Dziennik gajowego Maruchy

"Blogi internetowe zagrażają demokracji" – Barack Obama

  • The rainbow symbolizes the Covenant with God, not sodomy Tęcza to symbol Przymierza z Bogiem, a nie sodomii


    Prócz wstrętu budzi jeszcze we mnie gniew fałszywy i nikczemny stosunek Żydów do zagadnień narodowych. Naród ten, narzekający na szowinizm innych ludów, jest sam najbardziej szowinistycznym narodem świata. Żydzi, którzy skarżą się na brak tolerancji u innych, są najmniej tolerancyjni. Naród, który krzyczy o nienawiści, jaką budzi, sam potrafi najsilniej nienawidzić.
    Antoni Słonimski, poeta żydowski

    Dla Polaków [śmierć] to była po prostu kwestia biologiczna, naturalna... śmierć, jak śmierć... A dla Żydów to była tragedia, to było dramatyczne doświadczenie, to była metafizyka, to było spotkanie z Najwyższym
    Prof. Barbara Engelking-Boni, kierownik Centrum Badań nad Zagładą Żydów, TVN 24 "Kropka nad i " 09.02.2011

    Państwo Polskie jest opanowane od wewnątrz przez groźną, obcą strukturę, która toczy go, niczym rak, niczym demon który opętał duszę człowieka. I choć na zewnatrz jest to z pozoru ten sam człowiek, po jego czynach widzimy, że kieruje nim jakaś ukryta siła.
    Z każdym dniem rośnie liczba tych, których musisz całować w dupę, aby nie być skazanym za zbrodnię nienawiści.
    Pod tą żółto-błękitną flagą maszerowali żołnierze UPA. To są kolory naszej wolności i niezależności.
    Petro Poroszenko, wpis na Twiterze z okazji Dnia Zwycięstwa, 22 sierpnia 2014
  • Kategorie

  • Archiwum artykułów

  • Kanały RSS na FeedBucket

    Artykuły
    Komentarze
    Po wejściu na żądaną stronę dobrze jest ją odświeżyć

  • Wyszukiwarka artykułów

  • Najnowsze komentarze

    Ignorant o Magiczne słowo „antysemi…
    Józef Bizoń o Arcybiskup Viganò: Globalistyc…
    Bezpartyjna o Liberalne nieporozumienie
    Bezpartyjna o 20 lat w unijnej rzeczywi…
    Harakiri Sepuku o Liberalne nieporozumienie
    Harakiri Sepuku o Wolne tematy (29 – …
    Bezpartyjna o Wolne tematy (29 – …
    Bezpartyjna o Wolne tematy (29 – …
    Bezpartyjna o Wolne tematy (29 – …
    Porucznik Colombo o Wolne tematy (29 – …
    YN1 o Magiczne słowo „antysemi…
    Boydar o …Oto dziś dzień krwi i c…
    Listwa o Hydra podniosła łeb. Jak przez…
    nowacki nowack o Roman Fritz w obronie normalno…
    Listwa o Arcybiskup Viganò: Globalistyc…
  • Najnowsze artykuły

  • Najpopularniejsze wpisy

  • Wprowadź swój adres email

    Dołącz do 709 subskrybenta

Neokatechumenat – c.d.

Posted by Marucha w dniu 2007-12-06 (Czwartek)

Artykuł o „Neokatechumenacie” okazał się być bez wątpienia najpopularniejszy na moim blogu, sądząc po liczbie wpisów. Wszystkim, zarówno tym, którzy ze mną się zgadzali, jak i tym, którzy się nie zgadzali, szczerze dziękuję. Od tych, którzy się ze mną zgadzali, dowiedziałem się niektórych nowych dla mnie rzeczy lub poszerzyłem wiedzę na tematy mi znane. Ale chyba jeszcze więcej dowiedziałem się od swoich przeciwników – ich wypowiedzi były bardzo znamienne i wiele mówiące, niezależnie od intencji ich autorów.

Na początku – może nie najważniejszy fakt: nieoczekiwanie duży procent zwolenników „neokatechumenatu” wypowiadało się w sposób agresywny, napastliwy, lub wręcz chamski. Oczywiście większość tego typu wpisów nie została wpuszczona na forum lub została wkrótce usunięta: nie wnosiły do dyskusji nic nowego, zawierając głównie ataki osobiste, nierzadko pisane knajackim stylem, czy nawet pospolite wulgaryzmy, co jest ewidentnym zaprzeczeniem głoszonych zasad chrześcijaństwa.

Po drugie, niektórzy „neokatechumeni” mają wyraźne problemy z formułowaniem myśli, gramatyką języka polskiego oraz logiką. Oczywiście nie każdy musi umieć pisać, jak zawodowy dziennikarz, ale o czymś to jednak świadczy: o niezbyt głębokim wykształceniu i niezbyt wysokim poziomie intelektualnym, z którym na ogół idzie w parze niezdolność do analizowania rzeczywistości oraz dostrzegania pewnych zjawisk.

O wiele ważniejsze jest, iż zwolennicy „neokatechumenatu” mają dość swoiste nastawienie do spraw wiary – bardziej nakierunkowane na korzyści w życiu doczesnym, niż wiecznym, co jest charakterystyczne dla judaizmu. Jest to zrozumiałe, gdy przypomnimy sobie, iż „Kiko” Arguelo jest, jak to się obecnie mawia, urodzony w rodzinie żydowskiej.

W ich postingach przewija się stały motyw: neokatechumenat mi służy, dobrze się czuję wśród tych ludzi, jest fajnie… Pięknie, ale dokładnie to samo mogą powiedzieć zarówno członkowie sekty jehowitów (każdy jehowita potwierdzi, że jest mu wśród jehowitów dobrze), jak i członkowie klubu turystyki górskiej, którym też jest dobrze we własnym towarzystwie. Co jednak z życiem wiecznym? To, z czym mi dobrze na na ziemi, niekoniecznie jest dobre dla mego zbawienia. Neoktechumeni, jako chrześcijanie, i to podobno z awangardy, powinni to wiedzieć – a nie wiedzą.

O czym świadczy to, że np. dzięki uczestniczeniu w „neokatechumenacie” jakieś małżeństwo się nie rozpadło, albo rodzina się scaliła? Czy jest to dowód na prawowierność tej sekty? Przecież takie same świadectwa można usłyszeć z ust zielonoświątkowców, adwentystów czy mormonów.

