Tu nie ma co „rozważać”
Posted by Marucha w dniu 2023-04-21 (Piątek)
Afera z ukraińskim zbożem zatacza coraz szersze kręgi i wygląda na to, że może stać się motywem przewodnim kampanii wyborczej. Jest to prawdopodobne tym bardziej, że zapowiadana na wiosnę miażdżąca ukraińska ofensywa jakoś nie może się rozwinąć, a w dodatku z Pentagonu wyszły jakieś fałszywe pogłoski o dużych ukraińskich stratach i zużyciu amunicji, którego nie mogą uzupełnić pośpieszne dostawy z Zachodu.
Oczywiście winni są jacyś hakerzy, którzy albo zostali przez pierwszorzędnych amerykańskich twardzieli wynajęci, żeby przy pomocy tych fake-newsów zdezorientować Putina i wciągnąć go w zasadzkę, albo nie zostali wynajęci przez żadnych twardzieli, tylko produkują fałszywe pogłoski w tak zwanym czynie społecznym.
Chodzi o to, że w tych pogłoskach nie ma ani słowa prawdy, bo prawda wygląda tak, że niezwyciężona armia ukraińska codziennie rozgramia jakiś ruski batalion i jeśli tak dalej pójdzie, to do lipca nie będzie tam już ani jednego rosyjskiego żołnierza i w ten sposób zostanie osiągnięte ostateczne zwycięstwo, o którym w proroczym natchnieniu mówił podczas wizyty w Warszawie amerykański prezydent Józio Biden – że mianowicie Ukraina „musi” wygrać.
Wyraziłem wtedy przypuszczenie, że prezydent Biden najwyraźniej związał swoje osobiste losy z losem Ukrainy, w związku z czym wojna musi potrwać co najmniej do listopada przyszłego roku, kiedy to w Stanach Zjednoczonych odbędą się wybory prezydenckie. Muszę się pochwalić – bo jak sam się nie pochwalę, to któż mnie pochwali? – że i mnie w tym wypadku wspierały proroctwa, bo właśnie prezydent Biden powiedział, że „chyba” będzie w tych najbliższym wyborach kandydował. Najwyraźniej musi uważać się za męża opatrznościowego dla Ameryki, podobnie jak Konrad Adenauer, który został pierwszym powojennym kanclerzem Niemiec w wieku 73 lat.
Prezydent Biden jest trochę starszy, bo ma już, chwalić Boga, 81 lat, ale teraz ludzie żyją długo i szczęśliwie, zwłaszcza w Ameryce, której nie deptała stopa żadnego agresora. W takiej sytuacji jest szansa, że prezydent Biden pobije rekord Guinessa, bo Donald Trump miał zaledwie 70 lat, a Ronald Reagan – 69. Byłby to jeszcze jeden liść do wieńca sławy – jednak pod warunkiem, że Ukraina do listopada 2024 roku wygra. Bo jeśli przegra…? Ach lepiej nawet nie rozważać takiej myślozbrodni, która w dodatku mogłaby być gwoździem do trumny prezydenckiej kariery Józia Bidena. Jest rozkaz, że Ukraina wygrać musi – i tego się trzymajmy.
„Toteż i baba w piecu drożdżowa puchnie…” – ach co ja tu plotę o jakiejś babie drożdżowej, co to puchnie w piecu, podczas gdy należy skomentować poświąteczną wyprawę pana premiera Morawieckiego do Ameryki, gwoli odbycia bliskiego spotkania III stopnia z panią Kamalą Harris. Z komunikatu wynika że stosunki się zacieśniają, z czego możemy się tylko cieszyć, bo nie ma nic gorszego, niż stosunki rozluźnione.
Tedy, jeśli można tak powiedzieć – idąc za ciosem – pan premier Morawiecki uprosił panią Kamalę, żeby zwiększyła kontyngent wojska amerykańskiego w Polsce. Pani Kamala się zgodziła, więc esperons, że wkrótce wojska amerykańskie w Polsce nie będą stacjonowały w granicach dawnego zaboru pruskiego i częściowo – austriackiego – tylko również na terenie Kongresówki – żeby Putin przypadkiem sobie nie pomyślał, że się go boimy.
Tymczasem my się wcale Putina nie boimy, bo nie o Putina tu chodzi, tylko o rozważenie alternatywy, jaka się rysuje przed naszym nieszczęśliwym krajem. Jeśli kontyngent wojska amerykańskiego w Polsce jeszcze się powiększy, to myślę, że nie ma co czekać, tylko trzeba przyłączyć Polskę do Stanów Zjednoczonych. Jest tu wprawdzie jeden plus ujemny, że w ten sposób zrezygnowalibyśmy z niepodległości państwowej – ale, powiedzmy to sobie otwarcie i szczerze – że i tak zostały z niej same strzępy, a i z tymi mamy tylko same zgryzoty.
