Dziennik gajowego Maruchy

"Blogi internetowe zagrażają demokracji" – Barack Obama

  • The rainbow symbolizes the Covenant with God, not sodomy Tęcza to symbol Przymierza z Bogiem, a nie sodomii


    Prócz wstrętu budzi jeszcze we mnie gniew fałszywy i nikczemny stosunek Żydów do zagadnień narodowych. Naród ten, narzekający na szowinizm innych ludów, jest sam najbardziej szowinistycznym narodem świata. Żydzi, którzy skarżą się na brak tolerancji u innych, są najmniej tolerancyjni. Naród, który krzyczy o nienawiści, jaką budzi, sam potrafi najsilniej nienawidzić.
    Antoni Słonimski, poeta żydowski

    Dla Polaków [śmierć] to była po prostu kwestia biologiczna, naturalna... śmierć, jak śmierć... A dla Żydów to była tragedia, to było dramatyczne doświadczenie, to była metafizyka, to było spotkanie z Najwyższym
    Prof. Barbara Engelking-Boni, kierownik Centrum Badań nad Zagładą Żydów, TVN 24 "Kropka nad i " 09.02.2011

    Państwo Polskie jest opanowane od wewnątrz przez groźną, obcą strukturę, która toczy go, niczym rak, niczym demon który opętał duszę człowieka. I choć na zewnatrz jest to z pozoru ten sam człowiek, po jego czynach widzimy, że kieruje nim jakaś ukryta siła.
    Z każdym dniem rośnie liczba tych, których musisz całować w dupę, aby nie być skazanym za zbrodnię nienawiści.
    Pod tą żółto-błękitną flagą maszerowali żołnierze UPA. To są kolory naszej wolności i niezależności.
    Petro Poroszenko, wpis na Twiterze z okazji Dnia Zwycięstwa, 22 sierpnia 2014
  • Kategorie

  • Archiwum artykułów

  • Kanały RSS na FeedBucket

    Artykuły
    Komentarze
    Po wejściu na żądaną stronę dobrze jest ją odświeżyć

  • Wyszukiwarka artykułów

  • Najnowsze komentarze

    Bezpartyjna o Wolne tematy (28 – …
    martino2008 o Wolne tematy (28 – …
    Bezpartyjna o Wolne tematy (28 – …
    Bezpartyjna o Wolne tematy (28 – …
    revers o Wolne tematy (28 – …
    Yagiel o Wolne tematy (28 – …
    Bezpartyjna o Wolne tematy (28 – …
    Bezpartyjna o Wolne tematy (28 – …
    Bezpartyjna o Wolne tematy (28 – …
    Bezpartyjna o Wolne tematy (28 – …
    Boydar o Opowieść o geodetach nieba, cz…
    Boydar o Wolne tematy (28 – …
    Yagiel o Wolne tematy (28 – …
    Jacek o Wolne tematy (28 – …
    Crestone o Naziści jedli marcepan – rzecz…
  • Najnowsze artykuły

  • Najpopularniejsze wpisy

  • Wprowadź swój adres email

    Dołącz do 708 subskrybenta

Archiwa pamiętają wszystkie przestępstwa

Posted by Marucha w dniu 2022-03-26 (Sobota)

Archiwa pamiętają o wszystkich zbrodniach ukraińskich nacjonalistów wobec własnego narodu

Dokumenty z archiwów Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej ujawniają prawdę o krwawych masowych zbrodniach i okrucieństwach ukraińskich nacjonalistów wobec własnego narodu, które zostały celowo popełnione przez zbrodniczy reżim ukraiński…

Zbrodnie ukraińskich nacjonalistów nie mogą zostać zapomniane…

Publikacja dokumentów z zasobu Centralnego Archiwum Ministerstwa Obrony Rosji ma na celu zachowanie pamięci historycznej i prawdy o krwawych masowych zbrodniach i okrucieństwach ukraińskich nacjonalistów wobec własnego narodu, które w ostatnich latach były celowo zapominane przez zbrodniczy reżim ukraiński.

Materiały udostępnione przez Centralne Archiwum Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej.

Raport ludowego komisarza spraw wewnętrznych ZSRR z 19 stycznia 1942 r.

Już w styczniu 1942 r. L. Beria, ludowy komisarz spraw wewnętrznych ZSRR, donosił Ludowemu Komisariatowi Obrony ZSRR, że niemieckie dowództwo rozpoczęło tworzenie „ukraińskiej armii” na okupowanych terenach Ukraińskiej SRR.

Według dokumentu, Niemcy nie tylko prowadzili rejestrację wcielonych do wojska Ukraińców w wieku od 16 do 50 lat, ale także zakładali specjalne obozy i szkoły dla ukraińskich dowódców Armii Czerwonej, gdzie uczyli ich „taktyki, walki, dywersji i działań automobilowych”.

„W tym samym czasie niemieckie władze wojskowe zaczęły tworzyć karne oddziały osób narodowości ukraińskiej” – relacjonuje Beria. Do oddziałów karnych dołączali dezerterzy i miejscowi nacjonaliści. W momencie sporządzania dokumentu w obwodach charkowskim, kamieniecko-podolskim, kijowskim i połtawskim były już utworzone oddziały karne.

„Władze niemieckie przyznają tym oddziałom nieograniczone prawa, aż do egzekucji włącznie”.

Akt oddania do użytku 1. dywizjonu 206. pułku artylerii lekkiej gwardii z 11 kwietnia 1944 r.

Odręczny akt poświadcza masową egzekucję ponad stu osób cywilnych dokonaną przez nacjonalistów ukraińskich we wsi Nowa Brikulia, rejon Strusowski, obwód tarnopolski.

Banderowcy, ubrani w mundury Armii Czerwonej, o godzinie 7 rano otoczyli wieś i zaczęli łapać ludzi, rzekomo do pracy.

Zebrawszy 150 osób, bandyci poprowadzili ich „kilometr na południe od wsi”. Jeszcze tego samego dnia pozostali cywile udali się na poszukiwanie swoich współmieszkańców i znaleźli miejsce, w którym zostali zastrzeleni, w odległości jednego kilometra od wioski.

Raport szefa ukraińskiej centrali ruchu partyzanckiego „O aktywnych działaniach banderowców na Wołyniu w kontaktach z Niemcami przeciwko Armii Czerwonej i partyzantom radzieckim”z dnia 10 maja 1944 r.

W dokumencie jest mowa o dostarczaniu przez Niemców do oddziałów UPA i grup banderowskich żywności, niemieckiej broni i nowych niemieckich mundurów wojskowych. Jest tam cytat z rozkazu znalezionego w rozbitej „kwaterze głównej UPA”, podpisanego przez „Klim Savur”, który mówił, że ukraińscy nacjonaliści nie powinni angażować się w walkę z „Magistrami, Słowakami, Litwinami i innymi sprzymierzonymi siłami Hitlera”.

W raporcie stwierdzono również, że w czasie szybkiego posuwania się naprzód regularnych jednostek Armii Czerwonej i nalotów sowieckich oddziałów partyzanckich na tyły hitlerowskie duże jednostki UPA „wycofywały się wraz z Niemcami w nieładzie, kierując się do Galicji i na bagna pińskie”, natomiast „małe oddziały i grupy, pozostające za Armią Czerwoną, ukrywały się w lasach i częściowo rozproszyły się do domów, zachowując broń”.

Opisano wiele przypadków terroru stosowanego przez Banderowców wobec miejscowej ludności. Na przykład cytowana jest instrukcja „obwodowego przewodu” /administracji lokalnej/ UUN na Wołyniu: „W związku z posuwaniem się Armii Czerwonej na zachód i wycofywaniem się partyzantki sowieckiej na Wołyniu i w Galicji, zniszczyć rodziny wschodnich mieszkańców /mieszkańców wschodnich obwodów Ukrainy/, byłych sowieckich służących i działaczy sowieckich we wsiach”.

Raport polityczny szefa Wydziału Politycznego Kijowskiego Okręgu Wojskowego „O najeździe bandy nacjonalistów-banderowców na centrum rejonowe Gorodnicy w obwodzie żytomierskim” z 6 lutego 1945 r.

Dokument opisuje szczegóły napadu bandy Bandery na centrum obwodowe Gorodnicy w styczniu 1945 r., w którym brało udział 200 osób.

W czasie bitwy bandyci wdarli się do mieszkania porucznika Filimonowa, pełniącego obowiązki powiatowego komisarza wojskowego, gdzie brutalnie zamordowali żonę i 4-letnie dziecko oficera, a następnie „poćwiartowali ich zwłoki”…

W ciągu dwóch godzin bandyci „spalili budynki wojskowego komisariatu rejonowego, NKWD, NKGB, Rejonowego Komitetu Wykonawczego, poczty, Sądu Rejonowego, bazy Rejonowego Związku Konsumentów, a także częściowo zniszczyli budynki oddziału Banku Państwowego, redakcji gazety rejonowej i kombinatu przemysłowego”.

W akcji zginęło ośmiu ludzi, a siedmiu strażników zostało rannych.

Meldunki polityczne wojewódzkich komisariatów wojskowych z zimy i wiosny 1944-1945 r.

Dokumenty zawierają fakty okrucieństw popełnionych przez banderowców na ludności cywilnej w obwodach: tarnopolskim, czerniowieckim, stanisławowskim i rówieńskim Ukrainy Radzieckiej oraz ich terroru wobec miejscowej ludności, a także wymordowania całych rodzin członków miejscowych organów partyjnych i administracyjnych.

Raport polityczny szefa wydziału politycznego Komitetu Obrony Wojskowej Obwodu Tarnopolskiego „O działaniach bandytów na terenie obwodu tarnopolskiego”.

z 22 maja 1945 r.

Archiwa pamiętają o wszystkich zbrodniach ukraińskich nacjonalistów wobec własnego narodu

Nawet w czasach agonii faszyzmu hitlerowskiego nie ustały zbrodnie i terror banderowskich band wobec ludności. Na terenie obwodu tarnopolskiego, jak relacjonował naczelnik wydziału politycznego rejonowego wojskowego biura meldunkowego i poborowego, „6 maja 1945 r. we wsi Małe Czarnokimce w rejonie probereżniańskim naczelnik wydziału orgnizacyjnego komitetu CP/B/B/a i inspektor rejonowej organizacji wojskowej towarzysz Wasiljew w radzie wiejskiej przeprowadzili subskrypcję pożyczki. O godzinie 15.00 trzech bandytów przebranych za kobiety weszło do sołectwa i rozkazało przedstawicielom komitetu dzielnicowego CP/BU „Ręce do góry”; kiedy pan Rewa chwycił za rewolwer, a Wasiljewa za pistolet maszynowy, bandyci natychmiast zastrzelili tych ostatnich z bliskiej odległości”.

Jest też makabryczny przypadek, kiedy to naczelnik wydziału rejonowego NKWD rejonu Zalozajecewo, porucznik bezpieczeństwa państwowego towarzysz Kiriczenko, wpadł w zasadzkę bandytów w towarzystwie grupy pracowników wydziału rejonowego NKWD. Żona Kiriczenki wraz z dwójką noworodków została właśnie odebrana ze szpitala położniczego w Tarnopolu. W wyniku ataku zginął oficer i jeden z konwojentów, a dwóch zostało rannych. „…A żonę towarzysza Kiriczenki z dwójką dzieci zabrano do lasu i tam brutalnie torturowano, a noworodki utopiono w kałuży wody”.

Raport polityczny szefa Stanisławskiego Wojskowego Komitetu Obrony „O działalności banderowskich band w regionie” z 25 grudnia 1944 r.

Nie można znaleźć żadnego usprawiedliwienia dla nadmiernego okrucieństwa banderowskich szumowin!

Według raportu szefa wydziału politycznego Wojskowego Komitetu Obrony Okręgu Stanisławskiego, we wsi Michałków banderowcy zabili 7 mieszkańców, a sekretarza rady wiejskiej – dziewczynę – rozstrzelali, obcinając jej przedtem nos, usta i piersi.