Polski katolicyzm, acz powszechny, nie znamionuje się szczególną głębią ani znajomością własnej wiary, co dyskusja o neokatechumenacie tylko potwierdza. Liczne wypowiedzi zawierają dowody na kompletne niezrozumienie, czym jest np. nieomylność papieska, co to jest herezja i schizma, czym jest posłuszeństwo hierarchii, jakie jest znaczenie Tradycji itp. Nic więc dziwnego, że właśnie na podłożu niewiedzy najłatwiej operują sekty typu „neokatechumenatu”, nie tylko siejąc jawne herezje ale i doprowadzając do rozsprzężenia liturgii. „Kiko” staje się ważniejszy, niż Apostołowie, niż Ewangelia, niż dwa tysiące lat tradycji. Potrzeba posiadania własnego, nieomylnego guru, charakterystyczna dla ludzi o chwiejnych poglądach, usuwa w cień przesłanie Mesjasza.

Komentarze 33 to “Neokatechumenat – c.d.”

  1. lawer said

    To co Pan pisze to zwykłe kłamstwa! Nic Pan nie wie o Neokatechumenacie i jego członkach! We wspólnotach przeważają osoby wykształcone! Obserwowałem Pańskie liczne fora i to, że komuś jakaś literka na klawiaturze nie wskoczyła to nie powód aby go obrażać! I to po jednej jak i po drugiej stronie piszących! Po prostu nie miał Pan żadnych poważnych argumentów do osądzenia Drogi, bo takich nikt nie ma!!!

  2. Ireneusz, paulin said

    Przeczytałem Twój wpis i sądzę, że jesteś człowiekiem inteligentnym, biegłym w stylistyce i logice. Judasz też był inteligentny i jako jedyny z Dwunastu pochodził z miasta (Isz-karioth zn. człowiek z miasta Karioth) W porównaniu z innymi był „kimś”. Inteligencja go zwiodła, bądź czujny i pokorny, o to Cię proszę. Idąc za Twoją opinią co do „Drogi” wynika, że pierwszym sekciarzem w Kościele katolickim był papież JPII, który zatwierdził Drogę Neokatechumenalną i Jej Statuty w Uroczystość Św. Apostołów Piotra i Pawła 9 czerwca 2002r. Drugim sekciarzem jest obecny papież, bo jako kardynał sprowadził „Drogę” do Niemiec. Pozostali sekciarze to biskupi, którzy przyjęli „Drogę” do swoich diecezji. W tym i Papieska Rada do Spraw Świeckich nie jest bez winy, bo wydała dekret zatwierdzenia (1390/02/AIC-110). Do wielkiego międzynarodowego spisku dołącza się też Kongregacja Kultu Bożego, która zatwierdziła Statuty. Statut do wglądu na stronie http://www.camminoneocatecumenale.it/pl/statuti.htm , ale cóż to znaczy wobec Twojej opinii!? Gdy przeczytałem Twoją notkę pomyślałem, że prawdziwi nieprzyjaciele Kościoła nie są na zewnątrz, ale wewnątrz. Modlę się, byś się z nimi nie skumał. Ponieważ dużą wagę przykładasz do Tradycji, wypada mi zakończyć: niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

  3. Leta said

    Ireneuszu czy Twój nick sugeruje jedynie czy faktycznie jesteś osobą duchowną ? pytam bo to by dużo zmieniało ….. ale jak na razie jesteś jedynie forumowiczem ….. więc rozjadę Cię jak każdego zapatrzonego w siebie małego formatu człowieka …. który ma prawo (albo mu się jedynie wydaje) że ma prawo oceniać innych …. a że gdzieś usłyszał że ocenianie wprost jest be …. to robi to tak trochę na około ….
    Ireneuszu ! nie rób nikomu wody z mózgu …. z Twojej wypowiedzi wynika że to Kiko przyniósł do podpisu własnoręcznie opracowany Statut DN ….. Jan Paweł II użył wszelkich znanych sobie metod by spowodować stworzenie Statutu DN w ten sposób by nauczanie na DN było zgodne z nauczaniem Kościoła Katolickiego ….. Ireneuszu wskaż choć jedną wypowiedź Jana Pawła II , Benedykta XVI czy jakiegokolwiek biskupa który by popierał metody stosowane na DN jak publiczne „przesłuchiwania” dotyczące wszystkich słabości swego życia ….. jak przyjmowanie Eucharystii w pozycji siedzącej ….. odprawianie Mszy św. dla „wybranych” ….. itp.
    Ireneuszu nie wystarczy przeczytać notki pana Maruchy …. by podzielić opinię lub nie…. pana Maruchy należy przeczytać przeszło 1000 wpisów no wątku dotyczącym DN …..
    Ireneuszu wykaż się pokorą i cierpliwością i zadaj sobie trud i przestudiuj wątek „Neokatechumenat czyli Kościół św. Kiko ….. a później z pełną odpowiedzialnością podejmij decyzję kto bardziej jest „potrzebujący” …. i bardziej wymaga modlitwy by się nie zatracił ….

    „Kiko afferma: «Padre, io so che lei ha scritto tutte quelle cose per amore della Chiesa», padre Zoffoli lo corregge:

    «Per amore della verità!» Ireneuszu dlaczego nie możesz podać linku gdzie znajdzie się dokument aktualny a nie ten który stracił ważność kilka miesiący temu …. «Per amore della verità!» to hasło moim zdaniem powinno przyświecać wszystkim Chrześcijanom ….

    pozdrawiam

  4. Franciszek said

    Panie Marucha zachowuje sie pan jak typowy świadek jehowych komentuje tylko to co wygodne.

  5. Wisła Kraków said

    Panie Marucha czy słyszał pan o dożywotnim zatwierdzeniu statutów przez Benedykta 16??

    Teraz kiedy statuty są zatwierdzone Kościół otwarcie potwierdził że zgadza się na obecność Neokatechumenatu w kościele katolickim, więc proponuje panu zamknąć wątek.

  6. Marucha said

    No właśnie nie słyszałem, a mam dość dobre kontakty ze środowiskami katolickimi.

    Jeśli jednak Pan twierdzi coś przeciwnego – to b. poproszę o podanie mi źrodła tej informacji, np. link do oficjalnej strony Stolicy Apostolskiej. Zanim go nie otrzymam, będę traktował wszelkie zapewnienia o „zatwierdzeniu” statutów jako pustosłowie.

