ty­się­cy lob­by­stów. Sza­cu­je się jed­nak, że na po­zio­mie UE czyn­nych jest ich ponad 30 ty­się­cy. – Znane są bruk­sel­skie re­stau­ra­cje, które otwie­ra­ją się tylko na dwie go­dzi­ny dzien­nie – dwie go­dzi­ny lun­chu urzęd­ni­ków eu­ro­pej­skich. To w nich spo­ty­ka­ją się oni na „ro­bo­czych lun­chach” z lob­by­sta­mi wszel­kiej maści – za­zna­cza Krzysz­tof Szczer­ski.

Coraz mniej przej­rzy­sty jest pro­ces po­dej­mo­wa­nia de­cy­zji w UE – pi­sa­ła w kwiet­niu tego roku Anna Sło­jew­ska, ko­re­spon­dent­ka „Rzecz­po­spo­li­tej” z Bruk­se­li. „Znacz­na część pro­ce­su de­cy­zyj­ne­go jest scho­wa­na przed ocza­mi za­in­te­re­so­wa­nych” – pod­kre­śla­ła. [Jak ona śmie, skoro WCz Pani Danuta Hübner mówi co innego? – admin]

Jak czy­ta­my w opi­nii eks­per­ta z Trans­pa­ren­cy In­ter­na­tio­nal, „w celu przy­go­to­wa­nia około 100 spo­tkań mi­ni­strów, po­trzeb­ne było bli­sko 3500 spo­tkań dy­plo­ma­tów kra­jów człon­kow­skich”. „O tym, co się tam dzia­ło, nic nie wia­do­mo”. [Nie wiadomo nic, ale za to  w sposób przejrzysty, transparentny i prawnie uregulowany – admin]

Nie­zna­ny jest rów­nież prze­bieg tzw. tri­lo­gów, czyli klu­czo­wych po­li­tycz­nych spo­tkań, na któ­rych de­cy­du­je się osta­tecz­ny kształt sta­no­wio­ne­go prawa. Te spo­tka­nia zwo­ły­wa­ne są w razie roz­bież­nych opi­nii Par­la­men­tu Eu­ro­pej­skie­go i Rady Eu­ro­pej­skiej. Uczest­ni­czy w nich rów­nież Ko­mi­sja Eu­ro­pej­ska, która od­po­wia­da za pro­jekt. W mi­nio­nej ka­den­cji ta­kich spo­tkań było 1549 i żadne z nich nie było jawne. [Było niejawne, ale w sposób transparentny i przejrzysty – admin]

„Źródłem wszystkich pomysłów jest instytucja, która nie jest odpowiedzialna przed obywatelami”

Jak przy­zna­je Szczer­ski, lob­bing w Unii Eu­ro­pej­skiej upra­wia­ją wszy­scy: „od państw, re­gio­nów i or­ga­ni­za­cji spo­łecz­nych po wiel­ki biz­nes”. – Dzie­je się tak dla­te­go, że de­cy­zje unij­ne za­pa­da­ją w pro­ce­sie nie­ustan­nych ne­go­cja­cji po­mię­dzy róż­ny­mi in­te­re­sa­mi. A źró­dłem wszyst­kich po­my­słów pra­wo­daw­czych w Unii jest Ko­mi­sja Eu­ro­pej­ska, czyli in­sty­tu­cja urzęd­ni­cza, nie­od­po­wie­dzial­na bez­po­śred­nio przed oby­wa­te­la­mi, czę­sto dzia­ła­ją­ca także poza co­dzien­ną do­cie­kli­wo­ścią me­diów. Do­pie­ro w mo­men­cie skan­da­lu przy­wią­zu­je się wię­cej uwagi do dzia­łań urzęd­ni­ków unij­nych – do­da­je Szczer­ski.

Jak pod­kre­śla po­li­tyk PiS, prawo sta­no­wio­ne w Bruk­se­li ma re­al­ny wpływ na prace le­gi­sla­cyj­ne pol­skie­go Sejmu. – Na każ­dym po­sie­dze­niu roz­pa­tru­je­my około 15 aktów praw­nych UE. Daje to wynik pra­wie 4000 aktów nor­ma­tyw­nych w ciągu nie­ca­łych trzech lat! W takim gąsz­czu po­zor­nie nie­kie­dy drob­nych re­gu­la­cji udaje się wiele prze­my­cić i wy­lob­bo­wać – pod­kre­śla.

