Dziennik gajowego Maruchy

"Blogi internetowe zagrażają demokracji" – Barack Obama

  • The rainbow symbolizes the Covenant with God, not sodomy Tęcza to symbol Przymierza z Bogiem, a nie sodomii


    Prócz wstrętu budzi jeszcze we mnie gniew fałszywy i nikczemny stosunek Żydów do zagadnień narodowych. Naród ten, narzekający na szowinizm innych ludów, jest sam najbardziej szowinistycznym narodem świata. Żydzi, którzy skarżą się na brak tolerancji u innych, są najmniej tolerancyjni. Naród, który krzyczy o nienawiści, jaką budzi, sam potrafi najsilniej nienawidzić.
    Antoni Słonimski, poeta żydowski

    Dla Polaków [śmierć] to była po prostu kwestia biologiczna, naturalna... śmierć, jak śmierć... A dla Żydów to była tragedia, to było dramatyczne doświadczenie, to była metafizyka, to było spotkanie z Najwyższym
    Prof. Barbara Engelking-Boni, kierownik Centrum Badań nad Zagładą Żydów, TVN 24 "Kropka nad i " 09.02.2011

    Państwo Polskie jest opanowane od wewnątrz przez groźną, obcą strukturę, która toczy go, niczym rak, niczym demon który opętał duszę człowieka. I choć na zewnatrz jest to z pozoru ten sam człowiek, po jego czynach widzimy, że kieruje nim jakaś ukryta siła.
    Z każdym dniem rośnie liczba tych, których musisz całować w dupę, aby nie być skazanym za zbrodnię nienawiści.
    Pod tą żółto-błękitną flagą maszerowali żołnierze UPA. To są kolory naszej wolności i niezależności.
    Petro Poroszenko, wpis na Twiterze z okazji Dnia Zwycięstwa, 22 sierpnia 2014
  • Kategorie

  • Archiwum artykułów

  • Kanały RSS na FeedBucket

    Artykuły
    Komentarze
    Po wejściu na żądaną stronę dobrze jest ją odświeżyć

  • Wyszukiwarka artykułów

  • Najnowsze komentarze

    Marucha o Wolne tematy (28 – …
    Marucha o Jak inteligentni ludzie radzą…
    Listwa o Jak inteligentni ludzie radzą…
    Iliryjczyk o Jak inteligentni ludzie radzą…
    Iliryjczyk o Jak inteligentni ludzie radzą…
    Iliryjczyk o Jak inteligentni ludzie radzą…
    Iliryjczyk o Jak inteligentni ludzie radzą…
    Iliryjczyk o Wolne tematy (28 – …
    Józef Bizoń o Jak inteligentni ludzie radzą…
    Listwa o Wolne tematy (28 – …
    Listwa o Wolne tematy (28 – …
    Iliryjczyk o Wolne tematy (28 – …
    Józef Bizoń o Jak inteligentni ludzie radzą…
    Listwa o Wolne tematy (28 – …
    prostopopolsku o Nowa ustawa ułatwi imigrantom…
  • Najnowsze artykuły

  • Najpopularniejsze wpisy

  • Wprowadź swój adres email

    Dołącz do 707 subskrybenta

Balcerowicz – sługus bankierów

Posted by Marucha w dniu 2015-01-13 (Wtorek)

Zapraszam do bardzo dobrego artykułu Rafała Wosia. Jest on uzupełnieniem informacji, które przekazałem w bezpłatnym raporcie „W jaki sposób skolonizowali Polskę?„. Polecam pochylić się nad wpisem, ponieważ w polskich mediach jest obrzydliwa, kłamliwa propaganda na temat wdrożonej w 1990 roku demokracji.

Cały czas politycy i ekonomiści wmawiają społeczeństwu winę za obecny stan Polski. Posługują się fałszywymi argumentami typu: „Polacy źle pracują, nie są wydajni”, „demografia odpowiedzialna jest za biedę”, „przez 25 lat gospodarka polska osiągnęła sukces”, „popełniliśmy błędy ale idziemy w dobrym kierunku”.

Te wszystkie hasła są kłamliwą propagandą. Balcerowicz, Mazowiecki, Wałęsa i większość sprzedawczyków dobiło gospodarkę i firmy poprzez korupcyjne ustawy. Wdrożyli popiwek, czyli drakońskie kary za podnoszenie wynagrodzeń, uchwalili ustawę o gospodarce finansowej przedsiębiorstw państwowych, przez którą wiele przedsiębiorstw doprowadzono do upadku.

Proszę zwrócić uwagę na jeden jeszcze aspekt. Plan Balcerowicza składał się z 10 ustaw. Posłowie mieli na uchwalenie 11 dni!!!
Pakiet ustaw wpłynął do Sejmu 17 grudnia, 28 grudnia odbyło się głosowanie.

Co Ci to przypomina?

Przytoczę krótki fragment z raportu: „Powstanie FED”:
„22 grudnia 1913 roku o jedenastej w nocy w okresie urlopów grudniowych, przeprowadzono głosowanie nad ustawą „Federal Reserve Act”. Została przegłosowana przez Kongres stosunkiem 298 głosów za i 60 przeciw.
23 grudnia 1913 roku, ustawa trafiła do Senatu. Została przegłosowana większością głosów: 43 za i 25 przeciw.
Wielu z 27 nieobecnych senatorów, którzy udali się na urlopy, nigdy nie głosowałoby za tą ustawą. Wiedzieli, że jest przygotowywana. Dlatego dostali zapewnienie od władz, że w trakcie urlopów nie będzie żadnego głosowania.
Prezydent Wilson podpisał ustawę w godzinę po głosowaniu”.

Bankierzy skopiowali rozwiązania, które w historii przyniosły sukces.

*                                  *                                        *

25 lat temu rozpoczęła się w Polsce terapia szokowa. Jeden z fundamentów ładu gospodarczego III RP. Czy naprawdę jest z czego być aż tak bardzo dumnym?

Kanoniczna wersja tamtych wydarzeń przypomina trochę trailer filmu akcji. Po wyborach 4 czerwca 1989 r. opozycja została dopuszczona do władzy w kraju gospodarczo zrujnowanym. Nie było czasu do stracenia. Na szczęście pojawił się superbohater z cudownym antidotum. To był pakiet dziesięciu ustaw gospodarczych, które przeszły do historii jako plan Balcerowicza. Na szczęście tym razem (zazwyczaj ociężali) posłowie nie zdołali mu przeszkodzić. 28 grudnia Sejm w ekspresowym tempie 11(!) dni uchwalił ustawy. Senat nie wniósł poprawek. 31 grudnia prezydent Jaruzelski podpisał dokumenty, a nowe prawo weszło w życie. Wszyscy odetchnęli z ulgą. Polska została uratowana.

Tylko że życie to nie jest film sensacyjny. Może więc zostawmy trailery w kinie i popatrzmy na sprawę trzeźwym, krytycznym okiem. W demokratycznym kraju aspirującym do zachodniej „normalności” powinniśmy móc sobie na to pozwolić.

Kąsanie Balcerowicza

„Byliśmy wtedy trochę jak barany prowadzone na rzeź i łatwo ulegliśmy obietnicom polityków mającym decydujący głos w praktycznym wcielaniu w życie szkodliwych rozwiązań. Nie zdziwiłbym się, gdyby nadeszła chwila rozliczenia nas, posłów sejmu kontraktowego, z lekkomyślnego przyzwolenia na terapię szokową Balcerowicza, będącą w rezultacie przeogromnym atakiem na prawa człowieka do minimum egzystencji, atakiem na godność życia milionów ludzi” – to opinia zapisana mniej więcej dziesięć lat po przełomie przez Aleksandra Małachowskiego, dziennikarza, wpływowego działacza „Solidarności” i posła na sejm kontraktowy.

Zmarły w 2004 r. Małachowski trochę umniejsza swoją ówczesną rolę. Bo akurat on należał do tych parlamentarzystów, którzy podjęli próbę jeśli nie zablokowania, to przynajmniej zmiany logiki terapii szokowej, czyli narzuconej przez rząd Tadeusza Mazowieckiego filozofii przemian gospodarczych w Polsce. Wewnątrz OKP (klubu parlamentarnego „Solidarności”) powstała wtedy nawet antybalcerowiczowska grupa posłów i senatorów. I to wcale niemała, bo licząca – w szczytowym okresie – ok. 30 parlamentarzystów. Jej pomysłodawcą była legenda PRL-owskiej opozycji Karol Modzelewski. Wówczas senator.

– Gdy tylko pojawiły się pierwsze nieoficjalne przecieki, na czym ma polegać plan Balcerowicza, byłem zbulwersowany jego dramatycznie antypracowniczym i antysocjalnym charakterem. A jeszcze bardziej bulwersowała mnie gotowość posłów i senatorów OKP do jego przyjęcia. W końcu byliśmy wybrani pod sztandarami „Solidarności” i to świat pracy mieliśmy w parlamencie reprezentować – opowiada nam Modzelewski.

Wspomina, że wygłosił wówczas w Senacie dość ostre przemówienie krytykujące wiele elementów planu. Zwłaszcza projekt ustawy o opodatkowaniu wzrostu wynagrodzeń, wprowadzający popiwek, a więc drakońskie kary za podnoszenie płac. Popiwek nie tylko siłą dławił popyt, ale, co gorsza, w warunkach wysokiej inflacji wpychał w biedę tysiące ludzi zatrudnionych w firmach państwowych.

Modzelewskiemu bardzo nie podobała się też ustawa o gospodarce finansowej przedsiębiorstw państwowych, która znosiła limit dywidendy w zysku przedsiębiorstw. – Dodatkowo pogarszała ona położenie przedsiębiorstw państwowych i po prostu zachęcała, by doprowadzać je do stanu upadłości. To była taka ukryta furtka do ich pośpiesznej prywatyzacji – mówi Modzelewski.

Jednocześnie Modzelewski prowadził akcję gromadzenia wokół siebie podobnie myślących parlamentarzystów. Tak powstała Grupa Obrony Interesów Pracowniczych. Nazywana potocznie GOIP. Jednym z jej filarów szybko stał się Ryszard Bugaj, wpływowy solidarnościowy ekonomista i ważny uczestnik części obrad okrągłego stołu. Po wyborach 4 czerwca przymierzany nawet podobno do posady ministra finansów w ekipie Mazowieckiego.

Bugaj – jako przewodniczący sejmowej komisji budżetowej – przygotował wówczas uchwałę wyrażającą wiele zastrzeżeń wobec planu Balcerowicza, przestrzegającą przed jego antysocjalnym obliczem. Uchwała miała jednak charakter wyłącznie werbalny. I została przez rząd przyjęta do wiadomości.

Bugaj wspomina, że sprzeciw GOIP wobec planu Balcerowicza nie polegał wtedy na frontalnym ataku, bo rząd Mazowieckiego to byli w końcu ich polityczni przyjaciele. Domagali się jedynie, żeby Balcerowicz i jego ekipa respektowali to, na co „Solidarność” zgodziła się przy okrągłym stole, przy którym nie było mowy ani o filozofii terapii szokowej (tę przywiózł do Polski Jeffrey Sachs dopiero latem 1989 r.), ani tym bardziej o tak mocnym uderzeniu w indeksację płac, przedsiębiorstwa państwowe czy zatrudnienie.

– Potem w roku 1990 czy 1991, gdy plan Balcerowicza wszedł w życie, nie mówiliśmy już nawet o tym. Tylko chcieliśmy rozliczyć rząd ze złamania swoich własnych obietnic z grudnia 1989 r. Gdy Leszek Balcerowicz obiecywał, że recesja będzie dużo płytsza, inflacja będzie spadała szybciej, a bezrobocie nie wzrośnie do tak niebotycznych rozmiarów – mówi Bugaj.

Wojna o pracę

Oprócz Modzelewskiego, Bugaja i wspomnianego już Małachowskiego trzon GOIP-u tworzyło wiele innych solidarnościowych tuzów. Na przykład nieżyjący już założyciel KOR-u Jan Józef Lipski i działacz „Solidarności” z Huty Warszawa Andrzej Miłkowski (zmarł w 2010 r.). To z tego grona w 1990 r. wyrośnie Solidarność Pracy, a potem Unia Pracy, czyli postsolidarnościowe ugrupowania o otwarcie socjaldemokratycznym profilu.

Ale środowisko GOIP-u był początkowo dużo szersze. Znalazł się w nim np. Jacek Merkel, gdański działacz „Solidarności” i jeden z najbliższych współpracowników Lecha Wałęsy, potem współzałożyciel KLD i PO oraz (niezbyt spełniony) biznesmen. Albo zmarły niedawno senator Zbigniew Romaszewski, w III RP związany z ROP oraz PiS. Pod deklaracją zakładającą GOIP podpisała się również działaczka Unii Demokratycznej (a potem Unii Wolności i Partii Demokratycznej) Grażyna Staniszewska. Oraz Radosław Gawlik, jeden z najmłodszych posłów do Sejmu kontraktowego i organizator pierwszych manifestacji przeciwko budowie elektrowni atomowej w Żarnowcu. Następnie poseł Unii Wolności, a ostatnio przewodniczący Partii Zielonych. Krytyczną postawę wobec planu Balcerowicza zajęło też kilku działaczy związanych potem ze środowiskiem Radia Maryja, m.in. późniejsza marszałek senatu Alicja Grześkowiak.

Oczywiście rządowi Mazowieckiego taka irredenta w szeregach własnego zaplecza politycznego bardzo się nie podobała. – Jacek Kuroń i Adam Michnik byli na mnie wściekli – wspomina Modzelewski. Pęknięcie było szczególnie bolesne między Modzelewskim a Kuroniem. Od czasu słynnego listu do partii z 1964 r. obaj panowie wydawali się niemal nierozłączni i jednoznacznie kojarzeni z solidarnościową rewolucją. Ale po 1989 r. ich drogi zaczęły się wyraźnie rozchodzić. Modzelewski zarzucał Kuroniowi, że jest listkiem figowym, który ma osłaniać faktycznie antyspołeczny wymiar terapii szokowej.

– Próbowałem mu wytłumaczyć, że odpowiedzią na społeczny dramat transformacji nie może być tylko filantropia i odruch dobrego serca. Tylko że trzeba budować normalne państwo socjalne i nie osłabiać związków zawodowych – wspomina Modzelewski. – Jacek Kuroń bardzo przywiązał się też do myśli, że największymi ofiarami transformacji są emeryci. A reszta sobie poradzi. My uważaliśmy taki punkt widzenia za błędny. I wskazywaliśmy, że najbardziej trzeba się bić o godną i dobrze płatną pracę. Bo to ona jest podstawą spokoju społecznego – dodaje Bugaj.

Duża część środowiska GOIP nie wytrzymała presji i stanęła ostatecznie po stronie rządu Mazowieckiego. – To był nasz rząd. Skoro więc zdecydowaliśmy się wziąć odpowiedzialność za rządzenie krajem, to trzeba było ten rząd wspierać, a nie podstawiać mu nogę – mówi nam Grażyna Staniszewska.

W wypowiedziach ludzi ze środowiska GOIP, którzy ostatecznie poparli plan Balcerowicza, słychać jednak coś jeszcze. Coś jakby tęsknotę za silnym liderem. Może nawet gospodarczym dyktatorem. Takim, którego rząd znalazł w osobie upartego i zdeterminowanego Balcerowicza, tego „robota zbłąkanego w świecie słabych ludzi” (określenie publicysty Roberta Krasowskiego). – Może gdyby ktoś nas lepiej pociągnął? Powiedział nam, co można zrobić inaczej. Ale jakoś żaden antybalcerowicz się wtedy nie objawił – wspomina dziś Radosław Gawlik.

Grażyna Staniszewska: „Rysiek Bugaj mówił ciągle o trzeciej drodze. Ale ciągle kluczył i nie mówił, co ta droga ma oznaczać. Za nic nie chciał wziąć odpowiedzialności”. W ogóle rozmawianie z ludźmi „S” na temat terapii szokowej jest trudne. Bo szybko pojawia się u nich uczucie irytacji. W wielu przypadkach są to zapewne echa dawno przepracowanego konfliktu wewnętrznego. Widać, że kiedyś mieli wątpliwość, czy terapia szokowa jest słuszną drogą i czy da się ją pogodzić ze związkową wrażliwością. Ale w końcu sobie ten konflikt wewnętrzny zracjonalizowali. Znaleźli dziesiątki argumentów za. A te przeciw głęboko zagrzebali. Dlatego pytanie ich o to wiąże się z powrotem pewnego dyskomfortu.

– A co mieliśmy zrobić? Przecież trzeba było działać – mówi Staniszewska lekko podniesionym głosem. – Okrągły stół i rząd Mazowieckiego to było przywrócenie pokoju. Kropka – denerwuje się Jacek Merkel. On – w przeciwieństwie do Staniszewskiej czy Gawlika – przynależności do GOIP w ogóle nie pamięta. Twierdzi, że był już wtedy na etapie, gdy chciał się ze swoją związkową działalnością pożegnać i przejść do normalnej polityki.

Gdy przyszło więc do głosowań nad dziesięcioma ustawami tworzącymi plan Balcerowicza, tylko niewielu GOIP-owców otwarcie mu się sprzeciwiło. – Głosowałem przeciwko ustawie o przedsiębiorstwach i przeciw popiwkowi. Wstrzymałem się w kwestii zwolnień grupowych – wspomina Modzelewski. Podobnie selektywnie i z dużą porcją charakterystycznego dla niego hamletyzowania głosował Ryszard Bugaj.

Ale już np. Jacek Merkel jest dumny z tego, że poparł plan Balcerowicza. – To ja przedstawiłem Balcerowicza Lechowi Wałęsie i miałem swój udział w tym, że on został w rządzie również po odejściu premiera Mazowieckiego – przypomina Merkel. Twierdzi, że w terapii szokowej widział wtedy jedyną drogę, by „zerwać z gospodarką centralnie planowaną i zdusić inflację”. Z kolei Radosław Gawlik przyznaje, że głosował wtedy za planem Balcerowicza trochę siłą rozpędu. Bez głębszego zagłębiania się w tę dość skomplikowaną i stechnicyzowaną materię. Dodaje, że podobnie rozumowało wówczas wielu posłów i senatorów OKP.

Skok w kapitalizm

W pewnym sensie trudno im się dziwić. Trzeba bowiem przypomnieć, że plan Balcerowicza był uchwalony w sposób dość ekwilibrystyczny. By nie powiedzieć: sprzeczny z obyczajami demokratycznymi. Przynajmniej tymi, które panują w krajach zachodnich.

Pakiet ustaw powstawał w tempie ekspresowym i nie towarzyszyły mu żadne społeczne czy nawet polityczne konsultacje. Nie licząc kontaktów z ekspertami Międzynarodowego Funduszu Walutowego z października 1989 r. Na dodatek im bliżej było jego przesłania do Sejmu, tym bardziej zaostrzała się jego treść. Kluczowy doradca Mazowieckiego Waldemar Kuczyński wspominał w swoich pamiętnikach, że jeszcze 12 grudnia w dokumentach rządowych indeksacja płac na styczeń wynosiła 0,7–0,8. Następnego dnia wicepremier Balcerowicz obniżył ją do 0,2. „Pomyślmy, co ta zmiana przyniosła np. w styczniu 1990 r., gdy ceny wzrosły nie – jak zakładano – o 45, a o 90 proc. W tym samym czasie pensje poszły w górę zaledwie o 24 proc., a nie o 56–64 proc., jak by wynikało z pierwotnych założeń” – analizował potem ekonomista Tadeusz Kowalik.

Takie nonszalanckie zaostrzenie planu praktycznie rozsadziło budżet państwa na 1990 r. I zamiast pomagać, prowadziło – zdaniem krytyków – do zaostrzenia recesji.

Największe wątpliwości budzi jednak parlamentarna ścieżka terapii szokowej. Pakiet ustaw wpłynął do Sejmu 17 grudnia, w atmosferze wielkiego pośpiechu i wszechobecnej argumentacji, że 1 stycznia to ostateczny i nieodwołalny termin jego wejścia w życie. 28 grudnia odbyło się głosowanie. To w sumie 11 dni, z których kilka przypadło na święta Bożego Narodzenia. Gdyby dziś rząd zaproponował w przypadku tak fundamentalnej ustawy podobnie szaleńcze tempo pracy, zostałby zapewne (i słusznie) oskarżony o naginanie standardów demokratycznych.

– Forma prezentacji programu oraz pośpiech przy jego uchwaleniu uniemożliwiły opinii publicznej odczytanie jego istotnej treści, a zwłaszcza skokowego charakteru operacji. Nad jego ostateczną wersją nie było – bo w tych warunkach nie mogło być – rzeczywistej debaty publicznej na miarę historycznej wagi podejmowanych decyzji – oceniał Tadeusz Kowalik.

