Dowódca zwycięskiego powstania
Posted by Marucha w dniu 2013-12-27 (Piątek)
Był pierwszym oficerem Polakiem z armii niemieckiej, który zgłosił się w Warszawie do dyspozycji Ministerstwa Spraw Wojskowych zaraz po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Przyszedł z polskim orzełkiem przypiętym do niemieckiej oficerskiej czapki.
Jak sam wspominał: „Rozbrajano wtedy Niemców na ulicach Warszawy, (…) kiedy grupka młodych i ze mną chciała to uczynić, ofuknąłem chłopców ostro po polsku. Stanęli jak wryci. Powiedziałem im, że jestem Polakiem i niezwłocznie wstąpię do Wojska Polskiego, co też niebawem uczyniłem”.
Już 17 listopada 1918 roku poprowadził ulicami Warszawy pochód Polaków z byłej armii niemieckiej. A wkrótce kapitan Stanisław Taczak został głównodowodzącym powstania w Wielkopolsce, zakończonego naszym zwycięstwem.
Homer i Wergiliusz w oryginale
Taczakowie na początku XIX wieku sprowadzili się do Mieszkowa, małej osady leżącej niedaleko Jarocina, przy dawnym szlaku handlowym z Poznania do Kalisza. Rodzina była tradycyjnie polska, patriotyczna i katolicka, w takim duchu wychowywała też kolejne pokolenia. Rodzice Stanisława, Andrzej, który walczył w Powstaniu Styczniowym, oraz Balbina pochodząca z Litwy, skąd w obawie przed popowstaniowymi represjami przeniosła się do zaboru pruskiego, mieli oberżę przy placu targowym. Poza sklepem kolonialnym i restauracją urządzili w niej także salę bilardową z grającą szafą, gdzie odbywały się chrzty, wesela i stypy oraz wszelkie zebrania polskich organizacji i towarzystw.
Stanisław, urodzony w 1874 roku, miał pięciu braci (jeden zmarł niedługo po urodzeniu) oraz siostrę Marię. Wszystkim dzieciom rodzice zapewnili wykształcenie. Ignacy został nauczycielem, Michał – lekarzem, a Teodor i Leon obrali stan duchowny. Początkowo teologię chciał też studiować Stanisław, ale ostatecznie wybrał Akademię Górniczą we Freibergu w Saksonii. Wcześniej ukończył gimnazjum klasyczne w Ostrowie Wielkopolskim, w którym jedynym nauczycielem Polakiem był ksiądz od religii. Stanisław jednak, należąc do kółka samokształceniowego Towarzystwa Tomasza Zana, umacniał swój charakter narodowy i doskonale nauczył się języka polskiego oraz poznał historię Polski. Z niemieckiego gimnazjum wyniósł zaś biegłą znajomość greki i łaciny, tak że jeszcze mając 85 lat, recytował Homera i Wergiliusza w oryginale, tłumaczył klasycznych autorów i udzielał wnukom korepetycji z łaciny.
Na studiach nie tylko objawił talent przyszłego uczonego, ale nie zaniedbał też polskich obowiązków. Należał do Związku Młodzieży Polskiej oraz przez kilka lat do Polskiej Partii Socjalistycznej, w której – jak wspominał – był gorącym sympatykiem wydawanego w Londynie czasopisma „Przedświt”. Jako inżynier dyplomowany został asystentem na Politechnice Berlińskiej, w Instytucie Doświadczalnym w Dahlem na przedmieściach Berlina. Razem ze znanym uczonym prof. Friedrichem W. Hinrichsenem napisał jedno z najważniejszych dzieł w dziedzinie chemii węgla. Od 1904 roku Stanisław był żonaty z Ewą Wichmann, córką bogatego rentiera z Kołobrzegu, z którą stworzył prawdziwie polski dom. Mieli dwoje dzieci – Stanisława i Aleksandrę.
Przez cały czas, kiedy Taczakowie mieszkali w Berlinie, Stanisław „utrzymywał żywe kontakty z młodzieżą polskiego pochodzenia i organizacjami krzewiącymi umiłowanie Ojczyzny”. Jego dom był zawsze otwarty dla Polaków, bywał w nim m.in. poseł Władysław Seyda. Na święta i letnie wakacje rodzina wyjeżdżała najczęściej do Poznania.
