Czy warto było wesprzeć Austrię?
Posted by Marucha w dniu 2023-10-23 (Poniedziałek)
Międzynarodowy kontekst odsieczy wiedeńskiej.
„Bóg i Pan nasz na wieki błogosławiony dał zwycięstwo i sławę narodowi naszemu, o jakiej wieki przeszły nie słyszały”. Tymi słowami Jan III informował Marię Kazimierę o zwycięstwie pod Wiedniem. Jak do tego triumfu ustosunkowała się Europa?
Obecnie nie sposób przecenić znaczenia dla Europy odsieczy wiedeńskiej z 1683 roku i roli odegranej przez głównego twórcy planu uderzenia na nieprzyjaciela pod Wiedniem – króla polskiego Jana III.
Jednak w palących miesiącach oblężenia nie było wcale oczywiste, że to król polski powinien objąć naczelne dowództwo nad wojskami koalicyjnymi. Jego adwersarz, cesarz Leopold I, miał wiele wątpliwości, nie godząc się na to, aby niższy rangą monarcha objął dowodzenie.
Leopold I Habsburg (1658-1705) już w lipcu 1683 roku słał do Jana III listy ponaglające z prośbą o przyjście z pomocą. Pierwszy z nich napisał 4 lipca 1683 roku, a więc jeszcze przed rozpoczęciem oblężenia miasta (14 lipca 1683 roku). Drugi adresowany był już z Passawy, do której cesarz schronił się na wieść o zbliżaniu się armii tureckiej, i nosił datę 3 października 1683 roku.
Jana Sobieskiego, jak się okazało, nie trzeba było więcej ponaglać. Pomny na sojusz zaczepno-odporny, zawarty 1 kwietnia 1683 roku i antydatowany na 31 marca dla uniknięcia złej primaaprilisowej wróżby, pospieszał pod Wiedeń dobrze zorganizowanym marszem, nie czekając na opóźniające się wojsko litewskie (które zresztą nie dotarły pod austriacką stolicę na czas).
Naczelne dowództwo nad wojskami sprzymierzonymi objął 3 września 1683 roku i przeforsował swój plan strategiczny. Polegał on na uderzeniu na armię turecką przez trudny do przebycia, ale stwarzający dogodną podstawę wyjściową do ataku Las Wiedeński.
ALII BELLA GERANT…
Dlaczego cesarz Leopold I potrzebował pomocy Jana III? Wiedeń nie po raz pierwszy był oblężony przez Turków – wcześniej miało to miejsce w 1529 roku, kiedy to Sulejman Wspaniały (1520-1566) wykorzystał odwrócenie uwagi Habsburgów od kierunku tureckiego i postanowił zdobyć austriacką stolicę. Turcy wprawdzie wówczas odstąpili po kilku dniach od oblężenia, ale w świadomości wydarzenie to pozostawiło znaczący ślad. W 1683 roku sytuacja była podobna.
Czy żaden inny monarcha europejski nie mógł przyjść na pomoc Austrii? Francję Ludwika XIV (1638-1715) należy w tym wypadku od razu wyłączyć z rozważań, ponieważ Turcja była sojuszniczką Króla-Słońce i atak ten był poniekąd na rękę monarsze z Paryża, ponieważ przypuszczalnie mógł osłabić pozycję Habsburgów w Europie. Na wschodzie Europy siłą zdolną do wsparcia była Rosja, ale sytuacja tego kraju była niejasna. Wprawdzie w 1682 roku w wyniku buntu strzelców władzę przejął Piotr I (późniejszy Piotr I Wielki, 1689-1725), ale formalnie istniał tam system dwuwładzy, państwo więc specjalnie nie liczyło się na arenie międzynarodowej.
Komu jeszcze mogło zależeć na pomocy Habsburgom i Austrii? W zasadzie tylko Janowi III, i to nie tylko z powodów prestiżowych – przy okazji mógł bowiem postarać się o rękę jednej z księżniczek dla swojego najstarszego syna, Jakuba Ludwika (ur. 1676).
