Dziennik gajowego Maruchy

"Blogi internetowe zagrażają demokracji" – Barack Obama

  • The rainbow symbolizes the Covenant with God, not sodomy Tęcza to symbol Przymierza z Bogiem, a nie sodomii


    Prócz wstrętu budzi jeszcze we mnie gniew fałszywy i nikczemny stosunek Żydów do zagadnień narodowych. Naród ten, narzekający na szowinizm innych ludów, jest sam najbardziej szowinistycznym narodem świata. Żydzi, którzy skarżą się na brak tolerancji u innych, są najmniej tolerancyjni. Naród, który krzyczy o nienawiści, jaką budzi, sam potrafi najsilniej nienawidzić.
    Antoni Słonimski, poeta żydowski

    Dla Polaków [śmierć] to była po prostu kwestia biologiczna, naturalna... śmierć, jak śmierć... A dla Żydów to była tragedia, to było dramatyczne doświadczenie, to była metafizyka, to było spotkanie z Najwyższym
    Prof. Barbara Engelking-Boni, kierownik Centrum Badań nad Zagładą Żydów, TVN 24 "Kropka nad i " 09.02.2011

    Państwo Polskie jest opanowane od wewnątrz przez groźną, obcą strukturę, która toczy go, niczym rak, niczym demon który opętał duszę człowieka. I choć na zewnatrz jest to z pozoru ten sam człowiek, po jego czynach widzimy, że kieruje nim jakaś ukryta siła.
    Z każdym dniem rośnie liczba tych, których musisz całować w dupę, aby nie być skazanym za zbrodnię nienawiści.
    Pod tą żółto-błękitną flagą maszerowali żołnierze UPA. To są kolory naszej wolności i niezależności.
    Petro Poroszenko, wpis na Twiterze z okazji Dnia Zwycięstwa, 22 sierpnia 2014
  • Kategorie

  • Archiwum artykułów

  • Kanały RSS na FeedBucket

    Artykuły
    Komentarze
    Po wejściu na żądaną stronę dobrze jest ją odświeżyć

  • Wyszukiwarka artykułów

  • Najnowsze komentarze

    lewawo o Wolne tematy (28 – …
    errorous o Hydra podniosła łeb. Jak przez…
    bryś o Wolne tematy (28 – …
    Głos Prawdy o Wolne tematy (28 – …
    lewawo o Wolne tematy (28 – …
    revers o Wolne tematy (28 – …
    ? o Wolne tematy (28 – …
    lewawo o Wolne tematy (28 – …
    Yagiel o Wolne tematy (28 – …
    Yagiel o Problemy techniczne
    Krzysztof M o Hydra podniosła łeb. Jak przez…
    Krzysztof M o Problemy techniczne
    Kurdemol o Wolne tematy (28 – …
    revers o Zgromadzenie Ogólne opowiedzia…
    UNI_T o Problemy techniczne
  • Najnowsze artykuły

  • Najpopularniejsze wpisy

  • Wprowadź swój adres email

    Dołącz do 708 subskrybenta

Kilka szczegółów o zstąpieniu Jezusa do otchłani

Posted by Marucha w dniu 2013-03-31 (Niedziela)

Gdy Jezus, głośno wołając, skonał na krzyżu, dusza Jego w postaci świetlistej, otoczona Aniołami, między którymi był i Gabriel, spłynęła w ziemię u stóp krzyża. Mimo, że dusza odłączyła się od ciała, Bóstwo Jego jednak pozostało połączone i z duszą i z ciałem w jaki się to sposób działo, to literalnie nie da się opowiedzieć słowami. Otchłań, w którą zstępowała dusza Jezusa, przedstawiała mi się jak trzy działy, trzy odrębne światy; miałam uczucie, że one muszą być okrągłe i że każdą z tych części oddziela od drugiej osobna sfera.

Przed otchłanią rozciągała się przestrzeń jasna, że się tak wyrażę, zielonawa, pogodna, przez którą, jak widziałam, musiały przechodzić wszystkie dusze, oczyszczone ogniem czyśćcowym, zanim wprowadzono je do nieba. Otchłań, w której mieściły się dusze, oczekujące Odkupiciela, otoczona była szarą, mglistą sferą, i podzielona na różne koła, Zbawiciel, jaśniejący chwałą, prowadzony w tryumfie przez Aniołów, przeszedł miedzy dwiema takimi strefami, z których lewa mieściła sprawiedliwych praojców aż do Abrahama, a prawa — dusze sprawiedliwych od Abrahama aż do Jana Chrzciciela.

Żadna z nich nie znała jeszcze Jezusa, a przecież za zbliżeniem się Jego, radość jakaś i tęsknota owionęła to obszary; zdawało się, że te strwożone, ścieśnione dziedziny tęsknoty rozszerzają się nagle oczekiwaniem jakiejś radosnej wieści. Biedne dusze zdawał się przenikać jakby powiew świeżego powietrza, jakby światło, jak rosa ożywcza, pokrzepiająca, zwiastująca im odkupienie; a wszystko to odbyło się tak szybko, jak jedno tchnienie wiatru.