  7. Leta said

    Wisełko skarbeczku 🙂 ten kto Ci powiedział o „dożywotnim zatwierdzeniu statutów” jest tak samo wiarygodny jak zabawy z dzieciństwa w głuchy telefon ….pomijając już całkowicie zniekształcanie słów 🙂 dożywotni to Wisełko można dostać wyrok a nie statut …. zastanów się do końca życia mojego Twojego czy Papieża czy Kiko …… zanim ogłosisz jakąś rewelację zastanów się nad jej sensem 🙂 nie wszystko co mówię katechiści jest prawdą 🙂

    Pozdrawiam

  8. Marucha said

    Dlaczego neoni stale kłamią? Nie tylko zresztą na temat statutów. Czy tego ich uczy „Kiko”?
    Czy też zatracili już zupełnie własny rozum i biorą za dobrą monetę wszystko, co usłyszą od swych „katechistów”?

  9. dawidek said

    Statuty Neokatechumenatu zatwierdziła Stolica Apostolska w Telawiw.
    Oto oficjalny link: https://marucha.wordpress.com/2007/12/06/neokatechumenat-cd/#comment-9858

  10. Lach said

    Rada papieska a gdzie Papież? A?

    Stolica Apostolska zaaprobowała statut Drogi Neokatechumenalnej – działającego od blisko czterdziestu lat jednego z bardziej popularnych ruchów w Kościele katolickim.

    Odpowiedni dekret w tej sprawie wydała 28 czerwca Papieska Rada ds. Świeckich. Z rąk przewodniczącego Rady, kardynała Jamesa Stafforda, dekret przyjął inicjator ruchu Francisco (Kiko) Arguello, któremu towarzyszyła grupa czterdziestu katechistów oraz ks. Mario Pezzi.

    Jak poinformowano w biurze prasowym Stolicy Apostolskiej, o zatwierdzenie statutu Drogi Neokatechumenalnej prosiło Papieża wielu biskupów z całego świata.

    Na mocy obecnej decyzji Stolicy Apostolskiej, założona w 1964 r. w Hiszpanii wspólnota otrzymała strukturę prawną w łonie Kościoła katolickiego. Droga Neokatechumenalna obecna jest w ponad 100 krajach świata i liczy ponad 15 tysięcy wspólnot. W Polsce działa w 35 diecezjach i liczy ok. 800 wspólnot.

    Jak twierdzą jej założyciele, wspólnoty neokatechumenalne, w duchu II Soboru Watykańskiego starają się pomóc wiernym w ponownym odkryciu sakramentu chrztu świętego. Angażują się między innymi w przygotowanie dorosłych do przystąpienia do wspólnoty Kościoła.

    Z okazji zatwierdzenia statutu wspólnoty neokatechumenalnej kard. Stafford będzie sprawował uroczystą Eucharystię 30 czerwca w centrum tego ruchu w Porto San Giorgio nad Adriatykiem.

    KAI (ts //ad)

  11. Mucha Plujka said

    30 czerwca? To już z datą wyprzedzającą?

  12. Lach said

    Oto w tych słowach zawarta jest cała tajemnica zamiarów:

    „A poza tym o jakim “tronie” mowa? Tron ma Bóg w niebie, papież jedynie katedrę – jako symbol naucznia UNK.”

    #15 „Teoria a praktyka…”

    Jaka na to rada? Przetrzymać ich, a wszystko wróci do normy. Wszak też są śmiertelni.

    A jak nie? 🙂

    Dawno już ta niby fikcja – „teoria spiskowa”, ujrzała światło dzienne. Ludzie z narodów się zorientowali… a wszystko już było i Luteranizm i Protestantyzm i nawet Wiosna Ludów już była i Rewolucja Radziecka o okrągłym stole nie wspomnę.

    Czego one w moi Kościele szukają i co chcą od mego Papieża. A?
    Pobudujcie sobie swój u …..Palestyńczyków.
    Na ziemi jest wiele miejsca i na Wasze budowanie, to przyleźli tutej.
    Ot namolne

  13. guła said

    A co znaczy słowo „zaaprobować” w polityce i wydać stosowny dekret. – ktoś mnie oświeci?

    A swoją drogą ciekawym bardzo na ile im pozwolą.

  14. opinio said

    …dekrety swoje i zgnilizna zycia swoje….

    urywek z canad. yahoo, z jahalinkowej Francji:

    jest zakazane (surowe kary…!) chowac na cmentarzu osoby ktore nie posiadaja tam wykupionego miejsca..Ostrzezenie wydane przez mayor’a francuskiej wioski

    „It is forbidden for any person not having a plot in the cemetery … to die on the territory of the village,” the mayor of the southwestern village of Sarpourenx wrote in a decree that warned of „severe punishment” for offenders.

  15. Lach said

    Panie Opinio, nie rozumiem. W kraju to zwyczajna rzecz.
    W starej Europie nie ma tyle wolnej ziemi co w „kanadzie”

  16. opinio said

    …bys Pan srodze sie zdziwil widzac przebieglosc-szczwanosc tutejszych landlords (tych co sprzedaja ziemie pod budowe – kazda piedz sprzedanej ziemi, to dodatkowy szekel wbity w plecy reaka-emigranta..): parcela + dom z reguly siedzi na powierzchni nie wiekszej niz 15m x 25m….I w zwiazku z powyzszym przepisy budowalane/przeciw-pozarowe musza byc zaraz nagiete geszeftnie, zeby sprostac w/w wymogom

  17. Lach said

    Standardowa polska parcelka miała 250 m2, o ile pan pamiętasz. Co na tym stawiacie, „Kanadyjskie Domki” – d.k.w.?

  18. Lach said

    DKW (dykta+klej+woda) i sterta wełny bazaltowej? 🙂 i czym te domy ogrzewacie? Olejem opałowym czy MWATami?

    Ponoć Ruskie sprzedają prototypy silników Tesli na Tachiony, który to projekt (w jednym egzemplarzu) jest zamknięty w sejfie prezydenta USA.

    Ale czego to się nie robiło dla idei. Wynieśli bombę A i przy okazji silnik.
    Pracuje za darmo jak nie przymierzając goj 🙂

  19. Lach said

    Późno się zrobiło.
    Miłego dnia panie Opinio.

  20. opinio said

    ..prawda, bo sa przerazliwie „ekonomiczne”…przecietny dzisiaj dom w Kanadzie, w moim regionie tylko $300,000. Rozne sa systemy ogrzewania: wodny, elektryczny, olejowy etc. A czasami najprostszym i najbardziej ekonomicznie/skutecznym ogrzewaniem jest prosty zimowy plaszcz…..Samo zycie, prawda? Tez pozdrawiam

  21. Lach said

    Wiesz Pan Panie Opinio budownictwo indywidualne w kraju nadal opiera się o tradycyjną technologie. (Mało tego co niektórzy egzekwują stricte tradycyjną i „nie ma się zmiłuj”). Tak ja „domki kanadyjskie” są budownictwem tradycyjnym dla „kanady” które przecież tradycyjne nie są.