Jak za­zna­cza eu­ro­de­pu­to­wa­ny Plat­for­my Oby­wa­tel­skiej Jan Ol­brycht, bar­dziej niż groź­ne dla pol­skiej go­spo­dar­ki po­my­sły, nie­po­ko­ją go takie mo­men­ty, w któ­rych nie po­tra­fi­my jed­no­znacz­nie uzgod­nić i czy­tel­nie pre­zen­to­wać pol­skie­go in­te­re­su na ryn­kach mię­dzy­na­ro­do­wych. – Zda­rza­ło już się, że różne pol­skie śro­do­wi­ska pre­zen­to­wa­ły od­mien­ne in­te­re­sy i nam po­słom nie było łatwo okre­ślić, które z nich są prio­ry­te­tem dla go­spo­dar­ki kra­jo­wej – do­da­je Ol­brycht.

„Nie ma tu lepszego narzędzia kontroli niż ta ze strony mediów”

Do udzia­łu w me­dial­nej pro­wo­ka­cji zwią­za­nej z eu­ro­pej­skim lob­bin­giem przy­zna­je się One­to­wi Kon­rad Szy­mań­ski, cią­gle jesz­cze eu­ro­po­seł PiS, który nie star­tu­je w nad­cho­dzą­cych wy­bo­rach. W ra­mach pro­wo­ka­cji „The Sun­day Times” pro­po­no­wa­no mu pracę w ra­dzie zmy­ślo­nej firmy lob­bin­go­wej. – Od­mó­wi­łem z uwagi na po­ten­cjal­ny kon­flikt in­te­re­sów. Poza tym żaden praw­dzi­wy lob­by­sta nigdy nie za­cho­wał się wobec mnie w spo­sób bu­dzą­cy wąt­pli­wo­ści. Trans­pa­rent­ny lob­bing jest ważną czę­ścią pracy Par­la­men­tu. Pro­blem za­czy­na się w mo­men­cie, kiedy jedna stro­na za­czy­na dyk­to­wać po­sło­wi sta­no­wi­sko. Jak pod­kre­śla Szy­mań­ski, nie ma tu lep­sze­go na­rzę­dzia kon­tro­li niż ta ze stro­ny me­diów [Bua ha ha ha! – admin].

Z kolei eu­ro­de­pu­to­wa­ny So­ju­szu Le­wi­cy De­mo­kra­tycz­nej Ja­nusz Zemke wspo­mi­na prace nad prze­pi­sa­mi, które miały ogra­ni­czyć za­war­tość siar­ki w pa­li­wach dla stat­ków. – W trak­cie pro­ce­su le­gi­sla­cyj­ne­go w tej spra­wie spły­nę­ło do mnie kil­ka­set po­pra­wek. Nie wszyst­kie czy­ta­łem. Wie­dzia­łem, że wiele z nich po­cho­dzi od lob­by­stów – mówi Zemke. Po­li­tyk SLD za­zna­cza jed­nak, że czyta wszyst­kie listy, które do­sta­je z Pol­ski, nie­za­leż­nie czy po­cho­dzą od lob­by­stów, czy nie.

– Czę­sto akty praw­ne „prze­cho­dzą” nie bu­dząc wąt­pli­wo­ści. Cała sztu­ka po­le­ga na tym, aby nie­pra­wi­dło­wo­ści wy­ła­pać na samym po­cząt­ku tego pro­ce­su – do­da­je w roz­mo­wie z One­tem. Jed­no­cze­śnie Zemke pod­kre­śla, że jako praw­nik oce­nia, iż w więk­szo­ści struk­tu­ra sta­no­wie­nia prawa w Bruk­se­li jest efek­tyw­na. – Oczy­wi­ście zda­rza­ją się błędy, ale na­le­ży wszyst­ko od­nieść do skali.

