Dziennik gajowego Maruchy

"Blogi internetowe zagrażają demokracji" – Barack Obama

  • The rainbow symbolizes the Covenant with God, not sodomy Tęcza to symbol Przymierza z Bogiem, a nie sodomii


    Prócz wstrętu budzi jeszcze we mnie gniew fałszywy i nikczemny stosunek Żydów do zagadnień narodowych. Naród ten, narzekający na szowinizm innych ludów, jest sam najbardziej szowinistycznym narodem świata. Żydzi, którzy skarżą się na brak tolerancji u innych, są najmniej tolerancyjni. Naród, który krzyczy o nienawiści, jaką budzi, sam potrafi najsilniej nienawidzić.
    Antoni Słonimski, poeta żydowski

    Dla Polaków [śmierć] to była po prostu kwestia biologiczna, naturalna... śmierć, jak śmierć... A dla Żydów to była tragedia, to było dramatyczne doświadczenie, to była metafizyka, to było spotkanie z Najwyższym
    Prof. Barbara Engelking-Boni, kierownik Centrum Badań nad Zagładą Żydów, TVN 24 "Kropka nad i " 09.02.2011

    Państwo Polskie jest opanowane od wewnątrz przez groźną, obcą strukturę, która toczy go, niczym rak, niczym demon który opętał duszę człowieka. I choć na zewnatrz jest to z pozoru ten sam człowiek, po jego czynach widzimy, że kieruje nim jakaś ukryta siła.
    Z każdym dniem rośnie liczba tych, których musisz całować w dupę, aby nie być skazanym za zbrodnię nienawiści.
    Pod tą żółto-błękitną flagą maszerowali żołnierze UPA. To są kolory naszej wolności i niezależności.
    Petro Poroszenko, wpis na Twiterze z okazji Dnia Zwycięstwa, 22 sierpnia 2014
  • Kategorie

  • Archiwum artykułów

  • Kanały RSS na FeedBucket

    Artykuły
    Komentarze
    Po wejściu na żądaną stronę dobrze jest ją odświeżyć

  • Wyszukiwarka artykułów

  • Najnowsze komentarze

    Boydar o Wolne tematy (28 – …
    Boydar o Splątanych łańcuszków nie prze…
    adrian o Wolne tematy (28 – …
    adrian o Wolne tematy (28 – …
    adrian o Wolne tematy (28 – …
    adrian o Wolne tematy (28 – …
    Zbigniew Kozioł o Opowieść o geodetach nieba, cz…
    Boydar o Wolne tematy (28 – …
    osoba prywatna o Wolne tematy (28 – …
    osoba prywatna o Wolne tematy (28 – …
    Marek o Wolne tematy (28 – …
    revers o Wolne tematy (28 – …
    Boydar o Wolne tematy (28 – …
    Crestone o Splątanych łańcuszków nie prze…
    Peryskop o Wolne tematy (28 – …
  • Najnowsze artykuły

  • Najpopularniejsze wpisy

  • Wprowadź swój adres email

    Dołącz do 708 subskrybenta

Tajemnica śmierci gen. Świerczewskiego. Nieznana relacja świadka.

Posted by Marucha w dniu 2015-12-06 (Niedziela)

Gen. Karol Świerczewski „Walter” wśród żołnierzy (fot. NAC / )
Według relacji pomocnika adiutanta gen. Karola Świerczewskiego, dowódca został zastrzelony przez polskich żołnierzy, którzy uznali go za zdrajcę – pisze Szymon Nowak w artykule dla WP.

Gen. Karol Świerczewski „Walter” wśród żołnierzy (fot. NAC / )

Prezentujemy relację świadka, która nie rozstrzyga oczywiście wszystkich wątpliwości dotyczących śmierci gen. Świerczewskiego, ale traktujemy ją jako kolejny głos w dyskusji.

Po tym, jak w październiku tego roku w serwisie Historia WP ukazał się mój artykuł o śmierci gen. Świerczewskiego, skontaktował się ze mną mężczyzna.

– Mój dziadek – mówił głos w słuchawce telefonu – był przy generale w czasie zasadzki pod Jabłonkami. Z tą śmiercią generała „Waltera” było trochę inaczej niż pan napisał. Dziadek powiedział całą prawdę dopiero na łożu śmierci. Chce pan posłuchać? Naturalnie że chciałem. – Ale proszę o całkowitą dyskrecję i anonimowość.

Oficjalna wersja

Według oficjalnej wersji gen. Karol Świerczewski, wówczas generał broni i wiceminister Obrony Narodowej, kontrolował Krakowski Okręg Wojskowy. 28 marca 1947 r. był na inspekcji 34 pp w Lesku oraz w Baligrodzie. Tego samego dnia podjął samodzielną decyzję o dojechaniu do Cisnej, gdzie stacjonował oddział Wojsk Ochrony Pogranicza. Po przejechaniu kilku kilometrów kolumna samochodów wpadła w zasadzkę zorganizowaną przez Ukraińców z UPA. W czasie walki zginął gen. Świerczewski i dwóch innych żołnierzy, a Banderowcy wycofali się ścigani przez polskie posiłki.

Jeszcze w tym samym dniu, dniu śmierci generała, Dowództwo Krakowskiego Okręgu wystosowało telefonogram do Warszawy, do Sztabu Generalnego WP z informacją o wydarzeniu. Napisano w nim: „Po ukończeniu inspekcji w 34 pp w Baligrodzie gen. Świerczewski (…) udał się do m. Cisna celem kontroli 37 Komendy Odcinka WOP o godz. 9:35. Po drodze do miejscowości Cisna grupa na czele z gen. Świerczewskim wpadła w zasadzkę bandy. Skład bandy – 150 ludzi. Walka trwała 2 i pół godziny. Podczas walki został zabity serią z rkm gen. Świerczewski, ponadto 1 oficer – ppor. Krysiński i 2 żołnierzy. Rannych – 3 żołnierzy. Generał Świerczewski jechał na samochodzie Dodge, wraz z nim w tym samochodzie jechali: gen. Więckowski, płk Bielecki, d-ca 34 pp, szef wydziału pol.-wych. 8 DP i 5 podoficerów. Oprócz tego była eskorta z 34 pp, składająca się z 3 oficerów, 4 podoficerów + 48 żołnierzy. Eskorta przejeżdżała na 3 samochodach. Porządek kolumny: 1 samochód ciężarowy z eskortą, samochód Dodge z gen. Świerczewskim i ww. oficerami, 2 samochody ciężarowe z eskortą. Banda była uzbrojona: 2 moździerze, rkm-y i PPSz-e. Pościg za bandą zorganizował 34 pp oraz oddział KBW z Rzeszowa.”

Gen. Świerczewski wśród pancerniaków fot. NAC

W dokumencie podawano jeszcze informację, że zwłoki generała znajdują się w Sanoku oraz to, iż należy powiadomić rodzinę generała w Moskwie oraz zorganizować jej transport lotniczy do Polski na pogrzeb.

