Dziennik gajowego Maruchy

"Blogi internetowe zagrażają demokracji" – Barack Obama

  • The rainbow symbolizes the Covenant with God, not sodomy Tęcza to symbol Przymierza z Bogiem, a nie sodomii


    Prócz wstrętu budzi jeszcze we mnie gniew fałszywy i nikczemny stosunek Żydów do zagadnień narodowych. Naród ten, narzekający na szowinizm innych ludów, jest sam najbardziej szowinistycznym narodem świata. Żydzi, którzy skarżą się na brak tolerancji u innych, są najmniej tolerancyjni. Naród, który krzyczy o nienawiści, jaką budzi, sam potrafi najsilniej nienawidzić.
    Antoni Słonimski, poeta żydowski

    Dla Polaków [śmierć] to była po prostu kwestia biologiczna, naturalna... śmierć, jak śmierć... A dla Żydów to była tragedia, to było dramatyczne doświadczenie, to była metafizyka, to było spotkanie z Najwyższym
    Prof. Barbara Engelking-Boni, kierownik Centrum Badań nad Zagładą Żydów, TVN 24 "Kropka nad i " 09.02.2011

    Państwo Polskie jest opanowane od wewnątrz przez groźną, obcą strukturę, która toczy go, niczym rak, niczym demon który opętał duszę człowieka. I choć na zewnatrz jest to z pozoru ten sam człowiek, po jego czynach widzimy, że kieruje nim jakaś ukryta siła.
    Z każdym dniem rośnie liczba tych, których musisz całować w dupę, aby nie być skazanym za zbrodnię nienawiści.
    Pod tą żółto-błękitną flagą maszerowali żołnierze UPA. To są kolory naszej wolności i niezależności.
    Petro Poroszenko, wpis na Twiterze z okazji Dnia Zwycięstwa, 22 sierpnia 2014
  • Kategorie

  • Archiwum artykułów

  • Kanały RSS na FeedBucket

    Artykuły
    Komentarze
    Po wejściu na żądaną stronę dobrze jest ją odświeżyć

  • Wyszukiwarka artykułów

  • Najnowsze komentarze

    Otwarte Drzwi o Wolne tematy (29 – …
    Krzysztof M o Magiczne słowo „antysemi…
    Krzysztof M o Liberalne nieporozumienie
    Boydar o Energetyczny odwet
    Boydar o Pilna sprawa
    nowacki nowack o Magiczne słowo „antysemi…
    revers o Pilna sprawa
    nowacki nowack o Trump może rozczarować
    revers o Arcybiskup Viganò: Globalistyc…
    revers o Robert Fico i liberalna nienaw…
    revers o Magiczne słowo „antysemi…
    errorous o Magiczne słowo „antysemi…
    errorous o Pilna sprawa
    Ignorant o Magiczne słowo „antysemi…
    Boydar o Pilna sprawa
  • Najnowsze artykuły

  • Najpopularniejsze wpisy

  • Wprowadź swój adres email

    Dołącz do 709 subskrybenta

A może by pozamykać szkoły…

Posted by Marucha w dniu 2024-04-22 (Poniedziałek)

Od 1 kwietnia weszło w życie rozporządzenie resortu edukacji, dotyczące prac domowych oraz oceny kwalifikacyjnej z religii i etyki. Teraz w klasach I-III szkoły podstawowej nie będzie prac domowych.

Z zakazu zostały wyłączone prace dotyczące usprawniania motoryki małej, czyli ćwiczeń polegających na rozwijaniu umiejętności ruchowych dłoni. W klasach IV-VIII uczniowie nie mają obowiązku wykonywania prac domowych, zadawanych w czasie wolnym od zajęć dydaktycznych. Nie będą te prace podlegały ocenie.

Minister edukacji Barbara Nowacka jest zachwycona. „Dzięki temu rozwiązaniu uczniowie będą mieli więcej czasu na utrwalanie wiedzy, przygotowanie się do sprawdzianów, czytanie książek, a także co bardzo ważne, realizowanie swoich pasji i odpoczynek” – przekonuje pani minister, choć mało prawdopodobne, aby sama w to wierzyła.

W tym wieku, w jakim są uczniowie klas szkół podstawowych, nie myśli się o przyszłości. Jeżeli pani czegoś nie zadaje, to nie ma potrzeby, aby się tego uczyć w domu. Zostaje więcej czasu na „rozwijanie swoich pasji” czyli na śledzenie w smartfonach, bieganie po forach internetowych. Dziecko od początku trzeba wdrażać w systematyczność i odpowiedzialność.