A skala jest duża

Jak in­for­mu­je PAP, od lipca 2009 r. do kwiet­nia 2014 r. od­by­ło 76 sesji ple­nar­nych PE, pod­czas któ­rych gło­so­wa­no nad 970 ak­ta­mi praw­ny­mi. W za­koń­czo­nej 7. ka­den­cji Eu­ro­par­la­ment uchwa­lił m.​in. unij­ny bu­dżet na lata 2014-20, a także dy­rek­ty­wę ty­to­nio­wą i prze­pi­sy o unii ban­ko­wej. Poza roz­po­rzą­dze­nia­mi i dy­rek­ty­wa­mi eu­ro­po­sło­wie gło­so­wa­li nad 1754 ak­ta­mi nie­le­gi­sla­cyj­ny­mi, w tym w spra­wie utrzy­ma­nia bądź uchy­le­nia 42 im­mu­ni­te­tów po­sel­skich. W ciągu ostat­nich 5 lat eu­ro­po­sło­wie zgło­si­li pod gło­so­wa­nie ple­nar­ne 45 tys. po­pra­wek i od­da­li ponad 22,4 tys. gło­sów. Od po­cząt­ku ka­den­cji PE przy­jął m.​in. 12 re­zo­lu­cji ws. Ukra­iny; ostat­nia z nich była gło­so­wa­na ostat­nie­go dnia ostat­niej sesji PE w tej ka­den­cji.

– Bar­dzo waż­nym ele­men­tem pro­ce­su le­gi­sla­cyj­ne­go są ne­go­cja­cje mię­dzy Par­la­men­tem Eu­ro­pej­skim a Radą, re­pre­zen­to­wa­ną przez pre­zy­den­cję – pod­kre­śla Da­nu­ta Hübner. – Na­to­miast w pro­ce­sie ne­go­cja­cji oka­zy­wa­ło się od czasu do czasu, że sta­no­wi­sko ne­go­cja­cyj­ne Rady było za­twier­dza­ne przez Radę Eu­ro­pej­ską, czyli pre­mie­rów, która to Rada nie jest in­sty­tu­cją le­gi­sla­cyj­ną, a jej in­ter­wen­cja bar­dzo utrud­nia­ła ne­go­cja­cje. Dla Par­la­men­tu było to nie do za­ak­cep­to­wa­nia.

I tu wra­ca­my do spra­wy za­mknię­cia rynku dla tra­dy­cyj­nych ża­ró­wek. We­dług na­szej re­la­cji to wła­śnie pod­czas szczy­tu Rady Eu­ro­pej­skiej ten pro­ces miał zo­stać za­po­cząt­ko­wa­ny. Co o tym wie­dzą pol­scy po­li­ty­cy?

„Efekt zrozumienia dogłębnych efektów polityki unijnej”

– Sły­sza­łem o ta­kiej dia­gno­zie – mówi Kon­rad Szy­mań­ski, od­po­wia­da­jąc na py­ta­nie, czy spo­tkał się z in­for­ma­cja­mi o po­kąt­nym prze­for­so­wa­niu no­wych re­gu­la­cji. Fak­tycz­nie ża­rów­ki tra­dy­cyj­ne – w imię efek­tyw­no­ści ener­ge­tycz­nej – zo­sta­ły wy­par­te z rynku. Po­dej­rze­nie, że mo­ty­wy nie są tak szla­chet­ne, jak się czę­sto twier­dzi, po­wra­ca, kiedy w UE roz­po­czy­na się dys­ku­sja o zmia­nach pa­ra­me­trów pro­duk­tów, czy usług na wspól­nym rynku. Naj­bar­dziej po­jem­nym pre­tek­stem jest zdro­wie oby­wa­te­li. Takie przy­pad­ki się zda­rza­ją i nie bu­du­ją za­ufa­nia do UE.

Są koncerny, które mogły wywierać nacisk w ramach lobbingu – natomiast całą sprawę należy rozpatrywać w kontekście polityki Unii Europejskiej, preferującej oszczędność energetyczną, biorącej pod uwagę zmiany klimatyczne i nastawionej na ochronę środowiska.