Ułan z WOP

Dziadek mojego rozmówcy miał na imię Władysław i urodził się w 1924 r. w okolicy Tomaszowa Lubelskiego. W czasie okupacji działał w lesie w Batalionach Chłopskich. Po przejściu frontu i ujawnieniu się, został siłą wcielony do polskiej armii gen. Berlinga. Początkowo, 9 września 1944 r. został skierowany do 4 Zapasowego Pułku Kawalerii w Hrubieszowie, gdzie otrzymał jako ułan przydział do 2 szwadronu. W październiku został przeniesiony do piechoty, do 31 pp, w listopadzie do 37 pp, a w grudniu został skierowany do Baonu Szkolnego 7 DP. Od lutego do maja 1945 r. brał udział w walkach na froncie niemieckim od Nysy Łużyckiej do czeskiej Pragi. Za walki te w latach 60-tych został odznaczony „Medalem za udział w walkach o Berlin”. Pod koniec maja 1945 r. został awansowany na stopień starszego szeregowego, miesiąc później już na kaprala. W październiku 1945 r. ukończył 5-miesięczne szkolenie podoficerskie, czego następstwem był kolejny awans na plutonowego. W tym samym czasie został przeniesiony na Rzeszowszczyznę, jako dowódca drużyny do Grupy Manewrowej I Oddziału WOP.

Książeczka wojskowa pana Władysława, dziadka mojego rozmówcy fot. zbiory prywatne

Podczas opisywanych wydarzeń z marca 1947 r. dziadek mojego rozmówcy był pomocnikiem adiutanta Świerczewskiego. Według jego relacji gen. Świerczewski był kobieciarzem, alkoholikiem i zwykłym chamem. Uważał się bardziej za Sowieta niż Polaka, a dodatkowo bratał się z Ukrainkami i Ukraińcami, również tymi z UPA. Wynikiem tej poufałości było działanie generała. Kontaktował się i umawiał z watażkami z UPA, a następnie wystawiał im niewielkie konwoje z zaopatrzeniem dla polskiego wojska. Ukraińcy bez strat zdobywali towary powiększając swoje zapasy. Podobnie miało być 28 marca 1947 r. pod Jabłonkami.

Zasadzka?

Sprawa była dogadana kilka dni wcześniej. Świerczewski był na alkoholowej libacji w jednej z ukraińskich wsi i spotkał się tam w dowódcami sotni UPA. Ustalił z nimi, że UPA napadnie na konwój jadący z zaopatrzeniem do Cisnej. Jeden z samochodów obstawy miał się wcześniej „popsuć”, a Ukraińcy bez problemu mieli zająć dwie ciężarówki z przewożonymi towarami.

O porozumieniu dowiedzieli się polscy żołnierze, podwładni generała i postanowili przeszkodzić w planowanym przejęciu zaopatrzenia. Myśleli również, aby policzyć się z samym „Walterem”, jeśli nadarzy się ku temu sposobność. Na wstępie namówili generała na wyjazd do Cisnej, choć on początkowo nie planował tej podróży.

Rankiem 28 marca konwój z generałem ruszył w kierunku Cisnej. Według relacji pana Władysława w kolumnie jechało pięć samochodów: dwa gaziki z generałem, jego świtą i obstawą, jeden pojazd z eskortą oraz dwie ciężarówki. W tajemnicy przed generałem na jednej ciężarówce zamiast towaru znaleźli się uzbrojeni polscy żołnierze.

Zaraz po wyjeździe z Baligrodu, „popsuł się” planowo samochód eskorty. Kiedy kolumna dojechała do Jabłonek, gen. Świerczewski nakazał zatrzymanie wozów. Był pijany, a na uwagę adiutanta, że to nie jest bezpieczne miejsce na postój, groził mu pistoletem. Potem udał się na stronę za potrzebą. Wtedy z przydrożnego lasku wybiegli uzbrojeni Ukraińcy. Wcale nie zamierzali strzelać, próbowali tylko krzykiem odgonić Polaków od ciężarówek, by zdobyć obiecane przez Świerczewskiego zaopatrzenie. Pierwsi z nich dobiegli do pojazdów i odsłonili plandeki. Dopiero kiedy na pace zamiast towarów i sprzętu zauważyli polskich żołnierzy, padły pierwsze strzały.

Zabić zdrajcę

Strzelanina stawała się coraz bardziej gwałtowna i – jak wspominał dziadek mego rozmówcy – „trup ścielił się gęsto po obu stronach”. Dopiero po jakimś czasie Ukraińcy z UPA widząc twardą obronę Polaków zaczęli się wycofywać do lasu.

W tym czasie zaskoczony nieplanowaną walką i zdenerwowany całym zdarzeniem gen. Świerczewski żądał natychmiastowego przerwania ognia przez stronę polską, ale nikt go nie słuchał. Kiedy chciał wyciągnąć pistolet z kabury, Polacy rozbroili go. Wtajemniczeni w sprawę chcieli również pochwycić generała, ale on wyrwał im się i zaczął uciekać. Dopiero wtedy dosięgły go kule. Dostał serię w plecy i przewrócił się. Do „Waltera” nie strzelali Banderowcy z UPA, lecz osoby z jego najbliższego otoczenia. W ich mniemaniu był to współpracownik UPA i zdrajca Ojczyzny działający na szkodę Polski.

Po całej akcji prawdę o wydarzeniu próbowano w pewien sposób tuszować. Przemilczano fakt że ofiarami walki byli również Ukraińcy. Polskim żołnierzom zakazano cokolwiek mówić o szczegółach śmierci Świerczewskiego, bo jakby coś to „kula w łeb”. Po całym zajściu większość z tych szeregowych żołnierzy, uczestników wydarzenia, i tak trafiła do kompanii karnej.

Legitymacja ZBoWiD-u pana Władysława fot. zbiory prywatne

Pan Władysław został przeniesiony do rezerwy w marcu 1949 roku. Przez całe życie zachował tajemnicę o wydarzeniach z marca 1947 r. pod Jabłonkami. Dopiero na łożu śmierci przerwał milczenie i opowiedział rodzinie prawdę o śmierci gen. „Waltera”. Zmarł w 1987 roku.

Mimo że od opisywanych zdarzeń minęło już 68 lat i raczej wszyscy świadkowie już nie żyją, mój rozmówca nawet teraz wolał pozostać anonimowy. Prosił również, aby w tekście ograniczyć dane osobowe jego dziadka. Jak gdyby bał się, że zmowa milczenia ustalona 28 marca 1947 r. pod Jabłonkami jest nadal wiążąca. Bo jakby coś to…

Szymon Nowak dla Wirtualnej Polski
Zamieszczony cytat pochodzi z książki Eugeniu Misiło Akcja „Wisła”, Warszawa 1993.
http://historia.wp.pl

Komentarzy 38 to “Tajemnica śmierci gen. Świerczewskiego. Nieznana relacja świadka.”

