Dziennik gajowego Maruchy

"Blogi internetowe zagrażają demokracji" – Barack Obama

  • The rainbow symbolizes the Covenant with God, not sodomy Tęcza to symbol Przymierza z Bogiem, a nie sodomii


    Prócz wstrętu budzi jeszcze we mnie gniew fałszywy i nikczemny stosunek Żydów do zagadnień narodowych. Naród ten, narzekający na szowinizm innych ludów, jest sam najbardziej szowinistycznym narodem świata. Żydzi, którzy skarżą się na brak tolerancji u innych, są najmniej tolerancyjni. Naród, który krzyczy o nienawiści, jaką budzi, sam potrafi najsilniej nienawidzić.
    Antoni Słonimski, poeta żydowski

    Dla Polaków [śmierć] to była po prostu kwestia biologiczna, naturalna... śmierć, jak śmierć... A dla Żydów to była tragedia, to było dramatyczne doświadczenie, to była metafizyka, to było spotkanie z Najwyższym
    Prof. Barbara Engelking-Boni, kierownik Centrum Badań nad Zagładą Żydów, TVN 24 "Kropka nad i " 09.02.2011

    Państwo Polskie jest opanowane od wewnątrz przez groźną, obcą strukturę, która toczy go, niczym rak, niczym demon który opętał duszę człowieka. I choć na zewnatrz jest to z pozoru ten sam człowiek, po jego czynach widzimy, że kieruje nim jakaś ukryta siła.
    Z każdym dniem rośnie liczba tych, których musisz całować w dupę, aby nie być skazanym za zbrodnię nienawiści.
    Pod tą żółto-błękitną flagą maszerowali żołnierze UPA. To są kolory naszej wolności i niezależności.
    Petro Poroszenko, wpis na Twiterze z okazji Dnia Zwycięstwa, 22 sierpnia 2014
  • Kategorie

  • Archiwum artykułów

  • Kanały RSS na FeedBucket

    Artykuły
    Komentarze
    Po wejściu na żądaną stronę dobrze jest ją odświeżyć

  • Wyszukiwarka artykułów

  • Najnowsze komentarze

    Listwa o Wolne tematy (38 – …
    matirani o Wolne tematy (38 – …
    Listwa o Wolne tematy (38 – …
    Listwa o Wolne tematy (38 – …
    Listwa o Wolne tematy (38 – …
    Listwa o Wolne tematy (38 – …
    Listwa o Wolne tematy (38 – …
    Listwa o Wolne tematy (38 – …
    Listwa o Wolne tematy (38 – …
    Janina Pigoń o Wolne tematy (38 – …
    Listwa o Wolne tematy (38 – …
    Józef Bizoń o Orban tworzy blok Środkowej…
    Listwa o Wolne tematy (38 – …
    Listwa o Wolne tematy (38 – …
    Yagiel o O losach świata zadecydują ame…
  • Najnowsze artykuły

  • Najpopularniejsze wpisy

  • Wprowadź swój adres email

    Dołącz do 708 subskrybenta

Ostatnia Wieczerza Plus

Posted by Marucha w dniu 2023-10-03 (Wtorek)

Niedawno któryś z widzów oglądających moje nagrania na YouTube, skarcił mnie za porównanie Edwarda Gierka z Mateuszem Morawieckim, którego domagał się inny z widzów.

W ogóle wielu czytelników i widzów mnie karci, często nawet w formie dość dosadnej, ale ja – w odróżnieniu od „pani reżyserowej” Agnieszki Holland i Judenratu „Gazety Wyborczej”, którzy krytyczne opinie o jej ostatnim filmie „Zielona granica” uznają za „hejt”, co w slangu, który powoli zaczyna wypierać język polski, chyba oznacza sławną „mowę nienawiści” – o to karcenie się nie obrażam.

Nie tylko dlatego, że każdy, kto publicznie się wypowiada, musi mieć skórę grubą, jak hipopotam, ale przede wszystkim dlatego, że celem publicystyki, podobnie jak wszelkiej innej twórczości; literackiej, czy filmowej, jest wzbudzanie w odbiorcach reakcji w postaci emocji. Jeśli więc ktoś po obejrzeniu mego nagrania, czy przeczytaniu felietonu, a nawet i bez tego, zadaje sobie tyle trudu, by mi nawymyślać, to znaczy, że to, co ja mówię, czy piszę, go obchodzi, że wzbudza w nim emocje, mniejsza o to, że akurat negatywne.

Zatem cel został osiągnięty, a w takim razie nie ma powodu, by się obrażać, czy też – jak to robi Judenrat w przypadku „pani reżyserowej” – demonstrować święte oburzenie.

Nawiasem mówiąc, zwolennicy poprawności językowej przypominają, że „pani reżyserowa” oznacza żonę reżysera, którą pani Agnieszka Holland przecież nie jest. To prawda, ale ja używam tego określenia świadomie, właśnie w nadziei, że aluzja zostanie przez odbiorców zrozumiana, podobnie jak rozumiane jest inne, tak zwane „żydłaczenie”, w rozmowach dwóch semickich czekistów: Pipermana i Biberglanca.