Od momentu objęcia rządów polski monarcha prowadził politykę lawirowania między Francją a Austrią, zależną od tego, jakie mógł wyciągnąć korzyści dla Rzeczypospolitej i dla siebie. Niedługo przed zawarciem traktatu zaczepno-odpornego z 31 marca 1683 roku Jan III zerwał stosunki dyplomatyczne z Francją (które po 1683 roku odnowi) i wygnał z kraju jej ambasadora w Rzeczypospolitej, Franҫois de Béthune’a. Dzięki temu miał rozwiązane ręce i swój zmysł polityczny skierował ku Austrii.
Z listów Jana III kierowanych do Marii Kazimiery nie wynika, by chciał on dla siebie i dla potomnych jakiejś chwały – a liczył wszak już 54 lata i wypadało (a nawet należało) zwieńczyć własne skronie jakimś wiekopomnym czynem.
Tak też się miało stać – został zbawcą, bardziej nawet dla innych krajów Europy niż dla państwa, którym władał.
Cesarz Leopold I nie zachował się jednak wobec niego w sposób godny – zaraz po zwycięstwie wiedeńskim wydał nakaz, by Jan III nie wjeżdżał pierwszy do oblężonego miasta. Stało się jednak inaczej: komendant miasta Stahremberg nie znał rozkaz cesarskiego i wprowadził polskiego monarchę do Wiednia.
Obok wielkiej radości, którą król opisuje w listach („sam lud wszystek pospolity całował mi ręce, nogi, suknie; drudzy się tylko dotykali, wołając: »Ach, niech tę rękę tak waleczną, całujemy!«. Chcieli byli wołać wszyscy »Vivat!«”) przebija się poczucie nieprzychylności.
Sam Sobieski pisał o tym, „że i komendant krzywo tu patrzą na się na magistratem miejskim, bo kiedy mię witali, to ich nawet mi nie prezentował”. Zwycięstwo było wielkie i znaczna w tym była zasługa Jana III, jednak cesarz Leopold I nie chciał tego zauważyć.
Czy Jan III stał się przysłowiowym „kozłem ofiarnym” w ręku cesarza? Wszak już od czasów średniowiecza Austria wyznawała zasadę „niech inni prowadzą wojny, a ty szczęśliwa Austrio żeń się” (łac. [alli bella gerant, tu, felix Austria, nube]). Nie można wykluczyć i takiej wersji.
WIEŃCEM LAUROWYM UWIEŃCZYWSZY SKRONIE
Po zwycięstwie wiedeńskim rychło poczęły napływać do Jana III listy gratulacyjne. Warto rozpocząć ich listę od breve papieża Innocentego XI (1676-1691) z gratulacjami, datowanego na 25 września 1683 roku. Papież pospieszył nie tylko z listem gratulacyjnym z powodu Wiktorii wiedeńskiej, ale za pośrednictwem nuncjusza Pallaviciniego przysłał królowi w 1684 roku poświęcony kapelusz i miecz (przechowywane do dziś w Krakowie na Wawelu) oraz kabinet, czyli reprezentacyjny mebel skrzyniowy (przechowywany w Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie), a królowej złotą różę.
Dla uczczenia zwycięstwa pod Wiedniem papież ustanowił dzień 12 września świętem imienia Maryi, ponadto polecił wybić medal na cześć polskiego króla i nadał mu tytuł „Defensor fidei”.
Republika Wenecka na czele ze swoim dożą przez posła Morosiniego przesłała Janowi III życzenia, aby zdobył dla Rzeczypospolitej Konstantynopol. Podchwycił tę tematykę Wacław Potocki i napisał następujące słowa: „Zdarzy to miłosierny Bóg, że naszym Janem, Przebywszy nad Czarne Morze, staniem nad Jordanem, I będzie tam drugi raz pogańskie narody, Jako je chrzcił przy Dniestrze we krwi, miasto wody”.