W tym sensie przepchnięcie przez Sejm ustaw składających się na plan Balcerowicza należy więc umieścić w jednym szeregu z innymi nie do końca chlubnymi rozdziałami polskiego parlamentaryzmu, takimi jak uchwalona fortelem (gdy na sali nie było opozycji) konstytucja kwietniowa z 1935 r. czy „nocna zmiana” polegająca na pospiesznym odsunięciu od władzy rządu Jana Olszewskiego w 1992 r. Nie mówiąc już o innych fundamentach polskiego skoku w kapitalizm – które III RP otrzymała w spadku po rządzie Mieczysława Rakowskiego, nieposiadającego faktycznej demokratycznej legitymacji. No chyba że ktoś uważa wybory parlamentarne z czasów PRL za demokratyczne.

Apologeci planu Balcerowicza stwierdzą pewnie, że to bardzo dobrze, bo gdyby dyskusje nad planem przedłużono, to rewolucyjny zapał by się w posłach wypalił. Pytanie tylko, czy tego typu myślenie ma wiele wspólnego z duchem demokracji przedstawicielskiej, którą Polska w wyniku przemian 1989 r. bardzo chciała się stać? I czy nie było trochę tak, jak odnotował potem z goryczą Aleksander Małachowski, że „Balcerowicz i jego mentor Jeffrey Sachs zwyczajnie nas, posłów bez doświadczenia, oszukali”.

Można było inaczej

Krytyka reform z przełomu lat 1989/1990 niezmiennie natrafia na jeden i ten sam argument obrońców polskiej terapii szokowej. „A co mieliśmy zrobić? Przecież nie można było inaczej. Czy ktoś pokazał wyraźną alternatywę?”. Do pewnego stopnia zgadzają się z tym wyrzutem sami GOIP-owcy. Choć nie wszyscy. – Nie było naszą rolą opracowanie gotowego kontrplanu. Kto tak uważa, nie rozumie roli opozycji. Opozycja formuje swoje zastrzeżenia i utrąca najbardziej jej zdaniem szkodliwe części rządowych zamierzeń. Swój plan pokazuje jednak dopiero, gdy dochodzi do władzy – irytuje się Karol Modzelewski. To jednak – w przypadku środowiska GOIP – nigdy jednak nie nastąpiło.

Inny argument apologetów terapii szokowej polega na podkreślaniu, że to była „mokra robota”, którą ktoś musiał wykonać. Dla realizującej plan Balcerowicza ekipy to oczywiście bardzo wygodna narracja. Pozwalająca im maksymalizować zyski w postaci renomy „odważnych, sprawiedliwych i odpowiedzialnych”. I jednocześnie nie przejmować się zanadto skutkami swoich decyzji. Wedle zasady „gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą”. Poza tym „i tak nie było alternatywy”.

Tylko czy aby na pewno nie było? Oczywiście, że była. Już na poziomie operacyjnym rząd Mazowieckiego mógł bardziej wsłuchać się w obawy społeczeństwa oraz wewnętrznej opozycji (takiej, jak choćby GOIP). Zamiast wierzyć w cudowną moc gospodarczego dyktatora, mógł zaufać parlamentarnym procedurom ucierania się optymalnych rozwiązań. Może wtedy pojawiłyby się rozwiązania skuteczniejsze i bardziej sprawiedliwe. Może udałoby się też uniknąć słynnego „potrójnego przestrzelenia”, na które zwracał potem uwagę Grzegorz Kołodko. Czyli rozminięcia się prognoz ekipy Balcerowicza z rzeczywistością po wprowadzeniu terapii szokowej. I to aż na trzech polach: spadku PKB, tempa hamowania inflacji i wzrostu poziomu bezrobocia.

Podobnie jest z poszukiwaniem alternatywy na poziomie modeli ekonomicznych. Jeśli ktoś z góry jest przekonany, że jej nie ma, to zapewne jej nie znajdzie. I odwrotnie. Już w 1989 r. istniał np. dość obszerny raport (700 stron) Konsultacyjnej Rady Gospodarczej (organ doradczy rządu) z podróży studyjnej do Szwecji. Raport dość szczegółowo omawiał możliwości wykorzystania przez Polskę tamtejszego modelu kapitalizmu. Na przykład przy prowadzeniu restrukturyzacji nierentowanych gałęzi przemysłu. Szwecja była wówczas świeżo po zreformowaniu swojego sektora stoczniowego, jednak zdołała przeprowadzić to przy zachowaniu spokoju społecznego.

Niestety przy konstruowaniu swoich koncepcji restrukturyzacji rząd Mazowieckiego (i kolejne) wolały sięgnąć po konfrontacyjne wzorce z thatcherowskiej Wielkiej Brytanii. I miały do tego prawo. Niech nikt jednak nie mówi, że nie było żadnej alternatywy.

Kolejny przykład z tego samego raportu to obowiązująca w Szwecji zasada „równej płacy za równą pracę”, niezależnie od kondycji firmy na rynku. Autorzy dostrzegli w niej ciekawy mechanizm automatycznej restrukturyzacji gospodarki, eliminacji słabych firm i pobudzania innowacyjności. Ale w przełomowym 1989 r. w Polsce postawiono na zupełnie inne rozwiązania.

To samo dotyczy uznania walki z bezrobociem za filar świadomej polityki ekonomicznej rządu. W wielu krajach Europy Zachodniej taki priorytet istnieje. Ale w Polsce okresu transformacji w bezrobociu widziano „zło koniecznie” przestawiania się na „zdrowy zachodni kapitalizm”.

A inne modele? Istniało całe podejście popytowe, które krytykowało logikę terapii szokowej na tej samej zasadzie, na jakiej dziś przeciwnicy austerity krytykują politykę zaciskania pasa w Grecji czy Portugalii. Zwolennikami takiego podejścia byli tacy ekonomiści, jak Kazimierz Łaski z Wiedeńskiego Instytutu Międzynarodowych Porównań Gospodarczych. Albo Węgier Janos Kornai publikujący akurat w tamtym czasie książkę „Droga do wolnej gospodarki”. Postulującą stopniowe wychodzenie z gospodarki państwowej w kierunku rynku, przy jednoczesnym podnoszeniu ekonomicznej wydajności tej pierwszej.

Te głosy i rady nie zostały jednak przez ojców terapii szokowej wysłuchane. A można powiedzieć, że były nawet zwalczane. I tym razem nie sposób jednak zaprzeczyć, że alternatywa była. Po prostu z niej nie skorzystano.

Apologeci planu Balcerowicza stwierdzą pewnie, że gdyby dyskusje nad planem przedłużono, to rewolucyjny zapał by się w posłach wypalił. Pytanie tylko, czy tego typu myślenie ma wiele wspólnego z duchem demokracji przedstawicielskiej, którą Polska w wyniku przemian 1989 r. bardzo chciała się stać

Źródło: biznes.gazetaprawna.pl

P.S. Jeżeli chcesz lepiej zrozumieć ekonomie, historie kolonizacji Polski, historie powstania międzynarodowej finansjery, nowej ekonomii, to zapraszam na stronę SzokWiedzy.pl. Udostępniam kilkadziesiąt raportów, ebooki i …pełne szkolenie „eBiznesmen”.

Robert Brzoza
http://biznes.robertbrzoza.pl

Komentarzy 39 to “Balcerowicz – sługus bankierów”

  1. Kojak said

    Slugus bankierow ? Raczej ta nazwa jest za delkatna ! To zwyrodnialec i przestepca kryminalny wykonujacy zadania miedzynarodowych bandytow i zlodzieji ! Tak trzeba nazwac tego zdegenerownego komunistycazenego politruka i lajdaka ! Za plan Balcerowicza powinien stranac przed sadem i normalnie zwisnac na szubienicy Plan ten relizowany w zasadzie do dzisiaj przynosli przyniosl Polsce straty wieksze niz druga wojna swaiatowa !!! TAK, TAK ,TAK TO NIE ZADNA PRZESADA ! Zydowscy bandyci -pismacy wyprali ludziom mozgi i ten fakt ewidentny do nich nie dociera !!!

  2. Sowa said

    Nie wiedzieliśmy, nie sądziliśmy, eeech… Małe dzieciątka. Pokolenie, które wojnę pamięta, powinno wiedzieć, że bandyta nigdy nie ma dobrych zamiarów. A skoro tak, to z bandytami się nie rozmawia. Do bandytów się strzela.

  3. andy oryginalny said

    To byl ciekawy plan nastawiony na upadek przedsiebiorstw i prywatyzacje za przyslowiowa zlotowke. Moja Mama w tym czasie byla prezesem ekonomicznym w duzym przedsiebiorsstwie przynoszacym duze zyski, nie korzystala z tgz. kredytu obnrotowego. Byl to kredyt na biezace gospodarowanie slabych przedsiebiorstw ktore nie potrafily zwiazac konca z koncem , najczesciej zle zarzadzanych, bardzo nisko oprocentowany i rozliczany w systemie miesiecznym.Po wprowadzeniu planu Balcerowicza wszyskie zyski i nadwyzki finasowe a wiec oszczednosci przedsiebiorstwa musialy oddac do skarbu panstwa. To tak jak gdyby dzisiaj zabrac ludzim oszczednosci i biezaca pensje i nakazac aby od dzisiaj na swoje zycie wzieli kredyt z banku.Tak samo przedsiebiorstwa zostaly zobowiazane do wziecia kredytu obrotowego, z tym ze stopa oprocentowania wzrosla do 20% misiecznie.Przedsiebiorstwow w ktorym pracowala moja Mama nie padlo bo bylo bardzo dobrze zarzadzane ale mnostwo innych padlo i zostalo z kazdym miesiacem coraz bardziej zadluzanych, aby po kilku miesiacach czasem latach nie moc wyjsc ze spirali dlugow i zostaly sprzedane za przyslowiowa zlotowke, a wszyskim sie mowilo ze sa nierentowne.

  4. Lily said

    To nasza wina,ze ufamy zloto-ustnym lajdakom.
    Ostrzegali nas,wielcy Polacy o nich,a my nadal,robimy te same bledy…
    Ja wybudzilam sie z letargu,i naglaszam o lajdakach,gdzie moge,bo tylko tyle sama moge zrobic.

  5. adsenior said

    To przez tą kanalię, mnóstwo POLAKÓW, miało i ma zaniżone emerytury. Gdy ten bydlak doszedł do władzy, kazał zlikwidować dokumenty płacowe POLAKÓW, wcześniejsze niż 1980 rok. Co spowodowało, że ludzie nie mogli mieć prawidłowo wyliczonej emerytury. Poprzednio, dokumenty płacowe, musiały być przechowywane 50 lat!

  6. parva said

    Jaruzelski byl u Rockeffelera ad limina w 1986 roku ,kierunki operacji zostaly wytyczone .My serdeczny i naiwny narod , uwierzylsmy mdlejacemu przed kamerami premierowi „” wolnej” RZeczypospolitej. W tle gwarancje dawal Kosciol., a ze bylismy ekonomicznymi analfebetami poszlo jak po masle.

  7. Marek said

    Jak widzę te nazwiska niby opozycji do planu bucholtza, to nie wiem, czy śmiać się, czy płakać.
    To była taka opozycja, co chciała dobrze, jak obecna opozycja do peło. Sami sprawiedliwi i koszerni z pisdy i lsdi.

  8. Listwa said

    Ten artykuł wprowadza w błąd. To co zostało przeprowadzone musiało być na wiele lat wczesniej przygotowwane (poza Polską) i wymienione nazwiska (nie tylko Balcer) nie były w stanie tego zrobić.Autor zdaje się twierdzić, że wszystko to odbyło się tylko w sejmie .

    Początkiem realizacji byl program stypendiow zagranicznych dla wybranych (gdy jeszcze 1983 było trudno o paszport). A zanim program stypendialny był rozpoczety musiały być przygotowane plany ekspanscji, czyli co najmniej przed 1970.

    W tekście jest „Można było inaczej” , przygotowanie planu polegało na tym żeby inaczej się nie potoczyło.

    Polska teraz musi przeprowadzić plan destrukcji w stosunku do tamtego – bez tego wszystko to czcze gadanie.

  9. Moher49 said

    Coraz więcej łbów do ucięcia. Oby tylko doczekały do dnia sprawiedliwości.

  10. Siekiera_Motyka said

    Ad. 8 – „Ten artykuł wprowadza w błąd. To co zostało przeprowadzone musiało być na wiele lat wczesniej przygotowwane (poza Polską) i wymienione nazwiska (nie tylko Balcer) nie były w stanie tego zrobić.Autor zdaje się twierdzić, że wszystko to odbyło się tylko w sejmie ”

    Dokładnie tak Panie Listwa. Ten pospiech był po to by nie było możliwości zmodyfikować wcześniej ustalony „Plan z Washington”.

    Kiedy kol wiek słuchałem tego Bugaja to miałem wrażenie że to człowiek z plasteliny, bez kręgosłupa. Balcerowicz to prostak, wykreowany przez media na wielkiego reformatora i wcześnie ustalony jako kukła do przedstawienia „Restrukturyzacja”.

    Wolna Europa, Kultura i non-stop gadanina Kuronia/Michnika/JPII uśpiła naród w myśl że „wszystko się ułoży”. Jedyny sp. Lepper wydawał mi się być człowiekiem wielkiego formatu który mógł by coś zrobić ALE propaganda udziela mu nogi, a na dodatek go zabili. Ogólnie to Polacy są naiwni by nie widzieć wroga który stoi im przed twarzą: Lidel, Rossmann, TESCO, itd itd.

    Tak że w końcu sam naród jest winny POZWALAJĄC by na przykład zniszczyć stocznie Polskie. Nie ma słów usprawiedliwienia w tej sprawie. To jest akt kryminalny gdzie IM tak gładko wszystko poszło w tej sprawie. Jest to Herr Tuska największy sukces dla swojego narodu w Berlinie i za to ma nagrodę, posada w Brukseli.

  11. MatkaPolka said

    Artykuł prosi sie o wiele uzupełnień i komentarzy – to najnowsza historia Polski – ciągle zakłamywana

    Do tej plejady żydowskich zdrajców Polski trzeba trochę dodać – to i tak jedynie wierzchołek góry lodowej.

    Po wyborach 4 czerwca 1989 dopuszczono do władzy, (czyli do żłobu) tzw. „demokratyczna opozycję”
    Teraz się usiłują się wybielić – no przecież chcieli dobrze . Uś, jak Une się starały

    Razi niekompetencja ekonomiczna i polityczna tych osobników – to formacja antypaństwowa, antypolska, antynarodowa, antyspołeczna. Owszem są kompetentni – w rozkradaniu i dołowaniu Polski.

    Kaczyński Uczęszczał do XLI Liceum Ogólnokształcącego im. Joachima Lelewela w Warszawie, ukończył XXXIX Liceum Ogólnokształcące im. Ludowego Lotnictwa Polskiego na Bielanach (1967).

    To w większości przyjaciele i koledzy z warszawskiego liceum Gottwalda lub Reytana

    Założyciele KOR-u Komitetu Obrony Robotników (polskich) – gdzie nie było ani jednego robotnika i ani jednego Polaka. Ale byli za to np. Antoni Macierewicz (Singer) lub Piotr Naimski – syn rabina, Sekretarz Stanu,
    Ministerstwie Gospodarki

    Tadeusz Mazowiecki (z Mazowsza?) Dikman

    KOR – Komitet Obrony Robotników – poststalinowska młodzież z ze związkami w CKŻwP – Centralny Komitet Żydów w Polsce; założycielami KOR-u byli Macierewicz, Michnik, Kuroń Lipski, Kaczyńscy. ..

    CKŻwP przemieniony w Towarzystwo Społeczne Żydów w Polsce – to taki nieformalny ośrodek dyspozycyjno – decyzyjny, gdzie się oczywiście tajnie i kulturalnie robi polskiego goja w rurę.
    Nie jedyny zresztą.

    Tzw “Opozycja Demokratyczna” finansowana byla przez National Endowment for Democracy (NED) National Democratic Institute and the National Republican Institute, KTORZY POTEM ZŁUPILI POLSKE

    Zadaniem Antoniego Macierewicza niedopuszczenie do uformowania się lub wyłonienia jakiegokolwiek przedstawicielstwa narodowego –polskiego

    Dodrze to ilustrują dwa artykuły – rozbicie od środka przez Macierewicza Ruchy Katolicko Narodowego w 1991 r kiedy zyskał aż 20% poparcia – suwerenność blogspot Jerzego Rakowskiego – Dzialacza RKN

    Macierewicz i Olszewski to rozbijacze ruchu narodowego.
    Rozbili ROP „od wewnątrz” – kiedy ruch zyskał nagle prawie 20 procent poparcia „pogniewali się” na siebie i rozstali.

    Macierewicz to główny rozbijacz ruchu narodowego
    Oto przykład jak manipuluje Macierewicz i inni

    PRZECIW MACIAREWICZOWI – manipulacje i obstrukcja ruchu katolicko – narodowego

    Warto przeczytać cały artykuł

    • Lis w skórze lwa, czyli – Przychodzi Macierewicz z propozycją (5)
    • Lis w skórze lwa, czyli – Przychodzi Macierewicz z propozycją (4)
    • Lis w skórze lwa, czyli – Przychodzi Macierewicz z propozycją (3)
    • Lis w skórze lwa, czyli – Przychodzi Macierewicz z propozycją (1)

    • Lis w skórze lwa, czyli – Przychodzi Macierewicz z propozycją (2)

    Warto przeczytać cały artykuł

    http://suwerennosc.blogspot.com/2010_02_26_archive.html
    Poniżej fragmenty.

    Gość napisał „Jerzy Rachowski Warszawa, 1.06.2001 r.

    Pan Lech Żabski,Członek Ruchu Katolicko-Narodoweg,Okręg Opolski RKN

    Drogi Panie Leszku!
    (.)
    Sprawa jest bardzo rozległa i bardzo złożona – nie tak łatwo objąć ją w całości, a co dopiero zamknąć w paru słowach. (..)
    (..)
    Sam Pan powtórzył to, co oni nieustannie powtarzali: to nie prawda, że uchwały zostały sfałszowane a powszechne uwłaszczenie usunięte, bo przecież sam Macierewicz mówił i pisał na temat uwłaszczenia. Może i mówił i może i pisał, jeśli jednak i mówił i pisał, i w ogóle taki praworządny, to dlaczego sfałszował i statut i uchwały? To dlaczego popierał w Sejmie Balcerowicza, Geremka, Wąsacza…? Dowodem i aktem oskarżenia są dopiero wszystkie te dowody razem wzięte, które władze naczelne odrzuciły bez czytania.

    proponuję, że to Panu najpierw opiszę swoje dzieje w RKN i w redakcji „Głosu”, a z dokumentów prześlę jedynie te, które świadczą jednoznacznie, że aktualne uchwały programowe RKN oraz Statut różnią się zasadniczo od tych, jakie zostały rzeczywiście uchwalone na Kongresie. Do tego dołączam rozpaczliwą odezwę z Ełku dla przypomnienia, jak zmiana kierunku politycznego RKN wpłynęła na postawę „terenu”.
    (..)
    Bardzo żałuję, że Pan ani nasi koledzy z RKN, w tym p. Jerzy nie znacie podstawowych spraw. Niestety, dzięki szczelnej kontroli z Zarządu Głównego RKN, oraz niestety także Rady Naczelnej RKN, sprawy dość dobrze znane w Warszawie są zupełnie nieznane w innych okręgach. (.)

