Dziennik gajowego Maruchy

"Blogi internetowe zagrażają demokracji" – Barack Obama

  • The rainbow symbolizes the Covenant with God, not sodomy Tęcza to symbol Przymierza z Bogiem, a nie sodomii


    Prócz wstrętu budzi jeszcze we mnie gniew fałszywy i nikczemny stosunek Żydów do zagadnień narodowych. Naród ten, narzekający na szowinizm innych ludów, jest sam najbardziej szowinistycznym narodem świata. Żydzi, którzy skarżą się na brak tolerancji u innych, są najmniej tolerancyjni. Naród, który krzyczy o nienawiści, jaką budzi, sam potrafi najsilniej nienawidzić.
    Antoni Słonimski, poeta żydowski

    Dla Polaków [śmierć] to była po prostu kwestia biologiczna, naturalna... śmierć, jak śmierć... A dla Żydów to była tragedia, to było dramatyczne doświadczenie, to była metafizyka, to było spotkanie z Najwyższym
    Prof. Barbara Engelking-Boni, kierownik Centrum Badań nad Zagładą Żydów, TVN 24 "Kropka nad i " 09.02.2011

    Państwo Polskie jest opanowane od wewnątrz przez groźną, obcą strukturę, która toczy go, niczym rak, niczym demon który opętał duszę człowieka. I choć na zewnatrz jest to z pozoru ten sam człowiek, po jego czynach widzimy, że kieruje nim jakaś ukryta siła.
    Z każdym dniem rośnie liczba tych, których musisz całować w dupę, aby nie być skazanym za zbrodnię nienawiści.
    Pod tą żółto-błękitną flagą maszerowali żołnierze UPA. To są kolory naszej wolności i niezależności.
    Petro Poroszenko, wpis na Twiterze z okazji Dnia Zwycięstwa, 22 sierpnia 2014
  • Kategorie

  • Archiwum artykułów

  • Kanały RSS na FeedBucket

    Artykuły
    Komentarze
    Po wejściu na żądaną stronę dobrze jest ją odświeżyć

  • Wyszukiwarka artykułów

  • Najnowsze komentarze

    lewawo o Wolne tematy (28 – …
    errorous o Naziści jedli marcepan – rzecz…
    Otwarte Drzwi o Wolne tematy (28 – …
    Voodoosch o Wolne tematy (28 – …
    Jasiu PUKWATEREK o Od Unii Lubelskiej do… pi…
    osoba prywatna o Wolne tematy (28 – …
    Marucha o Splątanych łańcuszków nie prze…
    Otwarte Drzwi o Wolne tematy (28 – …
    PK o Zgromadzenie Ogólne opowiedzia…
    Harakiri Sepuku o Wolne tematy (28 – …
    CBA o Ucieczka z „Uśmiechniętej Pols…
    CBA o Pudrowanie syfilisu
    CBA o Wolne tematy (28 – …
    CBA o Wolne tematy (28 – …
    Adrian S o Wolne tematy (28 – …
  • Najnowsze artykuły

  • Najpopularniejsze wpisy

  • Wprowadź swój adres email

    Dołącz do 708 subskrybenta

Mordowanie pamięci

Posted by Marucha w dniu 2013-08-04 (Niedziela)

W zakopiańskim „Palace” przez całą wojnę mieściła się placówka Gestapo. Katowani byli tam męczennicy II Wojny Światowej, błogosławieni s. Helena Staszewska i ks. Piotr Dańkowski, a także setki innych Polaków. Do otwarcia muzeum udało się doprowadzić dopiero po upadku komunizmu. Niestety, nie na długo; spadkobiercy przedwojennego właściciela, którzy odzyskali budynek, sprzedali go na cele komercyjne prywatnemu przedsiębiorcy, a ten zniszczył ślady niemieckich zbrodni: wydrapane przez więźniów napisy oraz podłogi, w które wsiąkła krew męczonych. Pod naciskiem opinii publicznej pozostawił tylko w jednej z piwnic małą izbę pamięci. Dzisiaj także jej grozi likwidacja.

Do wybuchu wojny willa „Palace” przy ul. Chałubińskiego w Zakopanem była eleganckim i obszernym pensjonatem.