Minąwszy oba te koła, wszedł Jezus w przestrzeń mglistą, w której znajdowali się pierwsi rodzice, Adam i Ewa. Przemówił do nich łaskawie, a oni, poznawszy Go, z zachwyceniem niewypowiedzianym oddali Mu cześć. Wziąwszy ich z Sobą, skierował się Jezus na lewo ku otchłani żyjących przed Abrahamem. Te nie były zupełnie wolne od mąk czyśćcowych, a przynajmniej nie wszystkie; widać było między niemi złe duchy, a czarci ci dręczyli i uciskali niektóre dusze w różny sposób. Aniołowie zapukali u wejścia i kazali otworzyć; tu bowiem był wchód, wejście, brama, tu były i zawory i wrzeciądze, w które pukano, głosząc przybycie; i zdawało mi się, jak gdyby wołali: „Otwórzcie bramy, rozemknijcie podwoje!” I wszedł Jezus w tryumfie, a złe duchy cofały się trwożnie przed Nim, krzycząc: „Co masz do nas, czego tu chcesz, czy i nas teraz chcesz ukrzyżować?” itp.

Aniołowie wnet powiązali ich i popędzili przed sobą. Zamknięte dusze nie znały dotychczas Jezusa i tylko niejasne miały o Nim pojęcie, lecz gdy dał się im poznać, otoczyły Go radośnie, wychwalając i czcząc Zbawiciela Pana. Teraz skierował się Jezus do prawej, właściwej otchłani; u wejścia zetknęła się z Nim dusza dobrego łotra, idąca w towarzystwie Aniołów na łono Abrahama, podczas gdy złego łotra gnali właśnie czarci do piekła. Przemówiwszy parę słów do Dyzmy, wszedł Jezus do otchłani, gdzie na łonie Abrahama spoczywały dusze sprawiedliwych jego potomków; za Jezusem weszły gromadnie wybawione już dusze i Aniołowie, pędzący przed sobą powiązanych czartów. Przestrzeń ta prawa zdawała mi się wyżej położoną od tamtej; robiło to takie wrażenie, jak gdyby szło się pod dziedzińcem kościelnym i z podziemia wchodziło się do wnętrza kościoła. Złe duchy opierały się, nie chciały wejść do środka, ale Aniołowie przemocą wepchnęli ich. W otchłani tej zebrane były dusze wszystkich świętych Izraelitów, na lewo — Patriarchów, Mojżesza, sędziów i królów, na prawo — Proroków i wszystkich przodków Jezusa i ich krewnych aż do Joachima, Anny, Józefa, Zachariasza, Elżbiety i Jana.

Nie było tu złych duchów, nie było mąk żadnych, tylko tęsknota za spełnieniem obietnicy, danej pierwszym rodzicom, a ta właśnie spełniała się obecnie. Więc błogość niewypowiedziana i szczęśliwość przeniknęła wszystkie dusze, wszystkie otoczyły Zbawiciela, witały Go i cześć Mu oddawały, a spętani czarci musieli chcąc nie chcąc wyznać przed nimi swą nędzę i poniżenie. Jezus wysłał wiele dusz na ziemię, by wstąpiwszy w swe ciała, dały o Nim jawne świadectwo. Było to właśnie w tym samym czasie, kiedy tak wielu umarłych wyszło z grobów i pojawiło się w Jerozolimie. Spełniwszy swą powinność, składały te dusze znowu ciała w ziemię, jak woźny sądowy zdejmuje swój płaszcz urzędowy, spełniwszy rozkazy zwierzchności.

Stad wyruszył pochód tryumfalny z Jezusem na czele, w głębszą sferę, stanowiącą pewnego rodzaju miejsce oczyszczenia dla pobożnych pogan, którzy mieli przeczucie prawdy i jej pożądali. Dusze te podlegały pewnym mękom za to, że na ziemi hołdowały bałwochwalstwu. Teraz czarci musieli wyznać jawnie swe oszukańcze czyny, a dusze z rozczulającą radością oddały hołd Zbawicielowi. Tu także powiązali Aniołowie czartów i popędzili przed sobą.

Tak przechodził Jezus te obszary w tryumfie, a bardzo szybko, uwalniając pobożne dusze z wiekowej niewoli. Nieskończona mnogość obrazów przesuwała się przed mymi oczyma, ale gdzież mój skołatany, nędzny potrafi to wszystko opisać?

Wreszcie zbliżył się Jezus do jądra tej przepaści, do samego piekła, które wydawało mi się kształtem jako ogromna, nieprzejrzana okiem budowa skalna, straszna, czarna, połyskująca metalicznym blaskiem; wejścia strzegły olbrzymie, straszne bramy, opatrzone mnóstwem rygli i zamków, widokiem swym wzbudzające dreszcz i trwogę. Za zbliżeniem się Jezusa dał się słyszeć ryk potężny i okrzyk trwogi, bramy rozwarły się na oścież, i ukazała się przepaść, pełna ohydy, ciemności i okropności.