Wróćmy jednak do porównania Edwarda Gierka z Mateuszem Morawieckim. Krytycy chłoszczą mnie za to porównanie, jako rodzaj świętokradztwa. Edward Gierek – przypominają – wybudował Dworzec Centralny i inne rzeczy, nie mówiąc już o mieszkaniach, a Mateusz Morawiecki co? Nawet gdyby to była prawda, to zwracam uwagę, że aby przekonać się, że Edward Gierek jest lepszy od Mateusza Morawieckiego, musimy te dwie osobistości porównać. Inaczej – skąd byśmy wiedzieli, który jest lepszy? To właśnie robią również moi krytycy, którzy za to porównywanie mnie chłoszczą, chociaż prawdopodobnie „bez swojej wiedzy i zgody” – jak konfidenci tłumaczyli swoją tajną współpracę z SB.

Tymczasem wydaje mi się, że podobieństw między Edwardem Gierkiem, a Mateuszem Morawieckim, a tak naprawdę – Naczelnikiem Państwa Jarosławem Kaczyńskim, jest znacznie więcej, niż sądzimy. Nie mówię już o pochwalnej recenzji, jaką przed kilkoma laty Jarosław Kaczyński wystawił Edwardowi Gierkowi, że był on „polskim patriotą” i tak dalej – chociaż warto przypomnieć, że w latach 70-tych Jarosław Kaczyński był już dużym chłopczykiem, a w każdym razie na tyle dużym, żeby zdawać sobie sprawę z konsekwencji wprowadzenia do konstytucji PRL kierowniczej roli PZPR, czy sojuszu ze Związkiem Radzieckim.

Skoro jednak ani jedno, ani drugie nie przeszkadza mu w scharakteryzowaniu ówczesnego Pierwszego Sekretarza jako „polskiego patrioty”, to dzięki temu lepiej rozumiemy, dlaczego Jarosław Kaczyński – podobnie zresztą, jak Donald Tusk, czy Judenrat „Gazety Wyborczej” – w roku 2003 stręczył Polakom Anschluss do Unii Europejskiej, chociaż od 1993 roku, kiedy to wszedł w życie traktat z Maastricht, było wiadomo, iż Unia jest pseudonimem IV Rzeszy – europejskiego państwa federalnego z Niemcami, jako kierownikiem politycznym.

Lepiej rozumiemy, dlaczego w roku 2008 – znowu ręka w rękę z Donaldem Tuskiem i jego Volksdeutsche Partei – forsował ustawę upoważniającą prezydenta Lecha Kaczyńskiego do ratyfikacji traktatu lizbońskiego, który amputował Polsce ogromny – do dzisiaj właściwie nie wiemy dokładnie jak duży – kawał suwerenności.

Lepiej rozumiemy, dlaczego całkiem niedawno forsował – przy pomocy klubu parlamentarnego Lewicy – ratyfikację przez Sejm ustawy o zasobach własnych Unii Europejskiej, która wyposażała Komisję Europejską w dwa nowe uprawnienia – do zaciągania zobowiązań finansowych w imieniu całej Unii – z czego, nawiasem mówiąc, Komisja skwapliwie skorzystała, pożyczając 750 mld euro na tzw. Fundusz Odbudowy, z którego Polska nic nie dostała, ale spłacać przypadającą nią część tego długu musi – oraz do nakładania „unijnych” podatków.

Lepiej też rozumiemy, dlaczego przed kilkoma miesiącami, a wiecu w Bogatyni, z miedzianym czołem deklarował, że w Unii jesteśmy i być chcemy – ale „suwerenni”. Edward Gierek też z miedzianym czołem godził deklamacje o suwerenności z wpisaniem do konstytucji sojuszu z ZSRR, chociaż na podstawie tego zapisu Sojuz zyskiwał prawo do egzekwowania na Polsce „przyjaźni”, co nadawało pozory legalności ewentualnej sowieckiej interwencji wojskowej w razie jakiegoś polskiego nieposłuszeństwa.

Ale na tym przecież nie koniec podobieństw, bo manifestują się one przede wszystkim w sposobie rządzenia państwem. Zarówno Edward Dierek, jak i Jarosław Kaczyński wpadli na pomysł, by stworzyć obywatelom iluzję dobrobytu za pożyczone pieniądze. W przypadku Edwarda Gierka – co wynika z książki ówczesnego nadwornego ekonomisty Pierwszego Sekretarza, prof. Pawła Bożyka – była to swoista kombinacja: najpierw pożyczy się na Zachodzie forsę, za którą zbuduje się fabryki oraz „Pewex i wieżowce”, a potem ze sprzedaży produkcji tych fabryk spłaci się długi i będzie gites-tenteges.

