Z niezależnych mediów dowiedzieliśmy się, iż rok 2006 był klęską polskiej dyplomacji. Chyba dlatego, że po raz pierwszy od ponad sześćdziesięciu lat zaczęła ona, nieśmiało, upominać się o polskie interesy państwowe, co musiało owe niezależne media wzburzyć i wpienić. Od tego bowiem przecież one są, aby bronić interesów „całego świata”, a nie „tego kraju”.
Zjednoczona Europa zdążyła się już przyzwyczaić do spolegliwości naszych Skarbów Narodowych, profesorów Drogiego Bronisława i Niemniej Drogiego Władysława, zawsze ugodowych, zawsze skłonnych do przeprosin za nasz wrodzony antysemityzm, za faszyzm, zaściankowość, warcholstwo i nacjonalizm. Nauczyła się, iż naszych negocjatorów można traktować jak śmiecie, na co zresztą w pełni zasługiwali – a Polskę jako członka UE trzeciej kategorii, z którego zdaniem nikt nie musi się liczyć, a każdy może mu dać po łapie.
A tu masz, prawdziwe nieszczęście: do dyplomacji dorwała się Polka, niejaka Anna Fotyga (okhopność!) i od razu zaczęły się kłopoty, a nawet jakieś weta. Polska zaczęła mówić jakby własnym głosem, a ministrowie przestali się pierwsi kłaniać unijnym woźnym i sprzątaczkom.
Nic więc dziwnego, że Zjednoczona Europa przez chwilę zbaraniała, potem oburzyła się, a następnie przeszła do kontrofensywy, wspieranej celnym ogniem „Gazety Wyborczej”, „Dziennika” i innej zagranicznej prasy, drukowanej po polsku dla Polaków.
„Polska jest dziś w Brukseli uważana za jednego z najbardziej kłopotliwych nowych członków Unii. W opinii brukselskich dyplomatów rząd Jarosława Kaczyńskiego prowadzi krótkowzroczną, nacjonalistyczną politykę, interes narodowy przeciwstawiając interesowi całej dwudziestki piątki.”
Opinia „Polacy nie powinni drażnić Niemców, gdyż mogą tego pożałować” komentarzy żadnych chyba nie wymaga. Może za wyjątkiem jednego: siedźmy cicho i nie podskakujmy, to może nas pochwalą (a potem oskubią).
Nie jesteśmy bezkrytycznymi zwolennikami obecnych rządów… ale skoro tak o nas mówi Bruksela, Berlin i międzynarodowe media, to nie można się przecież nie cieszyć. Może nas stamtąd wyrzucą za niesubordynację?