Przegraliśmy („naszą”) wojnę przed jej rozpoczęciem
Posted by Marucha w dniu 2024-05-23 (Czwartek)
Wbrew medialno-politycznej propagandzie, nie jesteśmy w sensie prawnym w stanie wojny z kimkolwiek, a zwłaszcza z Rosją. Nie wypowiedziały nam wojny również Afganistan oraz Irak, mimo że bez ich zgody wkroczyliśmy zbrojnie na ich terytorium.
Nie wiem na ile prawdziwe są stwierdzenia o naszej obecności wojskowej na Ukrainie (ponoć już zginęli tam nasi żołnierze), ale z tego co wiem również nie prowadzimy wojny z tym państwem. Prawdą jest to, że na naszym terytorium stacjonują obce wojska oraz materialnie wspieramy jedną z walczących stron w konflikcie rosyjsko-ukraińskim: oddajemy istotną część (większość?) sprzętu pancernego, zapasów amunicji, dostarczamy paliwo, energię elektryczną (prawdopodobnie za darmo).
Tezę o tym, że nie jesteśmy w stanie wojny potwierdzają również oficjele twierdząc, że żyjemy w czasie „przedwojennym”, czyli najlepsze jeszcze przed nami.
Oryginalne są również zmiany w oficjalnej opowieści na temat wojny ukraińsko-rosyjskiej, która wybuchła w lutym 2022 r. Najpierw była to po prostu „wojna” (czyli przedtem panował tam pokój), potem była to już „pełnoskalowa wojna” (czyli przed tą datą ogłoszono wstecznie jakiś stan wojny), a następnie była to już „nasza wojna”, lecz NATO oficjalnie nie raz zaprzeczyło, że jest w stanie wojny z Rosją.
Jak dotąd nas, obywateli nie zapytał nikt o zdanie, czy chcemy prowadzić z kimkolwiek jakąś wojnę. Wynika stąd, że owa „nasza wojna” jest przedsięwzięciem prywatnym naszej klasy politycznej, która na nasz koszt daje upust swojej zapiekłej nienawiści do komunistów (POPiS wywodzi się – jak sam twierdzi – z „opozycji antykomunistycznej”).
W konkluzji można stwierdzić, że my jako obywatele i nasze państwo nie jest w stanie wojny z Rosją; ma ona nas dopiero zaatakować a gdy będzie się z tym ociągać, już oficjalnie wkroczymy na teren Ukrainy i tym samym skończy się czas „przedwojenny” ku powszechnemu zadowoleniu wszystkich, zwłaszcza „geostrategów”; będzie to dla nich bardzo ważne, bo jak dotąd ich prognozy nie chcą się złośliwe spełniać.
Ironizując pragnę zasugerować naszym oficjelom, żeby pośpieszyli się z nową „Wyprawą Kijowską”, bo „walcząca Ukraina” może zakończyć swoją wojnę. O tym już się mówi nawet w propagandowych mediach naszego kraju (innych nie ma): obywatele tego kraju nie chcą ginąć na Froncie Wschodnim, masowo uciekają od poboru, a emigranci (są ich miliony): nie chcą wracać, aby spełnić swój obowiązek obywatelski.
Ponoć frontowe oddziały tego kraju nie były luzowane (tak się nazywa w wojskowej nomenklaturze) od dwóch lat, co jest informacją wręcz szokującą.
W normalnym świecie wojny kończyły się gdy brakło chętnych do wojaczki lub brakowało uzbrojenia lub pieniędzy.
Broń i uzbrojenie od samego początku dostarczają inne państwa. Wykrwawiono i wyludniono Ukrainę po to, aby dokuczyć Rosji w jakimś dziwnym przekonaniu, że Ukraińcy będą dzielnie walczyć do końca i złożą daninę krwi w „naszej wojnie”. Dla setek tysięcy (milionów?) mężczyzn tego kraju to już nie jest prawdopodobnie „ich” wojna, a siłą wysłani na front żołnierze będą dezerterować i poddawać się przy byle okazji. Czyli koniec (nie) naszej wojny może jest blisko?
prof. Witold Modzelewski
https://myslpolska.info
Jedna odpowiedź to “Przegraliśmy („naszą”) wojnę przed jej rozpoczęciem”
Sorry, the comment form is closed at this time.
AZet said
W I RP królowie nie mogli sami wywoływać wojen w imieniu Polski. W praktyce czasami nadgorliwi sie zdarzali, ale to głównie Sasowie, co to niby swoją wojnę robili, ale na terenie Polski szlacheckiej, przez co i nas w to swoje bagno wciągali.
Dzisiaj mamy wynoszoną do świętości laickiej demokrację, i doskonale widzimy na podstawie wojny, ile mamy do powiedzenia. Ktoś nam nawiózł obcego wojska (PIS i PO przepychali się kto ma większe w tym zasługi. Zdrajcy), teraz nie pytając nas o zgodę krok po kroku tworzą fakty dokonane przybliżające nas do wojny. bezHołownia przynajmniej swoją żonę wyśle na wojnę (chyba że zakłada, że jak na UA, w pierwszej kolejności RU zniszczy samoloty, więc że to obietnica nieziszczalna, a tylko ładnie brzmiąca medialnie dla kastratów. Bo żaden mężczyzna nie chwaliłby się, że za niego kobieta będzie walczyła), ale pozostali politycy poprzestaną na wysyłaniu pospólstwa na front wschodni, tzn. swoich wyborców, którzy finalnie mają do powiedzenia tyle co żyd za okupacji w GG. Na tym polega demokracja.
Tylko katolickie królestwo, bez ogłupiających haseł o wolności, równości, braterstwie, tolerancji, dżenderyzmie, itd., itp. szatańsko-żydowskich wymysłach, z jasnym wyłączeniem obcych religii i cywilizacji od wpływu na kształt państwa