Moje pierwsze wspomnienie amerykańskiej polityki sięga dokładnie 60 lat wstecz do chwili, kiedy w lecie 1956 roku oglądałem konwencje polityczne w towarzystwie tego nowego cudownego sprzętu w rodzinie – telewizora. Rodzice popierali prezydenta Eisenhowera ubiegającego się o drugą kadencję i to mi wystarczało. Już jako młodzieniec czułem, że Ike, były naczelny dowódca wojsk sprzymierzonych w Europie w czasie II wojny światowej, był ważną figurą. W niespokojnych czasach emanował autorytetem i pewnością siebie.
Artykuł Andrew J. Bacevicha przetłumaczył Wojciech Worwa.