W listopadzie 1939 roku sprowadziło się do niej Gestapo — tajna policja hitlerowska, która potrzebowała odpowiedniego budynku na przetrzymywanie i przesłuchiwanie więźniów. Z tą chwilą na pięć długich lat „Palace” stała się katownią Podhala. Torturowano w niej tysiące ludzi, a setki zamordowano; głównie Polaków, lecz także przedstawicieli innych narodów: Żydów, Rosjan, Anglików. Ci, co przeżyli przesłuchania i nie zostali rozstrzelani na miejscu, trafiali do obozów koncentracyjnych.

Placówka liczyła ok. 40 funkcjonariuszy i była jedną z największych w południowej Polsce. Przez Tatry przechodził szlak kurierski, zapewniający stały kontakt polskiego podziemia z rządem w Londynie. Przemycano pieniądze, meldunki, ludzi. Niemcy mieli tego świadomość i prowadzili ciągłą obławę. Ci, których złapano, trafiali właśnie do „Palace”. Wśród nich Helena Marusarzówna i Bronisław Czech; także Franciszek Gajowniczek (kurier na odcinku Warszawa – Podhale) — ten, za którego na śmierć w bunkrze głodowym w Auschwitz poszedł święty Maksymilian Kolbe.

Oprócz kurierów do „Palace” trafiało duchowieństwo, partyzanci, konspiratorzy, alianccy lotnicy… Mógł się tam także znaleźć każdy mieszkaniec Podhala — wystarczyło paść ofiarą podejrzenia rzuconego przez lokalnego volksdeutscha czy konfidenta. Podhalan zginęło w „Palace” najwięcej.

Więźniów przetrzymywano w piwnicach, ale katowano ich i zabijano w całym budynku, a także na przyległym terenie. W jednej z piwnicznych cel znajdowało się pomieszczenie z odpływem wody i oknem bez szyby, w którym więźniów polewano wodą: bardzo gorącą w celu poparzenia, a zimą także zimną, powodując stopniową śmierć przez zamarznięcie. W innej, szczelnie zamkniętej klitce z grzejnikiem CO panowała temperatura kilkudziesięciu stopni. Więźniowie ginęli z przegrzania.

Podczas wielogodzinnych przesłuchań znęcano się nad nimi wyrafinowanymi i przemyślanymi sposobami: bito, kopano, wieszano za wykręcone ręce (tzw. „słupek”), pozbawiano jedzenia i wody, stopniowo zwiększając natężenie tortur. Oto fragmenty wspomnień kuriera tatrzańskiego Wincentego Galicy, opublikowanych kilka lat temu na łamach „Tygodnika Podhalańskiego”: „Związali mi ręce z tyłu, kazali stanąć na krześle tyłem do drzwi. Drugi koniec sznura, którym miałem związane ręce przerzucili ponad drzwi i przywiązali do klamki. Wyrwali krzesło spod nóg i zawisłem na przegubach rąk… Stopniowo zaczęły słabnąć mi ręce, ból pomału się nasilał, ale można było wytrzymać… Znów bicie w pośladki. Teraz coraz boleśniej odczuwałem każde uderzenie. Znów przecząca odpowiedź. Tym razem wiszenie trwało już 10 minut… Bennewitz wyraźnie się zdenerwował, porwał harap i walił, gdzie popadło: w głowę, plecy, ramiona. Wolałem to niż w pośladki, które mnie wprost parzyły, zwłaszcza przy siedzeniu. Ten system przesłuchiwania stosowano z przerwą obiadową przez cały dzień… Wieczorem założyli mi nożycowe kajdany na ręce, zaprowadzili do dyżurki na lewo od drzwi wejściowych, przywiązali do kaloryfera, dodatkowo jeszcze związali nogi. Stałem tak całą noc… Drugi i następne pięć dni były podobne do pierwszego. Bili i wieszali na przemian. W drugim dniu pękła mi skóra na obrzękłym od bicia prawym pośladku, krwawiłem dość mocno. Przestali bić po pośladkach, ponieważ moje ręce stawały się coraz więcej bezwładne, nie mogłem ścierać krwi z podłogi i musieli to sami robić. Bili teraz po plecach, brzuchu, udach, podudziach i po piętach. Nie przypuszczałem, że pięty i podudzia są takie czułe na bicie, potworny przejmujący ból…”

