Bronisław Komorowski vel Szczynukowicz: archiwa IPN
Posted by Marucha w dniu 2015-04-17 (Piątek)
Dziadek masona “hrabiego” Bronisława Komorowskiego, niejaki Osip Szczynukowicz – to rezun oddelegowany przez Sowiecki Rewolucyjny Komintern do dywersji na terenach pozaborowych, odebranych Rosji Traktatem Wersalskim.
W czasie wojny polsko-bolszewickiej, dziadek Komorowskiego był czekistą w armii Tuchaczewskiego i po sromotnym laniu w bitwie nad Niemnem w 1920 r. dostał się do polskiej niewoli. Zachowała się jego kartoteka jeńca wojennego.
W październiku 1920 dziadkowi Komorowskiego udało się zbiec i schronił się na Litwie w Kowaliszkach u polskiej szlachty o nazwisku Komorowscy. Właściciele majątku zginęli z rąk Rosjan, a Szczynukowicz przywłaszczył sobie ich nazwisko. Tam w roku 1925 narodził się Zygmunt Leon Komorowski, ojciec Bronisława Marii.
Po wyparciu Niemców z Litwy przez Armię Czerwona pod koniec roku 1944 Zygmunt Leon Komorowski wstępuje do wojska polskiego do armii Berlinga. Służy w 12 Kołobrzeskim Pułku Piechoty i błyskawicznie awansuje na stopień oficerski.
Bronek na temat swojego ojca na swojej stronie, pisze:
“Zygmunt Komorowski, mój ojciec (1925-1992), za czasów tzw. pierwszej okupacji sowieckiej i za okupacji niemieckiej działał w konspiracji (pseudo Kor), a od jesieni 1943 roku był w AK. Pod koniec wojny ojciec przebijał się do Polski razem z Łupaszką.”
Złapali go bolszewicy z bronią w ręku, ale nie rozstrzelali (?) jak stu innych, tylko wsadzili do więzienia. Za złoty pierścionek babuni strażnik wyprowadził go z celi, z której więźniowie trafiali pod stienku, do takiej w której siedzieli rekruci do armii Berlinga.
Niech Bronek wytłumaczy ten “cud nad cudami”, że oto żołnierz AK z oddziału Łupaszki, śmiertelnego wroga Sowietów i polskich zdrajców, złapany z bronią w ręku, w ciągu paru miesięcy zostaje oficerem L.W.P. Jeżeli fakty podane przez Bronka, że jego ojciec był w oddziale Łupaszki są prawdziwe, to jedynym wytłumaczeniem tego “cudu” jest to, że Zygmunt Leon Komorowski, ojciec Bronisława – był sowieckim agentem!
Był nim także i syn Bronek, który jak wskazuje przeciek z utajnionego aneksu do raportu o WSI, był sowieckim agentem działającym w polskich WSI.
I pewnie dlatego p.o. prezydenta RP – Bronisław Komorowski, w ciągu pierwszych godzin po katastrofie smoleńskiej, dopilnował aby utajniony aneks do raportu o WSI przechowywany w pałacu prezydenckim znalazł się w jego rekach.
Komorowscy o Bronisławie Szczynukowiczu – Kłamstwo do „Bulu”
Nie mogę się dłużej opierać i muszę to potwierdzić: przodkowie Bronisława Komorowskiego wyłudzili od zaborców tytuł hrabiowski na podstawie sfałszowanych dokumentów.
Od jakiegoś czasu eksperci od genealogii szlacheckiej (jak p. Feliks J. Grabowski, np. tutaj) naciskali na mnie, bym sprostował informację o pochodzeniu Marszałka Sejmu, kandydata na urząd prezydenta RP, p. Bronisława Komorowskiego. Opierałem się, nie chcąc podejmować tak ważnej decyzji wbrew oficjalnie uznanym opracowaniom.
Jest jednak kilka ważnych poszlak by uznać, że wszystkie nadania tytułu hrabiowskiego dla przodków Bronisława Komorowskiego, przez dwory cesarskie (rosyjski i austriacki) opierały się na przesłankach fałszywych. Tak się składa, że nie ma obecnie nikogo, kto byłby uprawniony do anulowania nadania tytułu hrabiowskiego, bo zarówno Rosja, jak i Austria są republikami i nie uznają tych tytułów. Mamy jednak niezależnie kwestię herbu polskiego, który nie wynika z nadania, ale z odwiecznej przynależności rodowej. Sprawy te rozpatrzymy więc osobno.
Nowy Almanach Błękitny zmarłego niedawno Sławomira Leitgebera, podaje pod hasłem Komorowski h. Korczak, piszący się „z Liptowa” i „z Orawy”:
Linia wygasła: Nadanie: Piotr Komorowski mianowany został 1469 przez króla Węgier Macieja Korwina hrabią Liptowa i Orawy. Tytuł był związany jedynie ze sprawowaną funkcją. Po wygaśnięciu jego potomstwa, tytułu „hrabiego na Liptowie i Orawie” zaczął używać brat Piotra Mikołaj i jego potomkowie. Jeden z nich, Jakub (zm. 1781) miał uzyskać 1780 od króla Stanisława Augusta potwierdzenie tytułu hrabiowskiego.
Linia żyjąca: Potwierdzenie: Komorowscy otrzymali uznanie dziedzicznych tytułów hrabiów w Galicji w 1793, 1803 i w Austrii 1894 (dla linii litewskiej).
Linia żyjąca: Potwierdzenie: w Królestwie Polskim 1824, w Rosji 1844 (tylko dla Gałęzi II).
Według tejże pozycji, Bronisław Maria Karol hr. Komorowski (ur. 1952) należy do wspomnianej tu Linii Litewskiej i jest potomkiem Piotra Jana Komorowskiego (1838-1905), właściciela dóbr Radkuny, który poślubił w 1863 r. Felicję Komorowską herbu Korczak.
Wstępny obraz rzeczywistości jest więc następujący: p. Bronisław Komorowski, jako członek Linii Litewskiej Komorowskich ma potwierdzony dziedziczny tytuł hrabiowski jako potomek brata hrabiego liptowsko-orawskiego Piotra Komorowskiego. Oczywiście – jak wspomniano – hrabia liptowsko-orawski nie był w żadnym sensie dziedzicznym tytułem arystokratycznym, więc tym bardziej bycie potomkiem jego brata w żadnym sensie nie uprawnia do posługiwania się dziedzicznym tytułem hrabiego.
Jednak wydaje się, że kancelarie cesarskie potwierdzając tytuł hrabiowski Komorowskich były świadome tej „subtelności” i de facto uznały tenże tytuł ex post jako dziedziczny i tytularny (tzn. taki, który można nosić nawet nie sprawując władzy administracyjnej nad hrabstwem liptowsko-orawskim).
Przyjmijmy zatem, że potomkowie Mikołaja Komorowskiego, brata Piotra hrabiego liptowsko-orawskiego, mają obowiązujące prawo do posługiwania się tym tytułem. Czy p. Bronisław Komorowski jest jego męskim potomkiem?
Jak wspomniano, linia litewska otrzymała potwierdzenie w Austrii w roku 1894. Szczegóły tego dokumentu opisuje Sławomir Górzyński w pracy „Arystokracja polska w Galicji. Studium heraldyczno-genealogiczne”, DiG, Warszawa 2009. Wśród innych, których tego dotyczyło znajduje się Franz Anton von Liptawa und Orawa Komorowski wraz z rodziną otrzymał tytuł 13 kwietnia 1793. Ów Franciszek Antoni, urodzony 22 grudnia 1723 w Prusach, a zmarły 3 marca 1800 w Szirwytach, to praprapraprapradziadek w linii męskiej znanego nam wszystkim Bronisława Komorowskiego. Miał on być synem Jakub Bartłomieja Komorowskiego urodzonego 5 stycznia 1697 w Laszkach i Antoniny Zofii Pawłowskiej urodzonej 7 marca 1703 w Zaloczu, a wnukiem Michała Komorowskiego i Barbary Łopackiej.
Byłoby dobrze, ale… Owa Barbara Łopacka, spokrewniona ze mną na kilka sposobów (np. jej pradziadkiem był stolnik czerski Bartłomiej Grabianka, mój przodek w lini prostej, a jej prapradziadkiem był kasztelan zakroczymski Mikołaj Krzysztof Łopacki, również mój przodek w linii prostej) nie mogła być babcią owego Franciszka Antoniego Komorowskiego. Jej synem był wszak urodzony w 1724 r. kasztelan santocki Jakub Komorowski, który z pewnością nie był tym samym Jakubem Bartłomiejem Komorowskim, urodzonym rzekomo 27 lat wcześniej. Urodzony w 1724 r. kasztelan Jakub Komorowski to teść Szczęsnego Potockiego, ojciec tragicznie zmarłej jego pierwszej żony, słynnej Gertudy Komorowskiej i na pewno nie o niego chodzi. Wyjaśnię też, że cześnik owrucki Michał Komorowski poślubił Barbarę Łopacką w roku 1715, a więc mógł być co najwyżej ojcem Franciszka Antoniego urodzonego w 1723. Swoją drogą nadmienić warto, że kasztelan santocki Jakub Komorowski, istotnie miał syna Franciszka Antoniego, tenże urodził się jednak dopiero w roku 1766 i zmarł bezpotomnie.
Adam Boniecki, w uzupełnieniach do XI tomu swojego „Herbarza” cytuje jednak inny dokument, „wywód ze szlachectwa i tytułu hrabiowskiego, dokonany 1805 r., przed Deputacyą Wywodową litewsko-wileńską, przez potomków Franciszka Komorowskiego, strażnika wiłkomierskiego”. Tak, to właśnie ów Franciszek Antoni Komorowski, wspomniany praprapraprapradziadek marszałka Bronisława Komorowskiego. Czy jest możliwe, że choć wywód austriacki z 1894 był sfałszowany, to jednak wywód wileński z roku 1805 jest prawdziwy? Oba prawdziwe być przecież nie mogą, bo podają zupełnie inną genealogię Franciszka Komorowskiego. Do niedawna przyjmowałem, że tak.
Potomek kasztelana santockiego Jakuba Komorowskiego, ś.p. Piotr hr. Komorowski, przekazał mi odpis tego wileńskiego wywodu z roku 1805, w którym czytam:
„Wywodzący się powracają do Najstarszego Syna Stefana Rotmistrza Królewskiego, brata rodzonego Adama, Jana Hrabi Komorowskiego z Myszkowskiej Kasztelanki Bielskiej urodzonego, który jak się powyżej rzekło miał w zamęściu także Komorowską, ale herbu Łabędź y z nią spłodził synów dwóch, Franciszka bezpotomnie zmarłego y Michała Łowczego Buskiego, dziedzica na Susznie y Niestaniewiczach, Męża w działach rycerskich na wielu ekspedycjach wojennych doświadczonego, który z kilku żon, między innemi płci obojej Potomstwem najstarszego zostawił syna Jana = a ten z Zofii Pogańskiej Cześnikówny Sanockiej spłodził dwóch Bartłomieja i Marcina, z których starszy [tj. Bartłomiej] będąc od ojca wyposażonym z Dóbr Ojczystych jak o tym zrzeczna Kwitancyja tego Tranzakcya w roku 1702 nazajutrz po Feście Św-go Wojciecha 25 dnia kwietnia przed Akt Buskiemi dla ojca Jana, syna niegdyś Michałowego Hrabi Komorowskiego uczyniona y zeznaniem osobistym w owych że aktach stwierdzona poświadcza.
Sam wkrótce z Korony Polskiej przeniósł się na Litwę w powiat Wiłkomirski, gdzie połączony ślubnym związkiem z Teresą Hektora Dziembowskiego córką Oboźnego wziął po niej w wianie posagowym Dziedziczne Dobra: Rawiszki, Gikanie, Zośnica y Kołpaciszki, a z onych Zośnica i Kołpaciszki sprzedawszy, Rawiszki zaś i Gikanie przy sobie zatrzymał. Był Podczaszym Wiłkomirskim, jakowy Urząd w nagrodę zasług Krajowi Ojczystemu Ojczystemu panującym Monarchom pełnionym, Najjaśniejszy August III-ci Król Polski przywilejem swym 1742 Maja 12 dnia łaskawie mu konferował, z pomienioną Oziembłowską dziewięcioro spłodził potomstwa – synów czterech: Franciszka Strażnika Wiłkomirskiego, Hektora Miecznika także Wiłkomirskiego, Antoniego Starostę Małdyńskiego oraz Józefa w Zakonie Sw. Ignacego Societatis Jesu y córek pięć: Annę w zamęściu Ciecierską, Teresę I voto Szukową, Maryancellę w zamęściu Szemiotową Ciwunową Retowską Księstwa Żmudzkiego, Żmudzkiego Teodorę i Józefatę zakonnicę pierwszą w Konwencie Kowieńskim Sw. Franciszka, drugą w Konwencie Wileńskim Panien Wizytek.”
Czy istotnie zatem wspomniany tu Bartłomiej Komorowski pochodził z tej samej rodziny, co Komorowscy herbu Korczak, którzy otrzymali potwierdzenie (wątpliwego) tytułu hrabiowskiego? Wydaje się, że ta druga genealogia też jest fałszywa.
Adam Boniecki w swoim „Herbarzu” oryginalnie umieścił tę rodzinę Komorowskich (nazwijmy ją dla wygody „Linią Bronisława”) w rozdziale o Komorowskich herbu Dołęga (ściślej: Dołęga odmienna). Później zamieścił zagadkową erratę, pisząc:
„Idąc za wskazówkami podanemi przez pisarzy heraldycznych, o Komorowskich piszących, uważaliśmy, że wszyscy Komorowscy, powiat wiłkomierski zamieszkujący, są h. Dołęga odm. Tymczasem, z przedstawionego nam wywodu ze szlachectwa i tytułu hrabiowskiego, dokonanego 1805 r., przed Deputacyą Wywodową litewsko-wileńską, przez potomków Franciszka Komorowskiego, strażnika wiłkomierskiego, okazuje się, że obok Bartłomieja Komorowskiego h. Dołęga odm., syna Samuela (patrz Tom. X, str. 387), którego właśnie wzięliśmy za ojca Franciszka Komorowskiego, strażnika wiłkomierskiego, żył w tymże czasie, w powiecie wiłkomierskim, inny Bartłomiej h. Korczak, który przeniósł się z województwa bełskiego, w powiat wiłkomierski. Był on synem Jana i Zofii Polańskiej, cześnikówny sanockiej, a wnukiem Michała, o czem poucza nas akt, którym, opuszczając strony rodzinne, zrzekł się 1708 r. w aktach buskich majątku rodzicielskiego, na rzecz wymienionego ojca swego.”
Czy istotnie było dwóch Bartłomiejów Komorowskich, jak podaje ów wywód? Wydany pod red. prof. Andrzeja Rachuby spis Urzędnicy Wielkiego Księstwa Litewskiego, tom I, woj. wileńskie XIV-XVIII wiek (DiG, Warszawa 2004) wymienia owego Bartłomieja Komorowskiego, który 12 maja 1742 został nominowany na stanowisko podczaszego wiłkomierskiego z piastowanego wcześniej urzędu skarbnika zakroczymskiego.
Niestety, ziemia zakroczymska interesuje mnie bardzo, ze względu m.in. na to, że w owym 1742 roku sędzią ziemskim zakroczymskim był Antoni Radzicki, prapraprapradziadek mojej babci Zofii z Radzickich Minakowskiej. Zarówno ja, jak i moi koledzy, przeglądaliśmy księgi sądowe (grodzkie i ziemskie) zakroczymskie z tego okresu, nie znajdując tam żadnego skarbnika zakroczymskiego Bartłomieja Komorowskiego. Skarbnik ziemski zakroczymski był zresztą bardzo niskim urzędem jak na pana hrabiego Komorowskiego.