Z 18 października 1683 roku pochodzi list gratulacyjny elektora brandenburskiego Fryderyka Wilhelma do króla Jana III, w którym czytamy m.in. o radości, jaką żywi elektor „o szczęśliwie uwolnionym Wiedniu od oblężenia i o haniebnej ucieczce nieprzyjaciół oraz o ponownie zadanej im klęsce pod Parkanami”.
Także król Anglii Karol II Stuart (1660-1685) wysłał z Whitehall list gratulacyjny datowany na 6 grudnia 1683 roku. Karol II deklarował w nim chęć udzielenia pomocy finansowej przeciwko sułtanowi, co pozostawało związane z misją posła Jana Gnińskiego młodszego (syna wojewody chełmińskiego i wielkiego posła Porty w 1677/1678, następnie podkanclerzego koronnego), wysłanego w 1683 roku do Francji, Anglii i Niderlandów Hiszpańskich celem zdobycia subsydiów na dalszą wojnę z Turcją.
Sobieski otrzymał także datowany na 29 października 1683 roku list gratulacyjny od władcy Szwecji. Z gratulacjami nie spieszył jednak aktualny król tego kraju Karol XI, lecz była władczyni, królowa Krystyna Wazówna (1632-1654). Jest to zrozumiałe, ponieważ władcy Szwecji mieli w Turcji sojuszniczkę i zwycięstwo wiedeńskie Jana III raczej ich nie cieszyło.
Eks-królowa Szwecji, będąca już po konwersji na katolicyzm, cieszyła się z wielkiego zwycięstwa. W jej liście czytamy m.in.: „Pan Bóg nasz, który jest jedyną zasługą i odpłatą wszystkich dzieł i spraw heroicznych, niechaj nadgrodzi WKMć najhojniej na tym świecie i na drugim w szczęśliwej wieczności, gdyż On sam jako wszechmocny i dobrotliwy, może te wszystkie trudy dla wiary świętej i obrony chrześcijaństwa poniesione samym sobą nadgrodzić dostatecznie”.
Ludwik XIV oczywiście nie pospieszył z gratulacjami do Jana III – w końcu tuż przed zawarciem traktatu zaczepno-odpornego z Austrią Rzeczpospolita zerwała stosunki dyplomatyczne z Francją. Jednak również cesarz nie wystosował odpowiedniego listu do Jana III.
JARZMO LIGI ŚWIĘTEJ?
Nawiązując do tytułu monografii wydanej niedawno nakładem wydawnictwa Muzeum Pałacu w Wilanowie warto zastanowić się nad polityką zagraniczną i wewnętrzną prowadzoną przez Jana III po 1683 roku.
Stolica Apostolska nie chciała rezygnować z królewskich planów dalszej walki z Turkami, toteż podjęte 1 marca 1684 roku w Linzu formalne rokowania nie szły gładko ze względu na sprzeczności interesów Wenecji i cesarstwa w Dalmacji (cesarz Leopold I powoływał się na prawa do korony węgierskiej). W traktacie ligi, zwanej potem Ligą Świętą, opuszczono więc sporną sprawę granic i żeglugi na Adriatyku, wprowadzając doń ogólne sformułowanie, że zdobyte tereny powrócą do ich wcześniejszych właścicieli.
Wszystko to umożliwiło zawarcie 5 marca 1684 roku zaczepno-odpornego przymierza między Austrią, Rzeczpospolitą i Republiką Wenecką, skierowanego przeciwko Turcji. Przymierze to, już w momencie formalnego zawiązania kryło w sobie zarodek późniejszych konfliktów.
Jak wpłynęło ono na sytuację wewnętrzną Rzeczypospolitej? Celem Ligi Świętej i papieża Innocentego XI było kontynuowanie wojny z państwem tureckim. Jan III oczywiście podchwycił ten plan, myśląc, że dzięki ewentualnemu zwycięstwu uda mu się przeprowadzić pewne reformy wewnętrzne we własnym państwie. Żadnych zwycięstw militarnych jednak nie osiągnął, co jednocześnie pociągnęło za sobą brak możliwości przeprowadzenia reform wewnętrznych, łączących się dla szlachty z widmem absolutum dominium.