Jak mieszkania błogosławionych, świętych, przedstawiają mi się w widzeniach pod postacią niebiańskiej Jerozolimy, jako miasto olbrzymie o różnorodnych pałacach i ogrodach, zapełnionych cudownymi owocami i kwiatami różnych gatunków, stosownie do niezliczonych warunków i odmian szczęśliwości, tak i to piekło przedstawiło się mym oczom w formie odrębnego świata, stanowiącego całość, pod postacią różnorodnych budowli, obszarów i pól. Ale tu źródłem wszystkiego było przeciwieństwo szczęśliwości, wieczna męka i udręczenie. Jak tam, w siedzibie szczęśliwości, wszystko zdawało się być ugruntowane na prawidłach wiecznego pokoju, wiecznej harmonii i zadosyćuczynienia, tak tu opierało się wszystko na rozstroju i rozdźwięku wiecznego gniewu, rozdwojenia i zwątpienia.

Tam widziałam najróżnorodniejsze przybytki radości i uwielbienia, przeźrocza niewypowiedziane piękne, tu zaś niezliczone, różnorodne, ponure więzienia i jaskinie męki, przekleństwa, zwątpienia. Tam widziałam najcudowniejsze ogrody, pełne owoców Boskiego pokrzepienia, a tu najszkaradniejsze puszcze i bagniska, pełne udręczenia, męki i wszystkiego, co tylko może wzbudzić wstręt, obrzydzenie i przerażenie. Pełno tu było przybytków, ołtarzy, zamków, tronów, ogrodów, mórz i rzek przekleństwa, nienawiści, ohydy, zwątpienia, zamętu, męki i udręczenia, w przeciwieństwie do niebiańskich przybytków błogosławieństwa, miłości, jedności, radości i szczęśliwości. Tu panowała wieczna, rozdzierająca niejedność potępionych, jak tam wieczna, błoga harmonia i zgodność Świętych.

Wszystkie zarodki przewrotności i fałszu przedstawione tu były przez niezliczone zjawiska i narzędzia męki i udręczenia; nic tu nie było prawidłowego, żadna myśl nie przynosiła ukojenia, panowała tylko wszechwładnie groźna myśl Boskiej sprawiedliwości, przywodząca każdemu z potępionych na pamięć, że te męki, tu ponoszone, są owocem winy, powstałym z nasienia grzechów, popełnionych na ziemi. Wszystkie straszne męki odpowiadały co do swej istoty, sposobu i mocy grzechom popełnionym, były tym gadem, który grzesznicy wyhodowali na swym łonie, a który teraz przeciw nim się zwracał. Widziałam straszną jakąś budowlę o licznych kolumnadach, obliczoną na wzbudzanie strachu i trwogi, jak w królestwie Bożym — dla spokoju i wytchnienia. Wszystko to rozumie się, gdy się widzi, ale słowami nie jest człowiek mocen to wypowiedzieć.

Gdy Aniołowie otworzyli bramy piekielne, ujrzałam jakiś zamęt ohydy, przekleństw, łajań, wycia i jęków. Jezus przemówił coś do duszy Judasza, tu zamkniętej, a Aniołowie mocą Bożą całe tłumy złych duchów obalili na ziemię. Wszyscy czarci musieli uczcić i uznać Jezusa, to było dla nich najstraszniejszą męką. Mnóstwo czartów otoczono wkoło innymi, jeden przy drugim i spętano tych skrajnych, stojących w koło tak, że cała czereda pozostała w ten sposób na uwięzi. Wszystko to odbywało się według pewnych określonych postanowień. Lucyfera wrzucili Aniołowie skrępowanego w będącą tam środkową otchłań, że aż zakotłowało się za nim w ciemnościach. Słyszałam, jeśli się nie mylę, że Lucyfer miał być znowu wypuszczony na pewien czas, coś na 50 czy 60 lat przed rokiem 2000 po Chrystusie. Innych dat nie pamiętam. Niektórzy czarci mieli być uwolnieni pierwej, na karę i kuszenie ludzi. Termin ten uwolnienia przypadał dla niektórych właśnie na nasze czasy, dla innych nieco później.

Nie jest mi możliwym opowiedzieć to wszystko, co widziałam. Za wiele tych szczegółów, tak, że nie potrafię ich złożyć w jedną całość, a przy tym jestem bardzo chora; gdy zacznę opowiadać, nasuwa mi się znów wszystko przed oczy, a widok to tak straszny i tak mnie przejmuje, że bliską jestem skonania.

Niezliczone gromady dusz, uwolnionych z otchłani i miejsc oczyszczenia, poprowadził Jezus w tryumfalnym pochodzie w górę do radosnego przybytku, umieszczonego pod niebiańską Jerozolimą. Jest to to samo miejsce, gdzie niedawno widziałam duszę zmarłego mego przyjaciela. Dyzmas doczekał się obietnicy, danej mu przez Zbawiciela; oto nie upłynął dzień, a już znajdował się z Nim w Raju. Przybyłe dusze czekała radość i pokrzepienie; zastawiono dla nich podobne stoły niebiańskie, do jakich i ja zasiadałam, gdy Bóg dobrotliwy chciał mnie pocieszyć i pokrzepić w bolesnych widzeniach.

