Łowcy neofaszystów

Polskojęzyczna gazeta „Dziennik” (własność Axela Springera) ujawniła iż na Śląsku odbyła się impreza neofaszystów i nawet zamieściła na swym portalu jakiś film, jako dowód. Przy okazji dowiedzieliśmy się, iż w imprezie „podobno” miała brać udział działaczka Młodzieży Wszechpolskiej, asystentka europosła Macieja Giertycha.

Na razie brak jest jakichkolwiek dowodów na to, że istotnie ów film przedstawia neofaszystowski sabat, a nie np. zaaranżowane przedstawienie, jak to już nieraz miało miejsce. Co zaś się tyczy „podobno”, to Elvis Presley „podobno” gdzieś żyje.

Najprawdopodobniej Młodzież Wszechpolska nie miała z tym nic wspólnego, co wyjdzie na jaw po kilku dniach i co „międzynarodowe media” skwapliwie przemilczą. Ale przez ten czas będzie można ciskać błotem i gnojem w organizację, której jedyną winą jest okazywanie patriotyzmu wbrew interesom niemieckim i żydowskim.

Najciekawsze w tym wszystkim jest to, iż spadkobierczyni zbrodniczej PZPR, partia mająca w swych szeregach aferzystów, agentów, zdrajców i pospolitych złodziei – mowa oczywiście o SLD – gromkim głosem domaga się delegalizacji Młodzieży Wszechpolskiej. Jeśli istotnie taka neofaszystowska impreza miała miejsce – i jeśli rzeczywiście maczał w niej palce ktoś z MW (coś dużo tych „jeśli”…), to powinien oczywiście zostać ukarany. Natomiast, jak już mamy rozwiązywać partie i stowarzyszenia, to proponuję zacząć od SLD i jej siostrzycy SDPL – natomiast partii „Demokraci.pl” nadać status stowarzyszenia mniejszości narodowej, by nie wprowadzała w błąd wyborców.

 Dopisane rankiem 30.11.2006:

Dowiedzieliśmy się, kto dostarczył nagranie niemieckiej gazecie „Dziennik”. Otóż był to… sam organizator „neofaszystowskiej” imprezy, który użyczył swej posesji i całość nagrywał kamerą. A wszystko celem zdyskredytowania jednej osoby – swej byłej koleżanki z LPR – z której to partii został swego czasu wyrzucony, by później kandydować na radnego z ramienia PiS (!).

Dopisane wieczorem 30.11.2006:

Istotnie, asystentka prof. Macieja Giertycha brała udział w imprezie, do czego się przyznała i za co przeprosiła. Natomiast nie była czlonkiem Młodzieży Wszechpolskiej. Ale cóż taki drobiazg może znaczyć dla „niezależnych mediów” – np. założonej przez agenturę TV Polsat, która zapodała, iż to właśnie Młodzież Wszechpolska była organizatorem!

Dopisane po południu 01.12.2006

Na filmie widać, jak młodzież pali flagi faszystowskie; jest to ciekawy sposób manifestowania swych sympatii dla tego ruchu.

Fejginiątko

Pan Ryszard Figura, przewodniczący lokalnego SLD w Bełżycach, został przyłapany na zaklejaniu plakatów prawicowego kandydata na burmistrza materiałami wyborczymi jego lewicowego kandydata.

Dzielny spadkobierca politycznej ideologii Bermana i Fejgina pobił filmującego go dziennikarza TV Trwam, co utrwaliła beznamiętnie kamera. Dziennikarz powinien się cieszyć, iż p. Figura nie posiadał przy sobie rewolweru i nie strzelił mu w tył głowy, co było by jeszcze bardziej zgodne z demokratycznymi tradycjami jego formacji.

Niestety, nie dysponujemy zdjęciem p. Figury, ale gdyby ktoś z naszych czytelników takowe posiadał, to prosimy o kontakt: dypl_gajowy_hab_Waclaw_Marucha (AT) yahoo.co.uk

Waldemar Łysiak o min. Giertychu

Tym razem wpis będzie składał się głównie z cytatów z artykułu znakomitego pisarza i felietonisty, Waldemara Łysiaka. Nie muszę dodawać, że zgadzam się z nim w 100 procentach.

