Prokuratura w Opolu umorzyła śledztwo w sprawie śmierci Jana Klusika, jednego z modlących się pod tzw. krzyżem pamięci ustawionym przez harcerzy przed Pałacem Prezydenckim. Nie wykryto związku między poturbowaniem tego mężczyzny nad ranem 15 sierpnia 2010 r. a jego późniejszym zgonem. Jednocześnie prokuratorzy nie ustalili tożsamości napastnika. Członkowie rodziny zmarłego są zaskoczeni, że o wynikach śledztwa dowiadują się z mediów, i zamierzają wystąpić do prokuratury o bliższe informacje na ten temat.
– Postanowieniem z dnia 30 czerwca 2011 r. Prokuratura Rejonowa w Opolu umorzyła śledztwo w sprawie kopnięcia w klatkę piersiową Jana K. w dniu 15 sierpnia 2010 roku w Warszawie – powiedziała nam wczoraj Lidia Sieradzka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Opolu.
Prokuratura wszczęła śledztwo w październiku ubiegłego roku w związku z wątpliwościami co do przyczyny nagłej śmierci mężczyzny. Celem było wyjaśnienie m.in., czy zgon nie był skutkiem ciosu, jaki wcześniej otrzymał. Prokuratorzy ustalili „w wyniku zebranych dowodów”, że „Jan K. w trakcie udziału w zgromadzeniu osób modlących się w intencji ofiar katastrofy samolotu Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego w Smoleńsku, przed Pałacem Prezydenckim na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, został kopnięty w klatkę piersiową”. – Jednocześnie, na podstawie opinii biegłego z zakresu medycyny sądowej, ustalono, iż zgon Jana K. nie pozostawał w związku z zadanym mu ciosem. Był natomiast wynikiem samoistnych schorzeń pokrzywdzonego. Wykluczono między innymi jednoznacznie to, iż pokrzywdzony w wyniku kopnięcia doznał złamania żeber. Uznając, że zachowanie sprawcy (kopnięcie pokrzywdzonego) stanowiło przestępstwo naruszenia nietykalności cielesnej z art. 217 par. 1 kk, podjęto czynności wykrywawcze. Nie doprowadziły one jednak do jego ustalenia – twierdzi rzecznik opolskiej prokuratury. Wskazuje, że decyzja o umorzeniu nie jest prawomocna.
Bracia zmarłego są zdziwieni, że o wynikach śledztwa dowiadują się z doniesień medialnych. – Przynajmniej nie zanegowano, że doszło do uderzenia – mówi Marian Klusik. Przyznaje, że jako strona pokrzywdzona nie otrzymał jednak na ten temat żadnych informacji. – Od dawna na to czekam, na razie wszystko się dzieje jakby poza nami – dodaje.
Potwierdza to Antoni Klusik. – Mam status pokrzywdzonego i praktycznie o niczym nie jestem informowany. Oczywiście wystąpię do prokuratury w tej sprawie – zapowiada. Przyznaje, że w toczonym śledztwie liczył przede wszystkim na ujawnienie napastnika, bo ustalenie związku między uderzeniem a zgonem może być rzeczywiście trudne do udowodnienia. – Nam chodziło po prostu o to, by pokazać bandytę, który kopnął mojego brata. Była taka nadzieja jeszcze miesiąc temu, bo według doniesień prasowych prokuratura opolska badała zapis tego monitoringu. Ale jednak sprawy potoczyły się inaczej – podkreśla Klusik. Nie może zrozumieć, jak to możliwe, by na podstawie zapisu z kamer wchodzących w skład planu ochrony Pałacu Prezydenckiego nie można było zidentyfikować napastnika. Zwraca uwagę, że do zdarzenia, które musiało zostać zarejestrowanie z różnych kierunków, doszło około 5.30 rano, kiedy widoczność była już dobra. – Za chwilę stamtąd odeszliśmy, więc wiemy dokładnie, kiedy to się stało. To był duży osobnik, co najmniej 190 cm wzrostu, skoro udało się tak mocno kopnąć zza drugiej osoby. Takich „drabów” było tam więcej. Wyróżniali się wzrostem, musieli być przez kogoś wynajęci. To oni podejmowali te akcje napierania na nas – ocenia Klusik.
Nie ukrywa, że jest zainteresowany wglądem w zdjęcia lub nagrania z miejsca zdarzenia. – Skąd pozyskano te materiały i do jakich służb zwracano się w tej sprawie? Wystąpię o wgląd do tych wszystkich materiałów, które posiada prokuratura – mówi Klusik.
W opinii prawników, nieprawomocna decyzja o umorzeniu śledztwa oznacza, że może ona zostać podważona. – Od tego postanowienia można się odwołać do sądu, który rozpozna zażalenie pokrzywdzonego i następnie orzeknie o utrzymaniu w mocy tego postanowienia albo je uchyli i nakaże prokuraturze podjęcie dalszych czynności procesowych, których ta, być może, całkiem bezzasadnie zaniechała – zauważa mec. Piotr Kwiecień.
Jacek Dytkowski, http://www.naszdziennik.pl/