Po zakończeniu wojny „Palace” zajęło SB i NKWD, a w 1946 r. odbył się w nim proces przywódców Goralenvolku. Później urządzono sanatorium przeciwgruźlicze ZBoWID-u (oficjalnej organizacji kombatanckiej działającej w PRL), a pod koniec lat 70. — żłobek miejski. To wtedy zaczęły się pierwsze dewastacje. Grupa ocalałych więźniów katowni, z kurierem tatrzańskim Wincentym Galicą na czele, przez wiele lat bezskutecznie starała się o zabezpieczenie śladów niemieckich zbrodni i urządzenie muzeum męczeństwa. Udało się to dopiero w latach 1993–94 dzięki postawie dyrektora społecznego liceum, dzierżawiącego budynek od spadkobierców właściciela (władających nim od początku lat 90.). Byli więźniowie urządzili ekspozycję zawierającą zdjęcia i nazwiska ofiar „Palace” oraz ich gestapowskich oprawców, chronili ocalałe ślady zbrodni (kajdany, wydrapane przez więźniów na ścianach napisy, plamy krwi na podłogach), gromadzili dokumenty dotyczące katowni w „Palace” i losów więźniów przewiezionych do obozów koncentracyjnych.

Niestety, muzeum działało tylko przez kilka lat. Chociaż władze Zakopanego miały prawo pierwokupu i podjęły uchwałę o zakupie „Palace” od spadkobierców za ustaloną cenę ok. 1,4 mln zł, ci na wiosnę 1999 r. niespodziewanie sprzedali go prywatnemu przedsiębiorcy z Kraśnika, Wojciechowi Gąsce — na warunkach tylko minimalnie lepszych niż zaproponowane przez miasto.

Wskutek ogromnych protestów społecznych oraz nacisków byłych więźniów, którzy gotowi byli zorganizować wśród Polonii zbiórkę na wykup „Palace”, nowy właściciel obiecał ochronę miejsc męczeństwa w piwnicach. Obietnicy tej dotrzymywał przez kilka tygodni — do zakończenia uroczystości związanych z beatyfikacją ofiar „Palace”, s. Heleny Staszewskiej i ks. Piotra Dańkowskiego, przez bł. Jana Pawła II. W lipcu 1999 r. dostęp do muzeum został zablokowany, a zamówieni przez właściciela robotnicy po zrzuceniu eksponatów w kąt jednego z pomieszczeń zaczęli burzyć cele, zerwali podłogę, na której wciąż były ślady krwi księdza Dańkowskiego — relikwie błogosławionego, zniszczyli napisy wydrapane przez więźniów.

„O, mamo, nie płacz nie — Niebios Przeczysta Królowo, ty zawsze wspieraj mnie” — wydrapała na ścianie celi nr 3 18-letnia Helena Wanda Błażusiak; słowa te Henryk Mikołaj Górecki uczynił jedną z części swojej „Symfonii pieśni żałosnych”. „Wiara, Nadzieja, Miłość, Wielki Dar, lecz wyższy nad nie Boży dar”; „Storożenko Andriej Grigorowicz z Połtawskoj Obłasti… Pomstijtie bratia mienia i pieredajtie domoj, czto ja zyźń oddał za Rodinu”; „Gdy ktoś to będzie czytał, niech zmówi Zdrowaś Mario za duszami”… Napisów były dziesiątki, a oprócz nich rysunki krzyży, serca, kotwicy. Ocalał tylko spis i kilka zdjęć opublikowanych w książce Alfonsa Filara i Michała Leyko „Palace katownia Podhala”.