Rzeczywiście, w latach 70-tych, w stosunkach między Sowietami i Ameryką zapanowało „odprężenie”, w ramach którego Zachód chętnie „obozowi socjalistycznemu” pożyczał. Przyczyny tej hojności wyjaśnił na początku lat 90-tych Henry Kissinger w rozmowie z Księciem-Małżonkiem, który wtedy był jeszcze całkowicie normalny – o ile w takich sprawach można cokolwiek wyrokować. Książę-Małżonek zapytał swego rozmówcę o przyczyny tej hojności; czy wynikała ona tylko z dobrego serca, czy też towarzyszyła temu jakaś kalkulacja. Kissinger bez wahania odpowiedział, że oczywiście kalkulacja. Chodziło o to, by kraje socjalistyczne uzależnić od zachodniej kroplówki finansowej, jak narkoman uzależnia się od narkotyku – a kiedy już nie będą mogły bez tej kroplówki normalnie funkcjonować – zacząć im stawiać warunki polityczne.

Objawiło się to już w roku 1975, kiedy to 1 sierpnia z Helsinkach podpisany został Akt Końcowy KBWE. W zamian za zakaz zmian europejskich granic siłą – co było uznaniem sowieckich zdobyczy powojennych w Europie i swoistym przypieczętowaniem Jałty – Sowieci zgodzili się na tzw. „trzeci koszyk”, to znaczy – na przestrzeganie pewnych standardów wobec swoich własnych obywateli. Zaraz tedy w ZSRR pojawili się „dysydenci” w rodzaju Andreja Sacharowa, generała Grigorienki, Włodzimierza Bukowskiego, czy Andrieja Amalrika, który napisał proroczą broszurę pod tytułem „Czy Związek Radziecki przetrwa do 1984 roku?” – a po tzw. „wydarzeniach czerwcowych” w 1976 roku – również w Polsce, w postaci Komitetu Obrony Robotników oraz Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela, w którym nawet miałem zaszczyt brać udział.

Ci „dysydenci” i „opozycja demokratyczna”, zapoczątkowały erozję systemu sowieckiego i przyczyniły się do jego upadku – ale prawdziwą przyczyną była forsa.

Dzisiaj czytamy, jak to ukraińskie i rosyjskie zboże zalewa Europę, a wtedy było odwrotnie. ZSRR musiał kupować zboże na kredyt w Ameryce, podobnie zresztą, jak Polska kukurydzę – co stanowi i dzisiaj znakomitą wizytówkę komunistycznej gospodarki. Stało się to – mówiąc nawiasem – przyczyną załamania „koncepcji” Edwarda Gierka.

Zachód też nie był w ciemię bity i oferował za tańsze pieniądze licencje trochę już starsze. Cykl inwestycyjny w Polsce wynosił przeciętnie 5 lat, więc zanim taką jedną z drugą fabrykę zbudowano i zaczęła dawać produkcję, to zmieniło się oblicze świata, w którym dominowały na rynku produkty nowe, w związku z czym produkcja polskich fabryk nie bardzo chciała sprzedawać się na Zachodzie. Tymczasem na spłatę kredytów potrzebne były „cenne dewizy”, które trzeba było pozyskiwać po staremu – ze sprzedaży węgla i innych surowców oraz żywności.

Wtedy to, mimo wprowadzenia w kopalniach tzw. „nieprierywki”, czyli systemu czterobrygadowego, wydobycie wzrastało, ale węgla na rynku polskim było coraz mniej, podobnie jak mięsa, cukru i innych produktów, które wreszcie rząd zaczął reglamentować, wprowadzając tzw. „kartki” – jak w pierwszych latach powojennych.

W telewizji Polska, w ramach propagandy sukcesu, była prezentowała jako 10 potęga gospodarcza świata – ale żeby kupić cokolwiek, trzeba było godzinami wystawać w coraz dłuższych kolejkach – a i to niekiedy bez skutku. Na domiar złego, rząd na spłatę wymagalnych kredytów musiał zaciągać nowe, ale na wysoki procent; 20 i więcej – w sytuacji, gdy oficjalny wzrost gospodarczy wynosił 4 procent.

Ponieważ za komuny nie było cywilizowanych sposobów zmiany ekipy przy władzy, tylko trzeba było wywoływać awanturę, o co w ówczesnych warunkach nie było trudno – to w lipcu i sierpniu 1980 roku wybuchły masowej protesty. Tym razem partia do robotników nie strzelała, nie było nawet „ścieżek zdrowia”, ani obozów internowania; to się zaczęło dopiero później, po 13 grudnia 1981 roku – tylko rząd zaczął negocjować z własnymi obywatelami. „Trzeci koszyk” z Aktu Końcowego KBWE zadziałał – ale przecież gdyby nie długi, to by nie zadziałał.

Przypominam o tym wszystkim, bo obecnie mamy sytuację bardzo podobną, chociaż nie tak dramatyczną ze względu na znacznie większy udział własności prywatnej w gospodarce i brak skrępowania komunistycznym doktrynerstwem. Ale mechanizm w ogólnych zarysach jest podobny; utrzymywać się przy władzy dzięki stworzeniu obywatelom iluzji dobrobytu za pożyczone pieniądze.