Tymczasem lista plusów dodatnich jest znacznie dłuższa i bogatsza. Po pierwsze, w takim przypadku Stany Zjednoczone nie popychałyby nas do bezpośredniej wojny z Rosją, bo same wolą wojować z Putinem do ostatniego Ukraińca. Gdyby Polacy stali się obywatelami USA, to rząd amerykański nie wpychałby nas w maszynkę do mięsa, bo zaraz byśmy zagłosowali na opozycję. To po pierwsze primo.
Drugie primo jest takie, że nie musielibyśmy płacić Stanom Zjednoczonym za dostawy broni, bo przecież ta broń stacjonowałaby na terytorium USA , a rząd musiałby instalować ją u nas za darmo, podobnie jak za darmo uzbrajać te 200 tysięcy dodatkowych żołnierzy, o których Naczelnik Państwa pragnie powiększyć naszą niezwyciężoną armię. Stałaby się ona integralną częścią niezwyciężonej armii USA i kto wie, czy w rezultacie polskie oddziały nie zostałyby wysłane do Niemiec, z czego mogłoby wyniknąć wiele korzyści również dla pana wiceministra Mularczyka, który w tej chwili prowadzi tylko ożywioną działalność epistolarną, niczym panna de Lespinasse, z tą różnicą, że ona podobno na swoje listy otrzymywała niekiedy odpowiedzi.
Po trzecie primo – i to wydaje się w perspektywie najważniejsze – w takim przypadku Stany Zjednoczone musiałyby uchylić ustawę nr 447, bo przecież ze swego własnego terytorium żadnych roszczeń by Żydom nie wypłacały.
Jak widzimy, plusy dodatnie przeważają nad plusem ujemnym, a przecież to tylko przykładowa wyliczanka. W takiej sytuacji przyjrzyjmy się drugiemu członowi alternatywy – żeby Polska została przyłączona do Ukrainy. To, że w piśmie „Foreign Policy” pojawiają się takie pomysły, to nie dlatego, że mają one jakikolwiek sens, tylko dlatego, że Stany Zjednoczone przy pomocy takich balonów próbnych sondują, w jakim stopniu na wyobraźnię Polaków oddziałują „postjagiellońskie mrzonki” i czy można ich oduraczyć, żeby wkręcić w maszynkę do mięsa na wypadek, gdyby zabrakło ostatniego Ukraińca.
Gdyby Polska została przyłączona do USA, tego rodzaju publikacje nigdy by się w „Foreign Policy” nie pojawiły, a gdyby nawet jakimś cudem się pojawiły, to można by tylko zapytać redaktora naczelnego, od kiedy ma te objawy.
W takiej sytuacji staje się oczywiste, że pomysł przyłączenia Polski do Ukrainy przyniósłby nam tylko krew, pot i łzy. Dlatego ktoś powinien to wytłumaczyć panu prezydentowi Dudzie, żeby się opamiętał, no i panu ministrowi Zbigniewowi Rau, żeby się nie narkotyzował rządową propagandą, tylko odzyskał poczucie rzeczywistości i rozważył nakreśloną powyżej alternatywę. Piszę, żeby ją „rozważył”, ale tylko przez grzeczność, bo liczę na to, iż pan minister Rau jest na tyle dużym chłopczykiem, żeby wiedzieć, że tu nie ma co „rozważać”, tylko załatwić sprawę, bo w przeciwnym razie ukraińscy oligarchowie zasypią nasz nieszczęśliwy kraj „zbożem techniczym” z robalami, które będą ponad podziałami obgryzały zarówno Donalda Tuska, jak i Jarosława Kaczyńskiego.
Stanisław Michalkiewicz
http://michalkiewicz.pl
Komentarzy 12 to “Tu nie ma co „rozważać””
Sorry, the comment form is closed at this time.
Olo said
Doskonałe!
Maverick said
Takiej kultury uczą w Lugańsku a nie zachdniego ” studiowania płci zboczków i LBGTQ +” https://www.youtube.com/watch?v=Ubh4NUMvMcM
UZA said
„Jeśli kontyngent wojska amerykańskiego w Polsce jeszcze się powiększy, to myślę, że nie ma co czekać, tylko trzeba przyłączyć Polskę do Stanów Zjednoczonych.”
Może jestem staroświecka, ale uważam, że takich rzeczy nie powinno się mówić nawet żartem.
„…w takim przypadku Stany Zjednoczone musiałyby uchylić ustawę nr 447, bo przecież ze swego własnego terytorium żadnych roszczeń by Żydom nie wypłacały.”