Rozporządzenie Nowackiej nie podoba się także nauczycielom. Portal Głos Nauczycielski przeprowadził sondę, co nauczyciele sadzą o pomyśle. 40 proc. respondentów stwierdziło, że „taka zmiana powinna zostać uprzednio skonsultowana ze środowiskiem oświatowym”. Około 30 proc. „źle ocenia pomysł” i uważa, że „za wcześniej na takie zmiany”. Dobrze pomysł oceniło jedynie 18 proc. 85 proc. nauczycieli uważa, że prace domowe są potrzebne. 82 proc. uważa, że to oni powinni podejmować decyzję o tym ile i jakie prace są zadawane.

Zaniepokojenie są również rodzice. Wystarczy wejść na media społecznościowe, na których aż huczy od negatywnych wypowiedzi.

Warto zapoznać się z merytorycznym wpisem Agnieszki Sokół.

„Dziecko w domu pracuje inaczej. Jako rodzic kładę duży nacisk na samodzielność. Odrabiając lekcje, dziecko utrwala wiedzę, ćwiczy nabytą wiedzę w praktyce, rozwija wyobraźnię, uczy się uczyć w sposób dla siebie najbardziej efektywny, uczy się wyrażać myśli, uczy się korzystać z różnych źródeł wiedzy. Sprowadzanie zadań domowych jedynie do bezpodstawowego zamęczania dzieci świadczy o wyjątkowej ignorancji i kompletnym braku wiedzy na temat mechanizmu nauczania i rozwoju młodego człowieka.

Rozporządzenie podpisane przez obecną minister doprowadzi do ogromnej niesprawiedliwości oraz podziałów, które odbija się na psychice dzieci. Jestem pewna, że moje dzieci będą odrabiały nieobowiązkowe prace domowe. Natomiast nauczyciel nie będzie mógł w żaden sposób wyróżnić lub docenić takich dzieci na tle tych, którzy odrabiać lekcji nie będą. Jaką zatem moje dzieci będą miały motywację? W jaki sposób mam im wyjaśnić, że praca przynosi korzyści? Korzyści oczywiście w perspektywie czasu będą – w postaci wyników na egzaminach itd. Tyle, że taki argument dla 7- czy 10-latka jest niezrozumiały i niezadawalający. Mam nadzieję, że zgodnie z naszą narodową cechą, iż Polak na wszystko znajdzie sposób, mądrzy nauczyciele nas to też go znajdą”.

Nic dodać, nic ująć do tego komentarza. Podobnego zdania jest wieloletni znany pedagog prof. Aleksander Nalaskowski. Zwraca uwagę, że Nowacka postarała się o ustalenie sankcji dla nieposłusznych nauczycieli. Mówi, że zadania domowe to część szerszego zamysłu metodycznego. Prace domowe to umiejętności i utrwalenie wiedzy zdobytej w szkole. To także wdrażanie dziecka w kulturę samodzielnej pracy. Samokształcenie w naszym późniejszym życiu okaże się niezbędne. Nauczy rozwiązywać problemy. Prace domowe uczą samodzielności, autodyscypliny, wyrabiają poczucie obowiązku.

Trzeba zwrócić także uwagę na to, że zakaz obowiązuje jedynie w szkołach publicznych. Szkoły prywatne na pewno z tego przywileju nie zrezygnują. Czyli pogłębi się nierówność społeczna. Ci rodzice, których na to stać, poślą dzieci do szkół prywatnych, aby były lepiej wykształcone, przygotowane do dalszego zdobywania wiedzy, a co za tym idzie, lepszej pozycji w życiu. Dzieci gorzej sytuowanych rodziców, lub tych których rodzice nie potrafią sami zadbać o pogłębienie wiedzy swoich pociech, przepadną w dalszych drogach kariery zawodowej.

I chyba o to chodzi. Trzeba przygotować młode pokolenie jedynie do prac technicznych [chyba fizycznych? – admin]. W ten sposób zasili się przyszłą kadrę przysłowiowych już zbieraczy szparagów w Niemczech. Człowiekiem gorzej wykształconym łatwiej manipulować, łatwiej go zastraszyć, wyrobić w nim poddaństwo i bierność.

Szkoła polska pod rządami lewactwa stanie się areną dla przeróżnych organizacji, które odpowiednio zindoktrynują dzieci. Już teraz zamiast historii i teraźniejszości, dzieci będą uczone pierwszej pomocy od wielkiej Orkiestry Pomocy Świątecznej. Nic nie mam przeciwko takim zajęciom, ale nie może się to dokonywać kosztem obniżenia poziomu nauczania.

Likwidacja prac domowych to dopiero początek. W kolejce czeka teraz odchudzanie o 20 proc. wiedzy, którą powinien zdobyć młody człowiek. O mdłości mogą przyprawić bajania Nowackiej o zmianach w lekturach szkolnych, w doborze których udział powinny brać dzieci. Jeżeli nie będą chciały czegoś czytać, trzeba z tego zrezygnować.