Jak zauważa biograf Jana Sobieskiego, Zbigniew Wójcik, w latach 90. XVII wieku Jan III nie był już tym samym człowiekiem, który walczył pod Podhajcami, Chocimiem czy Wiedniem. Nie sposób temu zaprzeczyć. Warto spojrzeć już w samą metrykę monarchy – kiedy walczył pod Wiedniem miał 54 lata, był więc mężczyzną podstarzałym i schorowanym.
W 1686 roku udało się mu jeszcze zmobilizować siły i z armią liczącą ok. 36 000 żołnierzy wyruszyć na południe Europy, do Mołdawii. Wyprawa ta zakończyła się niepowodzeniem z powodu źle wybranej trasy, wiodącej przez suchy step, podpalany przez Tatarów. Nie powiodła się także wyprawa do Mołdawii w 1690 roku – posiłki cesarskie i transporty żywności z Siedmiogrodu nie nadeszły, a ludność mołdawska nie kwapiła się do popierania Polaków.
Tymczasem 2 września 1686 roku wojska cesarskie zdobyły szturmem Budę. W 1687 roku książę Karol Lotaryński zadał Turkom klęskę pod Mohaczem, w rezultacie której powstańcy węgierscy Emeryka Thökölyego zrezygnowali z dalszej walki i uznali dziedziczne prawo Habsburgów do tronu węgierskiego. W tym czasie Wenecjanie opanowali wybrzeża Peloponezu i zdobyli Ateny. W kampanii roku 1691 margrabia Ludwik Badeński pobił Turków pod Slankamem, a w 1697 roku książę Eugeniusz Sabaudzki zadał im jeszcze klęskę pod Zentą.
Po śmierci Jana III, który zmarł w 1696 roku, walki z Turkami o Mołdawię okazały się zbędne. Należało rozglądać się za rozwiązaniem dyplomatycznym. Po długich negocjacjach w Karłowicach (północna Serbia) 26 stycznia 1699 roku zawarto pokój między państwami Ligi Świętej (do której przyłączyła się Rosja) a Turcją Osmańską.
W efekcie muzułmańska potęga zgodziła się na ustępstwa terytorialne, oddając Węgry i Siedmiogród Habsburgom, Podole z Kamieńcem Podolskim i część prawobrzeżnej Ukrainy Rzeczypospolitej, a Peloponez i Dalmację Wenecji. Z Rosją zawarła Turcja rozejm, podpisany 3 lipca 1700 roku w Stambule, na mocy którego miała oddać Azow i zwolnić Moskwę z płacenia danin chanatowi krymskiemu.
Od roku 1683 Turcja Osmańska przeszła do defensywy – powstrzymane zostało jej dążenie do podporządkowania sobie znacznej części Europy, narzucenia islamu jako religii panującej i włączenia wielu narodów w system absolutystycznej władzy sułtańskiej.
A wszystko to Europa zawdzięcza Janowi III. O dyplomatycznym rozwiązaniu konfliktu z Turcją w 1683 roku nie mogło być mowy. Warto więc na koniec zapytać: na ile wycofanie się z Ligi Świętej pomogłoby, a na ile zaszkodziłoby Rzeczypospolitej i Janowi III?
Autorstwo: Grzegorz Kietliński
Źródło: Histmag.org
BIBLIOGRAFIA
1. „Jarzmo Ligi Świętej? Jan III Sobieski i Rzeczpospolita w latach 1684-1696”, pod red. Dariusza Milewskiego, Muzeum Pałacu w Wilanowie, Warszawa 2017.