Zacznę od końca. Czy jeśli minister Roman Giertych ogłosi, że nie należy podpalać szkół, to „ludzie światli” (Salon) otworzą we wszystkich miastach sklepy z materiałami łatwopalnymi, postępowa młodzież będzie propagowała (demonstracjami) noszenie „koktajli Mołotowa” w tornistrach, a telewizje Polsat i TVN będą na okrągło wyświetlały instrukcje techniczne dla podpalaczy? Moje pytanie jest mniej absurdalne niż mogłoby się wydawać — absurdalna jest trwająca już kilka miesięcy kampania Salonu przeciwko inicjatywom tego człowieka zmierzającym do przywrócenia szkole jej tradycyjnej funkcji, vulgo: do wyhamowania szczeniackiego leseferyzmu i odpiekielnienia szkół. Romana Giertycha można jako polityka nie lubić, można się nie zgadzać z różnymi jego poglądami (np. endeckimi) i wypowiedziami, można wyśmiewać jego wpadki czy lapsusy (których, notabene, jak świat światem, żaden polityk nie uniknął), lecz kontestowanie jego starań reaktywujących patriotyzm to bandycka antypolskość, zaś wrzask przeciwko jego reformom mającym zdyscyplinować i uprzyzwoicić życie wewnątrzszkolne to klaka dla Lucyfera. Normalna robota Salonu. Nikt inny bowiem, tylko lewicowo–libertyńskie kręgi opiniotwórcze, którym już dawno temu dałem nazwę Salon, swoim terrorem medialnym tudzież socjotechnicznym wszczepiły kulturze Zachodu (w drugiej połowie XX wieku) degeneracyjny model obyczajowy, pragnący osłabić chrześcijaństwo i będący hańbą ludzkości. Wszczepiły swoją „tolerancją” (dla wszelkich zboczeń, wynaturzeń, dewiacji i zbrodni), swoim postępem” (antypostępem, nową odmianą barbarzyństwa), swoim relatywizmem moralnym, faryzeizmem, postmodernizmem i rozmaitą lewacką hucpą. Trudno, żeby smarkateria nie zamieniała szkoły w bydlęco–chuligański sabat, gdy codziennie jest karmiona przez media elektroniczne i gry komputerowe ciężką pornografią, brutalizmem, gwałtem i zwyrodnieniem.
(…)
Szkoła publiczna nie musi być igrzyskiem diabła, areną chuligańską i narkotykową — wystarczy zaprowadzić w niej (przywrócić, dawniej tak było) elementarną dyscyplinę, zdrowe relacje pedagog–uczeń (szacunek itp.), sensowne wymagania co do postępów, prawidłową gradację norm i ocen, et cetera. Lecz temu przeciwstawia się mocarny inteligencki (pseudointeligencki) Salon, broniąc arcypostępowych „praw ucznia”, które w dzisiejszym świecie terroryzowanym przez tolerastów oznaczają leseferyzm typu „róbta co chceta”. Aktualną modą, którą szerzy zachodni Salon, jest tzw. „kultura wysokiej samooceny ucznia”, czyli prawo ucznia do samodzielnego oceniania swoich szkolnych wyników i zachowań, co znaczy (upraszczając), że nawet debila, patentowanego lenia, żula i tumiwisielca nie wolno karcić bądź przymuszać do czegokolwiek, bo jego „odmienność” winna być respektowana i premiowana nie gorzej niż wysiłek prymusów, inaczej jego prawa byłyby łamane, a to ubliżałoby kultowi nadrzędnemu — kultowi „tolerancji”.
(…)
Mało mnie obchodzi czy chcący wyleczyć polską szkołę Giertych działa koniunkturalnie, czy z potrzeby rozumu i serca — ważne, że chce. Wreszcie ktoś chce! Każdy, kto mu w tym przeszkadza, to nikczemnik.

Waldemar Łysiak

Cały artykuł: http://www.gazetapolska.pl/?module=content&article_id=1623

Kino dla niewidomych

Po raz pierwszy w Polsce film kinowy zaprezentowany został osobom niewidomym. Seans rozpoczłą się dziś wieczorem w kinie „Pokój” w Białymstoku.

By przybliżyć niewidzącym wrażenia kinowe, zostanie zastosowana specjalna metoda audiodeskrypcji. Polega ona na odtwarzaniu podczas projekcji dodatkowego komentarza ułatwiającego zrozumienie fabuły. (…)

Tyle informacja prasowa.