    Pańskie wzburzenie. Ja tak samo byłbym wzburzony.
    (.)
    Czy słuchał Pan ostatnich „Rozmów niedokończonych” (20.05.2001 r.) z udziałem A. Macierewicza? Ja słuchałem i to w głębokim poczuciu dziejącego się zła. Najbardziej dla mnie dotkliwe było to święte oburzenie Macierewicza na Kaczyńskiego za jego oskarżenie „Radia Maryja” o współpracę z Rosją.
    (..)Wymowa jasna: RKN-owi pod przywództwem Macierewicza nie po drodze z takim „prowschodnim” Radiem Maryja, które nie popiera rządu Buzka, Krzaklewskiego i nie chce do Unii Europejskiej.
    (.)O ile pamiętam, Macierewicz straszył wręcz na walnym zebraniu członków RKN, przeważnie mocno krytycznych w stosunku do Unii Europejskiej, co to będzie, jak Polska nie wejdzie do UE i zostanie sama, na łasce i niełasce Rosji.
    (.)
    Biorąc pod uwagę wieloletni udział A. Macierewicza i jego współpracownika Piotra Naimskiego (frankisty ożenionego – o ile mnie dobrze poinformowano – z wyznawczynią ortodoksyjnego judaizmu) b. członka Rady Naczelnej ROP, a obecnie dorady J. Buzka ds. zagranicznych) wiele wskazuje, iż „prozachodnie” (właściwie – „proatlantyckie”) cechy katolicyzmu i myśli narodowej Macierewicza są wypracowywane właśnie tam, przez ludzi w rodzaju Naimskiego czy Najdera. (.)
    (.)
    Nie jest to zresztą jedyny powód, dla którego zdecydowałem się napisać, gdyż dla mnie i szeregu osób, które zmuszone były z powodów zasadniczych odejść z RKN, cała jego polityczna działalność pod szyldem katolickim i narodowym stanowi przykład niespotykanej obłudy i zakłamania.
    Macierewicza poznałem w 1988 r.. jako działacza niepodległościowego, wydawało mi się wówczas, pryncypialnego krytyka umowy okrągłego stołu. Moją pozytywną opinię o nim umacniały najpierw jego zgoda na opublikowanie w „Głosie” mojego artykułu, a następnie pośrednio fakt obalenia w 1992 r. przez „koalicję strachu przed lustracją” rządu J. Olszewskiego, w którym Macierewicz był ministrem MSW. Kiedy zatem Macierewicz włączył się czynnie w kampanię prezydencką Olszewskiego uruchamiając tygodnik, a wkrótce dwudziennik „Głos”, nie miałem nic przeciwko temu, kiedy Macierewicz zaproponował mi współpracę ze swoim pismem.
    (.)
    I tak w grudniu 1997 r. byłem autorem projektu „Założenia ideowo-programowe” na Kongres ROP-Katolicko-Narodowy, z którego większość tez i stwierdzeń przejęła dzisiejsza „Deklaracja ideowo-programowa” RKN. Na dodatek w maju 1998 r. Macierewicz poprosił o przygotowanie projektów uchwał programowych na kongres RKN w dniu 10 maja 1998 r..
    (.) W obu wypadkach czyniłem to nie będąc nawet delegatem na Kongres RKN, nie mówiąc już o członkostwie w Radzie Naczelnej, statutowym kierownictwie politycznym RKN. Otóż dzieje owych uchwał programowych oddają w wielkim skrócie istotę fenomenu Macierewicza, jeśli nie całego kierowanego przez Macierewicza Ruchu Katolicko-Narodowego, dlatego muszę sprawie tej poświęcić więcej czasu i miejsca.
    Otrzymawszy takie zadanie, po analizie tego, co powinno zostać powiedziane i zrobione, aby RKN mógł stanowić rzeczywistą zmianę jakościową na polskiej scenie politycznej a także po ocenie,
    co jest realne a co nie, sformułowałem propozycje trzech uchwał: „o szerokim froncie porozumienia” ugrupowań i osób o przekonaniach katolickich i narodowych, niezbędnego dla odtworzenia suwerenności narodu,(.)
    o krytycznym stosunku RKN do wejścia do Unii Europejskiej, wreszcie – o dekomunizacji, rozumianej jako połączenie lustracji ze zmianą struktury własności z największym, jak to tylko możliwe, naciskiem na powszechne uwłaszczenie. Było to końcowe stwierdzenie, iż odejście od powszechnego uwłaszczenia RKN traktować będzie jako zdradę interesu narodowego. Była to w szczególności odpowiedź na ogłoszony w tym czasie przez Balcerowicza oraz rząd J. Buzka plan wielkiej wyprzedaży majątku narodowego.
    (.)
    W takim kształcie Macierewicz parafował je i złożył jako współwnioskodawca w kongresowej Komisji Uchwał i Wniosków, o czym świadczy protokół tej Komisji wraz z załącznikami. W tym też brzmieniu zostały odczytane na Kongresie i przyjęte przez aklamację a następnie wręczone zaproszonym dziennikarzom a niezależnie – opublikowane w „Głos-ie”, który ukazał się dnia następnego. Od tego momentu były prawnie obowiązującym dokumentem, uchwalonym przez najwyższą statutowo władzą RKN, której nikomu, poza samym Kongresem, nie wolno było zmieniać.
    (.)
    Pamiętając, iż powszechne uwłaszczenie zostało zapisane w sposób stanowczy w uchwałach programowych RKN, zaczęliśmy jako Komisja badać, skąd takie anty-uwłaszczeniowe postawy w RKN się biorą. W jedynym dostępnym wówczas dokumencie programowym RKN, tj. w „Deklaracji ideowo-programowej” zawarty był tylko nader ogólnikowy postulat o „zwrocie Polakom majątku”. Ustaliliśmy, że Uchwały programowe Kongresu z 10 maja 1998 r. zostały przez Zarząd Główny zachowane jedynie w formie archiwalnej i nigdy, poza rozesłaniem pewnej ilości do władz okręgowych w formie zbioru dokumentów kongresowych, nie były upowszechniane.

    W dodatku, po wydobyciu ich z archiwum Zarządu Głównego RKN i zapoznaniu się z ich treścią okazało się, iż zaledwie w dwa tygodnie po Kongresie 10 maja 1998 r. Zarząd Główny (którego MACIEREWICZ był przewodniczącym) SFAŁSZOWAŁ DWIE UCHWAŁY KONGRESU. I tak w przypadku uchwały o „szerokim froncie porozumienia” usunięto fragment zdania świadczący, iż RKN uzależniał swoje wejście do AWS od tego, czy krok taki pozwoli realizować program RKN zawarty w uchwałach programowych. W przypadku natomiast uchwały o dekomunizacji wycięto cały wątek własnościowy, z powszechnym uwłaszczeniem włącznie, a przede wszystkim usunięto tamto stwierdzenie, iż odejście od powszechnego uwłaszczenia, podobnie jak od lustracji, RKN traktować będzie jako zdradę interesu narodowego.
    (..)
    Skutek polityczny zmiany treści uchwał programowych był następujący: RKN zamierza przywracać narodowi utraconą od 1939 r. pozycję suwerena przez: bezwarunkowe wejście do AWS i poparcie liberalno-ateistycznego programu Unii Wolności, przez równie bezwarunkowe poparcie dla realizowanego przez rząd J. Buzka programu wchodzenia za wszelką cenę do Unii Europejskiej oraz na rezygnację przez RKN z postulatu powszechnego uwłaszczenia i poparcie dla programu wielkiej wyprzedaży majątku narodowego. Jest to w istocie odwrócenie o sto osiemdziesiąt stopni programu politycznego RKN uchwalony przez Kongres 10 maja 1998 r.

    Dalsze badanie przez Okręgową Komisję Rewizyjną wykonania przez władze RKN postanowień Kongresu wykazało, iż przy rejestracji RKN w statucie RKN pominięto m.in. uchwałę Kongresu, iż wszelkie wakaty we władzach RKN powinny być uzupełniane według ilości głosów oddanych na kandydatów podczas Kongresu. W rezultacie takich „zmian”, a właściwie fałszerstwa Statutu RKN, zamiast utrzymania zasady ciągłości woli Kongresu, wprowadzono inną zasadę, iż wakaty będą obsadzane wyłącznie według woli i uznania Zarządu Głównego.

    Innymi słowy: „wybierajcie sobie, ile chcecie i jak chcecie, ale ostatecznie to Ja i nikt inny będę decydował, kto będzie zasiadał we władzach mojego ugrupowania”. Ponadto nie wprowadzono do Statutu RKN uchwalonej przez Kongres formuły kary dyscyplinarnej za „działanie na szkodę RKN”.

    Nie trzeba dodawać, iż wszystkie te odchylenia od kształtu Statutu uchwalonego przez Kongres RKN naruszały statutową pozycję Kongresu jako najwyższej władzy w RKN przy formowaniu władz ugrupowania. Co więcej – mają ścisły ze związek ze sfałszowaniem programu RKN, bowiem nagły zwrot polityczny i to o 180 st. mógł pozostać bezkarny wyłącznie przy całkowitym i bezwarunkowym podporządkowaniu Macierewiczowi członków zasiadających w najwyższych i średnich władzach RKN. To z kolei wiązało się z milczącą akceptacją członków władz takich nieprawości, a zatem z ich totalną demoralizacją. Warto równocześnie pamiętać, iż pomimo upływu 4 lat od wyboru władz RKN w 1997 r. nie odbył się nowy Kongres, który rozliczyłby dotychczasowe władze. Dziś nawet nikt o tym nie pomyśli. Prawdopodobnie uznano, iż po doprowadzeniu do wyboru władz Kongres jest już nikomu do czegokolwiek potrzebny. (.)

    Warszawska Okręgowa Komisja Rewizyjna pod przewodnictwem p. Barbary Zawadzkiej, w której to Komisji pracach miałem zaszczyt brać udział, okazała się jedynym chlubnym wyjątkiem w całej strukturze RKN. Jako jedyna wykazała autentyczną troskę o dobro organizacji, jeśli nie o dobro Polski.
    (.)
    Niezwykle symptomatyczny jest sposób, w jaki Macierewicz tłumaczył naszym kolegom z RKN różnicę pomiędzy tekstem opublikowanym w „Głosie” a tym, jaki ogłosił w dokumentach z Kongresu Zarząd Główny RKN. Mianowicie usiłował on wmówić obecnym, iż Kongres uchwalił krótszą (tę faktycznie sfałszowaną) wersję i to ona jest obowiązująca, natomiast wersja prasowa (dłuższa) powstała jakoby w ten sposób, że na Kongresie Macierewicz miał zorientować się, że czegoś w uchwałach brakuje, udał się więc rzekomo do redakcji „Głosu”, aby uchwały Kongresu „poprawić” (!). Lepsza jest więc jego zdaniem wersja dłuższa, ta na użytek opinii publicznej, tyle tylko, że nie jest ona prawnie obowiązująca dla kierownictwa RKN. Trzeba było widzieć ten żar w jego oczach, kiedy głosił, że to, co sfałszowane jest prawnie legalne, to natomiast oryginalne – nielegalne.
    Najwyraźniej Macierewicz jest przekonany, iż ludziom można wmówić niemal wszystko, byle tylko mówić bez wahania, z wielkim przekonaniem. A jak było naprawdę, można się przekonać osobiście porównując tekst Zarządu Głownego z oryginałem podpisanym przez samego Macierewicza na sali Domu Parafialnego „Betania” na Ursynowie-Natolinie, gdzie Kongres RKN właśnie się odbywał.

    Nie piszę tego wszystkiego, tak jak nie czyniłem, z upodobania do prawnego formalizmu czy jakiegoś wygórowanego radykalizmu moralno-etycznego, zawsze w jakiś sposób podejrzanego, kiedy w grę wchodzi ocena innych, nie siebie. Jednak właśnie te dokumenty są jedyną dokumentacją całej politycznej obłudy i zakłamania Macierewicza. Gdyby nie te dowody, moje spostrzeżenia z okresu współpracy z Macierewiczem byłyby jedynie indywidualnymi, czysto subiektywnymi chwilowymi wrażeniami, na których nie można się oprzeć. Dopiero „zmiany” dokonane w programie i statucie RKN tłumaczą, dlaczego Macierewicz głosował za Balcerowiczem, za Geremkiem, za Wąsaczem, za 12 regionami, za tym wszystkim, za czym jako przewodniczący Ruchu Katolicko-Narodowego głosować nie powinien. Dopiero te dokumenty wyjaśniają, dlaczego już w maju 1998 r. zablokował prace Komisji Programowej RKN, w której brałem udział, kiedy okazało się, że Komisja ta jest przeciwna projektowanej reformie administracyjnej, a zwłaszcza 12 regionom oraz dodatkowemu szczeblowi powiatowemu. Tłumaczą one również, dlaczego z dnia na dzień zaczęło się niezadowolenie Macierewicza z nader umiarkowanej krytyki rządu J. Buzka, dlaczego na sam widok mojego artykułu nt. ruchu uwłaszczeniowego w sierpniu 1998 r. stwierdził, że „ludzie dawno sobie powszechne uwłaszczenie odpuścili”.
    (.)
    Macierewicz podsunął mi do podpisu napisany przez siebie tekst wychwalający pod niebiosa zasługi Krzaklewskiego w integrowaniu prawicy (którą to zintegrowaną prawicę ten ostatni oddał wszak na usługi Unii Wolności). Kiedy uchyliłem się od tego, przerobił osobiście polemikę Piotra Bączka z moim tekstem nt. Krzaklewskiego tak, że wyszedł z tego dwukolumnowy generalny atak na mnie, za moje „niesprawiedliwe oskarżenia” pod adresem Krzaklewskiego.
    .(.)
    Urok i siła przekonywania, z jaką Macierewicz zapewnia obecnie słuchaczy Radia Maryja i o.o. Redemptorystów o swym tym razem niewątpliwym patriotyzmie i gotowości obrony interesu narodowego, przypomina mi dziś siłę argumentacji, z jaką nakłonił wówczas członków kolegium redakcyjnego do swej racji, a także jak przekonywał zbulwersowanych wspomnianymi objawami niepraworządności przewodniczących ogniw warszawskiego RKN, że fałszywe to legalne, a to, co oryginalne – za niebyłe i nie obowiązujące.. Można powiedzieć, iż pod względem uwodzenia słuchaczy jest szczególnie skuteczny.(.)
    (.)
    Tak więc jak Krzaklewski był „powtórką z Wałęsy” („Jestem za, ale muszę przeciw”), tak Macierewicz jest dla mnie obecnie „powtórką z Krzaklewskiego”. Dlatego rozpacz mnie ogarnia, kiedy słyszę, jak bierze udział w dyskusji „Co to znaczy być Polakiem patriotą”, rozdziera szaty, że „wielu opadają ręce z braku nadziei”, kiedy sam własnoręcznie do tej beznadziei się przyczynił.
    (.)
    Najgorsze bodaj jest to, iż każda polityczna zdradliwość Macierewicza zdaje się być systematycznie nagradzana nowa falą nadziei i oczekiwań w stosunku do jego osoby, kolejnymi rzęsistymi oklaskami ze strony nie znających go bliżej a pragnących dobra Ojczyzny zwykłych ludzi. Jak wtedy, kiedy dwukrotnie celowo spóźniał się, by w samym środku Mszy św. ostentacyjnie wkroczyć na prezbiterium, aby wszyscy patrzyli wyłącznie na niego i – widząc jego zażyłość z Radiem Maryja i jego O. Dyrektorem, przywitali go głośnymi brawami. Gdyby go choć trochę znali…

    W tej sytuacji, jeżeli RKN rzeczywiście traktuje poważnie swoje podstawowe zadanie doprowadzenie do „przywrócenia zasad moralności politycznej”, ma właśnie doskonałą okazję, by pokazać opinii publicznej, jak to swoje zadanie rozumie. W każdym razie, dopóki nie uporządkuje swoich elementarnych spraw programowych i statutowych, nie ma co szukać pośród uczciwych, przyzwoitych politycznie ugrupowań patriotycznych. Faktu tego nie zmieni nawet to, iż pośród członków RKN jest z pewnością wielu ludzi dobrej woli, szczerze oddanych sprawie polskiej. RKN, którego są członkami, jako organizacja systematycznie manipulująca nawet własnymi członkami, nie mówiąc już o narodowo-katolickim elektoracie, jest całkowicie niewiarygodna politycznie.

    Ciekaw jestem Panie Leszku, Pańskich spostrzeżeń i uwag. Szczęść Boże

    Jerzy Rachowski
    Notatka: list ten ukazał się na innych portalach bez wiedzy Pana Rachowskiego. Postanowiliśmy i tu go opublikować.”

  12. MatkaPolka said

    Poprzedni wpis się moderował

    Koledzy z Reytana

    Wśród wytypowanych obecnie w pierwszym okresie prowadzenia sprawy 100 osób, znajdowało się 9-ciu figurantów prowadzonych spraw ewidencji operacyjnej przez Wydział III KSMO /Marek Barański, Andrzej Celiński, Urszula Doroszewska, Ireneusz Gugulski, Bronisław Komorowski, Dariusz Kupiecki, Antoni Macierewicz, Piotr Naimski i Wojciech Onyszkiewicz/.( Reytan, Czarna Jedynka, Gugul i SB)

    Koledzy z Gottwalda
    Koledzy z Gottwalda |
    Korzenie tego „towarzystwa” nie wywodzą się z okresu Solidarności, więzy między jego nieformalnymi członkami zawiązano jeszcze w czasach szkoły średniej, w większości w latach 60. i 70., w liceum im. Klementa Gottwalda (czeskiego komunisty) przy ul. Nowowiejskiej w Warszawie (dziś nosi ono imię Staszica). Utworzono je w 1951 r. Było to jedyne wówczas liceum w Warszawie, gdzie nie było religii. Chodziły do niego przeważnie dzieci stalinowskich aparatczyków, prokuratorów wojskowych, oficerów politycznych, zamieszkujących pobliskie wojskowe bloki w rejonie ulic Nowowiejska, Piękna, Filtrowa.

    Najważniejsza była niespotykana w zwykłych polskich szkołach specyficzna jednolitość społeczno-materialno-światopoglądowa środowiska uczniowskiego: większość dzieci była z domów komunistycznych, często związanych rodzinnie lub środowiskowo z komunistycznym establishmentem. Dzieci te nie chodziły do kościoła, a ich status społeczno-materialny był stosunkowo wysoki.
    W Gottwaldzie powstał Klub Poszukiwania Sprzeczności. Należeli do niego m.in. Adam Michnik, Helena Łuczywo, Jan Lityński, Jan Tomasz Gross (autor znanej książki „Sąsiedzi”), Seweryn Blumsztajn, Józef Zieleniec (późniejszy minister spraw zagranicznych Czech w latach 90. w rządzie Vaclava Klausa) czy Józef Blass, późniejszy prezes funduszu emerytalnego w USA.

    Klub Poszukiwaczy Sprzeczności – nieformalny klub dyskusyjny członków ZMS, został założony w 1962 r. przez Adama Michnika. Część bywalców znała się jeszcze z okresu, kiedy należeli do kręgu drużyn walterowskich (tzw. czerwone harcerstwo), któremu patronował Jacek Kuroń. „Walterowcy” to potoczna nazwa powstałej w 1955 r. organizacji młodzieżowej, nazwanej od pseudonimu Karola Świerczewskiego Hufcem Walterowskim. Miała ona na celu stworzenie w Polsce drużyn na wzór radziecki. Młodzież wychowywana w tych hufcach została odcięta od tradycji przedwojennego skautingu. Drużyny walterowskie były używane m.in. podczas akcji tzw. rozkułaczania zamożniejszych chłopów.

    Do Gottwalda chodziły tak znane osoby jak prof. Michał Kleiber (były minister nauki i informatyzacji), Wanda Rapaczyńska (wówczas Gruber), prezes Agory, Jerzy Woźnicki (były rektor Politechniki Warszawskiej), Józef Wajncier (dziś Wancer) – obecny prezes zarządu BPH PBK, który, podobnie jak wielu gottwaldowców, wyjechał z Polski w 1968 r., Marek Borowski, Karol Modzelewski, Allan Starski – scenograf, zdobywca Oscara. Niektórzy z wychowanków liceum działali potem w środowisku KOR i Solidarności. Dziś część z nich skupia się wokół Agory.

    Niedawno gazeta „Puls Biznesu” opisała podejrzane transakcje absolwenta Gottwalda, Józefa Blassa. Blass był konsultantem, któremu amerykański GTech za zdobyty w 2001 r. wart blisko 300 mln dol. kontrakt z Totalizatorem Sportowym zapłacił 20 mln dol. „Puls Biznesu” ujawnił, że „w stanie Teksas prowadzone jest śledztwo w sprawie dziwnych umów konsultingowych, podpisywanych na świecie przez GTech, lidera na rynku systemów informatycznych dla branży hazardowej. Największą umowę podpisano z Józefem Blassem, bliskim znajomym Wiktora Markowicza, założycielem i byłym prezesem GTechu (obaj są matematykami, wyjechali z Polski w latach 60.). Umowa dotyczy doradztwa przy zdobyciu przez GTech dziesięcioletniego kontraktu na obsługę online sieci lottomatów państwowego Totalizatora Sportowego”.

    Amerykanie sprawdzają, za co GTech zapłacił Blassowi 20 mln dol. Kluczową informacją może okazać się dotarcie do dwóch ludzi, których Blass zatrudnił w naszym kraju do, jak to określił, „monitorowania polskiego rządu”.

    Blass zna się dobrze z polskimi politykami zarówno z lewicy, jak i prawicy, w tym m.in. z Aleksandrem Kwaśniewskim (w 1999 r. Kwaśniewski wręczył mu Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski). W lutym 2006 r. Blass spotkał się z Lechem Kaczyńskim jako polski emigrant znany z udzielania pomocy opozycji demokratycznej przed 1989 r. Według „PB” prezydent Kaczyński poznał Blassa w 1999 r. w USA podczas zorganizowanej przez Blassa konferencji naukowej poświęconej 10. rocznicy „okrągłego stołu”. Byli na niej m.in. Aleksander Kwaśniewski i Adam Michnik.