Dewastacja wyszła na jaw i wywołała skandal. Żyjący jeszcze ostatni więźniowie katowni alarmowali, kogo się dało, sprawę opisywała prasa (m.in. „Dziennik Polski” i „Niedziela”). Wtedy dopiero wojewódzki konserwator wpisał „Palace” do rejestru zabytków; jednak na skutek odwołania właściciela jego decyzję uchylił główny konserwator w Warszawie i procedura trwała jeszcze kilkanaście miesięcy. Nacisk opinii publicznej nie ustawał i po ponad dwóch latach przepychanek, w 2001 r. właściciel podpisał z władzami Zakopanego umowę o nieodpłatnym użyczeniu niewielkiej części piwnic (60 m kw.) na izbę pamięci. Zwrócił także przetrzymywane przez dwa lata eksponaty; niestety złe warunki przechowywania odbiły się na ich stanie. Opiekę nad izbą objęło Stowarzyszenie Muzeum Walki i Męczeństwa „Palace”, założone przez byłych więźniów i członków ich rodzin. Jego prezesem i kustoszem izby został Wincenty Galica, a po jego śmierci w 2010 r. — Adam Machowski, którego matka Janina była więźniarką „Palace” i obozu w Auschwitz.

Niestety, po kilku latach spokoju śladom pamięci o ofiarach i katach placówki Gestapo w Zakopanem ponownie grozi unicestwienie. Zawarta w 2001 r. umowa użyczenia wygasła, a nowej nie udało się podpisać. Według  informacji uzyskanych przez Adama Machowskiego, który zabiega o prawne zabezpieczenie bytu muzeum choćby w obecnym okrojonym kształcie, żądania właściciela przekraczają prawne i finansowe możliwości władz miasta. Obecnie zaś „Palace” została znowu wystawiona na sprzedaż — za astronomiczną dla publicznych i społecznych instytucji zajmujących się ochroną pamięci o zbrodniach dokonywanych na narodzie polskim kwotę 16 milionów zł.

Stowarzyszenie Muzeum Walki i Męczeństwa „Palace” działa społecznie i nie ma własnych źródeł finansowania. Do wyłożenia środków na wykup pomieszczeń muzeum nie kwapią się ani właściwe instytucje państwowe i samorządowe, ani sponsorzy prywatni. Tymczasem prawne i finansowe zabezpieczenie istnienia izby pamięci „Palace” jest dzisiaj konieczne bardziej niż kiedykolwiek. Gdy Niemcy na szeroką skalę dokonują „reformułowania” prawdy o zbrodniach II wojny światowej, zachowanie pamięci o katowni Gestapo „Palace” i jej ofiarach jest obowiązkiem nie tylko wobec tych, którzy tam ginęli i cierpieli, lecz także wobec całego narodu.

Dominika Krupińska
http://www.pch24.pl/mordowanie-pamieci,16742,i.html

Liberalnym skurwielom, jakich kilku grasuje po gajówce, na pewno powyżej opisana historia się podoba, gdyż potwierdza, że nieopłacalne musi przegrać z opłacalnym. Opłacalnym szczurzą miarą.
Admin.

Komentarze 23 to “Mordowanie pamięci”

  1. Psiemislavius said

    Wiadomo coś więcej o tym Gąsce?

  2. Marucha said

    Re 1:
    Nic o tym skurwielu nie znalazłem. Nie chce mi się wierzyć, że to mógł by być Polak, bo skąd by Polak wziął takie pieniądze?

  3. Zamiast się modlić do Boga, trzeba było zmontować ekipę i „wyperswadować” robotnikom, że źle robią… I założę się, że po takiej lekcji to miejsce pamięci pozostałoby nietknięte do dziś…

  4. Plausi said

    Spadkobiercy Gestapo

    „władze Zakopanego miały prawo pierwokupu i podjęły uchwałę o zakupie „Palace” od spadkobierców za ustaloną cenę ok. 1,4 mln zł, ci na wiosnę 1999 r. niespodziewanie sprzedali go prywatnemu przedsiębiorcy z Kraśnika”

    Co prawda wiemy o Gąsce ale jakoś nic nie wiadomo o „spadkobiercach”, ja bym się najpierw nimi zainteresował.

    Także rolę „władz Zakopanego” należało by wyjaśnić, skoro mieli „prawo pierwokupu” tzn., że albo nie skorzystali z tego prawa, albo nie zadbali o unieważnienie kupna Gąski, bo mieli jak mowa do tego prawo.