Nie chcemy wyjść na nieczułych i niewrażliwych na krzywdę ludzką, gdyż tacy nie jesteśmy. Co więcej, w miare swych możliwości, wspieramy finansowo niewidome dzieci. Ale uważamy, że równie dobrze można by organizować koncerty dla głuchoniemych: osoba władająca językiem migowym opowiadała by poprzez telebimy treści piosenek lub arii i gestami odtwarzała nastrój i charakter muzyki.

Czy nie lepiej byłoby zwiększyć produkcję książek do słuchania i przypomnieć sobie złote czasy Teatru Polskiego Radia?

Warszawiacy sami sobie wybrali

Warszawiacy sami sobie wybrali na prezydenta miasta panią profesor Hannę Gronkiewicz-Waltz, o miłej aparycji bufetowej i takichż manierach. Osoby podłe twierdzą co prawda, iż jej prawdziwe nazwisko to Hajka Grünbaum, ale my im nie dajemy wiary, bo podoba się nam głos pani Hanny.

Pani Gronkiewicz-Waltz została wybrana dzięki zdyscyplinowanemu elektoratowi tzw. „lewicy”, czyli SLD, co było szczęśliwym zrządzeniem losu, gdyż w pierwszej rundzie, gdy jeszcze kandydował p. Marek Borowski z domu Berman, przegrała z Kazimierzem Marcinkiewiczem.

Wybrana została również przez tych matołów, którym w dniu wyborów nie chciało się duszyć rupy i oddać głosu – i którzy potem najgłośniej będą protestować, gdy już pani Hanna pokaże, co potrafi.

Pomnik dla ofiar obozu, który nigdy nie istniał

Obóz Koncentracyjny KL Warschau, jak wiadomo, nigdy nie istniał i był jedynie tworem wyobraźni nawiedzonej sędziny i historyczki, Marii Trzcińskiej. Tak twierdził np. zarówno nasz polski skarb narodowy, Władysław Bartoszewski, jak i międzynarodowe media posługujące się językiem polskim.

Wielkie więc jest nasze zdumienie, iż Instytut Pamięci Narodowej oficjalnie uznał jego istnienie oraz poparł ideę budowy w Warszawie pomnika ku czci tysięcy warszawiaków, ofiar tego obozu.

Takie stanowisko IPN musi być bez wątpienia wynikiem zakulisowych działań potężnej sieci agenturalnej ojca Rydzyka, która swymi mackami tajnych organizacji spiskowych oplata Polskę. Jak bowiem wiadomo – monopol na cierpienia i martyrologię, oraz związane z tym grube odszkodowania, mają wyłącznie Żydzi, a ojciec Rydzyk rozbija się maybachami.

Pan Langlieb – nowy przyjaciel Polaków

„Uwielbiam mieszkańców Greenpointu, restauracje, sklepy i energię tej dzielnicy. Nie ma innego takiego miejsca w Nowym Jorku – poczynając od koncertów w klubie Warszawa, a kończąc na świeżej wędlinie w sklepach mięsnych”

Któż to tak entuzjastycznie wychwala polską dzielnicę?

A no niejaki David Langlieb („pół-Polak”, jak sam się określa i jak na to wskazuje jego mazwisko), urzędnik Departamentu ds. Parków i Rekreacji Miasta Nowy Jork. Ten sam, który niedawno napisał, iż „Greenpoint jest brzydszy niż debile, którzy tam pracują”, a jego mieszkańców określił mianem „robactwo”.

Cieszy nas, że p. Langlieb pod wpływem masowych protestów Polonii tak radykalnie zmienił zdanie. W szczerość tej cudownej przemiany oczywiście nie śmiemy wątpić.

Coś w nas jeszcze tkwi…

I znów straszna katastrofa w kopalni. Ośmiu górników poległo na służbie… nie wiemy, ilu da się uratować z tych, którzy zostali pod ziemią. Tragedia dla rodzin, tragedia dla całego narodu…

Trzeba tragedii, aby w skłóconych Polakach nagle obudziło się wspaniałe, unikalne wręcz w „zjednoczonej Europie”, poczucie braterstwa i wspólnoty. Ludzie spieszą z pomocą, dają wyraz swej solidarności bodaj słowami, cichną jakoś potępieńcze swary. Nawet polskojęzyczne media tonują swe wypowiedzi, jakby przerażone siłą, jaka jeszcze drzemie w narodzie – mimo tyloletniej jego tresury, mimo ośmieszania patriotyzmu i drwin z „polactwa”, mimo kpin z naszej pięknej historii.

I tylko żal, że nie jest tak na codzień.