    Był w Kraju okres kiedy ludziska, o zgrozo, czemuś to, koniecznie chcieli budować na sposób amerykańskiej północy. Ale minęło. Pozostały dokumentacje ściągnięte z północnej Ameryki, ich adaptacje itd. słowem DKW( – był kiedyś taki samochód)

    Za 300.000 baksów postawiłbyś Pan w Polsce dom z „interesem” w nim czy obok (np uwzględniając mundial – o ile odbędzie się w kraju, choć to nie ma większego znaczenia) wliczając w to i parcele około 2500 m2 za które to cacko w „kanadzie” trzeba by było zapłacić ze trzy miliony zielonych.

    ZAP nam nie tak dawno, na WP, wytykał to murowane budownictwo. Pogubił się, będąc w kraju, po tak długiej rozłące.

    A nawiązując do Tematu strony to ziściły się słowa Jezusa Chrystusa i wiara która odrzucili rozprzestrzeniła się między narodami.
    Czyżby się opamiętali?

    Jeżeli tak to dlaczego mam wrażenie i nie tylko ja, że te neo traktują instrumentalnie, wiadomi. Niczym sposób w interesie.

  22. opinio said

    tak panie Lach, architektura to wdzieczny temat. A propos Europy i Ameryki prosze zwrocic uwage na diametralna roznice:

    http://www.mrbrooks.info/2007/12/europe-vs-america-girls-overweight-obesity/

    ktora by Pan wybral?

  23. opinio said

    …Panie Lach, jeszcze raz: ktora by Pan wybral…strone swiata (znowu zostalem zle zrozumiany)?

  24. Lach said

    Nigdzie się nie wybieram, nawet teoretycznie.
    A w ogóle to stawiasz Pan retoryczne pytania.

  25. K. said

    papież nie uznał neo, ale tylko dał okres próbny z wytycznymi ktore neo musi poprawic w odprawianu swojego teatrzku – bo z Eucharystia ma niewiele co wspolnego.
    Spozywanie komuni na siedzaco to raczej spozywanie ciasteczka…
    Osoby z ruchu neo mydlą oczy, Dlaczego nie ma wszystkich modlitw jak we mszy ? (Orate fratres)jak zgodnie z zaleceniami papieża nie wolno ujmować nic z CZĘŚCI MSZY ŚWIĘTEJ. Msze w sobote? …żydostwo??? DN nie ma jedności z Kościołem, bo inaczej sprawuje Najświętszą Ofiarę
    i to dla wtajemniczonych, by nie gorszyć pozostałych
    W Neokatechumenacie nie podejmuje się teologicznego czy katechetycznego kształtowania
    członków „drogi”. Całe kształcenie polega na przekazywaniu od „góry” katechez – pouczeń.
    Ludzie oddani jedynie neokatechumenatowi są często fanatykami jego zwolenników,
    nie akceptujących żadnej jego krytyk W rezultacie droga neokatechumenalna prowadzi często do swoistego zniewolenia człowieka, …jako wymaganie przedkładania obowiązków neokatechumenalnych ponad obowiązki wobec najbliższych.

