„Tusku, musisz? Sondaż o wyborach w 2020 roku” – pod takim tytułem opublikowano na portalu rp.pl wyniki sondażu opinii publicznej przeprowadzonego przez agencję badawczą Sw Research.
„Z najnowszego sondażu portalu rp.pl wynika, że pomysł, aby Donald Tusk został w 2020 roku prezydentem Polski ma więcej przeciwników niż zwolenników
— Czy Donald Tusk powinien startować w wyborach prezydenckich w 2020 roku?— tak brzmiało pytanie zadane Polakom. 43% respondentów odpowiedziało negatywnie. Co ciekawe najwięcej przeciwników były premier ma wśród ludzi młodych. Aż 51% spośród osób, które nie chcą, aby Tusk został prezydentem jest poniżej 25 roku życia.
Sam przewodniczący Rady Europejskiej został kilkanaście dni temu zapytany o powrót do polskiej polityki. Tusk nie chciał jednak mówić o konkretach. — «Gdyby Jarosław Kaczyński zdecydował się kandydować w wyborach prezydenckich, to stanąłbym do takiego pojedynku — podkreślił»”.
Korespondentka radia Sputnik Irina Czajko porozmawiała na ten temat z niezależnym publicystą Adamem Śmiechem.
Z najnowszego sondażu portalu rp.pl wynika, że pomysł, aby Donald Tusk został w 2020 roku prezydentem Polski ma dziś więcej przeciwników niż zwolenników. O czym to Pana zdaniem świadczy i czy w nowych sondażach opinii publicznej będą inne wyniki?
— Wyniki mogą być inne w innych sondażach, to jest typowe dla polskich sondażowni, które sprzyjają poszczególnym stronom sceny politycznej i za tym idą również wyniki. Niemniej jednak jest to obiektywny problem, jeśli chodzi o Donalda Tuska i jego kandydaturę, że posiada bardzo silny elektorat negatywny, który wytworzył się na skutek kojarzenia jego nazwiska i osoby z wszystkimi negatywami sprawy Smoleńska, oczywiście w perspektywie Prawa i Sprawiedliwości oraz zwolenników tej partii.
Także zarówno sam Donald Tusk, jak i ewentualne partie polityczne, które chciałyby wesprzeć jego kandydaturę muszą się z tym liczyć. Natomiast generalnie uważam, że jest to jedyna kandydatura, która może podjąć walkę z kandydatem PiS-u, czyli najprawdopodobniej obecnym prezydentem panem Andrzejem Dudą, z tego względu, że Donald Tusk jest z kolei dla tych ludzi spoza tego swojego negatywnego elektoratu osobą bardziej do przyjęcia, niż pewni inni kandydaci, którzy są skrajni z innych powodów — idą na przykład za bardzo na lewo, zbyt daleko posuwają się w liberalizmie. I z tego punktu widzenia Donald Tusk jest nieporównywalnie lepszą kandydaturą niż ktokolwiek inny z Grzegorzem Schetyną na czele.
Redaktor Michał Krzymowski napisał na łamach czasopisma Newsweek, że Donald Tusk postawił krzyżyk na Platformie Obywatelskiej i czeka teraz na zjednoczenie antypisowskiej opozycji, ponieważ jego zdaniem tylko taki obóz może odsunąć Jarosława Kaczyńskiego od władzy, a jego samego wynieść do prezydentury. Jak Pan ocenia taki plan i taką perspektywę?
— Myślę, że tak — zjednoczenie tego obozu jeżeli w ogóle miałoby nastąpić, będzie mieć miejsce właśnie pod kątem wyborów. Tusk jest bardziej kandydatem środka, raczej widziałby taką koalicję centrową, omijającą sprawy najbardziej drażniące i radykalne, które przede wszystkim odbierają elektorat, a nie go pomnażają.
W Pekinie podczas szczytu UE-Chiny Donald Tusk zaapelował do trzech krajów: Chin, Stanów Zjednoczonych i Rosji i stwierdził: jest jeszcze czas, aby zapobiec konfliktom oraz chaosowi. Czy Pana zdaniem Donald Tusk miał tylko na myśli wojny handlowe i chaos gospodarczy, czy może coś więcej?
— Niewątpliwie jedno i drugie. Jeśli chodzi o wojny handlowe i chaos to myślę, że zwracał się przede wszystkim do Stanów Zjednoczonych i do Chin, bo wiemy, że w tej chwili trwa dość nieprzyjemna sytuacja na linii jednych i drugich — Chiny prowadzą politykę wedle interesów własnego państwa, to samo Stany Zjednoczone, które zaczynają wprowadzać cła — narzędzie polityki ekonomicznej i międzynarodowej, które w zamyśle WTO — Światowej Organizacji Handlu miało być likwidowane.
Ta polityka ochrony rynku wewnętrznego Stanów Zjednoczonych poprzez cła wraca. Rozwiązanie będzie na pewno bardzo trudne.
Natomiast wydaje mi się, że Tusk mógł również w pewnym sensie odnosić się do innego rodzaju napięć — są one generowane przede wszystkim przez Zachód, a z kolei celem i tym partnerem, który jest atakowany i uważany za wywołującego te napięcia jest Rosja.
Nie sądzę, żeby Donald Tusk był osobiście za zniesieniem sankcji, a to przecież też jest element polityki gospodarczej, skierowanej przeciwko Rosji — czyli trwa polityka sankcji, wprowadzona po 2014 roku, która jest cały czas przedłużana — chociażby przez Unię Europejską. No więc tutaj Donald Tusk powinien powiedzieć to do samego siebie, jakiego wysokiego reprezentanta UE.
Irina Czajko
https://pl.sputniknews.com/
Fakt, że tylko 43% Polaków nie chce folksdojcza Tuska jako prezydenta, komentarzy nie wymaga. A w ogóle, to jak une będą chciały, to prezydentem zostanie Krzysztof Bęgowski, Mateusz Kijowski, poseł Dupka… pardon, Budka, Joanna Scheuring, „ksiądz” Lemański albo – czemu niby nie? – Mateusz Trynkiewicz. Polacy nawet się nie zorientują.
Admin