[Życzę takiego samego losu tym wściekłym macicom z Polski, którym się robi mokro w majtkach na samą myśl o kryminaliście Zelenskim – admin]

Napisano w nim również: „W nocy 27.11 do 50 osób z Bandery napadło na wieś Potochiska. Potochiska i zamordował 38 osób oraz powiesił trzech miejscowych działaczy sowieckich. 11.12 we wsi Potok w rejonie rogatyńskim banderowcy zabili dwie kobiety, których synowie byli w batalionie zagłady NKWD. Po masakrze bandyci zabronili grzebania zmarłych.

Raport polityczny szefa wydziału politycznego Dowództwa Rówieńskiego Obwodowego Okręgu Wojskowego „O działaniach bandery i bandy bulbowców na terenie obwodu rówieńskiego” z dnia 27 kwietnia 1945 r.

Wiosną 1945 roku w rejonie Równego nieliczne pozostałe bandy ukraińskich nacjonalistów rozpoczęły „akcje terrorystyczne nie tylko przeciwko Sowietom, ale także przeciwko ludności”. Z przykładów podanych w raporcie jasno wynika, że banderowcy po prostu zabijali: „preteksty” do terroru były często wybierane przez tych brutali jako zupełnie absurdalne. I tak w nocy z 14 na 15 stycznia 1945 r. „grupa bandytów w liczbie 12 osób przyszła do inwalidy Wielkiej Wojny Ojczyźnianej i zabiła jego matkę i siostrę, ponieważ on, tj. inwalida Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, nie przyszedł do bandy na ich wezwanie”.

Ustawa o okrucieństwach dokonanych przez ukraińskich nacjonalistów we wsi Kosuv, rejon Biłobożentsev, obwód tarnopolski z 7 czerwca 1944 r.

Komisja badająca okrucieństwa Banderowców we wsi Kosuv stwierdziła, że „kilometr na północ od wsi Kosuv na polu i dwa kilometry na północny zachód od tej samej wsi, na cmentarzu konińskim, znajdują się dwa doły, przy otwarciu których znaleziono ciała około 100 osób. Badanie lekarskie wykazało, że wśród otwartych ciał były kobiety, dzieci i osoby starsze. Oględziny zwłok wykazały, że obywatele zostali zabici bez użycia broni palnej, po torturach, a mianowicie przez uderzenia ciężkimi przedmiotami, co spowodowało pęknięcia czaszki, złamania kończyn, uderzenia w klatkę piersiową itp.”

W jednym z dołów zwłoki zostały poddane częściowemu spaleniu przez hitlerowskich oprawców.

Ustawa o okrucieństwach ukraińskich nacjonalistów-banderowców we wsi Mohylnyci, rejon Budaniw, obwód tarnopolski z 7 czerwca 1944 r.

Niewiarygodne, nieludzkie okrucieństwo okazali banderowcy w 1944 r. ludności cywilnej wsi Mohylnitsy, której znaczną część stanowili Polacy.

„25 kwietnia 1944 r. w lesie koło wsi Mogilnice znaleziono 4 doły z 34 zwłokami ludzkimi, we wsi Mogilnice znaleziono 2 doły z 12 zwłokami ludzkimi, na cmentarzu końskim znaleziono jeden dół z 11 zwłokami ludzkimi, a w lesie na południe od wsi Mogilnice jeden dół z 38 zwłokami ludzkimi. We wszystkich dołach znajduje się do 100 ciał mężczyzn, kobiet i dzieci, brutalnie torturowanych mieszkańców wsi Mohyńce. Mogilnice i okolice, a także jeńców Armii Czerwonej”.

„Ustalono, że w czasie okupacji niemieckiej w miejscowości Ustalono, że podczas niemieckiej okupacji Mohylnicy, w nocy z 17 na 18 marca 1944 r., banda ukraińsko-niemieckich nacjonalistów dokonała masowych mordów i rabunków na mieszkańcach wsi Mohylnica, głównie Polakach. Mohylnica, głównie ludność polska”.

„Banda morderców wyłamywała drzwi i okna, włamywała się do mieszkań, taranowała, cięła i zabijała siekierami i nożami ludzi, w tym małe dzieci, starców i stare kobiety, po czym zwłoki ładowano na wozy, wywożono i zakopywano w dołach. Aby ukryć swoje okrucieństwa, część rodzin spalono w szopach, a spalone zwłoki zakopano w dołach.

.Kashtarin Zbeshko – dziecko, 6 miesięcy, na kręgosłupie zwłok w okolicy lędźwiowej wyraźnie widać uderzenie ostrym narzędziem tnącym (np. siekierą). 6-miesięczne zwłoki z odciętym kręgosłupem zostały złożone na pół i wrzucone do dołu.”

Raport polityczny szefa Głównego Zarządu Politycznego Armii Czerwonej do Komitetu Centralnego Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii Radzieckiej z 13 listopada 1945 r.

„…Tylko we wrześniu banderowcy zamordowali przewodniczących rad wiejskich we wsiach Jaworiwka i Studynka w rejonie kałuskim oraz we wsi Chimczin w rejonie korsuńskim.

We wsi Temirowce w rejonie galicyjskim powieszono przewodniczącego rady wiejskiej, a jego żonę i siostrę rozstrzelano”.

We wsi Kurinow w tym samym powiecie banderowcy powiesili syna księdza, „bo jest Rosjaninem”.

13 września banderowcy powiesili przedpoborowego Kaszuka we wsi Kulba w rejonie bereżańskim obwodu tarnopolskiego, „ponieważ jako pierwszy we wsi radzieckiej oddał chleb państwu, mimo ostrzeżenia, że go nie powinien oddać”.

Raport polityczny Szefa Wydziału Politycznego Przedkarpackiego Okręgu Wojskowego „O bandyckich akcjach ukraińskich nacjonalistów w rejonach dyslokacji wojsk obwodowych”.

Raport odnotowuje wiele przypadków odwetu na byłych bandytach, którzy poddali się karze i zostali amnestionowani.

„11 września w nocy banderowcy otoczyli wieś. 11 września w nocy banderowcy otoczyli wieś Basary w rejonie probierskim obwodu tarnopolskiego i dokonali obławy w celu zidentyfikowania swoich byłych wspólników, którzy się zgłosili. Złapali byłego bandytę Velichko (pseudonim „Nizlomony”) i natychmiast go zastrzelili, a jego żonę brutalnie torturowali.”

Z dokumentu wynika, że terror banderowskich bandytów często miał na celu wyrządzenie strat materialnych państwu.

I tak: „W rejonie Bolechowa 6 października grupa 40 bandytów ostrzelała lokomotywę wąskotorową, a następnie wysadziła ją w powietrze. 12 października bandyci spalili 62-metrowy drewniany most w pobliżu wsi Tuzhilov w dystrykcie Kalush.

W dystrykcie kosowskim w nocy 11 października bandyci spalili jedną z najlepszych szkół w dystrykcie – Szkołę Narodową w Khimchi.”

Ale nie zamierzali też rezygnować z ludzkiej krwi niewinnych.

„We wsi Krychka banderowcy zmusili do przyłączenia się do bandy zdemobilizowanego starszego sierżanta Dmitrienkę, inwalidę wojennego z czasów Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, trzykrotnego posiadacza orderu. Dmitrienko uciekł przed banderowcami i brał czynny udział w likwidacji band. We wrześniu banderowcy spalili jego dom, w którym spłonęła matka i ojciec Dmitrienki, dwie siostry i trzech braci”.

„W rejonie Wysokienickim, we wsi Mały Kuniniec, 19 października bandyci zabili 3 dziewczynki. Jeden z nich pracował jako sprzedawca mleka, drugi jako listonosz, a trzeci jako sprzątacz w stołówce. Bandyci obcinali im włosy, kłuli i drapali igłami po twarzach oraz dopuszczali się wielu innych nadużyć”.

Źródło: https://zapravdu.mil.ru/

Zelensky: „Stepan Bandera jest fajny!”.

http://webnovosti.info

Komentarzy 17 to “Archiwa pamiętają wszystkie przestępstwa”

  1. Kapsel said

    Tak okopują się banderowcy,zaczynają wycie od książek,potem będą wyć na archiwa.

    Nowa cenzura? Ukraiński Instytut Książki informuje: w bibliotekach w Niemczech, USA i Polsce wciąż są dostępne anty-ukraińskie książki …

    „Przeprowadzony na zlecenie Ukraińskiego Instytutu Książki monitoring katalogów dziesięciu największych bibliotek w Niemczech, Stanach Zjednoczonych i Polsce ujawnił 75 tytułów, które zawierały treści przeciwko narodowi ukraińskiemu i jego państwowości.”

    całość: http://www.dakowski.pl/nowa-cenzura-ukrainski-instytut-ksiazki-informuje-w-bibliotekach-w-niemczech-usa-i-polsce-wciaz-sa-dostepne-anty-ukrainskie-ksiazki/

  2. Głos Prawdy said

    bezcenne informację dla tych Polaków, którzy o Wołyniu nie chcą pamiętać, a w zbrodniach na Donbasie oskarżają wraz z Ukraińcami Rosjan

    wielkie dzięki, Panie Marucha

    🙂
    Admin

  3. Siekiera_Motyka said

    Czy ktoś zna jakieś prace naukowe lub książki które badały źródło tych bestialski sposobów mordowania ludzi. Rozumie kule w łeb ale „poćwiartowali ich zwłoki” to wymaga specyficznego umysłu.

    Na przykład gangi w Meksyku stosują podobne metody mordowania ludzi co Ukry. Ale źródło tego można by tłumaczyć tym co robili Azteki.

    ——-
    Na razie:
    >https://wmeritum.pl/362-sposoby-upa-mordowanie-polakow/33331
    Admin

  4. Kapsel said

    Mord Polaków w Złoczowie w 1919 r.
    Stanisław S. Nicieja
    „Złoczów łanami zbóż malowany”
    /fragmenty/

    „Na przełomie marca i kwietnia 1919 r. doszło w Złoczowie do dramatu, który można uznać za zapowiedź przyszłych czystek etnicznych ( ludobójstwa !!! – P.J.) , jakich dopuszczali się w czasie II wojny światowej banderowcy. Wiosną 1919 r. toczyła się wojna polsko-ukraińska, zapoczątkowana ukraińskim zamachem stanu we Lwowie 1 listopada 1918 r. Ukraińcy stworzyli wówczas na krótko na przestrzeni od Mościsk po Stanisławów swoje państwo o nazwie Zachodnia Ukraińska Republika Ludowa ze stolicą we Lwowie. Ich ambicją było połączyć w przyszłości ziemie między Nowym Sączem a Bukowiną w Rumunii w jeden organizm państwowy. Po zwycięskich bojach Orląt Lwowskich i odsieczy Lwowa 22 listopada 1918 r. Polacy wypierali wojska ukraińskie z Galicji Wschodniej, odbijali poszczególne miasteczka i stopniowo likwidowali państwo ukraińskie, co nastąpiło w połowie 1919 r.

    Wojna ta, mało znana w historii Polski, miała wiele tragicznych i krwawych epizodów. Ale to, co stało się w Złoczowie wczesną wiosną 1919 r., nabrało form monstrualnych. Objawiło się sadystycznym okrucieństwem, które dotychczas w stosunkach polsko-ukraińskich w takich drastycznych formach nie występowało.

    Ukraińcy przejęli władzę w Złoczowie w nocy 31 października 1918 r”

    http://przemysl.wkki.pl/przemysl/dzieje/rus/artykul.html

  5. Kapsel said

    Kresy Wschodnie

    http://przemysl.wkki.pl/przemysl/dzieje/rus/rus.html

  6. Marek said

    Tekst poniżej z 2015 roku na podstawie książki o Stepanie Banderze – Grzegorza Rossolińskiego-Liebe – napisany po tzw porozumieniach mińskich.
    Tłumaczenie maszynowe zz naspravdi.info

    KIM BYŁ STEPAN BANDERA?
    26.03.2022 – 19:00Autor: redaktor

    Sojusz z III Rzeszą faktycznie miał głębokie korzenie i miał charakter ideologiczny
    Idol ukraińskich nacjonalistów Stepan Bandera był zwolennikiem nazizmu, który pozostawił po sobie straszną spuściznę.

    Kiedy zachodni dziennikarze przybyli do Kijowa pod koniec 2013 roku, aby zrelacjonować Euromajdan, natknęli się na mało znaną postać historyczną. Czarno-białe zdjęcie młodego Stepana Bandery wydawało się być wszędzie: na barykadach, nad wejściem do biura burmistrza Kijowa i na plakatach demonstrantów domagających się obalenia ówczesnego prezydenta Wiktora Janukowycza.