    W spotkaniu Lecha Kaczyńskiego z Blassem w lutym 2006 r. brał też udział m.in. prof. Michał Kleiber, były minister nauki i informatyzacji w rządzie SLD, dziś jeden z doradców społecznych prezydenta Kaczyńskiego. Kleiber to kolega z klasy Blassa w XIV Liceum im. Klementa Gottwalda.

    Jak ustalił „PB”, Kleiber i Blass działają w spółce Bunge Mathematical Institute (BMI), polskiej placówce naukowej założonej w marcu 2006 r. przez Bunge, największego na świecie producenta tłuszczów roślinnych – choć Kleiber zaprzecza, że łączą ich jakieś interesy. W Polsce Bunge jest większościowym akcjonariuszem Kruszwicy, ma też 50 proc. udziałów w Ewico (dawnej Kamie Foods). Wkrótce dzięki fuzji z kontrolowanymi przez Jerzego Staraka (też absolwenta Gottwalda) Olvitem i Olvitem-Pro koncern utworzy największą w Polsce firmę produkującą tłuszcze roślinne z przychodami ponad 1,5 mld zł.

    Prezesem spółki jest Michał Kleiber, a szefem rady nadzorczej Józef Blass. Jak pisze „PB” na stronie internetowej, brat Józefa Blassa, Piotr (wyjechał z Polski w 1968 r., dziś wykłada w USA matematykę), były niezależny kandydat na gubernatora Florydy, wymienia Michała Kleibera w gronie kilkunastu najbliższych „przyjaciół i współpracowników” rodziny Blassów, obok m.in. Jana Lityńskiego i Marka Borowskiego.
    (OT)

    Tadeusz Mazowiecki – prawdziwe nazwisko – Icek Dikman
    http://racjapolskiejlewicy.pl/mazowiecki-tadeusz-prawdziwe-nazwisko-icek-dikman/5517

    Tadeusz Mazowiecki (Icek Dikman). Żyd, komunista, stalinowiec, agent NKWD, kolaborujący z żydo-bolszewicką władzą na terenach Polski okupowanych przez ZSRR. W latach stalinowskich jako współpracownik szefa NKWD na Polskę, generała Sierowa przy organizowaniu PAX [katolewica], antykatolickiej organizacji zmontowanej przy udziale NKWD, której był wiceprezesem. Autor grubej kreski, pojednania ze zbrodniarzami z UB, SB, WSI i nomenklatury żydo-komuny za popełnione zbrodnie na narodzie Polskim w latach 1944-1989 r.

  13. MatkaPolka said

    Upadek Koalicji 24 sierpnia, 2007

    Przeciwnicy byłej koalicji nazywali ją złośliwie „egzotyczną”, ale czy taką byty naprawdę? Wszystko zależy od tego, jakie przyjmiemy kryteria oceny tych partii.

    LPR od samego początku pojawienia się na scenie politycznej głosi program narodowo-katolicki. Z tym samym programem podczas wyborów wystąpił PiS. Samoobrona przedstawiała program pro społeczny, a więc byty podstawy do tworzenia wspólnego rządu w ramach tej koalicji. Była również wymagana większość w Sejmie.

    A jednak koalicja, przeżywając kilka kryzysów, z hukiem się rozpadła. Dlaczego?

    Odpowiedź na to pytanie nie jest taka prosta. Składa się na nią kilka czynników. Należy cofnąć się do obrad „okrągłego stołu”, to tam na-prawdę ważyły się losy przyszłej niepodległej Polski.

    Umowa społeczna, jaką zawarta prawicowa opozycja z ówczesnym rządem podczas obrad okrągłego stołu, była odpowiednio przez komunistów przygotowana, a osoby do negocjacji starannie przez gen. Kiszczaka wyselekcjonowane. Wśród nich był również Jarosław Kaczyński.

    Solidarność nie miała żadnego wpływu na skład personalny tej delegacji, a tak ważne dokumenty zawierające ustalenia z tych obrad do tej pory są nieznane i przed społeczeństwem ukrywane. To tam, w Magdalence, sprzedano Polskę ustalając z komunistami, kto z tak zwanej prawicowej opozycji będzie w sposób kontrolowany dopuszczany do władzy. Przez cały ten kilkunastoletni okres wszystko przebiegało bez większych zakłóceni, rządzące partie kolejno się zmieniały, a ustalony scenariusz pozostawał ciągle ten sam. Ta sielanka być może trwała by jeszcze długo, ale spokój zakłóciła w 2001 roku LPR, nowo powstająca partia spoza układu, a więc farmacja, jak to określa Platforma Obywatelska, egzotyczna.

    Tak samo jak egzotyczne we współczesnym świecie są wartości katolickie, narodowe i patriotyczne.

    Na początku kompletnie zlekceważono fakt powstania nowej partii, ale jak LPR w poprzedniej kadencji dostała się do Sejmu, to był to pierwszy sygnał, że coś niedobrego dzieje się w społeczeństwie polskim. Być może wyborcy będą chcieli mieć wpływ na politykę we własnym kraju, a to byłoby już bardzo niebezpieczne, zniweczyłoby wszystkie ustalenia w Magdalence.

    Żeby naprawdę zrozumieć, co się dzieje od ponad sześciu lat wokół LPR, warto przypomnieć sobie wy-darzenie, jakie miało miejsce przed wyborami parlamentarnymi w 1997 roku.

    Nowo powstająca partia opozycyjna Ruch Odbudowy Polski w sondażach przedwyborczych osiągnęła dwudziestokilkuprocentowe poparcie. Niestety, dwa tygodnie przed wyborami dwaj liderzy, Jan Olszewski i Antoni Macierewicz, pokłócili się, rozbijając partię na dwie części. Spierając się o nazwy podzielonych partii, pozwali się nawzajem do sądu. Efektem tego sporu był drastyczny spadek notowań i ubezwłasnowolnienie prawicowej części społeczeństwa.

    Poparcia wyborców starczyło jeszcze na tyle, że ci dwaj polityczni figuranci, Antoni Macierewicz Jan Olszewski, zdążyli załapać się do Sejmu. W ten sposób prawica została spacyfikowana, a liderzy nie mieli już żadnych zobowiązań w stosunku do wyborców i spokojnie mogli przetrwać do następnych wyborów. O Ruchu Odbudowy Polski szybko zapomniano, została tylko atrapa tej partii w postaci liderów.

    W 2001 roku ci sami prawicowi figuranci znaleźli się w LPR i w ramach tej partii dostali się znowu do Sejmu. Dwa tygodnie później Jan Olszewski demonstracyjnie opuszcza Ligę z całym swoim dwuosobowym ROP-em. Natomiast Antoni Macierewicz pozostał jeszcze prawie rok, starając się rozbić Ligę od wewnątrz, a gdy mu się to nie udało, to przy odpowiednim nagłośnieniu medialnym opuścił LPR, wyprowadzając z tej partii jeszcze kilku posłów.

    Wydawałoby się, że ci weterani sceny politycznej już więcej się nie pojawią, bo przecież ich partie przestały istnieć. Stało się jednak inaczej, Jan Olszewski został powołany na doradcę prezydenta Lecha Kaczyńskiego, a Antoni Macierewicz przez Jarosława Kaczyńskiego na likwidatora WSI. Po opublikowaniu raportu z likwidacji służb wojskowych, które działały, jak się okazało, na szkodę państwa, miały posypać się zapowiadane wcześniej procesy. Nic takiego jednak nie nastąpiło, ale za to cały ten okres dwuletni poświęcono na rozpracowywanie koalicjantów.

    Konflikty wewnątrz koalicji są jakby wpisane w program przedwyborczy PIS-u i wychodzą od samego premiera. Efekt rysuje się podobny jak przed laty z ROP-e:nr i tym razem również chodzi o pacyfikację prawicowego elektoratu i jednocześnie unicestwienie LPR i Samoobrony.

    Analizując scenę polityczną ostatnich lat, ciągle jednak musimy się odwoływać do KOR-u i okrągłe-go stołu. W 1990 roku Antoni Macierewicz powiedział Jarosławowi Kaczyńskiemu, założycielowi Porozumienia Centrum,

    My, KOR-owcy, mamy za zadanie zagospodarować Polaków, dając im do wyboru ugrupowania o różnych barwach politycznych, pod jednym wszakże warunkiem – wszystkie one będą kontrolowane przez nas”.

    I tak przez cały ten okres zagospodarowują polską prawicę, kolejno unicestwiając: ZChN, RdR, PC, ROP, a teraz przyszła kolej na LPR. Pokrętne wypowiedzi i arogancja PiS-u nie powinny już chyba nikogo dziwić.

    Gdyby ktoś miał jeszcze jakieś wątpliwości, o co istotnie chodzi, niech przypomni sobie wypowiedź posła Andrzeja Suskiego z PiS, który powiedział: „Zwycięstwo Bóg dal PiS-owi, a diabeł koalicjantów .
    Dlaczego właśnie ci koalicjanci są aż tak niewygodni?

    Są niewygodni, i to bardzo, nie tylko dla PiS-u, ale dla lewicy i liberałów. Zajmują nie-przejednane stanowisko w sprawie tarczy anty rakietowej, obecności polskich wojsk w Iraku, Afganistanie i w kwestii traktatu reformującego UE, którego za żadną cenę nie chcą podpisać.

    Gdzie jest tu program solidarnej lV RP głoszony przez PiS, który można by było realizować w ramach tej koalicji, a nie szukać intryg. A może nie chodzi tu o budowanie solidarnej !V RP, a tylko o jej nagłaśnianie.

  14. osoba prywatna said

    „Łatwiej jest oszukać człowieka niż przekonać go,
    że został oszukany.”
    – Mark Twain

  15. MatkaPolka said

    http://www.raportnowaka.pl/news.php?typ=news&id=427

    Kim są Kaczyńscy…?
    Płk Wilhelm Świątkowski, stalinowski zbrodniarz, prezes Najwyższego Sądu Wojskowego PRL z lat 1950 -54, ur. w 1919 r. w Grenówce, powiat Gruszów, woj. odeskiego, był bratem cioteczym do Rajmunda Kaczyńskiego. Ich rodzice mieszkali w tym samym „kibucu”.

    http://www.raportnowaka.pl/news.php?typ=news&id=320

    Kim są Kaczyńscy… fakty, mity i wątpliwości

    Do Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego w Warszawie został złożony wniosek o zbadania zasadności nadania ich przodkom polskiego obywatelstwa. Wszystko bowiem wskazuje na to, że zostało ono wyłudzone.

    na wstępie trzeba powiedzieć, ze Kaczyńscy nie są to żadnymi filosemitami, nie są oni też zwykłymi Żydami. To czystej wody i największej próby nacjonaliści żydowscy, próbujący w sposób wyjątkowy budować gruzach RP… Judeopolonię. (Stary koncept budowania Judeopolpnii – państwa Żydowskiego pod protektoratem Niemiec; w drugiej Wojnie światowej Żydzi witali w Polsce Niemców „Chlebem i Solą”, aby koniec końców skończyć w piecach Oświęcimia. Entuzjazm Żydów w budowaniu Unii Europejskiej, a właściwie IV Rzeszy Niemieckiej jest podobny jak w początkowych latach II WS – A jak to się skończy ???
    PO i PiS to to samo – przywódcy są b. członkami KOR i Uczestnikami okrągłego Stołu – opozycjoniści starannie wyselekcjonowani przez komunistów )

    Co wiemy o Kaczyńskich?

    Rajmund Kaczyński, urodzony w Grajewie z matki Franciszki ze Świątkowskich, zrodzonej w Grenowce koło Odessy, z rodziny do Naczelnego Prezesa Sadu Wojskowego z okresu stalinizmu, pułkownika armii czerwonej Wilhelma Świątkowskiego – tez urodzonego w tej samej Gronowce. Sami bracia Kaczyńscy podają, że przodkowie Rajmunda Kaczyńskiego po mieczu byli wysokimi oficerami arami carskiej.
    Co to oznacza? Jedno! Nie mógł on być Polakiem, bo ci byli na ogół albo prawie zawsze – wyznania katolickiego. W imperium Rosyjskim obowiązywał od polowy XIX wieku carski ukaz, który zakazywał piastowania wysokich urzędów przez Polaków wyznania rzymsko- katolickiego oraz Żydów mojżeszowego wyznania. Identyczna sytuacja dotyczyła innych wysokich posad, np. dyrektora stacji kolejowej. Zatem funkcja oraz imiona zarówno Rajmund jak i Wilchelm wskazują na to, że mogli to być Żydzi wyznania ewangelickiego. Nic dziwnego. Zarówno w Polsce zborowej jak na wschodzie Europy było całe mnóstwo takich haskalizowanych (Haskala) Żydów.
    Do Rosji przenosili się w ramach kolonizowania południowych rubieży cesarstwa rosyjskiego tj. tworzenia tzw. „Nowej Rosji”. Pierwotnie Nazwisko Świątkowski, brzmiało Sviatkowski, co można potwierdzić w bazie genealogicznej jewishgen.org. Interesującym źródłem informacji o żydowskich i ewangelickich osadach i ich składzie są żydowskie strony www, pokazujące osadnictwo, budowanych na zasobach archiwów rosyjskich państwowych. Na wschód Europy szli polscy i pruscy (menonici) Żydzi.

    Przodkowie po stronie ojca, np. matka ojca Rajmunda, Aleksandra Kaczyńskiego, Zofia z domu GUTOWSKA, tez wykazują żydowskie korzenie.

    Zaskakujące jest też to, ze ojciec Rajmunda Kaczyńskiego ożenił się z Żydówka z Odessy, co miało miejsce około 1922 roku, będąc kolejarzem w okolicach Grajewa, granicznej stacji kolejowej. W tym czasie przez ta cześć granicy przybywało z rejonów Odessy mnóstwo żydów uciekających z Rosji wskutek prześladowań przez bolszewików lub rożnych innych pogromów. Na stronach żydowskich poświęconych koloniom żydowskim na południowej Ukrainie, są umieszczone dokumenty, np. wizy ze zdjęciami mówiące o tym ze uzyskiwano je w drodze przestępstw miedzy innymi w konsulatach polskich w krajach bałtyckich. Aby dostać się z rejonu Rygi czy Tallinna w kierunku na Warszawie niestety trzeba było przejechać jedyna linia kolejowa tj. przez Grajewo.

    Czy tam właśnie ojciec Rajmunda Kaczyńskiego wyszukał sobie przyszła żona?

    Przemyt Żydów z Rosji organizowały organizacje żydowskie z Wielkiej Brytanii oraz USA. Centralą tej przestępczej działalności była Łódź, a miejscami gdzie przechowywano na początku przemyconych żydów był szkoły religijne.

    Dalsza poszlaka żydowskiego pochodzenia jest fakt, potwierdzany przez samych Kaczyńskich, mówiący o tym, ze po przeniesieniu się do Baranowicz na Polesiu, Franciszka Kaczyńska zajmowała się prowadzeniem agencji nieruchomości. Ze stron internetowych związanych z tym miastem i rożnych innych dowodów, np: ksiąski telefonicznej, wynika, ze w 100 % pośrednictwa nieruchomościami było zdominowane przez Żydów. Jeden wpis dotyczy Kaczyńskiej – jest w nim przypis – interes żydowski. Jeszcze większe zdziwienie budzi to, że kiedy Żydzi polscy uciekali na wschód Europy, rodzina ojca Kaczyńskich, a konkretnie – jak podają sami Kaczyńscy sam Rajmund, przeprowadził się do Warszawy – czyli pod okupacje niemiecka.

    W jednej z publikacji książkowych (Zdrajcy narodu?) dotyczących Volksdeutschy jest mowa o tym, ze na Zachód jechali żydzi. Na peronach kolejowych, podczas postojów pociągów Żydzi z Zachodu dziwili się Żydom ze Wschodu, ze ci uciekają o niemieckiej strefy wpływów, tj. pod okupacje niemiecka. Wtedy nie mógł oni wiedzieć, o jakach Żydów chodzi. Wyjątkowo dziwnym jest to, ze prócz szczątkowych informacji dotyczących Rajmunda nie do odszukania w publikacjach podawanych przez samych Kaczyńskich są informacje dotyczące dziadka i babki. Co się z nimi stało? Póki co nie wiadomo.

    W przypadku Rajmunda Kaczyńskiego i jego ojca oficera arami carskiej jest znamiennym to, ze do czasu wejścia w życie Traktatu Ryskiego musiał on mieć rosyjska przynależność państwowa i być obywatele imperium rosyjskiego. Gdyby było inaczej, to nie byłby tak wysoko postawionym oficerem. Kaczyńscy twierdza, ze wśród ich przodków był nawet generał carski. Co to oznaczało dla niego w późniejszym okresie? Otóż, a aby otrzymać stwierdzenie lub uznanie obywatelstwa polskiego w ramach Traktatu Ryskiego, nie można było być wysokim oficerem armii carskiej lub piastować inne wysokie funkcje państwowe.

    Z tajnych dokumentów, różnych rozporządzeń i ogólników z lat 30 wynika, ze nie można było nadać obywatelstwa takim osobom. Nadto koniecznym było dokładne badanie życiorysów takich osób, w tym przodków począwszy od 1863 roku, w szczególności zaś, czy przodkowie nie byli beneficjantami skonfiskowanych majątków. Kaczyńscy taki majątek posiadali pod Łomża.

    W przypadku Rajmunda Kaczyńskiego istnieje jeszcze jedna wątpliwość. Jest nią okres zaraz po II wojne światowej i jego rzekoma akowska działalność. Tu nie ma prawie żadnych informacji, prócz tego, ze studiował on na Politechnice Łódzkiej. Jeżeli chodzi od działalność w Powstaniu Warszawskim, to z analizy monografii oddziału AK „Baszta”, nie wynika, aby taka osoba należała do tego oddziału.
    Dziwnym jest tez to, ze ten akowiec, już w 1945 roku w październiku, załapał się nas studia na Politechnice Łódzkiej. Inni za działalność w AK byli prześladowani, a pan Rajmund studiował zdobywają w ciągu roku z hakiem tytuł magistra.
    Dalsza działalność Rajmunda jest znana – beneficjant okresu stalinizmu
    Żona Rajmunda była Jadwiga Kaczyńska z domu Jasiewicz, córka Aleksandra Jasiewicza oraz Stefanii Szydłowskej primo voto, Fyuth.

    Czytaj dalej

  16. MatkaPolka said

    Data: 11-03-06 11:43 z Forum Ojczyzna.pl

    (Taki oto „finansista” – ktory pograzyl Narod Polski w biede i nedze…ktory wciaz jest prezesem NBP)

    Z PGR na salony Sorosa

    Jego kariera (nie tylko w Polsce, ale i na forum międzynarodowym) jest przykładem siły i potęgi propagandy. Z przeciętnego, nikomu nie znanego bliżej doktrynera marsizmu-leninizmu w zakresie ekonomii politycznej (wyśmiewanego pokątnie nawet we własnym gronie przez ekonomistów reprezentujących oficjalnie ten kierunek), Leszek Balcerowicz wyrósł nagle, wyskoczył niczym Filip z konopi na pozycje liberalne (też doktrynerskie). Jest uważany za twórcę przemian gospodarczych w Polsce po 1989 roku. Przez jednych znienawidzony, przypisują mu oni winę za wszystkie niepowodzenia polskiej gospodarki. Przez innych uważany za nowożytnego guru – każde jego słowo traktują niczym prawdę objawioną. Prawda zaś, jak mawiali starożytni, jest „in puteo”, czyli w studni. Warto ją zatem sięgnąć tam i wydobyć, aby ujrzała światło dzienne.

    W Polsce ekonomiści nigdy nie byli na piedestale. Pełnili swoją rolę w cieniu wielkich polityków, nawet wodzów, ich wiedza fachowa i talenty – wprawdzie bardzo pożądane i cenione – służyły strategom. Przypomnijmy tu choćby Eugeniusza Kwiatkowskiego w okresie II RP. W odróżnieniu od tamtych Leszek Balcerowicz wykreowany został przez media nie tylko na wybitnego ekonomistę, ale – co prawda przejściowo – w kręgach „liberalnej” inteligencji traktowany był prawie jako „mąż opatrznościowy”, który zaradzi wszystkim problemom na każdym stanowisku. Rzeczywistość okazała się bardziej prozaiczna i brutalna.