    Musimy się zdecydować, czy chodzi o „spadkobierców Gestapo”, czy po prostu o zwykłych sk…wieli.

    A do tych spadkobierców zaliczył bym:
    „spadkobierców”, wg. jakiego prawa zostali spadkobiercami ?
    „władze Zakopanego”
    „Gąskę”

    Inni „spadkobiercy Gestapo” odziedziczyli po Polakach Oświęcim, nazywany odtąd Auschwitz. Dlaczego Auschwitz, skoro lata całe nazywał się przed „transformacją ustrojową” Oświęcim i był obozem zagłady okupanta dla Polaków ? Warto podkreślić, wyłącznie dla Polaków, bo dla innych wyznaczono Brzezinkę, ale jak widać, jeśli chodzi o martyrium, to nieruchomości zgarniają zawsze koczownicy, zgodnie z przedwojenną demokratyczną zasadą wolności dla Polaków: „Wasze ulice, nasze kamienice”.

    Jak Polacy chcieli w Oświęcimiu uczcić ich ofiary holokaustu i wystawić im krzyże, jak to się zmarłym wg. katolickiej tradycji stawia, to sam nasz kochany katolicki papież Jan Paweł II interweniował, zresztą nie tylko wtedy, i powiedział „Niet”, oh, skoro „moi starsi bracia” sobie nie życzą, to krzyże dla Polaków muszą wyp…rzać.

    Zresztą „spadkobiercy Gestapo” w trosce o swych niewolników w Polsce, zgodnie zresztą z oświęcimską zasadą „Arbeit macht frei” (Praca czyni wolnym), w specjalnym dla Polaków programie „rewindykacji” zadbali, że Polacy będą na nich pracowali przez wiele następnych lat, zbliżając się w ten sposób stopniowo do wolności, żądana kwota jest na poziomie 65 miliardów … dolarów.

    Dodajmy przy tym, że ta nieruchomość koczowników, KZ w Oświęcimiu, się ponoć rozsypuje i Polacy do „rewindykacji” powinni im jeszcze nieruchomość wyremontować, jak zresztą i w innych przypadkach takiego „zwrotu”.

    Na koniec pytanie do każdego katolika: Kto by rozpoznał Antychrysta ?.

  5. AlexSailor said

    @Gajowy
    „Liberalnym skurwielom, jakich kilku grasuje po gajówce, na pewno powyżej opisana historia się podoba, gdyż potwierdza, że nieopłacalne musi przegrać z opłacalnym. Opłacalnym szczurzą miarą.”

    Niestety jest to bezsensowny komentarz.
    Ciekawe, jak postąpiłby Pan z budynkiem, gdyby był jego właścicielem.
    Ja już pomijam wyzywanie ludzi, co nie daje nic, bo tu, w Gajówce, nie ma takich, których by tym ustawić w szeregu.

    Do rzeczy.
    Po pierwsze, dlaczego władze miasta ujawniły za jaką cenę chcą kupić zabytek.
    Prawo pierwokupu polega na tym, że zawarta w formie atu notarialnego umowa jest wysyłana do miasta, które
    ma bodajże miesiąc czasu na skorzystanie z niej.
    Jeśli miasto skorzysta z prawa pierwokupu, to po prostu przelewa pieniądze na konto właściciela i nabywa własność
    bez możliwości odwołania.

    Po drugie.
    Zaś po zakupie willi miasto mogło zażądać jej wywłaszczenia na cel publiczny jakim jest muzeum i tak urządzić nowego właściciela, że miałby zablokowane wszystko, po czym wykupić własność obiektu za cenę rynkową ;), np. 1 milion złotych.
    Przy czym w polskim faszystowskim prawie właściciel jest bez szans.

    Po trzecie.
    Dlaczego przez 40 lat konserwator zabytków, tak skutecznie utrudniający ludziom życie, zmuszający ich do ponoszenia bezzasadnych ogromnych kosztów, blokujący inwestycje, nie był w stanie wpisać obiektu do rejestru zabytków i skatalogować z dokumentacją fotograficzną włącznie.
    Taki obiekt byłby dla inwestora praktycznie bezwartościowy, a pozwala na to polskie faszystowskie prawo.
    Zamalowanie każdego napisu, zmiana jednej deski w podłodze, pociągnęłaby za sobą solidne kary i nakaz natychmiastowej rekonstrukcji.
    W przypadku szczególnego oporu właściciel nawet mógłby stracić nieruchomość.

