Ukraiński Minister Spraw Zagranicznych skandował „Putin to k***a”

Indywiduum o fizjonomii oprycha, które po założeniu krawata zostało ukraińskim ministrem. Spraw Zagranicznych.

Podczas wczorajszego incydentu, który być może jest pierwszym takim wydarzeniem w historii, szef dyplomacji ukraińskiej użył wyjątkowo wulgarnych słów na określenie głowy drugiego państwa.

Minister Spraw Zagranicznych Andrij Deszczycia skandował hasło „Putin to k.rwa” razem z grupą wandali pod zdemolowanym budynkiem rosyjskiej ambasady w Kijowie.

Deszczycia przybył na miejsce agresywnej demonstracji, podczas której dochodziło do przewracania samochodów pracowników ambasady, profanacji rosyjskiej flagi (połączona z zawieszeniem flagi banderowskiej nad wejściem i malowaniem swastyk na płocie należącym do placówki) oraz rzucania kamieni i petard, gdzie podjął pozorowaną próbę powstrzymania rozjuszonego tłumu.

Ponoć miał przeciwstawić się niektórym protestującym, jednak okazało się, że stanął po ich stronie. Nagranie zrobione podczas incydentu pokazuje, że minister popiera taką formę demonstracji.

„Chciałbym stanąć razem z wami tutaj i powiedzieć: Rosja won z Ukrainy”. Powiedział Deszczycia. Potem dodał „Prawda. Putina to k***a”.

Ta perełka z charakterystycznego kijowskiego języka dyplomatycznego spotkała się z ciepłym przyjęciem wśród tłumu i została chóralnie powtórzona przez demonstrantów. Ten wulgarny slogan pochodzi ze przyśpiewek pseudokibiców i stała się obecnie bardzo popularny wśród antyrosyjskich Ukraińców.

Sam minister w pierwszej chwili wyglądał na nieco zaskoczonego tak pozytywną reakcją demonstrantów, a po chwili sam zaczął z nimi śpiewać. Później, w niedzielę, minister stał się bardzo nieuchwytny, gdy zaczęto wypytywać o jego udział w skandalicznym wydarzeniu.

„Ludzie byli bardzo rozzłoszczeni i trzeba było ich powstrzymać, nie pozwolić im pójść o krok dalej, nie pozwolić im na atak i oblężenie ambasady” Powiedział radiu Echo Moskwy. „Oni chcieli doszczętnie spalić ambasadę”.

Niestety Deszczycia nie wyjaśnił, dlaczego myślał, że wykrzykiwanie wulgaryzmów lepiej zapewni ochronę placówki dyplomatycznej, niż kordon policji, który powinien zapewnić Kijów, lecz czego nie zrobił.

Rząd Ukrainy nie skomentował natychmiast spektakularnych wyczynów ministra Deszczyci, które przejawiały się w budowaniu dyplomatycznych mostów pomiędzy Kijowem a Moskwą przed rosyjską ambasadą.

Wydarzenie również spotkało się z brakiem komentarzy ze strony Rosyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, spowodowane prawdopodobnie tym, że w podręcznikach dla dyplomatów nie znaleziono żadnej właściwej odpowiedzi na taki język.

Przekleństwa miotane pod adresem Władimira Putina nie są żadną nowością wśród ukraińskich polityków. Wcześniej Oleg Laszko, który uzyskał trzecie miejsce w niedawnych wyborach prezydenckich, wykrzykiwał ten sam wulgarny slogan podczas swojej kampanii.

http://rt.com
Tłum. Griszka