2. Potocki Wacław, „Pisma wybrane”, PIW, Warszawa 1953.
3. Sobieski Jan, „Listy do Marysieńki”, opr. Leszek Kukulski, „Czytelnik”, Warszawa 1973.
4. Wójcik Zbigniew, „Jan Sobieski 1629–1696”, PIW, Warszawa 1983.
Komentarzy 13 to “Czy warto było wesprzeć Austrię?”
Sorry, the comment form is closed at this time.
JW said
Warto było iść pod Wiedeń, nie tyle wspierając Rakuzy, co występując przeciwko śmiertelnemu i zagrażającemu naszej wierze i cywilizacji wrogowi na cudzym terytorium, a tym samym nie narażając swojego kraju na zniszczenie. Ze strategicznego punktu widzenia Sobieski nie mógł postąpić lepiej. Fakt, że Turcja wtedy już słabła, ale wciąż była potężna. Oczywiście Sobieski nie mógł wiedzieć, czym w dalszej perspektywie czasu zaowocuje pomoc Austrii, ale też i Polacy (bo nie ukropoliniacy) powinni wreszcie zacząć zdawać sobie sprawę z tego, że w polityce nie ma przyjaźni, a bywają tylko sojusze. Polska miała interes w pogromieniu pohańców wespół z Austriakami, podobnie jak sto lat później oni mieli interes w rozebraniu nas. To bardzo proste.
Liwiusz said
https://science.orf.at/v2/stories/2934421/
09.06.2018
Spór o pomnik Sobieskiego
„Bitwa pod Kahlenbergiem” rozegrana 12 września 1683 roku zakończyła drugie tureckie oblężenie Wiednia. Obecnie wybuchł spór polityczny w sprawie postawienia pomnika Jana Sobieskiego, zwycięskiego wodza armii pomocy.(…)
Kilka dni temu okazało się, że rada doradcza ds. pomników miasta Wiednia odrzuciła zaproponowany przez stronę polską pomnik Sobieskiego.
https://science.orf.at/v2/stories/2867107/
Jak „wyzwoliciel Wiednia” stał się zagrożeniem
Pokonał Turków, był sławiony, budził strach i został politycznie zawłaszczony: historyczny wizerunek polskiego króla Jana III. Sobieski na przestrzeni wieków zmieniał się kilkukrotnie. Konferencja w Wiedniu bada obecnie motywy stojące za tym zdarzeniem.
Do dzisiaj Austriacy nie pozwolili postawić pomnika króla Sobieskiego.
Postawiono płytę, na której miał spocząć pomnik.
plausi said
Ostatni znaczący militarny sukces
i to w obronie obcego państwa, które przyczyniło się do likwidacji państwa polskiego.
Czy ktoś dostrzega w tym jakiś bezsens ?
I tak już dzieje się do dziś, n.p. kraina U.
Przypomnieć tu trzeba przemyślność i spryt polskich elit szlacheckich.
– https://pppolsku.wordpress.com/2016/08/07/gadz/#Heine
jak zręcznie budowały one naród polski z trzech grup
– https://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2023/10/150-lat-temu-90-polakow-uwazalo-sie-za-niewolnikow/comment-page-1/#comment-15837
————
NIE.
Nie „w obronie obcego państwa”, tylko w obronie cywilizacji chrześcijańskiej.
Admin
Marek said
Jak to się stało, że po szwedzkim potopie zaledwie 30 lat później wojsko polskie odnosi taki sukces?
Swarozyc said
Za wolność waszom i naszom….
——–
Za naszą też. Ale głównie za ocalenie cywilizacji chrześcijańskiej.
Admin
Swarozyc said
Ad2
ostatnie podrygi…
Peryskop said
Re 1 Don’t pieprz !
Masochizm narodowy podsycany przez wrogów.
Bitwa pod Wiedniem. Czy było warto?
340 lat temu wojska koalicji polsko-habsbursko-niemieckiej pod dowództwem Jana III Sobieskiego rozgromiły armię turecką oblegającą Wiedeń. Choć zwycięstwo było niekwestionowane, a legenda polskiego władcy rozlała się po całej Europie, po latach historycy zaczęli zastanawiać się, czy interwencja Rzeczpospolitej miała jakikolwiek sens.