Nie ma też żadnego powodu, by Komorowscy herbu Korczak tam żyli, chyba że weszli w związki ze wspomnianymi wcześniej Łopackimi i Grabiankami, ale ta genealogia została już przez nas wcześniej odrzucona. Nie udało się znaleźć żadnych wiarygodnych dokumentów, które stwierdzałyby, że istotnie ów Bartłomiej Komorowski przyjechał do powiatu wiłkomierskiego z Korony. Ów Jan, rzekomo żonaty z Zofią Pogańską cześnikówną sanocką, nie jest skądinąd znany. Wydaje się zatem, że wbrew owemu wywodowi Bartłomiej Komorowski, przodek linii Bronisława, istotnie pochodził z Komorowskich herbu Dołęga z powiatu wiłkomierskiego.
Najważniejsze jednak, że przyjęcie że Bronisław Komorowski nosi herb Dołęga i nie należy do rodziny hrabiów na Liptowie i Orawie wyjaśnia bardzo wiele. Spójrzmy, kim był ów wiłkomierzanin (nie zakroczymianin) Bartłomiej K. Był to syn zmarłego w roku 1689 marszałka Trybunału Litewskiego Samuela Komorowskiego i Katarzyny Dunin-Rajeckiej. Wnuk księżniczki Elżbiety Druckiej-Sokolińskiej i jej męża marszałka lidzkiego Teofila Dunin-Rajeckiego. Jego prababcią była Marianna Sapieżanka (z „tych” Sapiehów), córka Mikołaja Sapiehy kuchmistrza wielkiego litewskiego (1548-1611), a pradziadkiem był zmarły w 1655 wojewoda miński Krzysztof Rudomina-Dusiatski.
I to ta właśnie genealogia jest dla mnie największym dowodem, że Bronisław Komorowski nie ma herbu Korczak tylko Dołęga odm. – jego wiłkomierscy przodkowie byli rodziną niewątpliwie bogatą i wpływową. Kiedy nadeszły zabory postanowili utwierdzić swoją pozycję i nie mogąc dzierżyć zlikwidowanych już tytułów litewskich, „przyznali się” do rodziny Komorowskich herbu Korczak i ich wątpliwego hrabiostwa liptowsko-orawskiego. Można uznać, że gdyby nie zabory, nie musieliby tego robić. Co – rzecz jasna – wcale nie pozwala na stwierdzenie, że skoro zabory przyszły, to zrobić to musieli. W tę stronę non sequitur.
Sam pomysł na „przyklejenie się” do linii hrabiowskiej wziął się jednak już wcześniej: brat Franciszka Antoniego (a właściwie Franciszka, bo drugie imię nadano mu chyba dopiero po śmierci), Antoni Komorowski, był dworzaninem należącego do Korczaków prymasa Adama Komorowskiego i przy elekcji Stanisława Augusta (1764) podpisał się jako jako Antoni z Liptowy i Orawy Komorowski.
[Dopisek późniejszy]
Nie miał wątpliwości Seweryn hr. Uruski; w swoim herbarzu Rodzina wymienia te osoby explicite w rozdziale „Komorowski h. Dołęga odm.” wiedząc o ich pretensjach, co wyraził słowami:
„Bartłomiej, dziedzic Rawiszek, podczaszy wiłkomierski 1734 r., zaślubił Teresę Oziębłowską i z niej pozostawił synów: Franciszka [to przodek m.in. marszałka Bronisława], Hektora, miecznika wiłkomierskiego 1761 r., Józefa, Jezuitę, i Antoniego, starostę meldyńskiego, podstolego 1766 r., a ostatnio 1781 r. wojskiego wiłkomierskiego, żonatego z Agnieszką Morykoniówną, który w 1764 r. podpisał elekcyę z pow. wiłkomierskim, pisząc się dowolnie z Liptowa i Orawy.” [S. Uruski, Rodzina, t. VII, s. 138]
Co istotne, tom ten został opublikowany w roku 1910, a więc już po publikacji Bonieckiego i 16 lat po uzyskaniu przez tę linię potwierdzenia tytułu hrabiowskiego w Austrii…
P.S.
Zwrócono mi uwagę, że kilka tygodni temu informacja o pochodzeniu B. Komorowskiego od średniowiecznych hrabiów Korczak-Komorowskich zniknęła ze strony http://www.bronislawkomorowski.pl/moja-rodzina.html.
[Zniknęła cała strona – admin]
Nie zauważyłem wcześniej tej zmiany tym bardziej że kilka dni temu (z datą 15 czerwca 2010) ukazał się w tygodniku „Polityka” artykuł o tytule jednoznacznym: Kandydat herbu Korczak.
Podwójne Alibi Komorowski – Kaczyński czytaj tutaj.
Komentarzy 35 to “Bronisław Komorowski vel Szczynukowicz: archiwa IPN”
Sorry, the comment form is closed at this time.
Trelkovsky said
Kiedy lewatywa wejdziesz na taboret… publicznie?
Prezydent Komorowski to ten z lewej, czy dobrze zgadłem? – admin
Marucha said
Boydar said
Od początku do końca cała historia bulla jest sfingowana. Podobnie jak jego „wpadki”. Tak miało i ma być aż do opadnięcia kurtyny. A my mamy oceniać to co widzimy. To tylko tyle i aż tyle, ile wymaga prawość. Jasne że tytuł jest lewy, jasne że rodzinka to bandyci, ale lewy tytuł i dziadek zbójca to nie powód aby powiesić delikwenta. Bo i nie niego tu się rozchodzi, tylko o nas; pokazanie nam jak łatwo dajemy się kantować. Dokładnie tak samo jak z wybijaniem szyb w „Tutce”.
Ma Pan rację, co nie zmienia faktu, iż Komorowski to kawał ścierwa.
Admin
Armand said
Tak, dobrze Pan Admin zgadał. To ta q.
Siekiera_Motyka said
Prawdopodobnie to fotka dziadka
re1truth2 said
Przeczytałem ten tekst kilka miesięcy temu http://minakowski.pl/nieprawe-loze-hrabiego-komorowskiego/
i zamieściłem chyba dwa komentarze [wykorzystałem do poszukiwań informacje zawarte w tekście i link do źródeł] – i nie ma skasowano – chyba złe wnioski.
Ale zapisałem sobie tekst i podaję dla zainteresowanych – chyba już czwartą linią genealogiczną [Colonna – Walonna – Walta się…?]
cytat byłego/nie byłego wpisu/ów:
„… dwa komentarze jakie napisałem do Minakowskiego o „g’hrabiji” po przestudiowaniu trochę historycznych informacji i wpisów do metrykalnych ksiąg warszawskich (z informacji Minakowskiego też korzystałem).
Szanowny Panie
Ciekawe nazwiska przetrwały w tej bazie nekrologów warszawskich:
1. Colonna-Czosnowska Wanda z d.Białokur – zm. 27.07.1995
2-37 osób – Colonna-Walewska vide Pana przytoczenia z Złota księga Szlachty Polskiej Żychlińskiego i Boniecki w Herbarzu polskim.
Jeden ciekawy wpis przytoczę w całości, hrabiów ci u nas mnóstwo:
Colonna-Walewski Juliusz hr. – zm. xx.02.2005
To co się takiego stało, że w 1841 wpisują w akcie zgonu „dziewięcioletnia Zofia Patepnowska, córka Ignacego i jego żony Amalii Salerno”, a już w 1844 przepraszam za słowo hurtem wpisują akty urodzenia pięciorga dzieci z Miodowej 493 ojca/nie ojca Ignacego Komorowskiego hrabia itd.. pewnie to, cytuję za autorem „otrzymał w Królestwie przyznanie tytułu [hrabiowskiego] przez Senat, a w 1843 r. przez Heroldyę Królestwa”. Przed kim, albo przed czym się ukrywał – no i to dziwne zamazanie – musiało nastąpić w dacie późniejszej (bo jest przy tych pięciu aktach urodzenia).
re1 pisze: Twój komentarz oczekuje na moderację.
05/02/2015 o 18:29
Mam skąd ten tytuł hrabiowski cytat „Heroldia Królestwa Polskiego – władza rządowa, komisja dla rozpatrywania dowodów szlachectwa czyli legitymacji szlacheckiej, ustanowiona w Polsce po roku 1831, po zakończeniu powstania listopadowego, pierwotnie (od 1832) w formie Tymczasowego Komitetu do Rozpoznawania Szlachectwa. Ukaz carski powołujący Heroldię nosi datę 25 czerwca (7 lipca nowego stylu) 1836 i ustanawia Heroldię przy II. Radzie Stanu Królestwa Polskiego w oparciu o przepisy art. 51-55 ustanowionego równocześnie prawa o szlachectwie. Zlikwidowany został zarazem tym dekretem działający w Warszawie Tymczasowy Komitet, a jego akta przekazano do Heroldii. Prezesem Heroldii był hrabia Aleksander Colonna-Walewski. [1][2] – zmarł Aleksander Colonna-Walewski 27 kwietnia 1845 – patrz niżej kiedy metryki wpisano [czy to zrobiła emerytka Komorowska i urzędnik Salerno]
Po zaprowadzeniu w Warszawie Senatu, Heroldia pozostawioną była od 1841 jako osobna instytucja, przy ogólnych zebraniach tegoż senatu. W marcu 1861 atrybucje ogólnych zebrań Senatu przeszły na nowo utworzoną radę stanu królestwa, wskutek czego i Heroldia poddawała niektóre ze swoich czynności pod rozpoznawanie rady stanu[2].”
No i stąd te pięć metryk „hurtem” w 1844 roku Komorowskich vel Colonna-Walewskich vel Colonna di Salerno zamieszkałych w Pałacu Rządowym przy ulicy Miodowej 493. http://www.przodkowie.com/warszawa/index.php?dom=527&view=item
… „Generał Pac wziął udział w powstaniu listopadowym, za co w roku 1835 jego majątek wraz z pałacem został skonfiskowany.”,
patrz mój wpis wcześniejszy pewnie jakaś nagroda, ale to tylko moje własne przypuszczenia.”
re1truth2 , Luty 9, 2015 at 22:22 ” – źródło https://adnovumteam.wordpress.com/2015/02/09/wojna-domowa-na-ukrainie-9-02-2015r-156-dzien-od-rozejmu/comment-page-3/
re1truth2 said
W teczce personalnej na fotografii, chyba farbowany…? , czy źle widzę.
Kapuś said
Jak „Gazeta Wyborcza” rozpoczyna obronę Bronisława Komorowskiego. Oto, czego boi się „prezydent bez skazy”. „”Graś na 77 pytań odpowiedział „nie pamiętam”, na kilkadziesiąt „nie umiem odpowiedzieć”, na inne – nie chcę kłamać”.
Świadek Komorowski
Kłamstwa nigdy nie są niewinne. Większość kłamców daje się przyłapać, ponieważ albo zapominają, co powiedzieli, albo ich kłamstwo staje niespodziewanie wobec niezaprzeczalnej prawdy. Wyrafinowani jednak kłamcy znają skuteczne metody kłamania, a najskuteczniejszym ze wszystkich jest trzymanie się na tyle blisko prawdy, że nigdy nie ma się pewności. Są też inne metody znane wytrawnym kłamcom: albo przeplatanie kłamstwa prawdą, albo mówienie prawdy tak, jakby była kłamstwem – bo ktoś oskarżony o kłamstwo, które okaże się prawdą, zyskuje pewien kredyt, który trwa długo i może pokryć znaczną ilość nieprawd. Dobry kłamca potrafi tak oplatać, tak omotać kokonem pajęczych półkłamstw, wypaczonych prawd i domyślników, że bardzo trudno rozeznać prawdę, choćby się ją miało przed oczami.
Książka, która wstrząśnie polską sceną polityczną? „Pokażę pana prezydenta Komorowskiego, jakiego nie poznała opinia publiczna. Będą materiały także w formie audio i wideo”
Piszący o mnie dziennikarze mojej ulubionej „gazety” nie są dobrymi kłamcami. Nie musiałem się specjalnie zastanawiać, dlaczego wróciłem na łamy mojej „ulubionej” „gazety”, zwanej przez niektórych „gwiazdą śmierci”. Pierwsza, bardzo duża, publikacja, przypominająca wszystkie moje rzekome przestępstwa i procesy, trochę mnie rozczarowała. „Gazeta” przypomniała bowiem tylko dwa oskarżenia, o których mówiłem i pisałem od lat w setkach miejsc, w stacjach radiowych, w prasie, na spotkaniach autorskich, a nawet w książce „Z mocy nadziei”, a przecież mogła autorytatywnie przypomnieć, że w pewnym momencie miałem dwanaście procesów jednocześnie, w tym kilka karnych. No, ale wtedy trzeba by dodać, że wszystkie zakończyły się umorzeniem lub moim zwycięstwem, a w jedynym i najważniejszym trwającym procesie (jeden się nie rozpoczął, w sądzie leży mój wniosek o cofnięciu sprawy do prokuratury, gdzie bez przewodu wykażę, iż cała sprawa była jedną wielka manipulacją i prowokacją pułkownika Aleksandra L.) w którym poza słowami – i wyłącznie słowami – dwóch oficerów służb tajnych prokuratura nie potrafiła przedstawić ani jednego dowodu mojej rzekomej winy – a to byłoby „dziennikarzom” „gazety” zdecydowanie nie na rękę.
„Gazeta” oczywiście przedstawiła swoją publikację tak, jak by była newsem. I nie ważne, że – co wynika nawet z publikacji „gazety” – całe oskarżenie opiera się o relację jednego oficera służb tajnych, Aleksandra L., a cała moja rzekoma „wina” polega na poznaniu Aleksandra L. z innym człowiekiem – i tyle. Zastosowano zasadę: „stał koło roweru, który ukradli, mógł mieć coś z tym wspólnego”…
Tak więc tylko przez moment zastanawiałem się, dlaczego „gazeta” poświęca aż tyle miejsca – dwie strony na tych łamach, to „zaszczyt”, który nie każdego spotyka – strzelając z armaty do muchy. Nie musiałem się specjalnie wysilać, by skonstatować, że przyczyną „reklamowania” mnie jest zbliżający się termin stawienia się Bronisława Komorowskiego w sądzie, gdzie planuję zadać mu ponad 200 pytań. To tak na dobry początek…
Gdybym jeszcze miał wątpliwości odnośnie intencji „gazety”, to rozwiałaby je kolejna publikacja tegoż samego pisma i tegoż samego autora, w której ten ostatni przekonuje, że „rola Bronisława Komorowskiego w tej sprawie jest marginalna.” Po czym dodaj : „Wojciech Sumliński zapowiada, że ma do prezydenta 200 pytań. Grad pytań zamieni przesłuchanie w medialny spektakl, co może naruszyć powagę urzędu prezydenta, ale też sądu.” Dalej jest sugestia, że jeżeli już prezydent koniecznie będzie musiał zeznawać, to najlepiej „w miejscu pobytu świadka” (czyli w kancelarii prezydenta, bez udziału kamer), całość zaś nosi znamienny tytuł: „Świadek Bronisław Komorowski. Problem dla sądu.” Na czym ma polegać problem dla sądu, który przecież problem rozwiązał uznając, że świadek Komorowski jest prezydentem, ale też obywatelem i powinien stawić się w sądzie – tego już „gazeta” nie wyjaśnia.
O co zatem chodzi? Czytelnik publikacji „gazety” obejrzy znakomite przedstawienie, lecz nie zbliży się do prawdy. Przez szereg lat manipulowana opinia publiczna wierzyła, że prezydent Bronisław Komorowski – którego rola w kontekście wyjazdu Donalda Tuska do Brukseli jeszcze wzrasta – jest politykiem bez skazy, godnym najwyższego zaufania. I właśnie tego wizerunku broni „gazeta” (przy okazji biorąc na celownik moją skromną osobę). Jak jest naprawdę? Czy naprawdę rola Bronisława Komorowskiego jest w tej sprawie marginalna, zaś on sam jest politykiem bez skazy?