Jak długo to wszystko trwało, com widziała i słyszała, nie potrafię określić, tak jak i nie potrafię dokładnie wszystkiego opowiedzieć, bo najpierw sama wiele rzeczy nie zrozumiałam, a po wtóre nie chcę, by inni coś źle zrozumieli. Dlatego też przestrzegam wielkiej ostrożności w opowiadaniu. Widziałam przez ten czas Zbawiciela na różnych miejscach kuli ziemskiej, nawet w morzu. Jezus chciał niejako uświęcić i oswobodzić wszelakie stworzenie; wszędzie uciekały przed Nim złe duchy w przepaść.

Między innymi pojawił się Jezus w grobie Adama, znajdującym się pod Golgotą; tu przyszły do Niego dusze Adama i Ewy; Jezus rozmawiał z nimi, a potem wraz z niemi przechodził, jak gdyby pod ziemią, do grobów wielu Proroków, których dusze schodziły się zaraz do swych zwłok i słuchały różnych objaśnień, jakich im Jezus udzielał. Potem obchodził Zbawiciel z tą wybraną drużyną, w której znajdował się i Dawid, wiele miejsc, będących świadkami Jego życia i męki, tłumaczył im przeobrażające czynności, jakie tu się odbywały, i z niewymowną miłością brał spełnienie tych przeobrażeń na Siebie.

Między innymi zaprowadził także te dusze na miejsce chrztu Swego, gdzie tyle zdarzeń przeobrażających się odbyło, i wszystko im objaśniał. Z głębokim rozrzewnieniem podziwiałam nieskończone miłosierdzie Jezusa, który czynił niejako te dusze uczestnikami łaski Swego chrztu świętego.

Na mnie sprawiało to niesłychanie rzewne wrażenie, widząc tak duszę Jezusa, świetlistą, otoczoną rojem wyzwolonych dusz świętych, unoszącą się łagodnie ponad ziemią, przenikającą ciemne wnętrze ziemi, skały, morza i fale powietrza.

Tyle tylko utkwiło mi w pamięci, ze wspaniałego widzenia o zstąpieniu Jezusa do otchłani i wybawieniu z niej sprawiedliwych dusz praojców. Oprócz tego czasowego widzenia odczułam dziś wraz z tymi duszami wieczny obraz nieskończonego miłosierdzia Bożego. Wiem z objawienia, że Jezus co rok w tym dniu, obchodzonym uroczyście przez Kościół, zwraca Swe oko zbawcze na czyściec, by wybawić niektóre dusze. I dziś także, to jest w Wielką Sobotę, podczas powyższego objawienia, widziałam, że Jezus wybawił z czyśćca niektóre dusze, które zawiniły przez pośredni współudział w krzyżowaniu Go. Uwolnił dziś Jezus mnóstwo dusz, między tymi i niektóre mi znane, ale nie chcę ich wymieniać.

Źródło: Żywot i bolesna męka Pana Naszego Jezusa Chrystusa i Najświętszej Matki Jego Marji wg widzeń świątobliwej Anny Katarzyny Emmerich
(za: pasja.wg.emmerich.fm.interia.pl)

http://www.pch24.pl/

Komentarzy 28 to “Kilka szczegółów o zstąpieniu Jezusa do otchłani”

  1. RomanK said

    Tfu..a dlaczego tam wszyscy tacy rozneglizowani??? Sodoma Gomora….. a nie Czysciec..
    Panie Gajowy niich pan zmieni fotografie na prawdziwa!..

  2. Marucha said

    Re 1:
    😀
    Ale nie ma bab w spodniach.

  3. RomanK said

    Wielkanocny cud zamiany smutku w rado¶ć (oraz odzyskania cnoty) na via Dolorosa

    – czyli me zdrowia i szczę¶cia życzenia, z okazji rocznicy Jezusa z Nazaretu zbawczego udręczenia.

    Otrzymałem w tym roku wiele, rozesłanych poczt± elektroniczn±, życzeń Wielkanocnych.

    Z obowi±zku emerytowanego (od łac. ‘emeritus” czyli ‘zasłużonego’) filozofa, do¶ć dobrze się orientuj±cego w kulturze Antyku, wypada mi na nie odpowiedzieć zgodnie z duchem ROZUMU jego najwybitniejszych przedstawicieli: Sokratesa (znanego głównie z dialogów Platona), Arystotelesa oraz Epikura, którego idee rewitalizował Karol Marks w wieku XIX.

    W szczególno¶ci pan Krzysztof Fedon – mój były student ze Słupska, napisał:

    Życzę Wesołych ¦wi±t i aby odgrywana co roku przez Jezusa Chrystusa bolesna męka na krzyżu, wzięta za końcow± fazę letargu b±dĽ anabiozy budz±cej się do życia przyrody, w końcu przełamała u¶cisk tej przydługiej zimy.