Wybitny polski historyk Zbigniew Wójcik w opracowaniu dotyczącym położenia międzynarodowego Rzeczpospolitej w XVII wieku pisał:
Składając hołd Sobieskiemu jako wybitnemu dowódcy i politykowi, chyląc czoła przed bohaterstwem jego żołnierzy spod Wiednia, pamiętajmy, że załamanie potęgi ofensywnej Turcji i związanie się z Habsburgami… nie przyniosło Polsce właściwie żadnych realnych korzyści, a na dalsza metę, wobec wzrostu potęgi wrogich sąsiadów, właściwie szkody.
Kilka lat później powtórzył tę opinię w swojej biografii „Lwa Lechistanu” stwierdzając, że oceniając bitwę wiedeńską należy mieć w pamięci wydarzenia kolejnego stulecia. – To nie Turcy zagrażali państwu polskiemu w XVIII wieku, to nie Turcy zniszczyli je w kolejnych trzech rozbiorach, uczyniły to sąsiednie mocarstwa wśród, których była ocalona w 1683 roku Austria i sojuszniczka z późniejszej ligi antytureckiej, Rosja – podkreślał Wójcik.
Autor, pomimo zrozumienia dla decyzji Sobieskiego o zawarciu sojuszu z Monarchią Habsburgów i włączeniu się do wojny, efekty odsieczy oceniał więc jednoznacznie negatywnie, dodając łyżkę dziegciu do beczki miodu, jakim był mit wiedeński podsycany przez stulecia w polskiej historiografii i powszechnej świadomości Polaków. …
Posted by Marucha w dniu 2023-09-13
===
Re 2 : Do dzisiaj Austriacy nie pozwolili postawić pomnika króla Sobieskiego. Postawiono płytę, na której miał spocząć pomnik.
Adekwatnay symbol non-sensu „odsieczy” 1683.
===
Re 3 : Nie „w obronie obcego państwa”, tylko w obronie cywilizacji chrześcijańskiej.
Syndromów ci u nas naddatek !
– krzyżacki, wiedeński, sztokholmski, ulmowy, upaliński …
… w obronie cywilizacji chrześcijańskiej.
Czy warto było ?
San Domingo 1802
https://dzieje.pl/wiadomosci/mowia-wieki-polacy-na-san-domingo
Afganistan 2002–2021
Polski Kontyngent Wojskowy – wydzielony komponent Sił Zbrojnych RP, przeznaczony do przywrócenia bezpieczeństwa i odbudowy Afganistanu. Liczył początkowo ponad 100 żołnierzy, a w szczytowym okresie 2010–2011 prawie 2600, był największym kontyngentem wojskowym w całej historii misji pokojowych i stabilizacyjnych Wojska Polskiego.
Wskutek fałszywych oskarżeń Afgańczyków przez ekipę prezydenta G.W. Busch’a o udział w atakach insidejob 9/11 2001 na WTC i Pentagon.
Irak 2003–2008
Polski Kontyngent Wojskowy w składzie Międzynarodowych Sił Stabilizacyjnych w Republice Iraku.
Wskutek fałszywych oskarżeń Saddama Husseina o posiadanie „broni masowego rażenia”, przez gen. Colina Powell’a na forum ONZ.
2008–2011: Polski Kontyngent Wojskowy w Misji Szkoleniowej Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego w Republice Iraku.
Ponadto – w ramach wsparcia budowy zdolności obronnych Iraku, Polska na szczycie NATO w Brukseli, w dniu 22.05.2017 r. zadeklarowała przejęcie inicjatywy, jako Lead Nation (LN) – za szkolenie irackich żołnierzy w obszarze napraw i obsługiwania poradzieckiej techniki bojowej.
Głównym celem misji jest wspieranie Sił Bezpieczeństwa Iraku w odzyskaniu zdolności do zapewnienia bezpieczeństwa w rejonach odpowiedzialności.