Odpowiedź, tylko w formie drobnej zajawki – bo to nie jest historia na portal, lecz na pokaźną książkę – przytaczam poniżej.
Nie jest do końca jasne, kiedy i w jakich okolicznościach Bronisław Komorowski poznał pułkownika Leszka Tobiasza, wysoko postawionego oficera Wojskowych Służb Informacyjnych, zajmującego się operacjami specjalnymi, w wyniku których niejedno życie legło w gruzach. Z informacji zawartych w opatrzonych „klauzulą tajemnicy” meldunkach (które planuję przytoczyć w książce), wynika, że znajomość ta sięga lat 90. W Zarządzie III WSI pułkownik Leszek Tobiasz był odpowiedzialny między innymi za przygotowanie i pozyskanie materiałów, które udostępnione w ramach gry operacyjnej wyselekcjonowanym dziennikarzom miały na celu skompromitowanie arcybiskupa Juliusza Paetza.
„Teraz jest właściwy moment by przycisnąć kler, można uderzyć w czarnych” – to jeden z wielu jego meldunków z tamtego okresu. Nie udaję, że wiem, jak się zostaje kimś takim, jak Tobiasz. Nie zamierzam też udawać, że wiem, co kieruje postępowaniem tego typu ludzi, co ich napędza i motywuje do działania, co powoduje, że świadomie i z premedytacją niszczą ludzkie życie, a Bóg jeden wie, ile osób przez niego cierpiało. Niektórzy ludzie są w głębi duszy przyjaźni z całym światem, a znowu inni nienawidzą sami siebie i rozprowadzają dookoła tę nienawiść niczym masło po gorącym chlebie. Istnieją różni ludzie. Jedni zawsze nakładają na talerz więcej, niż mogą zjeść. Zawsze więcej sieją, niż mogą zebrać. Zanadto się cieszą, zanadto się martwią. Są tacy ludzie… Niewykluczone, że podobne refleksje do moich miał ksiądz arcybiskup Juliusz Paetz, „bohater” sprawy opatrzonej kryptonimem „Anioł”, w której Tobiasz odegrał główną rolę. Teczka nadzoru szczególnego kryptonim „Anioł” w sensie formalnym nie stanowiła materiałów archiwalnych, ponieważ nigdy nie została zewidencjonowana ani zarchiwizowana przez żadną komórkę WSI. Została założona w związku z działaniami prowadzonymi przez Wojskowe Służby Informacyjne odnośnie pozyskania do współpracy właśnie arcybiskupa Juliusza Paetza.
Arcybiskup Juliusz Paetz z Poznania był w przeszłości pozyskany do współpracy przez niemieckie służby specjalne STASI w okresie, gdy przebywał w Watykanie, na bazie swoich skłonności homoseksualnych. W wyniku działań podjętych przez WSI, Jurkowi Morawskiemu – mojemu dawnemu koledze z czasów pracy w dzienniku „Życie”, skąd odszedł do „Rzeczypospolitej” – przekazano informacje ze wskazaniem, gdzie należy szukać ich źródła. Jurek Morawski został zadaniowany – najprawdopodobniej zupełnie bez swojej wiedzy, że jest zadaniowany – w kierunku dotarcia do dokumentów arcybiskupa Paetza. Informacje mające pomóc dziennikarzowi w realizacji zadania przekazano przez oficera WSI oraz za pośrednictwem Jerzego Wójcickiego, byłego ministra energetyki w PRL, który był kuzynem Morawskiego. W tym celu zorganizowano spotkanie operacyjne z Wójcickim, z którym także już wcześniej prowadzony był przez WSI dialog operacyjny i którego zakwalifikowano jako OZ „Rektor”. Dokumenty dotyczące biskupa Paetza udało się pozyskać Morawskiemu z Instytutu Gaucka, kanałami informacyjnymi „Gazety Wyborczej”, w której zatrudniona była jego żona, Irena.
Oficjalnie operacja pozyskania dokumentów dotyczących Paetza została zakwalifikowana przez WSI jako przeciwdziałanie potencjalnej prowokacji obcych służb specjalnych, które mogły mieć na celu skompromitowanie Polski w oczach opinii międzynarodowej. Czy Bronisław Komorowski miał wiedzę, że biskup jest szantażowany przez pułkownika Leszka Tobiasza? To jedno z wielu pytań dotyczących Bronisława Komorowskiego, na które odpowiedź padnie w książce.
Dla WSI istotne było, kto może posiadać informację na temat ewentualnych związków Juliusza Paetza ze STASI i kto mógłby poszerzyć informacje odnośnie tych związków. Usiłowano potwierdzić, czy wiedzą taką dysponują służby rosyjskie bądź czy w przeszłości wiedzą taką dysponowała Służba Bezpieczeństwa. Weryfikację tych założeń usiłowano przeprowadzić przy pomocy kontaktów towarzyskich Wójcickiego z wysokimi oficerami byłej SB, m.in. poprzez generała Henryka Dankowskiego. Gdy Paetz odmówił kooperacji z WSI, informacje o nim zostały ujawnione opinii publicznej. Kluczową rolę w operacji szantażu na arcybiskupie odegrał pułkownik Leszek Tobiasz, który podobnymi operacjami zajmował się „od zawsze”. Był zaangażowany między innymi w sprawę ojca Hejmo oraz nieudaną próbę zdyskredytowania biskupa Michalika, odnośnie którego próbował zdobyć informacje potwierdzające jego rzekomą współpracę z SB. Takimi i podobnymi działaniami pułkownik Leszek Tobiasz parał się od lat, niszcząc życie wielu ludzi, zajmując się inwigilacją kościelnych hierarchów i posługując przy tym metodami szantażu i podstępu. A przecież to był tylko drobny fragment jego „twórczej” działalności, która obejmowała szpiegowanie, intrygi, kombinacje operacyjne i pomawianie ludzi o czyny, których nigdy nie popełnili. Z tego zresztą między innymi powodu Leszek Tobiasz był ścigany przez warszawską prokuraturę garnizonową. To z tamtych czasów datowała się jego bliska znajomość nie tylko z Turowskim, fałszywym jezuitą, który później zajmował się inwigilacją polskich księży w Watykanie, ale także z innymi ludźmi…
Po zagłębieniu w sprawę fałszywych oskarżeń przez prokuraturę okazało się, że to Tobiasz miał podejrzane kontakty z rosyjskim wywiadem. Śledztwo zmierzało w kierunku postawienia pułkownikowi bardzo poważnych zarzutów, z najwyższej półki. Jako wytrawny spec od kombinacji operacyjnych i rozmaitych intryg, a także przestępca – bo za takie właśnie intrygi Tobiasz miał już jeden wyrok więzienia w zawieszeniu – rozumiał dobrze, że tym razem nie dostanie „zawiasów”, że za to, co zrobił, może pójść do więzienia i to na wiele lat. Rozumiał dobrze, że tym razem musi przeprowadzić „operację”, w której stawką będzie jego własne życie. I do tej operacji przygotował się niezwykle starannie. Scenariusz był genialny w swojej prostocie: sprokurować sytuację, w oparciu o którą można będzie skompromitować zbierającą dowody na jego przestępstwa Komisję Weryfikacyjną WSI – która w tamtym czasie już go negatywnie zweryfikowała i użyć wpływów możnego protektora, który podobnie jak on, obawiał się wyników prac Komisji Weryfikującej Żołnierzy Wojskowych Służb Informacyjnych (jednego z najważniejszych zadań rządu Prawa i Sprawiedliwości), a następnie uderzyć w tę Komisję pokazując rzekomą nieuczciwość pracujących tam ludzi. Jeżeli udałoby się wykazać, że to skorumpowani przestępcy, to jakie znaczenie miałyby ich ustalenia? Raz jeszcze miała zadziałać stara metoda służb specjalnych: jeżeli nie możesz podważyć dowodów i faktów, zawsze możesz podważyć wiarygodność tych, którzy te dowody i fakty zebrali, a wówczas staną się one bez znaczenia.
Tak zaczęła się historia nazwana przez media „aferą marszałkową”, której kamieniem węgielnym, pierwsza przyczyną, były spotkania marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego z pułkownikiem Leszkiem Tobiaszem oraz innym jego znajomym ze służb tajnych, pułkownikiem Aleksandrem L., wiceszefem kontrwywiadu w schyłkowym okresie PRL. Znajomość Komorowskiego z drugim z oficerów sięgała końca lat 80 – kiedy to poznał ich ze sobą pewien pułkownik – a o tym, jak była bliska, niech świadczy fakt, iż gdy ochroniarz Jana Kulczyka potrącił syna Bronisława Komorowskiego, to właśnie Aleksander L. występował w imieniu Komorowskiego w rozmowach z Kulczykiem.
Jesienią 2007 roku, bezpośrednio po wygranych przez Platformę Obywatelską wyborach parlamentarnych, pułkownik Leszek Tobiasz i pułkownik Aleksander L. na zmianę docierali do Bronisława Komorowskiego, obiecując mu dostarczenie dowodów na rzekomą korupcję w Komisji Weryfikacyjnej WSI. Komorowskiemu było to na rękę, bo panicznie bał się swojej przeszłości i wiedział, że w Aneksie mogą znajdować się obciążające go informacje. Zdobycie Aneksu interesowało go zatem nie tylko dlatego, że był zadeklarowanym przeciwnikiem Komisji Weryfikacyjnej WSI – a Komisja Weryfikująca żołnierzy WSI była sztandarowym dziełem jego politycznych przeciwników – ale przede wszystkim z troski o siebie. W konsekwencji gdy wybuchła „afera marszałkowa” przyznał w prokuraturze, że „wyraził zainteresowanie” propozycją pułkowników. Takie „wyrażenie zainteresowania” wykradzeniem tajemnicy państwowej, to zwyczajne przestępstwo, ale jak się okazało, niektórzy są ponad prawem. To zresztą nie jedyne nadużycie przez marszałka Sejmu w tej sprawie. Początkowo przyznał się do niespełna trzech tygodni pokątnych spotkań z pułkownikami i twierdził, że jest tego pewien, bo wszystko notował w kalendarzu. Przyłapany na kłamstwie zmienił zeznania i ostatecznie przyznał, że spotkania trwały prawie dwa miesiące. Prokuratura potraktowała to jako rozwinięcie wcześniejszych zeznań, ale gdyby ktokolwiek inny tak rozwijał zeznania, miałby już zarzut prokuratorski. Ale nawet nie to nawet było tu najważniejsze: chodziło o to, że przez dwa miesiące marszałek Sejmu, druga osoba w państwie, „kuglował” z oficerami tajnych służb, jak wykraść opatrzony klauzulą najwyższej tajności dokument! Wydawałoby się – nic gorszego nie może zrobić polityk, by raz na zawsze przekreślić swoją karierę, ale niebawem okazało się, że było stokroć gorzej…
11 grudnia 2013 roku, nieomal w samo południe rzecznik rządu Donalda Tuska złożył w Sądzie Rejonowym dla Warszawy Woli niezwykłe zeznania. – Nie pamiętam, kiedy odbyła się narada z udziałem marszałka Bronisława Komorowskiego poprzedzająca wydarzenia nazwane później w mediach „aferą marszałkową”. Nie pamiętam, gdzie odbyła się ta narada. Nie pamiętam, kto wziął w niej udział. Nie pamiętam, czy zostałem na nią poproszony telefonicznie czy pisemnie. Nie pamiętam, czy narada miała charakter formalny, czy prywatny, jak również nie pamiętam, czy sporządzono z niej jakąkolwiek dokumentację. Nie pamiętam, ani tego, o czym tam mówiono, ani tego, jak wyglądał pułkownik Leszek Tobiasz. Nie pamiętam, czy interesowałem się tą sprawą później, jak również nie pamiętam niczego, co dotyczyłoby tego spotkania – zeznał rzecznik rządu premiera Donalda Tuska.
W trakcie niespełna dwugodzinnych zeznań Paweł Graś na siedemdziesiąt siedem pytań odpowiedział „nie pamiętam”, na kilkadziesiąt następnych „nie umiem odpowiedzieć” i na kilka kolejnych – „nie chcę kłamać”. Poza podaniem imienia, nazwiska, wykształcenia , pełnionej funkcji oraz kilku nieistotnych informacji rzecznik rządu, który kilka dni wcześniej na konferencji prasowej swobodnie przywoływał szczegółowe fakty nawet sprzed kilkunastu lat, nie pamiętał prawie niczego, co dotyczyłoby tajnej narady marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego, szefa ABW Krzysztofa Bondaryka, pułkownika WSI Leszka Tobiasza z jego, czyli Pawła Grasia, udziałem.
Amnezja rzecznika rządu nie była dziełem przypadku. 28 listopada 2008 roku ten sam Paweł Graś stawił się w Prokuraturze Krajowej przy ulicy Ostroroga w Warszawie, by wyjaśnić, dlaczego sprawą domniemanej korupcji w Komisji Weryfikacyjnej WSI zajmowała się Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, a nie Służba Kontrwywiadu Wojskowego. Obszerne zeznania, jakie wówczas złożył – zapewne z obawy przed włączeniem go w tę sprawę – powinny nie tylko doprowadzić do zakończenia kariery politycznej Bronisława Komorowskiego, ale także do jego problemów natury prawnej. Początkowo na zadawane pytania Graś odpowiadał niechętnie, jednak powoli rozkręcał się. Opowiedział ze szczegółami, jak wyglądała tajna narada z jego udziałem, w której uczestniczyli marszałek Sejmu Bronisław Komorowski, szef ABW Krzysztof Bondaryk oraz pułkownik WSI Leszek Tobiasz. Opowiedział, jak Bondaryk wprost z biura marszałka Sejmu zawiózł pułkownika Tobiasza do siedziby ABW. Opowiedział wreszcie, że jego zdaniem cała „afera marszałkowa” mogła być prowokacją WSW i że on sam nie chce mieć z tą historią nic wspólnego. Zdaniem dziennikarzy, którzy kilka dni później uzyskali dostęp do wynurzeń Pawła Grasia i opisali ich zawartość, treść zeznań była sensacyjna. Prawdziwą rewelację Paweł Graś zostawił jednak na koniec. – Sprawą zajęła się Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, ponieważ marszałek Komorowski poinformował mnie, że jeden z oficerów, z którymi się spotykał, może być powiązany z rosyjskim wywiadem – zeznał śledczym Paweł Graś. Szokujące zeznania posła PO w połączeniu z wcześniejszymi zeznaniami złożonymi w Prokuraturze Krajowej przez Bronisława Komorowskiego stanowiły informację o niebagatelnym znaczeniu: marszałek polskiego Sejmu z pełną świadomością spotykał się z dwoma oficerami WSI – pułkownikiem Leszkiem Tobiaszem oraz pułkownikiem Aleksandrem L. – odnośnie których podejrzewał, że jeden z nich może być powiązany z rosyjskim wywiadem. Co więcej, spotykając się z nimi marszałek – jak sam zeznał w Prokuraturze Krajowej – „wyraził zainteresowanie” wykradzeniem dla niego przez tegoż człowieka oraz drugiego z pułkowników, dokumentu stanowiącego najpilniej strzeżoną tajemnicę państwową – Aneksu do raportu Komisji Weryfikacyjnej Wojskowych Służb Informacyjnych! Takie rewelacje, wygłoszone w dodatku przez posła PO, partyjnego kolegę Bronisława Komorowskiego, musiały skutkować ponownym przesłuchaniem tego ostatniego, podczas którego marszałek potwierdził rewelacje dotyczące agenturalnych kontaktów jednego ze swoich rozmówców. – Miałem pewne informacje na ten temat, ale nie potrafiłem ich zweryfikować – zeznał. Innymi słowy Bronisław Komorowski przyznał, że jako marszałek Sejmu „wyraził zainteresowanie” uzyskaniem w bezprawny sposób dokumentu stanowiącego tajemnicę państwową przy pomocy pułkowników służb tajnych, z których co najmniej jednego podejrzewał o możliwość współpracy z obcym wywiadem!