    Takie zrozumienie historii Męki oraz Zmartwychwstania Pańskiego jest całkowicie „biologiczne”: zima – zarówno dla ro¶lin jak i dla zwierz±t – to czas trudnego dla nich przetrwania (w krańcowych wypadkach anabioz± zwanego), po którym następuje Wiosna, doskonale widoczny gołym okiem wybuch sił życiowych Przyrody. I st±d wła¶nie starożytni Egipcjanie czcili zapewne na wiosnę ¶więto Zmartwychwstania Ozyrysa, za czasów Jezusa z Nazaretu Serapisem, bogiem Jedynym rz±dz±cych w Egipcie Ptolemeuszy zwanego.

    Tak też i ja przez wiele dekad odbierałem w sposób ‘biologiczny’ to Wielkanocne Misterium Zmartwychwstania celebrowane przez Ko¶ciół: po „zimowym” okresie, kiedy niszczone przez otoczenie pogl±dy – czy nawet całkiem materialne byty jak na przykład narody – trafi± na sprzyjaj±ce ku temu warunki, następuje ich rewitalizacja i rozkwit: by wskazać tutaj chociażby na filozofię Arystotelesa, przez ponad tysi±c lat zwalczan± przez Ojców Ko¶cioła. Została ona „schrystianizowana” w końcu przez ¶w. Tomasza w wieku XIII – by przez następnych lat kilkaset stać się oficjaln± doktryn± Ko¶cioła, skutecznie hamuj±c± rozwój fizyki (ale nie biologii).

    Jednak przy bliższym, profesjonalnym zapoznaniu się z teologi± przez Ko¶ciół nam wykładan±, okazało się że mit o Jezusa „zmartwychwstania w ciele”, w Wielk± Niedzielę Paschy, ma nie tylko ‘przeciw-biologiczny’, ale i ewidentnie kryminogenny charakter. Na taki wredny charakter ¦wi±t Wielkanocy wskazuje choćby otrzymany przeze mnie, przed kilku laty, maszynopis tekstu zatytułowanego „I Bóg rozpoczyna dialog” przysłany mi przez emerytowanego (od łac. ‘emeritus” czyli ‘zasłużonego’) księdza proboszcza Jana Kurdybelskiego z Wrocławia.

    Otóż przyjaciel księdza Jana, Mieczysław S. Kazimierzak z Wrocławia, napisał mi z okazji Wielkanocy AD 2013:

    Zdrowych i pogodnych dni ¶wi±tecznych, bo Chrystus prawdziwie zmartwychwstał. „Jeden był tylko prawdziwy przełom w historii ¶wiata, który przedzielił j± na dwie epoki: było nim objawienie się Boga w osobie Chrystusa” – ks.kanonik Jan Jakub Kurdybelski, jeden z kapelanów cywilizacji łacińskiej.

    Otóż mój dobry znajomy, ksi±dz Kurdybelski od lat próbuje – z mizernym skutkiem w¶ród hierarchii ko¶cielnej – propagować tezę ubiegłowiecznego historyka Antyku, Tadeusza Zielińskiego, że Jezus z Nazaretu był przedstawicielem kultury helleńskiej w zdominowanym przez Rzymian Izraelu. (Ksi±żka „Hellenizm a judaizm” z 1927 roku została wznowiona niedawno w Polsce.) Je¶li jednak chodzi o podstawowe dla chrze¶cijaństwa Misterium Paschalne Zbawienia, metod± Jezusa z Nazaretu Umęczenia, Kurdybelski nie odbiega w swej interpretacji tego Cudownego Zdarzenia od kanonu jaki recytuj± wszyscy księża. Cytuję z „I Bóg rozpoczyna dialog”:

    Jak pisze ¶w. Paweł w Li¶cie do Rzymian: „Gdzie jednak wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska, aby jak grzech zaznaczył swoje królowanie ¶mierci±, tak łaska przejawiła swe królowanie przez sprawiedliwo¶ć wiod±c± do życia wiecznego, przez Jezusa Chrystusa” (5, 29-21). Tę tajemnicz± współzależno¶ć łaski i grzechu w ekonomii zbawienia, dostrzegł ¶w. Augustyn i ukazał ja w orędziu wielkanocnym, które po dzień dzisiejszy stanowi najcenniejsz± perłę misterium paschalnego (tutaj tekst łaciński tego orędzia).

    Żaden doktor Ko¶cioła, żaden teolog, żaden z wielkich mistyków dopuszczonych do ogl±dania tajemnic Bożych w nadzwyczajnym ¶wietle, jakim¶ dodatkowym zmysłem duszy, jakimi bóg obdarowuje największych ¶więtych, nie odważył się wypowiedzieć takich słów, jakie Augustyn napisał w swym sławnym hymnie-orędziu:

    O zaiste konieczny był grzech Adama,

    Który został zgładzony ¶mierci± Chrystusa!

    O szczę¶liwa wina, skoro j± zgładził taki wielki Odkupiciel!

    U¶więcaj±ca siła tej (Wielkiej) nocy

    Oddala zbrodnie, z przewin obmywa,

    Przywraca niewinno¶ć upadłym, a rado¶ć smutnym,

    O zaiste błogosławiona noc,

    W której ł±czy się niebo z ziemi±,

    sprawy boskie ze sprawami ludzkimi.