  1. AlexSailor said

    Czyż to nie Świerczewski wyprowadził II Armię WP na rzeź w okolicach Budziszyna?

    „Dostępne statystyki wskazują, że w całej dwutygodniowej operacji łużyckiej w kwietniu 1945, której bitwa pod Budziszynem była najbardziej krwawym epizodem, 2 Armia straciła 57% swoich czołgów i dział pancernych oraz ponad 20% artylerii, a straty w ludziach wyniosły 4902 poległych, 2798 zaginionych bez wieści i 10 532 rannych, co stanowiło aż 27% wszystkich strat poniesionych przez całe ludowe Wojsko Polskie od października 1943 do maja 1945.”

    Czy aby dlatego, że był nieudacznikiem i pijakiem??
    A może nie dlatego.

    Ciekawe, jak to po latach układają się pewne rzeczy w ciągi logiczne.

  2. RomanK said

    http://polskapolityka.com/audycje-radiowe/audycja-radiowa-18-10-2015-r/

  3. Jurek said

    przy okazji, czego można dowiedzieć się z Wiki :
    1.
    Z czasem okazało się, że hufiec walterowski stał się kuźnią kadr antykomunistycznych, a wielu „walterowców” zostało liderami opozycji demokratycznej w PRL-u, jak Jacek Kuroń – jeden z założycieli hufca, oraz m.in. Adam Michnik, Seweryn Blumsztajn, Jan Lityński, Józef Chajn, Andrzej Seweryn.

    2.
    W listopadzie 1941 nad Wiaźmą, na skutek popełnionych błędów, dowodzona przez niego [ Świerczewskiego] dywizja została rozbita podczas odwrotu w bitwie pod Moskwą. Z 10 tysięcy żołnierzy podlegających Świerczewskiemu przy życiu pozostało zaledwie pięciu[11]. Dowództwo, widząc rażącą niekompetencję i pogłębiający się alkoholizm Świerczewskiego, na dwa lata przesunęło go do szkolenia rezerw.

  4. NC said

    Re 1. Nieoczekiwanie, pisze o tym nawet polska wersja Syjopedii:

    „W listopadzie 1941 nad Wiaźmą, na skutek popełnionych błędów, dowodzona przez niego dywizja została rozbita podczas odwrotu w bitwie pod Moskwą. Z 10 tysięcy żołnierzy podlegających Świerczewskiemu przy życiu pozostało zaledwie pięciu. Dowództwo, widząc rażącą niekompetencję i pogłębiający się alkoholizm Świerczewskiego, na dwa lata przesunęło go do szkolenia rezerw. Decyzję tę podjął marszałek Gieorgij Żukow nie chcąc drażnić Józefa Stalina, który wcześniej zalecał przydzielenie Świerczewskiego do służby na froncie w Armii Czerwonej. Fakt, iż Świerczewski większość rozkazów wydawał w stanie upojenia alkoholowego, co miało tragiczne konsekwencje dla żołnierzy, opisywał także Zygmunt Berling w swojej książce Wspomnienia (wydanej w 1990, dziesięć lat po śmierci Berlinga).
    (…)
    Jego alkoholizm oraz lekceważenie życia i zdrowia podległych mu żołnierzy wywoływało liczne konflikty z gen. Zygmuntem Berlingiem, dowódcą 1 Armii WP. Częściowo z tego też względu odsunięty od dowodzenia, w okresie od sierpnia do września 1944 organizował 2 Armię WP, a następnie 3 Armię WP. Wiele kontrowersji budzi jego rola w sądach wojskowych przy 2 Armii WP w Lublinie, w Kąkolewnicy, w Uroczysku Baran wydających wyroki na byłych żołnierzy Armii Krajowej.

    W grudniu 1944 został dowódcą 2 Armii WP podczas operacji łużyckiej.Na jej czele brał udział w działaniach bojowych w forsowaniu Nysy Łużyckiej, na terenie Łużyc i Czech w kwietniu i maju 1945, gdzie ponownie wykazał niekompetencję w dowodzeniu. Operacja łużycka 2 Armii WP spowodowała olbrzymie straty wśród żołnierzy.”

    O tym, że Świerczewski dostał serię w plecy słyszałem w roku 1971, kiedy to w Warszawie zamordowany został płk. Jan Gerhard (właśc. Wiktor Lew Bardach), autor „Łun w Bieszczadach”, w 1947 dowódca 34 Pułku Piechoty, z racji pełnienia tej funkcji towarzyszący Świerczewskiemu w jego inspekcji w Bieszczadach 28 marca 1947.

    Sam Świerczewski, urodzony w 1987, zdołał ukończyc 2 klasy szkoły podstawowej, co nie przeszkodziło mu zostać generałem Armii Czerwonej.i

  5. Trak said

    Z innego źródła usłyszałem podobną relację i jeszcze to, że został dobity nożem lub bagnetem. A więc w bezpośredniej bliskości.

  6. Easy Rider said

    Być może tak było, jak opisuje artykuł, z tym, że zamach na Świerczewskiego pod pozorem potyczki z banderowcami musiał być zaplanowany znacznie wyżej, niż bezpośrednie jego otoczenie. Nie można bowiem zapominać, że to zdarzenie stało się pretekstem do uruchomienia akcji „Wisła”, co nastąpiło już w miesiąc po zdarzeniu w Jabłonkach, co oznacza, że cały plan był przygotowany znacznie wcześniej, na najwyższych szczeblach.

    Natomiast nie wiadomo, jaki udział mieli Sowieci w zaplanowaniu i wykonaniu tej akcji, czy w ogóle byli zainteresowani zabójstwem Świerczewskiego. Wśród tamtejszej ludności była jeszcze w latach 70. przekazywana ustnie taka wersja, że Świerczewskiego zastrzelili agenci NKWD, przebrani za banderowców. Tak czy inaczej – był to zaplanowany zamach pod fałszywą flagą.

  7. Krystyna said

    Ciekawy artykul z tych watkow mozna sie domyslic ,ze Walter mial korzenne pochodzenie.
    Nazwisko o niczym nie swiadczy.Rodzina mieszkala w Moskwie.
    Jego hiszpanska „kariera” wskazuje rowniez na to I to , ze kolaborowal ,z ukrami.
    W tamtych czasach Policy nie platali sie z komunistami, to byla domena korzennych inacze zwanych eskimosami.
    Wskazuje na to rowniez , ze swoi jak Kuronie Blumsztajny itp lgneli do swojego.
    Oczywiscie nie mam na to zadnych dowodow ale tylko wyciagam wnioski.

  8. „…Ciekawe, jak to po latach układają się pewne rzeczy w ciągi logiczne…”

    Dokładnie tak. Bardzo to ciekawe, a czeka nas znacznie, ZNACZNIE więcej odkryć tego typu na przestrzeni dziejów Narodu Polskiego, które sięgają co najmniej 7 milleniów wstecz, i to tylko z perspektywy słowiańskiej.