W nieodległej przeszłości wydarzyły się dwie podobne historie, obydwie związane z rosyjskim dyplomatą, a w rzeczywistości szpiegiem, Władimirem Ałganowem. W pierwszej z nich w efekcie kontaktów z Ałganowem stanowisko stracił ówczesny premier Józef Oleksy, w drugiej Aleksander Kwaśniewski ostatecznie wyparł się spotkań z Ałganowem, ale sprawa i tak zakończyła się gigantyczną aferą i omal nie doprowadziła do upadku gabinetu. Tymczasem to, co zarzucano Oleksemu i Kwaśniewskiemu było błahostką w porównaniu do tego, co zrobił Komorowski! Marszałek Sejmu nie tylko spotykał się z oficerami WSI, w stosunku do których – a przynajmniej w stosunku do jednego z nich – miał podejrzenia o kooperację z rosyjskim wywiadem, ale nawiązał z nimi współpracę w celu bezprawnego zdobycia ściśle tajnych dokumentów zawierających tajemnicę państwową! Trudno sobie wyobrazić, by polityk mógł zrobić coś więcej, by trafić w polityczny niebyt, a nawet w miejsce odosobnienia…
Sprzeczną z prawem próbę zdobycia tajnego Aneksu przez Bronisława Komorowskiego, Leszka Tobiasza i Aleksandra L. oraz całą prowokację można było stosunkowo łatwo udowodnić – wystarczyło jedynie zastosować w sądzie w odniesieniu do Tobiasza tę samą metodę, która z takim powodzeniem zdała egzamin przy przesłuchaniu Aleksandra L. i zadać pytania, na które nie było dobrych odpowiedzi. Więcej – nie było odpowiedzi innych niż tylko takie, które musiałyby Komorowskiego, Tobiasza i L. pogrążyć, z jednego prostego powodu: by kłamstwo było skuteczne, kłamca musi mieć doskonałą pamięć i nie mówić za wiele, o wszyscy trzej uczestnicy tajnych spotkań mówili i dużo, i chętnie. Za dużo i za chętnie, by swoje kłamstwa mogli obronić, co wykazało już sądowe przesłuchanie Aleksandra L. Przyparty do muru co chwila zmieniał wyjaśnienia, których jedne fragmenty przeczyły innym, zasłaniał się niepamięcią, odmawiał odpowiedzi, wreszcie, gdy już nie miał żadnych argumentów, uciekał w zasłabnięcia i prosił o przerwy. W opinii osób, które od początku śledziły proces, z jego wiarygodności nie pozostał nawet najmniejszy ślad.
Byłem pewien, że podobnie będzie z Bronisławem Komorowskim – o ile nie zasłoni się „obowiązkami wagi państwowej” i przyjdzie do sądu i z Leszkiem Tobiaszem, w stosunku do którego planowałem nie tylko zadanie stu kilkudziesięciu pytań, ale także konfrontacje z Aleksandrem L. i ze wszystkimi uczestnikami tajnej narady z listopada 2007 roku w gabinecie marszałka Bronisława Komorowskiego, m.in. z Krzysztofem Bondarykiem, Pawłem Grasiem no i oczywiście z gospodarzem spotkania, Bronisławem Komorowskim. Zwłaszcza ta ostatnia konfrontacja zapowiadała się niezwykle interesująco i mogła rzucić wiele światła na całą sprawę. Zeznania Leszka Tobiasza i Bronisława Komorowskiego w wielu punktach wzajemnie sobie przeczyły, a były składane pod odpowiedzialnością karną. Gdy dwóch świadków o jednej i tej samej sytuacji mówi w sposób sprzeczny i wzajemnie się wykluczający, wniosek jest prosty: kłamie jeden lub kłamią obaj. Jeżeli kłamał marszałek, powinien, tak jak każdy inny obywatel w takiej sytuacji, otrzymać prokuratorskie zarzuty. Jeżeli kłamał pułkownik, „afera marszałkowa” zakończyłaby się gigantyczną kompromitacją prokuratury, ABW i wszystkich tych, którzy brali udział w tej historii. Tak czy inaczej, przesłuchanie Leszka Tobiasza zapowiadało się tyleż intrygująco z punktu widzenia opinii publicznej, co niepokojąco z perspektywy marszałka i pułkownika. Prawdopodobnie to dlatego ten ostatni miał problem z dotarciem do sądu, do którego nie mógł „trafić” mimo kilkukrotnych wezwań. Gdy nie przyszedł po raz trzeci bez usprawiedliwienia, obecny na rozprawie działacz opozycji solidarnościowej, Zbigniew Romaszewski, komentował głośno: „idę o zakład, że na kolejną rozprawę też nie przyjdzie, pewnie zachoruje”.
Stało się inaczej: pułkownik Leszek Tobiasz nie zachorował, a po prostu zmarł na zabawie tanecznej w Radomiu…
Przyznaję, że to było genialne posunięcie.
Ten, kto to zrobił, upiekł dwie pieczenie przy jednym ogniu. W aktach sprawy pozostawały zeznania Tobiasza złożone w prokuraturze, niezweryfikowane w sądzie przez serię pytań i konfrontacji, no i za jednym zamachem odsunięto niebezpieczeństwo od najważniejszych osób w państwie.
Oczywiście żaden sąd w tym kraju nigdy nie zajmie się wyjaśnianiem tej sprawy. Brak twardych dowodów, że ktoś pomógł Tobiaszowi pożegnać się z tym światem. Ale zbyt wiele poszlak przemawia za tym, że ta śmierć, nieomal w przededniu złożenia zeznań, które musiałyby zakończyć się fatalnie dla pomysłodawców potwornej intrygi, nie była przypadkiem. Tak samo, jak nie była przypadkiem „utrata pamięci” przez innego ważnego świadka, który przyszedł do sądu zaopatrzony w stos lekarskich zaświadczeń uwiarygadniających amnezję, czy śmierć Mariana Cypla, byłego agenta PRL – owskiego wywiadu w Wiedniu, który mógł opowiedzieć o kulisach „afery marszałkowej”, o naciskach ze strony Leszka Tobiasza i o próbie uwikłania w tę historię dwóch znanych biskupów. Mógł – ale nie opowiedział i nigdy już nie opowie, bo w niejasnych okolicznościach zmarł nagle – kilka tygodni przed Tobiaszem…
Po zeznaniach Grasia i Komorowskiego, które – nie tylko w mojej opinii, ale także prawników, z którymi rozmawiałem i na podstawie opinii których złożyłem do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez Bronisława Komorowskiego (dotąd nierozpatrzone) dla tego drugiego powinny być nie tylko końcem kariery politycznej, ale też początkiem poważnych rozmów w prokuraturze, nie wydarzyło się kompletnie nic. Sprawę wyciszono. Dalej życie potoczyło się tak, jakby tej historii nigdy nie było i niedługo później Bronisław Komorowski został prezydentem „w wolnej Polsce”, a po kolejnych kilkunastu miesiącach najbardziej popularnym politykiem w kraju. Ktoś mógłby powiedzieć, że teoretycznie jest możliwe, że Bronisław Komorowski miał szczęście i zwyczajnie mu się upiekło. Kto ma ochotę, niech wierzy w taką teorię. Ja wolę zawierzyć zdrowemu rozsądkowi i wieloletniemu doświadczeniu dziennikarza śledczego, które wielokrotnie pozwoliło mi zaglądać za kurtynę sceny, na której „wielcy tego świata” odgrywają teatr na użytek opinii publicznej. Zdrowy rozsądek i doświadczenie, to dobre połączenie i solidna podstawa do przekonania, że musiało zdarzyć się coś, lub raczej musiał zadziałać ktoś, kto wybronił marszałka przed huraganem stokroć silniejszym, niż wiatr, który zdmuchnął z politycznej sceny premiera Oleksego i omal nie zniszczył prezydenta Kwaśniewskiego. Wiedziałem, że jest tylko jedno środowisko w Polsce, które mogło tego dokonać – służby tajne…
I w tym miejscu się zatrzymam. A jeśli w tzw. międzyczasie nie zostanę uznany zabójcą Kennedyego i nie spadnie mi na głowę cegła w drewnianym kościele, na początku roku (ze względów, o których już publicznie pisałem i mówiłem) opublikuję to, co mam do opublikowania. Wcześniej jest jednak proces z udziałem świadka Bronisława Komorowskiego…
wojciech-sumlinskiSą środowiska w Polsce, które chciałyby, abyśmy uwierzyli, że Bronisław Komorowski jest człowiekiem bez skazy (i przy okazji, że ja, proch i pył przy potędze prezydenta i jego środowiska – zwyczajnym przestępcą, bo jeśli nie można podważyć faktów, zawsze można podważyć wiarygodność tego, kto je zebrał, a wtedy same fakty tracą znaczenie.) Jeżeli tak, to jak wyjaśnić narady Bronisława Komorowskiego z oficerami służb tajnych przy jednoczesnej świadomości, że jeden z nich może być powiązany z rosyjskim wywiadem? Nie było dotąd w historii III RP tak szokujących narad. A przecież to tylko wierzchołek góry lodowej. Ciąg dalszy tej historii z pewnością nastąpi, taki, bądź inny. Ja sam zaś do momentu opublikowania książki w kwestii pewnych tematów powinienem zamilknąć, nie poruszać ich i nie rozwijać. To nie jest długi czas, który zamierzam zresztą poświęcić na inną szalenie ważną sprawę: godne upamiętnienie 30 rocznicy śmierci Błogosławionego Księdza Jerzego Popiełuszki i z której to okazji napisałem książkę „Lobotomia 3.0”. To też nie jest historia, lecz coś, co wciąż trwa…
Ze swojej strony proszę i apeluję do Czytelników już tylko o jedno: zawierzcie oczom i zdrowemu rozsądkowi. Tylko tyle i aż tyle…
Wojciech Sumliński, wpis autora na jego blogu
Wojciech Sumliński
Wiktor said
„Prezydent Bronisław Komorowski powiedział w rozmowie z Radiem ZET, że nie zwolni z tajemnicy Aleksandra Kwaśniewskiego ws. tajnego więzienia CIA w Polsce. – Państwo poniosło straty, trzeba je minimalizować.”
Jaki szlachetny gest, chce minimalizować straty poniesione przez państwo…
Jak to się mówi: ręka rękę myje, qrwa qrwę kryje, czy jakoś tak. Nie wiem czy tak, ale pasuje i się rymuje. Ot mamy i mieliśmy „preżydentów” – zdrajców, kłamców i agentów.
Luj said
Nie oddawajmy Polski w ręce tych, którzy cały czas powtarzają, że w Polsce jest źle – mówił Bronisław Komorowski w Aleksandrowie Kujawskim.”
Pewnie wybierzmy tych, którzy mówią, że jest dobrze (dla nich jest dobrze – będzie wojna, będzie jeszcze lepiej).
Oczywiście dodawanie komentarzy do tego filmu jest wyłączone.
Bronkobus said
Frapujący jest fakt, iż przez cały okres politycznej kariery Bronisława Komorowskiego nie zagrano teczką z przeszłością jego teściów. Sprawa ta ujrzała światło dzienne dopiero po wyborach prezydenckich. Jaki komunikat chcą nam przekazać służby, czy jest on tylko dla nas czy też dla B.K. Do dzisiaj pytania A. Ściosa nie odczekały się odpowiedzi, a nawet jakiejkolwiek reakcji. Czy jest nam z tym dobrze, zapewne przed nami jeszcze wiele niewiadomych w tym równaniu.
Bardzo interesujące są „Białe Plamy” w życiorysie Księżniczki Anny”, jest ich wiele, pokryte pustką, życiem rodzinnym u boku męża, interesujący jest wątek – gdzie i kiedy i z kim ?, Bronek z Anną spędzali wakacje, choćby pracowicie w Austrii, gdzie zarobili w tak krótkim okresie na mieszkanie ( z wymarzonego ślubu w Izraelu zrezygnowali ). Mało wiemy o ich życiu towarzyskim, znajomych. Tam jest kopalnia wiedzy, tam leży ów „kamień filozoficzny”, chodź Bronka podejrzewam raczej o „Kamień”, lecz „księżniczkę Annę” raczej o specyficzną filozofię życia. Ta miła twarz – symbol Matki Polki – wielodzietnej rodziny, kryje Demony, demony przeszłości. Dziadziowskiej przeszłości.
W ramach czystek w aparacie bezpieczeństwa rodzice Anny Komorowskiej zostali wyrzuceni z MBP. Należy jednak wiedzieć, iż nie był to zabieg emocjonalny, była to starannie zaplanowana, przygotowana i zrealizowana operacja. W jej ramach oprócz wyeliminowania jednej ze zwalczających się w służbach grupy, osiągnięcia efektu katharsis, skierowania gniewu na jednolitego wroga, realizowano też poszerzanie agentury na Zachodzie Europy, w USA i w Izraelu. Wielu z owych wyrzuconych z roboty funkcjonariuszy, co ich miało uwiarygodnić w oczach choćby zachodnich służb czy też w docelowych krajach, wielu z nich przez lata i w kraju i za granicą dalej w pocie czoła pracowali dla dobra i w słusznej sprawie.
„Karierę w MSW w tym czasie robi również Józefa Deptuła. W 1962 r. z dobrym wynikiem ukończyła kurs specjalistyczny Biura „C” Służby Bezpieczeństwa MSW. Bierze aktywny udział w życiu społecznym i partyjnym, w 1966 r. została delegowana do Biura „C” MSW do Grupy specjalnej, gdzie jest jedną z wyróżniających się pracowników. Rodzice Anny Komorowskiej są cenieni przez przełożonych z MSW: wielokrotnie nagradzani różnymi odznaczeniami, dostają kolejne podwyżki.” – takich ludzi nie wyrzuca się ot tak.
Dziadziowie zostali przeznaczeni do walki na wewnętrznym froncie, nie sądzę by w najśmielszych marzeniach wyobrażali sobie jak „rodzynek” im się trafi w postaci Bronka. Bo o aż taką dalekowzroczność nie podejrzewam planistów ze służb, choć i tego nie można wykluczyć. Może już wtedy przeprowadzano pierwsze castingi.
Ale skoro już się Bronek trafił, to grzechem byłoby z okazji nie skorzystać ( więcej w – link ).Nieopisany okres narzeczeństwa i początki małżeństwa to ciekawy obszar eksploracji.
Aż dziw bierze, iż do tej pory choćby Harlequin nie wydał powieści o jakże romantyczno-patriotycznych początkach znajomości Bronka z Anią, czy też raczej Dziadzi z Bronkiem.
„…Pamiętam, jak tata przyjechał na mój pierwszy obóz harcerski. Trafił niefortunnie – kuchnia, w której miałam dyżur, nie odniosła tego dnia szczególnych sukcesów kulinarnych. Tata zauważył, że to sztuka przypalić kompot…(…). Tata pożyczył motorower jednemu z kolegów, który zabrał na niego Bronka, i trochę poszarżowali po lesie. Motorower trzeba było reperować. W ten sposób tata poznał mojego przyszłego męża”.
Główny kierunek exodusu w 1968 r. To Izrael, USA, ale i też Szwecja i Austria. Szczególne znaczenie ma Austria do której jak wieść gminna niesie młodzi Państwo Komorowscy jeździli na wakacje do znajomych. Austria ze względu na szczególne położenie względem bloku państw bloku wschodniego często była pierwszym przystankiem emigrantów, uciekinierów politycznych, zwykłych bandziorów i złodziei, ale też i ostoją wszelkiej maści agentów służb. Choćby tzw. obozy dla uchodźców.
Kto zatem załatwił tak dobrze płatną pracę w Austrii Bronkowi i Annie, iż w jedne wakacje zarobili na mieszkanie ?