    Z PGR-u na salony…

    Jego ojciec był lokalnym dyrektorem PGR-u, czyli, jak to wówczas nazywano, „socjalistycznego przedsiębiorstwa na wsi”. Był to zapewne tak zwany awans społeczny, związany z przekształceniami społeczno-gospodarczymi po 1944 roku w Polsce, dokonanymi na niespotykaną dotychczas skalę. Stare więzi społeczne i infrastruktura gospodarcza w jej dotychczasowym kształcie zostały zniszczone, a w ich miejsce przyszły „socjalistyczne stosunki produkcji” i aparat urzędniczy, który miał pilnować interesów kasty rządzącej, czyli PPR-PZPR.

    Ci, którzy byli „za socjalizmem”, mogli korzystać z jego dobrodziejstw. Tych zaś, którzy nie byli jednoznacznie za, traktowano jako wrogów (ówczesna maksyma partyjna głosiła bowiem, że „kto nie jest za, ten jest przeciw”) i zamykano przed nimi drzwi w instytucjach państwowych i na uczelniach. Młody Leszek Balcerowicz musiał od dziecka zaznawać dobrodziejstw, płynących z przynależności do nomenklatury (choćby takiej lokalnej, PGR-owskiej), bo już w początkowym okresie studiów na SGPiS (która była wtedy kuźnią komunistycznych kadr partyjnych) wybrał dla siebie drogę życiową. W 1968 roku, w okresie jednego z większych „buntów” studenckich, zapisał się do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Wiedział już wtedy, że to otwiera drogę kariery, zrazu na saloniki, a z czasem, kto wie, może i na salony. Nie pomylił się.

    Prawie uczony

    Po ukończeniu studiów, jako pilny uczeń wykładowców-marksistów został dostrzeżony: nadawał się na przyszłego uczonego-marksistę. Papiery też miał dobre, syn nomenklaturowca z PGR to był przecież element socjalnie bliski. Już jako student pilnie wkuwał formułki klasyków marksizmu-leninizmu i ich epigonów. Gdy został asystentem z perspektywą osiągnięcia czerwonej profesury, gonił do tego innych. Robił to wyjątkowo dobrze i gorliwie, bo oceny partyjne miał wyśmienite. Jego uczelnianym szefem był profesor Paweł Bożyk, szef doradców I sekretarza KC PZPR, Edwarda Gierka. Balcerowicz znalazł się więc – przez przypadek – wyjątkowo blisko najwyższych władz, brał bowiem udział w przygotowywaniu różnego rodzaju raportów i analiz pod kierunkiem Pawła Bożyka dla samego Edwarda Gierka.

    Były to czasy, gdy nie liczono się z realiami, wszelkie poczynania tego typu miały na celu spełnienie nierealnych wizji „naszych przywódców”, a koszt (ekonomiczny i społeczny) – nie grał większej roli. W latach 70-tych Polska miała stać się dziesiątą potęgą gospodarczą świata. Według „ustaleń” niektórych dworskich uczonych i publicystów, osiągnęła ten status, tyle, że na krótko. Przełom lat 70-tych i 80-tych obnażył całą nędzę i atrapowatość osiągnięć ekipy Gierka. Warto zajrzeć do ówczesnych, pseudonaukowych publikacji Balcerowicza, zamieszczanych w SGPiS-owskich periodykach. Pouczająca to lektura…

    W kuźni kadr partyjnych

    O wyborach ideowych Balcerowicza w tamtym okresie świadczyć może fakt, że zaproponowane mu przejście do innej niż SGPiS uczelni, przyjął z entuzjazmem. Nie był to jednak Uniwersytet Jagielloński, czy Warszawski – uczelnie renomowane i cenione w świecie naukowym. W 1978 roku przeszedł do uczelni znanej wyłącznie niedouczonym dyrektorom, sekretarzom i działaczom partii z awansu społecznego, oficerom bez formalnego wykształcenia i tym podobnym „studentom”. Ową uczelnią był… Instytut Podstawowych Problemów Marksizmu-Leninizmu przy KC PZPR (IPPML). Prawda, jaka to naukowa nazwa i jaką renomą musiała się cieszyć? Oczywiście, w kręgach wtajemniczonych, bo zwykli śmiertelnicy i tak nie mieli tam wstępu. Po kilkumiesięcznych, przyśpieszonych „kursach” można było otrzymać dyplom jej ukończenia, który otwierał wszystkie drzwi w Ludowej Polsce i zapewne w obozie „bratnich krajów”.

    Doktor Leszek Balcerowicz nie był byle kim w IPPML – wszedł w skład kierownictwa tej pseudo-uczelni, której rektorem był ponoć generał Józef Baryła z aparatu politycznego ludowego Wojska Polskiego (gen. Baryła przez dowcipnych mianowany był na szefa… Komitetu Antyalkoholowego w wojsku, obok innych generałów tego pokroju: Kufla, Żyto i Oliwy a sekretarzem Komitetu był ponoć płk… Marian Spirytus ze ZboWiD-u).

    1981: wokół „Solidarności”

    W okresie wielkiego buntu społecznego, po powstaniu „Solidarności” w 1980 roku, gdy milionom Polaków wydawało się, że nadszedł już kres tego, co było dotychczas, nie nastąpiła weryfikacja wszelkiego rodzaju „działaczy”, którzy jakoby spontanicznie znaleźli się na stanowiskach życzliwych „doradców”. Dziesięciomilionowy ruch społeczny, noszący w sobie zalążki partii politycznych i stowarzyszeń, nominalnie występujący wyłącznie jako związek zawodowy, pilnie potrzebował kadr. Przydatni byli wszyscy – do pracy koncepcyjnej, propagandowej, organizacyjnej. Nie zaglądano wówczas chętnym do pracy w życiorysy, uważając, że każdy, kto się zgłasza i chce coś robić, jest „nasz”.

    Była to wielka pomyłka „Solidarności” i wielki dramat. Okazało się, że obok ludzi rzeczywiście ideowych (którzy nawet jeśli przedtem działali w PZPR byli lojalni wobec NSZZ) dużo było takich, których działalność wskazywała na powiązania z resortem spraw wewnętrznych (kierowanym przez gen. Czesława Kiszczaka), ponadto byli też tacy, których wizja całkowicie odbiegała od tego, czym kierowali się członkowie „Solidarności”. Po 35 latach panowania komunistów było bowiem oczywiste dla Polaków, że z tym ustrojem należy skończyć całkowicie. Inne wizje mieli natomiast ci „doradcy”, których marzeniem była eksperymentalna „poprawa socjalizmu”. Szukano zatem na gwałt takich rozwiązań, które wprawdzie miały zmienić to, co było dotychczas – przynajmniej formalnie, ale gwarantowały zachowanie treści.

    Pojawiały się zatem liczne koncepcje syndykalistyczne i anarchosocjalistyczne, droga jugosłowiańska, „trzecia droga” i tym podobne, które gwarantowały – w przypadku zwycięstwa „Solidarności”, pozostanie w szeroko pojętym obozie państw „postępowych”. Balcerowicz w tym okresie stał się bardziej czynny, niż przedtem. W 1981 roku, z nieznanych bliżej powodów, został „doradcą” Sieci Wiodących Zakładów Pracy, zwanych popularnie Siecią. Były to przedsiębiorstwa-molochy, stworzone dla potrzeb gospodarki planowej, które szukały dla siebie nowej formuły ekonomicznej. Młody uczony-marksista był wówczas zwolennikiem koncepcji samorządowych w gospodarce. Później, gdy przyszedł czas prawdziwych reform po 1989 roku, Balcerowicz całkowicie je już odrzucał.

    „Okrągły stół” – bez Balcerowicza, ale…

    To ciekawe, ale Balcerowicz nie pojawił się w 1989 roku przy „okrągłym stole” – nie zaistniał po żadnej stronie. Mogli go wziąć „swoi”, czyli ekipa gen. Kiszczaka. Mogła go wziąć też strona „opozycyjna”, wszak już obracał się w tych kręgach. Był jednak osobą jeszcze wówczas na tyle nieznaną i nic nie znaczącą, że to dopiero późniejsza legenda, tworzona ex-post, twierdziła, iż Balcerowicz „od zawsze” był osobą wybitną.

    Mało znanym faktem jest, że swą późniejszą karierę zawdzięczał praktycznie tylko protekcji Waldemara Kuczyńskiego (właściwie Mariana, bo takie jest jego pierwsze imię). Ten zaś, jako zausznik premiera Tadeusza Mazowieckiego, uczynił go swym doradcą w resorcie przekształceń własnościowych (zwanym, od dokonywanych tam „cudów”, „ministerstwem przekrętów własnościowych”). Sam Kuczyński, absolwent bodajże Wyższej Szkoły Nauk Społecznych przy KC PZPR, zakończył swą karierę na tytule „magistra”, bo za odchylenie lewackie został usunięty z asystentury na tej partyjnej „uczelni”.
    Już wkrótce Balcerowicz przeskoczył, i to znacznie, swego pryncypała. Został bowiem ministrem finansów i wicepremierem rządu. Jak się okazało, był potrzebny ktoś (o horyzontach szerszych, niż Kuczyński, niezwykle ambitny, ale mocno ograniczony zainteresowaniami do „teorii przedsiębiorstwa socjalistycznego”), do firmowania nowego planu dla Polski.

    Plan Sorosa, czyli… „plan Balcerowicza”

    To, co znamy z propagandy krajowej jako tak zwany plan Balcerowicza, w istocie jest tworem całkowicie importowanym. Lewicowy miliarder żydowskiego pochodzenia, George Soros (urodzony na Węgrzech), znany z olbrzymiego majątku, zgromadzonego w wyniku różnego rodzaju spekulacji giełdowych, jest faktycznym autorem przemian gospodarczych w Polsce po 1989 roku. Jego wysłannikiem był zaś amerykański ekonomista, Jeffrey Sachs, znany przede wszystkim z tego, że zdołał zlikwidować w Boliwii inflację, wynoszącą 240 procent! O kosztach tej operacji nikt nie chciał słyszeć, choć wiadomo, że większość Boliwijczyków przeżyła tę „terapię” dzięki uprawie liści koki.

    Któż wówczas w Polsce nie chciał zmian na lepsze? Tym bardziej, że opozycja solidarnościowa tak naprawdę nie miała żadnych planów gospodarczych, a jej koncepcje były zbiorem niespójnych i nieprzemyślanych postulatów. Ale nie dopuszczano do głosu tych ekonomistów, którzy mieli plany poważne, choć wymagające wielu lat pracy.

    Jeffrey Sachs (jako wysłannik Sorosa) wystąpił w 1989 roku przed posłami OKP z przemówieniem, które zrobiło wrażenie, obiecywał bowiem natychmiastowy cud gospodarczy: „Zlikwidujemy całkowicie inflację w ciągu sześciu miesięcy. Stopa życiowa zacznie wzrastać za pół roku (…). Nie dajcie sobie wmówić, że radykalny program gospodarczy wymaga cierpień i wyrzeczeń”. Ludzie potrzebowali wówczas nadziei, że będzie lepiej. Skoro bez cierpień i wyrzeczeń, to jakże nie spróbować?

    O tym, czyj to był plan, napisał w swych wyznaniach Waldemar Kuczyński: „Soros przyjechał z planem reformy gospodarki polskiej, zwanym planem Sorosa. Była to kombinacja ‘szokowej’ operacji antyinflacyjnej z restrukturyzacją naszych firm”.

    Przeciwko planowi Sorosa protestowali ekonomiści, ale tych wówczas nikt nie słuchał. Decydujący głos mieli bowiem politycy (tacy jak… Jacek Kuroń czy Bronisław Geremek), którzy – jako dyletanci – potrzebowali spektakularnego sukcesu. Aby go uzyskać, posuwali się nawet do tego, że do największych tajników ekonomicznych naszego kraju dopuszczeni zostali ludzie, których interesy były całkowicie sprzeczne z naszymi: nie tylko Soros czy Sachs, ale nawet szef centralnego banku Izraela Michael Brun. Wszedł on bowiem w skład Rady Ekonomicznej przy Prezesie Rady Ministrów. Czy można sobie wyobrazić sytuację… odwrotną?

    Balcerowicz tu, Balcerowicz tam

    Od tej pory – z niewielkimi przerwami, Balcerowicz był zawsze u władzy. Jego rola była nawet większa, niż tylko jako wicepremiera i ministra finansów, uważano go bowiem za wyjątkowego stratega i architekta zmian, bez którego polska gospodarka obyć się nie może. Zapewne skutki jego działalności (a dokładniej: przez niego firmowanej), odczuwać będziemy także w następnych pokoleniach.

    Niezależnie od kariery ekonomisty, Balcerowicz podjął się także roli polityka, choć widać było wyraźnie, że ta poza go uwiera. Nie ma on bowiem charyzmy, jest oschły, apodyktyczny i zachowuje się jak zgorzkniała przedszkolanka, strofująca kolejne pokolenia niesfornych brzdąców. Tej roli nie sprostał, mimo, że jedna z czołowych partii politycznych, Unia Demokratyczna (od pewnego czasu zwana Unią Wolności) powierzyła mu w 1995 roku kierownictwo, choć przedtem był formalnie „bezpartyjny”. Na co liczyli „uwole”? Miał on uwieźć wyborców i poddać ich zapewne terapii szokowej, której skutkiem miało być masowe oddawanie głosów na jego partię. Rzeczywistość okazała się na szczęście bardziej prozaiczna – ludzie mieli dość zarówno „uwoli”, jak też ich pośpiesznie i byle jak wykreowanego wodza. Nie pomogły jego olbrzymie zdjęcia na billboardach, z odpowiednim tłem i z cerą spreparowaną jak u młodej, atrakcyjnej kobiety. Był całkowicie nieprawdziwy w tej roli. Z tych zapewne powodów Balcerowicz, szykowany jako kandydat tych środowisk na prezydenta RP, odmówił zdecydowanie podjęcia się walki o ten urząd, przeczuwając, że klęska będzie totalna.

    Odszedł zatem z funkcji wodza. Jego miejsce – jako szefa UW – zajął Bronisław Geremek, który okazał się grabarzem partii, mającej przez dekadę nieproporcjonalnie do poparcia społecznego wielki wpływ na nasze losy. Balcerowicz zaś, po wielkim zwycięstwie wyborczym koalicji AWS w wyborach parlamentarnych w 1997 roku po raz kolejny został wicepremierem i ministrem finansów. Było to jedno z najgorszych i brzemiennych w skutki posunięć AWS, które w efekcie (obok innych przyczyn) doprowadziło do totalnej klęski tej formacji po czterech latach. Gdy tylko nadarzyła się okazja ucieczki z rządu, jak już wówczas było wiadomo, skazanego na zagładę – Balcerowicz skorzystał z niej.
    ** ** **

    Na skutek zakulisowych układów i przetargów (w których udział brali politycy zarówno rządzącej AWS, jak i całkowicie opozycyjnego SLD) Balcerowicz został prezesem NBP a z racji pełnienia tej funkcji, także szefem Rady Polityki Pieniężnej. Ta zaś, jako ciało konstytucyjne, w ogóle nie ponosi za nic odpowiedzialności, wywierając przemożny wpływ na nasze życie gospodarcze. Balcerowicz jest zwolennikiem koncepcji jak najszybszego wejścia Polski do Unii Europejskiej, co od początku traktował po doktrynersku, odrzucając z góry wszelkie argumenty „przeciw”, bez ich jakiegokolwiek rozważania. Znany jest zresztą z zaciekłego uporu i w tym jest konsekwentny. Jego powiedzenie, że nie zrobi „niczego, co byłoby sprzeczne z doktryną”, krążyło w kuluarach partyjno-rządowych od dawna. Nie wiadomo, gdzie się tego nauczył: na SGPiS, w IPPML, czy może wyniósł z PGR-owskiego domu? W każdym razie za jego upór i skłonności doktrynerskie płacimy wszyscy.
    ==================

    zapodal:
    jasiek z toronto

    P.S. Dzisiaj lichwiarz balcerowicz wyrzuca za dzwi ministra skarbu…za „stronniczosc”… z obrad na temat „fuzji” bankow (…)

    dajac tym samym do jasnego zrozumienia „KTO W POLSCE wciaz RZADZI…” i ma w nosie wszelkich politykow czy urzednikow…

  17. Józef Piotr said

    @ Matka Polka.
    Czytam twoje wpisy z zaciekawieniem i pochwalą włożonego trudu.
    Powiedz , proszę, (jeśli możesz) wobec posiadanej wiedzy :
    Kto ukatrupił tych 96 osób łącznie z Lechem Kaczyńskim?
    Jeśli już nie bezpośredsnio , to Kto za tym stał ?
    Naturalnie , rozchodzi się o siewiernyj.

  18. MatkaPolka said

    Zaczyna się to robić coraz ciekawiej.

    Fundacja CASE, której pełna nazwa brzmi Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych, powstała w 1991 r. Jej siedziba mieści się przy ul. Sienkiewicza w Warszawie. Na stronach internetowych brakuje oczywiście informacji o tym, kto jest jej założycielem.

    Prezesuje jej Ewa Balcerowicz, a jakże, ŻONA (druga już zresztą) PREZESA NBP, Leszka. Pani Ewa jest skąd innąd tez dosyć enigmatyczną postacią, która jednak z PGR-em nie ma wiele wspólnego. Wręcz przeciwnie.

    Ale wróćmy do CASE (albo jak mawiają niektórzy złośliwi – „do kasy”).

    Ze sprawozdania finansowego wynika, że w 2004 r. za ekspertyzy fundacji dziesiątki tysięcy złotych płacił m. in. NBP, którego prezesem jest, a jakże, mąż Ewy, Leszek Balcerowicz. Płaciły także MEN i UKIE.

    CASE posiada ok. 5 mln zł kapitału ulokowanego w różnych bankach, w tym 1,9 mln. zł w CA IB u pani Kornasiewicz (bardzo bliska psiapsiółka Ewy Balcerowicz).

    Jej (CASE) celem statutowym jest działalność non profit (podobnie zresztą jak u Jolanty K.) – badania i doradztwo w zakresie „transformacji gospodarczej”, „integracji europejskiej” i „gospodarki światowej”.

    W kręgu zainteresowań fundacji znajdują się Europa Środkowa i Wschodnia, Zakaukazie i Azja Środkowa. Działalność doradczą i wydawniczą prowadzą dwie powiązane z nią spółki z ograniczoną odpowiedzialnością – CASE-Doradcy oraz CeDeWu.
    I tyle nt. faktów.

    Kończąc, dodam może tylko osobistą refleksję na temat moich skojarzeń z pojęciami: demokracja, transformacja, integracja – z domieszką spółki z o .o. Ilekroć się one pojawiają w zasięgu mojej świadomości, ulega ona jakiemuś dziwnemu zamuleniu.

    Pozdrawiam,

    Tadeusz

  19. MatkaPolka said

    Data: 14-03-06 23:38

    Tow. Leszek Balcerowicz – dobroczyńca tak wielu…

    W końcu lat 80 ub. wieku i na przełomie ostatniej dekady dla przyszłego „regionu polskiego UE” został opracowany „plan Sachsa” dla „przemiany gospodarczej PRL”, zwany później od jego głównego wykonawcy „planem Balcerowicza”, byłego wykładowcy Działu Polityczno-Gospodarczego w Instytucie. Podstawowych Problemów Marksizmu-Leninizmu przy KC PZPR.

    Obecnie mamy do czynienia w Polsce z sytuacją, że sektor bankowy w gospodarce jest pod kontrolą w 80% przez podmioty zagraniczne, o czym pisze w dzisiejszym wydaniu dziennika „Rzeczpospolita”, informując, że jest to niespotykana nigdzie indziej na świecie zależność, znany socjalista ideowy Ryszard Bugaj, a więc człowiek, którego można by w jak najmniejszym stopniu podejrzewać o ciągoty liberalne w dziedzinie gospodarczej, dodając przy tym, że z tzw. prywatyzacji budżet państwa uzyskał właściwie ochłapy. Czyli – banki miotu PRL-owskiego zostały niemal rozdane. Działo się to pod nadzorem wcześniej Hanny Gronkiewicz-Waltz (dzisiejsza kandydatka na prezydentkę m.st. Warszawy z ramienia Platforrmy Obywatelskiej), później tow. Leszka Balcerowicza; dzieje się tak do dzisiaj, co uświadamia tzw. opinii, za przeproszeniem, „publicznej” głośny od kilku dni konflikt o wymuszoną przez uprzednie paneuropejskie połączenie banków UniCredito oraz HVB fuzję banków „polskich” PeKaO SA i BPH, co doprowadziłoby do powstania najpotężniejszej na rynku „polskiego regionu UE” instytucji finansowej.

