Palavery białych człowieków z dzikimi
Posted by Marucha w dniu 2020-07-08 (Środa)
Wreszcie jakaś dobra wiadomość! Pan premier Morawiecki powiedział, że już nie potrzebujemy obawiać się zbrodniczego koronawirusa i na głosowanie w drugiej turze wyborów iść bez obawy.
Bez obawy, to wiadomo, bo przecież nad naszym bezpieczeństwem czuwa nie tylko Służba Bezpieczeństwa, to znaczy pardon – jaka tam znowu „Służba Bezpieczeństwa”, kiedy wiadomo przecież, że nad naszym bezpieczeństwem czuwa ABW, no i oczywiście – pan minister Szumowski ze swoimi współpracownikami, co podobno się pokrywa, przynajmniej częściowo.
Jestem jednak przekonany, że to są fałszywe pogłoski, rozpuszczane przez nieprzyjaciół pana ministra Szumowskiego, skupionych głównie wokół żydowskiej gazety dla Polaków pod redakcją Adama Michnika oraz wokół obozu zdrady i zaprzaństwa, który też przecież chciałby sobie przy tej okazji pokraść, a nie może.
Więc możemy popędzić na głosowanie bez obawy – ale czy również bez maseczek? Skoro nie musimy już bać się zbrodniczego koronawirusa, to po co te wszystkie maseczki? Tajemnica to wielka, zwłaszcza, że policja, a nawet Żandarmeria Wojskowa, jak gdyby nigdy nic, łapią i karzą zapominalskich – ale pewne światło rzuca na nią okoliczność, że chodzi o tak zwane „święto demokracji”, czyli wybory. To święto demokracji jest tak wielkie, że ugina się przed nim wszelkie kolano, a w tej sytuacji również zbrodniczy koronoawirus musiał się zreflektować i powściągnąć swój jad na okres głosowania.
Ale kiedy już prezydent naszego nieszczęśliwego kraju zostanie wybrany, z pewnością wróci do swoich ulubionych rozrywek ze zdwojoną energią. Obóz zwolenników pana prezydenta Dudy utrzymuje, że jeśli wygra pan prezydent, to w naszym imieniu dogada się jakoś z koronawirusem. Na przykład obieca mu „wirusowe plus”, a wtedy koronawirus będzie dziesiątkował ludność państw ościennych, które takiej oferty mu nie przedstawiły. Natomiast jeśli wygra pan Trzaskowski i zacznie pogrążać nas w sprośnych błędach Niebu obrzydłych, to koronawirus, wiedząc, że na żaden program finansowy liczyć już nie może, zacznie dziesiątkować nas.
Zwolennicy pana Trzaskowskiego twierdzą jednak, że to nieprawda, bo pan Trzaskowski jest znany na całym świecie ze swojej nowoczesności, podobnie jak wyrobnicy przemysłu rozrywkowego, czyli – jak sami się patetycznie określają – „ludzie kultury”, co to jeszcze niedawno „srać chodzili za chałupę”.
W obliczu takiego majestatu nawet koronawirus się zadziwi i zlęknie, więc tylko pan Trzaskowski może zapewnić nam bezpieczeństwo, zwłaszcza przy wsparciu ze strony starych kiejkutów, które od 1989 roku reżyserują tubylczą scenę polityczną.
Wygląda na to, że czy wygra ten, czy tamten, to po wyborach też będzie toczyło się życie i na przykład minister finansów, pan Tadeusz Kościński, który przez całe ostatnie 100 dni konspirował się, niczym Hermenegilda Kociubińska, oświadczył niedawno, że jeszcze w lipcu trzeba będzie pilnie znowelizować ustawę budżetową. Oznacza to, że zaraz po wyborach zaczniemy się zastanawiać, skąd wziąć szmalec, to znaczy – poszukiwać dodatkowych miliardów. Tak było i za Edwarda Gierka, który rzucił hasło: „szukamy 20 miliardów!” Ale – jak czytamy w nieśmiertelnym poemacie „Towarzysz Szmaciak” – „niestety nic my nie znaleźli; przecież to Pcim, nie wyspa skarbów!”
Na razie jednak sztaby obydwu kandydatów i niezależne media głównego nurtu uwijają się wokół doprowadzenia całego naszego mniej wartościowego narodu tubylczego do stanu białej gorączki, między innymi okładając się „debatami”. Telewizja rządowa urządza debatę w Końskich, podczas gdy telewizja nierządna, podejrzewana o to, że powstała za pieniądze ukradzione z Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego, z którego zniknęło 1640 milionów dolarów, próbuje zwabić pana prezydenta Dudę na debatę do siebie w nadziei, że zrobi z niego marmoladę.
Te debaty podobne są do programu „Tele-Echo”, prowadzonego za pierwszej komuny w telewizji przez panią red. Irenę Dziedzic, „bez swojej wiedzy i zgody” zarejestrowaną przez SB w charakterze tajnego współpracownika. Otóż swoim gościom kazała ona podobno uczyć się odpowiedzi na pamięć, dzięki czemu wywiady przebiegały sprawnie, chociaż zdarzały się momenty, że jakiś tępawy rozmówca zapominał dalszego ciągu, ale wtedy był przez panią Irenę taktownie naprowadzany na główny wątek i później odpowiadał, jak z nut.