Agentura w Austrii oparta w dużej mierze na „byłych” funkcjonariuszach i przestępcach wypłynęła przy okazji zabójstwa min. Dębskiego i „samobójstwach” Baraniny i Saszy. Inka odsiedział swoje i odeszła w milczeniu. A służby posprzątały bałagan i wydaje się, iż jest po ptokach. Do czasu, aż…
A gdy w pośpiechu wkładamy trupa do worka i zawiązujemy go sznurem to musimy się liczyć z tym, iż prędzej czy później albo sznur przegnije, lub jakiś stwór worek przegryzie i trup wypłynie.
„…ojciec Anny Komorowskiej skończył kurs aktywu kierowniczego MBP i na własną prośbę został skierowany do pracy operacyjnej.
„Politycznie wyrobiony. Przyczynił się do rozpracowania kilku spraw”
-czytamy w opinii służbowej Jana Dembowskiego…”
http://jwp-ne.nowyekran.pl/post/3175,ksiezniczka-anna-spadla-z
Siekiera_Motyka said
„Zwrócono mi uwagę, że kilka tygodni temu informacja o pochodzeniu B. Komorowskiego od średniowiecznych hrabiów Korczak-Komorowskich zniknęła ze strony http://www.bronislawkomorowski.pl/moja-rodzina.html.
[Zniknęła cała strona – admin]”
Ale jest kopia z 2010 roku
https://web.archive.org/web/20100723154407/http://bronislawkomorowski.pl/moja-rodzina.html
Moje korzenie
Mają początek jeszcze w średniowieczu. Wiadomo, że jeden z Komorowskich zginął w bitwie nad Worsklą walcząc u boku księcia Witolda, a więc w 1399 roku.
Dobra ziemskie Komorowskich znajdowały się w Polsce i na Litwie, ale gałąź rodu, z której ja się wywodzę, od początków XVIII wieku jest związana z Litwą, z Kowaliszkami na Kowieńszczyźnie. Zawsze, jak mam okazję, podkreślam, że jestem Polakiem z Litwy Kowieńskiej, a nie Wileńskiej.
W Kowaliszkach stał drewniano-murowany dwór (dwa salony, pokój bilardowy, biblioteka, jadalnia, pokoje gościnne), siedziba rodowa moich dziadków i pradziadków oraz miejsce, w którym wychowali się mój ojciec i stryj. W innych mniej lub bardziej okazałych rozsianych na Kowieńszczyźnie i Wileńszczyźnie majątkach takich jak: Gikanie, Skrobiszki, Radkuny, Syrutyszki mieszkali noszący to samo nazwisko krewni.
I tam na pobliskim cmentarzu w Rakiszkach znajdowały się groby rodzinne kilku pokoleń Komorowskich. Dopiero bolszewicy zmusili nas do opuszczenia rodowych siedzib. W ostatnich wiekach nie była to rodzina arystokratyczna szczególnie zamożna, a raczej taka typowo ziemiańska, która częściej brała od historii w skórę, niż korzystała ze splendorów.
Pradziadkowie – Zygmunt i Eliza z Romerów Komorowscy
To do nich przed pierwszą wojną światową należał majątek Kowaliszki, jak również fabryka cukierków i pierników„Delice” cieszących się na rynku dużym powodzeniem. Pradziadek był uosobieniem cnót pozytywistycznych, ale jednocześnie kochał poezję i literaturę, czego dowodem była jego licząca 14 000 tomów biblioteka.
Dziadek Juliusz Komorowski (1893 – 1982)
ożeniony z Magdaleną z Gorskich (1900 – 1989), „żołnierz, myśliwy i gospodarz”, w czasie I wojny światowej służył w armii carskiej, a po wybuchu rewolucji październikowej został piratem. Wraz z kompanami porwał statek „Kniaź Andriej Bogolubskij” i woził nim Wołgą żywność z południa na głodującą północ, a z północy uciekinierów na południe. Strzelali się z białymi i z czerwonymi. Członek POW. Aresztowany . Do 1920 roku był zakładnikiem w rekach bolszewickich, siedział w więzieniu w Smoleńsku. Potem wrócił do Kowaliszek i do gospodarki, kiedy zaś wybuchła II wojna światowa został żołnierzem wileńskiej AK (ps. „Orawa”). Po wojnie z trudem utrzymywał rodzinę podejmując się różnych prac. M.in. był nocnym stróżem na budowie, palaczem w jednostce wojskowej i hodowcą norek.To dziadek pokazywał mi portrety rodzinne, które przez lata leżały schowane w jego tapczanie. Od czasu do czasu otwierał tapczan i wyciągał portret po portrecie tłumacząc mi, kto jest kto. Dzisiaj te portrety stanowią ozdobę mojego salonu.
Lucjusz said
On chroni wszystkich skurwysynów, chui UBeckich, SBeckich, WSI, wszystkie kurwy ze służb specjalnych, dlatego, że oni są wojska rosyjskie na razie tu nie wkroczą.
A przydałoby się zrobić przez Rosjan czystkę, zaprowadzić porządek, ład i… demokrację, czyli normalność. Sam bym im podrzynał gardła z zimną krwią.
aaaaaaaaaaaaaa said
@13
….oni jeszcze nie są świadomi albo nie dociera do nich ,że wybuch jakiejkolwiek wojny na terenie Polski to będzie wpierw czystka zdrajców ,a dopiero potem wojna z ewentualnym wrogiem ………..przynajmniej innych priorytetów nie biorę pod uwagę……
….i podejrzewam, w tym podejściu nie jestem osamotniony ….
re1truth2 said
Stare, nie analizowałem – cytuję „Ciocia Bronisława Komorowskiego (dokładnie siostra jego babki) – Helena Wołłowicz herbu Bogoria, łączniczka i sanitariuszka kompanii K1 pułku „Baszta” AK, tym, między innymi, zasłynęła w Powstaniu Warszawskim, że w ostatniej niemal chwili wyprowadziła rannego dowódcę 7 drużyny 2 plutonu tej samej kompanii, w tym samym pułku – Rajmunda Kaczyńskiego – ojca sławnych bliźniąt, z budynku, który za chwilę został doszczętnie zbombardowany, a następnie opatrzyła mu mocno naderwany kciuk dłoni, chroniąc go powtórnie przed śmiercią od gangreny tym razem. Nie jedyny to ślad więzów łączących Komorowskich herbu Korczak, z Kaczyńskimi herbu Pomian. Toteż to, co piszę o Bronisławie Komorowskim, nie oznacza bynajmniej optowania za Jarosławem Kaczyńskim. Od dawna twierdzę, że główna różnica pomiędzy PO i PiS polega na przystojności ich przywódców.
*)Andrzej Hennel, Kandydat herbu Korczak, POLITYKA nr 24/2010 – prowadzi jego witrynę na http://www.geni.com/people/Juliusz-Komorowski/6000000003499816880
**) http://www.bronislawkomorowski.pl” – źródło http://jajakobyly.bloog.pl/id,6033715,title,WYBORY-PREZYDENCKIE-2010,index.html?smoybbtticaid=614b4a
aa said
co za pierdoly- co to kogo obchodzi ? czy to wazne czy jakis tam pra byl jakim tam carskim urzedasem albo donosicielem lub innym lajdusem i dostal tzw szlachectwo. co to ma za zwiazek z nastepnymi pokoleniami? ale ta polska bzura-jakby policzyc co tez tam mnieli przed wojna to by wyszlo ze Polska przedwojenna byla conajmiej od Atlantyku do Uralu. I teraz sie dziwicie ze jakis parchaty zydek co miat stragan zadluzony na Nalewkach teraz zyczy sobie „odszkodowanie” za palac przy Nowym Swiecie??? Rowniez ta swinia pedalska angielska-taki tlusy piosenkarzyna-wylecialo mi z glowy jego gowniane przezwisko-tez dostal od starej kretynki tzw. Szlachectwo i co czy cos to zmienia ze jest gownianym pedalem. Zaslugi czlowieka to co sam zrobil-dobre mysli,slowa i czyny a nie nazwisko. Kulczyk zmieni na hr Kulczynski i co swinia bedzie psem????… Ale coz Polacy sa chorzy na te bzdury co drugi to hrabia tylko ze sloma wylazi z buciorow
Skoro Szczynukowicz-Komorowski chwalił się swym „szlachectwem”, no to wzięto je pod lupę.
Co w tym dziwnego?
Czy to myśmy z tym „szlachectwem” zaczęli? Myśmy je światu ogłosili?
O co Panu chodzi?
Admin
Mordka Rosenzweig said
re 16
Szanowny pan Aa,
Ja pan Mordka logicznie wniskuje, sze pan jest tesz bardzo zdenerwowany ta cala sytuacja.
Pyta sie pan co to ma wspulnego, sze prezydent albo marszalek sejmu klamal.
To pytanie jest niepotszebne bo pan Mordka tesz uwasza sze to dobsze sze prezydent klamie.
Ja pan Mordka teoretycznie sie tesz zgadza z szanowny pan, sze oklamywanie gojuw to jest zaleta.
Niech pan sobie wyobrazi, sze Polaki beda mialy prezydenta, ktury nie klamie, i co wtedy?
Tragedia, nieprawdasz?
MatkaPolka said
POLSKA AFERALNA – AFERY POLSKICH JELIT
Idą wybory – Przyjrzyjmy się żydowskim przestępcom na polskiej scenie politycznej.
Przyjrzyjmy się aferom tzw. Polskich Jelit
W świetle obowiązującego prawa każda z wymienionych afer jest przestępstwem kryminalnym, a ponieważ została popełniona przez polityków, a więc de nomie stróżów prawa i sprawiedliwości, ustawodawców prawodawców tym większa powinna być kara – za każdą z afer kara śmierci.
Na czele jednak wszystkich afer należy wymienić przestępstwo wyborcze i fałszowanie wyborów, bo właśnie to daje tym przestępcom uzasadnienie do reprezentowania – tak jest w ich przynajmniej mniemaniu.
Przyjrzyjmy się
Afery PiS-u
Afery PO
I nie pomylmy się PO i PiS to ta sama partia – ŻGPZPRiZ – Żydo -Germańska Polskojęzyczna Zjednoczona Partia Renegatów i Złodziei.
Wielu ludzi myśli, ze jest różnica miedzy PO a PiS – różnicy nie ma. Retoryka Polityczna PiS-u często trafia bardziej do przekonania – pozorując patriotyzm, polskość, interes narodowy.
Ponieważ kłamstwo jest” lepsze” i większe niż kłamstwo brutali z PO tym większa wina PiS-u
Celem PiS-u jest zagospodarowanie narodowego elektoratu, a metoda PO jest fizyczna naga przemoc.
Ale po kolei
Przypomnijmy cały czas aktualny tekst Andrzeja Leppera
Andrzej Lepper został zamordowany, bo ośmielił się mówić prawdę. Z początkowego „zadymiarza” organizatora spontanicznych akcji sprzeciwu przeciw bezczelnym oszustwom wyrósł na wielkiego lidera i mowcę dorównującemu angielskiemu narodowcowi Nigel Farage
PO PIS WIECZNIE ŻYWY
Mimo toczonej od 5 lat pozornej wojny PO z PiS, kolejny czołowy polityk PiS Paweł Kowal przyznał, że partia Kaczyńskiego wcale nie odeszła na dobre od pomysłu koalicji z Platformą! Potwierdza to tezę mówiącą o tym, że spór między tymi partiami jest pozorny i obliczony jedynie na zawłaszczenie sceny politycznej przez obóz liberałów, do którego i PO i PiS należą! Ci, którzy łudzą się, że PO i PiS to co innego niech przypomną sobie historię.
W 1990 Kaczyński i Tusk razem współtworzyli Porozumienie Centrum, które miało być zapleczem politycznym Lecha Wałęsy. Przypominam też, że po tym, jak ten dziś ściśle związany z PO polityk został prezydentem, kluczowe funkcje w jego kancelarii, w tym tą najważniejszą – jej szefa objęli Lech i Jarosław Kaczyńscy. W PC wiele lat, już po opuszczeniu partii przez gdańskich liberałów działa również czołowa postać Platformy minister Julia Pitera!
Pamiętajmy również, że w latach 1997-2001 Polską rządziła koalicja AWS/UW czyli de facto PO, PiS i demokratów.pl. A w samym AWS spotkali się dzisiejsi kandydaci na prezydenta! Tak było! Obok siebie w sejmowych ławach Akcji siedzieli Komorowski i Kaczyński. Razem wspierali też rząd Jerzego Buzka (dziś PO), w którym ministrami byli Komorowski, Lech Kaczyński i Leszek Balcerowicz! Oni razem odpowiadają za gigantyczne przekręty, jakie w tamtym czasie obecne były przy prywatyzacji PZU, razem ponoszą winę za pacyfikację protestów chłopskich, razem doprowadzili do zapaści służbę zdrowia, oświatę i system emerytalny.
Po 2001, gdy te dwa środowiska zaczęły działać już pod aktualnymi nazwami, PO i PiS zawsze się wspierały. Partie te razem wystartowały w wyborach samorządowych w 2002 i razem po cichu współrządziły z millerowskim SLD. Ta koalicja PO/PiS/SLD/PSL wysłała wojska do Iraku i Afganistanu, przyjęła skrajnie niekorzystne warunki wejścia do Unii oraz przyklepywała kolejne prywatyzacje majątku narodowego, które nie uwzględniały interesu społecznego.
W 2005 PO i PiS stwierdziły, że aby jeszcze mocniej i skuteczniej działać muszą udawać, że się kłócą, że są dla siebie alternatywą i ten kuriozalny medialny spektakl trwa do dziś! Faktycznie obie partie dogadują w zaciszu gabinetów dalsze działania na rzecz okradania społeczeństwa. I nie dajmy się zwieść tym pięknym hasełkom, jakie kandydaci PO i PiS wypisali na swoich sztandarach. Obie wizje Polski oznaczają to samo i obie są nie do zaakceptowania dla każdego, komu leży na sercu los naszego kraju!
AFERY KACZYŃSKICH – FOZZ, Telegraf, Art – B, Oscylator, Fundacja „S”
http://astral-projection.blog.onet.pl/Afery-Kaczynskich-FOZZ-Telegra,2,ID420826462,n
(…)szokujące fakty o Kaczyńskich – kim są, co dobrego zrobili, dla Izraela oczywiście, i jak sprzedali naszą Ojczyznę za judaszowe srebrniki?
Cyt. „Lech Kaczyński osiągnął drugi po prezydencie Kwaśniewskim wynik zaufania w sondażach ośrodków badania opinii publicznej. Ufa mu już około 70 proc. Respondentów. Zdołał prześcignąć nawet ulubieńca emerytek – Jacka Kuronia.
Skąd się wziął ów wytrysk sympatii i zaufania do Lecha Kaczyńskiego? Ludzie mają kiepską pamięć, a media w większości bezkrytycznie wspierają Kaczyńskiego.
CZYTAJ DALEJ
8 minut, które zabiło Andrzeja Leppera
MatkaPolka said
MatkaPolka said
Afery PO 0-748 – I kadencja rządów
http://markd.pl/afery-po-0-748-i-kadencja-rzadow
Afery PO (cz.1 II kadencji – 749:1499)
http://markd.pl/afery-po-cz-1-ii-kadencji-7491499
MatkaPolka said
Afery PO (II kadencja cz.2 od 1500 do 1799)
http://markd.pl/afery-po-ii-kadencja-cz-ii-od-1500-do-1799
Afery PO (II kadencja cz.3 od 1800)
http://markd.pl/afery-po-ii-kadencja-cz-3-od-1800
MatkaPolka said
Cz. I – Pytania A. Ściosa do kandydata B. Komorowskiego
2015-03-15 21:33
http://naszeblogi.pl/53386-cz-i-pytania-sciosa-do-kandydata-b-komorowskiego
Trudno doszukać się w polskim życiu politycznym ostatniego ćwierćwiecza postaci, co do której życiorysu nagromadziłoby się tyle pytań i wątpliwości co w stosunku do Bronisława Komorowskiego. Nie rozwiewa wątpliwości sam bohater tego artykułu ponieważ z uporem maniaka unika odpowiedzi na podstawowe pytania dotyczące jego biografii politycznej.
