Dziennik gajowego Maruchy

"Blogi internetowe zagrażają demokracji" – Barack Obama

  • The rainbow symbolizes the Covenant with God, not sodomy Tęcza to symbol Przymierza z Bogiem, a nie sodomii


    Prócz wstrętu budzi jeszcze we mnie gniew fałszywy i nikczemny stosunek Żydów do zagadnień narodowych. Naród ten, narzekający na szowinizm innych ludów, jest sam najbardziej szowinistycznym narodem świata. Żydzi, którzy skarżą się na brak tolerancji u innych, są najmniej tolerancyjni. Naród, który krzyczy o nienawiści, jaką budzi, sam potrafi najsilniej nienawidzić.
    Antoni Słonimski, poeta żydowski

    Dla Polaków [śmierć] to była po prostu kwestia biologiczna, naturalna... śmierć, jak śmierć... A dla Żydów to była tragedia, to było dramatyczne doświadczenie, to była metafizyka, to było spotkanie z Najwyższym
    Prof. Barbara Engelking-Boni, kierownik Centrum Badań nad Zagładą Żydów, TVN 24 "Kropka nad i " 09.02.2011

    Państwo Polskie jest opanowane od wewnątrz przez groźną, obcą strukturę, która toczy go, niczym rak, niczym demon który opętał duszę człowieka. I choć na zewnatrz jest to z pozoru ten sam człowiek, po jego czynach widzimy, że kieruje nim jakaś ukryta siła.
    Z każdym dniem rośnie liczba tych, których musisz całować w dupę, aby nie być skazanym za zbrodnię nienawiści.
    Pod tą żółto-błękitną flagą maszerowali żołnierze UPA. To są kolory naszej wolności i niezależności.
    Petro Poroszenko, wpis na Twiterze z okazji Dnia Zwycięstwa, 22 sierpnia 2014
  • Kategorie

  • Archiwum artykułów

  • Kanały RSS na FeedBucket

    Artykuły
    Komentarze
    Po wejściu na żądaną stronę dobrze jest ją odświeżyć

  • Wyszukiwarka artykułów

  • Najnowsze komentarze

    lewawo o Wolne tematy (28 – …
    lewawo o Wolne tematy (28 – …
    Harakiri Sepuku o Wolne tematy (28 – …
    Boydar o Czy Ukraińcy zaczną masowo wyj…
    Boydar o Opowieść o geodetach nieba, cz…
    Boydar o Wolne tematy (28 – …
    Krzysztof M o Problemy techniczne
    Kar o Wolne tematy (28 – …
    Głos Prawdy o Problemy techniczne
    ? o Wolne tematy (28 – …
    Otwarte Drzwi o Czy Ukraińcy zaczną masowo wyj…
    Otwarte Drzwi o Czy Ukraińcy zaczną masowo wyj…
    Marucha o Problemy techniczne
    revers o Wolne tematy (28 – …
    Wojtek Przytulski o Problemy techniczne
  • Najnowsze artykuły

  • Najpopularniejsze wpisy

  • Wprowadź swój adres email

    Dołącz do 708 subskrybenta

Handlowe ulice Poznania umierają

Posted by Marucha w dniu 2015-05-31 (Niedziela)

Jeszcze pod koniec lat 90. ulicę Św. Marcin przemierzały prawdziwe tłumy poznaniaków w poszukiwaniu nowych ubrań, płyt cd czy książek. Dziś w miejscu, gdzie znajdowała się księgarnia jest bank, a butik stał się Biedronką. Sporo lokali to pustostany, a ich witryny zostały zaklejone ulotkami.

Ul. Św. Marcin


Jednym z powodów wymierania śródmieścia i zanikania jeszcze do niedawna handlowego charakteru takich ulic jak Dąbrowskiego na Jeżycach, Głogowska na Łazarzu czy Wierzbięcice na Wildzie są z pewnością galerie handlowe, których jest coraz więcej. W przyszłym roku po otwarciu centrum handlowego na Łacinie stolica Wielkopolski znajdzie się na pierwszym miejscu w Polsce pod względem tego typu obiektów, prześcigając nawet Warszawę. Równocześnie na zaporowe czynsze nie stać coraz większej liczby sklepikarzy.

Kiedyś tętniły życiem, teraz wymierają

Znajdująca się w ścisłym centrum miasta ulica Św. Marcina, która stanowi szlak komunikacyjny z Ronda Kaponiera i dworca kolejowego w kierunku Starego Rynku jeszcze piętnaście lat temu tętniła życiem. Ludzie przyjeżdżali tutaj z całego Poznania, by zrobić zakupy. Przyszli muzycy przyjeżdżali po nuty do księgarni muzycznej naprzeciwko Domów Towarowych Alfa, które później stały się biurowcami. Tuż obok księgarni muzycznej znajdował się sklep, do którego przyjeżdżali harcerze kupić menażkę czy śpiwór. Zaglądali tutaj również ci, którzy nie mogli czegoś dostać w pobliskim Okrąglaku przy zbiegu Mielżyńskiego i 27 Grudnia, niegdyś pełniącym funkcję domu towarowego, a teraz biurowca klasy A. Po zrobieniu zakupów nie było poznaniaka, który nie poszedłby odpocząć do Kociaka na kawę i deser lodowy. Na Świętym Marcinie było praktycznie wszystko, zjeżdżał tutaj cały Poznań i okolice.

– Święty Marcin niegdyś tętnił życiem. Pracuję w centrum przeszło 30 lat. Tego nie da się opisać. Gdy pracowałam w Okrąglaku tłum napierał na drzwi już kilka godzin przed jego otwarciem. Wszyscy pchali się do wind, by wjechać na 8 piętro i najpierw kupić odzież, piętro niżej obuwie, na szóstym zobaczyć artykuły kuchenne, takie jak talerze, sztućce czy solniczki. Na niższych kondygnacjach dostępne były artykuły drogeryjne, a na samym dole warzywa, owoce, artykuł spożywcze. To były czasy – wspomina Henryka Olejniczak, która obecnie prowadzi sklep z bielizną w Pasażu Różowym przy Św. Marcinie.

Butiki wymierają

– Podobnie było na Św. Marcinie, tu było wszystko. Sukces Okrąglaka miała poprawić Alfa, gdzie później zaczęłam pracować. Ten dom towarowy był przeznaczony dla trochę zamożniejszych klientów – dodaje Henryka Olejniczak.

Podobny handlowy charakter miały ulice Dąbrowskiego na Jeżycach, Głogowska na Łazarzu czy Wierzbięcice na Wildzie. Na tych wszystkich arteriach, które prowadzą ze śródmiejskich dzielnic do ścisłego centrum miasta, były sklepy – od spożywczych, przez rzeźnika, aptekę do drogerii. Nie brakowało również kawiarni i restauracji. Z początkiem XXI wieku handel na tych ulicach zaczął zamierać. Częściowo przez wyprowadzanie się mieszkańców za miasto, a po części przez zmianę ich zwyczajów zakupowych, gdy powstały centra i galerie handlowe.

Najpierw banki, teraz salony gier i dopalacze

Ulica Głogowska na Łazarzu, która prowadzi na Międzynarodowe Targi Poznańskie czy dworzec kolejowy była kiedyś jedną z handlowych wizytówek miasta. Z czasem zaczęło powstawać tutaj coraz więcej banków i salonów sukien ślubnych, do tego stopnia, że zastanawiano się czy nie zmienić nazwy ulicy na Bankową lub Ślubną. Tylko na półtorakilometrowym odcinku Głogowskiej od Dworca Zachodniego do Hetmańskiej naliczono ponad 40 placówek bankowych.

Przez pół wieku istniał zakład naprawy parasoli i usług kaletniczych, który powstał w 1961 roku wraz z oddaniem do użytku bloku przy ul. Głogowskiej 91. Rodzinną firmę, przekazywaną z pokolenia na pokolenie w końcu zabił kryzys i zalew taniej tandety z Chin. Naprawa parasoli i torebek okazała się nieopłacalna. Obecnie w lokalu tym znajduje się sklep z garniturami, a obok lombard, których zaczyna przybywać na głównej ulicy Łazarza.

Ostatnio nawet instytucje finansowe mają kłopoty, w ostatnich tygodniach wyprowadziły się trzy placówki bankowe dużych sieci. W ich miejscu powstają salony gier, z których większość czynna jest przez całą dobę, niektóre oddalone są od siebie zaledwie kilka kroków.

Prawdziwą zmorą Głogowskiej, ale tez innych podobnych ulic są sklepy oferujące produkty kolekcjonerskie, które jak się okazuje są dopalaczami. Walka z nimi jest trudna, przynoszą szybki zysk więc wypierają inny handel. Na Głogowskiej działały aż dwa sklepy z dopalaczami, oddalone zaledwie 450 metrów od siebie. Niedawno jeden został zamknięty, ale zapewne jest kwestią czasu kiedy otworzy się kolejny.

Z podobnym problemem zmierzyli się również mieszkańcy sąsiedniej Wildy

– Również mieliśmy problem z dopalaczami. Policja ma ograniczone możliwości. Próbowaliśmy sami dotrzeć do właścicieli, którzy często nie wiedzą, na co wynajmują lokal. Oni podpisują umowę z agencją reklamową, a w rzeczywistości prowadzony jest sklep z dopalaczami – zauważa Dorota Bonk-Hammermeister, przewodnicząca Rady Osiedla Wilda.

Dyskonty jeden przy drugim

Przy ul. Wierzbięcice, niedaleko Rynku Wildeckiego przez 43 lata działało Kino Wilda. W pierwszym repertuarze znalazł się popularny western „Siedmiu wspaniałych”, który zapewnił dużą rozrywkę całej dzielnicy. Dziesięć lat temu wyświetlono ostatni film, a kino ostatecznie zamknięto ze względu na upadłość właściciela. Budynek sprzedano, a rok później w miejscu dawnego Kina Wilda otwarto dyskont sieci Biedronka.

Nowe dyskonty to prawdziwa plaga również na Jeżycach

– Najpierw otwarto nam Biedronkę w nowym budynku przy Teatrze Polskim. Kolejny dyskont znalazł się na Kościelnej, a niedawno Biedronka została otwarta w Wiepofamie. Jak tak dalej pójdzie, to Biedronki będziemy mieli co 500 metrów, już teraz mamy jedną Żabkę obok drugiej. A gdyby tylko na ul. Dąbrowskiego powstały przystanki wiedeńskie ludzie chętniej przyjeżdżaliby na targowisko na Rynku Jeżyckim – opowiada Aleksandra Sołtysiak-Łuczak, przewodnicząca Rady Osiedla Jeżyce.