Podobnie bywało w Chinach, o czym opowiadał mi Guy Sorman, jak to w pewnej wsi partia pozwoliła mu na rozmowę z wdową Wu. Oczywiście musiał zawczasu przysłać pytania, więc wdowa Wu nauczyła się odpowiedzi na wyrywki, co, nawiasem mówiąc, stało się przyczyną kłopotliwej sytuacji. Audiencja u wdowy miała trwać godzinę, ale ponieważ wdowa recytowała odpowiedzi z szybkością karabinu maszynowego, wywiad zakończył się po 45 minutach. Zapadła krępująca cisza i wtedy Guy Sorman, już poza protokołem, zapytał wdowę Wu, kiedy była szczęśliwa – a ta bez namysłu odparła, że „za Czang-Kai-Szeka!” Zdrętwiał ze zgrozy i sekretarz partii i miejscowy ubek i dygnitarze drobniejszego płazu, że przecież wszystkiego dopilnowali, a tu nagle coś takiego i to jeszcze w obecności „zamorskiego diabła”! I nie wiadomo, jak by się to skończyło, gdyby wdowa Wu przytomnie nie dodała: „bo miałam 18 lat!” Wszyscy odetchnęli z ulgą, bo jużci – któż nie miał 18 lat?
Toteż i teraz na pewno będziemy mogli obserwować palavery białego człowieka z dzikusami – ale oczywiście rozbite na dwie zantagonizowane, niezależne telewizje: rządową i nierządną.
Ponieważ w związku z wyborami wszyscy zostali zmobilizowani, to nie ma nikogo, kto by zajął się setną rocznicą Bitwy Warszawskiej, która przypada już 15 sierpnia. Pan minister Gliński odfajkował sprawę, proponując w charakterze pomnika tego zwycięstwa śrubę do połowy wkręconą w ziemię przy Placu na Rozdrożu w Warszawie.
W tej sytuacji sprawę próbuje wziąć w swoje ręce amerykańska Polonia. Mój Honorable Correspondant nadesłał mi projekt listu otwartego do pana ministra Glińskiego, którego sygnatariusze proponują uczczenie tej rocznicy pomnikiem autorstwa Stanisława Szukalskiego, którego projekt istnieje od 1921 roku i przedstawia „Polskiego Centaura” z głową Orła i rękoma w kształcie husarskich skrzydeł.
Trudno powiedzieć, czy pan minister kiedykolwiek się do tego pomysłu ustosunkuje, bo na razie trwa gorączkowa krzątanina wokół kolejnej rocznicy tzw. „pogromu kieleckiego”, której obchody, chociaż podobno „skromniejsze”, będą trwały kilka dni. Chodzi o to, że ta rocznica wpisuje się zarówno w niemiecką jak i żydowską politykę historyczną, w której narodowi polskiemu przeznaczono odrażający wizerunek narodu morderców, więc triumf tego narodu nad bolszewikami dowodzonymi przecież przez Żydów: Włodzimierza Lenina i Lwa Trockiego może być – skoro już musi – uczczony śrubą.
Stanisław Michalkiewicz
http://michalkiewicz.pl
Komentarzy 6 to “Palavery białych człowieków z dzikimi”
Sorry, the comment form is closed at this time.
Birton said
Gdy wygra czaskoski to w biały dzień będą na rogach ulic chłopaki z chłopakami bawić się we wsadzanego, jak taką zabawę określił dosadnie bohater „Mechanicznej pomarańczy”; dobrze będzie też wtedy pieczętować się herbem „Żydowski gej” , co zagwarantuje bezkarność totalną.
Marek said
Wszystko ładnie Panie Stanisławie.
Ale dlaczego Pan z takim zawzięciem jeździ po Gierku?
Słowa dobrego o Nim, zawsze nieprzychylnie i złośliwie.
Bo zadłużył Polskę na 20 mld dolarów?
Co daje obecnie po kursie 4zł – marne 80 mld zł.
I cóż to jest w porónaniu z ponad 1000 mld zł oficjalnego [nie ukrytego] długu publicznego na początku roku 2020, a obecnie ponad 1200 mld zł, bo żydowskie pis już przyznało się do zadłużenia na 200 mld zł z powodu goownianej zarazy raptem w ciągu paru miesięcy.
Rozumie Pan skalę koorestwa i złodziejstwa obecnych złodziei?
Tzw era Gierka dała stabilizację i bezpieczne życie milionom Polaków.
Birton said
ad 2
za Gierka studiowałem i wspominam dobrze ten czas i jego osiągnięcia, Gierek powinien mieć pomniki, wiele pomników, natomiast wszystkie ślady po Żydach z Okrągłego Łupieżczego Stołu powinny być wyekstrahowane wraz z nimi z polskiej historii; Musem Polin ciupasem do Izraela na ten przykład , subito
UZA said
Ad. 3) „Musem Polin ciupasem do Izraela na ten przykład , subito”
Załogę i eksponaty tak , ale sam budynek, który wydaje się dość solidny (choć paskudny) i drogo kosztował, można by chyba wykorzystać. Magazyn jakiś tam zrobić albo hale targowe…
Birton said
zasada jest jedna : wykopać muzeum w kawałkach, na statek i do Haify, żeby tu śladu nie zostało, to samo z cmentarzem w Jedwabnem;
pobożnych uczynków nigdy nie dość
UZA said
ad.5) „wykopać muzeum w kawałkach, na statek i do Haify, żeby tu śladu nie zostało, to samo z cmentarzem w Jedwabnem;
pobożnych uczynków nigdy nie dość”
Szczątki z Jedwabnego , nie mówię, można wydobyć i wysłać , ale Muzeum ma podobno ogromne podziemia, ciężko byłoby wykopać i szkoda tej forsy, którą w Nie władowaliśmy . A w ramach pobożnych uczynków można by odmawiać tę modlitwę za żydów, która wisi w Gajówce – na górze, po lewej stronie: „Módlmy się za żydów wiarołomnych aby Bóg i Pan nasz zdarł zasłonę z ich serc, iżby i oni poznali Jezusa Chrystusa Pana naszego…”