Konkludując – a może by pozamykać szkoły i byłby z tym święty spokój. Dzieci i młodzież byłaby bardzo zadowolona.

Iwona Galińska
Źródło: IG
https://prawy.pl

Komentarzy 28 to “A może by pozamykać szkoły…”

  1. uzawada said

    „W kolejce czeka teraz odchudzanie o 20 proc. wiedzy, którą powinien zdobyć młody człowiek.”

    To pewnie tylko skromny początek. Dlaczego zaledwie o 20% ? Za Hitlera, to może prosty człowiek potrzebował liczyć i się podpisać, ale teraz – w dobie cyfrowego postępu- to już nie będzie konieczne. AI wszystko policzy, a zamiast podpisu wystarczy zbliżyć rękę czy tęczówkę do czytnika. Co zresztą ludzie mieliby podpisywać i co liczyć, skoro mamy nic nie posiadać, a dotyczące nas decyzję podejmą inni ?  

  2. matirani said

    W USA w latach… +-1960? krazylo powiedzenie przypisywane Rockefelerowi:

    Chcemy narodu pracowników a nie narodu myslicieli.

    Co tez i zaczeli realizowac upraszczajac programy, likwidujac szkoly „czarterowe” i otwierajac droge neozydokomunie, która z pracowników robi asystowanych leni i pasozytów.

    Inny punkt to wplyw kaligrafii na rozwój umyslu – W Japonii ja zarzucono, zaobserwowano spadek poziomu i szybko wrócono de walkowania kaligrafii. A u nas? A w EU-US?

  3. Carlos said

    A co nam dalo wczesniejsze , dobre wyksztalcenie , nawet jeszcze z PRL, jak wszystkie te lepsze roczniki, czekaly na Tuska we wroclawskim Jagodnie i glosuja od lat, raz na pisdzielcow ,raz na dojczmanow? Co dalo lepsze wyksztalcenie , co sprawilo, ze telewizor jest Bogiem, a ksiazki czytaja nieliczni?

  4. kolejarz said

    Motoryka mała….może się przydać do napisów na murach : eurokołchoz won !

  5. Aleksis said

    Jadąc pociągiem spotkać człowieka z książką, to jak wygrać milion w totolotka.

  6. nowacki nowack said

    Aleksis re)Kto w PL-u czyta…niebezpieczne książki ? A takimi okazało się „x” tytułów szczególnie po najściu przez ABW ! A jeśli chodzi o „powszechniaki to proponuję e-szkoły z „lektorem” albo z AI

    person-turqouise-waving
  7. Nawet najlepsze „komunistyczne” w Polsce Ludowej wykształcenie nie było w stanie zbawić za życia polskich dusz zatrutych mamonem i nadjordańskimi kremówkami.

    Kmieć.

    P.S. Jad żydowski wylewający się szczególnie demokracją, jest w stanie zatruć wszystkie umysły; co ciekawe, im bardziej wykształcone, tym bardziej podatne na demokratyczne kuszenie.
    Znakiem tego, im bardziej wykształcony, tym bardziej złodziej i szumowina?…
    Trochę, ale tylko trochę, przesadzam, bo u mnie na ulicy bardzo mało wykształconych (za „komuny”) a i tak wszystko durnie, zaszczepione i głosujące DEMOKRATYCZNIE na Magdalenkę!

  8. Boydar said

    niech Pani Galińska im nie podpowiada …

    kiedyś w porównaniu z szarą rzeczywistością szkoła była ciekawa, wystarczyło trochę się przyłożyć żeby mieć radość, satysfakcję i uznanie, dzisiaj szkoła, samo chodzenie do niej a jeszcze te durne uczenie to dla większości nuda i strata czasu, poza tym nauczyciele ograniczają tym biednym „uczniom” klikanie, co godzi w ich naturalne i przyrodzone prawo

    co sprytniejsi pedagodzy nie bacząc na rozporządzenia jednak zadają, żeby było śmieszniej każdemu indywidualnie i trochę inaczej (trudniej zerżnąć na przerwie), tej pracy domowej nie oceniają ale wciąż mają prawo pytać, no i pytają, z tego co zadali, i stawiają oceny …

  9. Boydar said

    Panie Nowacki, niebezpieczne to jest czytanie Gajówki, Mysiej aż się skóra na dupie marszczy

    a już o pisaniu to aż się boję napisać

  10. Jacek said

    Kiedyś miałem wątpliwą, jak się okazało, przyjemność zwiedzania Centum Nauki Kopernik. Z całą odpowiedzialnością twierdzę że lepiej wyposażone były pracownie fizyczne czy chemiczne w wiejskich podstawówkach z czasów PRL.