Unij­nych in­sty­tu­cji broni Da­nu­ta Hübner. – Nie ule­gaj­my teo­riom spi­sko­wym – prze­strze­ga. – Oczy­wi­ście są kon­cer­ny, które mogły wy­wie­rać na­cisk w ra­mach lob­bin­gu – na­to­miast całą spra­wę na­le­ży roz­pa­try­wać w kon­tek­ście po­li­ty­ki Unii Eu­ro­pej­skiej, pre­fe­ru­ją­cej oszczęd­ność ener­ge­tycz­ną, bio­rą­cej pod uwagę zmia­ny kli­ma­tycz­ne i na­sta­wio­nej na ochro­nę śro­do­wi­ska. Je­że­li dwa kon­cer­ny ener­ge­tycz­ne fak­tycz­nie lob­bo­wa­ły panią kanc­lerz, a ona Radę, to był to efekt zro­zu­mie­nia przez biz­nes nie­miec­ki do­głęb­nych efek­tów po­li­ty­ki unij­nej – tłu­ma­czy.

– Choć nam żal sta­rych ża­ró­wek, to pa­mię­taj­my, co mó­wi­li na temat po­cią­gów na Dzi­kim Za­cho­dzie wła­ści­cie­le dy­li­żan­sów – kon­klu­du­je Hübner.

„Hipokryzja i dobra robota lobbystów”

Rze­czy­wi­ście, tak jak pod­kre­śla prof. Hübner, czę­sto w nar­ra­cji do­ty­czą­cej ko­niecz­no­ści wy­mia­ny ża­ró­wek na ener­go­osz­częd­ne po­ja­wia­ły się ar­gu­men­ty zwią­za­ne z ochro­ną śro­do­wi­ska. Na jeden ważny aspekt zwra­ca jed­nak uwagę prof. Tka­czyń­ski. – Kon­cer­ny we wła­snym in­te­re­sie nie do­po­wie­dzia­ły jed­nej spra­wy, która jest naj­waż­niej­sza. Te ża­rów­ki za­wie­ra­ją w sobie rtęć. Jej się nie da prze­two­rzyć. Zu­ży­te ża­rów­ki wrzu­ca się do kosza, razem z tru­ją­ca rtę­cią. A przy­po­mi­nam, że parę lat temu za­bro­nio­no pro­duk­cji ter­mo­me­trów rtę­cio­wych. To hi­po­kry­zja, ale to wynik do­brej lob­bin­go­wej ro­bo­ty kon­cer­nów – oce­nia pro­fe­sor.

Wy­raź­nie jed­nak za­zna­cza, że byłby ostroż­ny wobec upo­wszech­nia­nia hasła o za­pa­da­niu de­cy­zji ponad na­szy­mi gło­wa­mi – Rola Par­la­men­tu Eu­ro­pej­skie­go sys­te­ma­tycz­nie wzra­sta. W do­dat­ku Trak­tat Li­zboń­ski jest ce­zu­rą, która po­ka­za­ła, że Par­la­ment Eu­ro­pej­ski i par­la­men­ty kra­jo­we mają coś do po­wie­dze­nia. To mylne wra­że­nie, że UE jest ponad na­szy­mi gło­wa­mi. To sze­rze­nie mitu spi­sko­wo­ści – pod­kre­śla.

Do­da­je jed­nak, że cię­żar ga­tun­ko­wy po­szcze­gól­nych państw w Unii jest różny. – Wszyst­kie pań­stwa w UE są równe, ale nie­któ­re są rów­niej­sze. Mowa oczy­wi­ście o Niem­czech – za­zna­cza Tka­czyń­ski, który 15 lat miesz­kał i pra­co­wał na­uko­wo u na­sze­go za­chod­nie­go są­sia­da. – Warto pa­mię­tać, że na 28 państw Wspól­no­ty 20 proc. bu­dże­tu UE jest „made in Ger­ma­ny”. Co piąte euro jest nie­miec­kie. Nie su­ge­ru­ję, że Niem­com na­le­ży się ana­lo­gicz­nie tyle w Eu­ro­pie, ale po­win­ni­śmy mieć wzgląd na rolę po­li­tycz­ną Nie­miec. Jeśli po­zwa­la­my sobie na ką­śli­wo­ści, pa­mię­taj­my, kto wkła­da do tego garn­ka – mówi w roz­mo­wie z One­tem [… i kto ma z tego najwięcej korzyści – admin]