    Po czwarte.
    Sprawa tego budynku i muzeum jest nie lokalną ale ogólnopolską.
    Dlaczego więc państwo nie wykupiło zamiast miasta obiektu, bo przecież SRA pieniędzmi np. dotując kilkoma milionami
    jakąś podstarzałą dziwkę demoralizującą Polaków.
    I jak ma się to do „liberalizmu”.

    Po piąte.
    Ponieważ sprawa katowni jest związana z bezpieczeństwem Polski – czy wybitne polskie SS w przerwach między wykonywaniem innych niesłychanie ważnych swoich zadań – nie monitorowały sprawy i nie ułatwiły utworzenia muzeum.

    Po szóste.
    Dlaczego obecnie willa nie zostanie wywłaszczona pod muzeum za cenę rynkową, która jest pewnie znacznie niższa od owych 16 milionów złotych.

    Na końcu dodam, że miasto ze sprzedaży willi za 1,4 miliona otrzymać powinno 5% opłaty skarbowej (taki faszystowski podatek), podobnie jak otrzyma za jej upłynnienie za 16 milionów.
    Czy za 800 tys. nie można postawić w innym miejscu odpowiedniego muzeum, w którym na dodatek złośliwie można wyeksponować katownie ze stworzeniem legendy zabijającej interesy właściciela?

    No i jak się to ma do wolności gospodarczej i wolności w ogóle, tak piętnowanej pod wieloznacznym słowem liberalizm przez Admina??????????????????????/

    Czy też może gospodarz uważa, że spadkobiercy powinni oddać swoje dziedzictwo za darmo państwu, które bezprawnie i bez odszkodowania użytkowało ją przez 45 lat?,
    A może powinno się im zabrać tą willę i już????

    Jakie rozwiązanie widzi Admin???

  6. AlexSailor said

    Ad. 3 @Krzysztof M

    Czekam na dalsze Pańskie genialne pomysły podyktowane bezsilnością i udzielająca się również mi w związku artykułem frustracją.

  7. Marucha said

    Re 4:
    Wszystko to nie zmienia faktu: trzeba być skurwielem, aby niszczyć pamiątki męczeństwa narodowego i relikwie – łamiąc dane obietnice. Pan to pochwala? Wyrozumiale tłumaczy?
    Cala reszta to sprawy dość ważne, ale poboczne.

  8. Lily said

    Re 2; A czy oni wszyscy nie okreslaja sie jako”my polacy” wtedy sa bardziej wiarygodni kiedy obsmarowuja Polakow ile wlezie,bo skoro swoi mowia,tak o swoich to musi to byc prawda wedlug lemingow.

  9. Infonurt2 : proszę sobie przypomnieć jakie piekło przeżyła z Żydokomuną śp pamięci Basia Johnson- Piasecka ( zmarła w tym roku w kwietniu) gdy kupiła zrujnowany pałac i za kilka milionów go wyremontowała. Chcieli jej zabrać bo architekt zabytków nie przyłożył na czas pieczęci na którejś ze zmian powstałej w czasie remontu tego gruzowiska. Po prostu rozliczyć właścicieli i utrzymać muzeum użytkowe. Zrobić bibliotekę lub tp. Z pozostawieniem najważniejszych elementów katowni. Po prostu wywłaszczenie -kulturalnie i uczciwie.

  10. Rysio said

    „…Liberalnym skurwielom, jakich kilku grasuje po gajówce, na pewno powyżej opisana historia się podoba, gdyż potwierdza, że nieopłacalne musi przegrać z opłacalnym. Opłacalnym szczurzą miarą. Admin…………”

    Co prawda, ze mnie to liberał jak z koziej dupy trąba, ale idę o zakład, że Gajowy pije także do mnie – a więc odpowiem.