A Ojczyzna nasza wolna
Stanisław po odbyciu jednorocznej służby wojskowej w armii pruskiej, po studiach oraz późniejszych okresowych ćwiczeniach, od 1913 roku był porucznikiem i chociaż w chwili wybuchu pierwszej wojny światowej miał już 40 lat, został zmobilizowany do armii cesarskiej. Wkrótce awansował na kapitana i dowodził batalionem na froncie rosyjskim. W grudniu 1916 roku, gdy Legiony Polskie po aresztowaniu Piłsudskiego miały być reorganizowane na wzór armii niemieckiej, kapitan Taczak poprosił o przeniesienie jako instruktor do 2. Batalionu 6. Pułku Piechoty Legionów do Nałęczowa, a potem Dęblina. Pozostawił tam po sobie „pamięć dobrego patrioty, gdyż mimo że był oficerem armii niemieckiej – umiał w szeregach podkomendnych podtrzymać i rozbudzić ducha patriotyzmu i myśl o niepodległej”.
Po zgłoszeniu się do Wojska Polskiego, w połowie grudnia 1918 roku, Taczak, zaniepokojony wiadomościami z Berlina, poprosił generała Stanisława Szeptyckiego o urlop, aby spotkać się z rodziną. W drodze powrotnej zajechał do Poznania do swoich braci. Teodor był w Poznańskiem bardzo znany, najpierw jako wikary w kościele św. Wojciecha, a potem profesor prawa kanonicznego, teologii moralnej i nauk społecznych w seminarium gnieźnieńskim oraz kanonik przy kolegiacie św. Jerzego w Gnieźnie. Był autorem czterech podręczników prawa kościelnego i redaktorem „Wiadomości Apologetycznych”, znał poza tym wszystkich najważniejszych polskich działaczy społecznych w Poznańskiem, w tym ks. Stanisława Adamskiego i Wojciecha Korfantego.
Właśnie ks. Teodor opowiedział bratu o wydarzeniach, jakie zaszły w Poznaniu w czasie wizyty światowej sławy pianisty Ignacego Jana Paderewskiego, który swoje przemówienie do tłumnie zgromadzonych przed hotelem Bazar rodaków zakończył słowami: „Niech żyje Polska, zgoda, jedność, a ojczyzna nasza wolna, zjednoczona z naszym polskim Wybrzeżem żyć będzie po wsze czasy”.
Następnego dnia, 27 grudnia, podczas kolejnych wielotysięcznych, patriotycznych manifestacji doszło do pierwszych starć z grupami Niemców prowokująco znieważających biało-czerwone flagi oraz demolujących polskie lokale. Oddziały Straży Bojowej i Polskiej Organizacji Wojskowej rozpoczęły przejmowanie głównych budynków w mieście (zginął wtedy Franciszek Ratajczak, członek „Sokoła” i Służby Straży i Bezpieczeństwa, pierwszy poległy w powstaniu). Wieczorem znaczna część Poznania była w polskich rękach. Tak rozpoczęło się Powstanie Wielkopolskie. Jego celem było uwolnienie Wielkopolski spod niemieckich rządów i zjednoczenie z Polską. Wkrótce walki objęły cały region.
65-letni ochotnik
Powstania, które było przygotowywane na wiosnę, nie dało się już powstrzymać. Wobec takiego rozwoju sytuacji Naczelna Rada Ludowa potrzebowała natychmiast dowódcy dla walczących oddziałów. Wojciech Korfanty, jeden z przywódców NRL, powiadomiony przez ks. Teodora o przybyciu do Poznania jego brata – oficera Sztabu Generalnego, spotkał się z kpt. Stanisławem Taczakiem 28 grudnia około godziny 20.00 i zaproponował mu objęcie stanowiska tymczasowego głównodowodzącego powstania. Następnego dnia, po porozumieniu się z Warszawą, kpt. Taczak, za zgodą Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego, przyjął propozycję Korfantego. Zakwaterowany ze swoim sztabem w hotelu Royal, awansowany do stopnia majora, od razu przystąpił do energicznych działań. Pracowali od świtu, z krótką przerwą na obiad, do wieczora, także w niedziele.