„Nie” dla wędzonek i mentoli

A jak było w przy­pad­ku in­nych spraw, wobec któ­rych w ostat­nich mie­sią­cach mie­li­śmy do czy­nie­nia z kon­tro­wer­sja­mi zwią­za­ny­mi ze szko­dze­niem pol­skim przed­się­bior­com? Mowa o za­ka­zie wę­dze­nia wę­dlin dymem oraz za­mknię­ciu rynku dla pa­pie­ro­sów men­to­lo­wych. Na mocy dy­rek­ty­wy ty­to­nio­wej, od 2020 roku ma być za­ka­za­na sprze­daż po­pu­lar­nych men­to­li.

Głos ma Da­nu­ta Hübner. – Szans na wy­ję­cie spod re­gu­la­cji pa­pie­ro­sów men­to­lo­wych nie było żad­nych. Przed­sta­wio­no wiele do­wo­dów oba­la­ją­cych po­glą­dy, że te pa­pie­ro­sy są mniej szko­dli­we. W ist­nie­ją­cej sy­tu­acji od­ro­cze­nie wej­ścia w życie za­ka­zu ob­ro­tu pa­pie­ro­sa­mi men­to­lo­wy­mi było ra­czej suk­ce­sem niż klę­ską. – Po­dob­ne roz­bież­no­ści wy­stę­po­wa­ły w od­nie­sie­niu do benzo(a)pi­re­nu w wę­dzon­kach. Ra­ko­twór­czy cha­rak­ter tego czyn­ni­ka wy­da­je się nie­pod­wa­żal­ny – mówi była ko­mi­sarz. Za­zna­cza jed­nak, że to „jest re­gu­la­cja, w któ­rej Par­la­ment nie uczest­ni­czył”. [Za to sztuczne, chemiczne „wędzenie” wędlin jest wręcz zdrowe – admin]

O spra­wę za­py­ta­li­śmy rów­nież Kon­ra­da Szy­mań­skie­go. – W spra­wie wę­dze­nia wę­dlin ewi­dent­nie za­wio­dła ad­mi­ni­stra­cja rzą­do­wa, która nie była świa­do­ma kon­se­kwen­cji tych no­wych norm dla czę­ści tej bran­ży w Pol­sce – mówi One­to­wi. – Myślę, że to po­win­na być także na­ucz­ka dla pro­du­cen­tów. Jeśli sami nie za­dba­ją o pod­no­sze­nie swo­ich racji i ar­gu­men­tów w kon­tak­tach z rzą­dem, nikt z nich tego nie zrobi – do­da­je.

Eu­ro­de­pu­to­wa­ny PiS za­zna­cza, że rząd naj­praw­do­po­dob­niej nie kon­sul­to­wał tych prze­pi­sów z całą bran­żą wę­dli­niar­ską, ogra­ni­cza­jąc się do du­żych kon­cer­nów, które nie uży­wa­ją dymu do wę­dze­nia. – Stad w trak­cie prac nad kształ­tem norm do­ty­czą­cych obec­no­ści wę­glo­wo­do­rów aro­ma­tycz­nych nie wnie­sio­no o wy­łą­cze­nia do­ty­czą­ce pol­skich wę­dlin, na wzór Ło­ty­szy, któ­rzy sku­tecz­nie obro­ni­li swoje szprot­ki. Za­bra­kło tez do­brej ko­mu­ni­ka­cji mię­dzy re­sor­ta­mi zdro­wia i rol­nic­twa – za­zna­cza Szy­mań­ski.

Krzysz­tof Szczer­ski za­zna­cza, że przy ostat­nich ne­go­cja­cjach za­bra­kło zna­jo­mo­ści Unii Eu­ro­pej­skiej, oraz do­bre­go roz­po­zna­nia pol­skich in­te­re­sów. – Dla­te­go eu­ro­pej­skie re­gu­la­cje tak silne ude­rzy­ły w pol­ski biz­nes ty­to­nio­wy czy ma­sar­ski. W ko­lej­ce są ce­men­tow­nie, ko­pal­nie, gaz łup­ko­wy, prze­mysł che­micz­ny i wiele in­nych branż. Nie­kom­pe­ten­cja boli i kosz­tu­je. Taka jest cena człon­ko­stwa w Unii, gdy się nie po­tra­fi od­po­wied­nio lob­bo­wać swo­ich in­te­re­sów – pod­kre­śla.