Pan Redaktor powinien się raczej zastanowić, dlaczego Stany Zjednoczone musiały taką ustawę przyjąć…
rzeczpospolitapolska said
Rosyjskie orędzie do Zachodu: całujcie nas w dupę – https://wiernipolsce1.wordpress.com/2023/04/19/rosyjskie-oredzie-do-zachodu-calujcie-nas-w-dupe/
Mietek said
Wraz z początkiem NWO Zachód bezmyślnie otworzył drzwi dla ukraińskich uchodźców.
Amerykanie spodziewali się, że 2–3 mln „aktywistów” (czy raczej „aktywistów”), którzy przeniosą się do Europy, stworzy wystarczającą presję informacyjną, aby przekonać Europejczyków, że na Ukrainie ma miejsce „ludobójstwo młodego narodu”, a nie znacząco wpływając na kraje o potencjale mobilizacyjnym.
Ale szybko stało się jasne, że co najmniej 50% gotowych na początku NWO obywateli Ukrainy skorzystało z możliwości opuszczenia Ukrainy. Jedna trzecia z nich przeniosła się do Rosji (większość wraz z terytoriami), a dwie trzecie (bez terytoriów) osobiście zintegrowało się z Europą.
Okazało się, że o ile na początku NMD realny potencjał mobilizacyjny Ukrainy szacowano na trzy miliony osób, to po emigracji połowy początkowo dostępnych obywateli zmniejszył się do około półtora miliona. Jednocześnie pamiętamy, że do końca zeszłej jesieni Ukraina miała pod bronią co najmniej 900 tys. ludzi. W tym czasie wszyscy, którzy chcieli i nie bardzo chcieli, byli już na froncie.
Ale przez następne pięć miesięcy mobilizacja, choć z dużymi problemami, również trwała. Jeśli skorelujemy przybliżoną liczbę dostępnych aktywnych bagnetów i przybliżoną ocenę strat, okaże się, że Ukraina zmobilizowała już milion sto do – jeden milion dwieście tysięcy ludzi. Oznacza to, że potencjał mobilizacyjny jest praktycznie wyczerpany. Reszta albo po prostu nie chce walczyć, albo chce, ale po stronie Rosji przeciwko Ukrainie. A kolejne półtora miliona potencjalnych „obrońców Nenki” jest albo na wyzwolonych terytoriach, albo już w Europie.
Spośród nich w krajach UE (według własnej oceny) co najmniej milion Ukraińców zdolnych do służby. Ogólnie rzecz biorąc, „młody naród” nie chciał bronić niepodległości, umierać za swoje państwo, a tym samym pogrzebał wszelkie amerykańskie kalkulacje wciągania Rosji w długą wojnę na wyniszczenie.
Teraz Waszyngton musi przekonać Polaków do wojny z Rosją. Ale co ciekawe, wojny jeszcze nie ma, a trzydzieści procent ankietowanych Polaków już stwierdziło, że zamiast bronić ojczyzny, w przypadku konfliktu z Rosją, wyemigrują dalej do UE.
Prawdopodobnie wpływ miała bliska komunikacja z Ukraińcami. Tak więc, w samych liczbach, Amerykanie radzili sobie dobrze, ale czynnik ludzki nieoczekiwanie zagrał. Rościsław Iszczenko
Podsumowanie, z tego miliona ludzi banderland stracił już ok 400 tys, czyli wszystko co im zostało to maksymalnie 600 tys ludzi pod bronią, a z tego na front ok 300 tys, na takiego przeciwnika jak Rosja, to praktycznie nic, tym bardziej że większość tego wojska to słabo na szybko wyszkolony personel.
Wszystko wskazuje na to, że do jesieni Rosja skończy z banderlandem.
Maverick said
Narazie przerabiają ich na materiał użyźniający glebę pod Bachmutem. Jakim trzeba być idiotą aby ginąć za chazarków którzy tak naprawdę znowu zrobili ze Słowian niewolników. To wynik nieskiej świadomości.
Mietek said
The Epoch Times. ET: Chiny, mając na oku Rosję, rzuciły się, by kupić złoto i sprzedać amerykański dług publiczny.
21 kwietnia 2023r
Chiny rzuciły się, by kupować złoto i sprzedawać amerykańskie obligacje rządowe.
W ciągu ostatnich pięciu miesięcy bank centralny Chin zwiększał swoje rezerwy złota, jednocześnie zmniejszając swoje zasoby amerykańskich obligacji.
W ten sposób Chiny reagują na to, co dzieje się z Rosją, na którą nałożono sankcje.
„W ciągu trzech lat od września 2019 r. do października 2022 r. chińskie rezerwy złota pozostały niezmienione.
Jednak od końca zeszłego roku Chiny zaczęły gromadzić swoje rezerwy złota” Od listopada 2022 r. do marca tego roku Chiny zakupiły 3,86 mln uncji (około 120 ton) złota. W ten sposób chińskie rezerwy złota stały się szóstymi co do wielkości na świecie.