Według Eurostatu dług publiczny Polski przekroczył już 1500 miliardów złotych, a tak naprawdę dobija do 2 bilionów w sytuacji, gdy Produkt Krajowy Brutto w roku 2022 wyniósł trochę ponad 3 biliony złotych. W tej sytuacji łatwiej zrozumieć przyczynę dla której rząd „dobrej zmiany” i Naczelnik Państwa tak kurczowo trzyma się Unii Europejskiej, znosząc wszystkie upokorzenia, jakich brukselska biurokracja Polsce przecież nie szczędzi.

Odpowiedzi dostarcza kryzys, jaki w 2010 roku wybuchł w Grecji. W roku 1981, kiedy Grecja wstępowała do UE, jej dług publiczny wynosił 25 proc. PKB, a po 15 latach – już ponad 100 proc. PKB. Rozbudowywany był przez cały czas sektor publiczny, w którym zarobki osiągały poziom niespotykany w sektorze prywatnym.

Podobnie jest u nas; w XVIII wieku mówiono, że każde państwo ma armię. Wyjątkiem są Prusy, gdzie armia ma państwo. Polska nie osiągnęła jeszcze tego poziomu, ale jeśli obecny trend stopniowego przejmowania sektora prywatnego przez publiczny zostanie utrzymany, to będzie można złośliwie powiedzieć, że państwo polskie to tylko taki dodatek do PKN Orlen. A przecież polityka rozrzutności w Polsce jest bardzo podobna do pompowania pieniędzy w wynagrodzenia w sektorze publicznym w Grecji. Ostatnio np. rząd wpadł na pomysł kiełbasy wyborczej w postaci poprawy wyżywienia w szpitalach, co Volksdeutsche Partei z irytacją nazwała programem „Ostatnia Wieczerza Plus”.

Więc kiedy kryzys osiągnął swoje apogeum, to znaczy – kiedy rząd Grecji nie był już w stanie wykupić swoich obligacji, ani nawet obsługiwać własnego długu publicznego. Unia Europejska, czyli Niemcy, postanowiły Grecję „ratować”. Przyczyna była taka, że zgodnie z zapisami traktatu lizbońskiego z Unii Europejskiej nie można nikogo wyrzucić. Podobnie z unii walutowej – bo to wymaga opuszczenia UE, a to może zrobić państwo członkowskie z własnej inicjatywy. Ale nie chodziło o Grecję, tylko o banki niemiecki i francuskie, które w swoich avoirach miały właśnie greckie obligacje.

Gdyby tedy pozwolono Grecji na bankructwo, to pociągnęłoby to za sobą katastrofę banków niemieckich i francuskich, bo cały świat by zobaczył, że mają one aktywa śmieciowe. W tej sytuacji Unia Europejska skłoniła wszystkie kraje członkowskie, by „ratowały Grecję”, to znaczy – złożyły się na pożyczkę dla greckiego rządu, który dzięki temu mógłby uwolnić niemieckie i francuskie banki od aktywów śmieciowych – ale w zamian rząd grecki w 2015 roku musiał zgodzić się na przeprowadzenie nakazanych przez UE reform – czyli podporządkować się niemieckiemu kierownictwu politycznemu. A przecież ciąży nad nami jeszcze amerykańska ustawa nr 447 – ale to już całkiem inna historia.

Dlatego właśnie Unia Europejska otwarcie angażuje się w polskie wybory, popierając Volksdeutsche Partei i Donalda Tuska, który zgodzi się na wszystkie „reformy” bezinwestycyjnie, bez konieczności „ratowania Polski”.

Ciekawe, jak daleko UE się na tej drodze posunie – bo pierwszy „gierkizm” zakończył się wprowadzeniem w Polsce stanu wojennego. Psychologiczna mobilizacja temu sprzyja.

Stanisław Michalkiewicz
http://michalkiewicz.pl

Komentarzy 19 to “Ostatnia Wieczerza Plus”

  1. matirani said

    …że celem publicystyki, podobnie jak wszelkiej innej twórczości; literackiej, czy filmowej, jest wzbudzanie w odbiorcach reakcji w postaci emocji. …

    Czy celem nie powinno byc informowanie raczej niz wzbudzanie emocji?
    Wzbudzanie emocji lezy w domenie marksistowskiej manipulacji socjalnej. Ok, moze byc manipulacja uzywana dla dobrych celów, ale jako mi szwankuje brak pojecia informowania a podkreslanie emocjonowania odbiorców…

  2. Gnostyk said

    Red.Michalkiewicz…porównując Edwarda Gierka z Mateuszem Morawieckim…a (polską)PRL…z kompradorskim tworem zwanym (szyderczo)-III R.P…chyba „kpi albo o drogę pyta”.