– Co pol­skie mi­ni­ster­stwo rol­nic­twa zro­bi­ło w spra­wie pro­jek­tu za­ka­zu­ją­ce­go wę­dze­nia wę­dlin tra­dy­cyj­ną me­to­dą? Pytam prof. Jana Tka­czyń­skie­go. – Pol­scy urzęd­ni­cy za­re­ago­wa­li do­pie­ro wtedy, gdy alarm pod­nie­śli przed­sta­wi­cie­le pol­skiej bran­ży wę­dli­niar­skiej – sły­szę w od­po­wie­dzi. To jeden z naj­czę­ściej po­ja­wia­ją­cych się za­rzu­tów pod ad­re­sem pol­skie­go rządu, a także na­szych przed­sta­wi­cie­li w Bruk­se­li.

„Nie jest winą osła, że wybrano go na posła”

Nie ob­ra­żaj­my się na to, że inni są od nas spryt­niej­si, bo­gat­si, mają więk­sze wpły­wy. Je­ste­śmy w Unii Eu­ro­pej­skiej 10 lat. To dużo w po­rów­na­niu do stażu Chor­wa­cji, która do Wspól­no­ty przy­stą­pi­ła w ubie­głym roku. Trud­no jed­nak po­rów­nać pol­ską de­ka­dę do za­chod­nio­nie­miec­kich do­świad­czeń w Eu­ro­pej­skiej Wspól­no­cie Węgla i Stali, a póź­niej rów­nież w Eu­ro­pej­skiej Wspól­no­cie Go­spo­dar­czej i Eu­ro­ato­mie. Te trzy in­sty­tu­cje zo­sta­ły po­łą­czo­ne póź­niej w Unię Eu­ro­pej­ską. Naj­star­sza z nich, EWWiS zo­sta­ła za­ło­żo­na w 1952 roku. 62 lata temu.

– W eu­fo­rii, że je­ste­śmy w Unii, nikt ani w tym, ani w po­przed­nich rzą­dach nie my­ślał o stwo­rze­niu sku­tecz­ne­go me­cha­ni­zmu prze­ko­ny­wa­nia do pol­skie­go punk­tu wi­dze­nia i zjed­ny­wa­nia sobie so­jusz­ni­ków. Nasz lob­bing to roz­mo­wy ostat­niej szan­sy pro­wa­dzo­ne przez pre­mie­ra na szczy­tach Unii lub dra­ma­tycz­ne prze­mó­wie­nia mi­ni­stra spraw za­gra­nicz­nych – mówił jesz­cze w 2012 roku dla por­ta­lu reo.​pl dr Ja­ro­sław Mu­le­wicz, eks­pert BCC ds. re­la­cji Pol­ska-Unia Eu­ro­pej­ska, głów­ny ne­go­cja­tor Ukła­du Sto­wa­rzy­sze­nio­we­go Pol­ski z UE i były czło­nek Ko­mi­te­tu Eko­no­micz­no-Spo­łecz­ne­go w Bruk­se­li.

Po­win­ni­śmy już dawno na­uczyć się grać w grę zwaną Unia Eu­ro­pej­ska. Jeśli jesz­cze tego nie umie­my, nad­rób­my szyb­ko za­le­gło­ści, żeby nie na­rze­kać, że to ktoś za nas po­dej­mu­je de­cy­zje i to nad na­szy­mi gło­wa­mi de­cy­du­je się nasza przy­szłość.

– Świat po­li­ty­ki taki był, jest i bę­dzie. Na­szym za­da­niem jest kon­tro­la – mówi na ko­niec roz­mo­wy prof. Jan Tka­czyń­ski. – Nie jest winą osła, że wy­bra­no go na posła. Jeśli oby­wa­te­le nie są za­in­te­re­so­wa­ni tym, żeby naj­lep­si po­li­ty­cy re­pre­zen­to­wa­li ich w par­la­men­cie kra­jo­wym czy Eu­ro­par­la­men­cie i wy­bie­ra­ją osoby, które nie mają po­ję­cia, jak funk­cjo­nu­je PE to nie po­win­ni potem na­rze­kać na swo­ich przed­sta­wi­cie­li – do­da­je.