    Tow. Leszek Balcerowicz doprowadził do konfliktu na arenie Komisji Nadzoru Bankowego, usuwając z posiedzenia tegoż ciała przedstawiciela obecnego rządu Cezarego Mecha, jak wyjaśniał – nie dowierzając Mu, że zachowa bezstronność w swych decyzjach. Tow. Bugaj stwierdza ze smutkiem egzystencjalnym, że „Banki zagraniczne nie dokonały przełomu efektywnościowego, transferują dużą część dywidendy (szczególnie PKO SA). Polscy menedżerowie są na dużą skalę – formalnie lub de facto – odsuwani od zarządzania. A co najważniejsze, coraz częstsze są sygnały, że w polityce kredytowej kierują się globalnymi wytycznymi, ignorując interesy lokalnych przedsiębiorstw. Balcerowicz nie podjął żadnych działań zmierzających do ochrony krajowego sektora bankowego, a niektóre decyzje NBP (np. operacja – skądinąd celowa – redukcji rezerw obowiązkowych) sprzyjały interesom zagranicznych banków”.

    Jednym słowem – banki „polskie” pozostające pod nadzorem właścicielskim podmiotów zagranicznych, nie kierują się interesami polskich przedsiębiorstw, preferując zapewne działania międzynarodowych podmiotów gospodarczych, zwanych korporacjami, które traktują polski rynek głównie jako zdobyczne pole do zbytu dóbr materialnych wyprodukowanych gdzie indziej. To przykład planistyki wyższego rzędu, trzeba wierzyć, że nie poddanej ideologicznym warunkom jak było to w czasach feudalizmu RWPG-owskiego rodem z Moskwy, tylko posługującego się wytycznymi i założeniami efektywności gospodarczej, tak hołubionymi przez zwolenników wolnego rynku.

    Trzeba wierzyć również, że w toku „przemian gospodarczych” dziejących się na naszych oczach tylko kalkulacja ekonomiczna ma wpływ na podejmowanie, dotykających wielkie rzesze konsumentów i producentów, decyzji w wielkich, ponadnarodowych korporacjach, nie zaś prymitywna, nieetyczna działalność korupcyjna, wymierzona w „ikony przemian wolnorynkowych”, które również rozgrywają się na naszych, trochę już załzawionych ze zdumienia oczach. Chciałoby się także wierzyć, że nie mają w nich zastosowania i udziału osoby i osobistości z przyczyn obiektywnych posiadające większą od przeciętnej wiedzę o mechanizmach gospodarczych, jak na przykład funkcjonariusze SS poszczególnych państw. Wiara ta przychodzi jednak z trudem.

    Dzisiejsze wydanie Dziennika „Nasz Dziennik” przynosi zapewne frapujące „sektor bankowy” i „międzynarodową opinię finansową” informacje o znanych od lat więzach na najwyższych i jednocześnie najbardziej wpływowych na stosunki gospodarcze stanowiskach urzędniczych w obecnej PRL-bis:

    „Prezes NBP, przewodniczący Komisji Nadzoru Bankowego Leszek Balcerowicz zasiada w radzie fundacji CASE, którą sponsoruje Pekao SA – bank należący do UniCredito Italiano, będący jednym z sześciu sponsorów statutowych fundacji CASE. Szefową CASE jest żona szefa Komisji Nadzoru Bankowego – Ewa Balcerowicz. W radzie fundacji znajdziemy też nazwisko Rafała Antczaka, twórcy programu wyborczego PO, a dokładniej – koncepcji podatku liniowego. Wśród współpracowników fundacji figuruje Ryszard Petru – główny ekonomista banku BPH. W radzie naukowej jest Jeffrey Sachs, projektodawca polskiej transformacji. (…)

    CASE – Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych, fundacja naukowa – zostało założone w 1991 roku. Jest prywatną, niekomercyjną instytucją, prowadzącą badania w zakresie transformacji i integracji europejskiej oraz gospodarki światowej. Jak zaznacza na swoich stronach, nie mogłoby istnieć bez sponsorów i mecenasów. Oprócz Pekao SA fundację sponsorują Rabobank Polska SA, BRE Bank SA, ING BŚ SA, a także grupa Commercial Union i Fortis Bank Polska SA. Oprócz stałego wsparcia CASE korzysta także z grantów ufundowanych m.in. przez ComputerLand, Polkomtel, Komisję Europejską, Bank Światowy, Fundację Stefana Batorego, Fundację Humboldta, Fundację Adenauera. Wśród sponsorów figurują także PBK (który w 2001 r. połączony został z BPH) oraz CA IB, większościowy udziałowiec UniCredito, którego szefem na Polskę jest Alicja Kornasiewicz, bliska współpracownica Balcerowicza i przyjaciółka jego żony, rekomendowana przez niego na stanowisko wiceministra skarbu w rządzie AW”S” – UW. Kornasiewicz szefuje też radzie nadzorczej BPH.

    Ze sprawozdania finansowego CASE wynika, że w 2004 r. za ekspertyzy fundacji dziesiątki tysięcy złotych płacił m. in. NBP, którego prezesem jest Balcerowicz. Płaciły także MEN i UKIE. CASE posiada ok. 5 mln zł kapitału ulokowanego w różnych bankach, w tym 1,9 mln zł w CA IB u pani Kornasiewicz. (…)”.

    Dla zorientowania się we wszelkich możliwych wpływach na bezstronność wszelkich możliwych stron w tym konflikcie, dobrze byłoby poświęcić kilka chwil na rozważenie pytania, czy nie jest trochę zastanawiające, że tow. Balcerowicz jest zanurzony po szyję w organizacji sponsorowanej przez firmę, której miejsce na rynku bankowym zależy od arbitralnej decyzji miedzy innymi Leszka Balcerowicza? Także, skoro jednym z naczelnych haseł ugrupowania PiS była walka z agenturą SS PRL, przenikającą wiele dziedzin i stanowisk gospodarczych obecnej PRL-bis, dobrze byłoby sięgnąć w kierunku z lekka odstającym, choć równie ważnym gospodarczo i kuzynim, bo znowu z sektora bankowości. A było o tym cicho przez cały czas nieustannego korowodu rządów socjalistów pobożnych i bezbożnych.

    Taki przykład BRE Bank SA (tego, który dofinansowuje fundację CASE żony obecnego szefa NBP Leszka Balcerowicza) jest równie ciekawy. Warto zapytać publicznie, czy na liście zasobów archiwalnych IPN figurują m.in. nazwiska:
    1. Krzysztofa Szwarca (takie samo jak pierwszego prezesa BRE);

    2. Wojciecha Kostrzewy (takie samo jak kolejnego prezesa BRE, który na rynku kapitałowym słynął z tego, że był protegowanym L. Balcerowicza – który po powrocie Kostrzewy z „gościnnych występów w RFN” w 1990 r. powierzył mu funkcję prezesa nowo utworzonego państwowego Polskiego Banku Rozwoju SA, mimo, że Kostrzewa NIGDY wcześniej w banku nie pracował, a m.in. z J. Kulczykiem o mały włos nie doprowadził do upadłości tego banku.) Smaku sprawie dodaje pewnie przypadkowy fakt, iż dyr. biura zarządu PBR SA był późniejszy szef ABW – Andrzej Barcikowski. Kostrzewa był jedynym prezesem banku przesłuchiwanym przez komisję śledczą ds. PKN „Orlen”. Dziś, po ucieczce z BRE, W. Kostrzewa jest prezesem koncernu medialnego ITI, należącego m.in. do Jana Wejcherta (to nazwisko też jest na liście IPN).

    3. Sławomira Lachowskiego (takie samo jak obecnego prezesa BRE, szkolonego za granicą w latach 80.).

    4. Jana Kulczyka (takie samo jak byłego członka RN BRE, czołowego „kapitalisty politycznego” w Polsce, syna oficera Misji Wojskowej PRL w berlinie Zachodnim, który mu „pożyczył pierwszy milion na rozkręcenie biznesu”, tam gdzie Kostrzewa, tam Kulczyk i na odwrót).

    5. Mieczysława Groszka (takie samo jak byłego wiceprezesa PBR i BRE, obecnego prezesa BRE Leasing).

    6. Bogusława Grabowskiego (takie samo jak byłego prezes PTE Skarbiec-Emerytura S.A., obecnie prezesa Skarbiec Asset Management Holding, byłego prezesa Petrobank SA [1993-97] należącego m.in. do CPN, byłego członka RPP, który w 2000 r. w zaskakujących okolicznościach nagle zrezygnował z ubiegania się o posadę premiera).

    7. Barbary Błaszczyk (takie samo jak członkini Rady Nadzorczej PTE Skarbie-Emerytura, pracowniczki fundacji CASE)?

    Jeśli dodać, iż za rządów Kostrzewy członkami Rady Nadzorczej BRE Bank byli także: Sławomir Wiatr (przyznał się do współpracy z SB, współpracownik kilku interesów „wiedeńskich”, zapoznanych z przesłuchań przed sejmową komisją ds. afery Orlenu pp. Kuny czy „śmiejącego się oficera” Żagla, także – pułkownika SS PRL Kaźmierczaka) czy Gromosław Czempiński (jest członkiem RN do dziś, agent wywiadu PRL-owskiego) – to rysuje się nam całkiem ciekawy obraz innego wzorcowego „banku” III RP.

    Chciałoby się wierzyć w zapewnienia ugrupowania PiS o likwidacji wpływu agentury SS PRL na wiele dziedzin życia społeczno-gospodarczego „polskiego regionu UE”, do którego stręczyli Polaków także przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości…

    Była komisja śledcza ds. „afery Miller-Rywin-Michnik”, była komisja śledcza ds. „afery Orlenu”, była komisja Śledcza ds. „afery PZU” – te dziś ponownie i chyba celowo lekceważone przez media instytucje życia politycznego „polskiego regionu UE” dały wiele do myślenia jego wyborcom, w wyniku czego, mimo usilnych działań „frontu medialno-sondażowego”, to nie Platforma Obywatelska zdobyła większość głosów w ostatnich wyborach parlamentarnych i prezydenckich.

    Trwają działania prokuratorskie w sprawie „afery paliwowej”, w którą po usmarowane mazią naftową uszy zanurzeni są funkcjonariusze „wiejscy”, a których działalność trwa od momentu zagarnięcia Banku Handlowego SA rodowi finansowemu Kronenbergów w latach 40. ubiegłego wieku, którego wysokim funkcjonariuszem był śp. tata Jana Marii Władysława z osławionej platformy…, którego wysokim funkcjonariuszem był tow. Andrzej Olechowski, TW „MUST”, do dziś zasiadający w Radzie Nadzorczej PKN „Orlen”, o czym przypomina przy okazji pismo „Głos” Antoniego Macierewicza, w swym podsumowaniu krótkiego spięcia o ministra „Energetyczny coup d’etat”…

    Banki, nadzorcy bankowi… Środki energii, nadzorcy rozlewu środków energii… I interesy polskie w Azji Środkowej, i interesy polskie na Bliskim Wschodzie… Od niepamiętnych już – dla wielu – czasów!

    Krzysztof Pawlak
    =================

  20. MatkaPolka said

    Data: 15-03-06 20:36

    Wczoraj doszło do ciekawych wystąpień w Sejmie, transmitowanych przez TVP. Poniżej załączam fragmenty stenogramu z wystąpienia posła. Z.Wrzodaka i posła J. Kurskiego.

    ******************
    13. posiedzenie Sejmu w dniu 14 marca 2006 r.

    Punkt 1. porządku dziennego: Pierwsze czytanie poselskiego projektu uchwały w sprawie
    powołania komisji œśledczej do zbadania prawidłowoœcii efektywnoœci działania Prezesa
    Narodowego Banku Polskiego i Komisji Nadzoru Bankowego jako organów nadzoru bankowego oraz Generalnego Inspektoratu Nadzoru Bankowego w latach 1989–2006,a także Zarządu NBP i prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, oraz odpowiedzialnoœci poszczególnych osób
    w ramach tych podmiotów za obecną strukturę systemu bankowego

    Punkt 2. porządku dziennego:
    Pierwsze czytanie poselskiego projektu uchwały w sprawie powołania Komisji Œśledczej do zbadania działań ministrów odpowiedzialnych za decyzje dotyczące prywatyzacji i przejęć
    w sektorze bankowym oraz działań organów Narodowego Banku Polskiego i Komisji Nadzoru Bankowego w zakresie wydawania zezwoleń na przekształcenia kapitałowe w sektorze bankowym, w latach 1989–2006

    (…)
    Poseł Zygmunt Wrzodak:

    Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Tyle hipokryzji, co tutaj słyszę od niektórych posłów, to aż człowiekowi po prostu skóra cierpnie, żeby powiedzieć kilka słów.
    Panie pośle Napieralski, no, chyba pamięta pan, jak się prywatyzowało Polskie Huty Stali, że pod samymi hutami było 2 tys. hektarów ziemi, sprzedaliœcie za 6 mln zł. Nie pamiętacie już tego, jak się STOEN sprywatyzowało,a może jak się sprywatyzował Bank Œśląski?

    Totrzeba również przypomnieć. (Gwar na sali) Ażeby wypominać komuœ błędy, to trzeba po prostu najpierw spojrzeć na siebie. A co do młodzieży, tak straszycie, że im telefony komórkowe poodbiera, nie wiem, rząd PiS-u, i że wyjeżdżajš z naszego kraju, bo żeœcie taki
    traktat akcesyjny podpisali. Tragiczny.

    (Głos z sali: Tak jest.)
    No, to to są konsekwencje.

    I drugie. Dziwne, Wysoka Izbo, jest to, że tak się rozczulił pan poseł Tusk z pani posłanka Ostrowska, że pani posłanka nawet twierdzi, że nie była w PZPR…

    (Wesołoœć na sali) …że pan Tusk tak walczył z komunš.
    To jak to się dzieje, że partia, która walczyła z komunš, i osoby, które wchodzš w skład tej partii, tak się dzisiaj pięknie dogadujecie? Jak to się po prostu dzieje, naprawdę?

    (Oklaski, gwar na sali)

    (Głos z sali: Jeden interes.)

    A, jeden interes macie, tak, jedne sprawy do załatwienia. Pani Ostrowska się rozczuliła nad wypowiedzią Donalda Tuska, że on tak mocno walczył z komunizmem.

    Ale dlaczego pan Tusk walczył z komunizmem,a broni pana prezesa NBP Leszka Balcerowicza,
    który nigdy naprawdę nie trafił ze swoimi wskaźnikami ekonomicznymi? Przykład: cel inflacyjny. Nigdy nie trafił.

    A tak walczył przeciwko komunie, czyli przeciwko Leszkowi Balcerowiczowi, który wykładał marksizm i leninizm. (Oklaski, wesołoœć na sali)

    I jakoœ to wszystko się ładnie układa. Pani Ostrowska tak pięknie broniła pana Donalda Tuska. Ale jak ładnie œpiewa, idzie pierwsza para.
    (Oklaski, wesołoœć na sali)

    Druga sprawa. Jeœli już zbliżamy się do meritum, które nas czeka, to posłom i posłankom, szanownej pani poseł Hannie Gronkiewicz-Waltz proponuję lekturę książki Leszka Balcerowicza z 1975 r. – przeczytam tylko tytuł – „Wybór tekstów burżuazyjnych ekonomistów
    i politologów”. (Oklaski, wesołoœć na sali)

    Zachęcam, biblioteka jest dosłownie 50 m od nas.
    (Wesołoœć na sali)

    Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Niestety, organizacje,posłowie, po których należałoby się spodziewać, że są przeciwko monopolizacji naszego rynku, opowiadają się za fuzją, czyli chcą monopolistów na rynku finansowym. Ja rozumiem konkurencję tak, że im więcej jest niezależnych banków, tym lepiej dla klienta. A tutajjeden wielki krzyk, że rząd jest przeciwko fuzji PKO SA z BPH. Jak to zrozumieć? Trudno mi po prostu pojąć, że partia liberalna jest za monopolizowaniem, a nie de monopolizowaniem banków. Myślę, że pojmowanie konkurencji przez partie liberalne jest zupełnie inne niż przez partie o profilu ekonomicznym, socjalnym.

    Kolejna bardzo ważna kwestia, która nie została poruszona przez żadnego posła. Panie ministrze, zapewne wiele zamysłów, wiele programów ekonomicznych i gospodarczych się nie uda, póki będzie art. 220 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, który mówi, że
    rząd polski musi się zadłużać tylko i wyłącznie w prywatnych bankach. Co to oznacza? To mianowicie, że najpierw pozbyto się naszych banków, a teraz idŸcie po pożyczkę do tych prywatnych. Dług publiczny wynosi mniej więcej 450 mld zł i praktycznie zdecydowana
    jego większoœć jest w rękach prywatnych banków.

    Jeżeli pan Balcerowicz będzie do końca złośliwy, to naprawdę, czeka ten rząd nieprawdopodobna walka na arenie międzynarodowej, jak również wewnętrzna w naszym kraju, żeby umieć złamać tę nieprawdę, ten krąg kłamstwa wokół ekonomii, wokół pieniądza i wokół NBP. Jesteśmy tym kłamstwem faszerowani przez prawie wszystkie media. Gdy dzisiaj otworzy się „Trybunę”,to są te same teksty, ten sam język; „Rzeczpospolitą – ten sam język. Przykłady można mnożyć.
    Proszę zobaczyć: jedynie gazeta „Nasz Dziennik”, Telewizja Trwam czy Radio Maryja mówią prawdę o tych zakulisowych rozgrywkach.

    (Poseł Ryszard Kalisz: O rany, panie pośle!)

    Jest jeszcze kilka ciekawych spraw. Pan prezes Narodowego Banku Polskiego przedstawił uzasadnienie i postanowienie Komisji Nadzoru Bankowego w sprawie wykluczenia pana Cezarego Mecha. Mówił, że przygotował to prawnik pan Lejb Fogelman, który nie ma żadnych uprawnień prawniczych lub adwokackich w naszym kraju. I to on przygotował to uzasadnienie
    dotyczące wykluczenia pana Mecha.

    Proszę sobie zajrzeć na stronę internetową, wejść w Google, poszukać nazwiska tego pana. Proszę zobaczyć,jakie jest towarzystwo pana Fogelmana:

    Pan Andrzej Olechowski, Jan Lityński, fundacja Prymus wraz z Ewą Balcerowicz, pan Mariusz Walter, pan Kulczyk. We wszystkich prywatyzacjach widać tutaj sięgającą po wielkie pieniądze rękę kancelarii Dewey Ballantine i Lejba Fogelmana. To są: TP SA, PKO SA,
    PBK, Bank Handlowy, PKN ORLEN, PKO BP – wszędzie tam, gdzie sš największe pienišdze, jest pan Fogelman, przyjaciel, kolega œwity, szczególnie komunistyczno- liberalnej. I oczywiście słynny duet Balcerowicz – pani Kornasiewicz. Oczywiście pan Fogelman, kolega pani Kornasiewicz od prywatyzacji banków.

    Takie słynne duety w Polsce funkcjonują: Bagsik – Gąsiorowski, Kuna – Żagiel – też przyjaciele… (Wesołość na sali) też przyjaciele pana Fogelmana, i Balcerowicz – Kornasiewicz.

    Wysoka Izbo! Jeżeli mamy do czynienia, panie ministrze, z takim zjawiskiem, że wicepremier – szef Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów, prywatyzuje i nadzoruje prywatyzację PKO SA i teraz nie jest stroną w Komisji Nadzoru Bankowego, to kim my jesteśmy, Wysoka Izbo? To się w głowie nie mieści, rzecz oczywista, po prostu.

    (Poseł Cezary Grabarczyk: Kto doradzał?)

    W takiej sytuacji, gdy analizujemy te wszystkie wypowiedzi, brutalne, przepraszam za określenie, ataki, niepotrzebne, i zajmiemy się meritum sprawy, to jest nic innego, jak próba przywrócenia naszemu społeczeństwu konstytucyjnych praw, jakim jest Sejm Rzeczypospolitej, jakim jest rzšd Rzeczypospolitej. Mamy wrażenie, że superparlament jest poza parlamentem, że jest superrząd poza rządem, że jest premier poza premierem,że ktoœ rządzi obok nas. Przecież to ci ludzie,jak państwo przeczytajš, którzy się jednoczš wokół
    pana Fogelmana, to kwiat, oni trzęsą polską gospodarką.

    Nie rząd, decyduje ktoœ zupełnie inny i różni lobbyœci podrzucają Wysokiej Izbie różne rozwiązania, które uderzają w nasze społeczeństwo. Jak długo to ma trwać? Nie ma się co dziwić, że jest partia, która chce zmienić tę sytuację.

    Wicemarszałek Marek Kotlinowski:
    Panie pośle, proszę konkludować, bo już minął czas.