  9. zygi said

    pomylka do NC said -Swierczewski nie mogl urodzic sie w roku 1987

  10. akej said

    Nie przypominam sobie gdzie to wyczytalem. Prawdziwe nazwisko Swierczewskiego bylo chyba Tenenbaum.

  11. Tekla said

    Śmierć Wasyla Czerwonija (sponsorującego wszystkie banderowskie i jadowicie antypolskie wydawnictwa), co wielu dotąd niewierzących uznało za dowód istnienia Boga, nie zatrzymała edytorskiej fali sławiącej rezunów. Niedawno w Równem ukazała się książka „Hurby – kwiecień1944 r” pióra Igora Marczuka i Olega Tyszenko, wychwalająca osiągnięcia bojowe UPA. Słowo wstępne napisał do niej Wiktor Matczuk, rówieński gubernator i jednoczesnie szef obwodowej organizacji „Naszej Ukrainy”. Praca ta zawiera passus dotyczący śmierci generała Karola Świerczewskiego „Waltera”, który świadczy, że panowie ci niewiele wiedzą o warsztacie historyka i piszą najzwyczajniejsze bzdury. Gdyby sięgnęli chociażby do prac, które ukazały się w Polsce w ramach „Archiwum Ukraińskiego” pióra Eugeniusza Misiły, ukraińskiego historyka zajmującego się intensywnie od kilkunastu lat rehabilitacją UPA, to szanowaliby przynajmniej fakty, a nie tworzyli „banderowskich mitów”. Relacje uczestników zasadzki, majora Stefana Stebelskiego „Chrynia” i Mirosława Soroki „Ptaka”, wystawiają im kiepskie świadectwo. Zdają się one też sugerować, że śmierć Świerczewskiego była przypadkowa i zrzucanie winy za nią na kogokolwiek jest nadużyciem. Między relacjami upowców są też poważne rozbieżności. Jeden twierdzi, że ochrona Świerczewskiego składała się z 60, a drugi, że tylko z 35 żołnierzy. Dla podkreślenia swojego znaczenia w całej akcji twierdzą, że tylko sama forpoczta generała składała się z czterech tankietek, czyli samochodów pancernych, a za nimi cztery samochody z bezpośrednią ochroną generała. Między nimi, czyli w środku tej drugiej kolumny, w jeepie poprzedzanym przez dwa samochody i eskortowanym z tyłu przez dwie ciężarówki, w asyście trzech oficerów miał jechać Świerczewski.
    Kłamstwo herosów

    Jest to oczywiste kłamstwo ze strony banderowskich herosów. Ma ono dowieść, że podejmując się ataku na konwój generała, UPA dokonała bohaterskiego aktu, który powinien być zapisany złotymi zgłoskami w jej historii i powinien uchodzić za jeden z największych sukcesów tej formacji w walce o wolną Ukrainę. Miał on być drugim generałem „upolowanym” przez UPA (po dowódcy I Frontu Ukraińskiego generale Mikołaju Watutinie). Zabicie Świerczewskiego miało być jeszcze większym sukcesem, bo sowiecki generał, w odróżnieniu od polskiego, jeździł po Wołyniu z symboliczna ochroną.

    Najbardziej nawet przyjaźni UPA polscy historycy nie są niestety w stanie potwierdzić tej wersji zabójstwa generała. Specjalna Komisja Śledcza Sztabu Generalnego w sprawie zabójstwa gen. Świerczewskiego przeprowadziła tak wnikliwe śledztwo, że nawet oni powołują się na jej ustalenia. Niektórzy z nich specjalizujący się od lat w wybielaniu UPA cytują wprawdzie ich fragmenty, czyli zeznania jednego ze świadków przesłuchiwanych przez komisję, ale i one niczego do sprawy nie wnoszą.

    Żadnych czterech samochodów pancernych w ochronie Karola Świerczewskiego nie było. Gdyby zauważyli to członkowie sotni „Chrynia” i „Bira”, którzy według przywoływanych historyków, mieli zaatakować konwój generała, to pewnie uciekliby na ich widok. Samochód generała w momencie ataku był eksportowany tylko przez jeden samochód. Stan faktyczny eskorty wynosił 23 żołnierzy i 2 oficerów uzbrojonych w 3 rkm-y, automaty PPPsz i KBK. Drugi samochód z resztą ochrony nawalił tuż po wyjeździe z Baligrodu i po uruchomieniu zawrócił, by przesadzić żołnierzy na inny sprawny samochód i dogonić konwój generała.
    Błąd generała

    Na siódmym kilometrze za Baligrodem konwój generała został ostrzelany silnym ogniem broni maszynowej z sąsiednich wzgórz. Banderowcy dysponowali około 8 karabinami maszynowymi, rozstawionymi na długości 500 m. Na wzgórzach, jak wykazało później śledztwo, mieli przygotowane stałe stanowiska karabinów maszynowych. Gdy tylko zobaczyli nadjeżdżające samochody otworzyli do nich ogień. Te nie zatrzymały się, ale jechały dalej. Stanęły dopiero w momencie, gdy ogień przeciwnika był tak duży, ze uniemożliwiał jazdę. Czując swoją przewagę liczebną i strategiczną, upowcy rozpoczęli natarcie, starali się okrążyć żołnierzy z obu skrzydeł. Generał, na czym polegał jego błąd, dowodził obroną. Wcześniej bowiem nie ustalono, kto w przypadku ataku UPA miał to robić. Generał miał olbrzymi autorytet i nie znosił dyskusji. Gdy nastąpił atak, automatycznie stanął na czele żołnierzy. Pomimo, że dysponował niewielką ilością żołnierzy, polecił im się rozsypać w tyralierę i przejść do kontrataku. Żołnierze wykonali rozkaz, posuwając się do przodu o kilkadziesiąt metrów. W czasie natarcia zginał ppor. Kupiński. Poległ też kierowca samochodu generała, który usiłował zawrócić go w kierunku Baligrodu. Świerczewski przewidując, że Ukraińcy będą chcieli okrążyć dowodzoną przez niego grupę polecił części żołnierzy sformować linię obrony po lewej stronie szosy, wzdłuż przepływającego strumyka z jednoczesnym zabezpieczeniem skrzydeł. Żeby jednak wykonać ten rozkaz, żołnierze musieli przebiec pod silnym ogniem kilkadziesiąt metrów. Generał w pewnym momencie wyprostował się, by lepiej obserwować pole walki wtedy został ugodzony dwoma kulami w brzuch. Wydał wtedy okrzyk „jestem ranny”. W asyście kpt. Cesarskiego i ppor. Łucznika podążył jednak dalej. Wchodząc do strumyka otrzymał jeszcze jeden postrzał w lewą łopatkę. Wspomniani oficerowie wyprowadzili go poza pole ostrzału bandy i opatrzyli mu rany. Te jednak okazały się śmiertelne. Generał zmarł w obecności ppłk Gerharda, ppor. Łucznika i kpt. Cesarskiego. Upowcy widząc, że żołnierze są przegrupowani, powstrzymali atak i zalegli na swych pozycjach, gdy po kilkunatu minutach nadjechał drugi samochód z eskortą generała, najzwyczajniej uciekli. Żołnierze ruszyli za nimi na wzgórze, ale ci nie podjęli walki. Żołnierze zebrali poległych czyli generała Karola Świerczewskiego, ppor. Kupińskiego i szereg. Strzelczyka i przewieźli do Baligordu. Czas trwania boju wynosił według ustaleń ministerialnej komisji od 45 minut do godziny.
    Nie pierwszy i nie ostatni

    http://www.atlantyda2.cba.pl/printview.php?t=4091&start=0&sid=e1535dffba53f624a7f81262d4ef678b