  11. Anucha said

    Ad:10

    Panie szanowny to prawda.

    W dzisiejszych czasach, gdyby pracownie były tak wyposażone,przedmiot Chemia, byłby najbardziej ulubionym. Cała szkoła chodziłaby na haju, nie wyłączając Rady Pedagogicznej🤣

  12. Otwarte Drzwi said

    Ja tu może wsadzę kij w mrowisko ( czy jakoś tak ) ale ja jestem przeciwko zadawaniu pracy do domu. Owszem- powinna być dobrowolna „odrabialoność” pracy domowej-jak kto chce. Bo ja pamiętam że to, że trzeba było odrabiać lekcje w domu, nic mi w zasadzie nie dawało. A to czy uczeń „naumiał” się i rozumie temat ,to można sprawdzić wywołując ucznia do tablicy…I to jest bardziej wiarygodne, bo ileż tych prac domowych jest odrabiane przez rodziców?…Kuźwa ( za przeproszeniem ) czy pracownik fabryki samochodów bierze części i ma coś w domu skręcić i je przynosi do fabryki ponownie? No proszę się zastanowić… Ja miałem taką sytuacje w domu że…ciężko było odrabiać lekcje w domu. Nie chcę wchodzić w szczegóły. Ale to tak trochę przypominało scenę z „Zezowatego Szczęścia” kiedy to ojciec Cezarego wywijał mu nad głową nożycami i przeszdał odrabiać lekcje. Mówię: nic mi nie dało odrabianie lekcji w domu, a mimo to wyszedłem na człowieka. czego dowodem jest to że piszę na Gajówce…czy tam w Gajówce. PS. Dobrowolność odrabiania lekcji by stworzyło być może taką ” elitę” i może by pobudzało do zazdrości innych, że starali by się w miarę możliwości odrabiać.

  13. Zenon_K said

    Wielu przedstawicieli ustawiaczy świata chlapnęło publicznie, że 90% społeczeństwa ma być wychowana na pożytecznych głupków a reszta na jako taką elitę.

    Te 10% to kształci się lepiej lub gorzej, w zależności od losu jaki się danemu państwu gotuje.

    Śmiem twierdzić, że w Polsce to 10% to ma prawo do wyksztalcenia jeno na półgłópków.

    Widać to przecież po naszych młodych elitach.

  14. Marucha said

    Re 10:
    Byłem kilka razy w Centrum Kopernik. Bardzo mi się podobało (żonie i wnukom też). W takiej Szwecji nie ma nic podobnego.
    Z tym wyposażeniem pracowni fizycznych czy chemicznych w PRL to albo Pan grubo przesadził, albo ja miałem nieszczęście chodzić do jakiejś …ujowej szkoły.

    Nie wiem, czego Pan oczekiwał po wizycie w Centrum Kopernik. Stanowisk do samodzielnej budowy bomby jądrowej?

  15. Otwarte Drzwi said

    Za przeproszeniem…ale mi się te wszystkie „pikniki naukowe” kojarzą że robią jakąś tam „symulacje wybuchu wulkanu”. Czy w Centrum Nauki Kopernik też tak jest? Takie centrum to naprawdę można by było ciekawie urządzić. Np. ja Od 30 lat staram się zgłębić działanie silnika w samochodzie i za cholere nie mogę. To znaczy wiem że jak w jakieś rurze pierd……nie i tam coś będzie w tej rurze, to z tej rury coś wyskoczy ( analogia do cylindra i tłoka) ale żeby zrobić z tego proces płynny, sterowalny to…już za bardzo nie mogę zrozumieć. Więc np. w takim Centrum ( może być i Kopernik) powinien być PRZEZROCZYSTY, DZIAŁAJĄCY model silnika spalinowego.- Żeby podejrzeć, zobaczyć „jak to tam wszystko działa”. Działający- oczywiście nie na benzynie.Coś tam innego by wymuszało ruch.Można by było zwalniać, przyspieszać obroty….Takie! Centrum Nauki to ja rozumiem!

  16. CBA said

    re 14 Panie Marucha, ma Pan rację. Byłem tylko x w towarzystwie uroczej Bułgarki /gadanie po franc/ i napisy po ang. to interesowało mnie najbardziej. Ten gość czepia się jak rzep psiej; jest to b. profesjonalnie zrobione /lepiej chyba nie można/; młodzież wykazywała wlk. zainteresowanie. Chętnie pójdę x jeszcze.

  17. CBA said

    re 12 Jak kiedyś wylądowałem w Lubrańcu na Kujawach…uderzyło mnie jak obuchem słowo ”odrabianki:.

    Młodzież z tego liceum zamiejscowa, skoszarowana w internacie…miała obowiązek odrabiać lekcje w klasach, po południu, pod okiem dyżurnego nauczyciela..I to było dobre rozwiązanie. A kadra tam była super, bo…z Wilna, Lwowa !!

