Niewielki szpital dla nerwowo i psychicznie chorych w jednym z głównych miast polskich zbudowano po wojnie. Architekt stworzył budynek w modnym wtedy stylu pawilonowym, podobnym do dzieł realnego socjalizmu i modernistycznych sanatoriów.
Po wejściu szło się długim korytarzem, na którego obu bocznych ścianach zawieszono amatorskie obrazy malarskie pacjentów. Od korytarza co kilka metrów odchodziły drzwi do jadalni, sali gimnastycznej ze stołem pingpongowym, pokoju telewizyjnego, skąd można było przez kolejne drzwi balkonowe wyjść na niewielki ogródek. To tam właśnie wypróbowałem terapii zapomnianej, ale znanej na wschodzie – chodzenie bosymi stopami po ostrej trawie i żwirze. Stymulacja stóp podnosiła humor, mile łaskotała i ogólnie powodowała relaks.