    Jasne jest, że Bandera był postacią nacjonalistyczną i wysoce kontrowersyjną – ale dlaczego? W Rosji nazwano go faszystą i antysemitą, ale zachodnie media zignorowały te oskarżenia, nazywając je od razu kremlowską propagandą. Zostawili więc sobie pole manewru.

    Washington Post napisał, że Bandera „zawiązał taktyczny sojusz z nazistowskimi Niemcami” i że jego zwolennicy zostali „oskarżeni o popełnienie haniebnych zbrodni przeciwko Polakom i Żydom”. Jednocześnie The New York Times napisał, że Moskwa „napiętnowała go jako pronazistowskiego zdrajcę” – oskarżenie niesprawiedliwe „w opinii wielu historyków i oczywiście zachodnich Ukraińców”. Magazyn Foreign Policy odrzucił Banderę jako „ulubionego stracha na wróble Moskwy… uosobienie wszystkiego, co złe na Ukrainie”.

    Kimkolwiek był Bandera, wszyscy zgadzali się, że nie może być tak obrzydliwy, jak wyobrażał sobie go Putin. Ale dzięki książce Grzegorza Rossolińskiego-Liebe Stepan Bandera. Życie i pośmiertne życie nacjonalisty ukraińskiego wydaje się dzisiaj jasne: ci okropni Rosjanie mieli rację.

    Bandera był postacią naprawdę zgubną – jak wszystkie inne postacie, które wyłoniły się z piany piekielnych lat 30.-1940. Stepan, syn księdza greckokatolickiego i zagorzałego nacjonalisty, był jednym z tych samodręczących się fanatyków, którzy wkładali sobie szpilki pod paznokcie, aby przygotować się na tortury wroga. Mówi się, że kiedy Bandera studiował na Politechnice Lwowskiej, posunął się nawet do podpalenia się lampą naftową, zaciśnięcia palców w drzwiach i bicia się pasem . „Przyznaj się, Stepanie!” krzyknął do siebie. „Nie, nie będę!”

    Ksiądz, który wyznawał Banderę, określił go jako „übermenscha… który stawia Ukrainę ponad wszystko”, a jeden z jego zwolenników twierdził, że Bandera był jedną z tych osób, które „wiedzą, jak hipnotyzować innych. Wszystko, co powiedział, wydawało się interesujące. Wysłuchałeś go – i nie mogłeś się oderwać.

    Dołączając do Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) w wieku 20 lat, Bandera wykorzystał swoje rosnące wpływy, by skierować i tak już radykalną grupę w kierunku skrajnego ekstremizmu. W 1933 zorganizował atak na konsula sowieckiego we Lwowie, ale zginął tylko sekretarz konsulatu. Rok później kierował zamachem na polskiego ministra spraw wewnętrznych. Nakazał egzekucję kilku rzekomych informatorów i był odpowiedzialny za inne zgony, podczas gdy OUN plądrowała banki, urzędy pocztowe, posterunki policji i domy prywatne w poszukiwaniu środków finansowych.

    Co popchnęło Banderę na ścieżkę przemocy? Przełomowe nowe badanie Rossolinsky-Libe rzuca światło na tamten okres historyczny i politykę, która poruszała jego wyobraźnię. Przed wojną Galicja była częścią Austro-Węgier. W 1918 kontrolowana przez Polaków część zachodnia stała się częścią nowo utworzonej Polski; część wschodnia, w większości ukraińska (tam w 1909 urodził się Bandera), została przyłączona do Polski dopiero w 1921 r. – po wojnie polsko-sowieckiej i krótkim okresie niepodległości.

    Decyzja była początkowo zła. Ukraińscy nacjonaliści, wściekli pozbawieniem własnego państwa, odmówili uznania fuzji z Polską i odpowiedzieli w 1922 r. serią podpaleń około 2200 polskich gospodarstw domowych. Rząd warszawski zareagował represjami i wojną kulturalną. Zasiedliło ten obszar polskimi chłopami, z których wielu było weteranami wojennymi, i radykalnie zmieniło demografię wsi. Zamknęła ukraińskie szkoły, a nawet próbowała zakazać samego słowa „ukraiński”, wymagając od uczniów używania bardziej niejasnego „ruskiego”.

    Kiedy OUN rozpoczęła nową kampanię podpaleń i sabotażu latem 1930 r., Warszawa zastosowała masowe aresztowania. Do końca 1938 r. w polskich więzieniach przetrzymywano do 30 tysięcy Ukraińców. Wkrótce polscy politycy mówili o „zagładzie” Ukraińców, a niemiecki dziennikarz podróżujący po Galicji Wschodniej na początku 1939 r. donosił, że miejscowi Ukraińcy wzywają „wujka Führera” do interwencji i rozprawienia się z Polakami.

    Konflikt na granicy polsko-ukraińskiej ilustruje brzydotę wojen etnicznych, które wybuchły w Europie Wschodniej w miarę zbliżania się nowej wojny światowej. Teoretycznie Bandera mógłby odpowiedzieć na narastający chaos, przesuwając się w lewo. Przecież wcześniej liberalna polityka kulturalna bolszewików w Ukraińskiej SRR spowodowała wzrost nastrojów prokomunistycznych na sąsiednim polskim Wołyniu.

    Przeszkodziło temu jednak szereg czynników: pozycja ojca w kościele, fakt, że Galicja, w przeciwieństwie do Wołynia, który wcześniej był częścią Rosji, znajdowała się wcześniej w posiadaniu Habsburgów i była zorientowana na Austrię i Niemcy – i oczywiście katastrofalną stalinowską politykę kolektywizacji, która na początku lat 30. całkowicie pozbawiła Ukrainę Sowiecką atrakcyjności jako modelu alternatywnego.

    W rezultacie Bandera przesunął się jeszcze bardziej w prawo. W liceum czytał dzieła Mykoły Michnowskiego, wojującego nacjonalisty, który zginął (popełnił samobójstwo) w 1924 roku i propagował ideę stworzenia zjednoczonej Ukrainy „od Karpat po Kaukaz”, „wolnej od Rosjan, Polaków”. , Węgrzy, Rumuni i Żydzi” . Kilka lat później wstąpienie do OUN ujawniło mu nauczanie Dmitrija Doncowa, „ojca duchowego” tej grupy, kolejnego ultraprawicowca, który przetłumaczył Moją walkę Hitlera, Doktrynę faszyzmu Mussoliniego i przekonywał, że moralność należy podporządkować narodowemu walka.

    Dołączenie do OUN pogrążyło Banderę w środowisku charakteryzującym się rosnącymi nastrojami antysemickimi. Nienawiść do Żydów jest ściśle związana z pojęciem narodu ukraińskiego od XVII wieku, kiedy to tysiące ukraińskich chłopów, rozgniewanych wymuszeniami na polskich ziemian i ich żydowskich zarządców, brało udział w brutalnym rozlewie krwi pod przywództwem drobnoszlacheckiego szlachcica Bohdana Chmielnickiego.

    W czasie wojny domowej Ukraina stała się miejscem jeszcze straszniejszych pogromów. Jednak namiętności antysemickie osiągnęły apogeum w 1926 r., kiedy żydowski anarchista Scholem Schwarzbard zamordował wygnanego ukraińskiego przywódcę Symona Petlurę w Paryżu.

    — Zabiłem wielkiego zabójcę — powiedział Schwartzbard, zwracając się w stronę policji. Stracił 14 członków rodziny w pogromach, które ogarnęły Ukrainę, podczas gdy Petlura kierował krótkotrwałą republiką antybolszewicką w latach 1919-1920. Po wysłuchaniu zeznań osób, które przeżyły nabite na pal dzieci, dzieci wrzucone do ognia i inne okrucieństwa wobec Żydów, francuski sąd uniewinnił go w zaledwie 35 minut.

    Wyrok stał się sensacją, także dla ukraińskiej prawicy. Dontsov ogłosił Schwartzbarda „agentem rosyjskiego imperializmu”, stwierdzając: „Żydzi są winni, potwornie winni, ponieważ pomogli utrwalić rosyjską dominację na Ukrainie. Ale „Żydzi nie są winni wszystkiego”. Za wszystko winien jest rosyjski imperializm. Dopiero gdy Rosja zaatakuje Ukrainę, będziemy w stanie rozwiązać kwestię żydowską w naszym kraju w sposób odpowiadający interesom narodu ukraińskiego”.

    Bolszewicy byli uważani za głównego wroga, a Żydzi za ich zaawansowaną siłę uderzeniową, więc najskuteczniejszym sposobem radzenia sobie z tymi pierwszymi było zniszczenie tych drugich. W 1935 r. członkowie OUN wybili szyby w domach Żydów, a rok później wypędzili podpaleniem ok. 100 rodzin żydowskich ze swoich domów w mieście Kostopol (tereny dzisiejszej zachodniej Ukrainy). W dziesiątą rocznicę zamordowania Petlury uczcili oni rozdawanie ulotek z tekstem: „Uwaga! Zabijaj i bij Żydów dla naszego ukraińskiego przywódcy Symona Petlury. Żydów trzeba wygnać z Ukrainy. Niech żyje państwo ukraińskie!

    W tym momencie Bandera był już w więzieniu, odsiadując wyrok dożywocia po kilku głośnych procesach o morderstwo, podczas których drwił z sędziów, oddając faszystowski salut i krzycząc „Chwała Ukrainie!” Udało mu się uciec po niemieckim ataku na zachodnią Polskę 1 września 1939 r. i przedostał się do Lwowa, stolicy Galicji Wschodniej.

    Jednak inwazja sowiecka 17 września zmusiła go do ucieczki w innym kierunku. On i inni członkowie kierownictwa OUN osiedlili się w kontrolowanym przez Niemców Krakowie, około 200 mil na zachód, gdzie zaczęli przygotowywać nowe bitwy, które miały nadejść.

    Nazistowska inwazja na Związek Radziecki, którą kierownictwo OUN najwyraźniej było w stanie przewidzieć na kilka miesięcy przed jej rozpoczęciem, była momentem, na który nacjonaliści od dawna czekali. Nie tylko umożliwił wyzwolenie Ukrainy spod władzy sowieckiej, ale także otworzył perspektywę zjednoczenia wszystkich Ukraińców w jednym państwie. W ten sposób spełniło się marzenie o Wielkiej Ukrainie.

    Miesiąc wcześniej Bandera i jego najwyżsi zastępcy (Stepan Lenkawski, Stepan Szuchewycz, Jarosław Stetsko) zrealizowali wewnętrzny dokument partyjny pt. „Walka i działalność OUN w czasie wojny”, plan działania po przekroczeniu przez Wehrmacht granicy sowieckiej.

    Dokument wzywa członków do wykorzystania „korzystnej sytuacji” spowodowanej „wojną między Moskwą a innymi państwami” do zorganizowania narodowej rewolucji, która ogarnie Ukrainę. Przedstawia rewolucję jako wielki proces oczyszczania, w którym „Moskali, Polacy i Żydzi” mają zostać „zniszczeni… zwłaszcza ci, którzy bronią [sowieckiego] reżimu”. Chociaż OUN postrzegała nazistów jako sojuszników, w dokumencie podkreślono, że działacze OUN muszą jak najszybciej rozpocząć rewolucję, aby postawić Wehrmachtowi fakt dokonany:

    „Traktujemy nacierającą armię niemiecką jako armię sojuszniczą. Przed jej przyjazdem postaramy się we własnym zakresie przywrócić porządek. Poinformujemy ją, że rząd ukraiński już powstał, że jest pod kontrolą OUN pod przewodnictwem Stepana Bandery; że wszystkie sprawy są rozwiązywane przez OUN i że lokalne władze są gotowe nawiązać przyjazne stosunki z armią, aby wspólnie walczyć z Moskwą”.

    Dalej dokument mówi, że „dozwolone jest likwidowanie niepożądanych Polaków…, funkcjonariuszy NKWD, informatorów, prowokatorów… wszystkich znanych Ukraińców, którzy w krytycznym momencie będą próbowali prowadzić „własną politykę” i dzięki temu móc ingerować w decydującą pozycję narodu ukraińskiego”. Zwrócono też uwagę, że zgodnie z nowym porządkiem dozwolona będzie tylko jedna partia – OUN.