    Wujek mój b. dobry ,matematyk, został potem dyr. liceum…

    w starym popańskim pałacyku. Teraz to w łapach prywatnych.

  18. Voodoosch said

    Ad Otwarte Drzwi,

    Moze gdyby Pan odrabial lekcje w domu, to by Pan wiedzial jak znalezc informacje o tym jak dziala silnik spalinowy;) Mozna takie modele przestudiowac i zobaczyc obecnie na wszystkie strony w internecie wraz z opisem jak dziala.

  19. Banita said

    To ciagle jeszcze popularna Solidarnosc  zafundowala nam upadek przemyslu polskiego , polskiej nauki i polskiej wiedzy. Za takie ‚osiagniecia dostaje sie Nagrode Nbla.
    Ja może z własnego podwórka i doświadczenia, jako nauczyciel w PRL-u i członek Komisji Rekrutacyjnej przy egzaminach wstępnych na UJ;  z praktyką  nauczycielską  w Polsce i dwóch zachodnich krajach -oba anglo-saskie.Dlatego mam odwagę , a nawet obowiązek, podzielić sie swoimi uwagami i doświadczeniem, zwłaszcza, ze znam różnice między zasadami edukacji w socjaldemokracji i krajach bizneslandu.

    Kiedys  państwa skandynawskie , zwłaszcza Finlandia,  miały bardzo wysoki poziom nauczania a szwedzcy lekarze i inżynierowie znani byli na całym świecie.
    W PRL-u nie mógł być ministrem jakiś kumpel . Musial mieć tytuł naukowy z resortu który zarządzał. A nawet i wtedy, żaden minister nie był dyktatorem- lobbystą . Tak wiec, minister edukacji  musiał reprezentować interesy nauki, uczniów i nauczycieli …w porozumieniu z nauczycielami..
    Ale łatwo było zburzyć system. Gorzej jest odbudować, zwłaszcza, ze nie ma chętnych  .
    .

    Ja sie nie wypowiadam na temat np. medycyny, lotów kosmicznych i budowy rakiet – bo sie na tym nie znam. Z edukacją to mam do czynienia cale moje życie zawodowe i to zarówno w Polsce jak i trzech krajach zachodnich. I mam dyplomy tez z różnych znanych uczelni. Ja nie mam sie czego wstydzić.  Europa zawsze  miała  znakomitą    edukację:  Francja, Wlochy, Niemcy, Finlandia .  W Finlandii  nie było  ani jednej szkoły prywatnej.
    Do obowiązkowych przedmiotów moich studiów   na UJ, należała , oprócz zawodowego kierunku, psychologia rozwojowa i historia edukacji. Mam tez podyplomowe studia (anglosaskie) 
    Mocno podejrzewam, ze nie ma żadnej możliwości walki z obecnym monopolem na niewiedzę . Ogromne pieniądze wydano na ‚dumbing down’ populacji zachodniej. W post -industrialnym świecie wkroczyły zasady teorii chaosu i tzw. wolno-amerykanka i nauczanie stało sie biznesem.

    Nie ma już lokalnych, stanowych/wojewódzkich i międzynarodowych konferencji naukowych w sprawie programów nauczania i dydaktyki. Nikt sie rozwojem młodzieży nie interesuje. Etos nauczania zastapiły komercyjne gadżety. 
    Komercyjna oświata – to żadna oświata.Widać to w  edukacji, w lecznictwie, prawodawstwie. I w różnych dyskusjach i prywatnych rozmowach.

    Największym przestępstwem przeciwko ludzkości jest zabijanie pamięci u młodych ludzi.
    Nie ma ‚wiedzy komputerowej’ – jest informacja, która wietrzeje nie tylko w głowie ale i w komputerze. I nie da sie czytac internetu przy swieczkach .
    Podstawowe prawo psychologii rozwojowej wyraźnie  mówi, ze najważniejsze jest ćwiczenie pamięci u młodego człowieka. Szare komórki muszą   bezustannie pracować i sie rozwijać. 
    Dlatego w Europie bardzo rzadkie były przypadki demencji. Wiedzą o tym Chińczycy. Trzyletnie dziecko w Chinach umie juz liczyc do stu – a pieciolatek umie mnożyć do stu. 
    Komputer – to proteza mózgu. Bardzo dobra podpórka. Ale mózgu nie zastąpi. Dlaczego ? Bo człowiek ze słabą pamięcią nie potrafi znaleźć odpowiedniej informacji w internecie. Mogę podać tysiące przykładów z mojej pracy zawodowej na kilku uczelniach .