Cele realizowane w ramach kontyngentu to poprawa zdolności sił specjalnych i bezpieczeństwo Iraku oraz zwiększenie zdolności w obszarze usprawniania techniki wojskowej.
Zwiększenie zaangażowania w misji: (od początku roku 2019 r.), tj.:
Mobilne Zespoły Treningowe (kierowane okresowo na teatr);
dodatkowo – pluton inżynieryjny;
dodatkowo – pluton ochrony i zespól doradczy.
NEWS : Zgodnie z postanowieniem Prezydenta RP z 14 czerwca 2023 misja została przedłużona do 31 grudnia 2023 r.
Po owocach ☹️
Zbiera się na wymioty …
? said
Re Admin – może i w obronie, ale bez tego Serbowie i Chorwaci też sobie poradzili.
rafalryszkiewicz said
Potęga Polski była niezachwiana ,po zwycięstwie się zaczął upadek Polski .
Głupi polacy jak zwykle dali się nabrać …….
Marucha said
Czuję się k…a zażenowany, musząc (po raz kolejny) wyjaśniać niektórym, że istnieje czas… i pisać banały.
Z perspektywy kilkuset lat jesteśmy tacy mądrzy, jak, nie przymierzając, salomonowe portki. Bo wiemy, co się wydarzyło później. Wiedzy tej nie mieli jednak ludzie ówcześni.
Gdyby Sobieski wiedział, jak Austria „podziękuje” Polsce za pokonanie nawały tureckiej, to być może wypiął by się dupą na całą sprawę. I – być może – Turcy po pokonaniu Habsburgów zwróciliby się przeciw osamotnionej Polsce. Ale to są tylko gdybania.
Nie opluwajmy własnej historii, gdy nie trzeba.
Swarożyc said
Trzeba było pozwolić Turkom zdobyć i spalić wiedeń a następnie zaproponować Austrii pomoc w zamian za Sląsk i ewentualnie Czechy.
No ale Machawellim to sobieski nie był…
a tak a propos Machiawelliego…
Znany żydowski syjonista i równocześnie duński krytyk literacki(to ten co tak wkurwił Dmowskiego w trakcie rokowań pokojowych w Wersalu) tak pisał o Polakach w swojej książce „Podróż do Polski”
” Narod zapalny i niepraktyczny, szlachetny, zywy, i lekkomyslny, narod ktory czuje wstret do wytezonej i dlugotrwalej pracy i zawsze mial pociag dowszelkich silnych i subtelnych rozkoszy, tak zmyslowych, jak duchowych, alektory przede wszystkiem kochal niepodleglosc do szalenstwa, wolnosc do liberum veto(…).
Polacy sa zywego temperamentu, jak poludniowcy, ale na prozno szukalbys u nich tego politycznego machiawelizmu, jakim celuja madrzy Wlosi, ktorzy pozwolili w swoim czasie Francji wyciagac dla siebie kasztany z ognia. Jest to narod, ktory w Legionach Napoleona setki razy krew przelewal za cudze interesa, bo trzymano przed nim sztandar z bialym orlem.
Tego rodzaju mlodociany, a nawet dziecinny entuzjazm nie jest z pewnoscia dodatnia cecha w wielkiej walce o byt, ktora sie obecnie toczy pomiedzy ludami w obecnych czasach wielkiego przemyslu i militaryzmu.
Zazwyczaj cechy te nie ida w parze z oszczednoscia, przedsiebiorczoscia,
umiarkowaniem i mieszczanska rozstropnoscia(…)”.
Swarożyc said
zapomniałem podać nazwisko owego żyda – George Brandes.
MarekWojcik said
Czy warto było zaznaczyć polską obecność pod Wiedniem?
Czy obrona chrześcijaństwa, nawet jeśli źle politycznie rozegrana, może być w pełni doceniona?
https://www.world-scam.com/archive/26337/554-polski-krol-ratuje-europe/
———-
Ocena po 300 latach…
Admin