    Chociaż Bandera i jego zwolennicy starali się później przedstawić swój sojusz z III Rzeszą jako „taktyczny”, próbę nastawienia dwóch totalitarnych państw przeciwko sobie, to sojusz ten miał głębokie korzenie i charakter ideologiczny. Bandera postrzegał Ukrainę jako klasyczne państwo jednopartyjne z samym sobą jako Führerem („przewodnikiem”) i oczekiwał, że nowa Ukraina zajmie jej miejsce pod nazistowskim parasolem – jak nowe faszystowskie reżimy Josefa Tiso na Słowacji czy Ante Pavelića w Chorwacji.

    W podobny sposób myśleli niektórzy wysocy rangą naziści – w szczególności Alfred Rosenberg, nowy minister Rzeszy ds. okupowanych terytoriów wschodnich. Ale Hitler najwyraźniej miał inny pogląd. Uważał Słowian za „gorszą rasę” niezdolną do zorganizowania państwa, a Ukraińców uważał za „równie leniwych, niezorganizowanych i nihilistyczno-azjatyckich, jak Wielkorusi”.

    Uważał ich nie za partnerów, ale za utrapienie. Mając obsesję na punkcie wyobrażenia o brytyjskiej blokadzie morskiej w czasie I wojny światowej, w wyniku której z głodu i chorób zginęło co najmniej 750 000 ludzi, był zdeterminowany, by zablokować jakąkolwiek podobną próbę aliantów poprzez wywłaszczenie wschodnich zapasów zboża w bezprecedensowych ilościach. Stąd znaczenie Ukrainy jako ogromnej stodoły nad Morzem Czarnym. „Potrzebuję Ukrainy, aby nikt nie mógł nas zagłodzić na śmierć, jak to było w czasie ostatniej wojny” – oświadczył Hitler w sierpniu 1939 roku. Konfiskata zboża na taką skalę skazała na głód ogromną liczbę ludzi – łącznie 25 milionów i więcej.

    Nie tylko nie przeszkadzało to nazistom; wręcz przeciwnie, taka masowa eksterminacja była idealnie połączona z ich planem rasowego oczyszczenia terytoriów, które uważali za swoje wschodnie granice. W rezultacie pojawił się słynny „Ost General Plan” – duży nazistowski projekt, który przewidywał wymordowanie lub wypędzenie 80% ludności słowiańskiej i zastąpienie jej przez „Volksdeutscha”, imigrantów ze starych Niemiec i weteranów Waffen-SS .

    Niestety, niepodległość Ukrainy nie pasowała do tego schematu. Kiedy Stecko ogłosiło utworzenie państwa ukraińskiego „pod przywództwem Stepana Bandery” we Lwowie zaledwie 8 dni po nazistowskiej inwazji, kilku niemieckich oficerów ostrzegło go, że tylko Hitler ma prawo decydować o niepodległości Ukrainy. Bandera dowiedział się o tym samym na spotkaniu w Krakowie przez kilku nazistowskich urzędników.

    Następnie eskortowali Banderę i Stetsko do Berlina i umieścili ich w areszcie domowym. Kiedy Hitler postanowił 19 lipca 1941 r. podzielić Ukrainę, w tym Galicję Wschodnią w ramach „Generalnego Gubernatorstwa” (tak nazywano Polskę pod rządami nazistów), członkowie OUN byli zszokowani.

    Zamiast zjednoczyć Ukrainę, naziści ją podzielili. Kiedy na ścianie napisy „Precz z obcą siłą! Niech żyje Stepan Bandera”, naziści w odpowiedzi rozstrzelali kilku członków OUN, aw grudniu 1941 aresztowali około 1500 osób.

    Niemniej jednak, jak pokazuje Rossolinsky-Libe, Bandera i jego zwolennicy nadal liczyli na zwycięstwo Osi. Bez względu na to, jak napięte były stosunki z nazistami, nie mogło być mowy o jakiejkolwiek neutralności w epickiej bitwie między Moskwą a Berlinem.

    W liście do Alfreda Rosenberga w sierpniu 1941 r. Bandera zaproponował omówienie niemieckich sprzeciwów wobec niepodległości Ukrainy. 9 grudnia wysłał drugi list do Alfreda, proponując załatwienie sprawy: „Interesy Niemiec i Ukrainy w Europie Wschodniej są identyczne. Dla obu stron ważne jest, aby skonsolidować (znormalizować) Ukrainę w najlepszy i najszybszy sposób, integrując ją z europejskim systemem duchowym, gospodarczym i politycznym”.

    Ukraiński nacjonalizm, kontynuował, ukształtował się „w tym samym duchu, co idee narodowosocjalistyczne” i był niezbędny do „duchowego uzdrowienia młodzieży ukraińskiej”, zatrutej jej wychowaniem pod Sowietami. Chociaż Niemcy nie byli w nastroju do słuchania, ich nastawienie zaczęło się zmieniać, gdy szczęście wojskowe zaczęło ich zawodzić. Zdesperowani o siłę roboczą po klęsce pod Stalingradem, zgodzili się na utworzenie ukraińskiej dywizji Waffen-SS, znanej jako Galicia, która później liczyła 14 000 członków.

    Zamiast rozwiązać OUN, naziści zaczęli używać jej jako kierowanej przez Niemców policji. OUN odegrała wiodącą rolę w żydowskich pogromach, które wybuchły we Lwowie i dziesiątkach innych ukraińskich miast po niemieckiej inwazji, a teraz służyły nazistom patrolując getta i pomagając nazistom podczas deportacji, nalotów i egzekucji.

    Jednak od początku 1943 r. członkowie OUN masowo zdezerterowali z policji, tworząc własną milicję, zwaną Ukraińską Powstańczą Armią (UPA). Korzystając z chaosu na tyłach niemieckich, zorganizowała swoją pierwszą poważną akcję – czystki etniczne, których celem było wypędzenie Polaków z Galicji Wschodniej i Wołynia. „Sprawa polska to nie kwestia wojskowa, to kwestia mniejszości” – cytuje źródło polskiego podziemia jeden z przywódców UPA. „Rozwiążemy to w taki sam sposób, w jaki Hitler rozwiązał kwestię żydowską”.

    Rosolinski-Liebe, odnosząc się do polskiego historyka Grzegorza Motyki, twierdzi, że w latach 1943-1945 upowcy zmasakrowali około 100 tys. Polaków, a prawosławni księża pobłogosławili siekiery, widły, kosy, sierpy, noże i kije, którymi zabijali Polaków przez zmobilizowanych przez UPA chłopów .

    W tym samym czasie trwały napady UPA na Żydów. Osiągnęli taki poziom okrucieństwa, że ​​Żydzi próbowali nawet szukać ochrony przed Niemcami. „Gangi banderowców i lokalni nacjonaliści przeprowadzali naloty każdej nocy, zabijając Żydów”, zeznał jeden z ocalałych w 1948 roku. – Żydzi schronili się w obozach, w których stacjonowali Niemcy, obawiając się ataków Bandery. Część żołnierzy niemieckich została przeniesiona do pilnowania obozów, a co za tym idzie także Żydów.

    Rossolinsky-Libe zgłębia historię Bandery i jego ruchu podczas klęski nazistów, kiedy dywizja „Galicja” walczyła u boku wycofującego się Wehrmachtu, a następnie w okresie powojennym, kiedy walczyli pozostali na Ukrainie uczestnicy rozpaczliwa walka z nacierającymi Sowietami.

    „Wojna po wojnie” była więcej niż poważna. Bojownicy OUN zabijali nie tylko informatorów, kolaborantów i wschodnich Ukraińców wysłanych do Galicji i Wołynia do pracy jako nauczyciele lub menedżerowie, ale także ich rodziny. „Wkrótce bolszewicy zaczną zbierać zboże”, ostrzegali kiedyś. „Ci z was, którzy przyniosą zboże do punktów skupu, zostaną zabici jak psy, a wasze rodziny zostaną całkowicie zmasakrowane”.

    Znajdowały się tam okaleczone ciała z napisami „Za współpracę z NKWD”. Według raportu KGB z 1973 r. ofiarami OUN padło ponad 30 000 osób, zanim Sowietom udało się zmiażdżyć opór w 1950 r. – w tym 15 000 chłopów, kołchoźników i ponad 8 000 żołnierzy, policjantów i członków sił bezpieczeństwa.

    Działania grupy wyróżniają się nawet w barbarzyńskich czasach.

    Stepan Bandera to ważna książka łącząca biografię i socjologię; opowiada historię wybitnego radykalnego nacjonalisty i jego organizacji. Ale książka ma szczególne znaczenie, oczywiście dzięki potężnemu odrodzeniu OUN po 1991 roku.

    Chociaż zachodni wywiad z radością objął Banderę i jego zwolenników, gdy zaczęła się zimna wojna („emigracja ukraińska w Niemczech, Austrii, Francji, Włoszech jest w większości zdrowym, bezkompromisowym elementem w walce z bolszewizmem”, amerykański agent wywiadu wojskowego odnotowane w 1947 r.), długoterminowe perspektywy ruchu nie wydawały się zbyt obiecujące – zwłaszcza po tym, jak sowiecki agent zdołał wymknąć się strażnikom Bandery w Monachium w 1959 roku i zabić go kulą wypełnioną cyjankiem.

    Wydawało się, że banderowcy mieli podążać ścieżką wszystkich innych „ludów zniewolonych” – skrajnie prawicowych emigrantów, którzy od czasu do czasu zbierali się, by śpiewać stare piosenki, ale poza tym wydawali się reliktami minionej epoki.

    Uratował ich bez wątpienia upadek Związku Radzieckiego. Weterani OUN pospieszyli z powrotem na Ukrainę przy pierwszej nadarzającej się okazji. Stetsko zmarł w Monachium w 1986 roku, ale na jego miejsce wróciła wdowa po Jarosławiu. Według Rossolinsky-Libe założyła skrajnie prawicową partię o nazwie Kongres Ukraińskich Nacjonalistów i weszła do parlamentu. Jurij Szuchewycz, syn wygnanego przywódcy UPA Romana Szuchewycza, stworzył kolejną skrajnie prawicową grupę – Ukraińskie Zgromadzenie Narodowe. Pojawił się nawet wnuk Bandery, Stepan, który zwiedził Ukrainę, otwierał pomniki, brał udział w wiecach i gloryfikował dziadka jako „symbol narodu ukraińskiego”.

    Tymczasem lokalna banderowska grupa nacjonalistyczna utworzyła Socjalno-Narodową Partię Ukrainy, obecnie znaną jako Swoboda. W 2004 roku jej charyzmatyczny przywódca Oleg Tyagnibok w swoim przemówieniu oddał hołd bojownikom UPA:

    „Wróg przybył i zdobył ich Ukrainę. Ale nie bali się; ani nie powinniśmy się bać. Zawiesili karabiny maszynowe na ramionach i weszli do lasu. Walczyli z Rosjanami, Niemcami, Żydami i innym motłochem, który chciał odebrać nasze państwo ukraińskie! To jest nasze zadanie – dla każdego z Was, młodych, starych, siwowłosych i młodych – chronić naszą ojczyznę!

    Pomijając fakt, że nie wspomniano o Polakach, przemówienie pokazało, jak niewiele się zmieniło. Ruch pozostał tak samo ksenofobiczny, antysemicki i miał obsesję na punkcie przemocy jak wcześniej – z tą tylko różnicą, że teraz, po raz pierwszy od pół wieku, tysiące ludzi słuchało tego, co mówili jego przedstawiciele.

    Można było przypuszczać, że liberalny Zachód nie będzie chciał zajmować się takimi elementami – ale jego odpowiedź była nie mniej cyniczna niż we wczesnych latach zimnej wojny. Skoro Bandera jest antyrosyjski, oznacza to, że są demokratyczni. Ponieważ są demokratyczni, oznacza to, że charakterystyczne dla nich cechy ultraprawicowe muszą wydawać się nieistotne.