Efekty działalności pierwszego głównodowodzącego były zadziwiające. Udało mu się utrzymać wszystkie osiągnięcia powstania. Razem ze swoim szefem sztabu płk. Julianem Stachiewiczem opracował cele operacyjne powstania. Podjął decyzję o ataku na niemiecką stację lotniczą na Ławicy – ostatni niemiecki punkt oporu w Poznaniu, który powstańcy opanowali nocą z 5 na 6 stycznia 1919 roku. Generałowi Józefowi Dowbór-Muśnickiemu, nowemu dowódcy powstania, „przekazał zorganizowany sztab Dowództwa Głównego, kadry przyszłego Szefostwa Aprowizacji, dowództwa frontowe, kadry przyszłej armii regularnej” – podsumował prof. Bogusław Polak, autor biografii Stanisława Taczaka.
W 1923 roku Taczak został generałem brygady, pozostając w służbie czynnej do 1930 roku. Po wybuchu drugiej wojny światowej jako 65-latek zgłosił się na ochotnika do Armii „Poznań” i po kapitulacji trafił do niemieckiej niewoli, w której pozostał do końca wojny.
Do Polski wrócił w 1946 roku, mieszkał w Janikowie i potem w Malborku. Na uroczyste obchody 40. rocznicy wybuchu Powstania Wielkopolskiego nie został zaproszony, co sprawiło mu wielką przykrość. Wynagrodzili mu to jego dawni podkomendni, zapraszając na obchody lokalne, m.in. w Gostyniu. Generał zmarł w 1960 roku i spoczął na cmentarzu w Malborku, skąd po wielu latach starań rodziny i weteranów został w 1988 roku przeniesiony do Poznania, na cmentarz Zasłużonych Wielkopolan na wzgórzu św. Wojciecha. Jego ostatnim życzeniem było bowiem spocząć w ukochanym Poznaniu.
Dr Joanna Wieliczka-Szarkowa
http://www.naszdziennik.pl
Komentarzy 12 to “Dowódca zwycięskiego powstania”
Sorry, the comment form is closed at this time.
Kazik said
Zasługi majora Taczaka dla Powstania Wielkopolskiego są oczywiste i nie kwestionowane . Wątpliwości natomiast budzi osoba Stachiewicza , którego gen. Józef Dowbór Muśnicki usunął kategorycznie ze swojego sztabu za brak lojalności . Przemilczana jest za to Osoba generała , który ujął w karby tą początkową ruchawkę i doprowadził do zwycięskiego końca .Wbrew warszawce i Piłsudskiemu . Rozbrajającymi Niemców byli podkomendni Generała z II Korpusu stacjonujący wcześniej w twierdzy Bobrujsk . Z przydupasami Naczelnika Generał miał nieprzyjemność wcześniej się zapoznać i tylko dzięki swemu opanowaniu jeszcze chodzili po świecie .
Krytyczny komentator said
Przyłączam się w całej pełni do opinii p. Kazika. Artykuł dobry, ale, jak to już w wykonaniu „patriotów” piłsudczykowskich bywa, wyraźnie stronniczy, a przynajmniej jednostronny przez pominięcie roli i wkładu gen. Józefa Dowbora Muśnickiego w sukces powstania wielkopolskiego. Nie podważając w niczym zasług mjr, a później gen. Taczaka, to gen. Dowbór Muśnicki skutecznie dowodził Armią Wielkopolską podczas największych i najbardziej krwawych starć z Prusakami, zwłaszcza gdy ci ostatni przeszli już do kontrofensywy, dlatego już sam tytuł artykułu jest co najmniej mylący. Odnośnie całościowej roli gen. Dowbora Muśnickiego u progu polskiej niepodległości i jego skomplikowanych relacjach z ludźmi Piłsudskiego polecam tekst pt. „Pierwszy wódz II Rzeczypospolitej”:
piastpolski.pl/viewpage.php?page_id=12
W „ND” na pewno tego nigdy nie napiszą…
Krytyczny komentator said
Poprawiam link do artykułu polecanego w kom.2:
Krytyczny komentator said
A jeszcze dokładniej: http:/piastpolski.pl/readarticle.php?article_id=54
Krytyczny komentator said
Proszę mi wybaczyć wyjątkowe nieudacznictwo w podawaniu tychże linków:
http://piastpolski.pl/readarticle.php?article_id=54
Kronikarz said
: – )
przemądrzałe bydlę said
Rysio said
Wołoszyński to był tajny agent SB. Jego historia jest tyle samo warta.