    Uważam, że najlepszymi pomnikami pamięci Polaków pomordowanych przez urzędników państw obcych a także przez urzędników/zdrajców państwa Polskiego – były by nie izby i pomniki (przeciwko istnieniu, których oczywiście nic nie mam) ale milony kałachów ( w każdej chacie jeden, a jeszcze lepjej dwa).

    Na każdym z tych kałachów zamiast numerów seryjnych powinne być wygrawerowane słowa wydrapane na ścianie cel przez więźniów.

    Słowa podobne do tych, które zostały wydrapane w celi nr 3 przez 18-letnią Helenkę, Wandzię Błążusiak:

    „O, mamo, nie płacz nie — Niebios Przeczysta Królowo, ty zawsze wspieraj mnie”

    Tak Panie Gajowy. Miliony kałachów a na nich zamiast numerów seryjnych ( które powinny być nielegalne a za ich umieszczanie na broni powinno być długoletnie więzienie) wygrawerowane patriotyczne napisy więźniów z cel więziennych, napisy z okupowanej Warszawy, napisy z stanu wojennego.

    Idę o zakład, że wtedy świadomość historyczna i patriotyczna Polaków poszła by do góry nie raz nie dwa tylko kilkadziesiąt razy .

    Skurwiel „liberalny” – Rysio.

    PS Dwóch kumpli ostro z sobą rozmawia:

    Pierwszy: Ty gupi chuju!
    Drugi : Tylko nie gupi, tylko nie gupi!!!

    Gajowy – Ty skurwielu liberalny!
    Rysio – Tylko nie liberalny, tylko nie liberalny!!!

    😉

  11. Błysk said

    Wille „Palace” powinno się wywłaszczyć i odebrać prawa właścicielowi.

  12. czaruś said

    ad. 2. Jak to nieznany? Jak najbardziej, z internetu:
    PPH WOTEX Wojciech Gąska, Zakład Pracy Chronionej, (znaczy: zatrudnia niepełnosprawnych i otrzymuje dofianowanie z PRON-u), Kraśnik, Lubelska 115 tel. 81 884 34 42, adres internet.: www. wotex.pl, jedna firma: sprzedaż części i akcesporiów samochodowych, druga firma: Operator Stoku Narciarskiego w gminie Batorz. Pozdrawiam :-))

    Dziękuję!
    Admin

  13. Ad. 5

    Działanie ma być skuteczne, a nie bogobojne. Więc członkowie kółek różańcowych niech wtedy w domu siedzą. Chyba, że o swoje mamy walczyć tylko modlitwą, bo przecież żaden sąd, żaden urząd naszej sprawy nie podniesie. Więc jak? Jednak drugi policzek? A może od razu drugi i trzeci?

  14. marko said

    Gaska to kanalia. Ludzie którym bliski jest temat „PALACE” dobrze o tym wiedzą. Al tak mogło sie stać TYLKO za wiedzą i ZGODĄ władz Zakopanego. To jest granda i HAŃBA panowie radni. Ale mam nadzieję, ze historia jiedyś dobierze się wam do tyłków!!!

  15. Marucha said

    Re 10:
    🙂

  16. Halszka said

    Re 2
    Coś o tym sk… jednak udało mi się znaleźć, Panie Gajowy. A sprawa leży mi na sercu, bo osoba z mojej bliskiej rodziny była więziona w Palace.Nie wróciła, znam jej twarz tylko z portretu.
    A więc – pan przedsiębiorca Gąska:
    „Wotex” Przedsiębiorstwo Produkcyjno-Handlowe Zakład Pracy Chronionej Wojciech Gąska
    Kraśnik, woj. lubelskie, kod 23-200
    Ulica: Lubelska 115
    Telefon: 818843442
    Fax: 818843442
    Strona www: http://www.postfusch.at
    Dane firmy
    Lubelska 115
    23-200 Kraśnik
    Godziny otwarcia:
    nie podano
    Tel.: (81) 884-48-80
    Fax: (81) 884-32-50
    E-mail: wotex@pro.onet.pl
    Forma własności:
    Bez FP – zakład prywatny
    NIP: 7150400696
    Zatrudnienie: 21-50

    Najciekawszy z tego jest ten adres www. Bo jest austriacki. Czy Kraśnik leży w Austrii?
    A poważnie – wygląda na to, że pan Gąska – właściciel zakładu pracy chronionej bez godzin otwarcia, nie składający wymaganych sprawozdań finansowych – jest po prostu słupem, a naprawdę kupił Austriak. Właściciel Hotelu Post Fusch w miasteczku Fusch. Inny ciekawy szczegół: w tym Fusch jest kilka hoteli, wszędzie na stronie jest nazwisko właścicieli. Tylko Post Fusch ma właściciela anonimowego. Ciekawa zagadka, prawda?
    To również wyjaśnia poniekąd wredną postawę władz Zakopanego. Austriak musiał mieć skuteczne metody perswazji.