    W miarę jak protestujący na Euromajdanie coraz częściej uciekali się do przemocy, portrety Bandery stały się bardziej widoczne; „wilczy hak”, niegdyś część symboliki SS, został teraz zaadoptowany przez Batalion Azowski i innych ochotników; stary okrzyk bojowy OUN – „Chwała Ukrainie, chwała bohaterom!” – ciągle brzmiało wśród protestujących przeciwko Janukowyczowi. A wszystko to należy zignorować, nie brać pod uwagę ani wybielać.

    Powołując się na anonimowych „komentatorów akademickich”, The Guardian stwierdził w marcu 2014 r., że Swoboda „wydaje się zmiękczyć” i „unika ksenofobii”. Ambasador USA Geoffrey Pyatt powiedział, że członkowie Swobody „zademonstrowali swoje demokratyczne intencje”, podczas gdy historyk Ann Applebaum argumentowała w The New Republic, że nacjonalizm to dobra rzecz i że Ukraińcy nawet go nie mają dość: „Potrzebują więcej powodów, by skandować „Chwała Ukrainie – Chwała Bohaterom”, które tak, było mottem kontrowersyjnej Ukraińskiej Armii Rewolucyjnej (sic!) w latach 40., ale dobrze pasowało do nowego kontekstu”.

    Wiele osób – na przykład Alina Polyakova z Atlantic Council – wystąpiło w obronie prawicy z podobnym tokiem: „Rząd rosyjski i jego pełnomocnicy we wschodniej Ukrainie konsekwentnie określali rząd kijowski jako faszystowską juntę i oskarżali go o nazizm. sympatycy. Propaganda Moskwy jest oburzająca i fałszywa”. Biorąc pod uwagę pogłębiające się problemy gospodarcze Ukrainy, kontynuowała, „czy ludzie obserwujący Ukrainę powinni martwić się potencjalnym wzrostem partii skrajnie prawicowych?” A ona odpowiedziała: „Absolutnie nie”.

    To był 9 czerwca. Zaledwie kilka tygodni później Polyakova wykonała zwrot o 180 stopni. „Rząd Ukrainy – powiedziała 24 lipca – stanął przed trudną przeszkodą. Skrajnie prawicowe ugrupowanie wykorzystuje rosnącą frustrację Ukraińców słabnącą gospodarką i malejącym poparciem ze strony Zachodu”.

    W rezultacie Prawy Sektor przekształcił się w „niebezpieczną” siłę, „cierń w ciele Kijowa”, jedną z wielu prawicowych grup „wykorzystujących społeczne rozczarowanie, by zyskać poparcie dla swojej fałszywej agendy krok po kroku”. krok.” „Społeczność międzynarodowa może być zmuszona do zwiększenia pomocy gospodarczej i wsparcia politycznego”, ostrzegła, „jeśli nie chcą, aby Ukraina znalazła się pod rządami prawicowych radykałów”.

    Co stało się później? 11 lipca w zachodnim mieście Mukaczewo wybuchła krwawa strzelanina między ciężko uzbrojonymi członkami neonazistowskiego Prawego Sektora a zwolennikami miejscowego polityka Michaiła Lanyo.

    Szczegóły pozostają nieznane; i nie jest do końca jasne, czy „Prawy Sektor” próbował powstrzymać bardzo dochodowy przemyt papierosów w przygranicznym Zakarpaciu, czy też chciał przejąć kontrolę nad handlem. Jedno jest jasne: z powodu chaosu w oficjalnych siłach bezpieczeństwa w walce z prorosyjskimi separatystami na wschodzie rząd ukraiński stał się coraz bardziej zależny od prywatnych banderowskich bojówek, takich jak Prawy Sektor – i w rezultacie coraz bardziej zdany na łaskę brutalnej skrajnej prawicy, której nie był w stanie kontrola.

    Dzięki jego wsparciu militarnemu grupy takie jak Prawy Sektor i neonazowski Pułk Azowski rozrosły się jak nigdy dotąd, stały się zahartowane w boju i silnie uzbrojone. Są zmęczeni bogatymi politykami, którzy szukają pokoju z Rosją i nadal zarabiają, podczas gdy gospodarka tonie w nowych długach. A rząd w Kijowie niewiele może teraz zrobić.

    Obawy Polyakovej są uzasadnione. Biorąc pod uwagę rozpaczliwe trudności ukraińskiej gospodarki – oczekuje się, że w tym roku gospodarka skurczy się o 10% po spadku o 7,5% w 2014 roku, inflacja wzrosła o 57% z powodu załamania się hrywny, a dług zewnętrzny osiągnął już 158% PKB – w powietrzu wyraźnie unosi się zapach Weimaru.

    Kilka tygodni później, 31 sierpnia, kiedy ukraiński parlament głosował za porozumieniami mińskimi potrzebnymi do rozwiązania kryzysu na Wschodzie, setki zwolenników Prawego Sektora starły się z kijowską policją. Kiedy zwolennik Prawego Sektora rzucił granat w sam środek tłumu, 3 osoby zginęły, a ponad 100 zostało rannych, kraj pogrążył się w wojnie domowej na pełnych obrotach.

    Chociaż ukraiński prezydent Petro Poroszenko nazwał atak „ciosem w plecy”, ten sam przywódca podpisał w maju ustawę, zgodnie z którą „publiczne okazywanie braku szacunku” wobec OUN lub UPA stało się przestępstwem. Po raz kolejny centryści, którzy szukali wsparcia u nazistów, sami kończą na ich łasce.

    Daniel Łazar

    14.10.2015

    Tłumaczenie Wadima Grajewskiego

  7. Boydar said

    „… Ale źródło tego można by tłumaczyć tym co robili Azteki …”

    bo to wszystko jednym ch. robione zaginione plemiona

  8. ats42 said

    Niemców, Ukraińców, i Żydów ( i aszkenazyjskich, i sefardyjskich) łączy to samo: idea bycia nadludźmi. Przywlekli to Żydzi sefardyjscy do Kaganatu Chazarskiego, a dalej wyszli z niego Niemcy i chazarscy Żydzi, a pozostali na miejscu Ukraińcy, i część Żydów. Potem chazarscy Żydzi wrócili razem z polskimi magnatami i szlachtą, i dociskali śrubę Ukraińcom.

    Kim są Niemcy pisał Jan Długosz w swoich kronikach.

    Otóż Alanowie (plemię podobno słowiańskie), zamieszkujący Stepy Pontyjskie, migrując do centralnej Europy podczas brania udziału w kampaniach Imperium Rzymskiego, któremu się okazjonalnie wynajmowali jako wojska zaciężne (jak głosi oficjalna historia, czyli gówno prawda, bo po prostu uciekali pod opiekę Rzymu), zmieniali swoją nazwę na Allemanów, czyli stawali się protoplastami Niemców. Zajmowali tereny opuszczone przez Sasów, którzy cofali się przed wojskami Karola Wielkiego, i przejmowali ich nazwę, czyli podszywali się pod cudzą tożsamość, gdy tymczasem autentyczni Sasi (Saksończycy) osiedlali się w Prusach. Już jako Zakon Krzyżacki Allemanowie dojechali Sasów i autentycznych Prusów, wybili ich, i znowu przejęli ich tożsamość jako Prusacy.

    Kim zaś byli sami Alanowie? Tu jest pewien szkopuł.

    W VI w. p.n.e. Persowie dwa razy próbowali wtargnąć do interioru słowiańskiego przez przesmyk pomiędzy morzami Czarnym i Kaspijskim, i najechali żyjące tam plemię Mesagetów, którzy wezwali posiłki wojskowe z interioru, i dwa razy udaremniły one inwazję perską.

    Jest rzeczą oczywistą, że musiał istnieć jakiś sojusz pomiędzy Mesagetami, a innymi plemionami żyjącymi w głębi interioru, i że jest to związane z legendą (ponoć legendą) o Wielkiej Lechii. Jeżeli jednak Wielką Lechię opisać jedynie jako sojusz wojskowy typu NATO reagujący jedynie w chwili zagrożenia któregoś z plemion członkowskich przez obce siły, a nie jako imperium panujące od kraja do kraja Europy (a może i dalej) , to ani nie ma co szukać wzmianek o jednolitym organizmie państwowym, ani o imperatorze. Po prostu ludy wyznające egalitarystyczny porządek społeczny broniły się pospolitym ruszeniem przed napaścią ludów wyznających elitarystyczny porządek społeczny, i chcących je podbić, i je sobie podporządkować.

    Z najazdu Persów wynikły także konkretne implikacje, a mianowicie potrzeba silnej obrony terenów granicznych przed kolejnymi najazdami, i trzeba było tę obronę zorganizować.

    I tu się nagle pojawiają Alanowie, natomiast Mesageci gdzieś znikają, co niektórzy historycy przypisują temu, iż Mesageci przyjęli nazwę Alanów.

    Alan jest popularnym imieniem męskim w krajach anglosaskich, jednakże angielska Wikipedia uważa, że jego pochodzenie jest… nieznane! WTF? Jak to nieznane, skoro plemię Alanów jest historykom powszechnie znane?!

    Może jednak coś jest nie tak z nazwą Alanów i Angole nie chcą się do niej przyznawać?

    ALAN > ALAH > ULAH

    Ulachowie, czyli ludzie przy Lachach, żyjący na Ukrainie.

    Czy to było plemię? Może tak, a może nie.

    W 406 r. Wandalowie żyjący pomiędzy Renem a Odrą ( a nawet Wisłą, w każdym bądź razie w tej przestrzeni) przedsięwzięli wraz z Alanami wspólną wyprawę wojenno – osiedleńczą przeciwko Cesarstwu Rzymskiemu.

    Jak, do jasnej cholery, plemiona żyjące w odległości ponad 3 tysięcy kilometrów od siebie, zwąchały się, aby wspólnie zrealizować taką wyprawę, jeżeli nie istniała Wielka Lechia? Tego nie podjął się wyjaśnić żaden zawodowy historyk. Zwąchali się i koniec.

    W każdym bądź razie Alanowie przemierzyli te 3 tysiące kilometrów razem taborami, z kobietami i z dziećmi, i nic nie wiadomo, aby po drodze nadepnęli komuś na odcisk, czyli przemierzali tereny sojusznicze, a trzeba było przecież karmić i ich, i ich konie, oraz inny żywy inwentarz.

    Czy byli więc plemieniem, czy jedynie wojskiem zależnym od tego samego, komu podlegali Wandalowie? Wojskiem broniącym pogranicza, tak samo, jak Hunowie operujący w przestrzeni rozgraniczającej Cesarstwo Rzymskie od ziem zajętych przez Słowian.

    A Alanowie nienawidzili Hunów. Dlaczego? Bo Hunowie kontrolowali Alanów.

    Nazwa Hun. Pominąwszy nieme „H” zostaje „Un”, a „un” w gwarach wschodniej Polski to po prostu „on”. Huni to inaczej Uni, czyli Oni. „Oni” mówimy na władzę, obcych, ciemiężców i prześladowców.

    Gdy Wandalowie z Alanami ruszyli na wyprawę, to Hunowie pozostali na posterunku.

    Jednakże wskutek fatalnych zbiegów okoliczności wkrótce potem Hunowie przestali istnieć jako znacząca siła militarna, natomiast z terenów chronionych przez pozostałych na posterunku Alanów zaczęły przedostawać się do Panonii jakieś inne mityczne plemiona, które ponoć wylazły z jakiejś ugrofińskiej wylęgarni na dalekiej Północy, której śladu nikt dotąd nie odnalazł.

    Na początek Awarowie, o których bizantyjski Cesarz nigdy nie słyszał, ale oni o nim słyszeli, i od razu wiedzieli, do kogo uderzyć w ślinę, a nawet się z nim dogadali, przy czym z petycją w zębach przyleźli dopiero z Panonii, jakby z ówczesnej Gruzji nie było im bliżej.

    Potem Madziarowie ze swoim dziwnym językiem.

    Jest rzeczą niepodobną, aby Alanowie przepuścili te dwa plemiona i umożliwili im podbój centralnej Europy: oni stworzyli te dwa plemiona.

    Według rosyjskiej, już nieżyjącej, historyczki Swietłany Żarnikowej, Rusowie zsyłali na banicję różnych niepokornych i przestępców na Wyspy Brytyjskie, uprzednio ogoliwszy im łby, a nazwa „Bryty” bezpośrednio się do tych ogolonych łbów odnosi.