  26. bik said

    NIe byłem w stanie śledzić pełnej dyskusji o Neokatechumenacie, bo trafiłem na nią ostatnio, a zapisy poprzedniej edycji komentarzy sięgały około 1700 pozycji. Dyskusja ta w zasadzie nie prowadzi do niczego. Owszem, ja będąc około 10 lat na drodze mogę coś niecoś z niej wywnioskować, ale i to niezbyt pewnie. Ale mogę to zrobić zarówno w odniesieniu do ludzi popierających, jak i zwalczających DN. POdsumowanie dyskusji P. Maruchy – mocno nieobiektywne. Powołuje się na blogi, które opublikowane nie zostały, więc musimy mieć zaufanie do Tegoż, iż istotnie istniały, i należało je usunąć. Ale możliwe że istniały, bo wszak liczne zostały jednak ukazane, ale wcale nie prezentują tak niskiego poziomu, jak administrator blogu sugeruje. Niemniej jednak, z tego komentarza wynika, iż P. gajowy od początku miał wyrobione zdanie, i żadna dyskusja nie mogła tego zmienić, w związku z czym na tym forum nie da się zaproponować pewnych rozwiązań, które powziąć by należało, jeśli istotnie spróbowalibyśmy zrozumieć taki dziwny twór, jakim jest Neokatechumenat. I zresztą nie tylko on. Problem jest szerszy. Na wstępie warto zauważyć, że zarówno zwolennicy jak i przeciwnicy mają swoje racje. Problem na przyklad w tym, że skomplikowana sytuacja powstawania dokumentów i Tradycji Kościoła spowodowała już dostateczny zamęt w rozumieniu czegokolwiek w sposób bezdyskusyjny, i trudno będzie teraz dociec, kto tak naprawdę ma rację, gdyż dostrzeganie rozbieżności między Pismem Świętym a dokumentami Kościoła Katolickiego nie są po prostu sprawą protestantyzmu. Sadzę jednak, iż nie to jest główny w tym wszystkim problem. To są kwestie, które mogłyby być rozsrzygnięte zakładając dobrą wolę stron, i przede wszystkim możliwość Bożej igerencji w różne sprawy, która mogłaby jakoś powyjaśniać różne kwestie, utarczki, różnice zdań. I tu się zaczyna sedno sprawy. Przeciwnicy neokatechumenatu, oraz ci, którzy w nim nie byli, mają jakieś informacje na ten temat, i widzę, że część tych informacji jest prawdziwa, część prawdziwa hipotetycznie ( to znaczy mogło gdzieś tak być, ale nie musiało), a część zupełnie nieprawdziwa. Nie jest tak, oczywiście, że prawdziwe są tylko pozytywy, a negatywy nie. Lub odwrotnie. Problem w tym, że po tylu latach Drogi mam wrażenie, że nadal nie do końca rozumiem w co tu się gra. Prawdą są oczywiście etapy Drogi. Prawdą jest, że część katechez dotyczących np. rodziny może być postrzegana jako fundamentalistyczna. Nieprawdą jest, że wprowadza się jakiś przymus płacenia dziesięciny (może to jeszcze nie mój etap). Czy dla katechistów i Kiko Droga to po prostu dobry interes? Też nie takie pewne. Z jednej strony ktoś musi katechistów utrzymywać, ale wcale nie oznacza to jakiegoś ogromnego drenażu finansowego wspólnot, które, jak moja, ma z nimi kontakt raczej rzadko. Jest jedynie pozostawiony pewnien program do realizacji, i nikt nad nami nie stoi,i nie pilnuje. Inna rzecz, że po pewnym czasie rozlicza, z tego co zrobione. Dotyczy to różnych zadań, między innymi tzw. skrutiniów etapowych. Czy zatem wszelkie podejrzenia o nadużycia są bezpodstawne? Nie jest to takie pewne. Sądzę, że są tu pewne błędy, i nadal mam zamiar domagać się od władz Neokatechumenatu wyjaśnień, i albo okaże się, że jestem w błędzie, albo postaram się rzecz wyjaśnić na formu władz kościelnych. Przy czym nie chodzi mi tu o kwestie liturgiczne. Ja nie jestem w stanie uzyskać objawienia Pańskiego na temat tego, czy Bogu podoba się hostia czy łamanie chleba, na siedząco czy na stojąco. Nawiasem mówiąc, mojej wspólnocie bardzo niedelikatnie postawiono ten proble w parafii, tak, iż wielu poczuło się dotkniętych, choć po mnie takie rzeczy spływają jak po gęsi (widać w wielu sprawach nią jestem). Ale cóż, wspólnota słyszała odgórny instruktarz katechistów, że ma być posłuszna proboszczowi, więc jest. Komunia jest pod dwoma postaciami, ale w kolejce na stojąco. Prawdą jest, że DN usiłuje kształtować relację do pieniądza, ale nie tylko, zachęcając do hojności. Obowiązany jestem nadal tajemnicą, dlatego szczegółów zdradzać nie mogę, chociaż sądzę, że z przecieków informacyjnych przeciwnicy i niezrzeszeni i tak się wszystkiego dowiedzą. W każdym razie rezultaty owej hojności, jakkolwiek nie są bez znaczenia dla katechistów, jednakże wcale nie dzieje się tak, iż trafiają one do ich kieszeni. Ujawnię jeszcze, iż owa hojność jest dziś dla mnie jednym z poważnych punktów zaczepienia w dyskusji z katechistami na temat tego, czy takiego postępowania chce od członków Bóg, czy też nie. O co chodzi? Jeszcze raz przepraszam za enigmatyczny sposób pisania, ale obecnie to konieczne: czy możliwe jest, aby katechista był tym, który może powiedzieć katechizowanemu jak ten ma się zachować, aby Bóg zachował się tak a nie inaczej? Jeżeli tak, to katechista musi mieć na ten temat pewną i niezbitą wiedzę, i winien wziąć za nią odpowiedzialność. Właśnie ów brak odpowiedzialności był tematem zarzutów w niektórych blogach. Jedną kwestią zatem, jakiej zamierzam użyć sam, i proponowałbym członkom Neokatechumenatu, to właśnie wymóg jasnego, i precyzyjnego ustalania wszelkich umów dotyczących wszelkich zobowiązań jakie są przez Drogę nakładane, oraz wzajemnej odpowiedzialności za ich skutki. Dlaczego w ten sposób, i co to może dać? Mam nadzieję, że przy pewnej odwadze nikt na Drodze postawie takiej, zwłaszcza jeśli będzie dobrze uargumentowana, nie będzie mógł zarzucić buntu. Wszak już prawo mojzeszowe twierdziło, iż każdy prorok Pański ma być wypróbowany, czy jego słowa się spełnią. Dochodzimy do kolejnego problemu, który czasami pojawiał się w komentarzach. Dla jednych uratowana rodzina, liczne dzieci, i tym podobne sprawy były znakami obecności Bożej na drodze, dla innych nie. Pytanie zatem: czy można przyjąć, że istnieją takie znaki, które mogłyby potwierdzić, że Bóg przyznaje się do Drogi i nie budzić takich wątpliwości? Ale to nie koniec. Jak interpretować sytuację, kiedy owe znaki zachodzą w każdym przypadku, jak interpretować, gdy nie w każdym, a jak, kiedy nie zachodzą nigdy? A co jeśli nie zachodzą zawsze te przewidziane, ale zachodzą inne? Ja na przykład sądzę, że u mnie we wspólnocie zaszły te przewidziane, ale nie zawsze, a u mnie zaszły te inne, co z jednej strony wywołało u mnie zjawisko wiary, bo o pewnych faktach mogę teraz świadczyć przed każdym trybunałem, a z drugiej strony przez brak realizacji spodziewanych postawiły mnie przed ogromnymi problemami, co wymaga teraz bezpardonowej rozmowy z katechistami. Co mogę do tego dodać? Niech mnie za to zabiją jak mnie znajdą, ale wiem, że rozbudowa warszawskiego Redemptoris Mater napotkała onegdaj na niemałe trudności finansowe, co łatały zbiórki we wspólnotach. Można więc się zasatanawiać, czy owa zachęta do hojności nie miała na celu ratownia sytuacji. A wtajemniczeni Neoni mogą się nad tym zastanawiać tym głębiej z innych względów. Kwestia finansowa, przyznam, jest dla mnie na Drodze bardzo niejasna. Reasumując: mówiąc o rzeczywistości Drogi mówimy o tworze, do którego w jakimś stopniu przynajmniej może przyznawać się Bóg, choćby z racji tego, że jest to wspólnota wierzących pochylających się nad Pismem Świętym. I nie tylko zresztą. Nie jest prawdą, iż za całą wiedzę w Neokatechumenacie służy jedynie Pismo i odgórne katechezy. Członkowie wspólnot rozpracowują SAMI mnóstwo wiedzy z zakresu: historii i teologii biblijnej, historii Kościoła,dokumentów i problemów Kościoła. Niemniej jednak mogą zachodzić na Drodze takie zjawiska, które powodują, że część ich członków poczuje się jak w sekcie. Były one wymieniane w wypowiedziach: pewnego rodzaju jednak presja, (tórej można się przeciwstawić, ale trzeba mieć wówczas trochę własnego kręgosłupa, ale tak by nie wchodzić na głowę, i umieć to uargumentować), nacisk (poniekąd słuszny) na obowiązkość, wrażenie jedynie słusznego celu (choć nie brak wypowiedzi, że na Drodze nikt być nie musi, w Kościele jest zbawienie). Można zatem postawić hipotezę, że ten, który zakładał Drogę, mógł chcieć jak najlepiej, i wychodził z najsłuszniejszych jego zdaniem założeń. I te założenia jakoś zaowocowały, a Watykan widząc nagle wielki ruch prorodzinny, misyjny i powołaniowy, tyko się cieszy i popiera. Jednakże z Neokatechumenatem może się dziać to samo, co dzieje się z tysiącami innych zrzeszeń i organizacji, które istnieją trochę dłużej niż kilka lat, zwłaszcz tam, gdzie nie ma dobrego systemu kontroli. Klasyczny przykład z historii Koscioła , to powstanie zakonu Dominikanów, jako wyraz protestu na obrastanie zakonu św. Franciszka w piórka. Droga istnieje kilkadziesiąt lat, a zło ma to do siebie, że wychodzi z niezauważalnych kątów, zanim się ujawni. Problem zatem z Drogą może być albo ten, że ja tu wszystkiego nie rozumiem, i to ja jestem ten zły, który nie pojmuje a szkaluje, może być tak, że istotnie, coś się „sypie”, ale mało kto to dostrzega, bo istotnie, fanatycznie wierzy w Drogę, i nie analizuje, pomimo iż sami katechiści przyznają, że są tylko ułomnymi ludźmi. Jeśli natomiast już ktoś w końcu zauważa, to jest rozbity, ma dość, tym bardziej, im mniej miał wcześniej własnego zdania, i odchodzi zniechęcony. Jeśli zatem walczyć bezpardonowo z Neokatechumenatem, to oznacza wylewać dziecko z kąpielą. Jeśli ja i inni ludzie na Drodze doświadczali znaków, to sądzę, że wytrwała modlitwa wyjednać w końcu by musiała także jakieś znaki w sprawie Drogi, tak, by sprawy były jasne. Poza tym potrzebna byłaby duża czujność na różne treści i wydarzenia zachodzące na Drodze, przy czym przy podawaniu tych informacji należy przestrzegać tych dwóch prostych zasad:
    1.czego gały nie widziały, o tym jęzor nie ple ple (przepraszam za język dosadny, ale chyba słusznie)
    2.jeśli coś wiem z innego źródła, podaję je, aby inni mogli oszacować jego prawdopodobieństwo.
    Ponadto, jak wspomniałem, dążyć do pełengo wyjaśnienia zagadnień spornych, a jeśli nakazane będą jakieś zalecenia, które w znacznym stopniu wpływałyby na egzystencję, żądać wzięcia odpowiedzialności. Jeśli to nie odniesie skutku, pozostaje samotna droga, lub z myślącymi podobnie, do władz Kościoła. I cały czas modlić się o rozeznanie. To w końcu musi przynieść jakiś efekt.
    Co jeszcze warto zrobić? Zbierać informacje (pewne informacje), zaprzestać jałowej wymiany zdań, pogrupować zadania celem badania Neokatechumenatu na kilka grup osób, np: finanse, grupa modlitewno – rozeznająca, zagadnienia dokrynalne, zagadnienia liturgii. Z pewnością cenne byłoby zbieranie świadectw ludzi, którzy tak są na Drodze, jak i z niej odeszli.
    Wiem, że w rewirze gajowego Marucha tak się nie stanie jednak. Dlaczego? Właśnie powyższa wypowiedź mi to sugeruje. To jest tylko forum dyskusyjne, gdzie można tylko poargumentować lub pokrzyczeć, udowodnić sobie własne racje, i uznać sprawę za zakończoną. Ja właśnie nigdzie, ani w Neokatechumenacie, ani poza nie znalazłem w ludziach postwawy badawczej, ktróra by mówiła: nie wiemy, dowiedzmy się. W odpowiedzi cały czas słyszałem teksy o niewiernym Tomaszu. Niestety, w obecnej skomplikowanej sytuacji owego Apostoła, ktróry, jak sądzę, też został zbawiony, choćby za dązenie do prawdy, ja muszę pochwalić. Inaczej zwariujemy.