    Grzech pojawił się w zaraniu dziejów. Tę prawdę (?) oddziedziczon± po Starym Testamencie, przej±ł ¶w. Paweł i uczynił j± głównym tematem swej misji. (…)

    Tyle ksi±dz Jan Kurdybelski o biblijnej genezie ¦wieta Wielkiej Nocy. To misterium „Oddalaj±ce zbrodnie i przywracaj±ce cnotę upadłym” faryzeusz Szaweł, szerzej znany jako ¶w. Paweł, po prostu skopiował z satanistycznych obrzędów ¦wi±tyni na Wzgórzu Syjon. Nocnych, paschalnych obrzędów, polegaj±cych na zrzucaniu zbrodni popełnionych przez klientów tej JASKINI ZBÓJCÓW na niewinne „baranki boże”, a nawet i na ludzi ofiarnych (Kpł. 27, 29). Te niewinne istoty na Wzgórzu ¦wi±tynnym wykrwawiano, mordowano i spalano ku uciesze hebrajskiego „Pana ¦wiata”.

    http://www.goisrael.pl/tourism_pol/Tourist%20Information/Christian%20Themes/Details/Strony/Via%20Dolorosa%20%20%20chr.aspx .

    Tymczasem wredni muzułmanie twierdz±, że obchodzone przez chrze¶cijan z nabożeństwem Misterium Pasyjne i historia Zmartwychwstania to wszystko żydowski pic, lipa i fotomontaż.

    I mnie, jako zasłużonemu (emeritus) filozofowi Przyrody, z tym pogl±dem wypada się nie tylko zgodzić, ale i go propagować. Szczególnie w¶ród katolickiego „polactfa” trzymanego w jarzmie filo-kryminalnej bezmy¶lno¶ci przez jego żydowski kler uwielbiony. (Ten kler 30 marca 1689 roku na Rynku w Warszawie kazał ¶ci±ć i spalic zwłoki byłego jezuity, filozofa i walecznego rycerza Kazimierza Łyszczyńskiego, za to iż odważył sie on w skryto¶ci napisać, że „Religia została ustanowiona przez ludzi bez religii po to, aby ich adorowano… pobożno¶ć została wprowadzona przez bezbożnych”.)

    Z tekstu Koranu bowiem wynika, że stoj±cym z daleka apostołom tylko bowiem się zdawało, że na krzyżu powieszono Jezusa. Muzułmanie nawet mi podesłali, będ±cy przedmiotem ich wiary mit z którego wynika, że zapewne traktujacy z sympati± Jezusa Piłat tak pokombinował, że na sławnym krzyżu służby Cesarstwa powiesiły zdrajcę Judasza, za¶ trzech ówczesnych stróżów bezpieczeństwa („anioły” Michael, Gabrielel i bodajże Ibrahim) skrycie wyekspediowało Jezusa, przez wschodnie okno Ogrójca, bez żadnej niepotrzebnej męki wprost do nieba.

    Czyż nie jest to historia piękniejsza i bardziej zgodna z sensem sprawiedliwo¶ci, od tej „naszej” okrutnej i bezmy¶lnej paplaniny o krzyżowaniu człowieka, który odważył się mówić prawdę o „odwiecznej” hipokryzji żydowskich skrybów i Uczonych – która to hipokryzja według Koranu to GRZECH PIERWORODNY ludzko¶ci. Jak pamiętam, przed kilku laty moim studentom filozofii na Akademii Pomorskiej ta „islamska” interpretacja ostatnich dni proroka Jezusa, syna Miriam, przypadła bardzo do gustu.

    Z Wielkanocnymi, bynajmniej „nie oddalaj±cym zbrodni i nie przywracaj±cym niewinno¶cić upadłym”, życzeniami zdrowia psychicznego,Wasz Czciciel Bezbożnego Epikura (oraz bogini m±dro¶ci Ateny)

    http://www.markglogg.eu

    (Teksty uzupełniaj±ce warto poczytać (http://kritikos.pl/?art=Czy_Christus_Rex_to_Zombie oraz http://wiernipolsce.wordpress.com/2010/12/15/czy-christus-rex-to-zombie/

    A także niedawny tekst „Semper in altum”, http://wiernipolsce.wordpress.com/2013/01/15/semper-in-altum-w-bagnie-miasta-na-wzgorzu-syjon/, a zwłaszcza ostatni doń komentarz „dyl(a)” czyli Krzysztofa Fedona.)

    Spisane w Noc żydowskiego Sabatu (soboty) Paschy, 30 marca 2013 – dokładnie w 224 lata po publicznej egzekucji, na rozkaz kleru, podsędka brzeskiego Kazimierza Łyszczyńskiego

  4. marost said

    W maju 2007 BXVI zanegowal istnienie piekiel, sprowadzil do „zwyklej hipotezy zaslugujacej na odrzucenie”.
    A wiec gdzie zstapil Pan Jezus po zmartwychwstaniu?