    O dziwo, z tematem ogolonych łbów spotykamy się również w przypadku Kozaków, na Ukrainie, co by wskazywało na to, że tam też zsyłano podobnych typków, i to oni właśnie odsługiwali swoje winy w karnych kompaniach wojsk obrony pogranicza, czyli to oni byli Alanami.

    Jak więc stali się Kozakami?

    Kozacy pojawiają się na arenie historii dokładnie w tym momencie, gdy Chazarzy są zamiatani pod dywan.

    Wielka wyprawa wojenna Wandalów zakończyła się w Afryce Północnej i po pojedynczym zaatakowaniu Rzymu z jej terytorium założone w Tunezji państwo Wandalów wkrótce zostało pokonane, a zostało pokonane, bo Alanowie pozostali na Stepach Pontyjskich nie uderzyli na Rzym z drugiej strony, czyli zdradzili.

    Swołocz wywodząca się z pospolitych przestępców wykorzystała moment popuszczenia im cugli, i dysząc nienawiścią do tych, którzy ich skazali na wygnanie i służbę wojskową, usamodzielnili się i objęli swoją jurysdykcją całkiem spory teren obejmujący dzisiejszą Ukrainę, i nazwali to Kaganatem Chazarskim.

    Chazarowie nie byli żadnym kolejnym mitycznym plemieniem, które nie wiadomo skąd przylazło i podbiło Alanów. Ich etniczne korzenie sięgają wszystkich rodów słowiańskich w Polsce i na Rusi, oraz wszystkich stowarzyszonych plemion, dlatego też ich agentura jest wszędzie, bo koligacje rodowe sa nadrzędne nad jakimkolwiek kryterium etnicznym, a już na pewno nad narodowym, albowiem pojęci e:naród” jest konstruktem z XIX wieku usprawiedliwiającym nowego potwora, jakim stał się nacjonalizm.

  9. Kura domowa said

    Panie Kapsel, ten Nicieja to ciekawy osobnik.
    Jest rektorem Uniwersytetu Opolskiego, gdzie studiowałam Fililogie Wschodnioslowianska.
    Jako, że pisze uczciwie o czystkach etnicznych , tak nie mogę pojąć, dlaczego wyrzucił śp. Dr Ratajczaka z uczelni.

    Studenci bardzo go lubili i chętnie chodzili na jego wykłady.

  10. ats42 said

    W VIII wieku w Kaganacie Chazarskim przemocą wprowadzono judaizm jako religię państwową. Oprócz religii, o czym cicho, wprowadzono też naukę sztucznego języka „niemieckiego”, a że większość ludności kaganatu była Słowianami, to powstała mieszanka niemiecko-słowińska, czyli jidysz- język europejskich Żydów.

    Po rozbiciu kaganatu w 965 r. (de facto walki z kaganatem wlekły się jeszcze ok. 200 lat) przez wojska kijowskiego księcia Światosława, któremu w sukurs przyszli Wikingowie, ale nie przyszli nasi przodkowie najprawdopodobniej z powodu silnych związków rodowych z chazarskimi przywódcami, co doszczętnie rozwaliło sojusz istniejący jeszcze w ramach dogorywającej, bo już w znacznym stopniu podbitej przez Cesarstwo Rzymskie Lechii, aszkenazyjscy Żydzi rozpierzchli się po świecie, a wielu z nich podążyło do swoich kamratów Allemanów, którzy również podbijanym przez siebie Słowianom narzucali język niemiecki tworząc z nich Niemców (nazywanych również przez naszych przodków głuchoniemcami), a wielka liczba uzyskała schronienie na terenach Polski.

    Sfałszowane tak zwane Statuty kaliskie nie były też żadną listą przywilejów dla Żydów, o ile w ogóle istniał jakiś dokument królewski ich dotyczący. Jako element niebezpieczny mieli żyć w izolacji od polskiego społeczeństwa i nie wolno im było posiadać broni, a nie to, że ich wspaniałomyślnie zwolniono od służby wojskowej. Posiadali natomiast kupę kasy zarobionej na tranzytach na Jedwabnym Szlaku oraz z pospolitego rabunku kupców, co doprowadziło Światosława do furii i postanowił dać kres bandyckiemu nowotworowi.

    Wcześniej ich agentura- już opanowana żydłacką ideą nadczłowieka, i przejawiająca się m.in. w nazwie Allemanów- finansowała Franków aby przejąć kontrolę nad rozpadającym się Cesarstwem Rzymskim, a następnie- już jako Niemcy- zastąpić ich u steru owego cesarstwa.

    Zdumiewający sukces małego plemienia Franków, które stworzyło imperium, przypisać można tylko dopływowi gotówki od Alanów i Allemanów, bo nic tak w wojnie i podboju nie jest potrzebne, jak pieniądze.

    CHAZAR > KHAZAR > KOZAR > KOZAK

    Jest spora ilość miejscowości na terenach Węgier, Serbii, Słowacji i Czech, które w swoich herbach mają motyw odrąbanej kozackiej łysej pały z kosmykiem- osełedcem na czubku, której czarne ptaszysko z sylwetki właściwe dla gatunku żyjącego nad Morzem Czarnym, a nie jakiemuś krukowi, wydziobuje oko. Motyw pokonanego Kozaka występuje także w sylwetce dźwigającej ambonę razem z Murzynem w kościele na Malcie, ale historia milczy na temat, kto i kiedy spuścił Kozakom taki łomot, żeby pół Europy się tym chwaliło w herbach swoich miast.

    I nic dziwnego, bo to nie Kozakom spuszczono ten łomot, lecz Chazarom, i zaangażowane było weń europejskie rycerstwo w szerszym stopniu, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać.

    Inne miasta mają w herbach kozacką łepetynę nadzianą na szablę, z czego wnoszę, że te herby symbolizują zwycięzców, a te poprzednie pokonanych, którym pozwolono się osiedlić po panicznej ucieczce przed Rusami.

    Pierwsza „dyspersja” Żydów po świecie nastąpiła w wyniku wojny w Palestynie z Imperium Rzymskim.

    Drugie rozsianie cudownie rozmnożonych Żydów chazarskich nastąpiło w wyniku rozbicia ich kaganatu.

    Trzecie spowodowała polityka Hitlera, a obecnie mamy do czynienia z czwartym rozprzestrzenianiem się postchazarskiej, czyli żydowsko-niemiecko-ukraińskiej zarazy opanowanej przez ten sam szowinizm.

    Jawnie antysemickie nastawienie banderowców jakoś dziwnie kontrastuje z faktem finansowania ich przez żydowskiego oligarchę Kołomojskiego, co jedynie potwierdza sztuczność stworzenia na masę chazarskich Żydów i instrumentalne ich wykorzystywanie raz jako sprawców, raz jako ofiary, przez mroczną siłę kryjąca się za nimi.

    Na marginesie: Wandalowie dzielili się na Silingów i Hasdingów, a ich noga ponoć nie stanęła na Wyspach Brytyjskich, które zajęli Sasi w trakcie wielkiej wyprawy Wandalów i Alanów. Rzymianie ewakuowali się z Wysp, a wkroczyli Sasi i Anglowie. Jednakże największa bitwa średniowiecznej Anglii odbyła się pod Hastings, a ta nazwa jakoś dziwnie się kojarzy z Hasdingami. Pewnie Sasi po koleżeńsku nazwali tak jakąś wiochę.

    Z kolei „siblings” to znaczy „rodzeństwo” i też jakoś się kojarzy ze słowem Siling. Słowiańskich słów w języku angielskim, a zwłaszcza w staroangielskim jest wiele.

    Na wyspie Sark na Kanale La Manche obowiązuje podatek 1/13 od sprzedaży nieruchomości, który nazywa się „treizieme”.

    W Niemczech znajduje się miasto Jerichow leżące w powiecie Jerichower Land w kraju Saksonia-Anhalt. Debilne wyjaśnienie nazwy w angielskiej Wikipedii twierdzi, że nie ma ono nic wspólnego z Jerycho, lecz ze starosłowiańskiego oznacza coś związanego z rzeką i z jakimś osuwiskiem, czego żaden Polak nie potraktuje inaczej, niż stuknięciem się w czoło.

    Ale to jest pikuś! Herb landu (nie miasta) przedstawia na lewym polu błękitno-białe żydowskie pasy, a na prawym polu jest czarny bocian, ptak endemiczny w Europie Zachodniej, a powszechny nad Morzem Czarnym.

    Arystokratyczny ród Schwarzenberg ma w Czechach swój zamek i żyje jeszcze ich potomek.
    Jeszcze w XVIII w. herb tego rodu miał w tarczy biało-błękitne pasy w dwóch polach, a w pozostałych dwóch kozacki (czyli chazarski) łeb, któremu czarny ptak wydziobuje ślepię.
    Obecnie herb ma barwy czerwono-biało-czarno-złote, ale motyw chazarskiego łba pozostał, a jedno pole z pozostającymi pasami zamieniło je na niebieskie. Z pierwotnego herbu zniknął jakiś pajac w szacie w błękitno-białe pasy i w wysokiej czapce, pewnie chazarski rabin. Chazarska arystokracja po liftingu?

  11. revers said

    ale nasze mlode kefirki wykluczaja banderyzm i Wolyn z historii nowozytnej i za ukrainskiego krokodyla, azow, ss galicja, ajdar pojda w ogien

