Henryka Krzywonos, czyli narodziny „legendy”
Posted by Marucha w dniu 2011-11-06 (Niedziela)
Każda ideologia oparta na kłamstwie, aby zapanować nad społeczeństwem i utrzymywać w swoich rękach władzę musi dążyć do uzyskania monopolu informacyjnego w mediach by w ten sposób bombardować tubylczą ludność mniej lub bardziej wyrafinowaną propagandą.
Trzeba również, co doskonale pamiętamy z PRL-u, wyprodukować własnych „bohaterów” i „legendy”. Komuniści upstrzyli nasze ulice, szkoły, place, zakłady pracy imionami zdrajców narodu i takimi zaprzańcami jak różni Marchlewscy, Krasiccy, Dzierżyńscy, Świerczewscy, nie mówiąc już o Leninie, Marksie czy Engelsie, z których to portretami maszerowano przy okazji każdego komunistycznego święta.
Wydawać by się mogło, że tamte czasy odeszły na zawsze, choć w wielu polskich miastach i miasteczkach straszą jeszcze całkiem liczne relikty minionej epoki.
III RP nie zerwała jednak z tą PRL-owską tradycją i od samego początku produkowała nam nowych „bohaterów” i „legendy” na nowe czasy.
Ostatnim takim świeżutkim jeszcze dziełem propagandystów III RP jest „Legenda Solidarności” Henryka Krzywonos, która zastąpiła legendę prawdziwą, czyli Annę Walentynowicz.
Dzisiaj żaden funkcjonariusz zatrudniony w „wiodących” mediach nie ośmieli się wymienić imienia i nazwiska dzielnej tramwajarki i absolwentki szkoły podstawowej dla pracujących, nie poprzedzając ich sakramentalnym, „Legenda Solidarności”.
Gdyby nie wymogi „mądrości etapu”, którymi kieruje się i kroczy III RP, jedynym znanym dzisiaj w Polsce Krzywonosem byłby Maksym Krzywonos, jeden z przywódców Powstania Chmielnickiego, znany przede wszystkim z kart sienkiewiczowskiego „Ogniem i mieczem”, a pani Henryka odeszłaby w zapomnienie już bardzo dawno temu, bo w 1980 roku, kiedy to komitet założycielski NSZZ „Solidarność” w jej zakładzie pracy odwołał ją z prezydium MZK Gdańsk.
Kłamstwem bowiem okazało się, że to ona zapoczątkowała strajk gdańskiej komunikacji publicznej. Wręcz przeciwnie, według naocznych świadków wyjechała ona na trasę już podczas trwania strajku, kiedy w zajezdni tramwajowej ukryło się jej dwóch kolegów nie chcąc wystąpić w roli łamistrajków. Słynne zaś zatrzymanie tramwaju w pobliżu Opery Bałtyckiej było spowodowane, jak również twierdzą świadkowie, odcięciem dopływu prądu.
Triumfalny powrót Henryki Krzywonos na karty historii nastąpił, kiedy to dołączyła ona energicznie do salonu III RP zwalczającego Prawo i Sprawiedliwość oraz jej aktywność w „Białym miasteczku”. Eskalacja kariery eksplodowała już nie dzięki odcięciu dostawy prądy, ale tragedii smoleńskiej, w której zginęła legenda prawdziwa, czyli Anna Walentynowicz, nielubiana przez salonowców rzeczywista bohaterka sierpnia 80.
W bardzo szybkim tempie Henryce Krzywonos zaczęto wynagradzać ćwierćwiecze zapomnienia oraz zasługi w utrwalaniu III RP i niszczenie niepodległościowej opozycji.
I tak w 2005 roku otrzymała Nagrodę im. Andrzeja Bączkowskiego, w 2009 roku Kongres Kobiet Polskich przyznał jej tytuł „Polka dwudziestolecia”, w 2010 roku otrzymała Nagrodę Znaku i Hestii im ks. Józefa Tischnera i w tym samym 2010 roku została okrzyknięta „Człowiekiem roku” tygodnika „Wprost”.
Przyglądając się dzisiaj „bohaterce sierpnia 80”, Henryce Krzywonos w jakimś sensie rozumiem wysiłki salonowców. Sama tramwajarka, bowiem nie byłaby dziś w stanie wgramolić się na żaden cokół bez podsadzania jej przez liczne grono „autorytetów” i „najwyżej cenionych” dziennikarzy.
Nie są w obecnych czasach modni i popularni tacy opozycjoniści jak na przykład Andrzej Gwiazda, który zamiast epatować swoimi zasługami mówi, wprost, że „komuna obaliła się sama” zgodnie z wcześniej przygotowanym misternym planem. I chyba sporo prawdy jest w tych twierdzeniach. Co prawda „Solidarność” dysponowała powielaczami, ale jak zapewnia pan Andrzej to nie do niej należały helikoptery, z których zrzucano ulotki nawołujące do sierpniowego strajku.