Zaledwie 350 metrów od siebie oddalone są Biedronki na Św. Marcinie. Pierwszy dyskont mieści się w piwnicy dawnego Domu Towarowego Alfa, niedaleko otwarto drugi, znacznie mniejszy, za to w lokalu, gdzie jeszcze rok temu znajdował się butik. Jakby tego było mało trzecia Biedronka znajduje się na samym końcu Św. Marcina, w stojącym przy pl. Wiosny Ludów Kupcu Poznańskim. A pomiędzy nimi jest jeszcze Lidl zlokalizowany w pobliskiej Galerii MM.

Podobny problem jest również na Wildzie, gdzie dyskonty są zagrożeniem dla kupców z tamtejszego targowiska.

– Nie dość, że Biedronka, która powstała w Kinie Wilda wysysa okoliczny drobny handel, to kupcy z Rynku Wildeckiego otoczeni są dwoma Biedronkami, Lidlem i Netto. Powoduje to, że ludzie już rzadziej zaglądają na nasze targowisko – zaznacza Dorota Bonk-Hammermeister ze Stowarzyszenia Wildzianie.

Winne również galerie handlowe?

Obecnie w całej Polsce działa ponad 440 galerii handlowych. Według raportu Polskiej Rady Centrów Handlowych w samym Poznaniu nasycenie tego typu powierzchnią wynosi 670 metrów kwadratowych na tysiąc mieszkańców, a w przyszłym roku wzrośnie do 759 m kw., a to w wyniku oddania do użytku kolejnej galerii handlowej Posnania, która powstaje w pobliżu ronda Rataje. Tym samym Poznań będzie polskim liderem pod względem tego typu obiektów.

– Centra handlowe przejęły wiele funkcji miast. Mamy poczucie, że centrum handlowe to wielki świat, kolorowy, z muzyką w tle. Pod dachem, w jednym budynku można kupić wszystkie najważniejsze produkty od żywności po odzież, obuwie do sprzętu rtv i agd. Znajdujące się tam kawiarnie i restauracje są często odwiedzane niż te w centrum miasta – wskazuje socjolog dr hab., prof. Krzysztof Podemski.

– Przyczyną wymierania takich ulic jak Św. Marcin czy Głogowska jest z jednej strony silna konkurencja galerii handlowych, które powstały w zbyt bliskiej odległości od centrum i w samym dzielnicach mieszkaniowych. To także moda na zachodni sposób robienia zakupów, którą Polacy podchwycili w latach 90. zachłyśnięci amerykańskim sposobem życia. Z drugiej strony, ulice w śródmieściu pozostawiono same sobie, króluje na nich głównie ruch samochodowy – dodaje Jakub Głaz, krytyk architektury.

Co ciekawe przesyt wielkopowierzchniowego handlu powoduje, że same galerie handlowe zaczynają świecić pustkami. Będą więc niszczyć nie tylko handel uliczny, ale siebie nawzajem.

– W tej chwili centra handlowe zaczęły walczyć ze sobą. Galeria przy dworcu wysysa klientów ze Starego Browaru. Budowane centrum na Łacinie odbierze klientów Galerii Malta i M1 na Franowie. Liczba konsumentów i ich budżety są ograniczone. Ludzie zaczynają kupować w dyskontach, a centra handlowe przejmują dla wielu rolę zwykłych sklepów, gdzie przychodzi się kupić kilka drobnych produktów. Liczy się odległość i cena – uważa prof. Krzysztof Podemski, socjolog.

Zgadza się z tym Henryka Olejniczak, która prowadzi sklep z bielizną w Pasażu Różowym przy ul. Św. Marcin. – Zrobiliśmy się trochę wygodni. Klient lubi przyjechać samochodem na parking, a dzieci zostawia w punkcie zabaw. Na Św. Marcinie robią zakupy już tylko pracujący w pobliskich biurach.

– Sklep pewnie będę musiała zamknąć. Nie pójdę do galerii handlowej, bo nie stać mnie na płacenie czynszu w kwocie 40 tys. zł. Poza tym w dni robocze i tak tam jest mały ruch, całkiem jak tutaj – dodaje Henryka Olejniczak.

Możliwe, że wraz z umierającym handlowym Św. Marcinem upadną również inne branże, jak istniejącą od 1958 roku cukiernia „Słodki Kącik”, która codziennie wypieka m. in. rogale świętomarcińskie. Cukiernia znajduje się w bramie kamienicy sąsiadującej z Galerią MM, otwartą w marcu 2013 roku.

– W ostatnich latach ruch na Św. Marcinie bardzo się zmniejszył. Mamy coraz mniej klientów. Przychodzą do nas głównie okoliczni mieszkańcy i pracownicy pobliskich biur. Czasami przyjdzie klient, który poczytał o nas w internecie. A były czasy, gdzie już o godz. 15 musieliśmy wywieszać kartkę z napisem „wszystko sprzedane, zapraszamy jutro”. Kiedyś to dojeżdżał do nas autobus pospieszny A, którym przyjeżdżali mieszkańcy os. Kopernika i Rataj. Dwa lata temu otworzyliśmy również drugą filię na Górnej Wildzie, prowadziliśmy ją tylko przez rok. Zaczynam się zastanawiać jak długo poprowadzimy jeszcze tą cukiernię – żali się Lidia Warguła z cukierni „Słodki Kącik”.

Zbyt wysokie czynsze

Jednym z powodów upadku drobnego handlu na poznańskich ulicach są wysokie czynsze. – Aż trzykrotnie przenosiłem swój zakład, który prowadzę na Łazarzu od 1991 roku. Pierwszy punkt prowadziłem przy Głogowskiej 79, jednak tam podniesiony został czynsz. Przeniosłem się więc obok, do lokalu pod numerem 83b gdzie było taniej. Niestety zmienił się właściciel budynku, nowy miał zupełnie inne plany i byłem zmuszony opuścić i ten lokal. Udało mi się wynająć lokal od miasta. Trudno oceniać współprace z ZKZL, bo trwa ona dopiero od pół roku, jednak z podmiotem prywatnym lepiej ustało się kwestie aranżacji lokalu i remontu. W przypadku miejskiego lokalu zbyt długo trwają procedury – objaśnia Roman Czechowski, fotograf.

Chcą ratować

Są jednak pomysły ratowania jeszcze niedawno reprezentacyjnych ulic. Centrum Kultury Zamek od lat prowadzi program „Strefa Święty Marcin”, który jest ukierunkowany na ożywienie ulicy. Receptą na to mają być działania kulturalne, wszystko aby przyciągnąć mieszkańców i turystów.

– Od 1993 roku co roku zawsze 11 listopada organizujemy Imieniny Ulicy Święty Marcin. Spod kościoła Św. Marcina do Zamku wyrusza korowód świętomarciński. Prowadzimy debaty – zarówno bezpośrednio odnoszące się do sytuacji ulicy, jak i wpisujące myślenie o niej w szersze ramy dyskusji o mieście, jego rozwoju i estetyce. W ramach Strefy Święty Marcin realizowane są również inicjatywy związane z muzyką, jak coroczne „Rytmy Marcina” oraz literaturą, jak „Ulica Książek” – tłumaczy Grzegorz Bibro, rzecznik Centrum Kultury Zamek.

Już niebawem mają zostać podjęte kolejne działania

– Niedługo usuniemy płot, który uniemożliwia stworzenie przejścia na wysokości ulicy Kantaka i Garnarskiej. W przyszłości powstanie przystanek tramwajowy przed skrzyżowaniem z ul. Ratajczaka. Będzie to stwarzać powód do przejścia się pieszo tą ulicą.

Powinno pojawić się więcej zieleni, dlaczego nie stworzyć na Św. Marcinie ogródków kawiarnianych. Potrzebne jest poszerzenie chodników i zawężenie pasów ruchu. Do centrum czasami trzeba dojechać samochodem, ale kierowców chcemy zachęcić do korzystania z parkingów podziemnych. Na Św. Marcinie jestem wstanie wyobrazić sobie również fontannę. Woda zawsze przyciąga ludzi ­– przekonuje Mariusz Wiśniewski, zastępca prezydenta miasta Poznania.

Pomysły na ożywienie niegdyś handlowych ulic mają również przedstawiciele samorządów pomocniczych.

– Ludzie wolą robić zakupy w City Center, bo na Głogowskiej brakuje miejsc, gdzie można się spotkać. Nie ma kafejek, pubów, to musi się zmienić. Jest za mało przejść dla pieszych. Na niektórych odcinkach, by przejść na drugą stronę ulicy trzeba przejść nawet pół kilometra tak jak jest w okolicach Targów. Brakuje przejścia pomiędzy Dworcem Zachodnim a Gąsiorowskich czy w pobliżu zajezdni – twierdzi Maria Łazarz, przewodnicząca Zarządu Rady Osiedla Św. Łazarz.

– Na Wierzbięcicach trzeba byłoby ograniczyć ruch samochodowy, posadzić zieleń. Na całej tej ulicy od Rynku Wildeckiego do Królowej Jadwigi rośnie dosłownie tylko jedno drzewo. Jeśli zostałyby uwolnione chodniki to wtedy mogą pojawić się ogródki kawiarniane – przekonuje Dorota Bonk-Hammermeister z Rady Osiedla Wilda.

Podobnego zdania są miejscy eksperci

– Miasto przez lata nie myślało kompleksowo o tych ulicach, nie dbało o ich kształt przestrzenny, małą architekturę, zieleń i ławki. Na Św. Marcinie widziałbym ogródki piwno-kawiarniane po północnej stronie ulicy, pod biurowcami Alfy – uważa Jakub Głaz, krytyk architektury.

– Miasto powinno udzielać ulg lub dopłat tym osobom, które zdecydują się na otwieranie sklepów, w tych miejscach. Władze powinny prowadzić politykę zmierzającą do ograniczenia na jednej przestrzeni liczby banków. Tu potrzeba aktywnej polityki państwa i samorządu. Z pewnością rynek sam tego problemu nie rozwiąże. Ważna jest też zmiana zwyczajów konsumentów – podsumowuje Krzysztof Podemski, socjolog. W wielu krajach świadomi konsumenci celowo wybierają małe lokalne sklepiki.

Janusz Ludwiczak (także autor zdjęć)
http://wiadomosci.onet.pl

Umiera w ogóle polski handel, polskie rolnictwo, polskie rzemiosło… przemysł już dawno umarł, choć wciąż jeszcze ma pośmiertne drgawki. Umiera Polska.

Historia was znieczuli ciszą,
bo będzie w niej że was nie było…
Od lat już tę historię piszą
i wkrótce wcisną wam ją siłą.