    Poseł Zygmunt Wrzodak:

    Trzeba ich wspierać w tych dobrych rozwiązaniach,
    bo jeżeli chcemy zmian, to musimy je przeprowadzić,
    żeby rzeczywiście w końcu Polacy i nasze państwo było
    podmiotem w tej części Europy, nasz naród również.
    Dziękuję bardzo. (Oklaski)
    (…)

  21. MatkaPolka said

    Poseł Jacek Kurski:

    (…)
    Po 16 latach można podsumować system bankowy bardzo prosto: przy najmniejszej inflacji w Europie najwyższe stopy procentowe, 80% polskich banków sprzedanych za bezcen zagranicy.
    (Głos z sali: Kto sprzedał?)

    Za dokonywanie przelewu Polacy płacš trzykrotnie więcej niż płacš Europejczycy. Za prowadzenie rachunku,za wydanie karty kredytowej Polak płaci dwukrotnie więcej. Rozpiętość pomiędzy oprocentowaniem lokat a kredytem w tym samym banku, chociażby w Pekao czy w City Handlowym, sięga niekiedy 300%, a zdarza się, że więcej. Koszty prowadzenia ROR-ów, czyli wypłat z bankomatów, sš jednymi z najwyższych w Europie.Sš też obecne na naszym rynku instytucje poœrednictwa finansowego, takie jak na przykład angielski Provident, które udzielajš kredytów na 5–7%, ale miesięcznie; w skali roku, łatwo policzyć, 80 do 100%.

    Konieczne stało się uchwalenie, zresztą dzięki klubowi Prawa i Sprawiedliwoœci (Wesołość na sali), tzw. ustawy antylichwiarskiej. O czym to œwiadczy, jeœli nie o nieudolnoœci i niewydolnoœci polskiego systemu bankowego po 16 latach dominacji w tym systemie KLD,
    SLD i Platformy Obywatelskiej?

    (Głos z sali: Nowy demagog nam rośnie.)

    (Głos z sali: Sanepid!)

    Najpierw pozwoliliœcie zagranicy przejąć polskie banki. Potem ułatwialiœcie, jak tylko można, życie zagranicznym właścicielom posiadającym polskie banki.

    Te zwolnienia i ulgi, te 10–12 mld zwolnień i ulg w samym tylko 2003 r. i 2004 r. Jeœli przypomnieć, że dochody z CIT wynoszš 14,5 mld, to sš to liczby porównywalne.

    To jest okradanie przez system bankowy, w wersji posiadanej przez was, przez zagranicę, przez SLD, KLD, PO, polskiego zubożonego społeczeństwa. Tak dalej być nie może.
    (Oklaski)

    Ale był w tym przejęciu banków swoisty plan – swoisty plan na nową własność i nowych właścicieli w Polsce.

    Tymi właścicielami sš ci dawni komuniści, którzy wyjechawszy, jak Leszek Balcerowicz, na stypendia zagraniczne, z czasem z marksizmu przerzucili się na nową ideologię.
    (Głos z sali: A Telegraf?)

    Ideologię, którš prezes Jarosław Kaczyński nazwał lumpenliberalizmem. (Oklaski)

    Niezwykle trafne to określenie – lumpenliberalizm.
    (…)
    To niezwykle trafne określenie – lumpenliberalizm.
    On miał kilka odsłon. Był lumpenliberalizm aferalny.

    To sš te afery systemu bankowego, które komisja śledcza, nad powołaniem której debatujemy, musi wyjaśnić.

    To jest afera FOZZ, która szczytowe rozmiary przyjęła wtedy, kiedy za nadzór nad polskimi bankami jako wicepremier oraz minister finansów odpowiadał pan Leszek Balcerowicz. To jest afera sztywnego kursu dolara, która wydrenowała z polskiego systemu bankowego
    miliardy złotych.
    (Głos z sali: A Telegraf?)

    Za te sprawy ktoœ musi odpowiedzieć. I jestem przekonany, że nadszedł czas, kiedy za te afery ktoœ, kto jest naprawdę winien – a patrzę tutaj w lewą stronę naszej sceny – wreszcie odpowie. (Oklaski)
    (Głos z sali: Popatrz na prawą.)

    Ale była i inna odsłona lumpenliberalizmu. To była ta fatalna polityka gospodarcza prowadzona przez Leszka Balcerowicza, od którego nie może się odżegnywać ani Jan Rokita, ani Donald Tusk, bo nie kto inny jak Donald Tusk przez 7 lat jako wiceprzewodniczšcy
    Unii Wolnoœci nosił teczkę za swoim przewodniczšcym,czyli właśnie panem Leszkiem Balcerowiczem.
    (Oklaski) Warto dzisiaj to pamiętać.

    Dlaczegokoledzy się tak wspierajš? Bo jest po prostu jeden układ interesów.
    (…)
    Ale jest też i trzecia odsłona lumpenliberalizmu – to jest zupełnie upokarzające podejście do polskiej własnoœci, podejœcie lumpenliberałów, wedle którego dostęp do polskiej własnoœci przyznano tak naprawdę dwom środowiskom: albo komunistycznej nomenklaturze, albo kapitałowi zagranicznemu. I w polskim systemie bankowym tę patologię było widać najwyraźniej. Olbrzymia większość polskich banków była albo w rękach komunistów i postkomunistów, albo w rękach kapitału zagranicznego. Ten proces dynamicznie postępował
    aż do dzisiaj, kiedy 80% systemu bankowego jest w rękach zagranicy. I oto po tych wszystkich latach fatalnej polityki, za którą odpowiadają ludzie lumpenliberalizmu:

    Balcerowicz, Rokita, Tusk ze swoimi sojusznikami z SLD w systemie bankowym…

    (Głos z sali: Balcerowicz musi odejść.)

    …w roku 2006 przyszedł pewien test prawdy, jak należy zachować się wobec tej resztki polskiej własnoœci, która została jednak w polskim systemie bankowym.

    Był taki wybór, który stanął przed Leszkiem Balcerowiczem jako przewodniczącym Komisji Nadzoru Bankowego.
    Był to test prawdy – czy stanąć za kapitałem zagranicznym, który w oczywisty sposób gwałcił polskie prawo, łamał umowy zawarte z polskim rzšdem, czy w obronie polskiej własnoœci. I Leszek Balcerowicz wybrał. Wybrał zdradę polskiego interesu narodowego i opowiedział się, wykluczajšc wiceministra Mecha, za interesami zagranicy. (Oklaski)

    Kilka dni temu, przemawiając z tej mównicy, pan prezes Balcerowicz użył dwóch aksjologicznych ko ordynatów wyjaśniających jego postępowanie. Twierdził, że broni oto prawa i broni wolności. Poświęcił temu kilka akapitów, pouczajšc Sejm wolnej Polski – on,
    dawny lektor (Wesołość na sali) partyjny przy Wyższej Szkole Nauk Społecznych przy Komitecie Centralnym Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej…

    (Głos z sali: Numer legitymacji.)
    … numer legitymacji 6165.

    Ten człowiek pouczał polski Sejm o prawidłach demokracji. (Oklaski)

    Trudno o bardziej żałosną maskaradę. Ale przytoczył dwa argumenty – broni prawa i broni wolnoœci. Było takie wydarzenie w historii Polski, którego uczestnicy i architekci, zdradzając interesy polskiego narodu, posługiwali się hasłem obrony prawa i wolnoœci. Była taka konfederacja, która zebrała się w imię obrony wolnoœci, tyle że szlacheckiej. I była to ta sama konfederacja, która się zebrała w roku 1792, broniąc prawa, bo jak wiadomo,przy uchwalaniu Konstytucji 3 maja troszeczkę rzeczywiście prawo nagięto.

    (Wesołość na sali)

    Była taka konfederacja w 1792 r., która posługiwała się tymi samymi kategoriami co Leszek Balcerowicz dzisiaj. Wicemarszałek Marek Kotlinowski:

    Przepraszam bardzo. Ale pragnę zwrócić uwagę, że pan prezes Balcerowicz został wybrany przez Wysoką Izbę do pełnienia funkcji…
    (Poseł Wacław Martyniuk: Przez AWS.)

    …którą sprawuje, i jestem przekonany, że geneza i życiorys pana prezesa Leszka Balcerowicza nie jest przedmiotem obrad.
    Tak że, panie pośle, proszę na to zważyć, że pan prezes ma mandat Wysokiej Izby i piastuje ważnš, odpowiedzialnš funkcję w Polsce.
    (Oklaski)
    (Głos z sali: I bardzo dobrze.)

    Poseł Jacek Kurski:
    Ale ja właœnie dlatego, panie marszałku, tyle mówię, że tym mandatem pan Leszek Balcerowicz się cieszy i nie najlepiej się nim posługuje. I właśnie dlatego tę komisję chcemy powołać. (Oklaski)

    Ja właśnie o tym mówię. Więc było takie wydarzenie, tym wydarzeniem była Targowica. Posługiwała się dokładnie tymi samymi schematami myœlenia, którymi posługuje się Leszek Balcerowicz. Bo trzeba sobie jasno powiedzieć, że to, co zrobił Leszek Balcerowicz, stając
    po stronie inwestorów zagranicznych przeciwko Skarbowi Państwa i wypraszając wiceministra finansów z posiedzenia Komisji Nadzoru Bankowego, było tak naprawdę, oczywiście w warunkach XXI w., swoistą ekonomiczną Targowicą wobec interesów Polski. I będę bronił tego poglądu, bo tak po prostu jest. (Oklaski)

    Ale w tym wydarzeniu była również o wiele bardziej przerażajšca motywacja. Pan prezes Balcerowicz…
    (Głos z sali: Musi odejść.)

    …bo przecież mówimy cały czas o tym wydarzeniu, które legło u podstaw motywacji powołania komisji, czyli o tym skandalicznym wyproszeniu wiceministra Mecha – zarzucał mu stronniczość, wyrażającą się rzekomo tym, że ma poglądy, których nie ukrywał . Mamy tu do czynienia z niesamowitą hipokryzją. Oto bowiem panu prezesowi nie przeszkadza konflikt interesów polegający na tym, że pan Kwaśniak, a właściwie żona pana Kwaśniaka, który zasiada w tej komisji, pracuje w banku BPH Banku Hipotecznym. Nie przeszkadza mu, że jego żona – żona pana Leszka Balcerowicza Ewa, jako prezes fundacji CASE, o czym mówił tutaj
    pan poseł Zawisza, cieszy się dotacjami przekazywanymi przez Pekao, czyli przez jedną ze stron tego sporu.

    I nie przeszkadza mu, że prezesem Pekao SA, który finansował CASE i, jak się dowiedzieliœmy od pana posła Chlebowskiego, również jedną z partii politycznych, jest były premier i prezes Kongresu Liberalno- -Demokratycznego pan Jan Krzysztof Bielecki. To nie przeszkadza panu prezesowi Balcerowiczowi. Natomiast przeszkadza mu reprezentant Skarbu Państwa broniący interesów Polski. To jest niedopuszczalne. I to komisja musi wyjaśnić. (Burzliwe oklaski)

    Było wiele zła i niegodziwoœci i krzywd wyrządzonych polskiemu społeczeństwu przez system bankowy w cišgu ostatnich 16 lat. Dlatego dobrze się staje, że ta komisja będzie faktem. Dobrze się dzieje, że będzie komisja śledcza i ewentualnie Trybunał Stanu, o który być może zawnioskuje ta komisja, dobrze, że czeka nas taka perspektywa. Będzie to perspektywa niezwykle ważna, żeby ważni urzędnicy państwowi, którzy w polskim systemie bankowym sprzeniewierzyli się polskiemu interesowi narodowemu, wreszcie za to odpowiedzieli. Będzie
    to swoiste wyznaczenie właœciwego standardu moralnego zachowań publicznych dla urzędników państwowych u progu IV Rzeczypospolitej. I jestem przekonany, że tak się stanie. Dziękuję bardzo. (Burzliwe oklaski)

  22. MatkaPolka said

    http://ojczyzna.pl/ARTYKULY/Posel_Hatka_w-Sejmie_18-02-2004.htm

    w obronie Banku Spółdzielczego Czytaj całość wystapienia
    Poseł Witold Hatka:

    Dziękuję.
    (…)
    Panie Marszałku! Wysoki Sejmie! Co do wnikliwości pytań stawianych na forum komisji. Panie pośle Podraza – primum non nocere. Przypominam panu słowa z przysięgi Hipokratesa, którą, jak myślę, składał pan w 1978 r., uzyskując dyplom lekarza. Primum non nocere, czyli nie szkodzić. Nie szkodzić ku pożytkowi, broniąc od uszczerbku i krzywdy. Odstąpił pan od Hipokratesa, który nakazywał wyciągać wnioski po dogłębnej obserwacji. Wolał pan wybrać posłuszeństwo wobec partyjnych mocodawców. Primum non nocere, panie pośle.

    Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Historia kołem się toczy. Uchylenie immunitetu poselskiego mojej osobie jest prowokacją, politycznym skandalem, reżyserowaną według bolszewickiego scenariusza: dajcie człowieka, a ja znajdę paragraf. Próba pozbawienia immunitetu jest drugim takim przypadkiem w mojej rodzinie. Pierwszy miał miejsce w 1947 r., kiedy to Jakub Berman, zamocowany przez Stalina wszechwładca Polski, przygotował proces polityczny w celu wydania wyroku śmierci na mojego wuja, premiera polskiego rządu Stanisława Mikołajczyka. Przy okazji planował Berman również morderstwo polityczne na innych posłach: Stefanie Korbońskim, Wincentym Brei, a także na więzionym na Kremlu Stanisławie Bagińskim. Łajdak Jakub Berman osobiście napisał wystąpienie sejmowe krwawemu katowi Polaków Romanowi Zambrowskiemu, który z trybuny oskarżył premiera Stanisława Mikołajczyka słowami, że: ˝dla swoich egoistycznych ambicji stworzył bratobójcze podziemie, finansował je z obcych źródeł, a uciułane na patriotyzmie kapitały ulokował w dokach angielskich, aby służyć zagranicznej finansjerze˝. Dalej wierny Bermanowi Zambrowski w iście wizjonerskim natchnieniu udowadniał, że: ˝Polska Partia Robotnicza dawno przejrzała to zakłamane oblicze Mikołajczyka i jego najbliższych współpracowników i dlatego z taką pasją i ofiarnością zwalczyliśmy jego kłamliwą demagogię…˝.

    Przywołałem postać męża stanu Stanisława Mikołajczyka, ponieważ nie mam najmniejszego powodu, aby ukrywać fakt, że mój ród wydał tak znakomitego męża stanu, którego również pozbawiono immunitetu, aby osądzić i zamordować. Mój wuj stał się dla mnie wzorem, który ciągle zobowiązywał, i chlubą, która drogo kosztowała. Tabuny ubeków, esbeków upokarzały, szykanowały, znęcały się nad naszą rodziną, a mnie i najbliższym nie oszczędzono więzienia i emigracyjnych cierpień. Z dumą jednak przywołałem imię mojego wuja.

    Panie Marszałku Marku Borowski, Bratanku Jakuba Bermana! Co może pan powiedzieć, przywołując imię swego stryja Jakuba Bermana? Ja kontynuuję pracę moich przodków, a pan? Ja, poseł na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, walczyłem o wolną Polskę, a pan bezprawnie wyciąga rękę po mój immunitet. Jako weteran walk z pierwszego szeregu demokratycznej opozycji, występującej przeciwko komunistycznemu zniewoleniu, przeciwko władzy łobuzów z Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, jako sygnatariusz porozumień społecznych mam prawo grzmieć z trybuny sejmowej: Niech stanie się sprawiedliwości zadość! Głębiej sięgajmy do prawdy. Jakub Berman i pański ojciec Aron Berman vel Wiktor Borowski, wyszkoleni w strukturach Kominternu w Moskwie, oddali się bezgranicznie największemu bandycie czasów Józefowi Stalinowi. A komu pan się oddał, marszałku Sejmu Marku Borowski?

    Panie i Panowie Posłowie! Zgodnie z opinią prawną sporządzoną przez sejmowe Biuro Studiów i Ekspertyz Komisja Regulaminowa i Spraw Poselskich, rozpatrując wniosek o uchylenie immunitetu, powinna rozstrzygnąć, czy wniosek ten – cytuję: ˝nie jest powodowany prześladowaniem lub szykanowaniem posła przede wszystkich przez szeroko rozumiane organy władzy wykonawczej˝. Przedstawiłem w Komisji Regulaminowej i Spraw Poselskich obszerny materiał, wzbogacony o liczne dokumenty źródłowe, z którego niezbicie wynikało, że jest to perfidny atak polityczny ze strony członków rządu i Narodowego Banku Polskiego, przy czynnym współudziale prokuratury, służb specjalnych i mediów. Nie ma, nie było i nie będzie realnych podstaw do postawienia mi jakiegokolwiek zarzutu z tytułu mojej działalności w Wielkopolskim Banku Rolniczym S.A, w którym byłem pomysłodawcą i założyłem ten bank. To, że dzisiaj stoję tu, na tej trybunie, broniąc swojego dobrego imienia, jest wynikiem połączenia prześladowczych działań różnych instytucji, które, dążąc do zniszczenia mojej osoby, chcą ukryć, zatrzeć ślady swoich bezecnych czynów.

    Po pierwsze, Narodowy Bank Polski chce w ten sposób zatrzeć ślady łamania prawa podczas ustanawiania zarządu komisarycznego w Wielkopolskim Banku Rolniczym i jego niszczycielskiej działalności w banku, a także fakt kradzieży własności tysięcy akcjonariuszy i oddania jej obcemu kapitałowi. Okradzeni akcjonariusze nie godzą się na bezprawie. Jednoczą się i stanowią społeczną grupę nacisku na Narodowy Bank Polski. Zgodnie z daną obietnicą wyborczą wspieram i będę wspierał ich działania, niezależnie od tego, czy podoba się to Narodowemu Bankowi Polskiemu, czy też nie.
    Po drugie, wniosek o uchylenie immunitetu jest prowokacją ze strony UOP, który wkroczył do Wielkopolskiego Banku Rolniczego razem z zarządem komisarycznym. UOP nadużył swoich uprawnień, zajmując się prywatnym podmiotem gospodarczym, który w żaden sposób nie zagrażał interesom państwa. Stosując metody terroru, wymuszeń, zastraszania, rozbijał akcjonariat banku i doprowadził do utraty klientów. Dlaczego zwierzchnicy UOP marnowali czas swoich podwładnych dla tak niewielkiego przedsięwzięcia, zamiast skierować ich do walki z przestępstwami przynoszącymi wielomiliardowe straty dla skarbu państwa? Wytłumaczenie jest jedno: służby specjalne, zamiast ochraniać państwo, stają się sitwą uczestniczącą w przestępstwie.

    Po trzecie, akt ten jest potwierdzeniem usłużnego wykonania przez prokuraturę politycznego zamówienia premiera Leszka Millera, który w swoim wystąpieniu tu na tej sali w dniu 10 lipca 2003 r. dopuścił się groźby karalnej pod moim adresem. To w jego interesie leżało spreparowanie namiastki wiarygodności popierającej założenie, że miał on podstawy do tak haniebnego nadużycia. Cytuję pana premiera: ˝Tylko że ja właśnie nie mam skłonności do generalizowania i jeśli na przykład prokuratura podejrzewa jednego z posłów Ligi Polskich Rodzin o narażenie ze strony Wielkopolskiego Banku Rolniczego w kwocie 2 mln 600 zł, to ja nie mówię, że Liga Polskich Rodzin jest partią złodziei, bo uważam, że odpowiednie organy państwa tym się zajmą i wyjaśnią…˝

    Uległość, wręcz poddańczość ministra sprawiedliwości wobec premiera Millera i bezwzględne wykonywanie jego poleceń staje się odrażającą metodą walki politycznej w państwie. Nie ma nic gorszego i bardziej podłego, jeśli w państwie wymiar sprawiedliwości używany jest do walki politycznej. Podważa to w opinii publicznej zasady sprawiedliwości oraz i tak już wątły autorytet wymiaru sprawiedliwości. W tym kontekście budzi gwałtowny sprzeciw łączenie Ministerstwa Sprawiedliwości, stanowiska prokuratora generalnego i prokuratora krajowego z premierem rządu i jego ugrupowaniem politycznym.

    Po czwarte, w politycznej walce o społeczne poparcie dla pogrążonego w monstrualnych aferach, chylącego się ku upadkowi Sojuszu Lewicy Demokratycznej, jego członkowie, czynnie wspierani przez dyspozycyjnych pismaków, obrzucają błotem pomówień ludzi uczciwych, przez co wydaje im się, że stają się lepsi. Niemoralne, bezpodstawne oskarżenia zostały wykorzystane do przykrycia podłości i miernoty ugrupowania sprawującego władzę.

    Po piąte, wniosek o uchylenie immunitetu posła opozycji jest narzędziem w walce z niewygodnym ugrupowaniem politycznym, którego jednym z celów jest wyrzucenie z polskiego życia politycznego i państwowego postkomunistycznych sitw rodzinno-koleżeńskich. Dlatego Liga Polskich Rodzin, jej przedstawiciele są atakowani przez Sojusz Lewicy Demokratycznej i Platformę Obywatelską. Nie pierwszy to przypadek w polskiej historii takiej walki z opozycją.