    Jarek Kefir Bez Cenzury
    5g0i7 0mnagslioom619tr1dz1. ·
    ⚠️BANDEROWCY: JAK JEST NAPRAWDĘ⁉️ Czytaj niżej:
    ➡️ UWAGA: Na pewno czytałeś różne antysystemowe i spiskowe teksty O banderowcach, którzy chcą zabić wszystkich Rosjan i Polaków.
    Ponoć Putin, czyli zbawca ludzkości od NWO mający poparcie Plejadian, realizuje na Ukrainie pokojową misję ratowania tamtejszych Rosjan przed złowrogimi banderowcami. Bo jeśli nie wiecie, to na Ukrainie są tylko dwa narody, czyli niewinni terroryzowani Rosjanie i krwiożerczy, faszystowscy banderowcy, będący potomkami Chazarów.
    Tak naprawdę to Putin wszedł na Ukrainę tylko troszeczkę, a nagrania prezentowane w mediach pochodzą albo z 2014 roku, albo są fałszywe. A jeśli są jednak prawdziwe, to znaczy, że to banderowcy równają z Ziemią własne miasta i masakrują ludność cywilną, czyli swoich. No i Rosyjscy żołnierze nie walczą bombami czy czołgami, tylko śpiewają pacyfistyczne pieśni, rysują kredą na chodnikach, tańczą czaczę i zrywają kwiatki.
    Tak, ludzie naprawdę w to wierzą. Serio. Nic nie ściemniam. Ja nie daję się ponieść ani systemowej, demo-liberalnej narracji, ani wizji antysystemowo-spiskowej. Jak zawsze, cholera, widzę inną stronę tych i innych zagadnień. No jak ten Kefir śmie, nie być po żadnej rozwrzeszczanej stronie!? Przecież my, Polacy, to gorąca romantyczno-naiwna krew, trzeba wziąć szable w dłoń i iść walczyć za wolność naszą i Wasza! A on nie chce!
    Proponuję Ci zaznajomić się nie z opowieściami dziwnej treści, ale z FAKTAMI na temat geopolityki i różnych innych dziedzin wiedzy:
    🟢 1️⃣ NARODY, W KTÓRYCH SKRAJNA PRAWICA TO MNIEJSZOŚĆ:
    -Polska: Konfederacja (ekstremalnie aktywni i agresywnie szczekliwi w internecie, w realu to siusiumajtki i mniejszość), ruch naz-bol (narodowa bolszewia, tzw Dźwigi), kibole, skinhead – to wszystko to margines nowoczesnego społeczeństwa.
    -Ukraina – ruch zwolenników bandery – tak, w ukraińskim nowoczesnym społeczeństwie, chcącym do Europy, to także mniejszość. Oprócz tego obecna wojna może się stać nowym „mitem założycielskim” Ukrainy, i wtedy Bandera pójdzie w zupełne zapomnienie, a stosunki z Polską i Polakami jeszcze bardziej się poprawią. Nasze dwa kraje to łącznie ponad 80 milionów ludzi i olbrzymi potencjał, mogący być w przyszłości lokomotywą Sojuszu Międzymorza, a to jest naprawdę bardzo nie na rękę Rosji i Niemcom. Czyli naszym dwóm odwiecznym wrogom, od zawsze gorliwie ze sobą współdziałającym.
    -Różne kraje Europy Środkowej oprócz Serbii, Hiszpania, Portugalia, Grecja, Finlandia, Szwecja, Brazylia, Argentyna, Meksyk, Australia i inne – tu także skrajni nacjonaliści to mały odsetek narodu.
    🔴 2️⃣ KRAJE, W KTÓRYCH SKRAJNA PRAWICA JEST JUŻ DOŚĆ ZAUWAŻALNA:
    -Niemcy – partia AFD, ruchy jawnie neonazistowskie, kibole itp. Oprócz tego Niemcy dążą do federalizacji UE, by stworzyć z niej własne super-państwo, ściśle współpracujące w ramach Eurazji od Lizbony, po Berlin, zwasalizowaną Warszawę, Moskwę, Pekin, Hanoi. Niemcy działają w porozumieniu z Rosją i nie chcą tak naprawdę zwycięstwa Ukrainy. Koncepcja Eurazji to główne zagrożenie dla suwerenności Polski.
    -USA – teksańczycy, południowcy, militaryści, wszelkie ruchy alt-right, anarchokapitaliści, antysystemowcy.
    ☢️ 3️⃣ PAŃSTWA, W KTÓRYCH SKRAJNA PRAWICA JEST DOKTRYNĄ PAŃSTWOWĄ (Oficjalnie lub nieoficjalnie):
    -Rosja z autorytaryzmem i zakamuflowanym faszyzmem na Kremlu. Putin dąży do podporządkowania Europy Środkowej i Wschodniej w ramach Eurazji i odbudowy ZSRR współpracującego z Niemcami. Oprócz tego ruchy kibolskie, neonazistowskie i Alexander Dugin jako szef partii nacjonal-bolszewickiej i autor koncepcji Euroazjatyckiej. Jest on głównym okultystą-magiem Kremla (tzw. „Rasputin Putina”). Uważa on, że wszystko na wschód od Odry (w tym Polska, Czechy itp.) ma wejść w skład nowego ZSRR. Rosja prowadzi ludobójstwo na Ukrainie, powtarzając wszystkie okrucieństwa epoki stalinowskiej, w tym wywózki dziesiątków tysięcy Ukraińców na Sybir.
    -Chiny, Japonia itp – skrajny nacjonalizm jako powszechnie obowiązującą doktryna ich kręgu cywilizacyjnego. Nienawidzą białych, a czarnych uważają za zwierzęta. Do niektórych knajp w Japonii do dziś nie może wejść osoba nie będąca Japończykiem.
    -RPA, Zimbabwe i inne kraje Afryki – fanatyczna nienawiść do białych, mordowanie białoskórych farmerów i mieszkańców, ruch BLM itp itd.
    -Kręg krajów arabskich i islamskich – święta wojna przeciwko Europie i USA (dżihad), presja migracyjna i zaludnianie krajów Europy.
    ➡️ PODSUMOWUJĄC:
    -Możesz powtarzać na zasadzie kopiuj-wklej teksty antysystemowe i spiskowe o banderowcach. Często są one pisane przez propagandystów Kremla lub ich zwolenników.
    Ale polecam Ci poczytać o Alexandrze Duginie i jego chorej wizji świata. Jego teksty są publikowane na stronie „X Portal PL” (Wpisz w Google). To jeszcze gorszy psychopata niż Putin. To naprawdę ciekawy a zarazem straszny temat, gwarantuję, że kopara opadnie Ci do kolan.
    Być może spojrzysz wtedy na sprawy geopolityki zupełnie inaczej.
    ➡️ AUTOR: Jarek Kefir Bez Cenzury. Więcej artykułów na mojej stronie Jarek Kefir kropka Com [Wpisz w wyszukiwarkę]. Są tam treści niedostępne i niemożliwe do opublikowania tutaj!
    ➡️ SERDECZNA PROŚBA! 🙂 Dzięki dobrowolnym darowiznom mogę utrzymać moją stronę (Jarek Kefir Com), jak i docierać z demaskacjami i ukrywaną wiedzą do tysięcy ludzi. Wesprzyj moje publikacje, jak je lubisz. Byt wolnych mediów jest teraz skomplikowany i od dobrej woli Czytelników zależy ich istnienie:
    🟢 Na konto:
    Nr konta: 16102047950000910201396282
    🟢 Dla wpłacających spoza Polski:
    Kod BIC (Swift): BPKOPLPW
    IBAN: PL16102047950000910201396282
    🟢 Pay Pal – link niżej: https://www.paypal.com/cgi-bin/webscr?cmd=_s-xclick
    #Ukraina, #Ukrainawojna, #wojna, #Rosja, #Putin, #wojnanaukrainie, #wojnaUkraina, #ukrainawojna22, #ukrainawojna2022, #Ukraina2022,

  12. Kapsel said

    Re8: Pani Kura Domowa

    Prof.Nicieja był też promotorem pracy doktorskiej św.p. Dariusza Ratajczaka a wszystko miało swój początek w nagonce którą zaczęła GW po wydaniu „Tematy niebezpieczne” , dziękuję Pani za wspomnienie o św.p.Dariuszu Ratajczaku , to trzeba przypominać i nagłaśniać.

    Wywiad (Radio Rodzina, Wrocław, A.D. 2003 r.)
    Janusz Telejko: Dzisiejszym gościem w Radio Rodzina jest dr Dariusz
    Ratajczak. Serdecznie witam, szczęść Boże.
    Dariusz Ratajczak: Szczęść Boże.

    J. Telejko: Panie Dariuszu, czy historyk może świadomie mówić nieprawdę?

    D. Ratajczak: Nie, absolutnie nie może. Jest to rzecz nie do zaakceptowania.
    Głównym celem działalności historyka jest zbliżanie się do prawdy,
    poszukiwanie prawdy. W istocie prawda jest jedynym przyjacielem historyka.
    Owszem, historyk może błądzić, może popełniać błędy i często tak się dzieje.
    Powiem szczerze: ja prawdopodobnie też bardzo często nie mam racji,
    popełniam błędy – cóż, jestem tylko człowiekiem – zawsze jednak pragnę
    zbliżać się do prawdy. Historyk i prawda to powinno być jedno. Historyk
    powinien być skażony prawdą, skażony dążeniem do prawdy. Historyk świadomie
    podający nieprawdę jest w istocie propagandystą. Niestety, zjawisko to
    obserwujemy również w dzisiejszych „demokratycznych czasach”. Oczywiście nie
    tylko w Polsce, ale niech ona będzie podstawą naszej rozmowy, zgodnie z
    maksymą: „bliższa koszula ciału…” Dlaczego tak się dzieje? Otóż dlatego,
    iż ciągle – uwaga ta odnosi się przede wszystkim do
    „trzeciorzeczpospolitowych” historyków zajmujących się dziejami
    najnowszymi – historia przesiąknięta jest polityką. Podejrzewam nawet, że
    nadal pełni ona rolę nauki pomocniczej polityki, że, mówiąc wprost, zależna
    jest od bieżących interesów warstw rządzących. I to jest rzecz godna
    ubolewania, gdyż podobno żyjemy w wolnym Kraju. W jakiś sposób ma to związek
    z tą straszliwą socjalistyczno-postępową cenzurą (nazwijmy ją polityczną
    poprawnością), która zastąpiła po 1989 r. cenzurę realnego socjalizmu,
    komunizmu, marksizmu, czy jak go tam zwał. Po 1989 roku wielu historyków
    wpadło z „komunistycznego deszczu” pod „politycznie poprawną rynnę”, ale to
    jest też cenzura. Inna sprawa, że przyszło im to z łatwością. Kłamali za
    „komuny”, kłamią i teraz. To są ludzie o mentalności, nikogo nie obrażając,
    kelnera. Ja to nazywam dosadniej: ” kundlizm”. Oczywiście funkcjonują tylko
    dlatego, że po 1989 r. nie przeprowadzono zdrowej weryfikacji na wyższych
    uczelniach. A zresztą – gdzie ją tak naprawdę przeprowadzono?!

    J. Telejko: Teraz wróćmy do historii dr Dariusza Ratajczaka, bo to też jest
    historia; był Pan znanym i lubianym wykładowcą na Uniwersytecie Opolskim.

    D. Ratajczak: …byłem. Tak, byłem.

    J. Telejko: …wybitnym naukowcem i znawcą Kresów Wschodnich, a obecnie
    pracuje Pan jako stróż nocny – dlaczego?

    D. Ratajczak: Z bardzo prostego powodu – w 1999 roku opublikowałem
    publicystyczną książeczkę pt. „Tematy niebezpieczne”. W książce tej w jednym
    z podrozdziałów poruszyłem sprawę tzw. rewizjonizmu holokaustu ,
    przytoczyłem tezy głoszone przez rewizjonistów holokaustu bez mojego
    komentarza autorskiego… i to się pewnym gremiom nie spodobało…

    J. Telejko: Panie Dariuszu, kim są rewizjoniści holokaustu?

    D. Ratajczak: Rewizjoniści holokaustu są środowiskiem złożonym z naukowców ,
    dziennikarzy, publicystów. Przede wszystkim to prawdziwie międzynarodowe
    grono uważa, że żydowski holokaust nie był wydarzeniem wyjątkowym w XX
    wieku, że ten straszliwy XX wiek, który na szczęście skończył się, dotykał
    także tragediami inne nacje, inne narody: a więc Polaków, Cyganów,
    Japończyków, Ormian, Rosjan, Ukraińców itd. Dlatego twierdzą, że właściwie
    żadna nacja, żaden naród nie ma monopolu na cierpienie, w tym ciężko
    doświadczony podczas ostatniej wojny naród żydowski. Tymczasem dzieje się
    tak, że niektóre środowiska żydowskie chcą wmówić światu, że holokaust był
    jakby osią martyrologiczną XX wieku. Co więcej, osią martyrologiczną
    historii całego świata. Oczywiście tą podstawową rewizjonistyczną tezę
    uzupełniają inne poglądy. Na przykład taki, że podczas II wojny światowej
    nie zginęło 6 mln Żydów, tylko mniej. Ta teza jest o tyle do obrony, że
    jeszcze 15 – 16 lat temu twierdzono, że w straszliwej mordowni hitlerowskiej
    w Auschwitz – Birkenau zginęło 4 – 4,5 mln ludzi. Dzisiaj oficjalnie władze
    Muzeum Oświęcimskiego twierdzą, że milion, milion sto… No więc mamy w tym
    jednym przypadku różnicę trzech milionów. To są rzeczy, które trzeba badać i
    sprawdzać. Na tym polega praca historyka. Tymczasem możni tego świata
    twierdzą, iż „prawdy uświęcone” dyskusji nie podlegają. Czy na tym polega
    wolność badań naukowych? Czy nie nazwiemy tego cenzurą? A ja po prostu
    mówię: dajcie spokój historykom, zapewnijcie historii autonomię. Dajcie jej
    żyć. Właśnie – dajcie jej żyć. Czy żądam zbyt wiele?

    J. Telejko: Kogo dotknęła i obraziła Pana publikacja „Tematy niebezpieczne”?

    D. Ratajczak: Widzi Pan, to jest właśnie bardzo dziwne – chyba najmniej
    samych Żydów, dlatego, że głosów „anty-ratajczakowskich” w wydaniu środowisk
    ściśle żydowskich było stosunkowo mało i pojawiły się nieco później. Co
    więcej, chciałbym wymienić z nazwiska jednego polskiego Żyda, pana Jana
    Stopczyka- człowiek ten przeżył Auschwitz – który bardzo mocno mnie bronił.
    Wysłał nawet stosowny list na ręce opolskiej prokuratury z uwagą: „cenię
    Ratajczaka za odwagę, nie zamykajcie ust młodemu pokoleniu”. Natomiast
    „centralą” walczącą z moją skromną osobą była forpoczta „postępu” w Polsce –
    „Gazeta Wyborcza”, która całą sprawę nagłośniła i w ciągu 24 godzin ze
    znanego w Opolu i – tak jak Pan powiedział – lubianego wykładowcy stałem się
    banitą, czy ściganym infamusem. W ciągu kilkunastu godzin zostałem
    zawieszony w prawach nauczyciela akademickiego, a potem, po neostalinowskim
    wewnętrznym śledztwie, wyrzucono mnie z uczelni. I oczywiście założono
    przeciwko mnie sprawę sądową, która ciągnęła się miesiącami.