Nie pomagają w tym i media sprzyjające obecnie rządzącym, które roztoczyły nad obecnym prezydentem szczególny parasol dzięki czemu opinia publiczna (w tym i jego wyborcy) w ogromnej większości nie wiedzą kim jest ich kandydat i ich prezydent. „Rubaszny gajowy”, „konserwatysta” to pierwsze skojarzenia nt. człowieka, który właśnie kończy pierwszą kadencję na stanowisku prezydenta RP a więc średniej wielkości kraju w Europie.
Tymczasem nielicznym tylko znane są takie wątki z jego życiorysu jak związki z nieistniejącymi już Wojskowymi Służbami Informacyjnymi, na temat działalności których kompleksowe opracowanie historyczne (pomijając Raport z likwidacji WSI oraz uzupełnienie nr 1 czyli tzw aneks) dopiero przed nami. Nie od rzeczy będzie wspomnieć, że historia WSI to historia III RP – historia aferalna, raczej negatywna. Nie ukrywali tego nawet szefowie tej formacji jak np. gen Tadeusz Rusak. Formacji, dodajmy, która w zwartym i nienaruszonym niemal szyku przeszła z PRL do III RP powstając z połączenia Wojskowej Służby Wewnętrznej (kontrwywiad wojskowy, wojskowa policja wenętrzna) oraz Zarządu II Sztabu Generalnego LWP (wywiad wojskowy).
Do dziś obecny prezydent nie rozliczył się przed opinią publiczną ze swoich kontaktów z tą formacją, z pewnych działań które mogły ułatwić tej formacji (i organizacjom z nią powiązanym lub z niej się wywodzącym) działanie na niekorzyść państwa polskiego.
Tak jak nie rozliczył się ze swojej roli w tzw. aferze marszałkowej gdzie zarzuca mu się chęć uzyskania drogą bezprawną dostępu do tzw Aneksu do Raportu z likwidacji WSI będącego dokumentem tajnym. Co ciekawe sam Bronisław Komorowski uważał, nie wiedzieć dlaczego, że dokument ten jest wymierzony bezpośrednio w jego osobę.
5 lat temu, przed wyborami prezydenckimi 2010 roku znany bloger Aleksander Ścios, który na salonie24 oraz swoim blogu opisywał działalność i powiązania obecnego prezydenta z WSI zadał wówczas kandydatowi Bronisławowi Komorowskiemu 50 pytań, które zapewne trafiły do adresata i drogą elektroniczną i zostały mu wręczone osobiście. Pytania te nie doczekały się odpowiedzi z jego strony, jednakże, co jeszcze ciekawsze, pytania te nie wywołały należytego zainteresowania w mediach prawicowych oraz w sztabie wyborczym kandydata opozycji na urząd prezydenta RP Jarosława Kaczyńskiego.
Jeżeli można zrozumieć Bronisława Komorowskiego, który niechętnie chciał odpowiadać na niewygodne sobie pytania to już trudno zrozumieć jego kontrkandydata. Jeszcze trudniej zrozumieć dlaczego po wyborach 2010 roku opozycja nie podjęła „tropu” wskazanego przez Ściosa i nie uświadamiała Polakom kim jest ich prezydent. Pogrążyła tym samym w letargu nie tylko swoich wyborców ale generalnie społeczeństwo, które ma dość mgliste wyobrażenie o drodze politycznej obecnego prezydenta RP.
Ponieważ pytania te pozostały aktualne, powtarzamy je znowu i kierujemy do Bronisława Komorowskiego i jego sztabu, ale także do jego głównego kontrkandydata, od którego oczekujemy, że je swojemu rywalowi zada. Nie ma przeszkód żeby zadawali je inni kandydaci czy po prostu obywatele.
Przecież „…w demokracji nie ma świętych krów ”, prawda Panie prezydencie Bronisławie Komorowski ?
To startujemy…
Czytelników proszę o przekazywanie tych pytać dalej i nękanie nimi zarówno Bronisława Komorowskiego jak i pozostałych kandydatów, którzy powinni mu je zadać.
1. W jakich okolicznościach podczas internowania w roku 1982 Bronisław Komorowski poznał późniejszego współpracownika WSI o pseudonimie „Tomaszewski”(stomatolog leczący internowanych) i jak długo trwała ta znajomość?
2. Czy prawdą jest, że w latach 1991-92, gdy był wiceministrem ON B. Komorowski powierzył WS „Tomaszewski” dużą kwotę pieniędzy (260 tys.DM), aby ten wpłacił je do tzw. „Banku Palucha” za pośrednictwem płk. Janusza Rudzińskiego i skąd pochodziły środki przeznaczone na tę lokatę?
3. Czy odzyskaniem tych pieniędzy, za pośrednictwem WS „Tomaszewski” zajmował się Kontrwywiad WSI? (Raport w Weryfikacji WSI str.77 i nast.)
4. Czy prawdą jest, że będąc wiceministrem ON, po pierwszej turze wyborów prezydenckich w roku 1990 informował Krzysztofa Wyszkowskiego, że otrzymał od WSW szczegółowe informacje w sprawie zawartości tzw. „czarnej teczki” Stana Tymińskiego – czyli dokumentów potwierdzających współpracę Lecha Wałęsy z SB?
Jakiego rodzaju informacje otrzymał wówczas od służb wojskowych?
5. Na czyją prośbę lub polecenie działał w roku 1992, gdy zwrócił się do dr. Andrzeja Grajewskiego (późniejszego szefa Kolegium IPN) z propozycją, by ten podjął się opracowywania na rzecz WSI analiz na temat zewnętrznych zagrożeń państwa?
Jak wynika z Raportu z Weryfikacji WSI, oficerowie tej służby zamierzali wykorzystać Grajewskiego także do typowania i werbunku dziennikarzy.
6. Z jakich powodów na początku lat 90 zdecydowano o wynajęciu przez Departament Wychowania MON (podległy wiceministrowi Komorowskiemu) budynku przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie na salon sprzedaży mercedesów firmy Sobiesława Zasady oraz o zakupie samochodów tej marki na potrzeby armii?
Transakcję nadzorował gen. Adam Tylus, który po otrzymaniu szlifów generalskich odszedł z wojska i został dyrektorem biura obsługi zamówień publicznych i specjalnych w firmie Sobiesław Zasada Centrum S.A.. Firma ta współpracowała z Fundacją Pro Civili. W dokumentach informacyjnych Fundacji „Pro Civili” z 1998 roku, podpisanych przez Krzysztofa Werelicha wymienia się wśród dostawców różnych towarów firmy Sobiesław Zasada Centrum SA., Volvo Poland i Pati Soft sp. z o.o., a wśród „odbiorców strategicznych” Ministerstwo Obrony Narodowej. Następnie Tylus został zastępcą prezesa firmy Ster-Projekt i Ster-Projekt Technologie C4I, zajmującej się projektowaniem i wdrażaniem systemów dowodzenia i kierowania, przeznaczonych dla wojska. Jednocześnie był stałym doradcą sejmowej Komisji Obrony Narodowej, której przewodniczył Bronisław Komorowski. Jak informowała prasa „zdaniem Bronisława Komorowskiego, przewodniczącego komisji, regulamin Sejmu nie zabrania być doradcą osobie, która zasiada w zarządzie firmy, oferującej wojsku sprzęt i usługi.”
7. Co zdecydowało o zatrudnieniu gen. Adama Tylusa jako doradcy w gabinecie politycznym ministra MON Komorowskiego oraz powierzeniu mu roli stałego doradcy sejmowej Komisji Obrony Narodowej, której przewodniczył Bronisław Komorowski?
8. Co zdecydowało, że w roku 1991 awansował byłego szefa Zarządu WSW WOPK płk. Lucjana Jaworskiego na stanowisko szefa Kontrwywiadu Wojskowego?
W latach 80. płk. Jaworski, odznaczał się szczególną gorliwością w zwalczaniu opozycji, niszczył prasę podziemną, ścigał współpracujących z opozycją filmowców, tropił „obce pochodzenie” członków opozycji, zakładał podsłuchy, werbował agenturę. To na skutek jego działań w więzieniu znalazła się min. Hanna Rozwadowska, kierująca logistyką „Wiadomości”. Po nominacji na szefa KW, płk. Jaworski w latach 1991-93 prowadził działania operacyjne, skierowane przeciwko środowiskom opozycji niepodległościowej oraz przeciwko rządowi Jana Olszewskiego. Nadzorował również SOR „Szpak” – dotyczącą rozpracowania Radosława Sikorskiego.
9. Czy w latach 1990 – 93, jako wiceminister ON odpowiedzialny za nadzór nad kontrwywiadem wojskowym wiedział o działaniach płk. Jaworskiego w ramach SOR „Szpak” dotyczącą Radosława Sikorskiego oraz o działaniach operacyjnych podejmowanych przez WSI przeciwko środowiskom opozycji niepodległościowej?
10. Czy będąc ministrem ON w roku 2001 znał właściciela firmy Auto-Hit Krzysztofa Strykiera – dealera Fiata z Tychów, dzierżawcę wilii położonej w miejscowości Władysławów 24 km od Janowa Lubelskiego i czy przez wiele lat bywał na polowaniach w tej miejscowości wraz z rodziną i znajomymi?
11. Czy prawdą jest, że za czasu ministrowania Komorowskiego, MON zakupiło 48 samochodów Fiatów Seicento od firmy Fiat Auto Poland z przeznaczeniem dla Żandarmerii Wojskowej oraz 10 Fiatów bezpośrednio od firmy Auto-Hit ?
12. Jaka była przyczyna usunięcia ze stanowiska dyrektora Departamentu Nauki i Szkolnictwa Wojskowego MON Krzysztofa Borowiaka w roku 2001 i czy fakt ten ma związek z rozpoczęciem (w budynkach Wojskowej Akademii Technicznej) działalności prywatnej Szkoły Wyższej Warszawskiej, założonej przez Fundację Rozwoju Edukacji i Techniki, która okazała się biznesem kierowanym przez oficerów WSI.
(Raport z Weryfikacji WSI rozdział 10. „Działalność oficerów WSI w Wojskowej Akademii Technicznej”)
13. Czy prawdą jest, że w 2001 roku dyrektor Krzysztof Borowiak zwracał uwagę ministrowi Komorowskiemu na kryminogenną prywatyzację WAT, dokonywaną rękoma członków władz tej uczelni, na co Komorowski miał nie reagować?
14 .Jaki przebieg miała i czym się zakończyła reforma szkolnictwa wojskowego, dokonywana pod kierunkiem protegowanego ministra Komorowskiego, radcy w jego gabinecie – gen. Bogusława Smólskiego?
15. Czy prawdą jest, że zlecił Wojskowym Służbom Informacyjnym prowadzenie działań operacyjnych wobec R.Szeremietiewa i Z. Farmusa? (Życie Warszawy” -07.05.2004.-. – „Zleciłem WSI objęcie działaniami Zbigniewa F. (asystenta wiceministra) i Romualda Sz. – mówi były szef MON Komorowski.) i jakie były racjonalne powody podjęcia tej decyzji?
16. Z jakich przyczyn, w roku 2001 po zdymisjonowaniu Romualda Szeremietiewa posadę stracił płk Janusz Zwoliński dyrektor Departamentu Zaopatrywania Sił Zbrojnych MON, któremu bezpośrednio podlegała kontrola nad przetargami, a na stanowisku tym zastąpił go oficer szkolony w Moskwie płk Paweł Nowak – protegowany Komorowskiego?
17. Co zdecydowało że, po nominacji płk. Nowaka podjęto natychmiast procedurę przetargową na zakup transportera kołowego (KTO) i rakiety przeciwpancernej, choć wcześniej minister Komorowski nie chciał wyrazić zgody na przetarg?
W roku 2004 oskarżono Nowaka i jego podwładnych o spowodowanie niemal 10 mln zł szkody, w związku z tzw. „aferą bakszyszową”. Sąd Okręgowy uniewinnił wszystkich podsądnych, nie dopatrując się w ich działaniach przestępstwa. W roku 2007 Sąd Najwyższy uchylił wyrok uniewinniający Nowaka z zarzutów w sprawie nieprawidłowości przy realizacji umowy na pociski przeciwpancerne dla polskiej armii. Gen. Nowak ma też zarzuty w śledztwie w sprawie nieprawidłowości przy zakupie kołowego transportera opancerzonego. Wojskowa prokuratura zarzucała mu niedopełnienie obowiązków lub przekroczenie uprawnień.
18. W jaki sposób, podpisując w 2001 roku umowę zakupu wojskowych samolotów transportowych CASA (za 211 mln. dolarów) od hiszpańskiego koncernu EADS zabezpieczył kwestię serwisowania tych maszyn w Polsce?
W zamian za zamówienie spółki EADS CASA i Avia System Group kupiły wówczas większościowy pakiet PZL Warszawa-Okęcie. Miało tam powstać centrum serwisowe dla samolotów. Centrum to nigdy nie powstało, a samoloty musiały wszystkie przeglądy i naprawy przechodzić w Hiszpanii, co zwiększało koszty eksploatacji i ryzyko użytkowania maszyn. 25.02.2008 r., po katastrofie CASY (w której zginęło 20 oficerów WP) Prokuratura Wojskowa wszczęła śledztwo, w trakcie którego badano czy nie doszło do korupcji przy zakupie samolotów oraz kwestie związane z wyborem dostawcy, zawarciem umowy i jej aneksowaniem.
Jak zakończyło się śledztwo w tej sprawie?
19. Dlaczego zakupu samolotów CASA dokonano bez zastosowania procedury przetargowej ?
20. Czy prawdą jest, że w roku 2001, gdy był ministrem ON doszło do największej zapaści finansowej w wojsku polskim po 1989 roku?
21. Czy prawdą jest, że to wówczas wydatki majątkowe wynosiły 9,5% budżetu MON, zabrakło pieniędzy na żołd dla żołnierzy, kolejka kadry oficerskiej czekającej na mieszkanie wzrosła do 17 tys. osób., a eksport uzbrojenia spadł do 20 mln dolarów rocznie?
22. Czy prawdą jest, że w roku 2001 kwota 89 mln złotych, przeznaczona na zakontraktowanie nowoczesnych systemów bezpiecznego lądowania, z powodu kłopotów z negocjowaniem offsetu została niewykorzystana i zwrócona do państwowej kasy, a tym samym nie zrealizowano umowy offsetowej i nie wykonano zobowiązań wobec NATO?
23. Czy we wrześniu 2001 roku podjął decyzję o przekazaniu kwoty 50 mln zł na rzecz jednej z nowo powstałych spółek, z przeznaczeniem na zakup amfibii dla wojsk lądowych?
Jakiej spółce zostały przekazane te fundusze i czy zostały zwrócone wojsku?
Od kiedy spółka ta istniała na rynku i jakie miała doświadczenie na rynku związanym z zaopatrywaniem wojska w skomplikowany sprzęt, jakim jest amfibia?
Jakie zabezpieczenia finansowe przedstawiała ta spółka?
24. Z jaki przyczyn, w ostatnich dniach urzędowania na stanowisku ministra ON w październiku 2001 r. wydał rozporządzenie o drastycznym obniżeniu zarobków żołnierzy jednostki GROM (miesiąc po atakach terrorystycznych na Nowy Jork i Waszyngton) ?
Na skutej tej decyzji, w lutym 2003 r. odeszło z GROM 40 doskonale wyszkolonych żołnierzy (połowa składu jednostki). Koszt wyszkolenia jednego komandosa z tej jednostki to dwa miliony złotych. Osiągnięcie takiego poziomu wyszkolenia zajmuje 5 – 6 lat. Na emeryturę odeszli wówczas żołnierze w wieku 34 – 38 lat.