    Bowiem dla każdego myślącego człowieka jest oczywiste,że w Polsce lat 70-tych nie było żadnego „komunizmu”…był natomiast „polski socjalizm”dający polskiemu narodowi szansę na szybki rozwój i dobrobyt.Oraz bezpieczeństwo zagwarantowane nam przez słowiański już wtedy ZSRR.
    Niestety…ludzie nie potrafili docenić tego co mieli…i za podszeptem żydowskiej „V kolumny”-obalili ten polski socjalizm…nie zdając sobie sprawy,że-na dłuższą metę-niszczą też Polskę i polskość.
    I co mamy teraz,po 34 latach „demokratycznych przemian”?Rzeczywisty dobrobyt…ale zdobyty za ogromną cenę:wyprzedaży prawie całej gospodarki w obce ręce,ogromnego(nie do spłacenie)-zadłużenia…kolonialnej zależności od najbardziej nam wrogich sił na świecie…żydowskich SZAP,Niemiec…i ostatnio-banderowskiej Ukrainy.
    Można powiedzieć,że ogromna część polskiego(a raczej:”poliniackiego”) społeczeństwa-wyzbyła się wszelkich wyższych ideałów…takich jak np.honor i patriotyzm…i postawiła wszystko na własną korzyść i wygodę…Czyli w skrócie-na mamonę…to przysłowiowe „30 srebrników”za które sprzedawali i sprzedają naszą Matkę-Polskę.Czarno widzę naszą przyszłość-naród nasz zmierza-na własne życzenie-ku zagładzie.

  3. marian said

    1.1972, 15 kwietnia – rozpoczęcie – we współpracy z ZSRR i przy zaangażowaniu ok. 50 tysięcy pracowników – prac ziemnych i budowlano-montażowych na obejmującym około 2500 ha terenie (w większości zalesionym lasami Puszczy Łosieńskiej, przeciętym jedynie drogą do Łośnia) placu budowy zakładu o roboczej nazwie Huta Centrum; umiejscowienie pierwszej siedziby w budynku użyczonym od Huty im. F. Dzierżyńskiego obecnie Huty Bankowa (przy ul. Jana III Sobieskiego w Dąbrowie Górniczej);
    1974 – odznaczenie Budowy Huty Katowice Orderem Sztandaru Pracy I klasy;
    1975 – rozpoczęcie pracy pierwszego wydziału zakładu (mechaniczno-konstrukcyjnego);
    1976

    maj – utworzenie Kombinatu Metalurgicznego Huta Katowice P.P., włączenie w jego skład – oprócz Huty Katowice w Budowie – również Huty im. F. Dzierżyńskiego w Dąbrowie Górniczej oraz Zakładów Koksowniczych im. Powstańców Śląskich w Zdzieszowicach;
    30 września – rozruch walcowni półwyrobów;
    2 grudnia, godz. 7:00 – rozpalenie wielkiego pieca nr 1;
    3 grudnia, godz. 4:20 – pierwszy spust 30 ton surówki z wielkiego pieca nr 1; dwadzieścia minut później – złożenie oficjalnego meldunku Edwardowi Gierkowi;
    10 grudnia, godz. 21:00 – rozruch stalowni, rozpoczęcie wygrzewania konwertora tlenowego nr 1;
    11 grudnia, godz. 9:10 – pierwszy wytop 300 ton stali z konwertora tlenowego nr 1;CZYLI TRZY LATA ZBUDOWANO HUTĘ KATQWICE.

    2. SPRZEDAWANO WSZYSTKO CO W PRL-u wyprodukowano !!!!!! W POLSCE i ZA GRANICAMI PRL.,

  4. Leo said

    Drogi pan Stanisław, nienawidzący PRLu ponad wszystko, raczył był przegapić zachodnie sankcje, które skutkowały m.in. zapisami zabraniającymi zachodowi kupować wyroby polskiego przemysłu z małymi wyjątkami. Krótko – upadek polityki Gierka był głównie „zasługą” zachodu a nie błędnej polityki gierkowej ekipy. Naiwnej, bo wierzącej w jakieś tam zasady i niezorientowanej w gudłajskiej mentalności panującej w świecie opanowanym przez USA.

  5. Boydar said

    „… i za podszeptem żydowskiej „V kolumny”-obalili ten polski socjalizm…nie zdając sobie sprawy,że-na dłuższą metę-niszczą też Polskę i polskość …”

    moim zdaniem mocno dyskusyjna teza

    struktura „tożsamościowa” (ale jestem taktowny i kurtularny) od tamtego czasu się za bardzo nie zmieniła, być może nawet na korzyść (tego nie wiemy), czyli liczba tasiemców w polskim organizmie jeszcze nie została znacząco ograniczona, to dopiero być może dopiero nastąpi, a nie miałoby takiej perspektywy gdyby się nie stało jak się właśnie stało (niezbadane są Drogi Pana, oraz fal radiowych)

  6. Ggnago Gnagoma said

    ” była to swoista kombinacja: najpierw pożyczy się na Zachodzie forsę, za którą zbuduje się fabryki oraz „Pewex i wieżowce”, a potem ze sprzedaży produkcji tych fabryk spłaci się długi i będzie gites-tenteges.”