Admin

Komentarzy 56 to “Handlowe ulice Poznania umierają”

  1. robertgrunholz said

    Warto zwrócić tutaj uwagę na kilka rozmaitych problemów:

    1. Niszczenie Polski.

    Dla wszystkich Gajówkowiczów jest to kwestia w zasadzie oczywista. Dokładnie tak jak napisał Pan Gajowy, niszczy się polski handel, polskie rzemiosło, przemysł, rolnictwo, po prostu wszystko. W związku z tym można by się spodziewać po niektórych, iż podejmą działania mające na celu zatrzymanie tego procesu. Zrobić to można metodami niepolitycznymi, w dodatku na wiele rozmaitych sposobów:

    Polscy sprzedawcy mogą zrzeszać się w związki/gildie/cechy. Niech sobie przypomną jaką siłę stanowiła niegdyś Hanza. To przenosić można nawet na grunt lokalny, tym bardziej jeśli nawiąże się współpracę z lokalnymi producentami i rolnikami. Sklepikarzy jest dosyć, by móc uczynić coś takiego. Przecież nie można pokładać nadziei w krawcach, szewcach czy introligatorach, gdyż znikają oni powoli, wraz z cechami i szkołami, a znika także popyt na tego typu usługi. Zwiększa się za to popyt na bylejakość, taniochę i każde ładnie opakowane badziewie. Z kolei nie jeden Polak chciałby nadal wydać parę groszy więcej, a kupić za to polskie pomidory, jajka, a nawet miód czy piwo. Rzecz jasna, o zrobieniu dużej konkurencji zagranicznym firmom nie ma mowy. Można jednak PRZETRWAĆ. Ale to kwestia czasu nim GMO zastąpi każdy produkt, nawet w lokalnym sklepiku, a wtedy będzie już za późno.

    2. Brak planowania przestrzennego

    Nawet uczciwi pracownicy samorządów (a znam takich) nie mają o tym bladego pojęcia i ich ta kwestia w ogóle nie interesuje. Nie obchodzi ich to, że miasta budują się tak, jakby planista pochylił się tylną stroną nad mapę i dostał gwałtownego rozwolnienia. Nikogo nie obchodzi dbanie o miejską zieleń, o odpowiednią komunikację miejską itd. A co najlepsze, żaden „patriota” startujący na prezydenta, do Sejmu czy do Senatu, nie mówi NIC o potrzebie planowania przestrzennego. Dopóki jeszcze można cokolwiek zaplanować, bo za 10 lat większość dużych miast będzie można jedynie wyburzyć i budować na nowo, by funkcjonowały tak jak należy.

    3. Legalne narkotyki

    Tak, narkotyki są w Polsce legalne. Legalne są dopalacze, które niszczą życie pojedynczym osobom, a także ich rodzinom. Praktycznie legalne jest traktowanie każdym świństwem na klatce schodowej bloku czy w gimnazjum. Polak ma ćpać, robić u Niemca, wpłacać pieniądze do konta w banku, napić i najeść się przemysłowych odpadków, a potem zdechnąć przed emeryturą.

    Nie wiem czy doczekam się dnia, kiedy w społeczeństwie coś odżyje.

    Może znajdzie się ktoś, kto zacznie na własną rękę zajmować się pedofilami (edukatorami seksualnymi), handlarzami narkotyków na osiedlu albo w szkole do której chodzą jego dzieci?

  2. wert said

    Niestety ale tak się dzieje w całej Polsce, a zwłaszcza w największych miastach. W mniejszych, gdzie nie ma jeszcze galerii handlowych nie ma na razie tyle pustostanów. Jednak za wszelką cenę władze miast chcą budować galerie. W Zawierciu inwestor wycofał się z budowy bo galeria miała być poza miastem. Więc zostanie zmieniony plan zagospodarowania przestrzennego i w centrum i tak zakorkowanego miasta powstanie galeria. A wśród ludności wcale nie słychać głosów sprzeciwu- co więcej mieszkańcy jeszcze się cieszą bo będzie „światowo”. A podczas wyborów samorządowych jednym z tematów była budowa mcdonaldsa… I ludziom również się to podobało

  3. Polo said

    Taaaak, za to kwitną Stary Browar, Plaza, King Kross, Ikea, Chlebak, Obi, Castorama, Jula, a w nich drogerie farmaceutyczne, McDonaldy, KFC, a to wszystko szczególnie w niedzielę i sobotę. A najbardziej popierdoleni są wielkopolscy „bambrzy” te kutafony nawet w niedzielę zapieprzają z opryskiwaczami na pole. Masakra!!!!

  4. sodomiarz said

    To moje ukochane miasto. A mogłoby być tak pięknie tam w Pousen.
    Tak je sqrw…iło lewactwo z żydostwem, które jest przy korytach.
    Niestety, to drugie polskie Dietroit. :-/

  5. robertgrunholz said

    Poznania w sumie nie znam, ale wyludniają się wszystkie wsie i miasta. Straszny to był widok latem, w Olsztynie…

  6. NyndrO said

    Mieszkałem wiele lat na Dolnej Wildzie (dzielnica w sam raz dla mnie,łatwo dostać pod nocnym po ryju) i był piękny targ,na którym pewnie nawet atomówkę można-by kupić.Był.Poznaniacy wspaniali,wyrachowani (w pozytywnym sensie) i racjonalni, całkowicie zostali zgwałceni przez mafię kulczyka.Oczywiście ta mafia sięga wyżej,do samego sanhedrynu.Bardzo przykro,bo to było wspaniałe,tętniące naturalną siłą Ludzi miasto.

  7. NyndrO said

    …zresztą to dotyczy w tej chwili każdego miejsca w Polsce.Może oprócz Koziej Wólki,ale to kwestia czasu.Podaj cegłę,zbudujemy nowy bank.

  8. Liberalizacja = likwidacja polskiego handlu – 2009r.
    http://www.polskapartianarodowa.org/index.php?option=com_content&task=view&id=756&Itemid=147

  9. sodomiarz said

    Dolna Wilda, to teraz zadupie, i zawsze takim była.
    Po ryju i kosę można było zarobić na Grunwaldzie, oczywiście stojąc jak ch. na weselu, i nie broniąc się.

  10. NyndrO said

    Na Grunwaldzie mieszkałem 2 lata z kolei.Też dałem radę.I to koło Kościoła,który podobno stał się meczetem.

  11. NyndrO said

    Grunwaldzka 63.Koło przystanku.

  12. sodomiarz said

    Stara ulica poznańska i dzielnica.
    Tam zawsze się dużo działo… wypadków także.

  13. NyndrO said

    …tam chyba zaczynała się firma Piotr I Paweł.Z dwieście metrów miałem.Teraz to jest na bank Icek i Mycek.

  14. O likwidacji Kupieckich Domów Towarowych w Warszawie pisałem w 2009r.

    W tym samym czasie, gdy kupcy polscy z Kupieckich Domów Towarowych w
    Warszawie bronią swoich miejsc pracy, antypolski element żydowski odpowiedzialny
    za demontaż i upadek Państwa Polskiego nagradzany jest w UE prestiżowymi
    stanowiskami i wysokimi wynagrodzeniami (także gwarancjami wysokich emerytur),
    na które pieniądze wykłada okradziony przez nich polski podatnik.

    Kupcy z KDT są jedną z ostatnich zorganizowanych grup polskich handlowców, którą
    pozbawia się miejsc pracy i jednocześnie niszczy ostatnią w Warszawie redutę
    zorganizowanego polskiego handlu. Przestępstwa tego dokonuje rządzący w stolicy
    kraju i w Polsce antypolski element żydowski. Podobny proces ma miejsce we
    wszystkich większych i mniejszych miastach Polski.

    Kupcy z KDT zrozumieli, że tylko zjednoczeni mają szansę się bronić. Niestety,
    zatomizowane przez żydo-media i przez żydowskie rządy społeczeństwo nie
    udzieliło im wsparcia. Polskie społeczeństwo jeszcze nie rozumie, że musi
    wspólnym wysiłkiem stanąć do walki o byt swój i swoich dzieci, o byt Narodu i
    Państwa Polskiego.

    Musimy, jako Naród i społeczeństwo, zrozumieć potrzebę odbudowy polskiego
    nacjonalizmu, musimy wskrzesić silny polski nacjonalizm, inaczej znikniemy z
    mapy Europy i świata.

  15. sodomiarz said

    Teraz to tam jest dziadostwo, jak wszędzie, dzięki żydom.

  16. adsenior said

    Wszelkim obrońcom „polskiego handlu” umyka podstawowa sprawa ceny w „tym polskim handlu”, oraz pazerność często władz miasta w ustalanych czynszach dzierżawnych. By zarobić na czynsz, sklepikarz musi ustawiać tak ceny, ze staje się niekonkurencyjny dla dyskontów. Polak zarabiający grosze, patrzy dokładnie na każdą wydawana złotówkę.

  17. NyndrO said

    A może nawet grobelny i kulczyk/owa.

  18. sodomiarz said

    Czyli żydostwo.

  19. NyndrO said

    Ad 15.* Teraz to pewnie sama Gajówka jest zażydzona.Wróć.Byłaby,gdyby nie Pan Kierownik.*Swoją drogą,Panie Kierowniku…Pan powinien napisac testament na wypadek.Żeby wraz z Pańską śmiercią Gajówka została zamknięta.Nie znam się na tym,ale na 100 będzie próbowana być przejętą.Ja na ten przykład wyczuję zmianę stylu,ale nie każdy.Aż trochę strach.

  20. Marucha said

    Re 19:
    Coś mnie Pan często na tamten świat wysyła, Panie NyndrO 🙂
    Ja wiem, że ma Pan szczere zamiary 🙂 ha ha ha!

    Gajówka nie będzie nikomu przekazana. Nikt nie zna do niej hasła.
    Czy ktoś będzie próbował ją przejąć?
    Chyba tylko za zgodą i wiedzą administratorów WordPress, na których – póki co – skarżyć się nie mam powodu.
    Temu nijak nie mogę zapobiec.
    Ale postaram się, aby gajówkowiczów jakoś powiadomić o swym zgonie. Nie, kurde, nie osobiście 🙂

  21. NyndrO said

    Wystarczy zmienić „kim byłbym, gdyby nie rap” na „”kim byłbym,gdyby nie Gajówa” .Sory,Szefie.

  22. NyndrO said

    Sory jeszcze raz za link.No ale ktoś musi o Pana dbać.Oczywiście oprócz Żony i wnuka.Jestem prymitywem,ale oddanym.