    Młodzież jest coraz słabiej przygotowywana do studiów.  Brak dyscypliny umysłowej. Wielu nie pamięta nawet pytań maturalnych. Bardzo mało dzieci ma dostęp do obowiązkowej nauki muzyki i zajec sportowych w szkole. Brak wiedzy ogólnej.
     Brak wyrobionej pamięci jest społecznie szkodliwy.Inżynier nie jest w stanie podjąć ważnej decyzji w sytuacji krytycznej. Musi grzebać w internecie?
    Nie jestm pierwszą osobą, która krytykuje obecny system (nie) nauczania. Programy sa nie dostosowane ani do charakteru szkoły  ani do indywidualnego sposobu przyswajania wiedzy.

    Młodzi  nauczyciele nie maja kwalifikacji, żadnego przygotowania zawodowego z dydaktyki i psychologii.  Wielu nauczycieli sie skarży na nadmiar biurokracji; kontakty z uczniami i ich rodzicami sa bardzo ograniczone.  Nie ma ogólno – narodowego programu nauczania – co jest barbarzyństwem!. Każdy absolwent szkoly wychodzi z niewiedza w jakiejs dziedzinie. Dyplom szkolny nie przygotowuje ani do dalszych studiów ani do zawodu. Porobiły sie jakieś ‚rozmowy kwalifikacyjne”. Zupelny absurd. To dyplom nie zapewnia kwalifikacji??? To tak jak prawo jazdy nie pozwala na prowadzenie auta.
    Jakie mam główne zastrzeżenia do obecnej, bardzo zamerykanizowanej ‚edukacji’  -I jakie sa  zasady ogólne nauczania? 

    Wiedzę  zdobywa sie od urodzenia. Umysł człowieka reaguje na każde bodźce z zewnątrz i w zależności od wieku i osobistych możliwości, umysł przeprowadza analiza informacji i następnie synteze;  i ta informacja powoduje  reakcję na bodziec. Przykladem moze byc np. przyjmowanie wiadomosci, ktora jest bodzcem do sytemu analizy w naszym mozgu, gdzie nastepuje synteza, ktora wywoluje reakcje na bodziec. Wiadomość może byc wesoła, smutna, zagadkowa itp i wywołuje u nas odpowiednie reakcje na bodzce zewnętrzne..Mlody człowiek zdobywa wiedze w domu, w rodzinie, na ulicy, w szkole, w grupie rówieśniczej, w przedszkolu, w Kościele ,  w podróży , itp.

    W zdobywaniu wiedzy w szkole , potrzebne sa ćwiczenia  zachowania pamięci. (memory retention exercises) Mózg składa sie ze świadomości podświadomości i magazynuje nam nadchodzące bodźce.W programach nauczania potrzebna jest metoda spiralna: na bazie bardzo prostej informacji można budować stopniowo bardziej skomplikowaną i rozwijać , poszerzać zakres informacji a równocześnie ją utrwalać.Bardzo potrzebna jest korelacja przedmiotów: wzory matematyczne mogą sie przydać i w fizyce i chemii i biologii. Omawianie historii np. XIX wieku bardzo sie przydaje na j. polskim w omawianiu literatury romantyzmu, itp. Korelacja przedmiotow jest niezbędna przy wzmacnianiu pamięci i zdolnosci kojarzenia zdarzen.

    Programy szkolne powinny byc dostosowane do wieku uczniów; w PRL-u podręczniki do klasy np. 4-tej zawieraly latwiejszy akademicko program , bo dzieci w tym wieku maja bardzo dynamiczny rozwój hormonalny ale chwilowo słabsze  możliwości intelektualne. Pomocne byly zwiększone cwiczenia na lekcjach wychowania fizycznego.Bardzo ważna jest praca zespołowa i wzajemne pomaganie sobie w przyswajaniu nie tylko nowego materialu ale i przy powtórkach materiału..

    Wedlug Konfucjusza: nauczyciel nie uczy a raczej studiuje ucznia i pomaga rozwijac naturalne zdolności i zainteresowania kazdego ucznia; sposobów jest wiele ale w PRL- mielismy zajecia pozaszkolne, kółka zainteresowań, które byly nie tylko uzupelnieniem zajęć szkolnych ale rozwijały prace w zespole i poszerzanie własnych zainteresowań; stąd było wiele zawodów/olimpiad  szkolnych, miedzyszkolnych, olimpiady przedmiotowe itp. Harcerstwo przygotowywalo do samodzielnego wykorzystania wiedzy nabytej w szkole: tropienie śladów, orientowanie sie w lesie, ale i na ulicy…budowanie pryczy, stawianie namiotów, gotowanie czy zdobywanie różnych sprawności.