    Ba większość przedsiębiorców na całym świecie bazuje na tym schemacie. A myśl ekonomiczna typu budowa fabryk w kontraście do budowy „infrastruktury” przez ostatnie dekady sytuuje Gierka w gronie geniuszy ekonomii i przedsiębiorczości. Po spłacie kredytu zostaje fabryka własność tubylcza Po budowie infrastruktury i spłacie kredytu mamy koszty utrzymania tejże . A po zanęceniu dotacjami i ulgami jakiegoś koncernu mamy przez dekady jedynie podatki pitowskie. A co do własności to PRL był takim koncernem/państwem

  7. bardzo said

    Te prawie dwa biliony dodac ponad bilion z racji 447, to razem trzy biliony czyli amerykanskie tryliony. Dobranoc, Polsko.

  8. Marek said

    Michalkiewicz powinien prowadzić swoje dysputy o erze Gierka z Korwinami i kolejnym wcieleniami Mentzenami.

    Najlepiej w pomieszczeniu zamkniętym.

  9. Harakiri Sepuku said

    Gnostyk @

    Serio? Wystarczy pogadać ze znajomymi albo prześledzić facebookowe strony i profile z biało czerwonymi flagami – przecież to wszystko dupowłazy USA i UPAdliny, często poobwieszani oprócz polskich flag jeszcze krzyżami.
    Znalazłem nawet debila, który twierdzi, że PIS jest przeciw wielkiemu resetowi, a banderyzm na UPAdlinie to płaskoziemstwo. Toć to patryjoty polskie! I tacy mają prawa wyborcze…

    https://m.facebook.com/100014549354770/posts/pfbid0KuhbscgtcHAeH9QJbZCzNCi2nFPb2i2sGRe2iAc1Uw2tS7CW3rdjFTZGNsUpNnZfl/?comment_id=1264034538328789

  10. Carlos said

    Gierek mimo wielu zalet ,mial jedna najwieksza wade. Byl zbyt uczciwy i naiwny. A taki czlowiek zawsze przegra z bandytami. Polacy tez mu dolozyli od siebie. Pamietam w pracy jak sie cieszyli ,ze zostal przez Jaruzela internowany. Pozwalal Michnikowi jezdzic do Paryza na spotkanie a Zb. Brzezinskim, kiedy paszport byl dla przecietnego Polaka nieosiagalny. Potem pozwolil Polakom jezdzic za granice ,co bylo takze przyczyna Jego obalenia, gdyz Polakom sie wydawalo ,ze na Zachodzie wszystko mozna miec na pstrykniecie palcem. Nie przypominam sobie ,by Gierek zamknal Michalkiewicza za cokolwiek- moze to byl blad? Dzis byc moze dostalby odszkodowanie za KOMUNE, jak zyd Romaszewski. Najgorsze jest , iz Michalkiewicz wiedzac tyle o pejsach nadal opluwa Gierka , a Leppera i Albina Siwaka wrecz nienawidzi. Kiedys Lysiak chyba napisal o wdziecznosci Zydow w stosunku do Polakow, ze im wiecej im pomogli ,tym bardziej nienawidzili tych co im pomagali.

  11. tom said

    Może i słusznie niektórzy przestrzegają przed moim imiennikiem. Niby mądry Polaka, ale może pod skóra cosik się innego tli? Słowiańszczyzny ci on nie za bardzo lubi, a i pokpić z niej umie. PRL dla dwóch pokoleń Polaków był niedoceniany jeszcze, czasem „błogosławionym”. A potknięcia i wpadki w gospodarce każdej są na porządku dziennym.

  12. Bezpartyjna said

    „Nasz kraj po 1989 roku doświadczył jednej z najgłębszych deindustrializacji w powojennej historii Europy. W Polsce mieliśmy do czynienia nawet nie tyle z deindustrializacją*, ze względu na skalę i w niektórych przypadkach patologiczny charakter zjawiska, ile wręcz z bezpardonową grabieżą majątku narodowego i katastrofą przemysłową.

    W 1988 roku, czyli w ostatnim pełnym roku istnienia PRL, istniało w sumie ok. 6250 dużych i średnich zakładów przemysłowych, przy czym znaczna ich liczba zatrudniała po kilka tysięcy pracowników, a nawet więcej. W trakcie transformacji ustrojowej po 1989 roku, (Raport Polskiego Lobby Przemysłowego pt. „Straty w potencjale polskiego przemysłu i jego ułomna transformacja po 1989 roku. Wizja nowoczesnej reindustrializacji Polski”) przestało istnieć co najmniej 1/3 wszystkich dużych i średnich zakładów przemysłowych w Polsce, czyli takich, które zatrudniały więcej niż 100 osób, zarówno nowych zakładów wybudowanych w PRL (w tym gro za rządów Gierka), jak i podobnej wielkości zakładów starszych, wybudowanych jeszcze przed II wojną światową. Ich łączny potencjał produkcyjny dochodził nawet do 40 proc. Jednocześnie oznaczało to utratę prawie 2 mln miejsc pracy (sic!)