  23. NyndrO said

    Ad Pan Kierownik* Bo mnie Śmierć za bardzo nie rusza.Raczej norma.Nie ryczę.Ale Pana będzie brakowało.To,że brakowało,to jeszcze pikuch.Nie ma czym zastąpić! 😉

  24. revers said

    Ciesz sie ze tyle, bo jak dobiora sie pro pyrlandcy przyjaciele z zachodu tzw. „kanadyjczycy”,”australijczycy” do „Polskiego Zlota” pod TTIP, to wody w Wracie, Odrze bez 2 ton cyjankali nie zabraknie i nie przezyjecie, a za masowy mord jescze zaplacicie z reszty zywych tubylcow dobrze opodatkowanych, czy tam Wartenlandczykow, tak to perwersyjne praffko dziala w jewrohandlu i w „wartosciach zachodnich”, za wlasna smierc tez trzeba zaplacic i to wysokie sumy $$$$ jak w El Salvadorze..

    http://www.contra-magazin.com/2015/05/schiedsgericht-wahnsinn-el-salvador-soll-goldkonzern-auszahlen/

  25. NyndrO said

    …i przyznam się Panu (a zawsze jestem wobec Pana szczery),że tak jak do niczego się nie przywiązuję (bo to bezsens,biorąc pod uwagę potęgę Umysłu),tak z Gajówką nie potrafię zerwać. hehehehe. * to w nawiasach to nie do Pana.

  26. volviak19 said

    Te opróżnine, pozamykane lokale w centrach …wiecie na kogo czekają?
    Jak pojawią się bracia i siostry HGW, dostaną tak niskie czynsze że szok, albo nie będą płacić, jak żydówa co rzuca garami w TVN-ie.
    Ostatnio byłem na Grójeckiej w W-wie, od Banacha do kina Ochota, dwie księgarnie zamknięte( puste lokale) 2 puste lokale po sklepach obuwniczych i mnóstwo banków, i tak jest wszędzie.
    Nacjonalizacja lub sabotaż wielkich sklepów- ludzie nie powinni tam nic kupować.

  27. Raynold said

    Poznań to w ogóle specyficzne miasto. Jak zacząłem tam jeździć dziesięć lat temu, to zauważyłem już jakieś dziwne działania. Jadąc tramwajem, byłem zdziwiony, dlaczego pasażerowie patrzyli często na zegarki. Myślałem, że jadą na jakiś koncert, ale okazało co innego. Poznań był jednym z pierwszych miast, gdzie w ramach „ekonomicznych” wprowadzono bilet 10-ci minutowy. Podobnie Poznań jako pierwszy wprowadził w tym czasie obowiązkowe chipowanie piesków. Mimo to, i tak na chwiejących się chodnikach było znacznie więcej niż średnia w Polsce, psich kupek 🙂 Ale najciekawszą sprawą jaka zaobserwowałem, były światła na skrzyżowaniach. Tak je ustawiono, by nie dać rady przejść jednorazowo przez jezdnię. Gdy ktoś tego próbował, to nagle z za węgła pojawiał się pałkownik i dawał mandat. A św, Marcin czy Głogowska były naprawdę bardzo uczęszczanymi ulicami. Może więc i dobrze, że obecnie nie muszę tam jeździć 🙂

  28. Guła said

    Miesiąc absencji w bankach (które były polskie) i w tych ich supermarketach, co by im się odechciała. Ale ba …
    Osobiście postawiłem na Pocztę Polska i skarpetę, którą pilnują dwa bojowe koty. Pies który coś tam skapował swego czasu i próbował sprawdzić wyrywał przez okno. Dobrze że to parter boć za człeka trza byłoby odpowiadać.

  29. Peryskop said

    Re19
    Z tym „wróć” to coraz bardziej niepewna sprawa.

    A w ogóle Pan NyndrO tym najnowszym testamentem wywołuje Wilka przed szereg.

    Na dziś większej troskliwości potrzebuje nasz Ptak:

  30. Zenek said

    25
    Nyndro
    Jak zwykle tradycyjnie w lykend i w ‚dobrym humorze’ to sie podlizuje i probuje zaglaskac gajowego. Gajowy to nawet lubi:

    Gajowy to (u niektórych) TOLERUJE, marwa kuć!
    Admin

  31. Dictum said

    ad. 20.
    Panie Gajowy, sądząc po dojrzałości wpisów wielu Gajówkowiczów, prawdopodobnie większość z nas jedzie na tym samym wózku, a chcę przez to powiedzieć, że większość z nas jest mocno dojrzała. Dyskutujemy o przyszłości Polski i świata, ale bardziej w trosce o nasze dzieci i wnuki, bo przecież my bardziej wypatrujemy już innych brzegów. Ale żeby nie było, że tracimy przez to wesołość, posyłam tę historyjkę:

    Pewna para małżeńska postanowiła 20 rocznicę ślubu uczcić na słonecznej Florydzie w hotelu, w którym kiedyś spędzili miodowy miesiąc. Mąż, który mógł wziąć wcześniej urlop, wyruszył z mroźnego stanu na ciepły półwysep, żeby przygotować wszystko, a żona miała do niego dojechać. Po zarejestrowaniu się w recpcji wszedł do pokoju, który kiedyś wynajmowali i zobaczył, że tym razem w pokoju znajdował się komputer. Postanowił wysłać do żony e-mail. Jednakże pomylił adres i list trafił do wdowy, która właśnie wróciła z pogrzebu męża i chciała zobaczyć, czy w poczcie są jakieś kondolencje. Po jakimś czasie syn tej pani znalazł ją zemdloną pod komputerem, a na ekranie przeczytał:
    Moja ukochana żono, jestem już na miejscu. Wiem, że zdziwi Cię mój list, ale wyobraź sobie, że teraz oni tu mają komputery i internet. Już się zameldowałem i czekam na Twój przyjazd jutro. Mam nadzieję, że bez przeszkód dotrzesz do mnie, więc czekam – Twój mąż.
    PS. Tu jest naprawdę gorąco.

  32. siu said

    Co do ulic handlowych w centrum Poznania. Mieszkam tu i znam tą okolicę bo w samym centrum pracuję. Władze miasta strzeliły w kolano sobie i sklepom handlowym w centrum wprowadzając strefę parkowania. Każdy zmotoryzowany kto umie liczyć woli poszukać towaru w centrach handlowych na obrzeżach miasta niż w centrum, gdzie jeszcze musi płacić za parking extra kasę. Miasto wyciąga średnio 15-20 milionów rocznie z parkometrów, czyli z kieszeni mieszkańców. Nie dziwota, że nikt nie chce być dodatkowo strzyżony. Komunikacja miejska też jest jedną z najdroższych w Polsce w stosunku do przeciętnych zarobków. Takimi działaniami sami wypędzili ludzi na zakupy poza centrum a teraz płacz. Do tego jeszcze niekończący się remont ronda Kaponiery, który paraliżuje ruch, więc co się dziwić, że wszyscy jak mogą omijają centrum z daleka. Bardziej opłaca mi się jechać z południowej części Poznania do sklepu leżącego na północy miasta niż odwiedzać taki sam sklep w centrum, bo koszt paliwa za przejazd wyjdzie mniejszy niż jak doliczę opłatę za parkowanie. A miasto ma kolejny wspaniałomyślny pomysł aby jeszcze podnieść opłaty za strefę i do tego cały czas sukcesywnie strefa jest co parę lat rozszerzana o kolejne dzielnice miasta. Sami dobijają gwoździe do trumny.

  33. 15vagabunda said

    ad.32 chyba ci się epoki pomyliły, nie ma już interesów narodowych czy lokalnych, władza ma władzę żeby się obłowić i pozwolić obłowić się innym. Nie wiesz ile wpadło od inwestora do kieszeni władzy a że miasto ma mniejsze wpływy no weź nie żartuj a kogo to… chyba następcę ale parę milionów na prywatne konto osłodzi mu gorycz braku kasy w kasie miasta A potem hop siup zmiana dup.
    Obecnie władzę się dostaje żeby się odkuć i odstąpić koryto następnym, taka maszynka do produkowania sztucznej klasy średniej a po nas choćby potop.

  34. RomanK said

    AD21..Na Florydzie goraco:-)))))
    w Honolulu..przyjemna chlodna pogoda, wchodzimy do hallu rzeskie A/C, czekamy na torby …patrzymy… a dziewczyny i chlopaczki wachluja sie papierami…
    Kolega nie wytrzymuje, pyta-
    Co wy tak wywijacie tymi papierami…??? Komary tu macie, czy inne swinstwo????
    – Panie– co pan nie czuje … goraco takie dzisiaj….
    – Tu goraco???
    – Na co podnosi glowe jeden z klerkow i powiada do dziewczyny..- nie widzisz skad????….w kapeluchach , w koszulach , marynarach, buciorach z bandanami na karkach….i suche- jak pieprz….
    Z Dallas..oni idac do piekla prosza sie diablow tylko …….o koce…..

  35. RomanK said

    Panie Siu,,takie warunki stawiaja inwestorzy ftfffu ,…ojcommiasta..zanim rozpoczna budowe centrow…perswadujac im do renki…niewidzialnej zresztom Rynka:-))))

  36. marrkerr said

    Wysokie czynsze zabijają handel na głównych ulicach Poznania. Dochodzi pazerność w czynszach dla restauracji, nawet w mniej centralnych miejscach. Urzędnicy mają to w dupie, a starzy poznaniacy i tak tam nie chodzą, bo każda cena za wysoka.
    Nie rozumiem, co kieruje takim postępowaniem.
    Za to wszędzie banki, „pożyczki” i apteki. NaRÓD BIEDNY I GŁUPI TO SIĘ ZAPOŻYCZA I LECZY (KOLEJNOŚĆ DOWOLNA\). Nowy prezydent (podobno przedsiębiorca, ale związany z PO) tylko obiecuje, już kilka razy się przez to wręcz ośmieszył. Ludzie głosowali bardziej przeciw Grobelnemu, niż za Jaśkowiakiem.
    Może będzie lepiej?

    Ale staremu prezydentowi cały czas należy się, żeby ktoś dał mu w ryj. Wyobraźcie sobie Państwo: Cytadela Poznańska – miejsce walk, ale i cmentarz poległych w walce o Poznań, o niepodległość Polski. Cmentarz z I i II w.św., Anglików, Rosjan, Amerykanów – wszystko odnowione, albo w stanie przyzwoitym. Ale część przeznaczona dla powstańców wielkopolskich – zdewastowana, bez tablic, bez płyt. Jedynie harcerze stawiają znicza we Wszystkich Świętych. Ten gnojek przez 20 lat swoich rządów nie przeznaczył na renowacje, czy wręcz skromne utrzymanie pieniędzy. A podobno poznaniak. Raczej szuszwol, niż poznaniak.