  12. AlexSailor said

    Ad 10 @Akej

    http://www.nowiny24.pl/reportaze/art/6153643,pijak-zbrodniarz-i-nieudacznik-oto-cala-prawda-o-walterze,id,t.html

    http://3obieg.pl/zolnierz-co-kulom-sie-nie-klanial-czyli-o-generale-karolu-swierczewskim

    http://www.ivrozbiorpolski.pl/index.php?page=lista-prawdziwych-zydowskich

    W powyższym linku pozycja 193.

    http://forum.historia.org.pl/topic/13726-polscy-zydzi-majacy-udzial-w-historii-kulturze/page__st__30

    W zasadzie powyższe linki nie dostarczają żadnej informacji, choć najbardziej sensowny, ostatni, wart jest uwagi.

    Przy okazji znalazłem nie na temat, albo i na temat:

    https://pl.wikipedia.org/wiki/Szymon_Tenenbaum

  13. Kris said

    Jako mały dzieciak w szkole podstawowej śpiewaliśmy pieśni i wiersze ku czci generała który kulom się nie kłaniał – Świerczewskiego – WALTERA a tutaj … po latach …. człowiek się dowiaduje prawdy o tym moskiewskim bydlaku ….

  14. revers said

    Kolejne mity, i legendy, ze odstrzal Waltera ustawiono to wiadomo, tylko na czasie jest usuwanie krwawych lun i cieni UPA przez rozne majdanskie interesy na Ukrainie i probanderowskie wladze rp.

    Jak by chcieli polacy zlikwidowac Swierczewskiego, zrobili by to wczesniej pod Budziszynem, gdy do krotkiej niewoli niemieckiej wpadaly cale sztaby Siwerczewskiego biorace udzial w operacji Drezdenskiej. Tam to z wykutymi oczami, odrabanymi konczynami znajdowano polskich generalow.

    Robota NKWD i Moczara ktora likwidowala, lub skazywala na zsylkie na peryferiach ZSRR wszystkich frontowcow II wojny swiatowej, w tym Zukowa, zeby niepodzielnie rzadzic z Beria i Kaganowiczem.

  15. wanderer said

    re.7

    Pani Krystyno, z podanych miedzy innymi przez Pania faktow, duzo na to wskazuje.

  16. bawaj said

    Prawda, Kris, wzgledna jest, zaleza od tego komu dane ja gloscic. Ulice w Warszawie juz dawno mu zabrali, wychwala ona teraz ostatnia polska kleske narodowa a prostopadla do niej swientemu Katzu przydzielili, tej kleski waznemu ogniwu.

  17. Anka said

    Mój tato mniej więcej przekazała mi tę wersję, z tym że przede wszystkim to upa zamordowało Świerczewskiego.
    Odnośnie jego przydomka „…. kulom się nie kłaniał.”, wyjaśnił, że np. w czasie walk był tak nawalony, iż nie zwracał na strzelanie uwagi. „Odwaga” ciężkiego alkoholika !

  18. lopek said

    Moim zdaniem Świerzewskiego zabiła NKWD i nie ważne czy polskimi czy ukraińskimi rękami. Ważne jest to, że teraz w ramach nowego etapu mądrości – a to tworzy się książkowe pakty Ribbentrop Beck – a to wybiela się Ukraińców. Jeszcze trochę i dowiemy się, że Polaków na Wołyniu mordowali Polacy i to najlepiej będzie – Polacy z AK.

  19. Kazik said

    Powielanie opowiadań o gen . Świerczewskim , że po wsiach uczestniczył w libacjach z kobietami ukraińskimi to jakiś głupkowaty żart . Książeczka wojskowa i owszem jest z tego czasu i nie wykluczone , że i ten ktoś uczestniczył w tych wydarzeniach . Jednak biorąc pod uwagę posiadany stopień i pełnioną funkcja dowódcy drużyny uważam , że przenosi plotki powiększone o swoje przemyślenia . Podważanie ustaleń komisji rządowej powołanej na okoliczność tragicznej śmierci wiceministra , jest już nadużyciem . Artykuł jest tendencyjnie pokręcony podważający dobre imię uczestników walk w operacji budziszyńskiej i Operacji ” Wisła ” .

  20. Mietek said

    Mnie też mój Tata Władysław G opowiadał o śmierci generała , zawsze twierdził że nie zginął z rąk band UPA , tylko że swoi go wykończyli .

  21. ego said

    dłuzszy czas temu w „Mysl Polska” był artykul o swierczeskim i to zaden tenenbaum tylko polski robotnik ,chlopak z woli warszawskiej

    ——
    Też powątpiewam w użydowienie Świerczewskiego, choć pewności nie mam.
    Admin

  22. Tekla said

    Gdyby gen,Świerczewski był zydem ,nie był by tak opluwany po 89 r..

    ! – admin

  23. Boydar said

    Najpierw @ Pan Kris (13)

    Dzieciom bajki nie szkodzą, wręcz przeciwnie.

    I @ Pani Tekla (22)

    Nie widzę sprzeczności, choć zgadzam się z Panem Gajowym (21). Z martwym żydem można robić wszystko, co jest przydatne żydom żywym. To na geszeft nie rzutuje, czasem nawet bardzo pomaga i po to jest robione.

  24. JerzyS said

    A co zabiło Gerharda w kilka tygodni po jego wizycie w Bieszczadach
    i pochwaleniu się tym,
    że napisze książkę w której odsłoni prawdę?

    A co przecięło mundur Świerczewskiego , który jest obecnie w muzeum?