25. Jakie były koszty tej decyzji dla budżetu MON i czy miała ona związek z naciskami generałów ze Sztabu Generalnego WP?
26. Dlaczego w roku 2001 nie unieważnił decyzji poprzedniego ministra ON o sprzedaży gruntów Wojskowego Instytutu Medycznego do firmy Euro-Medical Lilianny Wejchert (byłej żony współwłaściciela ITI) – choć wskazywano na szkodliwość tej decyzji?
W 2007 roku „Gazeta Polska” pisała: „w wyprowadzeniu gruntu do Euro-Medicalu brał udział jego[Komorowskiego] zaufany człowiek, wieloletni pracownik Agencji Mienia Wojskowego Krzysztof B. – szef kampanii Komorowskiego do parlamentu w 2001. Według dokumentów, do których dotarła „GP”, B. przejmował w imieniu AMW działkę przy ul. Szaserów w Warszawie od Stołecznego Zarządu Infrastruktury MON.”
27. Jakie związki łączyły Komorowskiego z Krzysztofem Bucholskim, radnym Platformy Obywatelskiej w warszawskiej Białołęce, szefem kampanii parlamentarnej Komorowskiego w roku 2001, a następnie szefem warszawskiego oddziału Agencji Mienia Wojskowego, aresztowanym w lutym 2007 pod zarzutem korupcji?
W sprawie zatrzymano 17 osób: urzędników AMW, w tym Bucholskiego, oraz przedsiębiorców. Wszyscy otrzymali zarzut udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, a Bucholski ponadto o jej kierowanie
28. Czy zna płk. Henryka D – byłego logistyka w 3. Warszawskiej Brygadzie Rakietowej, oskarżonego w roku 2002 przez Prokuraturę Wojskową o korupcję, jaka miała miejsce w jednostce wojskowej na Bemowie i z tego powodu wydalonego z wojska ?
29. Czy to z poręczenia Komorowskiego Henryk D. – jeden z głównych podejrzanych w aferze korupcyjnej w AMW w 2007 roku został dyrektorem terenowego oddziału Agencji Mienia Wojskowego w Warszawie?
30. Czy wiedział, że w 2004 roku płk. Aleksander L. przedstawiając się jako rzecznik prywatnych interesów Bronisława Komorowskiego oferował dziennikarzowi Leszkowi Misiakowi informacje o wypadku syna Komorowskiego Piotra, potrąconego w Warszawie przez auto znanego biznesmena? Czy jest mu wiadome: skąd Aleksander L. posiadał szczegółową wiedzę o kulisach zdarzenia, skoro nie informowały o nim media?
31. Skąd posiadał niejawną wiedzę na temat procesu tworzenia nowych służb Wywiadu i Kontrwywiadu Wojskowego, gdy w wypowiedzi dla „Trybuny” w dniu 02.02.2007 roku stwierdził: „Poza tym tam się ciągle odbywa nabór nowych ludzi. Częściowo są to pewnie agenci ze starych służb. A reszta to pewnie studenci, harcerze itp. Zanim te służby będą w stanie działać skutecznie, upłynie 10, 15, a może 20 lat” ?
Twierdzenie to jest zbieżne z tezą zawartą w sporządzonym rok później tzw. raporcie płk. Grzegorza Reszki, o którym informowały media w dniu 20.02.2008 roku. Przekaz ten zawierał uwagę: „w SKW zatrudnieni zostali też dawni harcerze i działacze partii, z którymi związany był Macierewicz.”
32. Czy prawdą jest, że we wrześniu 2007 roku spotkał się z Jerzym G. – byłym oficerem WSI, obecnie prezesem warszawskiej spółki zajmującej się systemami telekomunikacyjnymi?
Czy Jerzy G oferował mu zakup aneksu do raportu i czy jest mu wiadome, że rozmówca nagrał treść tej rozmowy?
Jak podaje Leszek Szymowski w artykule „Polityczna prowokacja” – „Najwyższy Czas” nr.25 (966) z 20 czerwca 2009r: „ ABW wszczęła przeciwko Jerzemu G. śledztwo dotyczące jego udziału w nielegalnym handlu bronią oraz przeszukała jego mieszkanie i biuro, poszukując nagrania rozmowy z Komorowskim. Ponieważ nagrania nie znaleziono, sprawa stanęła w miejscu”.
33. Dlaczego, w październiku 2007 roku, mając możliwość złożenia wyjaśnień i ustosunkowania się do treści aneksu odmówił stawienia się przed Komisją Weryfikacyjną WSI ?
34. Czy spotykając się z płk. Aleksandrem L. miał wiedzę, że ten były szef kontrwywiadu WSW jest rozpracowywany przez ABW na okoliczność kontaktów z wywiadem rosyjskim?
35. Dlaczego przez ponad dwa tygodnie ukrywał fakt spotkań z oficerami byłej WSI, którzy ofiarowali mu zdobycie i dostarczenie tajnego aneksu do raportu o WSI?
36. Dlaczego natychmiast nie powiadomił organów ścigania lub którejś ze służb specjalnych, choć oficerowie ci mieli mu też oferować dowody na domniemaną korupcję w komisji weryfikacyjnej?
Zgodnie z art. 304 § 2 k.p.k.: „Instytucje państwowe i samorządowe, które w związku ze swą działalnością dowiedziały się o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu, są obowiązane niezwłocznie zawiadomić o tym prokuratora lub Policję (…)”.
37. Dlaczego, pełniąc obowiązki marszałka Sejmu przystał na propozycję płk. Aleksandra L. nielegalnego uzyskania informacji stanowiących tajemnicę państwową i umówił się z nim w kwestii dalszych kontaktów?
W dniu 27.07.2008r., składając zeznania w Prokuraturze Krajowej w Warszawie w sprawie sygnatura akt PR-IV-X-Ds. 26/07 Bronisław Komorowski pod rygorem odpowiedzialności karnej zeznał: „Ja wyraziłem wstępnie zainteresowanie jego propozycją. Umówiliśmy się, że on odezwie się, gdy będzie miał możliwość dotarcia do tych dokumentów”.
Tym samym – pod pozorem zdobycia dowodów popełnienia przestępstwa przekroczył swoje uprawnienia i mógł naruszyć normę art. 231 § 1 kk, zastępując powołane do tego służby i organy państwowe, takie jak prokuratura lub Policja. Mógł także nakłaniać do popełnienia przestępstwa z art. 265 § 1 kk (gdyż dalsza część aneksu do raportu o WSI miała dopiero zostać zdobyta przez płk. Aleksandra L. i mu przekazana), działając przy tym na szkodę interesu publicznego, jaką spowodowałoby ujawnienie tajemnicy państwowej, czym mógł wyczerpać znamiona art. 18 § 1 i 2 kk.
38. Z jakimi jeszcze oficerami WSW/WSI (poza płk. Aleksandrem L. i płk. Leszkiem Tobiaszem) spotykał się w okresie od października do grudnia 2007 roku?
MatkaPolka said
Pytania do kandydata Bronisława Komorowskiego – cz. II
2015-04-14 20:43
http://naszeblogi.pl/54032-pytania-do-kandydata-bronislawa-komorowskiego-cz-ii
Zdanie „…w demokracji nie ma świętych krów” zostało wypowiedziane przez człowieka, który traktowany jest właśnie jak święta krowa, którego liczne nie wyjaśnione epizody w życiorysie nie są przedmiotem zainteresowania mediów i który został otoczony przez swoje środowisko oraz sprzyjające media parasolem ochronnym. Parasolem, który przez ostatnie 5 lat (ale nie tylko) pozwolił Bronisławowi Komorowskiemu uniknąć odpowiedzi na pytania dotyczące jego życiorysu.
Nie dziwi brak zainteresowania w mediach prorządowych, sprzyjających obecnemu układowi. Zdumiewa już jednak niemal bierność konkurencji politycznej (zwłaszcza PiS i Andrzeja Dudy) w drążeniu biografii obecnego lokatora Belwederu, która aż roi się od niejasnych wątków. Nie bez znaczenia jest tu i fakt, że zaplecze B. Komorowskiego do perfekcji opanowało umiejętność unikania trudnych pytań przez nieorganizowanie konferencji prasowych Prezydenta.
Może jednak jest tak, że moja ocena B. Komorowskiego jest niesprawiedliwa i poniższe pytania wkrótce doczekają się odpowiedzi. Może Prezydent czekał aż obywatele czy dziennikarze je zadadzą a on będzie mógł z właściwą sobie swadą udzielić odpowiedzi.
Zatem nie przedłużajmy bo pytań jest dużo, okres kampanii to jeszcze niespełna miesiąc czasu a B. Komorowski w natłoku obowiązków musi jeszcze znaleźć czas aby na nie odpowiedzieć…:)
I. KWESTIE SPOŁECZNO-GOSPODARCZE
1. Jakie kroki poczynił Bronisław Komorowski w 2010 roku już jako urzędujący Prezydent RP w celu zapobieżenia pogłębieniu uzależnienia energetycznego od Federacji Rosyjskiej a które to uzależnienie grozi Polsce (a w zasadzie jest faktem) w związku z podpisaniem niekorzystnego dla Polski Międzyrządowego porozumienia w sprawie dostaw gazu do Polski z dnia 29 października 2010 roku (tzw. umowy gazowej) ?
2. Czy wobec powyższych danych nie powinno być rolą Prezydenta RP kontrola procesu negocjacyjnego choćby tylko w jego końcowej fazie (jak informowały media: „…rozmowy w tej sprawie prowadzono niemal do ostatniej chwili”) ?
3. Jakimi danymi posługiwał się Bronisław Komorowski, kiedy na jednym ze spotkań wyborczych w kampanii 2010 roku (czerwiec) w Londynie argumentował nt. negatywnych skutków poszukiwania i wydobywania złóż gazu łupkowego, które to argumenty były zadziwiająco zbieżne z tymi jakimi kilka dni wcześniej w swoim wystąpieniu w Cannes posłużył się prezes Gazpromu Aleksiej Miller (gdzie rosyjski koncern zorganizował konferencję menedżerów europejskich firm gazowych) roztaczając apokaliptyczne wizje skutków eksploatacji złóż: zdewastowane krajobrazy, zatrute wodopoje, wstrząsy ziemi przy tworzeniu szczelin w skałach łupkowych ?
4. Czy prawdziwe są doniesienia mediów z przełomu 2014/2015 roku o tym, iż Bronisław Komorowski prowadził rozmowy z władzami USA reprezentowanymi w Polsce przez ambasadora Victora Ash’a (świadczyć ma o tym notatka ambasadora z dnia 23 stycznia 2009 roku ujawniona przez portal Wikileaks) nt odszkodowań za mienie pożydowskie ?
5. Czy B. Komorowski obiecywał ambasadorowi rychłe załatwienie sprawy poprzez uchwalenie odpowiedniej ustawy a środki na pokrycie kosztów restytucji rząd zamierza zdobyć sprzedając „państwowe nieruchomości oraz lasy” ?
6. Czy B. Komorowski podtrzymuje swoje stanowisko z 2009 roku wyrażone na spotkaniu z ówczesnym prezydentem Izraela Szymonem Peresem w kwestii restytucji mienia pożydowskiego, zgodnie z którym (wg doniesień mediów) możliwe są rekompensaty w wysokości np. około 25 proc. wartości, wypłacane w kilku częściach ?
7. Czy B. Komorowski patronował lub zamierza patronować takiej inicjatywie ustawodawczej ? Czy będzie ona zawierała również rozwiązania korzystne dla Polaków w kraju i mieszkających za granicą, którzy w wyniku działań wojennych 1939-1945 oraz okresu PRL utracili swój majątek ?
8. Jakie jest stanowisko B. Komorowskiego w kwestii zobowiązań finansowych RP w przedmiocie zwrotu mienia (np. pożydowskiego) i reprywatyzacji w kontekście obecnej sytuacji budżetowej Polski ?
9. Czy B. Komorowski zamierza udostępnić do publicznej wiadomości ekspertyzy dotyczące zgodności z konstytucją ustawy z 2011 r. obniżającej składkę przekazywaną do OFE ?
10. Dlaczego Kancelaria Prezydenta RP z taką konsekwencją odmawia ujawnienia tej ekspertyzy, która zapewne była finansowana ze środków publicznych ?
11. Czy jej autorami byli eksperci związani z konkretnymi instytucjami finansowymi ?
12. Czy B. Komorowski kierował się podobnymi ekspertyzami przy podpisywaniu ustawy wydłużającej wiek emerytalny do 67 roku życia ?
13. Dlaczego B. Komorowski w 2012 roku zmienił zdanie w sprawie podwyższenia wieku emerytalnego podpisując stosowną ustawę skoro jeszcze w czerwcu 2010 roku mówił: „Nie ma potrzeby podnoszenia wieku emerytalnego, można stworzyć możliwość wyboru” ?
14. Na jakich danych B. Komorowski opierał swoją wypowiedź z listopada 2012 roku w Neapolu dotyczącą wejścia Polski do strefy Euro: „nasz kraj przygotowuje w tej chwili plan działań, który będzie ogłoszony jako kalendarz polskich przygotowań do tego, by w odpowiednim momencie wejść do strefy euro. Jestem przekonany, że uzyskamy taką zdolność polskiej gospodarki w 2015 roku”?
15. Czy plan działań, o którym Prezydent wspomniał jest rzeczywiście przygotowywany przez polski rząd ?
16. Czy B. Komorowski nadal uważa, że jednym z priorytetów jest podjęcie decyzji o wejściu Polski do strefy Euro już po wyborach 2015 roku ?
17. Czy w tym kontekście B. Komorowski bierze pod uwagę stanowisko prezesa NBP Marka Belki z maja 2014 roku, które można streścić w następujący sposób „Polska może rozważyć wejście do strefy euro wtedy, kiedy uporządkuje ona swoje problemy ale ponieważ to uporządkowanie potrwa całe lata, więc na razie nie powinniśmy o tym myśleć” ?
18. Czy B. Komorowski kierując w trybie kontroli następczej do Trybunału Konstytucyjnego Ustawę o zmianie niektórych ustaw w związku z określeniem zasad wypłaty emerytur ze środków zgromadzonych w otwartych funduszach emerytalnych zaskarżył również nałożony nią obowiązek przekazania do ZUS przez fundusze obligacji i bonów skarbowych, obligacji drogowych emitowanych przez BGK, papierów gwarantowanych lub poręczanych przez Skarb Państwa oraz środków pieniężnych w walucie polskiej ?
19. Czy obowiązek przekazania do ZUS obligacji i środków pieniężnych nie powinien być traktowany jak wywłaszczenie towarzystw emerytalnych (podmiotów gospodarczych) z ich praw majątkowych wynikających z wymienionych papierów wartościowych i środków pieniężnych a więc zasadnym było przynajmniej zadanie pytania Trybunałowi Konstytucyjnemu ?
20. Dlaczego B. Komorowski mając poważne wątpliwości co do konstytucyjności ustawy o OFE nie zawetował jej skoro art. 126 Konstytucji nakazuje mu stać na straży Konstytucji ?
21. Dlaczego w 2008 roku B. Komorowski i PO zagłosowali przeciwko projektowi ustawy autorstwa prezydenta L. Kaczyńskiego obejmującej SKOK-i nadzorem KNF-u ?
22. Czy B. Komorowski po prawie 8 latach rządów Platformy Obywatelskiej nadal stoi na stanowisku jakie zajmował w kwestii podatków w 2006 roku gdy mówił: „Dlatego, że PO jest przeciwna zwiększaniu obciążeń podatkowych w Polsce. (…)Konsekwencja jest prosta: jeśli się nie chce podwyższać podatków, to trzeba zmniejszać koszty funkcjonowania państwa. Idea „taniego państwa” jest rozwiązaniem tego dylematu. Jeśli zostałyby obniżone te koszty w obszarze np. administracji centralnej, to nie trzeba byłoby oszukiwać społeczeństwa. (…) ”?