    A ja pamiętam jeszcze w latach 70tych groby jeszcze były. Grób mojego wuja zniknął w ciągu kilku lat, okazuje się, że inwentaryzacja była bardzo niepełna. Łachudry rządzą Polską, a my się przyglądamy licząc na cud.

  37. MatkaPolka said

    Sam na sam z Niemcami

    http://zagozda.blogspot.ca/2015/05/sam-na-sam-z-niemcami.html

    – Ale niech ta Polska to wie i niech ci Polacy to wiedzą, że to jest nasza ziemia, to są nasze Prusy! Zdążyliśmy przywyknąć do takich słów, wszak od 1945 roku stale dochodzą one do nas zza Odry. Dlaczego więc te, wypowiedziane kilkanaście dni temu, mają wagę wyjątkową? Bo tym razem nie przywędrowały one zza zachodniej granicy, ale zostały buńczucznie wypowiedziane na antenie polskiej państwowej stacji radiowej, przez mieszkańca naszego kraju, który podczas zorganizowanego w Mrągowie (sic!) zjazdu Ziomkostwa Pruskiego promował swój film pt. „Polskie obozy koncentracyjne”. Jak to możliwe?

    Powody są dwa. Z jednej strony dramatyczny upadek polityki polskiej (myśli i czynu), z drugiej – niezwykle konsekwentna i przebiegła polityka uprawiana od siedemdziesięciu lat przez Niemców. Już w 1945 r. udało im się wykorzystać rosnącą nieufność między ZSSR i zachodnimi aliantami. Za pierwszy ich powojenny majstersztyk należy uznać osadzenie Reinharda Gehlena, byłego generała Wermachtu, na czele – podporządkowanej co prawda Amerykanom – niemieckiej służby wywiadowczej, poprzedniczki dzisiejszej BND. Waszyngton sfinansował „nowe życie” całej sieci szpiegowskiej i dywersyjnej pozostawionej przez III Rzeszę na terenach znajdujących się w tym czasie za żelazną kurtyną. Każda pozyskana z tego kanału informacja szła przez „niemieckie ręce” i to od Berlina zależało, co i w jakim kształcie trafiało do komórek amerykańskich służb wywiadowczych.

    Niemcy perfekcyjnie potrafili wykorzystać zapotrzebowanie Stanów Zjednoczonych na posiadanie w Europie silnego sojusznika, który równoważyłby potencjał państw-satelitów Związku Sowieckiego. Amerykańskie pieniądze szybko postawiły na nogi zrujnowaną niemiecką gospodarkę i uzbroiły po zęby powstałą w 1955 r. Bundeswehrę. „Zimna wojna” służyła Niemcom, którzy umiejętnie podbijali cenę swojego trwania u boku USA. Raz po raz w przestrzeni dyplomatyczno-wywiadowczej pojawiały się informacje o sondowaniu przez Berlin w Moskwie zgody na połączanie obu państw niemieckich w zamian za oddanie się pod sowiecką kuratelę polityczną (do dziś Niemcy grają na amerykańsko-rosyjskiej rywalizacji). Tajemnicą poliszynela jest to, że mimo pozornej wrogości między RFN a NRD, w obszarach newralgicznych dla ponadczasowego interesu niemieckiego dochodziło do coraz ściślejszej współpracy między BND a STASI. Świadczy o tym choćby płynność w prowadzeniu i przenikanie agentur obu tych służb uaktywnionych po 1970 roku na terenie Polski. Monachijskie Radio Wolna Europa spopularyzowało i wykreowało spośród tej agentury liderów tzw. opozycji demokratycznej, zachęcając Polaków do otwartego buntu przeciw Związkowi Sowieckiemu. STASI też nie zasypiała gruszek w popiele: z jednej strony umiejętnie podsycała panujący w Polsce ferment polityczny (m.in. organizując porwanie i mord na ks. Jerzym Popiełuszce), z drugiej zaś namawiała Moskwę do zbrojnej interwencji w Polsce. Niemiecka Narodowa Armia Ludowa miałaby wówczas bronić socjalizmu na Dolnym i Górnym Śląsku, Opolszczyźnie i całym Pomorzu. Sprytnie, nieprawdaż?

    Wypadkową starań obu państw niemieckich stały się obrady Okrągłego Stołu, przy którym zasiadło wielu ich agentów zainstalowanych po obu – zdawało się wówczas, że przeciwnych – stronach barykady (te służbowe zależności trwają do dziś, ba – zostały prawnie zalegalizowane poprzez różne systemy stypendialne i umożliwiają kontrolowanie przez Berlin wszystkich obszarów życia publicznego w Polsce). Chwilę później Niemcy popisali się drugim powojennym majstersztykiem: połączyli oba swoje państwa. Tak oto, przy entuzjazmie oficjeli nowo ogłoszonej III RP, gwałtownie przybliżyła się chwila nieuchronnego otwartego konfliktu z niemiecko-polskiego. Niemcy w 1945 r. zostały podzielone na dwa kontrolowane przez innych państwa nie z powodu czyjegoś widzimisię, ale dlatego, że ich imperialne zapędy kosztowały życie stu milionów ludzi. Wiele dziś wskazuje na to, że za tzw. obalenie Muru Berlińskiego znów trzeba będzie zapłacić polską krwią.

    Bez wątpienia trzecim niemieckim majstersztykiem było uzyskanie zgody Waszyngtonu na budowę Unii Europejskiej pod batutą Berlina. Niemcy stały się europejskim hegemonem decydującym o wszystkim, co dzieje się na starym kontynencie. Chowając się za unijną nomenklaturą kolonizują polskie Ziemie Odzyskane, powoli przywracając stan rzeczy charakterystyczny dla germańskich epizodów z ich przeszłości. Mniejszość niemiecka poczuła wiatr w żaglach i już bez ogródek, bezkarnie pluje na wszystko, co polskie, sławiąc przy tym swoje dziedzictwo, z tym hitlerowskim włącznie! Co my na to? W milczeniu nastawiamy kolejne policzki. Ukradkiem rozwiązano Powiernictwo Polskie, jedyną organizację ukierunkowaną na przeciwdziałanie roszczeniom tzw. wypędzonych. Bliski upadku jest Instytut Zachodni, zasłużona jednostka badawczo-rozwojowa zajmująca się stosunkami polsko-niemieckimi, sytuacją Ziem Zachodnich oraz analizą polityki prowadzonej przez Niemcy. Sami się rozbroiliśmy i spolegliwie czekamy na zadanie nam decydującego ciosu. Kiedy on nadejdzie?

    Najbliższe tygodnie pokażą, czy będziemy biernymi świadkami kolejnego sukcesu polityki niemieckiej, czwartego już majstersztyku w powojennej historii Europy. Oto wykorzystując amerykańsko-rosyjski konflikt na Ukrainie, Berlin dąży do uzyskania zgody Stanów Zjednoczonych na budowę tzw. armii europejskiej. Czym ona miałaby być? Ano niczym innym, jak pozbawioną NATO-wskiej (czytaj: amerykańskiej) kontroli nad Bundeswehrą, okraszoną kilkoma liśćmi figowymi, czyli uzupełnioną niewielką ilością żołnierzy innych narodowości. Dlaczego to takie ważne? Bo upadłby w ten sposób przedostatni zapis traktatu poczdamskiego. Ostatnim jest przebieg naszej zachodniej i północnej granicy… Jest tylko kwestią czasu, kiedy Niemcy – zgodnie z postanowieniami tamtego traktatu – upomną się o nowe, znacznie dla nich korzystniejsze rozstrzygnięcia.

    Za genialnie skuteczną, choć wyjątkowo drańską, należy uznać prowadzoną przez Niemców politykę historyczną. Przekazanie gigantycznych pieniędzy środowiskom żydowskim pozwoliło na stopniowe zdejmowanie z nich odpowiedzialności za piekło II wojny światowej i przerzucenie jej na Polaków. Kto zatem – w obliczu nieuchronnego starcia się z niemieckim drang nach Osten – opowie się po stronie polskich awanturników, faszystów i antysemitów? Kto z zewnątrz publicznie podważy niemieckie prawo do naszych Ziem Zachodnich, skoro dziś, choćby poprzez nieroztropne wspieranie mniejszości niemieckiej, sami je im przyznajmy? Zostaliśmy sam na sam z apetytami Berlina, uprawiającego politykę Bismarcka i Fryderyka Wielkiego. Oto na naszych oczach ziszcza się zarówno cudowny sen niemieckich rewanżystów, jak i koszmar tych polskich patriotów, którzy przestrzegali przed amputacją Ziem Odzyskanych.

    Istotą naszej obecnej sytuacji jako narodu i państwa jest nasze położenie w polityce międzynarodowej, a to należy uznać za dramatycznie złe. Nie jesteśmy liczącym się partnerem nie tylko dla wielkich tego świata, ale i dla małych państw europejskich. Sztucznie wykreowany konflikt z Rosją – jedynym państwem, z którym łączy nas sprawa niemieckich roszczeń terytorialnych, powoduje, że sami stoimy oko w oko z apetytami coraz silniejszych, oswobodzonych z międzynarodowego kagańca, Niemców. Rok 1939 się nie powtórzy, bo wówczas Polacy byli w większości świadomi zagrożenia.

    Dziś jesteśmy ślepi i głusi. I coraz głupsi!

  38. MatkaPolka said

  39. MatkaPolka said

  40. MatkaPolka said

  41. Zenek said

    Problem nie lezy w Poznaniu: ani sie tam nie zaczyna – ani nie konczy.
    To jest obecnie problem w calym swiecie zachodnim.
    Gina drobne sklepiki i drobny handel ktory jest CELOWO wypierany przez monopolizm, co w Polsce tesknota za Zachodem nazywa ‚wolnym rynkiem’ (ale w dybach).
    Wolnym, ale nie dla kazdego.

    Robert Grunholtz @1 nie do konca ma racje.
    Konkurencje dla wielkiego kapitalu moze stanowic tylko drugi wielki kapital.
    Bogate pejsy powykupywalay cale ulice i budynki. Naturalnie od razu podniesli ceny za wynajem i zbieraja nieludzkie oplaty.
    O ile to powinno byc regulowane przez jakis Bizness Practices Act w Polsce to nie mam pojecia bo na razie nikt nie zglosil w sejmie projektu ustawy o chronie drobnych przedsiebiorstw i ukrocenia rozpasanych monopoli.
    I tu nie chodzi tylko o jeden supermarket – to jest sprawa systemu, ktory na to zezwala.