Niestety demokracja ludowa to był ustrój z demokracją nic niemający wspólnego, a wszelkich zmian dokonywano poprzez wyprowadzanie ludzi na ulicę by później ogłaszać „odwilż”, zakończenie okresu „błędów i wypaczeń” czy też w końcu transformację ustrojową.
Żyjemy w teatrze marionetek i do dziś trudno niektórym się przyznać do tego, że w 1989 roku było tylko widzami kolejnego przedstawienia. Przy okrągłym stole nie zasiedli, bowiem żadni przedstawiciele narodu nazwani „konstruktywną opozycją”. Nie ma bowiem takiego narodu, który świadomie delegowałby swoich przedstawicieli do paktowania ze zdrajcami mającymi krew na rękach, odpowiedzialnymi między innymi za śmierć księdza Jerzego Popiełuszki, któremu wcześniej połamano palce u rąk, wyrwano język i w wymyślnych torturach uszkodzono gałki oczne.
W żadnym poważnym i prawdziwie demokratycznym państwie nie zapewniono by bezkarności takim zaprzańcom i sowieckim sługusom jak Kiszczak i Jaruzelski, mianując ich na dodatek „ludźmi honoru” i „ojcami polskiej demokracji”.
Żyjemy w PRL-bis i im wcześniej ta prawda dotrze do otumanionego polskiego ludu tym większa szansa na uratowanie czegokolwiek z tej masy upadłościowej.
A wracając do naszej „legendy”, Henryki Krzywonos to owszem jest ona symbolem, lecz niestety nie polskiej drogi do wolności, ale głupoty i naiwności naszego zmanipulowanego społeczeństwa.
Mirosław Kokoszkiewicz
Artykuł opublikowany w tygodniku Warszawska Gazeta (44/2011)
http://kokos.salon24.pl/
Komentarzy 13 to “Henryka Krzywonos, czyli narodziny „legendy””
Sorry, the comment form is closed at this time.
Kapsel said
Kapsel said
…… Henia jest prawdziwa i szczera do bólu….
Jasiu PUKWATEREK said
@ Profesor Henryka Krzywonos w porozumieniu z Mędrcem Europejskim Wałęnsom wspólnie skacząc na Legendarnej Motorówce przez Płot Stoczni obalili Komune, założyli Solidarność i stali sie rodzicami naszej Młodej Demokracji.
jaszmija said
Re: 3
Leżę i kwiczę ;)))
KaRabin said
W czasie prac wykopaliskowych na śmietniku historii odnaleziono legendę H… . 😉
mirek said
no, nie chcem ale muszem
„skąd się wzieły polityki” wykład dr.Murka
Marucha said
Re 3:
No dobrze, a gdzie prof. Frasyniuk?
maran said
Anty-wartosci staja sie wartosciami. Ludzie, ktorzy powinni pozstac w cieniu, kajac sie i sypac sobie proch na glowe, sa na pierwszych stronach mediow okrzyczni „herosami”.
A otepiala publika im klaszcze z zachwytu.
Smutne i zle czasy nastaly.
TomUSA said
Re: 3, 4 . Ja tez, ha, ha, ha!!
gosc po raz pierwszy said
— Henryka Krzywynos , to nie korzenie tego klamstwa , to po pierwsze .
A po drugie , to czas przestac to niepolskie przedsiewziecie wspominac jako , ze Polacy w tym udzial brali w dobrej wierze , i dobrze dla Polski chcieli tylko
J E Lucyfer postanowil zamiesc swym diabelskim ogonem w zla strone .
Pamietam ze jeszcze w dosc poznym PRL-u , gdy ktos chcial wytlumaczyc swoje wciaz przywiazanie do przemijajacej czerwonej ideologii , przekonywal : — To przez Stalina byly wypaczenia , ale Tow. Lenin byl dobrym czlowiekiem i chcial dobrze . Do dzisiaj ludzie w Poroninie jeszcze go pamietaja i wspominaja , jak on bardzo kochal dzieci .
Isreal said
ad 10
choć uljasewicz nigdy w Poroninie nie był………
Joanna said
A Kwaśniewska czytała polskim dzieciom w radiu Hary Potera, Ałtorytety się plenią na potęgę, co drugi to paskudniejszy.
maciek said
@ 10 & 11
kiedyś była taka rymowanka:
„W Poroninie, na jedlinie
wiszą gacie po Leninie
kto chce w Polsce awansować
musi gacie pocałować”
niektórzy całują do dzisiaj..