  27. ewangard said

    Podoba mi się ta sprawa z badaniem . Dość dużo ludzi ma zranienie po wielu wspólnotach w kościele. No i potem mówią „nie krytykój , nie zniechęcaj, inni się tam odnajdują ” . Podoba mi się ten pomysł – to badanie rynku. Ludzie się boją „naskoczyć na neokatechumenat oficjalnie , bo najważniejszy to STATUT , który i tak jest tylko lepem na uspokojenie sumienia. Tak naprawdę mamy już statut napisany . To EWANGELIA. Kto będzie przestrzegał statutu jeśli nie przestrzegają tak istitnych dla zbawienia przykazań. Czy jeśli Chrystus przyjdzie na ziemię to zastanie jeszcze wiarę. Chrześcijanie ŁĄCZCIE SIĘ , A NIE DZIELCIE.
    Pozdrawiam.

  28. Łukaszek said

    UCZCIE SIĘ NEOKONY OD GUBERNATORA!

    $$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$

    Gubernator Florydy wprowadza do swojego biura praktyki żydowskie

    Charlie Crist, gubernator stanu Floryda po powrocie z Izraela dokonuje praktycznego wcielania do publicznego życia judaizujących praktyk.
    Ten republikański neokonserwatywny polityk, członek tzw. kościoła metodystycznego, rozwodnik i zarazem tworzący wokół siebie medialną oprawę ‚chrześcijanina z zasadami’, do tego stopnia zachłysnął się zewnętrznymi elementami tradycji judaistyczej, że postanowil na framudze drzwi do swojego biura w Tallahassee zawiesić mezuzę, czyli tradycyjny pojemnik z „błogosławieństwem bożym”.

    Gubernator został skrytykowany pro-forma przez lewicową organizację ACLU, której celem jest niedopuszczanie do przenikania zasad moralnych do życia publicznego, prowadzone w ramach walki o tzw. rozdział Kościoła od Państwa. Skrytykowany za wprowadzanie elementów religijnych do życia publicznego, gubernator Crist tłumaczy się w wywiadzie dla gazety The Post, że jakkolwiek rozumie on „rozdział państwa od kościoła”, to „mamy przecież wolność religii a nie wolność od religii. […] Jedyne co robię, to próbuję wyrażać respekt i wdzięczność.”

    Mezuza jest koszernym pojemnikiem zawierającym spisaną na pergaminie modlitwę, który jest przymocowywany na oddrzwiach wszystkich żydowskich domów. Jest jednym z najbardziej rozpowszechnionych symboli i praktyk judaistycznych, najczęściej traktownych jako kabalistyczny talizman. Każdy przechodzący przez drzwi Żyd dotyka ręką pojemnika, którego wywieszanie jest nakazane przez Talmud. Poszczególne grupy żydowskie od stuleci toczą spory dotyczące sposobu zawieszania mezuzy – jedni uważają, że powinna wisieć pionowo, inni, że poziomo. Metodą talmudycznego kompromisu, mezuzę zawiesza się pod kątem.