  5. RomanK said

    Badzmy ostrozni z zyczeniami jakie rozsylamy w dobrej wierze…nie kazdemu Wielkanioc kojarzy sie z Dobra Nowina…a czasami wrecz przeciwnie…

  6. RomanK said

    czy Benedykt XVI zanegowal istnienie Piekiel???? popatrzmy prosze na to same zagadnienie tak , jak Kosciol od zarania pojmowal przejscie z zywota do zywota nadprzyrodzonego, a zachowala to Cerkiew:
    :http://www.monasterujkowice.pl/articles.php?a=2

  7. marost said

    AD 3
    Nie dodalem… a warto: JPII twierdzil ze pieklo nie jest miejscem fizycznym…jest „stanem duszy” (czy tak jakos???). Zatem pieklo nie istnieje, „poczekalni” czyli limbow tez raczej nie bylo i nie ma. Slowem nic tylko kanonizowac Lutra.

  8. RomanK said

    Panie Marost, bedzie pan laskaw wytlumaczyc ciemnym,…. po co duchowi- duszom… miejsce fizyczne????

  9. marost said

    AD5
    czy Benedykt XVI zanegowal istnienie Piekiel????
    Tak, na sieci nie trudno o tym znalezc – przynajmniej na francusko jezycznych stronach. Zreszta pamietam, bylo o tym glosno… w koncu to tylko 6 lat temu.
    Jesli chodzi o czysciec… dla mnie istnienie czyscca jest tak ewidentne i zarazem logiczne w zwiazku z istnieniem nieba i piekla, ze gdybym zanegowal jego istnienie, musialbyl zanegowac dwoch pozostalych + limby, a zatem przestas wierzyc w istnienie transcendencji… i przyznac ze (np) 2X2= 5.

  10. jarek said

    ad 1.
    Nagość to może być symbol tego, że dla Pana Jezusa w człowieku nie ma nic zakrytego. Na tamtym świecie wiadomo, kto był kim. Dobrym czy złym. Ale mogę się mylić.

    ad 2.
    I w tych obcisłych takich też nie ma, na szczęście. Takie odzienie jest najgorsze.

  11. marost said

    AD7
    po co duchowi- duszom… miejsce fizyczne????
    Nie jestem teologiem – odsylam do sw Tomasza.

  12. RomanK said

    Sw Tomasz w zalaczniku drugim na temat Czysca w Summa Theologica wyraznie stwierdza: cyt:

    Nothing is clearly stated in Scripture about the situation of Purgatory, nor is it possible to offer convincing arguments on this question.

    Nie ma niczego jasno i wyraznie napisanego w Pismie na temat sytuacji dotyczacej Czysca, jak i nie ma mozliwosci oferowania przekonywujacych argumentow dotyczacych tego zagadnienia…..

    koniec cytatu.

  13. marost said

    AD11
    Mam jego „Dziela wybrane” nie jestem pewny, bo dawno nie mialem tej ksiazki w rece, ale zdaje sie ze w niej cos bylo à ce propos . Skoro Pan uwaza ze duszom zadne z tych miejsc nie jest potrzebne, to juz Pana problem. Hulaj dusza piekla nie ma… jak to mowia….Nie jest Pan sam – sa wojtylianie i inne sekty, protestanci… ktorzy uwazaja podobnie.
    Zreszta teraz BR (Biskup Rzymu – tak woli siebie nazywac Franciszek) na pewno cos doda – tak dla prostoty.
    Bo i po co niebianskie luksusy? – „Kosciol musi za swiatem nadazac” a swiat jest postepowy…. – podobno w piekle wymieniaja mikrofalowki na jakies inne bo te sa energochlonne…, a przeciez jeszcze nie tak dawno…?. Slowem – Kosciol musi sie spieszyc…. – albo??? -zrobia tak jak Pan sugeruje – zlikwiduja pieklo i koniec. To na pewno da sie jakos ludziom wytlumaczyc….tak jak likwidacje „przejsciowek” typu czysciec itp.

  14. RomanK said

    Panie Marost,,nigdzie nie twierdzilem, ze dusze potrzebuja miejsca zeby tanczyc..to pana wlasne slowa.
    Ja tylko poprosilem o wjasnienie z pana strony po co duchom miejsce fizyczne>>> widze ze pan nie za bardzo rozumie o co chodzi.Na jakiej zatem podstawie wnioskuje pan, ze ja uwazam….sugeruje ….:-)))emmpstrembzdremmm…
    Tak to bywa-jak sie ma madre ksiazki ,ale nie wie , badz nie jest pewny co w nich jest. W takiej sytuacji niech pan nie odsyla do autorow,,bo to naduzycie. Bo- jak sie okazuje cytowany Sw Tomaszs doskonale wiedzial co pisal….,. w odroznienu od pana.
    Ma pan -panie Marost -paskudny zwyczaj posadzania innych o poglady- ktorych nigdy nie mieli -wlaczajac w to papiezy:-))) sugerujac rzeczy wrecz idiotyczne, jak to- ze podobno w piekle wymieniaja mikrofalowki…
    To co pan uprawia, nazywa sie podloscia! Tym bardziej, ze uprawia pan to opluskwianie papiezy…pod pozorem poboznosci:-))
    Zalosne….panie Marost,.,.,.i politowania godne.
    Zaloze sie, ze byl pan i u spowiedzi i u Komunii Sw….