    Kto przygotował i przeprowadził akcję „Wisła”?

    za wiki
    ;
    Jan Gerhard, właśc. Wiktor Lew Bardach (ur. 17 stycznia 1921 we Lwowie, zm. 20 sierpnia 1971 w Warszawie) – pułkownik Ludowego Wojska Polskiego, uczestnik francuskiego ruchu oporu, pisarz, dziennikarz, publicysta, członek PZPR i poseł na Sejm.
    Grób płk. Gerharda na Wojskowych Powązkach

    Spis treści

    1 Życiorys
    1.1 Działalność polityczna i wojskowa
    1.2 Morderstwo śledztwo i proces
    1.3 Odznaczenia
    2 Publikacje
    3 Przypisy
    4 Bibliografia

    Życiorys
    Działalność polityczna i wojskowa

    Jan Gerhard urodził się jako Wiktor Bardach w rodzinie żydowskiej mieszkającej we Lwowie, gdzie ukończył III Państwowe Liceum i Gimnazjum im. Króla Stefana Batorego. Przed wojną był członkiem prawicowej organizacji syjonistycznej Bejtar. Po wybuchu II wojny światowej opuścił Polskę i w 1940 r. został żołnierzem wojska polskiego organizowanego we Francji. W czasie walk został ranny i trafił do niewoli niemieckiej. Po zwolnieniu zamieszkał w Montpellier, rozpoczął studia i nawiązał kontakt z francuskim ruchem oporu. W 1941 został członkiem francuskiej partii komunistycznej.

    Wysłany do Tuluzy przeprowadzał zamachy i akcje dywersyjne.
    W marcu 1943 bez zgody partii przeprowadził nieudany zamach na kino Varietes w którym wyświetlano niemiecki film Żyd Suss[1]. Po lądowaniu aliantów w Normandii, w stopniu majora walczył razem z Amerykanami przeciw Niemcom.
    Po zdobyciu Paryża został dowódcą oddziału piechoty polskiej.
    Po zakończeniu wojny razem ze swoją jednostką wrócił do Polski[1].

    W latach 1945–1952, żołnierz Wojska Polskiego. Był m.in. dowódcą 34 Pułku Piechoty. W tej funkcji 28 marca 1947 r. uczestniczył w inspekcji wojskowej w Bieszczadach, podczas której śmierć poniósł generał Karol Świerczewski[2][3]. Następnie brał udział w Akcji „Wisła” w Bieszczadach.

    Według świadków z 34 Budziszyńskiego pułku piechoty Gerhard zlecił np. wykonanie publicznej egzekucji ciężko rannego UPA-owca ujawnionego w czasie akcji przesiedleńczej na wozie ewakuowanej rodziny ukraińskiej.
    Z jego rozkazu zlikwidowano też na miejscu bez sądu innych ujętych członków UPA[4].

    29 września 1952 r. aresztowany przez GZI MON pod fałszywym zarzutem udziału,
    z inspiracji wywiadu francuskiego, w spisku na życie gen. Świerczewskiego.
    Zwolniony w 1954 r.

    W kolejnych latach był redaktorem naczelnym tygodnika „Forum”, w latach 1965–1968 kierownikiem literackim zespołu filmowego „Rytm”.
    Napisał m.in. powieść dokumentalną Łuny w Bieszczadach, na motywach której został zrealizowany film Ogniomistrz Kaleń, oraz szereg studiów politycznych: Czas generała (1965), Grenadierzy (1957), Wojna i ja (1958), Zoolityka (1965), Francuzi (1965), Nie ma El Dorado i Wielkie intermezzo.

    Prawdopodobnie w końcu 1970 roku powołano komisję mającą na celu sprawdzenie okoliczności śmierci generała Świerczewskiego i w konsekwencji na przełomie 1970/71 komisja rozpoczęła badania. Komisją miał kierować Marian Naszkowski, a jednym z jej członków miał być Jan Gerhard.

    Raport komisji (jeśli nawet powstał) nie ujrzał światła dziennego.
    Najpierw nieznani sprawcy dokonali włamania do domu Naszkowskiego i z jego sejfu zabrano tylko raport o okolicznościach śmierci generała Waltera, pomimo że były tam kosztowności,
    a później w dziwnych okolicznościach zmarł sam Jan Gerhard.

    Morderstwo śledztwo i proces

    Gdy 20 sierpnia 1971 Gerhard – ówcześnie redaktor naczelny Forum – nie zjawił się jak zwykle w pracy, a jego żona i córka były za granicą, po południu sekretarka zawiadomiła milicję.

    Milicjanci odkryli, że Gerhard zginął zasztyletowany w swoim warszawskim mieszkaniu, a ponieważ w lokalu pozostały pieniądze i wiele cennych rzeczy, wydawało się, że sprawa miała charakter polityczny.

    Zbrodnia wywołała duże poruszenie w całym kraju. Jedna z hipotez śledztwa dotyczyła porachunków z burzliwej przeszłości Jana Gerharda, jego domniemanej działalności w Czerwonej Orkiestrze, inna związana była z nacjonalistami ukraińskimi[5]. Z mieszkania zostały zabrane m.in. czeki podróżne, które następnie zostały puszczone w obieg i umożliwiły dotarcie do zabójcy.

    Po przesłuchaniu 1850 świadków oraz przeprowadzeniu 9 tysięcy rozmów operacyjnych o morderstwo oskarżony został narzeczony córki, student architektury Zygmunt Garbacki oraz jego kolega Marian Wojtasik.

    Według oficjalnego śledztwa powodem zbrodni był cel rabunkowy. Ponieważ Gerhard nie wyrażał zgody na małżeństwo córki z Garbackim, ten bronił się w śledztwie, twierdząc, że zabójstwa dokonał z miłości do Małgorzaty Gerhard, natomiast Wojtasik – że z powodów patriotycznych, uważał bowiem, że Gerhard jest odpowiedzialny za śmierć gen. Karola Świerczewskiego[6]. Proces wzbudził duże emocje, a na salę rozpraw sprzedawano bilety wstępu.

    Obaj sprawcy zostali skazani na kary śmierci, a wyroki wykonano[7].

    Współcześni historycy – podobnie jak Mieczysław Rakowski – twierdzą, że nie ma podstaw do podważania oficjalnej wersji morderstwa. Premier Rakowski jako kolega Jana Gerharda napisał[6]