    KOMENTARZ BIBUŁY: ACLU – American Civil Liberties Union, pro-komunistyczna, antykościelna organizacja, która pro-forma wyraża niekiedy jakieś ciche zażalenia w przypadkach judaizacji społeczeństwa, lecz drze się w niebogłosy poprzez życzliwe jej media, gdy ktoś przeżegna się przed meczem czy przed lekcjami, jest w gruncie rzeczy narzędziem masonerii, której celem jest nie tyle ‚rozdział Kościoła od Państwa’, ile narzucenie społeczeństwom nawet nie ‚neutralności’ wyznaniowej, ile wściekle antychrześcijańskiej religii, czyli talmudycznego judaizmu.
    Te lekkie oburzenie, zupełnie pominięte w mediach, rozejdzie się po kościach, a „chrześcijański” gubernator będzie dalej całował mezuzę. Praktyka ta z czasem upowszechni się, wszak „mamy przecież wolność religii a nie wolność od religii”. Potem jakiś hollywoodzki prorok wykreuje nową modę na przyklejanie sobie takich ozdób – tak jak wykreowano noszenie przez bezmyślną młodzież różnokolorowych bransoletek „do walki z czymś…”, a to z rakiem piersi, a to przeciwko aidsowi, będących jednak wprowadzeniem do kabalistycznej nici Racheli – i będzie ganz.
    Z czasem malowanie K+M+B na drzwiach – tak, tak, nawet prywatnych – będzie zakazane, no bo przecież istnieje „rozdział Kościoła od Państwa”, a drzwi są przecież widoczne z zewnątrz i widoczny napis „może kogoś urazić”. A mezuzy, w ramach celebrowania „judeo-chrześciajańskich korzeni” będą oferowane w szerokim asortymencie w sklepikach parafialnych, wszak duch lustigera czy innego życińskiego będzie zawsze czuwał. I będzie ganz.

    BIBULA.COM

  29. sarenka said

    BIBULA.COM donosi również o sympozjum Sędziów Sądu Najwyższego na temat talmudu.Rabin Shlomo Yaffe wygłosił tam m.in. wykład w sprawie stosowania w decyzjach sądów amerykańskich żydowskiego prawa Halacha.Podkreślano, że prawo i etyka talmudu posłużyły jako podwaliny „infrastryktury moralnej i życia cywilnego” ludzkości. Uczestnicy sympozjum w nagrodę mogli uzyskać kredyty co do dalszej edukacji.Miejsce i czas sympozjum również mogły być przyciągające na rekonesans- hotel Madison w miejscowości Morris- New Jersey, połowa lipca.
    Tak więc rozdział religii od państwa nie dotyczy judaizmu. Zresztą judaizm chyba nie podpada ani pod religię ani pod Kościół jeno pod tradycję, której Amerykanie przestrzegają, tylko niedokładnie. Stąd też przymus organizowania szkoleń.

  30. marost said

    sarenka Powiedział/a::
    2008-08-06 (środa) @ 18:00:19

    BIBULA.COM donosi również (…)
    Tak więc rozdział religii od państwa nie dotyczy judaizmu. Zresztą judaizm chyba nie podpada ani pod religię ani pod Kościół jeno pod tradycję, której Amerykanie przestrzegają, tylko niedokładnie.

    Tytulem uzupelnienia:
    Oczywiscie judaizm, podobnie jak islam nie posiada kosciola. W jednym i drugim przypadku nie ma uprawianego kultu (wyjatek stanowi Mekka) – nie ma wiec instytucji kaplana. Praktykowanie ich polega na przestrzeganiu prawa. Imami i rabini to przede wszystkim prawnicy – specjalisci w interpretowaniu tegoz prawa. „Przede wszyskim” , gdyz w przypadku islamu piatkowe zgromadzenia to poza wspolna modlitwa wyklady nt zagadnien politycznych wynikajacych z koranu. Nierzadko, na kredensie lub stoliku obok pulpitu imama lezy koran i sztylet.
    Ale wracajac do judaizmu dosc jasno opisuje go Koneczny w ramach wykladu o cywilizacjach.
    (…)
    Żydzi , piastując swoje wybraństwo, stworzyli cala cywilizacje oparta o wierność Prawu nadanemu im przez Boga. Przez Prawo rozumieją Torę, Pięcioksiąg Mojżesza, który oczywiście tez i dla nas jest Pismem Świętym. My jednak czytamy go inaczej. Żydzi widza w nim Prawo, które jest nieodwołalne, które trzeba bezwzględnie przestrzegać, którego każda litera obowiązuje na zawsze. Nas nauczył Jezus Chrystus, że ważna jest nie litera tego prawa, ale intencja Prawodawcy. On Prawa nie zmienił, ale je wypełnił treścią. Zarzucał faryzeuszom, że czcza Boga tylko ustami, a nie sercem. Kazał ratować owce czy wola, gdy w szabat wpadnie do studni (Mt. 12, 11; L. 14,5), bo szabat jest dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu (Mk. 2, 27).

    My się nieraz śmiejemy z żydowskich obyczajów, gardzimy nimi. Tymczasem, gdy w pociągu żyd w sobotę siedzi na butelce gumowej z woda, czyni to z wierności swojej religii, bo w szabat podróżować nie wolno, chyba że na wodzie. Dla niego jest to przestrzeganie litery Prawa, obowiązek moralny. Dla nas to zakłamanie, to złamanie intencji Prawodawcy. My wraz z rozwojem życia, z rozwojem rozumienia intencji Prawodawcy, dopasowujemy przepisy do tego, co uznajemy za etyczne. Dla nas prawo wynika z etyki. U Żydów odwrotnie – etyka wynika z Prawa.

    Oczywiście, i u nich życie wymaga zmian obyczajów. Dla wygody wiec wprowadzają interpretacje Prawa, wyjaśnienia na rożne okoliczności, tak by zachowując jego literę żyć w sposób rozsądny. Cala uczoność żydowska (Talmud, Kabała, pisma rabinackie) to właśnie te interpretacje, komentarze do interpretacji, komentarze do komentarzy itd. – ciągła kazuistyka mnożąca wyjątki od nietykalnych przepisów. Rozwój ten napędzany jest potrzeba udogodnień. Poza judaizmem cala ta uczoność jest bez wartości. Sposób jej powstawania bywa jednak naśladowany i stanowi zagrożenie dla nas. My musimy zmieniać przepisy, gdy ocenimy, że tego wymaga nasze rozeznanie co jest, lub co nie jest etyczne, a nie dlatego, że są niewygodne. W cywilizacji łacińskiej każde pokolenie przenosi cos z etyki do pisanego prawa. Mnożenie praw coraz bardziej ogranicza zakres naszej swobody. żydów ogranicza tylko Tora, a wszystkie późniejsze przepisy tylko redukują zakres obowiązywania tych ograniczeń. Niestety, również u nas, choć wbrew naszej cywilizacji, pojawiają się ustawy, które czynią dopuszczalnym to, co jest uważane za nieetyczne i było już zakazane prawami pisanymi (przerywanie ciąży, rozwody, czyny homoseksualne, kulty sataniczne itd.). W ten sposób gubi się związek prawa z etyka, a wygoda raczej niż etyka, staje się źródłem prawa.