    Czytaj całość

  23. ERROR 404 NSZ said

    Aaron Bucholtz jak i pózniej , Samuel Hanerman , i jeszcze współcześniej Rothfeld byli tylko małymi trybikami ( jednak wielkimi szkodnikami ) w randze ministrów finansów realizowanego projektu …Polin…. niestety.

  24. NICK said

    Panie ERROR. Stawiam tezę, że WSZYSCY ministrowie finansów i spraw zagranicznych tzw. III RP, byli „polakami”.
    Pozdrawiam.

  25. MatkaPolka said

    Poseł Witold Hatka nie żyje

    Poseł Witold Hatka nie żyje

    W sobotę 13 listopada br. w wypadku samochodowym koło Żnina, województwo kujawsko-pomorskie, zginął były poseł Ligi Polskich Rodzin Witold Hatka. Miał 71 lat.
    (…)
    Coś za dużo tych tajemniczych zgonów – bankierzy zabijają przeciwników – takich jak Witold Hatka
    Ale i na zachodzie bankierzy „popełniają samobójstwa” – i wyskakują przez okna – Internet roi się od informacji o tajemniczych zgonach bankierow….
    (…)
    Coś za dużo w dziejach III RP dziwnych wypadków samochodowych : prezes NIK Walerian Pańko,inspektor NIK – Michal Falzman, poseł Tadeusz Kowalczyk, Marek Karp, bp. Jerzy Dąbrowski (TW), europoseł Filip Adwent, Daniel Podrzycki… Dodajmy do tego również wypadki, które nie kończyły się ofiarami śmiertelnymi, ale zdarzały się znanym ludziom, takim jak: Jarosław Kaczyński, Jacek Kurski, Andrzej Gelberg, Adam Glapiński, prok. Olejnik. Ostatnio taka rzecz spotkała Piotra Bączka i kilku innych członków komisji weryfikacyjnej WSI.
    (komentarz internauty-Wystarczy odrobina czeskiego syntetyku za kołem z zapalnik zdalnie sterowany (koło nie musi być urwane, wystarczy żeby się letko wygięło, tj na zdjęciu). Jadą za swoją ofiarą w bezpiecznej odległości i w odpowiednim momencie naciskają guzik (np dużo samochodów z naprzeciwka, najlepiej ciężarowych).
    Filipa Adwenta „potraktowali” specjalnie wzmocnioną ciężarówką z kierownicą z prawej strony.

    A tzw. Smoleńsk – najbardziej prawdopodobna hipoteza – ci ludzie zginęli w Warszawie 9 kwietnia 2010 w piątek wieczorem, dzień przed odlotem – http://zamach.eu – cześć VII i VIII miedzy innymi Sławomir Skrzypek – Prezes NBP, który nie chciał pożyczek od MFW.

  26. NICK said

    (25). Tak być mogło. Acz, raczej nie wszyscy… . Zostawmy to.
    P.S. Postawa rodzin, niektórych, przekazuje Nam pośrednio, co być mogło. ZOSTAWMY TO. My tego nie wyjaśnimy. To górna półka, tak?
    A My pod ‚cynglem’.

  27. RomanK said

    Nieboszczyk nie klamie…nie musi… a jak paowiadal nieboszczyck Oleksy….WSZYSTKO zalezy od Sexaginty…

  28. ERROR 404 NSZ said

    Ad .24 i 26 P.NICK

    Jeżeli Pan Bóg pozwoli to do książki jednego autora skazanego na zamilczenie będzie gratisowy dodatek i tam będą czwórkami wymienieni
    i ci odpowiedzialni za dutki i ci spod gwiazdy Dawida co w sutannach biegają ( lecz tylko znaczniejsi) i ci którzy nie prawa przestrzegali tylko
    tworzyli (reprezentanci cywilizacji raczej turańskiej) a i nie pionki od mediów prusko-bliskowschodnich też zagoszczą, etc.,etc…

    Jako,że słowo szlacheckie nie dym obiecawszy Gospodarzowi Marusze koszyk specyałów z Podlasia ,Panu Panie Nick również za miłe słowo
    co się Pan upomnisz wprzódy ów gratisowy dodatek do książki sprezentuję…

    Z niskim pokłonem ,ERROR 404 NSZ, Krzemieniec Podlaski..

  29. Eliza said

    Coraz bardziej jestem przekonana, że mamy wojnę, i trzeba jak w okresie okupacji niemieckiej, organizować tajne nauczanie młodzieży historii Polski z lat 1945- 2015.

  30. NICK said

    Byłbym rad, P. ERROR. Zapewniam.
    Proszę wybaczyć moje ‚naturszczykowe’ pochodzenie. Bez podtekstów.
    Uniżenie pozdrawiam. NICK.

  31. Zbyszko said

    „Po wyborach 4 czerwca 1989 r. opozycja została dopuszczona do władzy w kraju gospodarczo zrujnowanym.” – czy aby na pewno? Czy nie czasami sabotażami gospodarczymi doprowadzona do zapaści, ale przecież cały 10-ty na świecie potencjał gospodarczy jeszcze w rękach państwa i po pozbyciu się sabotażystów mógł byc wykorzystany do dalszego gierkowskiego rozwoju Społecznej Gospodarki Rynkowej (pierwsze za Gierka zakłady badylarskie i prywaciarskie) na bazie tego potężnego państwowego potencjału gospodarczego. Z całą pewnością Polska uciekłaby gospodarczo a i demografowie prognozowali że Polaków przybyłoby do ok 60mln czyli tyle ile było wtedy Niemców. Czy taka Polska nie byłaby gospodarczo zagrożeniem dla Niemiec i w ogóle Zachodu? Więc jak można było do tego dopuścic..?

  32. Zbyszko said

    Zbyszko… i to było głównym powodem powstania Solidarności. Polacy mieli pokazac wtedy solidarnośc, ale… z Gierkiem

  33. ERROR 404 NSZ said

    Ad 29 P. Eliza

    historia prawdziwa…
    (…) Kiedyś dawno temu , na lekcji historii nauczyciel zadał pytanie „Jaka była największa victoria oręża polskiego ?” z sali padały różne
    odpowiedzi ( z przewagą 80 procentową na Grunwald) , gdy nauczyciel doszedł do młodego Errora, padła odpowiedz – Kłuszyn!.Psor
    długo nie myśląc wyprowadził kosmitę na korytarz i powiedział „Nie było żadnego Kłuszyna..” Tak Pani Elizo nie było go długo jeszcze potem.

    Ad 30 P NICK

    wtedy Pan Marucha mi odpowiedział „Góra z górą się nie zejdzie….”, .. za tem do miłego…

    ERROR 404 NSZ

  34. Sybirak said

    To oczywiste, że żyd Balcerowicz to sabotażysta polskiej gospodarki,i sługus międzynarodowej mafii żydo-bankierskiej.

    Ale moje zdanie to „pikuś”, co ja tam znaczę magisterek ekonomii z piątką na dyplomie, nie
    doszły doktorant.

    Na temat „reform” Balcerowicza wypowiedział się prof. Poznański ekonomista przebywający na Zachodzie.
    Przed laty, w niewielkiej książce p.t.:”Największy przekręt”, bez emocji rzeczowo, w sposób naukowy, przedstawił reformy Balcerowicza w Polsce, właśnie jako „największy przekręt”.

    Książka szybko zniknęła z półek księgarskich. Najprawdopodobniej wrogowie Polski i Polaków postarali się by tak było.

    Jedyny egzemplarz wyłudził ode mnie znajomy politolog, ale przed tym zeskanowałem książkę
    i zapisałem na dyskietce. Może kiedyś opublikuję.

    Prof. Poznański napisał ta książkę przejrzyście.
    Mimo naukowego podejścia, zrozumiale dla każdego (to duża sztuka). Suchej nitki na Balcerowiczu nie zostawił.
    Argumenty o nierentowności ówczesnych polskich przedsiębiorstw były druzgocące np.:

    … „Nie likwiduje się zakładów dopóty, dopóki można produkcję sprzedać”…

  35. NC said

    Lektor WSNS przy KC PZPR Aaron Bucholtz, używający pseudonimu Leszek Balcerowicz, w ramach przygotowań do Okrągłego Stołu został przez żydokomunę wysłany na przeszkolenie do Żyda Sachsa, gdzie przez kilka miesięcy uczył się na pamięć instrukcji jak przetransferować polski majątek narodowy do kieszeni mocodawców Sachsa, czyli Sorosa i innych współplemieńców. Trzeba przyznać, że instrukcje wykonał bez zarzutu.

  36. alfacentauri said

    Patriota Amerykański

    Ściśle tajne: „Unia Wolności”; Sygn. WZ/0038 XII–16945–P. Spotkanie członków „Fundacji Batorego” w siedzibie Fundacji, 06 08 98

    Przewodniczy B. Geremek::

    Proszę o ciszę, zaczynamy. Referować krótko – tematy znane …

    Michnik: – Jak zwykle o polaczkach, he, he! …

    Balcerowicz: – Ja zacznę od tego, że transfer pieniędzy do Izraela idzie pełną parą. Oni się niczego nie domyślają! W prywatyzacji bierze udział ponad 3,5 tys. naszych Żydów. Banki są już prawie wszystkie nasze, a to sprawa najważniejsza! … Wykup najlepszych terenów w Warszawie i największych miastach załatwiony. Sprzedaż najlepszych zakładów kontynuujemy dla naszych za grosze, albo dajemy kredyty z pieniędzy budżetowych, a potem umarzamy.

    Geremek: – Leszek, wystarczy! Od siebie chcę powiedzieć, że w MSZ nie ma już prawie żadnych Polaków.

    Ambasadorzy i I-sekretarze to nasi Żydzi! W Brukseli są tylko nasi.

    Pałubicki: – Kartoteki p. Geremka, Mazowieckiego, Olechowskiego, Michnika oraz Jankowskiego a także 328 Naszych zostały w końcu wyczyszczone!! Wcześniej siedział tam Adaś z Naszymi, ale do końca nie wyczyścił …

    Olechowski: – Jak dowiedzą się, że ja, Kwaśniewski i Buzek jesteśmy Żydami, to źle!

    Kuroń: – Wszędzie mamy swoich, w Radach Nadzorczych, Funduszach Powierniczych, Dyrekcjach, Bankach!

    Zresztą z Izraela i Stanów przyjeżdża około 8,5 tysiąca Żydów … Po to są powiaty – trzeba trzymać polaczków za morde! … Zresztą i tak niedługo wszystko będzie nasze! Za trzy lata obudzą się z ręką w nocniku.

    Suchocka: – Jacek, znowu piłeś i jesteś wulgarny!!

    Kuroń: – Nie przejmuj się, oni są ogłupieni. Telewizja, radio i prasa są nasze!

    Osiatyński: – Może porozmawiamy o wyborach? Adaś dał 3 miliardy zł, Turowicz z Tygodnika 500 milionów, skąpiec Sorosz 10 miliardów, Biznes Club 10 miliardów, Urban 1,5 miliarda, z Niemiec 4 miliardy a 15 miliardów dał Leszek z Budżetu …

    Małachowski: – Wszędzie gdzie się da niszczyć Naszą Rodzinę i Księdza Rydzyka, oni są najbardziej niebezpieczni, ale też Ojczyznę i Przymierze. Popatrzcie, ośmieszyliśmy Pawlaka i już go nie ma – kolej na Kalinowskiego – ale powtarzam, przede wszystkim niszczyć Naszą Rodzinę i radio MARYJA – ich gazetę Nasz Dziennik i Księdza Rydzyka. Najlepszymi naszymi sprzymierzeńcami są: ks. Tischner, Życiński, bp. Pieronek. Popatrzcie, sami plują na Kościół i naród, wystarczy tylko drukować ich artykuły!

    Kuczyński: – Zobaczcie, jaką dobrą robotę zrobił dla nas pan Kulesza.

    Lityński: – Ale swoje pieniądze wziął! Jak wejdą do Unii będą tylko regiony. Żadnej Polski już wtedy nie będzie! … Wszystko się powiedzie, jeśli nie dopuścimy do referendum! W kancelarii Kwaśniewskiego mamy już kilku swoich ludzi na czele z Kaliszem …

    Wyjątki ze stenogramu liczącego 36 stron antypolskiej konspiracji, który zdobył oficer, Patriota Amerykański
    http://www.wandaluzja.com/?p=p_333&sNam … merykanski

    abcd

    Posty: 819
    Rejestracja: środa 17 wrz 2014, 19:13
    Podziękował razy: 2399 razy
    Otrzymał podziękowań: 742 razy
    Na górę
    Następna
    Wyświetl posty nie starsze niż: Sortuj wg
    Odpowiedz
    Posty: 38 • Strona 1 z 2 • 12

    Wróć do Teorie spiskowe
    Przejdź do:
    Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość
    Indeks witryny
    Zesp

  37. MatkaPolka said

    PiS w Fundacji Batorego George’a Sorosa – uaktualnienie

    PiS w Fundacji Batorego George’a Sorosa – uaktualnienie

    6 – KN1..S1 – PiS w Fundacji Batorego George’a Sorosa – uaktualnienie

    Jarosław Kaczyński _O naprawie Rzeczypospolitej [UWAGA! 27.04.2012 uaktualniono linki podawane w artykule]
    .
    Wykład wygłoszony w Fundacji im. Stefana Batorego w dniu 14.02.2005

    W 2002 roku radykałowie otrzymali w wyborach przeszło 30 procent.

    W tej chwili ich notowania są nieco mniejsze.

    Ale jeżeli w Polsce dojdzie do sytuacji, w której połączą swoje siły, nie w jakiejś rewolucji, nie w wystąpieniach ulicznych, w wielkich strajkach, tylko przy urnie wyborczej, całkowicie wykluczeni z częściowo wykluczonymi, dwie wielkie grupy społeczeństwa, to będziemy mieli rządy Samoobrony, być może LPR-u (to też formacja radykalna) i rozwścieczonych swoim losem postkomunistów.”

    „Ci ostatni znajdują się dzisiaj w znanej sytuacji, ale nawet, jeżeli uda nam się ich zdelegalizować – liczę na Trybunał Konstytucyjny – to ze sceny politycznej nie zejdą.

    Przecież delegalizacja to nic innego jak wyrejestrowanie.
    Potem będą mogli się założyć kolejną partię.
    Delegalizacja byłby jedynie mocnym aktem potępienia moralnego.
    Podkreślam raz jeszcze: istnieje niebezpieczeństwo zdobycia władzy w Polsce przez radykałów. Wszystkim, którzy zalecają heroiczną drogę walki o przemiany gospodarcze w Polsce, radziłbym wziąć to pod uwagę.” [str. 22-23 wersji autoryzowanej w PDF] – całość tu:

    http://www.batory.org.pl/doc/jkaczynski.pdf – wersja autoryzowana w PDF.
    W tym cytowanym fragmencie mamy wyłożony cały wielki plan polityczny PiS (ale czy rzeczywiście plan PiS?) i odpowiedź na bardzo wiele zasadniczych pytań typu: DLACZEGO?

    Przy władzy mają być mutanty pookrągłostołowe. Formacje, które są odpowiedzialne za wepchnięcie na oślep Polski pod but Brukseli. Formacje polityczne odpowiedzialne za ruinę Polski i degradację Narodu Polskiego. Odpowiedzialne tym samym za stworzenie możliwości przeróżnego rodzaju pomniejszych (w stosunku do ogromnych strat tzw. dostosowawczych) złodziejstw przy tej okazji. Przecież to nie krasnoludki otworzyły dom zwany Polską na pastwę przeróżnego rodzaju złodziei – tych dużych, działających w rękawiczkach, za osłoną przepisów – i tych kradnących bez żadnych skrupułów.
    .
    To również i Porozumienie Centrum (PC) – dzisiejszy trzon PiS – na posiedzeniu Sejmu RP w maju i 4 lipca 1992 r. ustami swego przedstawiciela wygłaszało peany na temat dobrodziejstw sporządzonego pod stołem, za plecami Narodu Polskiego, zabójczego dla Polski Układu Europejskiego z 16 grudnia 1991 r., sporządzonego w Brukseli. Przemawiało głosem „mędrca” – obok innych im podobnych (również koła RdR) – do innych posłów, aby Sejm RP wyraził zgodę na ratyfikację tego układu przez Prezydenta RP Lecha Wałęsę.
    .
    4 lipca 1992 r. – pod osłoną burzy lustracyjnej – Sejm przyjął ustawę o wyrażeniu zgody na ratyfikację Układu Europejskiego. Wówczas kategorycznie sprzeciwiała się temu grupa ok. 100 posłów i nie byli to posłowie lewicy, ale słuch po nich zaginał, bo widocznie uznano ich za radykałów.

    Osoby – z miast, miasteczek i wsi – należące dzisiaj do formacji politycznej PiS czynnie uczestniczyły w procesie wpychania Polski pod but Brukseli. Czy ktoś o zdrowych zmysłach ma teraz uwierzyć, że formacja ta naprawi Polskę dla Polaków?
    .
    W Fundacji Batorego bardzo jasno została wyłożona doktryna polityczna PiS. Na scenie politycznej ma pozostać PO (Platforma Obywatelska), PiS (Prawo i Sprawiedliwość) oraz postkomuniści (pod szyldem SLD lub jakimkolwiek innym), bo ich się nie da wyeliminować ze sceny politycznej.
    .
    Można i trzeba za to wyeliminować innych. Ze sceny politycznej muszą zejść wszyscy inni, którzy nie mieli nic wspólnego z okrągłym stołem, z Układem Europejskim z 1991 r., no i dalszym wpychaniem Polski w objęcia Brukseli. No i nie mogą dojść do głosu siły szczeropolskie.
    .
    Stąd te ciągłe ataki na LPR – w pierwszej kolejności, taka taktyka typu salami – a w drugiej kolejności na Samoobronę. Straszenie przyspieszonymi wyborami, marginalizowanie na przeróżne sposoby. Przyjęcie retoryki narodowej i udawanie radykałów.
    .
    I nie chodzi tutaj w istocie o te partie. Chodzi o to, aby nie dopuścić do uruchomienia procesu, w którym przy urnie wyborczej spotkałyby się z sobą dwie wielkie grupy społeczeństwa – całkowicie wykluczeni z częściowo wykluczonymi – bo nastałyby rządy radykałów.
    .
    Wykluczonych lub częściowo wykluczonych – z przeróżnych racji, głównie ekonomicznych – mamy już w Polsce prawie 75% Narodu Polskiego. Chodzi więc o to, aby przy urnie nie spotkali się wreszcie Polacy i nie wybrali w końcu rządów szczeropolskich???
    .
    Stąd też był taki jazgot, gdy do wyborów parlamentarnych stanął w 2005 r. Dom Ojczysty. Pomagano tak, aby nie pomóc. Wzywano do zachowań utrudniających jego organizowanie się i utrudniających jego udany start w wyborach. Wzywano do stosowania kryterium szansy, a nie kryterium dobra.

    Po wyrażeniu zgody przez rządy PiS na instalację w Polsce tarczy antyrakietowej z silosami rakiet z głowicami nuklearnymi – szczegółowe rozmowy i uzgodnienia ruszają w kwietniu br. – można już rozpisać nowe wybory, bo główne zadanie zostanie wykonane i już inni (w swoim interesie) będą pilnować, aby przy urnie wyborczej nie spotkały się z sobą dwie wielkie grupy społeczeństwa – całkowicie wykluczeni z częściowo wykluczonymi Polakami.
    .
    Fundacja Batorego nie tylko organizuje debaty polityczne, ale ma ona również swego przedstawiciela w Senacie RP oraz w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego w osobie Marszałka Bogdana Borusewicza [od 28 grudnia 2005 r. – 31 października 2007 r. i od 20.05.2010]

  38. dejpanspokój said

    MatkaPolka, czy Ty mnie chcesz do grobu wpędzić? Przecież tego nie da się czytać, a co dopiero przeżyć! A, jednak przeżyłem w letargu dobrą dekadę. Ale już się poznałem. Balcerowicz jednak musi odejść. Definitywnie. Do piekła, przez powieszenie.

  39. Anzelm said

    Ad.38 – Tylko nie to! – Powieszony może się za męczennika podać . . .

    na sądzie Ostatecznym, i co wtedy, gdzie zemsta?!

    Niech wejdzie pełen „chwały” do królestwa judaizmu: gdzie ogień nie gaśnie!

    On już od lat trwa na „psychotropach” – tak zeznał w niemieckiej TV lata temu,

    a co dopiero dzisiaj . . .? !

Sorry, the comment form is closed at this time.