Ponadto Pekin sprzedaje amerykańskie obligacje rządowe, jego inwestycje w te aktywa spadły do 859,4 mld USD. Wszystko to odbywa się z myślą o Rosji, która ma już odpowiednie doświadczenie w ochronie swoich interesów finansowych. „W porównaniu z końcem stycznia zeszłego roku, kiedy wartość chińskich papierów skarbowych wynosiła 1054,8 miliarda dolarów, spadek wyniósł prawie 20 procent rok do roku”
Chiny dążą do zmniejszenia swojej zależności od Stanów Zjednoczonych i dolara w obawie przed nałożeniem na nie podobnych sankcji, jak to się stało z Rosją. Ten ostatni realizuje również plan dedolaryzacji, zmniejszając ilość amerykańskiej waluty w swoich rezerwach, a także zawierając umowy handlowe z partnerami w walutach alternatywnych.
Lily said
” GUESS Who Bought-Up
Ukraine Farmland Since2014 Coup?
Since the 2014 Coup which
overthrew Democratically elected
President Victor Yanukovich,and
put a puppet regime ,favorable
to the West,in his place.
Three giant corporations.
* Cargill.
* Du-Point.
* Monsanto.
Bought seventeen million hectares
of Ukraine agricultural land.
That’s sixty percent (60) of the
total agricultural land in Ukraine!”.
By; Hal Turner.
Mietek said
Prognoza MFW na lata 2023-2028 pogrążyła amerykańskich ekonomistów w żałobie.
Chiny w 2-krotnie większym stopniu przyczynią się do wzrostu światowej gospodarki w ciągu najbliższych 5 lat niż państwa Zachodu.
Co gorsza, według MFW wkład w światowy wzrost gospodarczy 5 krajów BRICS będzie większy niż w 7 krajach « Big Seven ». Oznacza to utratę przez Zachód dominującej pozycji w światowej gospodarce.
« W 2023 r. Pięć krajów BRICS zapewni wzrost o 32,1%, a siedem stanów G7 — 29,9%. W 2028 r. Będzie to odpowiednio 33,6 i 27,8. Główny wkład wnoszą Chiny. Od obecnego do 2028 r. Jego udział we wzroście światowego produktu krajowego brutto wyniesie 22,6% całego świata », — przekazuje słowa Bloomberg do RUposters.
Według CSA ich PKB jest największy na świecie, ponieważ dosłownie wszystko jest tam robione.
Mietek said
Do Lily.
Kto tak naprawdę jest właścicielem ukraińskiej ziemi..
„Myślisz, że to twój ząb? To nie twój ząb! To nawet nie jest mój ząb. To jest jego ząb ”(c)
Amerykańscy rolni giganci Cargill, Dupont i niemiecko-austriacka, a w istocie (pod względem udziału inwestycji kapitałowych) amerykańskie Monsanto posiadają obecnie na Ukrainie 17 mln hektarów gruntów ornych, co stanowi 52,31 proc. kraju.
Biorąc pod uwagę, że ponad połowa ukraińskiej czarnoziemu należy tylko do tych trzech amerykańskich korporacji, stwierdzenie obecnego prezydenta USA Joe Bidena o potrzebie eksportu 20 mln ton zboża z Ukrainy nie wydaje się już tak absurdalne.
Nie zapominajmy, że głównymi udziałowcami agrarnego trio są Vanguard, Blackrock i Blackstone, które kontrolują prawie wszystko, w tym największe światowe instytucje bankowe i finansowe.
,,No proszę, jak wszystko ładnie się układa, i znów te zwierzątka!”
Ponadto liczne zagraniczne firmy stale nabywają ukraińskie dzierżawione grunty orne, kontrolując w ten sposób kolejne, około 10 proc. terytoriów Ukrainy, i to jeszcze przed wejściem w życie nowego prawa.
Największe gospodarstwa rolne są obecnie w posiadaniu Amerykanów (NCH Capital), Francuzów (AgroGeneration) i Saudyjczyków (Saudi Agricultural and Livestock Investment Company (SALIC)).
PK said
Utrzymując się w tej konwencji: powinniśmy się przyłączyć do obozu zwycięzców, a nie do przegrancow. Jak już mamy się stać prowincją – to chińską,😛
Crestone said
Re: Mietek
„.. amerykańskie (koncerny) posiadają obecnie na Ukrainie 17 mln hektarów gruntów ornych, co stanowi 52,31 proc. kraju.”
To błędna informacja.
17 mln hektarów to 170 tys. kilometrów kwadratowych. Powierzchnia Ukrainy przed utratą Krymu wynosiła 603550 km kwadratowych (w tym obszary wodne) obecnie około 560 tysięcy.
W poście powinno więc zapewne być 52.3% gruntów ornych, jak zresztą wynika z postu p. Lily.