Wszystkim rodzinom, przyjaciołom i kolegom ofiar przesyłam tą drogą wyrazy serdecznego i głębokiego współczucia.

Niedobrze z młodzieżą

Jest niedobrze, a nawet jeszcze gorzej. Na naszych oczach odbywa się zamach na młodą, polską demokrację.

Uczniom nie będzie wolno zakładać wiader na głowę nauczycielom, ciskać k… na nauczycielki, używać komórek na lekcjach… i na domiar złego wprowadzono program „Zero tolerancji”, w ramach którego jakieś „trójki” będą nieproszone wtrącać się do tego, co młodzież robi po nocach na ulicy i dlaczego jest pijana albo naćpana.

Lewicowe media protestują. I my to rozumiemy. Jeśli w Polsce zmniejszy się liczba meneli i pospolitych bandziorów, lewica straci dużą część swego elektoratu.

Nielegalny pomnik Jana Pawła II

Założona przez PRL-owską bezpiekę i agenturę, a popularna wśród polskiej półinteligencji stacja telewizyjna, wykonała (który to już z kolei?) „reportaż penetrujący”. Reporterzy wypenetrowali, iż złowrogi o. Tadeusz Rydzyk zamierza powstawić w Toruniu pomnik Jana Pawła II bez żadnego uzgodnienia z władzami miasta. Wiadomość powtórzył popularny portal internetowy powiązany z ową telewizją.

Rzetelni dziennikarze, pewnie przez roztargnienie, nie wspomnieli, iż pomnik będzie stawiany na terenie prywatnym, należącym do Wyższej Szkoły Kultury Społeczej i Medialnej. A wówczas niczyjej zgody nie trzeba i nikomu nic do tego.

Jawnie kłamliwe wiadomości na temat o. Rydzyka, Radia Maryja, TV Trwam czy Naszego Dziennika, bezkarnie rozpuszczane przez tzw. „międzynarodowe media”, używające dla niepoznaki języka polskiego, należą do ich normalnych standardów etyki i nie ma się co dziwić robactwu, że w gnoju czuje się najlepiej.

Można by się natomiast zadumać nad stanem umysłowości polskiego półinteligenta, któremu nawet do głowy nie przyjdzie, że gdyby w owych donosach medialnych był bodaj jeden procent prawdy, o. Rydzyk już dawno siedział by w więzieniu.

A tymczasem skromny zakonnik, którego jedyną własnością jest sutanna, wygrywa ze skomasowanym, nieustannym, wściekłym atakiem koncernów medialnych, za którymi stoją nie tylko olbrzymie pieniądze, ale i pewna wpływowa, choć ponoć prześladowana, mniejszość narodowa.

I jak tu nie wierzyć w opiekę Maryi Panny?

Korzenie Polsatu

Zgodnie z naszymi przewidywaniami sprzed wielu lat, twórca popularnej stacji TV Polsat, Zygmunt Solorz, okazał się agentem bezpieki. Oczywiście na nikogo nie donosił i nikomu nie wyrządził nijakiej krzywdy.

Zatem jego agenturalność nie miała żadnego wpływu ani na to, skąd wział pieniądze na założenie Polsatu, ani na obiektywizm polityczny tej stacji. A kto by myślał coś innego, ten jest „mocherowcem”, jak to piszą inteligentni i wykształceni (niekoniecznie w ortografii) zwolennicy PO z wielkich miast.

Onet

Ilekroć na polskojęzycznej witrynie Onet.pl pojawi się jakaś wiadomość, iż rząd RP powziął decyzje zgodną z interesami państwa, ale sprzeczną z interesami „Unii Europejskiej”, natychmiast pojawiają się tam dziesiątki, może nawet i setki „spontanicznych komentarzy” internautów, którzy wyśmiewają ową decyzję, określają Polaków mianem ciemniaków, ksenofobów, czy idiotów idących z szablami na czołgi (co oczywiście nigdy nie miało miejsca, prócz w propagandowych niemieckich gadzinówkach).

Cenzura Onetu, tak zawsze czujna, gdy chodzi o nie dopuszczanie wpisów krytykujących PO, tym razem wydaje się zasypiać.

Być może do wyjaśnienia tego pomocny byłby artykuł znakomitego żydowskiego korespondenta i felietonisty „Najwyższego Czasu”, Katawa Zara, który jawnym tekstem i bez ogródek napisał kilka tygodni temu o oddelegowywanych  na Onet przez władze Izraela „dyskutantach”, których jedynym zadaniem jest czynić jazgot i nie dopuszczać wręcz Polaków do głosu.