    J. Telejko: …wiem, że się skończyła już ta sprawa. Jaki był werdykt sądu?

    D. Ratajczak: Sprawa zaczęła się w 1999 roku a zakończyła w 2001.
    Ostatecznie warunkowo umorzono ją ze względu na niską szkodliwość społeczną.
    Ja wprawdzie w sądzie cały czas tłumaczyłem, że przecież nie wyrażałem
    własnego zdania co do tez głoszonych przez rewizjonistów holokaustu,
    podkreślałem, że jedynie referowałem problem (a to wolno mi było robić),
    chciałem także powołać stosownych ekspertów w osobach pp. profesorów Rainy i
    Bendera, ale sąd pozostawał niewzruszony. Uznał, że sam jest władny
    określić, czy referowałem poglądy, czy też się z nimi zgadzałem. Widzi Pan,
    od samego początku sprawa była „szyta grubymi nićmi”… Nie miałem zbyt
    wielkich szans, bo proszę zdać sobie sprawę z jednej rzeczy : jednostka
    wobec systemu jest niczym, tak samo, jak błogo śpiący na ulicy człowiek
    wobec walca kierowanego przez szaleńca. Mogę powiedzieć tak: zachowałem
    twarz, walczyłem o nią, ale na wyrok uniewinniający w 100% oczywiście nie
    miałem szans. Raz jeszcze powtórzę: sprawa była od samego początku „kręcona
    z góry”, szły dyrektywy z ministerstwa sprawiedliwości, że trzeba szybko
    „tego Ratajczaka załatwić”. Jeżeli bowiem nie zrobimy tego teraz, za chwilę
    pojawią się następni, którzy zaczną drążyć „bardzo niebezpieczny temat” .
    Mój Boże, czegóż to „nasze elity” nie wypisywały w tamtych czasach o mnie.
    Wysyłano mnie do zakładów psychiatrycznych, twierdzono, że moja sprawa może
    wpłynąć na stosunki polsko-żydowskie. Istna paranoja, „dom wariatów”. Taki
    to był cyrk i takie występujące w nim małpy. Doprawdy żyjemy w ciekawych
    czasach. I „ciekawi” ludzie nami rządzą.

    J. Telejko: Panie Dariuszu, czy ukazały się już po Pana książce inne
    publikacje na ten temat, polskich autorów, czy naukowców ?

    D. Ratajczak: Nie. Owszem, były artykuły, a raczej stosowne fragmenty,
    opisujące mój przypadek, natomiast takie publikacje ukazały się wcześniej.

    Do roku 1999 publikował na ten temat pan Tomasz Gabiś w jego periodyku
    „Stańczyk”, ale, jak mówię, do roku 1999, bo proszę pamiętać, że wtedy to
    wszedł w życie artykuł 55 Ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej ,w którym
    jednoznacznie stwierdzono, iż tych rzeczy nie można pod groźbą kary
    więzienia poruszać. Po prostu nie można – i już. To oczywiście cenzura. Ja,
    jako historyk nie mogę się z tym zgodzić. Chociażby dlatego, że cenzura to
    grób dla historii. Jakież to upokorzenie dla historyka: ktoś decyduje za
    niego, czym ma się zajmować, wyznacza granice badań…

    całość : https://groups.google.com/g/soc.culture.polish/c/LC8OtXsEflw?pli=1

    „Śp. Dariusz Ratajczak ukończył studia historyczne na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu. W 1997 obronił pracę doktorską p.t. „Zagadnienie postaw ludności Śląska Opolskiego w świetle wyroków WSR-ów w Katowicach i w Opolu w latach 1945-1955” (promotor prof. Stanisław Nicieja). W latach 1988–2000 był pracownikiem naukowym Uniwersytetu Opolskiego (wcześniej – Wyższej Szkoły Pedagogicznej) na Wydziale Historyczno-Pedagogicznym. W 1999, po wydaniu „Tematów niebezpiecznych”, zbioru esejów historyczno-politycznych, zawierających m.in. omówienie poglądów rewizjonistów Holokaustu został zawieszony a następnie wydalony z Uniwersytetu Opolskiego z zakazem pracy w zawodzie nauczycielskim na 3 lata. Podjął pracę stróża nocnego w jednej z opolskich firm. Równocześnie wytoczono mu proces sądowy o złamanie artykułu 55. Ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej. Sprawa została umorzona wyrokiem Sądu Okręgowego w Opolu (2002).”

    https://nczas.com/2010/06/17/dariusz-ratajczak-nie-zyje/

  13. Kapsel said

    Portier z tytułem doktora

    „Łgarza pod sąd – nawoływała grubymi literami „Gazeta Wyborcza” jesienią dwa lata temu. Był to tytuł relacji z pierwszego w Polsce procesu o tzw. kłamstwo oświęcimskie, jaki rozpoczął się w Opolu 19 listopada 1999 roku. Oskarżonym był pracownik Uniwersytetu Opolskiego, doktor Dariusz Ratajczak. Napisał on w swojej książce „Tematy niebezpieczne”, że w niemieckich obozach koncentracyjnych gaz cyklon B służył do dezynfekcji.
    Kłamstwo oświęcimskie jest ścigane w Polsce z oskarżenia publicznego od stycznia ?99, tj. od wejścia w życie ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej. Art. 55 ustawy przewiduje grzywnę lub karę do trzech lat więzienia za zaprzeczanie zbrodniom nazistowskim, komunistycznym, zbrodniom przeciw pokojowi, ludzkości lub wojennym.
    Na pierwszej rozprawie sędzia Krzysztof Turczyński zaproponował warunkowe umorzenie postępowania. Zarówno Ratajczak, jak i prokuratura odrzuciły wniosek sędziego. Ratajczak domagał się wyroku uniewinniającego, prokuratura – skazania. Swe stanowisko naukowiec UO argumentował tym, że tylko relacjonował poglądy i wyniki badań tak zwanych rewizjonistów holocaustu.
    W tym czasie Ratajczak był już zawieszony w prawach pracownika naukowego uniwersytetu. W prasie ogólnopolskiej trwała antyratajczakowa kampania: Władysław Bartoszewski nazwał poglądy doktora „hańbą narodu polskiego”, a Dawid Warszawski, czołowy komentator ds. żydowskich w „Gazecie Wyborczej”, wypominał społeczeństwu, że nie chce ono pikietować księgarń z książkami Ratajczaka. Jerzy Wróblewski, dyrektor Muzeum Oświecimskiego, napisał list do rektora UO z sugestią wyrzucenia doktora z uczelni.”

    „Powiedzieli o Ratajczaku:
    – Prof. dr hab. Wiesław Łukaszewski, dyrektor Instytutu Psychologii UO, okarżyciel z ramienia komisji uczelnianej badającej swego czasu sprawę dr. Ratajczaka:
    – Jestem pewien, że autor przekroczył granice nie tylko dobrego smaku, ale dołaczył też do chóru kpiarzy z ofiar holocaustu. Nie wyobrażam sobie, by ktoś o takiej postawie mógł być tolerowany w środowisku akademickim.
    – Prof. Władysław Bartoszewski, były minister spraw zagranicznych:
    – Nie znam pana Ratajczaka, ale z tekstu wynika, że jest chorobliwym antysemitą. Załóżmy, że za parę lat jakiś Kolumbijczyk, Sudańczyk, czy ktoś tam jeszcze wyda pracę, w której będzie udowadniać, że Warszawa w 1944 r. nie była zniszczona albo, że zniszczyli ja sami Polacy. Jak polemizować z takimi pogladami? Trzeba oddzielic historię od paranoi?
    – Jerzy Wróblewski, dyrektor Państwowego Muzeum w Oświecimiu-Brzezince:
    – Doktor Ratajczak, nawet jeśli przyjąć, że cytował czyjeś poglądy, popełnił moim zdaniem zawodowe harakiri…”

    całość: https://nto.pl/portier-z-tytulem-doktora/ar/3949225

  14. Marucha said

    Re 8:
    Trudno mi się odnieść do Pana wpisów pod kątem, nazwijmy to, naukowym, gdyż nie mam tyle wiedzy.

    Zauważyłem jednak dwie bulwersujące rzeczy:

    1. „Pojęcie naród” jest konstruktem z XIX wieku”
    Gówno prawda. Powracająca co jakiś czas – jak właśnie gówno w rynsztoku.

    2. „Pojęcie naród jest konstruktem … usprawiedliwiającym nowego potwora, jakim stał się nacjonalizm.”
    Tak może pisać tylko żyd, którym przeszkadzają wszelkie nacjonalizmy – z wyjątkiem własnego szowinizmu.

  15. Marucha said

    Re 11:
    Jarek Kefir to kawał zwykłego chuja.
    Śmierdzące gówno.

  16. Boydar said

    „Pojęcie naród” jest konstruktem z XIX wieku”

    Dobrze jest czasem porozmawiać z żydami, oni mówią dokładnie to samo, widać taka dyrektywa obowiązuje.

    Ale prawda nie leży pośrodku, leży tam gdzie leży. Człowiek ciemny (prosty), nie zdawał sobie sprawy z pojęcia narodu, wiedział natomiast z całą pewnością co znaczy „my” a co „nie my”. Szlachta natomiast nie musiała używać tego pojęcia, bo intuicyjnie, podobnie jak chłopstwo, czuła blusa.

    Jest duch i jest litera.

  17. ats42 said

    Re 14: @Marucha

    Nie pisałem tego w celach propagandowo-ideologicznych. Nie jestem też kosmopolitą, a jestem nacjonalistą, jednakże nie jestem szowinistą.

    Były takie czasy, że Kaszubi nie słyszeli o Góralach, a jeśli nawet słyszeli, to mało ich obchodziły ich problemy, i wzajemnie.

    Jeszcze po Drugiej Wojnie Światowej niektórzy z mieszkańców Polski mówili o sobie „my tutejsi”, a nie definiowali się ani jako Polacy, ani jako Białorusini, Rusini czy Ukraińcy.

    Pojęcie narodu jest konsekwencją pojęcia państwa, czyli obszaru pod konkretnym zarządem- panowaniem.
    Państwo to jest z kolei domena arystokracji i szlachty, która nad danym obszarem panuje, a nie prostego ludu. Władze się zmieniały i tereny przechodziły z rąk do rąk, jak chociażby Śląsk, a przez całe wieki ludziom było obojętne kto nimi rządzi. Interesowało ich tylko, jak rządzi, i jak wiele od nich chce.

    Aby z mieszanki różnych plemion stworzyć naród trzeba im narzucić dwie rzeczy: świadomość narodową oraz wspólny język, który jest konstruktem w dużej mierze sztucznym. Wszak dzisiejsza literacka polszczyzna ledwie się ma do staropolszczyzny, a obie do gwary kaszubskiej zupełnie nie przystają. Język urzędowy zaś narzuca panujący.

    Scalanie narodów i narzucanie im świadomości narodowej to proces na dobra sprawę rozkręcony dopiero w XIX wieku podczas Wiosny Ludów i później.
    W Polsce świadomość narodowa w prostym ludzie (a nie w warstwach oświeconych) zaczęła narastać od momentu Pierwszego Rozbioru, więc mamy to za sobą, i nie zauważamy procesu, przez który przeszły poprzednie pokolenia.

    Niemcy stworzono z ponad 300-stu księstewek, i podobnie Francję, w której obowiązujący język francuski narzucił dopiero Dyrektoriat podczas Rewolucji, a nijak się on ma do języka Franków.

    Związany z pojęciem narodu nacjonalizm jest rzeczą absolutnie zdrową i pożądaną w porównaniu do zupełnie chorego szowinizmu, którego się powinniśmy wystrzegać. Szowinizm zmierza bowiem ku nazizmowi, a to jest domena i hitleryzmu, i banderyzmu, a także judaizmu.

Sorry, the comment form is closed at this time.