    Podam przyklad co sie u nas wydarzylo:
    Zyd wykupil cale centrum handlowe. Centrum, ktore kiedys nalezalo do Rady Miejskiej, ktora odpowiadala za utrzymanie calego kompleksu w nalezytym porzadku: zasilanie elektrycznosci, wody, remonty czy modernizacja obiektow.
    Zrobila sie jakas propaganda i szeptanki, ze ten obiekt byl za kosztowny dla rady miejskiej i ze podobno sie nie oplaca.
    Postanowiono pozbyc sie tego ‚balastu’.

    W ciagu roku gdy Rada Miejska sprzedala zydowi ten kompleks bo mieli wmowione, ze to ‚za duzo kosztuje’ nasze gowniane miasteczko, polowa sklepow sie zamknela i wyniosla bo zyd nalozyl ogromne czynsze za wynajem. Utrzymaly sie takie sklepy jak duze amerykanskie supersamy i i rozne hangary z chinskim barachlem. Zrobilo sie pusto, glupio i nieprzyjemnie, poniewaz ceny produktow w supermarketach tez podskoczyly. Te zydowskie czynsze wykonczyly caly drobny biznes. Nie ma juz swiezego pieczywa ani swiezych jarzyn. Malo tego, kupujacy sa zupelnie uzaleznieni od towaru w sklepie bo wielkie supermarkety maja spisane umowy ze swoimi dostawcami tzw. ‚preferred suppliers’, ktorzy dostarczaja byle gowno po wysokich cenach ale maja na to monopol amerykanskiego supermarketu.
    Wyboru nie ma na zadnym stoisku. Cielecina sie skonczyla. Lepsze gatunki miesa zniknely z polek, preferowane i dostepne sa zamrozone ryby a przeciez mieszkamy nad morzem.
    Nie ma innego centrum handlowego wiec jakakolwiek konkurencja zostala zniszczona.
    Alisci do jednego z pustych lokali posklepowych wprowadzil sie zespol lekarzy, ktorych stac bylo na rentowanie lokalu w zydowskim monopolu.
    Ale tylko do czasu. I nie chodzilo tylko o pieniadze.
    Bo kiedy zyd chcial zmusic doktorow do podpisania umowy o wynajem na 5 lat zeby zapewnic sobie narastajacy dochod – lekarze sie zbiesili.
    Sa to przewaznie bogaci emigranci z Azji, glownie z Indii, Chin i Korei. Zdaje sie, ze z Europy tam nie ma nikogo ale nie sprawdzalem. Moim lekarzem jest doktor z Mumbaju, ktory specjalizacje z interny robil u ciotki w Londynie. Bo ciotka ma tam wlasna klinike.
    Wiec ci lekarze sie zbuntowali na taka bezczelnosc.
    Wykupili ziemie w bardzo ladnym miejscu niedaleko od centrum handlowego i wybudowali wspanialy kompleks medyczny: z doktorami, pielegniarkami, dentystami, specjalistami i pierwsza pomoca.
    Sraja na zyda i jego renty.

    U nas jest bezplatne lecznictwo wiec koszty tego medycznego kompleksu nie spadaja na pacjentow bo kompleks wybudowany zostal z wlasnych funduszy. Mamy bardzo ladny szpital panstwowy, w ktorym pracuja tez lekarze z tej prywatnej kliniki. Mamy bardzo przywoite uslugi medyczne.

    Niestety, walka z zydem jest tylko mozliwa gdy sie jest finansowo niezaleznym.
    No i zarzad Rady Miejskiej, sie puknal w glowe i zezwolil na zbudowanie kompleksu leczniczego.

    Bo gdyby Rada Miejska rzadzil zyd…

  42. MatkaPolka said

    Lech Kaczyński to zdrajca podobnie jak Donald Tusk , Lech Wałęsa Aleksander Kwaśniewski czy Sikorski.
    Polacy uważają braci Kaczyńskich do grona zdrajców narodu i stawiają Lecha Kaczyńskiego obok Donalda Tuska, Aleksandra Kwaśniewskiego, Lecha Balcerowicza i Lecha Wałęsy.

  43. Boydar said

    Panie Zenku, tkwi Pan w błędzie (41).

    Dostosowuje Pan rozumowanie do zasad narzuconej nam, wirtualnej gry. Tymczasem Pan Robert (1) szuka śladów praw fizyki i zasad niezbywalnych. Taki gołąb, na ten przykład, choć w szachach jest mało lotny, przywraca proporcje w przyrodzie jednym ruchem. Proszę eksperymentalnie odrzucić kompromisy i … encore ! 🙂

  44. MatkaPolka said

    Zagłodzić Bestię (banksterów i korporatokracje)

    http://wolna-polska.pl/wiadomosci/zaglodzic-bestie-banksterow-i-korporatokracje-2015-05

    Powrót do skromności i siermiężności. Powrót do czasu, kiedy było brak towarów a trzeba było sobie Radzic

    Tradycyjnie konserwowana żywność owoce i mięso – suszone, wędzone, wekowane, zamykane próżniowo
    Lokalna piekarnie

    Kup rąbankę u rolnika – podziel się z innymi – na zmianę. Rob własne napoje kompoty i podpiwek

    Twórz lokalne wspólnoty – kluby dyskusyjne , kola sportowe, kluby wycieczkowe, kluby myśliwskie i strzeleckie – spotkania z doświadczonymi myśliwymi. Zrób Kusze – kusza można wiele upolować

    Kasy zapomogowo pożyczkowe

    Własny najazd – do naprawy aut

    Usługi krawieckie

    Domowe obiady

    Barter jest świetnym pomysłem – ustal jednostkę barterowa wymiany

    KUSZA DOMOWEJ ROBOTY

  45. MatkaPolka said

    Polowanie na Dzika z Kuszy

    Myśliwy upolował Dzika w zimie z kuszy

  46. borsuk polski said

    Tak sie dzieje w wielu miastach Polski. Dyskontyzacja, galeryzacja kraju postepuje. Niedawno przeczytalem, ze w Warszawie jest 100 biedronek. To 5 razy wiecej niz stan posiadania najwiekszego konkurenta Biedronki.Wystarczy spojrzec na plocka ulice Tumska. Niegdys centrum handlowe miasta. Dzisiaj to dziura wypelniona nielicznymi bankami i lumpeksami.

  47. Zenek said

    43
    Boydar
    Ja sie nie staralem odpowiedziec na wszystkie poruszone przez Roberta problemy dlatego napisalem, ze ‚Robert nie do konca ma racje’ co wcale nie znaczy ze racji mu nie przyznaje.

    A przerabiajac ‚na drobne’ i jak sie to przenosi na polskie realia to dalej utrzymuje, ze zubozala Polska nie jest w stanie sie dzwignac z narzuconego gnoju. Jest to prawo regeneracji w przyrodzie w sprzyjajacych warunkach biologicznych samego organizmu i sprzyjajacych warunkach klimatycznych.

    Jest to znana praktyka, zeby pokonac przeciwnika to trzeba go oslabic roznymi sposobami.
    W Polsce aktualnie nikt nie jest w stanie znacjonalizowac/ odzyskac to co zostalo ukradzione albo sprzedane „na zydach”.

    A przyklad z naszego miasteczka podalem tylko dla poparcia mojej opinii, ze aby zniszczyc nieuczciwa konkurencje trzeba stanowic … silna konkurencje; zarowno w potencjale finansowym jak i zespolowym. W kazdej strategii potrzebne jest zidentyfikowanie zarowno problemu jak i przeciwnika. To jest moj punkt widzenia.

    Moze i nie mam racji. Na razie nikt mnie nie probowal przekonac dlaczego bladze w swojej opinii.
    Kiedy Putin rozpoczal odrodzenie w Rosji mial za soba nie tylko sztab podobnie myslacych osob ale tez i ogromny kapital bogatych Rosjan, ktorzy go poparli. Poparla go tez armia.
    Naiwnoscia jest podejrzewac, ze Putin (podobnie jak Walesa- -tymi oto recami) sam w pojedynke odwrocil losy kraju.
    Putin zreszta pracowal w KGB co mu pozwolilo poznac rozne tajniki metod przeciwnika.

    Obecny system w Polsce jest chyba nieodwracalny bo przede wszystkim nie ma ani dobrej woli ani funduszy.
    Ogladalem dzisiaj jakis wiec nowopowstalej partii w Polsce – tej podobno pod patronatem Balcerowicza.
    Przerazily mnie wyglaszane komunaly: zmienimy, naprawimy, ulepszymy, zwalczymy, bedziemy sie domagac…
    A tlumy przyklaskiwaly z zachwytem.
    Przypominalo to poklony bwana-kubwa takiego tlumu z nezemem w nosie i ozdoby z kosci na czubku glowy.

    Polacy mieli duzo latwiejsze zadanie powstrzymania i wyprzedazy kraju i walki z narkotykami niz Rosja.
    Do Rosji caly czas Amerykanie szmugluja heroine z Afganistanu.
    Ostatnio Putin zabronil przelotow amerykanskich samolotow dostawczych dla Afganistanu nad terytorium Rosji. Zezwolenie na te przeloty tobylo gentelmenskie porozumienie obu stron, ktore USA dosc nadwyrezyly.

    Wiec pozwole sobie zauwazyc, zeby raczyl pan zauwazyc, ze w wiekszosci wypowiedzi pana Roberta mamy punkty styczne (jesli juz tak rozprawiac o fizyce)

    Golab ma te zdolnosc i przywilej, ze moze rownoczesnie machac skrzydlami, utrzymywac sie ponad ziemia i srac na wszystko z gory do czego nie potrzebuje towarzystwa ani mechanizmow wspierajacych.
    Do zmiany nurtu rzeki nie wystarczy machniecie skrzydlem.
    Serdecznie pozdrawiam

  48. Boydar said

    Panie Zenku, dziękuję za respons. Bardziej jednak interesowała mnie ta właściwość (może przywilej ?) gołębia, która wyeksponowana została w znanym powiedzeniu o grze w szachy z idiotą. Akurat w tym przypadku, idiotami jesteśmy my. Oni, to ci „wielcy gracze”. Tylko że ta gra jest ustawiona od początku do końca i nie ma sensu wnikać w jej „reguły”. Trzeba pier dolnąć w planszę i rozgonić na cztery wiatry „mistrzów” oraz klakierów. Potem przeżegnać się prawą ręką i zacząć grać po bożemu; tylko już nie z nimi a z naturą – rzeczy i człowieka. I tylko o to mię się rozchodziło. Pozdrawiam.