Guła said
Rysio, Wołoszański był dumny ze swojej gospodarczej agenturalnej działalnosci. Zapewne tak samo jak emigrant z Polski w Ameryce z amerykańskiej flagi. Nie koniecznie narodowosci polskiej.
A tak wogóle to skromnie pod tym tematem. Aha, na Gułę czekano.
To do robowty:
Krytyczny co Ty bajdurzysz? Marszałek Piłsudski doskonale wiedział że w końcu z rozbrajania oszołomionych Prusaków dojdzie do konfrontacji zbrojnej. Dlatego podesłał powstańcom gen. Dowbora Muśnickiego.
Wiec w czym widzisz problem?
Jak wszem i wobec wiadomo, do konfrontacji doszło. Obydwie strony po rocznej walce pozycyjnej w transzejach doszli do wniosku że nastepnych strzyży owiec opóścić nie sposób i ustanowili rozejm.
Gułę zastanawia ten fakt, że gen. Taczaka u kresu życia zamieszkał w Malborku a nie w ukochanym Poznaniu.
błysk said
Pani dr Wieliczka -Szarkowa ,chyba z Krakowa, specjalizuje się w wywyższaniu zasług osób zbliżonych do Piłsudskiego i jest za to wychwalana przez NDz. Tak jest w tym przypadku.Nie negując zasług Stanisława Taczaka ,warto wspomnięć,że był on socjalistą ,podobnie jak i tak zwany późniejszy „marszałek” .Mniejsza jednak o to. Ważniejszym jest ,ze był on dowódcą powstania chyba tylko przez kilkanaście dni ,natomiast faktycznym wodzem zwycięskim powstania wielkopolskiego był gen, Dowbór – Muśnicki ,którego uczona pani doktor prawie zupełnie pominęła. Ot,co warte są dzisiejsze doktoraty.
przemądrzałe bydlę said
@Rysio, Guła
Z tego co wiem, Wołoszański był agentem wywiadu PRL w UK, a to jednak co innego, niż donosić na kolegę w Polsce i niszczyć mu życie. Zbieranie dla PRL informacji o obcym państwie raczej zbrodnią nie jest.
Poza tym co ma piernik do wiatraka? „Sensacje XX wieku” to świetny program popularnonaukowy (jedna z najlepszych produkcji edukacyjnych TVP w dziejach), a poza tym niby w jaki sposób agenturalna działalność Wołoszańskiego dla wywiadu PRL miałaby wpłynąć na zniekształcenie przez niego odcinka poświęconego powstaniu wielkopolskiemu (zwłaszcza, że PRL o wiele bardziej dbała o Ziemie Zachodnie, niż III RP)? Tak więc nie pozostaje mi nic innego, jak zachęcić do oglądania „Chwały zwycięzcom”, jednego z najlepszych odcinków „Sensacji” i jego samodzielnej oceny.
PS. Od kilku lat Wołoszański jest strasznie probrytyjski. Kilka razy widziałem/czytałem jego wypowiedzi nt. katastrofy gibraltarskiej i zawsze gorliwie bronił Brytoli, że to NA PEWNO nie oni, mimo, że nie miał na to swoje „na pewno” żadnego argumentu. Obecnie Wołoszański jest w Polsce najgłośniejszym przeciwnikiem tezy o brytyjskim sprawstwie śmierci gen. Sikorskiego. Przewerbowali go, czy jak?
przemądrzałe bydlę said
@Krytyczny Komentator
Wchodzę dość często na piastpolski.pl i zawsze kłuł mnie w oczy, umieszczony na winiecie, masoński orzeł z 1927 r. (zwłaszcza, że kolidował on z antymasońskimi tekstami ukazującymi się na portalu). Cieszę się, że wreszcie Państwo to zmienili.