Superstacja

Na satelicie „Astra” uruchomiona została nowa, ambitna stacja TV o nazwie „Superstacja”. Ma się zajmować głównie treściami sensacyjnymi, zbrodnią, skandalami z życia gwiazd itp. Głównym hitem ma być nadawany po godzinie 23.00 „Super Dziennik”, podczas którego prezenterka będzie się rozbierać do naga.

Będzie to niewątpliwie ulubiony program dla onanistów, którzy są grupą społecznie ważną, postępową i dyskryminowaną. Goła d…a jest, jak wiadomo, symbolem postępu i nowoczesności, a któryż z polskich ćwierćinteligentów nie chce być postępowy i nowoczesny?

Naszym zdaniem jednak – w tej telewizji nago powinni występować absolutnie wszyscy, włącznie z Ryszardem Kaliszem, Magdaleną Środą i Izabelą Jarugą-Nowacką. Bo chyba właściciele nie chcą być oskarżeni o dyskryminację płci i osób starszych?

Z gratulacjami dla twórców „Superstacji” kartkę powyższą wysyła Gajowy Marucha

No i stało się najgorsze.

Planowana na piątek parada homoseksualistów w Jerozolimie została w czwartek odwołana.

Oczekujemy, że Panie Jaruga-Nowacka, Środa, Senyszyn, Szyszkowska, Nowicka wraz z panami Biedroniem, Borowskim, Nałęczem, całą Platformą Obywatelską i Demokratami.Pl czym prędzej pojadą do Izraela, aby szerzyć tolerancję i zwalczać homofobię (1).

Oczywiście nie może zabraknąć wsparcia medialnego Gazety Wyborczej i TVN.

—————-
(1) Jeśli o mnie chodzi, to mogą tam zostać.

Dziękujemy, łaskawcy!

Komisja Europejska wyraziła wczoraj zgodę na przejęcie akcji litewskiej rafinerii w Możejkach przez Polski Koncern Naftowy Orlen. „Komisja Europejska (…) uznała (…), że transakcja nie będzie w istotny sposób utrudniać skutecznej konkurencji w obrębie Europejskiego Obszaru Gospodarczego ani żadnej znacznej jego części” – głosi wydany wczoraj po południu komunikat KE.

To dobra wiadomość. Pozwala ona mieć nadzieję, iż Komisja Europejska wyrazi również zgodę na przesunięcie przystanku autobusowego we wsi Myciska Dolne o 50 metrów, od chałupy sołtysa do sklepu spożywczo-przemysłowego ” U Macieja”.

Oby tylko Polacy nie nadużywali wolności, jaką zostali wspaniałomyślnie obdarowani!

To tak z przyzwyczajenia…

Wiceambasadorowi USA w Polsce, panu Kennethowi Hillasowi, nie spodobała się dociekliwość Romana Giertycha w sprawie liczby cywilnych ofiar wojny w Iraku, co skomentował ponoć następująco: „Gdyby wicepremier rządu np. w Niemczech, Francji, czy Danii wypowiedział takie słowa, zostałby odwołany”.

Pomijając już to, iż pan wiceambasador po prostu bredzi, bo takie sprawy były już wielokrotnie poruszane przez polityków wielu krajów europejskich, i nie tylko – jego wypowiedź została ogólnie odebrana jako skandaliczna próba ingerencji w skład polskiego rządu, wręcz jako potraktowanie Polski jak wasala USA.

My się panu wiceambasadorowi nie dziwimy. Przez 16 lat polskojęzyczne władze usilnie pracowały na to, aby Polskę traktowano właśnie jak kraj wasalski, z którego zdaniem nie trzeba się specjalnie liczyć. No i z rozpędu nie zauważył on, że ma do czynienia z pierwszym rządem RP (jeśli nie liczyć gabinetu Jana Olszewskiego), który przypomina swym partnerom, iż mają do czynienia z państwem wciąż suwerennym.

Ogólnie znana jest niechęć Romana Giertycha do amerykańskiej interwencji w Iraku. Przypominamy jednakże, iż ogromna większość krajów europejskich żywi taką samą niechęć, co zamanifestowało się odmową jakiejkolwiek pomocy wojskowej dla USA. Liczba cywilnych ofiar tej wojny wielokrotnie przekracza liczbę ofiar dyktatora Saddama Husajna.