  25. JerzyS said

    Przygotowania do akcji

    Śmierć gen. Świerczewskiego – Waltera

    Bezpośrednim powodem (propagandowym) do rozpoczęcia akcji była śmierć generała Karola Świerczewskiego w dniu 28 marca 1947 roku. Generał zginął w zasadzce w miejscowości Jabłonki koło Baligrodu w Bieszczadach, gdy udawał się na inspekcję posterunku wojskowego w Cisnej. Wersja śmierci generała w wyniku trafienia pociskiem z broni palnej podawana jest w wątpliwość przez niektórych historyków. Wskazują oni na istnienie otworu powstałego od ostrego narzędzia w tylnej części znajdującego się w Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie munduru gen. Świerczewskiego, co sugeruje, że mógł on zginąć nie od strzału z broni palnej napastników, lecz od ciosu zadanego nożem w plecy przez siedzącego na tylnym siedzeniu samochodu członka własnej ochrony. Od dnia śmierci Świerczewskiego rozpoczęły się zdecydowane działania strony polskiej, mające doprowadzić do ustania walk w tym rejonie kraju. Być może obecność gen. Świerczewskiego w Bieszczadach miała służyć ostatecznej likwidacji działających na tym terenie oddziałów UPA, terroryzujących miejscową ludność polską ale i wspieranych przez Ukraińców, a jego śmierć miała być pretekstem do zdecydowanych działań, mających przywrócić względny pokój w tym rejonie Polski. Po tym wydarzeniu władze polskie w ciągu kilkunastu godzin podjęły decyzję o deportacji ludności niepolskiej (ukraińskiej, ale też rusińskiej – Łemków i Bojków) z terenów całej południowo-wschodniej Polski. Pozbawienie zaplecza (głównie żywnościowego, ale być może i militarnego) oddziałów UPA i zdecydowane działania dużych związków taktycznych Wojska Polskiego doprowadziło w ostateczności do ustania walk zbrojnych na wysiedlonych terenach.

    Przygotowania rządu

    W styczniu 1947 roku jednostki Wojska Polskiego stacjonujące w południowo-wschodniej Polsce otrzymały rozkaz sporządzenia wykazów rodzin ukraińskich, które nie zostały przesiedlone w latach 1944-1946. W lutym zastępca szefa Sztabu Generalnego gen. Stefan Mossor zaproponował plan przesiedlenia Ukraińców na Ziemie Odzyskane[7], jemu też powierzono dowództwo akcji. Zastępcami mianowano: wiceministra bezpieczeństwa publicznego Grzegorza Korczyńskiego (ds. bezpieczeństwa), płk Juliusza Hibnera (ds. KBW) oraz ppłk Bolesława Sidzińskiego (ds. polityczno-wychowawczych).

    Aby nikt nie przedostał się na teren sąsiednich krajów, minister obrony narodowej marszałek Michał Rola-Żymierski zwrócił się 15 kwietnia 1947 roku do ministrów obrony narodowej Republiki Czechosłowacji i ZSRR z prośbą o szczelną blokadę granicy z Polską. 24 kwietnia uchwałę w sprawie Akcji „Wisła” podjęło Prezydium Rady Ministrów RP.

    Niektórzy historycy (na przykład Ryszard Torzecki z IH PAN) twierdzą, że decyzja o przeprowadzeniu Akcji „Wisła” zapadła w Moskwie w połowie lutego, po przygotowaniu planu operacji przez ludowego sekretarza spraw wewnętrznych USRR gen. Sierieja Sawczenkę, i zaaprobowaniu przez Ławrentija Berię i Georgija Malenkowa. Dopiero później zostały przyjęte decyzje Biura Politycznego KC PPR (w marcu 1947) i Państwowej Komisji Bezpieczeństwa RP (12 kwietnia 1947).
    Siły UPA

    Wedle szacunków z dokumentów[8] dowództwa GO „Wisła” Ukraińska Powstańcza Armia dysponowała na dzień 1 kwietnia 1947 siłami zbrojnymi w liczbie 2402 ludzi, łącznie z obsadą terenową w liczbie 720 ludzi. Dysponujących bronią i aktywnych w walce członków UPA oszacowano na 1772 ludzi, rozkład sił na poszczególne oddziały wyglądał następująco: Sztab UPA w „Zakierzońskim Kraju” – 25 ludzi;

    Okręg nr 1 – sztab (37 ludzi), obsada personalna rejonów (249 ludzi), oddziały zbrojne: sotnia „Burłaki” (120), sotnia „Łastiwki” (91), sotnia „Hromenki” (121), sotnia „Kryłacza” (81), sotnia „Stacha” (61), sotnia „Bira” (90), sotnia „Chrina” (121), sotnia „Romana” (121);
    Okręg nr 2 – sztab (27 ludzi), obsada personalna rejonów (471), oddziały zbrojne: sotnia „Kruka” (71), sotnia „Kalinowicza” (100), sotnia „Tucza” (90), sotnia „Szuma” (101), sotnia „Bryla” (60), sotnia „Sahajdaczyn” (61), sotnia „Jara” (41), sotnia „Czausa” (51), sotnia „Dudy” (40), sotnia „Kryłaty” (41), sotnia „Dawida” (71).

    Po trzech miesiącach działania GO „Wisła”, siły zbrojne UPA zmniejszyły się z 2402 ludzi do 563[8] ludzi.
    Grupa Operacyjna „Wisła”

    Osobny artykuł: Grupa Operacyjna Wisła.

    Do przeprowadzenia akcji przeznaczono cztery dywizje piechoty (6, 7, 8, 9 DP), jedną dywizję KBW oraz trzy dodatkowe pułki (piechoty, samochodowy i saperski – 5 Mazurski Pułk Saperów – Szczecin). Akcję wspierała dodatkowo 3 DP. Łącznie dało to ponad 20 tysięcy żołnierzy. Oprócz tego wspomagać akcję miały oddziały WOP, Milicja Obywatelska, ORMO i UBP.

    Sowieci wyznaczyli do akcji po swej stronie jedną dywizję pancerną, specjalne oddziały antypartyzanckie oraz oddziały Wojsk Pogranicznych NKWD do blokowania granicy.

    Czechosłowacy utworzyli specjalną grupę operacyjną oraz oddali do polskiej dyspozycji środki transportu do pomocy w przegrupowaniu polskich wojsk.

    Oczywistym jest, że w rzeczywistości akcja „Wisła” była dużo wcześniej przygotowaną operacją rozproszenia pozostałej na ziemiach polskich mniejszości ukraińskiej, oskarżanej o stanowienie zaplecza dla działań takich organizacji jak UPA i OUN. Akcja dotknęła mieszkańców południowo-wschodniej Polski, w tym również Polaków z małżeństw mieszanych, oraz inne mniejszości rusińskie – stanowiące większość mieszkańców wielu miejscowości.

    Akcja „Wisła”, przeprowadzona zastała przez Grupę Operacyjną „Wisła”,
    dowodzoną przez
    gen. Stefana Mossora,
    rozpoczęła się 28 kwietnia 1947 roku o godzinie 4 nad ranem.

  26. NC said

    Re 9, p. Zygi.
    1897 oczywiście.

  27. Kazik said

    ad 22 Proszę Pani , I gen. Zygmunt Berling został odsunięty od dowodzenia wojskiem , przez działaczy Związku Patriotów Polskich / z jedną osobą narodowości polskiej Wandą Wasilewską / . W tym artykule mogli pokazać jeszcze 4 i 7 stronę książeczki wojskowej . Po 1989 r. jawnie wyszli z ukrycia znafcy i i poprawiacze historii Polski i hurmem poobsadzali stanowiska rządowe i środki masowego ogłupiania .