    Po pierwsze, w tzw. „planie Balcerowicza” kierowano się w dużej mierze podejściem doktrynalnym, w myśl którego państwowe przedsiębiorstwa są z gruntu złe i nieefektywne, a więc gorsze od prywatnych. To jest oczywiście nieprawda, istniały bowiem wówczas także takie przedsiębiorstwa państwowe, które dobrze funkcjonowały i wszystko zależało od jakości zarządzania nimi. Tymczasem przedsiębiorstwa państwowe, aby przymusić je do prywatyzacji, zostały obciążone takimi rozwiązaniami, jak np. dywidenda( podatek od majątku) czy popiwek, czyli blokada wzrostu płac.

    Po drugie – przede wszystkim przyjęcie przez ówczesnego ministra przemysłu Tadeusza Syryjczyka w rządzie Tadeusza Mazowieckiego zgubnej zasady, że „najlepszą polityką przemysłową jest brak polityki przemysłowej”.

    Po trzecie, jak powszechnie wiadomo, Polsce zaaplikowano terapię szokową. Plan Balcerowicza zakładał jak najszybsze wprowadzenie nowych zasad, co dodatkowo powodowało, ze polskie przedsiębiorstwa nie miały czasu na odpowiednie przygotowanie się do nowych warunków.

    W pierwszym etapie transformacji głównym narzędziem transformacji była prywatyzacja, która w Polsce zastąpiła politykę przemysłową. W sytuacji niedoboru kapitału, kapitał zagraniczny oczywiście był potrzebny. Natomiast kapitał ten pierwszej kolejności kupował przedsiębiorstwa, które dysponowały dużym rynkiem, były stosunkowo nowoczesne, dysponowały dobrym zapleczem kadrowym.

    Oczywiście, kapitał zagraniczny kierował się przede wszystkich chęcią osiągania zysków i wchodził do tych branż, które były najbardziej rentowne. Dlatego w pierwszej kolejności prywatyzacji z udziałem kapitału zagranicznego poddano przemysł farmaceutyczny, produkcję papierosów, przemysł spirytusowy, browary, fabryki mebli, produkcję wyrobów czekoladowych, soków, przemysł papierniczy i cementownie. Wiadomo, że zyski tam były gwarantowane.

    Były również nierzadkie przypadki tzw. wrogich przejęć. Wówczas nowy zagraniczny właściciel nie chciał podtrzymywać produkcji i rozwijać firmę, ale chciał przejąć jej rynek. Zmieniał wtedy profil zakładu z przemysłowego na handlowy lub usługowy albo likwidował przejęte przedsiębiorstwo. To m.in. przypadek Siemensa, który kupił warszawskie przedsiębiorstwo ZWUT, zajmujące się produkcją urządzeń na potrzeby telekomunikacji i uczynił z niego centrum dystrybucyjne tego koncernu. Dziś pracuje tam już tylko ok. 100-150 osób. Podobnie postąpił z wrocławskim „Elwro” – producentem polskich komputerów.

    Sztandarowym przykładem tego typu działalności była też prywatyzacja cukrowni. Warto przypomnieć, że Polska miała potężny przemysł cukrowniczy, byliśmy jednym z największych producentów cukru w Europie. Część cukrowni została sprzedanych Niemcom i Francuzom, którzy chcąc przejąć rynek, pozamykali te zakłady.

    *Za „prekursorkę” polityki deindustrializacji uważa się Margaret Thatcher, która w Wielkiej Brytanii doprowadziła do zlikwidowania znacznego potencjału przemysłu wydobywczego i przemysłu ciężkiego. W latach 90-tych zaczęły się także procesy przenoszenia przemysłu ze Stanów Zjednoczonych i Europy Zachodniej do Chin i Azji Południowo-Wschodniej z uwagi na tamtejszą tanią siłę roboczą, co w sumie doprowadziło do likwidacji na dużą skalę potencjału przemysłowego w krajach Zachodu.”

    Dlaczego przytoczyłam powyższy tekst, dlatego aby przypomnieć, że w czasie rządów Gierka polska gospodarka zaczęła się rozwijać całkiem dobrze. I „pewnym siłom” na świecie się to bardzo nie spodobało a nasza industrializacja oraz nowoczesna gospodarka stała się solą w ich oku.
    Dlatego trzeba było stworzyć KOR, ruch społeczny w postaci Solidarności aby rozsadzić i zniszczyć nas od środka.
    Następnie po 1989 r. rządy post magdalenkowe i w wyniku tzw. polityki neoliberalnej, czyli planu Balcerowicza (a tak naprawdę Sorosa i jemu podobnych) przystąpiły do otwartego rujnowania naszej gospodarki. I tak niestety dzieje się do dnia dzisiejszego.
    Z kolei poprzez nadmierne i na niespotykaną skalę zadłużanie Polski, można domniemywać, iż ktoś pragnie całkowicie przejąć nasz kraj.
    Tak, więc faktycznie porównanie osoby Edwarda Gierka z Mateuszem Morawieckim uważam za niestosowne, bowiem ten pierwszy nie chciał i nie działał na szkodę Polski i Polaków (tak myślę), z kolei ten drugi jest notorycznym kłamcą, oszustem i z premedytacją dąży do upadku naszej państwowości i niech go za to piekło pochłonie!