– Nie może być tak, że do unij­nej in­sty­tu­cji wy­bie­ra­my ludzi, które nie po­słu­gu­ją się ani jed­nym obcym ję­zy­kiem. Pro­szę zwró­cić uwagę na nie­któ­rych na­szych ce­le­bry­tów. Oni nie są w sta­nie zło­żyć po­praw­nie jed­ne­go zda­nia po pol­sku. Tu jest pro­blem – kon­klu­du­je Tka­czyń­ski.

Unia Eu­ro­pej­ska nie jest ide­al­na i wiele za­rzu­tów wy­su­wa­nych pod jej ad­re­sem jest uza­sad­nio­nych [Tak, Trzecia Rzesza też nie była idealna, co stwierdzamy odważnie – admin]. Po­mi­mo głę­bo­kiej chęci par­tii ra­dy­kal­nie scep­tycz­nych wobec Wspól­no­ty, ten so­jusz nie roz­pad­nie się w ciągu ko­lej­nej ka­den­cji Par­la­men­tu Eu­ro­pej­skie­go. Na fi­ni­szu kam­pa­nii wy­bor­czej warto się więc za­sta­no­wić na kogo oddać głos, aby za pięć lat nie pła­kać po ko­lej­nych stra­co­nych szan­sach pol­skie­go biz­ne­su.

http://wiadomosci.onet.pl

Komentarzy 6 to “Tysiące lobbystów i niejawne spotkania na szczycie. Jak zapadają decyzje w UE?”

  1. ALI BABA said

    Da­nu­ta Hübner,

    Jest to pro­ces nie­zwy­kle otwar­ty. Po­wie­dzia­ła­bym, iż pro­ces sta­no­wie­nia prawa w Unii jest przej­rzy­sty, acz­kol­wiek zło­żo­ny.
    To co mówi p. Huebner….to można między bajki włożyć…wnukom przy deserze niech takie dyrdymały prawi..

  2. Juziek said

    Na tej fotce to sami Żydzi, więc czemu się dziwić!

  3. konfuzjusz said

    „Ra­ko­twór­czy cha­rak­ter tego czyn­ni­ka wy­da­je się nie­pod­wa­żal­ny”

    Zaraz. To znaczy sie jest niepodwazalny, czy się tylko wydaje?

    Czujecie Państwo blusa?

    Wniosek:

    Gdy Unia ustami swego przedstawiciela mówi, oznacza to niepodważalnie, że mówi.

    A po naszemu: Mowa trawa.

    Miłej soboty życzę.

    P.S. Innych kwiatków z powyższych tekstów zrywac mi sie nie chce.

  4. Eryka said

    To ze Eurokolchoz bzdury wymysla to wiadomym jest ale duzo zalezy od naszego rzadu czy to
    powinien zaakceptowac.Tylko i wylacznie ostatnie zdanie do nich nalezy.Wielokrotnie,jasno
    pokazali czyjemu interesowi sluza.Polscy slugusy to banda narodowych zdrajcow.

  5. Griszka said

    Czy ja dobrze widzę ? Onet takie przykre rzeczy o EU i Pani Merkel wypisuje ? Chyba obudziłem się w jakiejś inne rzeczywistości 🙂

  6. Piszczała said

    „Myślę, że to po­win­na być także na­ucz­ka dla pro­du­cen­tów. Jeśli sami nie za­dba­ją o pod­no­sze­nie swo­ich racji i ar­gu­men­tów w kon­tak­tach z rzą­dem, nikt z nich tego nie zrobi…” – tak,tak nauczka dla producentów a najlepiej aby racje i argumenty były poparte dobrze przemyślanymi tłustymi załącznikami ;oj głupie te przedsiębiorcy nie wiedzą ile to trzeba się za sprawą nachodzić po urzędzie…

Sorry, the comment form is closed at this time.