  49. marrkerr said

    Ta nowa partia, to ta sama, z której wywodzi się PO. Właściwie to kolejne stadium rozwoju UD i KLD.

    http://wpolityce.pl/polityka/254485-przyznali-sie-rosati-cele-pana-petru-sa-celami-po-i-odwrotnie-jak-najbardziej-moze-dojsc-do-wspolpracy

    http://wpolityce.pl/polityka/254507-leszek-miller-o-inicjatywie-petru-nowoczesnapl-raczej-bankipl-albo-sycipl

  50. AlexSailor said

    E tam, sami się załatwiamy.

    Po pierwsze, drobny i średni handel niszczą łupieżcze podatki i idiotyczne przepisy.
    23% VAT-u, 19% podatku dochodowego, niespójne przepisy oraz 1000 zł podatku ZUS za każdego zatrudnionego co najmniej.
    Duża sieć handlowa z podatku dochodowego nie płaci praktycznie nic, korzysta z licznych ulg i zwolnień, a z podatku VAT również w dużym stopniu się wywinie.
    Do tego ZUS płaci ile musi tylko od tych, którzy faktycznie pracują, a i tu są sposoby ćwierćetatowe na jego radykalne obniżenie.
    Zatem taka sieć ma już na początku ok. 30-40% mniej kosztów wynikające tylko z idiotycznych przepisów.

    Wspomnę tylko o naturalnie mniejszych kosztach i cenach nabycia towaru wynikających ze skali sieci, ale i o wyższych kosztach administracji i pilnowania także na skutek wielkości sklepu.

    Do tego dochodzą kretyńskie przepisy sanitarne, bhp, i inne, które uzasadnione są w dużych sieciach, ale bez sensu narzucane są na małe i średnie sklepy.
    Ten proceder likwiduje do 10% większej opłacalności mniejszych podmiotów pozbawiając je jednego z nielicznych atutów.

    Trzecią rzeczą są księżycowe ceny nieruchomości i związane z tym czynsze w całej Polsce.
    Ceny są co prawda rynkowe, ale co to za rynek, który jest ewidentnie, może nawet kilkukrotnie przeszacowany.
    Niestety, a może i dobrze, następne lata to powinny pokazać.
    Z cenami nieruchomości związane jest również tak zwane planowanie przestrzenne, które niczego z planowaniem nie ma wspólnego, a jest tylko haraczem pobieranym od nieruchomości w związku z lepszym ich zagospodarowaniem.
    I znowu, ze względu na efekt skali, jest wcale nie dolegliwe dla dużych sieci, a zabójcze często dla małych sklepów.
    To jest, jeśli plan zagospodarowania zawadza lub go nie ma, to sieć sobie uchwali przez radnych, bo ma na to pieniądze, a mały kupiec może sobie tylko płakać i liczyć na cud.
    Z planowaniem związane jest również ryzyko.
    Jeśli w normalnej sytuacji plany układa się raz na zawsze, a zmienia raz na 20-30 lat w drobnej części i tam, gdzie nikomu to nie przeszkadza specjalnie, to w Polsce zmieniane są co kilka lat, co też nie dziwi ze względu na ich idiotyczne zapisy.

    Po czwarte, zmiany zachodzące w technologiach i handlu, np. sprzedaż internetowa i dostarczanie towaru pod drzwi lub do paczkomatu, a to przy możliwości przeszukania oferty z całej Polski przed komputerem w zaciszu domu.

    Po piąte, kretyńskie rwanie pieniędzy przez zarządy miast w celu utrzymania siebie i zaprzyjaźnionych urzędników, np. opłaty za parking, opłaty za reklamy, opłaty za chodnik, opłaty za wodę, ścieki, i podobne.
    Zakazy postoju, zamknięcie ulic dla ruchu kołowego, itp.

    Po szóste samobójcze zachowania Polków kupujących obce, tanie bez zwracania uwagi na jakość, w zagranicznych sklepach, w upokarzających często warunkach, lekkomyślnie, bez sensu, na kredyt, bez gotówki, itp.

    Dopiero na samym końcu wskazałbym na tak zwaną globalizację, konkurencję zagraniczną, działania mniejszości.
    Tu przypomnę, że co by nie mówić, to Polacy mają realny wpływ na wybór radnych, burmistrza lub prezydenta miasta, a przez to na wiele wymienionych czynników.
    Może nie jest to tak wielki wpływ, jak wynika z teorii „demokracji”, ale jakiś jednak znaczący jest.

  51. Jack Ravenno said

    @42 MATKAPOLKA – w nawiązaniu do czarującego Lecha hanuki palącego ja czekam aż się geny odezwą w Andrzeju …mogącym odwalającym podobne gusła i w ten sposób odczarowujący rzeczywistość.

  52. Yah said

    Mieszkałem w Poznaniu na początku lat 80-tych, czasem tam bywam. Zidiocenie mieszkańców poznania wskutek propagandy przeraża. Znajomy, który tam mieszka mówi, że jest to już prawidłowo ukształtowana przez system masa – tragedia – a było to takie fajne miasto…

  53. MatkaPolka said

    Ale przecież można inaczej, można nie dać jej jeść, nie żywic fiskusa, nie karmić banku, nie dawać strawy wiecznie głodnemu molochowi Państwa. Poniżej trochę przemyśleń jak podejść do problemu. Jak ułatwić sobie życie, kupić wolny czas, załatwić sobie zdrowie lepsze, spokojniejsze spanie, dłuższe wieczory z przyjaciółmi, częstsze zachody słońca z kochana osoba obok. 🙂

    Zagłodź Bestię czyniąc jak najwięcej z poniższych kroków…dodając kreatywnie swoje własne:

    * Hoduj-uprawiaj własne wyżywienie (to zagładza BigAgro i BigFarMafia za jednym zamachem – zdrowe jedzenie to zdrowe życie)
    * Kupuj w lokalnych sklepach należących do ludzi jak my.
    * Używaj naturalnych leków jak długo się da (zapalenie płuc jednak wymaga antybiotyku, ok? – katar NIE! )
    * Chce Ci się pic? Woda. Chcesz coś smacznego? Limonada ze świeżej cytryny, rumianek z cytryna, mięta z pomarańcza, czarnuszka z miodem… sok z jabłek zmiksowanych…
    * Ucz dzieci w domu – życie, praktyczności, zaradności, LOGIKI, historii Polski
    * Idź pieszo lub na rowerze gdzie możesz.
    * Szukaj pomocy lekarskiej u lokalnych homeopatów czy nawet znachorów.
    * Rób paliwo do piecyka z papieru czy odpadków – tyle gazu mniej spalisz.
    * Bojkotuj cale przetworzone wyżywienie
    * Rób zakupy u rolników bezpośrednio – przy drodze czy na targu, a może na wiosce?
    * Bojkotuj sieci supermarketów – tym bardziej im są większe i bardziej międzynarodowe.
    * Dawaj w prezencie vouchery na cokolwiek co możesz innym zrobi przydatnego: wyprowadzić psa, popilnować dziecka, coś naprawić, czegoś nauczyć, zrobić ciasto czy ugotować obiad… albo zrobić nalewkę miodowa na malinach.
    * Poszukaj lokalnej spółdzielni rolniczej i podłącz się do nich.
    * Wywal TelaVizje, nie patrz NIGDY na reklamy.
    * Używaj barteru gdzie się da. To niszczy banki i oszczędzasz na VATcie.
    * Kupuj używane, na targu, OXFAM, Ebay czy Allegro.
    * Sprzedaj, wymień, podaruj to czego tobie już nie potrzeba.
    * Napraw zamiast kupić nowe.
    * Unikaj fastfood’ów czy sieci restauracji-knajp typu Starbucks, PizzaHut, etc…
    * Jedz tylko w restauracjach lokalnie posiadanych przez konkretne osoby z Twojego miasta i Twojej narodowości.
    * Rób swoje piwo, wino, nalewki, likiery – Grand Marnier czy Drambui to tylko nalewki pomarańczowe na miodzie.
    * Czytaj pożyczone czy używane książki – CZYTAJ o ekonomii, ucz się LOGIKI.
    * Kultywuj zioła lecznicze i aromatyczne – doniczka na balkonie tez potrafi.
    * Rób prezenty sam, w domu, pomyśl a znajdziesz jak!
    * Rzuć okiem co inni wyrzucają na ulice – wiele może się przydać Tobie lub znajomym.
    * Baw się na dworze: rower, piłka, badminton, piknik, przechadzka…
    * Bierz udział w lokalnych imprezach: pokazy, konkursy, wystawy, koncerty, czytanie książek – poznasz ludzi, wrócisz do domu odbudowany.
    * Naprawiaj ubrania i buty.
    * Zaproś przyjaciół do siebie zamiast iść do knajpy.
    * Zrób dzieciom imprezę imieninowa w domu zamiast wynajmować sale.
    * Pojedz na kemping z namiotem a nie do hotelu.
    * Weź ze sobą kawę z domu zamiast płacić krocie na toksyczna z maszyny.
    * Kupuj prezenty u lokalnych rzemieślników.
    * Używaj świec, dziennego światła, oszczędnych żarówek – LEDy zaczynają być coraz tańsze, energii słonecznej – możesz mieć letnie prysznice kładąc na dachu byle czarna bańkę na wodę…
    * Obniż termostat i załóż sweter.
    * Weź ze sobą wałówkę na podroż i coolera na piwo.
    * Zostań w domu zamiast iść patrzeć na witryny – mniejsze pokusy.
    * Weź ze sobą drugie śniadanie do szkoły czy do pracy.
    * Kartki z życzeniami zrób w domu.. patchwork?
    * Zamknij konto w banku – nie będzie opłat, kar, szpiegowania…
    * Kup owoce jesienie i przechowaj ile się da, rób konfitury, przeciery, kompoty, czosnek w occie z sola, kiszonki, etc…
    * Oszczędzaj w srebrnych czy złotych monetach trzymanych w domu, kup ziemie.
    * Jeśli możesz to parę kur, koza, może króliki…
    * Palisz – kręć sobie sam papierosy, nawet sadz swój tytoń.!
    * Mieszkaj w mniejszym, energooszczedniejszym domku czy mieszkaniu.
    * Używaj energii słonecznej do gotowania, ogrzewania, oświetlenia.
    * Magazynuj deszczówkę do podlewania czy tez do…mycia włosów – przestaniesz używać kosmetyków do ich pielęgnacji.
    * Naucz się znajdować pożywienie: grzyby, dzikie owoce, opuszczone sady, przydrożne drzewa, leniwi sąsiedzi z sadami…
    * Kupuj tylko solidne, ręcznie robione meble – takie są piękne, trwale, naprawialne, transportowalne.
    * Zamiast drogich prezentów dawaj przyjaźń i miłość, czas i rozrywkę wspólna.
    * Zrób swoje mydełko prysznicowe – aromat do kąpieli – zioła do moczenia nóg czy hemoroidów.