  13. Zbyszko said

    Panie Michalkiewicz, ten wyśmiewany przez pana sojusz PRL z CCCP dał Polsce 10-te miejsce na świecie w sensie potencjału gospodarczego, 50 lat życia w pokoju, powszechny dobrobyt (nie tylko klas uprzywilejowanych urodzeniem), wychowanie w duchu patriotyzmu kolejnych pokoleń Polaków, które miały zapewnioną przyszłość jutra (nie musiały tułać się po świecie za chlebem, jak to jest teraz w tej wywalczonej przez takich jak pan „wolnej” POlsce), ustawową cenzurę pornografii i wszelkiego innego zachodniego zdziczenia (co niestety omijane było m.in przez „ambitne” „polskie” kino i pokrewnych temu „odważnych” pisarzyków”) itd, itp, itd, itp…
    Ale to wszystko niestety skończyło się, dzięki marzycielom o hawajach i wichrzycielskim prześmiewcom jak pan, którzy obalyly te komunye…

    A Gierkowi, to wszyscy razem wzięci nie dorastają do pięt

  14. Zbyszko said

    Panie MIchalkiewicz, przyczyną załamania koncepcji Gierka były sabotaże gospodarcze i przede wszystkim ideowe. Te ideowe to robione przez ludzi m.in takich jak pan. Obejrzyjmy przy okazji jaki był poziom tych sabotaży ideowych :
    .https://www.youtube.com/watch?v=M-MXFw60Sq8
    (zwróćmy uwagę na nazwę tego wichrzycielskiego kanału YT, który przyjał nazwę „patriotyczny(?) internet”. Tutaj inni bochaterowie sabotażu ideowego : .https://www.youtube.com/watch?v=Qj8Ins5mDaE a tutaj to już zwykła ordynarna „poetycka” zachęta skierowana do młodych ludzi do wyjścia na ulicę i obalynia tej komuny, czyli PRL-u, który dał tym młodym ludziom pewnośc jutra o której dzisiejsze pokolenia nie tylko Polaków mogą tylko pomarzyć

  15. Marucha said

    Przewidziałem takie właśnie reakcje czytelników. I zgadzam się z nimi.
    Na tym właśnie polega sensowna dyskusja: na argumentacji, a nie na popierdywaniu typu „Michalkiewicz to żyd”.

  16. Carlos said

    Michalkiewicz sam zostal ofiara systemu , ktory pochwalal. Jego mieszkanie komunalne tak zyskalo na cenie , ze nie byl w stanie je wykupic. ( Dziwne , ze pan po Prawie nie wykupil je kiedy bylo mozna po cenach preferencylnych w latach 90-tych) I niestety musial prosic czytelnikow o wsparcie. 🤣

  17. Crestone said

    Re 143, p. Bezpartyjna: Wymieniła Pani 3 błędy planu Balcerowicza i jego realizacji, które uważa Pani za zasadnicze.

    Moim zdaniem pomija Pani fakt, że plan Balcerowicza nie był planem Balcerowicza, tylko planem Jeffreya Sachsa, do którego skromny adiunkt SGPIS został wysłany z polecenia niejakiego Waldemara Kuczyńskiego w celu przeszkolenia go jak przeprowadzić prywatyzację, by nomenklatura PZPR mogła sie uwłaszczyć. Po powrocie Balcerwicz wcielał zalecenia Sachsa, wielokrotnie sprzedając własność państwową za ułamek jej rzeczywistej wartości rynkowej tym wszystkim podmiotom zagranicznym, które wpłaciły odpowiedni wysokie łapówki.

  18. lewarek.pl said

    Niech sobie Michalkiewicz czy ktokolwiek inny pisze o Gierku co mu się pod palec nasunie, ale ja swoje wiem: Gierek polskim patriotą był!
    A Morawiecki to zdrajca i skurwysyn, który topi Polskę.
    Skąd w ogóle pomysł, żeby ich porównywać?

  19. Boydar said

    „… Gierek polskim patriotą był! …”

    to trudno nam dzisiaj zweryfikować, bo w/w opinia jest wybitnie personalna – taki Azja Tuchajbejowicz w aranżacji Olbrychskiego to raczej nie był, choć można przypuszczać że akurat Olbrychskiemu przyszło to dużo łatwiej niż innym

    nie mniej jednak, całokształt postaw jest w przypadku św. pamięci Edwarda pozytywna i właśnie patriotyczna, i tylko tego należy się trzymać w dyskusi, inaczej zawędrujemy jak zwykle w głęboką czarną dupę o co nieustannie żydowin zabiega

Sorry, the comment form is closed at this time.