    W naszej cywilizacji człowiek prawy, żyjący godziwie, nie znajdzie się w konflikcie z prawem, nawet nie znając go. Z drugiej strony życie w zgodzie z litera prawa, ale nieuczciwie, pochodzi z faryzejskiego przywiązania do przepisów, a nie do etyki. Wykorzystywanie przepisów, niedokładnie napisanych ustaw, luk w nich, ich nadmiaru i niekonsekwencji, działanie na pograniczu prawa, techniki unikania opodatkowania, wszystko formalnie w ramach prawa, ale nieetyczne, pochodzi z rabinicznej kazuistyki, z etyki wywodzonej z praw pisanych. Jednak taki kombinator, co prawda działający w ramach prawa, w rzeczywistości nie posiada szacunku dla żadnego prawa. Nie można go porównywać z Żydem podróżującym w sobotę na butelce z woda, który także wykorzystuje wygodna interpretacje Prawa, ale który czyni to, by pozostać w zgodzie z Prawem, a wiec z pełnym szacunkiem dla tego Prawa.

    Ponieważ wiele przypisów Prawa Mojżeszowego było nie do utrzymania w diasporze (np. zakaz nauki języka greckiego), wprowadzano interpretacje, na mocy których pełnia przepisów obowiązuje w Ziemi Obiecanej, ale nie poza nią. W ten sposób diaspora stała się ucieczka od Prawa. Skoro etyka pochodzi z przepisów, powstały tym samym dwie etyki – dla Palestyny i poza nią. Potem przyszła kolej na dalsze mnożenie etyk, na rożne okazje, rożne dni, wobec swoich czy wobec obcych (gojów) itd. Tak powstała etyka sytuacyjna, która jest nam zupełnie obca. My wyznajemy tylko etykę totalna, te sama na wszystkie okazje. Czy jednak zawsze jesteśmy wierni takim pojęciom? Czy np. odróżniamy kradzież przedmiotu prywatnego od kradzieży przedmiotu należącego do państwa, albo kłamstwa wobec bliskich i wobec przeciwników? Ta sytuacyjność etyki pochodzi z cywilizacji żydowskiej i winniśmy się jej wystrzegać.

  31. sarenka said

    Tylko niestety nasi posłowie sami stanowią prawo nieetyczne, które kłóci się z elementarnym pojęciem sprawiedliwości. Np.sąd w Gdańsku rozpatruje sprawę zwrotu Niemieckiemu obywatelowi porzuconej w okresie wojny kamienicy, Tusk obiecuje ustawę o zwrocie Żydom odszkodowań /tu podaje się kwotę/za utracone mienie.Dla obywateli polskich, którym zabrano bez pieniędzy grunty pod budowę dróg publicznych przez 1989r.,sejm przyjął ustawę, na podstawie której nie zgłoszone z tego tytułu roszczenia w 2005r.,wygasają.Ktoś zaskarżył tę ustawę do Trybunału Konstytucyjnego. TK stanął na stanowisku, że jest zgodna z Konstytucją, bo państwo ma prawo do ograniczania w wyjatkowych sytuacjach roszczeń włascicielskich.Dziwne, że przez tyle lat posłowie kolejnych kadencji nie kwapili się z takimi regulacjami dotyczącymi porzuconych i pozostawionych gruntów i zabudowań obcych narodowości. Chyba, że „nasi” posłowie nie wymagają takich szkoleń, jakie przeprowadza się dla prawników amerykańskich, bo podstawowe założenia tradycyjnej etyki sami znają, a prawo etyczne być nie musi.To co się dzieje w europie/gramatyka zamierzona/to niszczenie w galopujacym tempie cywilizacji łacińskiej.Przeciętny obywatel Kowalski czuje się głęboko pokrzywdzony słysząc w telewizorni, że Niemka odzyskała gdzieś w łomzyńskiem hektary z lat powojennych, a jemu nie zapłacą za działkę, którą zabrano w 70 -tych latach. Dodać należy, że ci którzy stosują prawo o etyce pojęcia nie mają.Kiedyś Wałęsa zachęcał do kadzieży pierwszego miliona, teraz Pawlak oświadcza, że to nic złego, że zatrudnia się rodzinę. Priorytety są podawane oficjalnie z góry. Nie jest istotne co kto ma w głowie, tylko czy jest krewnym. I tak cała Polska administracja odetchnie z ulgą pozbywając się balastu „załatwiania”. Teraz bedzie familiarnie wrecz klanowo. Sfrustrowani świeccy będą mogli się „odchamić”/jak wyraziła się H.Gronkiewicz Walz chadzając von Zeit zu Zeit do Odnowy w Duchu Św./w ruchach przykościelnych, inni niech robią, co chcą. Człowiek, który ma zasady jest jakimś dziwolągiem niedzisiejszym, w zasadzie niebezpiecznym. Etyka to przecież ograniczanie priorytetowej i faryzejskiej wolności. Jak się obserwuje polską rzeczywistość, to ma się wątpliwości, czy ten duch narodowy żyje jeszcze, czy między wiersze włożyć cechy narodowe Polaków.

  32. Paweł said

    Szanowny Panie Marucha.

    Niestety ma Pan rację.odkąd źle się wypowiedziałem o Neokatechumenacie jedna dziewczyna z neokatechumenatu i jednocześnie z oazy wysłała mi codziennie przez 5 dni maile z okropnymi wulgaryzmami a nawet pogróżkami.

    Panie Marucha.

    O to są prawdziwe owoce Neokatechumenatu

  33. Marucha said

    Może mi Pan wierzyć, że i na tym forum starano się umieszczać wulgaryzmy i wyzwiska, a autorzy podawali się za zwolenników Neo. Na szczęście większość została wyłapana, zanim zdążyły się ukazać.

Sorry, the comment form is closed at this time.