23. Jak się ma powyższa wypowiedź B. Komorowskiego do faktu, iż jego urząd należy do najdroższych w utrzymaniu w Europie ? Czy w kolejnej kadencji zamierza zredukować koszty utrzymania i funkcjonowania swojej kancelarii ?
24. Czy w pierwszej kadencji występował z inicjatywą ustawodawczą mającą zrealizować wyrażone wówczas przekonanie dotyczące obniżenia obciążeń fiskalnych ?
25. Dlaczego wobec tego B. Komorowski podpisał ustawę podnoszącą wysokość podatku VAT oraz ustawę podwyższającą składkę rentową dla przedsiębiorców o 2 % ?
26. Jakie zdaniem B. Komorowskiego rozwiązania prawne nieistniejące już w prawie polskim proponuje ratyfikowana przez prezydenta RP Konwencja Rady Europy o zapobieganiu i przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej ?
27. B. Komorowski przy okazji ratyfikacji tzw Konwencji antyprzemocowej powiedział: „Trzeba być pryncypialnie i zasadniczo po stronie ofiar, po stronie krzywdzonych, po stronie słabszych”. Jakie wobec tego B. Komorowski podjął działania (przede wszystkim legislacyjne) na rzecz ofiar przemocy domowej (w tym i kobiet) do momentu złożenia swojego podpisu pod dokumentem ratyfikacyjnym ?
II. ZAGADNIENIA ZWIĄZANE Z BEZPIECZEŃSTWEM
28. Dlaczego w 2001 roku Bronisław Komorowski jako jeszcze minister obrony narodowej w rządzie J. Buzka podjął decyzję o rezygnacji z trybu przetargowego przy zakupie samolotów CASA mimo, że wcześniej MON ogłosiło przetarg na zakup samolotów transportowych ?
29. Czy w związku z późniejszą katastrofą samolotu CASA w styczniu 2008 roku i gdy już jako prezydent RP oskarżał nieżyjącego gen. Andrzeja Błasika nie ma sobie w tej sprawie nic do zarzucenia ? Nadmienić należy, że już w trakcie zakupu podnoszono, że samolot CASA C-295 wygląda na przerobiony na potrzeby wojska samolot cywilny i nie spełnia podstawowych warunków takich jak np. niewielka przestrzeń ładunkowa samolotu, która uniemożliwia m. in. załadunek standardowych palet NATO-wskich czy samochodu Hammer, a źle ułożony bagaż mógł powodować zagrożenie katastrofą.
30. Czy zdaniem B. Komorowskiego nie doszło do konfliktu interesów i do pomieszania interesu państwa i bezpieczeństwa państwa z relacjami zawodowymi i towarzyskimi w sytuacji gdy do pracy nad dokumentem pod nazwą „Strategicznego Przeglądu Bezpieczeństwa Narodowego” (SPBN) Prezydent powołał jako szefa BBN gen Stanisława Kozieja oraz jako szefa Sztabu SPBN gen. Sikorskiego, Andrzeja Karkoszkę, Krzysztofa Janika i płk Jacka Pawłowskiego oraz Tadeusza Chabierę zaś wszyscy wyżej wymienieni to byli lub aktualni (w momencie powoływania) członkowie Fundacji Gloria Victoribus oraz pracownicy naukowi Wyższej Szkoły Zarządzania Personelem (nadmienić należy, że powołany 13 kwietnia 2010 roku na stanowiska szefa BBN gen. Stanisław Koziej figurował jako członek Rady Nadzorczej Fundacji do maja 2011 roku) ?
31. Czy prezydent B. Komorowski przy tych nominacjach wziął pod uwagę zagrożenia związane z nimi np. takie, iż realizacja autorskiego pomysłu szefa BBN, dokonywana jest w gronie i przy udziale zaprzyjaźnionych osób i środowisk (Fundacja oraz uczelnia WSZP) ?
32. Jaka była wartość zamówienia w zorganizowanym 31 stycznia 2011 roku przez Kancelarię Prezydenta RP postępowaniu przetargowym na elektroniczny monitoring mediów, wygranym przez Instytut Monitorowania Mediów sp. z .o. o. ?
33. Dlaczego Specyfikacja Istotnych Warunków Zamówienia (SIWZ) z 31.01.2011 roku wskazująca jakie hasła podstawowe chce monitorować Kancelaria wymieniała przede wszystkim nazwiska doradców Prezydenta B. Komorowskiego (Ministrowie i Doradcy: 1. Jacek Michałowski, 2. Stanisław Koziej 3. Olgierd Dziekoński 4. Krzysztof Łaszkiewicz 5. Dariusz Młotkiewicz 6. Sławomir Nowak 7. Jaromir Sokołowski 8. Irena Wóycicka 9. Roman Józef Kuźniar 10. Jan Lityński 11. Tadeusz Mazowiecki 12. Tomasz Nałęcz 13. Jerzy Smoliński 14. Henryk Wujec 15. Tomasz Borecki 16. Michał Kulesza 17. Jarosław Neneman 18. Jerzy Osiatyński 19. Maciej Piróg 20. Jerzy Pruski 21. Jerzy Regulski 22. Aleksander Sosna 23. Paweł Swianiewicz 24. Maciej Żylicz. ) ?
34. Dlaczego w SIWZ aż trzy pozycje dotyczące monitorowanych haseł odnosiły się do małżonki Bronisława Komorowskiego (1. Prezydent RP 2. Prezydent Polski 3.Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej 4. Bronisław Komorowski 5.Małżonka Prezydenta RP 6.Pierwsza Dama 7.Anna Komorowska 8.Kancelaria Prezydenta RP 9.Szef Kancelarii Prezydenta RP 10. Biuro Bezpieczeństwa Narodowego) ?
35. Co było przyczyną wręcz ekspresowego trybu uchwalania Ustawy z dnia 30 sierpnia 2011 r. o zmianie ustawy o stanie wojennym oraz o kompetencjach Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych i zasadach jego podległości konstytucyjnym organom Rzeczypospolitej Polskiej oraz niektórych innych ustaw będącej rezultatem inicjatywy ustawodawczej prezydenta B. Komorowskiego ?
36. Czy były to zagrożenia zewnętrzne bądź wewnętrzne, które powinny znaleźć się w treści uzasadnienia do projektu ustawy ? Jeżeli tak to jakie to zagrożenia ?
CZYTAJ CAŁOŚĆ
Vijcet said
…
Gajowy nie wytrzymał bredni i wywalił je.
Admin
Plausi said
Pochodzenie zła
W gruncie już nudzą nas te wszystkie dociekania, od jakich przodków wywodzi się ten czy inny członek organizacji państwa. Wydaje się, że genealogia ma wyjaśnić wszelkie zjawiska, no i naturalnie niezbędne jest dowiedzenie pochodzenia żydowskiego, jakby nie dość było Gojów szabasowych czy innych rodzimych zaprzańców, przypomnijmy choćby spostrzeżenia Heinego na temat polskiej szlachty, czyż nie wyjaśnia on przyczyn upadku społeczeństwa polskiego ?
Naturalnie, że są takie powiązania, jak proponowane w metodzie 5. Te wszystkie konstrukcje nie są jednak w stanie wyjaśnić całości mechanizmów, zresztą byłaby ludność żydowska w takiej wysokiej cenie jak się zakłada, to nie przetrzebiono by jej pogłowia w czasie II Wojny. Nie fetyszyzujmy przeto ludności żydowskiej, co nie oznacza, że nie ma ona atrakcyjnych struktur społecznych i religijnych dla sprawujących władzę, iż chętnie można się nią posłużyć, aby osiągnąć cele panowania nad ludzkością.
Aby zrozumieć procesy, które decydują o biegu naszego świata, trzeba należycie zaszeregować tych, którzy z natury reklamują swoje powołanie do zarządzania ludzkością. W tych kręgach pochodzenie nie jest decydującym, nie należy sądzić, że uważa się w nich powinowactwo z jakimś parchem za szczególnie wartościowe.
Zacznijmy od tego, żeby sobie uświadomić, iż te osoby publiczne, które my znamy jako „przywódców”, są jedynie parobkami zobowiązanymi do wykonywania każdego polecenia, które ich panowie im rozkażą. Klasyczny przykład, to odejście kanclerza RFN Schroedera. Po konferencji Bilderbergów w RFN 2005 otrzymał polecenie zwolnienia stanowiska dla Merkel i nikt nie chciał mu w tym pomóc. Biedaczysko, aby wykonać polecenie, zgłosił wniosek o nieufności i zobowiązał swą własną partię (SPD) i koalicjantów (Zielonych), że mają głosować za nieufnością przeciw niemu, gdyż jedynie w ten formalny sposób mógł zwolnić stanowisko dla Merkel, która jest takim samym clownem jak jej poprzednik.
Przeceniając pewne zjawiska nie zbliżamy się do istoty rzeczy.
Z tego względu uważamy pana Bronka za drobnego przestępcę, który jest gotów wszystko uczynić co mu każą, bo z drugiej strony musi, nawet jeśli chce trochę pożyć. Czym się kończy zadrzeć z władzą przekonał się prezydent USA JFK.
Joannus said
Szczynukowicz z zagrody Asmodeusza, kto wie kim jest Asmodeusz zrozumie umiejscowienie jego i mnóstwu jemu podobnych.
Przeciąg said
Dokładnie tak jest jak piszesz Vijcet.
Bzdura. – admin
B[e]K[a] – żywot klauna uwikłanego | dym i lustra said
[…] https://marucha.wordpress.com/2015/04/17/bronislaw-komorowski-vel-szczynukowicz-archiwa-ipn/ […]
Marucha said
Re 25:
Jasne, nie fetyszyzujmy.
A to, że KAŻDY kraj, każdy jeden ku*wa kraj, gdzie osiedlili się Żydzi, jest zniszczony gospodarczo i moralnie, to chooy.
Filo said
Zdaje sie, ze powyzej wpisani wspol -wpisowcy dostali napadu dobrego humoru.
Przeciez obojetnie skad by Komorowski nie pochodzil, jego dzieci sa zydami.
Podobnie sie skurwil ojciec Churchilla, zbankrutowany arystokrata, ktoremu podstawili jaks Ryfke, mamusie Winstona, i pomogli zbanczonemu Churchillowi zrobic kariere. Cala rodzina sie go wyparla albowiem rod sie skundlil..
Skad pochodzi Chrabia to jest najmniej istotne, zwlaszcza, ze w posolidarnosciowej Polsce, pamietam, rozkwital biznes handlowania sygnetami z herbami i falszywim swiadectwami o rodowodzie. Nawet we Wiedniu, na Mexico Platz mozna bylo kupic kazdy heraldyczny papiorek. Na wyscigi, rozne „bene nati” malowali sobie ” hajfeny” (pauzy) miedzy nazwiskami, przewaznie wymyslonymi. I co drugi jednoczlonowy jelop w TV mial dwuczlonowe nazwisko (z pauza).
W PRL-u niektore grupy nazwisk byly zastrzezone. Nie mozna bylo sobie zmieniac nazwisko na „Dupa” albo ” Hitler”; ale tez magnackie nazwiska i starej szlachty byly zastrzezone. I na przyklad nie mogl sobie zmienic Alfons Kielbasa na Ksawery Radziwill czy Zebrzydowski
Potem sie troche jakies towarzystwo heraldyczne ( nie pamietam dokladnej nazwy) buntowalo, ale chyba bylo juz za pozno i za duzo wplywowych oficjeli nie dalo sobie wydrzec falszerstwa.
Czy Komorowski pochodzi z chrabiow czy z hrabiow, to zachowuje sie jak nieuk i prostak; zaden rodowod, prawdziwy czy falszywy nie uszlachetni mu jego wlasnej rodziny, lacznie z towarzyszka zycia.
Pierdolenie o dworku dziadka ( a nie dworakach?) ma te wade, ze probuje usprawiedliwic obecne skradzione Polsce rezydencje.
Polityk powinien byc oceniany ze wzgledu na swoja dzialanosc a nie pochodzenie dziadka. (zwlaszcza cudzego)
Amerykanie wprowadzili zupelnie kretynski zwyczaj wystawiania calej famuly (ktorej przewaznie powinni sie wstydzic) na publicznym targowisku politycznej korridy.
I jak w przypadku awantury z Monika Lewinski, Clintonowa jak rozne inne zony i dziwki politykow ” stoja murem” za swoim skompromitowanym dwojga imion samcem- buhajem .
Nie dosc bylo agresywnego tumana Walesy – to jeszcze Danuska robila za gwiazde i ozdobe przyglupa; i miala bardzo wiele do powiedzenia; zamiast pilnowac synalkow, zeby sie dobrze zachowywali.
No i podobnie jak Clinton, Obama pokazuje sie z nieswoimi dziecmi i urocza malzonka, ktora go kompromituje na calej szerokosci geograficznej: od Poludniowej Afryki – po Chiny.
Pan prezydent Sarkozy, czy Holland sa klasycznym przykladem jak polityczna fujara piecze i swedzi.
Wiec jak nie ma zadnych powodow, zeby pisac cos dobrego o glowie panstwa i jego dzialnosci na rzecz wyborcow – to sie wystawia zone i niedorobione dzieci na pokaz publiczny, ze to niby wzor rodziny, na ktorym opiera sie chwala narodu.
Teraz na arene wyborcza w USA wkroczyla byla pierwsza dama USA.
Ludzie!. Jesli ta Baba Jaga jest pierwsza dama USA – to jak wyglada ostatnia?
To samo odnosi sie do kaszalota od Chrabiego Bula.
Marucha said
Re 30:
Tak, panie Filo.
Żeby taka kurwa, jak Hilary Clinton kandydowała na prezydenta USA, zamiast być publicznie obdarta ze skóry a potem rozerwana końmi, dowodzi czym są Stany Zjednoczone.
Towarzysz Marchwiak said
Słyszałem w ‚mendiach’ zagranicznych Panie Wacławie, że Ona jest lisbijką.
Jest bisexualna. Może naraz ją rypać murzyn z dużą fujarą oraz biała, ryża kobieta -sic!
Wosiu said
To w końcu Szczynukowicz czy Komorowski, bo artykuł jest sprzeczny.
Co do hrabiostwa – hrabia nie jest w ogóle polskim tytułem szlacheckim, przed zaborami żadnych hrabiów w Polsce nie było. Za wyjątkiem niemieckich hrabiów trzymanych na polskich dworach magnackich dla rozrywki obok tańczących niedźwiedzi czy połykaczy ognia (jak podaje Norman Davies).
„Złoty pierścionek, pierdolnął Bronek z wystawy,
za ten pierścionek, posiedzi Bronek do sprawy”.
To że nie jest to polski tytuł, nic nie znaczy w kontekście.
Admin
Filo said
Im blizej wyborow to Komorowski coraz lepiej bredzi. Teraz ten ‚spicz’ o kurach i specjalistach. Taki wstyd.
http://wolna-polska.pl/wiadomosci/komorowski-specjalista-od-kur-2015-04
Filo said
A tak naprawde zastanawiam sie kto temu Komorowskiemu robi tak bardzo kolo piora.
I dlaczego wlasnie teraz sie dyskutuje jego pochodzenie.
Wiadomo, ze DUde popieraja zydki z izraela, a Komorowskiego anglosaskie zydy, glownie hamerykanskie.
Walka wyborcza w Polsce sie rozlazla po prawie wszystkich kontynentach.
Zupelnie mnie rozbawil ale i zaskoczyl taki artukul w polskiej prasie, w Polsce:
Gdzie te macki PO nie siegaja:
W Melbourne zlikwidowano komisje wyborcza bo podobno wiekszosc glosujacych byla za PiS.
http://niezalezna.pl/65988-zlikwidowano-komisje-wyborcza-w-melbourne-bo-wiekszosc-z-glosujacych-byla-za-pis