Jak donosi dzisiejsze „Metro”, Stolica Apostolska podobno rozważa zniesienie obowiązku klękania w kościele i zastąpienie go tzw. „postawą oranta”, czyli rozpostartymi ramionami z dłońmi skierowanymi ku ołtarzowi.
Może by tak zlikwidować również nikomu niepotrzebne Credo, Ofiarowanie i Konsekrację, zastępując je wesołymi piosneczkami i zbiorowym kołysaniem się w ich rytmie? A zamiast Komunii Świętej rozdawać hamburgery?
A wszystko zaczęło się od II Soboru Watykańskiego.
Najpierw dano Ludowi Bożemu całkiem nową Mszę Świętą w językach narodowych i ze zmienionym rytem – choć nikt o to nie prosił.
Potem praktycznie uniemożliwiono odprawianie klasycznej, „trydenckiej” Mszy Świętej – choć jest to jawnym sprzeciwieniem się wiecznie ważnej bulli papieża Piusa V, za co tenże papież groził wyklęciem. Łaskawe udzielanie wyjątkowych zezwoleń przez biskupów jest nadużyciem, bo żadnych zezwoleń nie trzeba!
I poszło, jak z górki. Tradycja, na której przecież w równej mierze, co na Ewangelii, opiera się Objawienie – zaczęła być zwalczana; za to pojawiły się oryginalne „obrządki” w rodzaju hindusko-katolickiego, heretyckie sekty w rodzaju neokatechumenatu, dziewczynki-ministrantki, brząkanie gitary zamiast organów, skocznie pobożne piosenki zamiast pięknej muzyki gregoriańskiej… Komunię Świętą zaczęto brać na stojąco, a potem do ręki, mimo iż ten sposób jej brania był potępiany przez wszystkie wieki… z kościołów zniknęły ołtarze, a nawet krzyże (!), zastąpione protestanckimi „stołami ofiarnymi”… zniknęła gdzieś czerwona lampka oznaczająca obecność Najświętszego Sakramentu itd.
Ktoś się uwziął, żeby Kościół rozwalić od środka. Ale prawdziwy Kościół przetrwa, choćby i w katakumbach.