  28. akej said

    Przychylam sie do relacji swiadka na temat smierci Swierczewskiego. Dla mnie stanowi ona logiczne ogniwo w lancuszku przyczyn. Jesli „Walter” byl z upowcami za pan brat, a Stalin dowiedzial sie o tym, to jest bardzo prawdopodobne (a wlasciwie pewne), ze Gruzin wydal na Swierczewskiego wyrok smierci oraz rozkaz podjecia akcji „Wisla”.
    PS – Ktos tu bardzo slusznie zauwazyl, ze z martwym zydem mozna robic wszstko, co jest przydatne zywym zydom. Poza tym Stalin w pozniejszych latach swego zycia nie ufal zydom. Nie wiem czy sie myle, ale w poznych latach 1940-tych, lub poczatkowych 1950-tych byl w ZSRR proces zyda – lekarza Szczerbakowa i grupy lekarzy pochodzenia zydowskiego. Sa przeciez pogloski, ze smierc Stalina byla rewanzem zydow za ten proces.

  29. KOR said

    @4 …Świerczewski, urodzony w 1987, zdołał ukończyc 2 klasy szkoły podstawowej, co nie przeszkodziło mu zostać generałem Armii Czerwonej….

    Taki z tego morał: „Żaden uniwersytet nie zastąpi dobrze ukończonej szkoły podstawowej (wtedy powszechnej)”.
    Pozdrawiam

  30. Mały_kinol said

    W skrócie o tej szumowinie świerczewskim.

  31. Ali Baba said

    ad 24..”Obaj sprawcy zostali skazani na kary śmierci, a wyroki wykonano[7].” A WYROKI WYKONANO DOSYĆ SZYBKO..TO COŚ MÓWI! „Obaj sprawcy”..a może jeden był sprawcą ..a drugi pomocnikiem”.!! Sąd nie udowodnił im ,że obaj w jednakowym stopniu przyczynili się do jego śmierci!! Wystarczy jeden zabójca..drugi ubezpiecza itp.!! TO DLACZEGO TEN DRUGI CZYLI WOJTASIK DOSTAŁ KAESA?! CIEKAWE..NIE! PS SPRAWĄ INTERESOWAŁ SIĘ OSOBIŚCIE P. JAROSZEWICZ..DOSYĆ ENERGICZNIE! AŻ PEWNEGO DNIA DO RED TRYBUNY DO P. SOLSKIEJ /ZONY PREMIERA/ ZADZWONIŁ OSOBNIK I POPROSIŁ JĄ, ABY PREMIER WIĘCEJ NIE ZAJMOWAŁ SIĘ TĄ SPRAWĄ!!

  32. Ali Baba said

    A na „deser” coś o gen. Rydzu-Śmigłym..Z pewnych okoliczności wygląda na to, że gen został otruty..nie pamiętam gdzie o tym kilka x czytałem.. Nawet jeśli chodzi o miejsce
    Jego śmierci..jest więcej niż pewne,że były robione jakieś machlojki / o nie, nie chodzi o ukrycie tego miejsca ze zrozumiałych powodów przed Niemcami/. Powody były inne PS żona generała została zamordowana we Francji rok 1951 /1952….

  33. Miet said

    No cóż, przypomnę co kiedyś w mojej szkole recytowałem podczas obchodów , którejś tam rocznicy Drugiej Wojny Światowej.

    Ziemia spadła na ciało,
    zapachniała jak senny las,
    ale serce zostało
    na przedmieściach hiszpańskich miast.
    Ale serce szło z wojskiem,
    po obszarach Republik Rad,
    do wolności przez Polskę,
    a do Polski przez cały świat!
    Wybuchało jak pocisk,
    któż odłamki pozbiera,
    kto ułoży z nich serce generała Waltera?
    Jak to serce odnaleźć?
    Broń szczękała ze wszystkich stron,
    ochotnicy w zapale
    szli, gdziekolwiek zapłonął front.
    Obca ziemia w stu bitwach
    rozkwitała radośnie krwią.
    Ile razy rozkwitła,
    kropla serca spadała w nią.
    Gdzie za wolność narodów
    polski żołnierz umierał,
    tam zostawał strzęp serca
    generała Waltera.
    Pola walk niezmierzone,
    szary wiatr nad polami walk,
    ale w miastach już dzwoni
    stara praca jak nowa stal.
    W rytmie fabryk szukajcie
    tętna krwi generalskich żył,
    wszak on rósł przy warsztacie,
    metalowcem, tokarzem był.
    Więc na każdej tokarce,
    gdzie nóż w metal się wżera,
    bije żywe wciąż serce
    generała Waltera. [1]

    Była nawet melodia do tego wiersza skomponowana.

    Myślę, że ze Świerczewskim to jest przykład jak kreowano w PRLu nowych i słusznych bohaterów.
    On się do tego idealnie nadawał ze względu na jego „międzynarodowy” życiorys.
    Na siłę wepchnięta nam komuna potrzebowała nowych bohaterów – gieroiew naszewo wremieni.
    Trzeba go było tylko w odpowiednim momencie uśmiercić – i tego dokonano.

  34. Tekla said

    Zabicie gen.Świerczewskiego zakończyło żywot band UPA na terenach Polski, bo odcięto ich od koryta i melin. Błędem ówczesnych władz było przesiedlenie ludności ukraińskiej w granicach Polski.. Należało wtedy ich wszystkich przesiedlić na tereny Ukraińskiej SSR, a tak mamy dzisiaj V kolumnę…

  35. Joe said

    UPA to bylo i jest „slowianskim ISIS”…Od II wojny sterowane przez male panstewko na terenach Palestyny.Maja oni cala mase”POdszkolonych ambicjonerow” ktorym nadawane sa stopnie generalskie.Walter byl tego przykladem co UNE wyczynaly i wyczyniaja na tym Globie od prawie 100 lat…POszedl na przemial jak kazdy nieuk ktory uwikla sie ze swoja durna glowa w wielka POlityke.

  36. Miet said

    Re.34.
    Pani Teklo, w tamtym czasie Polacy mieli tyle do powiedzenia odnośnie przesiedlania Ukraińców do Polski, ile mają teraz odnośnie czegokolwiek związanego z polską racją stanu.

  37. akej said

    @ 36
    Wydaje mi sie, ze wtedy rzad Polski, jak to powiedziala pani Tekla, mogl zazadac przesiedlenia wszystkich Rusinow do ZSRR. Nie wiem dlaczego tego nie uczyniono? Przeciez przesiedlono wtedy ich dziesiatki (jesli nie setki) tysiecy na Ukrainska republike radziecka.

  38. mate29 said

    Do tej pory myślałem,że terminu „na łożu śmierci” używa się tylko w bajkach.

    Źle Pan myślał.
    W wielu krajach zeznania dokonane na łożu śmierci mają większą wagę, niż zwykłe.
    W obliczu wieczności ludzie przeważnie nie kłamią.
    Admin

Sorry, the comment form is closed at this time.