    Masz inne pomysły na zagłodzenie Bestii zanim ona Nas zniewoli – dawaj! Komuś się przyda.

    Wystarczy wiec, nie dać jej jeść, zagłodzić gadzinę, tak jak likwidacja Lisa i Olejnik polega na ich IGNOROWANIU.
    Power to The People to jest wcale niegłupia piosenka. Mamy power – używajmy broni która mamy w zasięgu ręki. Każdy grosz oszczędzony na VATcie to grosz więcej wśród takich jak my a grosz mniej w rekach złodziejskiego, okupacyjnego rządu marionetek.

    Yes, We Can. Coś Wam to przypomina?

    Just Do It. Widzieliście reklamę Nike?

  54. MatkaPolka said

    1. Przestań kupować i używać alkohol, papierosy i inne narkotyczne substancje.
    2. Lecz się narodowymi [„ludowymi”] metodami, trawami [ziołami], a nie tabletkami i miksturami, od których sensu nie ma.
    3. Chodź pieszo jak możesz najwięcej i zajmuj się fizyczną kulturą.
    4. Oddychaj duszą i ciałem na przyrodzie, a nie w nocnym klubie, barze itd.
    5. Nie bierz kredytów i pieniędzy w dług, to zawsze źle się kończy, lepiej zgromadź pieniądze na coś rzeczywiście pożytecznego i potrzebnego.
    6. Jedz to, co rośnie w ogrodzie, a nie leży na półkach w sklepach i wyrosło w laboratoriach na chemicznych nawozach.
    7. Żyj za miastem, tam świeże powietrze, spokojnie, pięknie, nikt nie miesza i nie ma nudnych sąsiadów.
    8. Zaprowadź normalne stosunki z płcią odmienną i nie zmieniaj swojej połówki.
    9. Nie oglądaj pustych i głupich filmów, programów w telewizji i obrazków w internecie. Zamiast tego studiuj pożyteczną informację, którą można zamienić na dobro w tym życiu.
    10. Dziel się myślami, odkryciami i informacją z tymi, kto cię otacza i kogo ty szanujesz. Rozwijając innych, rozwijasz się sam.
    11. Pomagaj innym, jeśli masz taką możliwość — każde jedno działanie może uratować czyjeś życie.
    12. Pamiętaj swoje korzenie i historię narodu, wykorzystaj przeszłe doświadczenie przodków, nie powtarzaj ich błędów.
    13. Studiuj nowe technologie, w tym, informacyjne. Wykorzystaj je dla dobra swojego i świata.
    14. Rozwijaj swoją duchowość i myśl o tym, co ty pozostawisz po sobie swoim dzieciom i wnukom.
    15. Chroń przyrodę i zwiększaj jej bogactwo, a nie bądź pasożytem na ciele Ziemi.
    16. Szukaj tak samo myślących jak ty, zawieraj nowe znajomości. Dobrzy przyjaciele – to wielkie bogactwo.
    17. Wspieraj miejscowego producenta, otwieraj swoje produkcje pożytecznych towarów.
    18. Badaj, zwiedzaj to miejsce, w którym żyjesz.
    19. Pomagaj z duszy i bezpłatnie. Oddana energia zawsze wraca.
    20. Żyj wg Słońca i bądź pozytywny.

    Uśmiechaj się do wszystkich, sadź drzewa, uświadamiaj saąsiadów i spotkanych ludzi, poczytaj o piciu wody utlenionej i p. Nieumywakinie, sprzątaj śmieci pozostawione przez innych, przerabiaj stare rzeczy na nowe rzeczy i przestań się bać, bo wszystko będzie dobrze. Zmień słowa których używasz z negatywnych na pozytywne, staraj się nawet niedobre rzeczy wyrazić dobrymi słowami, bo jak wiadomo, słowa mają sprawczą, stwórczą moc – dobre magnetyzują dobre wydarzenia i odwrotnie. Poczytaj o słówku „nie”, którego mózg nie zawsze rozumie. (Potęga podświadomości)

    Przestań kupować rzeczy z fabryk. Kupuj u lokalnych twórców – co z tego, że droższe, lepiej mniej rzeczy naładowanych pozytywnym ładunkiem emocjonalnym energii Twórcy, niż więcej taniego chłamu z niewolniczej pracy fabryk – obozów pracy.

    Codziennie wieczorem zasypiaj ze słowami: Boże (lub inna mocy w którą wierzysz, energio, Naturo, Ziemio, mądrości, równowago – dla mnie to wszystko nazywam sobie w skrócie Bogiem, który jest tym, czym sobie wymyślę, jest dobrem i miłością) , Boże spraw, by źli ludzie stali się dobrzy, by tam gdzie susza spadł deszcz, a gdzie powódź – zaświeciło Słońce, żeby silniejsi pomagali słabszym, i żeby wszyscy mieli co jeść, żeby odrosły lasy…

    Przestań kosić trawniki – zabijasz tym pszczoły i inne żyjątka, marnujesz energię, czas, wodę i nerwy sąsiadów, zamieniasz ekosystemy w monogatunkową pustynię, którą nawozisz później pestycydami. To jakaś kretyńska moda i marnotrawstwo na skalę światową. Łąki pełne ziół wspaniałe pachną i tętnią życiem.

    Używaj resztek jedzenia jako kompostu – wystarczy rzucać je pod drzewo, i na wiosnę masz ziemię do sadzenia.

    Poczytaj o pionowej uprawie ziemniaków – 50 kg z m3.

    Zrezygnuj z używania plastiku – zagłodzisz koncerny paliwowe. Wodę nalej sobie z czajnika do butelki szklanej i noś ze sobą. Smak o niebo lepszy. Słoiki możesz użyć tysiące razy, a plastikowe pudełko najwyżej kilka, bo zaczyna śmierdzieć. Co z tego, że lżejsze. Przestań być leniem, gimnastyka nikomu jeszcze nie zaszkodziła.

    Używaj patelni żeliwnych, kupujesz jedną na całe życie, wzbogacisz dietę w żelazo i nie zajadasz teflonu zmiksowanego z aluminium.

    Zamiast kremu używaj oleju kokosowego, zamiast naszpikowanych chemią kosmetyków używaj szarego mydła i zobacz, jaka jesteś piękna bez tony tapety!

    Przestań golić pachy i nogi – włosy są piękne i naturalne. Z łonowcami jesteś dojrzałym człowiekiem, a nie pedofilcem. Zamiast polewać się pachnidłami użyj mydła i napraw dietę, wtedy pot Twój będzie atrakcyjny.

    Przestań używać pierdyliarda odmian chemikaliów do mycia różnych rzeczy. Ocet, soda i płyn do mycia naczyń załatwiają wszystko. Jeszcze woda utleniona w cięższych przypadkach. Ile miejsca więcej? A kasy? Sprzątaj co drugi raz, od kurzu się nie umiera. Zapachowe chemikalia do sprzątania powodują astmę i zmiejszają populacje wygłodniałych, zdezorientowanych pszczółek.

    Zamiast pasty do zębów można używać sody. Przynajmniej co drugi raz. Używaj mniej pasty, tak, żeby tubka na kilka miesięcy wystarczyła, bo nie chodzi o pastę, tylko o szczotkowanie, na odświeżenie trzy milimetry pasty wystarczy – mnie mniej zęby bolą po ograniczeniu pasty. Zamiast płynu do płukania użyj wody utlenionej i pij herbatkę miętową, bo zapach z ust, to efekt diety i pięciokrotne nawet mycie zębów nie pomoże.

    Przestań jeść chleb i cukier, to zaoszczędzisz na lekarstwach. Tłuszcze są zdrowe, poczytaj o diecie optymalnej.

    Z chemi kupuję tylko mydło szare z małej fabryczki, szampon dla dzieci, bo po innym mi wypadają włosy garściami, drogie perfumy co dwa lata, pastę do zębów organiczną, bo niewiele używam i płyn do naczyń w którym piorę sobie ręcznie ciuchy, bo po pralce są sztywne i za mocno pachną, plus niszczą się za szybko. Mąż kupuje proszek do prania, bo lubi jak mu piorę ;-). Zapachowych płynów nie znosimy, mnie duszą, i proszek został ograniczony o połowę, a jak zużyjemy zapas, to szukam organicznego. Kupuje też rzeczy do golenia, bo nie lubi mieć obrośniętej paszczy i tyle. Wszelkie kremy to tylko takie, które można jeść. Plus jakiś zapach. Pod pachę ałun i wszelkie syfy się kryją, zresztą ciało myte mydłem, na diecie bez cukru i mąki nie śmierdzi.

    Jemy jaja kupowane od farmera. Warzywa z targu. Zakupy w lokalnym sklepie. Ja jeżdzę rowerem, bo mam blisko. Mąż jeździłby autobusem, ale nie ma tu takich nowoczesnych wynalazków.

    Stare szmaty przerabiam na dywaniki. Worki foliowe na torby. Papierowe wszystko na pojemniki. Szklane butelki na różne rzeczy. Czasem coś sprzedaję. Mam ogródek balkonowy i udzielam się w ogrodowym wolontariacie, skąd mam czasem jakieś zioła. Sąsiedzi zaktywizowani przynoszą mi materiały do przeróbki. Nie nadążam, taka jest skala marnotrawstwa. Potrzebuję zaktywizować więcej osób. 🙂

    Walcz z marnotrawstwem. Przeciwdziałaj marnotrawstwu.

    Ja poddaję recyklingowi 97% swoich śmieci. A Ty?

    Uff. Tyle mi się przypomniało. Pozdrawiam wszystkich.

    Barter

    Maj 29, 2015 at 11:06

    Jeśli chodzi o zdrowie to Polecam „Ukryte terapie” opisane przez Jerzego Ziębe
    Jeśli chodzi o barter to polecam http://www.bartersi.pl
    Warto sprzedać mieszkanie i wyprowadzic sie na wieś.

  55. Handel na polskich ulicach umiera od lat. Nie tylko w Poznaniu, ale każdym mieście. Daliśmy się skolonizować obcym centrom handlowym. Warto jednak przypomnieć sobie historię jak do tego doszło. Bo można inaczej, drogą Chin, czy Estonii:
    http://nomoremaps.com/3517/dlaczego-polak-klepie-biede-a-chinczyk-kupuje-drugie-porsche/

  56. […] Za; https://marucha.wordpress.com/2015/05/31/handlowe-ulice-poznania-umieraja/#more-51238 […]

Sorry, the comment form is closed at this time.