    Już starożytni uczyli, ze powtórka jest matką – wiedzy.Na wszystkich szczeblach edukacji ważna była praca w zespole: podejmowanie wspólnych decyzji, erystyka, pisanie referatow, sprawozdan, formowania argumentów. Propedeutyka filozofii byla obowiązkowym przedmiotem w szkole średniej. Bardzo ważne były wycieczki szkolne i obozy wędrowne z nauczycielem przedmiotowym: geografem, historykiem, polonistą  

    We Wloszech, pamiętam we Florencji, nauczyciel historii sztuki prowadził grupe młodzieży szkolnej po Ufficio, slynne Muzeum sztuki; zatrzymywał sie przed każdym obrazem i opowiadał nie tylko historie dzieła ale także technike malarską i trendy w sztuce. W Rzymie młodzież zwiedzała z nauczycielem przedmiotowym Forum Romanum i dowiadywala sie niemal o każdym kamieniu, pomniku , części kolumny, Łuku Triumfalnego Tytusa, a takze obowiązkowo zwiedzali wszystkie 7 Wzgórz i omawiano każdy pomnik. np. Pomnik Aureliusza; trzeba bylo robic notatki .

    W Finlandii młodzież – nie wiem, czy jeszcze teraz- buduje wspolnie na przykład łódź rybacką i musi wiedzieć jak zastosowac wiedze zdobytą na lekcji: matematyki, fizyki, chemii, materiałoznawstwa, a także rysunku i artystycznego wyglądu…to doskonałe ćwiczenie na prace zespołową .ale tez młodzież miała stałe zajęcia w szkole i poza szkołą .

    W Europie dzieci nie strzelaly do siebie z broni palnej. Mialy ciekawsze zajęcia.

    Nauczyciele przedmiotowi mieli regularne spotkania i konferencje: miedzyszkolne, powiatowe, wojewodzkie itp. W Piotrkowie był osrodek szkolenia nauczycieli np. języków obcych. Omawiano programy i metody nauczania.W Europie ( i w Polsce) stosowano w edukacji zasade Arystotelesa: każdy obywatel jest osobą indywidualną z indywidualnymi zdolnościami i zainteresowaniami, które bardzo przydaja sie innym obywatelom i wszystkim w kraju..  Wiec każda indywidualna postać jest członkiem społeczeństwa i od tego społeczeństwa zalezy juz od momentu urodzenia: . Platon zas pouczał, ze człowiek urodzil sie nie dla siebie – a dla swojego kraju,.

    Każdy nauczyciel przedmiotowy w Polsce i calej Europie musial mieć tytul naukowy (magisterium) z przedmiotu, który wykładał, plus szkolenie dydaktyczne, które bylo obowiązkowym przedmiotem   każdego wydzialu uniwersytetu np. Jagiellonskiego..bo …a nuż trafimy do szkoły… dlatego mieliśmy obowiazkoe tzw. ‚michałki’, czyli socjologie, historie edukacji, a nawet ekonomie polityczną .

    A teraz, w wyzwolonej podobno Polsce, nauczyciele nie mają zadnej reprezentacji w parlamencie i nie mają absolutnie nic do powiedzenia na temat dydaktyki, metod i programów nauczania. Pewnie dlatego tak czesto strajkują  i protestują.

    A nauka ‚na  pamięć’ podobno jest przestępstwem.
    Wyobrazam sobie lekarza, który nie pamięta czym sie róznią  migdalki od …jajników.

  20. Marucha said

    Re 15:
    Żadne tego typu centrum naukowe nie zaspokoi wszystkich wymagań wszystkich odwiedzających. Jednemu zabraknie dokładnego wyjaśnienia działania silnika von Otto, innemu znów organów Hammonda albo betoniarki.
    Od tego są muzea specjalistyczne, książki, wreszcie ogólnie dostępne informacje na Internecie (m.in. na Youtube)
    Np.
    >https://www.youtube.com/watch?v=jAnQ96EL0Oc&list=PLYX-YByuCEcpqNFLUDFI5LRD6G7DGoakR

  21. Otwarte Drzwi said

    Ee- takie przeszkadzajki jak na załączonym filmiku który zamieścił gospodarz, to ja miałem w szkole. Ta pomoc naukowa to jest może i z lat 60…trochę stara. Mnie chodzi o coś nowocześniejszego. Filmik obejrzeć jak działa silnik to za mało. To musi być trójwymiar, real. Są gdzieś do kupienia przezroczyste jakoś tam działające modele silników spalinowych, ale to też nie to. No i koszta…

  22. Peryskop said

    Banita, dziękuję za obszerną analizę.

    Potwierdzam te problemy w oparciu o 20-letnie doświadczenia w pracy naukowej w instytucie PAN, zaklopsowanym listą filadelfijską.

