Trafiła mi się niezła gratka, czyli wielka niespodziewana przyjemność i jednocześnie świeżutka okazja, aby po raz kolejny obić publicystycznym kijem samozwańcze szkodnicze elity III RP.
Ich bufonada oraz niezachwiana wiara we własną wielkość biją wszelkie rekordy bezczelności pełnej zuchwałego tupetu, tak charakterystycznego dla tej mierzwy wyniesionej na wyżyny historycznym geszeftem stulecia.