  17. Aguirre said

    Szkoda, że obiekt nie został wcześniej wpisany do rejestru zabytków kiedy jeszcze właścicielem było miasto.

  18. RomanK said

    TYlko nie liberalny:-))))
    Zastanawiam sie czym rozni sie przyklad Budynku w ktorym miescil sie Urzadf gestapo. ,,i na ten temat poglady….
    W jaki sposob historia niecruchomosci wplywa na prawa wlasnosci>>>??
    przypomina mi to zadania tych zydow ,,ktorzy powolujac sie na holokozd w Polsce wyw3laszczaj Polakow zaminiajac Polske w Polin…

  19. JerzyS said

    http://prawda2.info/viewtopic.php?t=16236

    Ostforschung

    Ostforschung, -to działania niezbrojne Niemiec mające odzyskanie tego co utraciuły w wyniku przegranych wojen.
    Działania te mają za zadanie popierać niemiecka ekspansję na wschód.
    Biorą w niej udział wszystkie niemieckie instytucje naukowe, bankowe, przemysłowe, medialne i inne …….

  20. JerzyS said

    Hotelowe też

  21. Maciej said

    Po co Polakom historia, mają markety i mendia głównego ścieku, trzeba iść do przodu, a nie zamartwiać się przeszłością. Żyjemy w zjednoczonej Europie i nic nam nie grozi, prócz zagłady demograficznej, ekonomicznej i moralnej. Do tego jeszcze dochodzi dokładnie do interesu, a na to „polscy” ekonomowie mają swoje recepty, po co pielęgnować coś co jest wspólnym dobrem i do tego nie opłacalnym ? Pozostaje się tego wyzbyć jak zakładów przemysłowych, instytucji bankowych, produkcji spożywczej itd. Teraz Niemcy i Żydzi piszą Polakom historię, na nowo, według najlepszych stadardów …

  22. Plausi said

    Ad 7. Marucha

    „Pan to pochwala? „, nie, piszę jednoznacznie:

    (A do tych spadkobierców zaliczył bym:
    “spadkobierców”, wg. jakiego prawa zostali spadkobiercami ?
    “władze Zakopanego”
    “Gąskę” )

    „Cala reszta to sprawy dość ważne, ale poboczne.”

    W Zakopanem mamy jedno zjawisko z serii, w Oświęcimiu mamy bardzo poważny problem.

    Wyjaśnienie:
    Gestapo, oficjalna nazwa Tajna Policja Państwowa, była policją polityczną, jej odpowiednikiem w RFN jest Federalny Urząd Ochrony Konstytucji (tzw. Verfassungsschutz). Zabawne jest przy tym, że RFN nie posiada żadnej konstytucji, a więc ten urząd otrzymał nawę fantazyjną. Wykonuje zadania tajne, do takich należą zadania korupcyjne, n.p. jeden z byłych prezydentów Ludwig-Holger Pfahls był lata poszukiwany przez policję z podejrzenia o korupcję przy sprzedaży majątku NRD, w końcu się zgłosił i go uniewinnili, ale to znamy też z sądów w Polsce, scena uniewinnienia, w ukłonie przed Pfahlsem sędzia Hofmeister (tłum. mistrz dworski).

    Przytaczam tę „zabawną” historyjkę, aby uświadomić, że PPZ w Polsce jest niezbędnym atrybutem tej wymarzonej demokracji.

  23. Emil Cyrenajczyk said

    Pisałem już kiedyś,,że burmistrzem Zakopanego jest gudłaj!

Sorry, the comment form is closed at this time.