    Ale z Utrechtu nadchodzi jakby przebudzenie z amoku – jest to bodaj poboczny efekt skandali z publikacjami nt maskovida.

    https://wyborcza.pl/7,75398,30899613,nie-mamy-listy-czasopism-ani-punktow-za-publikacje-jak-sie.html„Nie mamy listy czasopism ani punktów za publikacje”.Jak się pracuje na uczelni, która wypisała się z rankingówRANKING UCZELNI22.04.2024, 06:08 Alicja Gardulska

    „Nie mamy listy czasopism ani punktów za publikacje”.
    Jak się pracuje na uczelni, która wypisała się z rankingów

    22.04.2024

    Jesteśmy oceniani w nowy sposób, w którym nie patrzy się tylko na suche dane, jak np. publikacje, a bierze pod uwagę też tzw. kompetencje miękkie – mówi dr Małgorzata Kozak, wykładowczyni Uniwersytetu w Utrechcie.

    „Opisanie jakości całego uniwersytetu jednym rankingowym numerem jest niemożliwe” – uznał w ub. roku Uniwersytet w Utrechcie i wypisał się z udziału w „THE World University Ranking”. To zestawienie przygotowywane przez brytyjskie pismo „Times Higher Education”, zaliczane do tzw. wielkiej trójki (obok listy szanghajskiej i brytyjskiego „QS”).

    Na jego wyniki czekają co roku szkoły na całym świecie.
    W ostatnim notowaniu rankingu holenderska uczelnia zajęła wysokie, 66. miejsce. Dla porównania najlepsze polskie szkoły – Uniwersytet Jagielloński, Uniwersytet Warszawski i Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu – zostały sklasyfikowane w grupie 601-800. …

    https://wyborcza.pl/7,75398,30899613,nie-mamy-listy-czasopism-ani-punktow-za-publikacje-jak-sie.html

  23. Jacek said

    Panie Gajowy, rzecz w tym że odpowiednik takiego centrum istniał w każdej wiejskiej podstawówce w gierkowskich czasach. Z całym szacunkiem ale niech mi Pan nie wmawia że opowiadam głupoty, jeżeli nie jestem czegoś pewny na 100% to się nie odzywam.

    ———
    Opowiada Pan głupoty.
    Admin

  24. Leo said

    Ad. 23 Panie Jacku, chodziłem do wypasionej 30-latki w czasach PRLu. Wzorcowej, wyposażonej w super pracownię językową z kabinami, słuchawkami itp. Pracownia chemiczna miała mokre stoły, palniki itp. Wszystko to było nieużywane, stało powyłączane, zamknięte. W pracowni językowej byliśmy raz, podczas jakieś wizytacji. My, najzdolniejsi językowo. I nigdy potem.

  25. Jacek said

    24 Leo

    To inna sprawa.

  26. Jacek said

    Gospodarz

    Byłem tam jedyny raz w 2011 rok po jego otwarciu i niestety wyposażenie było dla mnie skromne, na dodatek model helikoptera błędnie przedstawiał jego działanie. Spodobało mi się wahadło Foucaulta, urządzenie tworzące obrazy z pęcherzyków powietrza czy fragment skrzydła samolotu efektownie pokazujący różnicę ciśnień na jego powierzchniach. Nie byłem w pracowniach tematycznych bo odbywały się w nich zajęcia dla dzieciarni. W podstawówce, w której się uczyłem i w której na dodatek mieszkałem, rodzice byli nauczycielami, pomocy naukowych było mnóstwo i miałem do nich praktycznie swobodny dostęp. Pamiętam też rząd akwariów z miejscową florą i fauną które były oczkiem w głowie dyrektora szkoły. To wyposażenie raczej nie było obligatoryjne, zależało od starań dyrektora. W kolejnej mojej podstawówce dyrektor miał bzika na punkcie łyżwiarstwa i turystyki, nie było za wiele pomocy naukowych, za to było lodowisko, łyżwy, namioty, rowery i coroczne obozy wędrowne. Prosiłbym żeby Pan powstrzymał się od pochopnych ocen.

  27. Peryskop said

    A może by pootwierać szkoły na 12 godzin dziennie – jak planuje w Londynie dyrektor Andrew O’Neall ?

    https://www.polishexpress.co.uk/dyrektor-londynskiej-szkoly-wprowadza-12-godzinny-dzien-zajec/

  28. łowca głuptaków said

    Tzw. centrum naukowe jak np. „Kopernik” to zdobywanie wiedzy w sposób jarmarczny – mało skuteczny. Rozumię intencje powstania: grant, dotacja, kasa, praca (mało odpowiedzialna ), duże zyski. Przypomina to poznawanie wiary chrześcijanskiej w średniowieczu na jarmarku przez oglądanie szopki.

Sorry, the comment form is closed at this time.