  15. marost said

    AD14

    Dzieki za bluzg. Mocny popis… Wal Pan.. ?

  16. akej said

    @ Marucha (2)
    Nie mam wyjscia. Musze przyznac p.RopmanowiK racje! Tym niemniej zblaznil sie on potem w dyskusji z p. Marostem na temat Czysca. Panie Romanie! – Nie bluzgaj pan.

  17. Griszka said

    Ja ma w pamięci jeszcze taką książkę Benedykta XVI, która traktowała o zagadnieniach ostatecznych i tam nawet cytował konkretne kanony dogmatyczne na temat piekła. Przeciwstawiał je herezji apokatastazy.
    Przyznam, że ciężko mi uwierzyć, aby Benedykt XVI negował istnienie piekła,.. Może ktoś podrzucić linka z informacją o tej kontrowersyjnej wypowiedzi, bo nie mogę niczego znaleźć na ten temat.

  18. marost said

    AD17
    Przyznam, że ciężko mi uwierzyć, aby Benedykt XVI negował istnienie piekła,..
    Mnie tez o tym nie wiadomo.
    Natomiast o „miejscu fizycznym” piekla mowil JPII.

    BXVI natomiast wypowiadal sie o limbach. Sa informacje o tym na sieci niestety po francusku.
    Przyznal racje miedzynarodowej komisji teologicznej, ktora sugerowala porzucenie hipotesy istnienia piekiel.
    np tytaj.
    http://eucharistiemisericor.free.fr/index.php?page=2204072_limbes

    „La Commission théologique du Vatican a estimé, avec l’aval de Benoît XVI, que le concept des limbes, dans lesquels séjourneraient les enfants morts sans avoir reçu le baptême, est dénué de fondements. Avant d’être élu pape, le Cardinal Ratzinger avait déjà fait savoir, dès 1984, qu’il était pour l’abandon de l’hypothèse de l’existence des limbes.”

  19. Griszka said

    @18
    Ale ta notka traktuje tylko o limbusie a nie piekle jako takim. Chyba, że się mylę.. ???

  20. marost said

    AD19
    Ale ta notka traktuje tylko o limbusie a nie piekle jako takim. Chyba, że się mylę.. ???
    Nie myli sie Pan, tylko niewiedziec dlaczego???? (swiateczny dzien w rodzinnym gronie….?) nie czyta Pan uwaznie tego co napisalem….: o piekle wypowiadal sie JPII

  21. RomanK said

    Panowie,,pokazcie mi moje bluzgi????? panie Marost… i panie Akej i gdzie niby panie Akej zblaznilem sie w dyskusjki na temat Czysca…?? Wskazcie mi prosze jednego bluzga….o nic mi innego nie chodzi.
    Dlaczego zawsze tylko bluzniace blazny oskarzaja innych o…. bluzganie i blaznienie sie….?:-)))) do tego wylacznie po…. francusku:-))))

    Panie Griszka….
    ten fragment po francusku przetlumaczony na polski brzmi” Komisja teologiczna Vatykanu za aprobata Benedycta XVI rozwaza koncepcje limbusa- gdzie pozostaja dzieci zmarle bez chrztu- jako pozbawiona podstaw. Zanim Kardynal Ratzinger zostal wybrany papiezem nadmienil juz w eoku 1984 ze porzycil hipotezy o istbnieniu limbusa…koniec cytaty…
    Nie jest to zadne ani oficjalne stanowisko, ani tez zaden dokument Kurii… ale- jak zwykle- ktos tam cos tam sugerowal:-)))) dokladnei nie wiadomo kto komu i co…ale winien Benedykt XVI…
    i pan…. bos sie pan opil na swieta i nieuwaznie czyta pana Marostowe wypowiedzi:-))))) jakby to zmienialo cokowlwiek:-))))

  22. RomanK said

    Jan Paweł II
    PIEKŁO JAKO OSTATECZNE ODRZUCENIE BOGA
    Audiencja generalna 28 lipca 1999

    1. Bóg jest nieskończenie dobrym i miłosiernym Ojcem. Jednakże człowiek, który ma Mu udzielić odpowiedzi w sposób wolny, może niestety dokonać wyboru ostatecznego odrzucenia Jego miłości i przebaczenia i w ten sposób pozbawić się na zawsze radosnej komunii z Nim. Właśnie na tę tragiczną sytuację wskazuje doktryna chrześcijańska, kiedy mówi o potępieniu lub piekle. Nie jest to kara Boża wymierzona «z zewnątrz», lecz konsekwencja decyzji podjętych przez człowieka w tym życiu. Samą rzeczywistość nieszczęścia, jaką ta smutna sytuacja niesie z sobą, możemy w pewnej mierze wyobrazić sobie w świetle pewnych tragicznych doświadczeń, które — jak zwykliśmy mówić — czynią z życia «piekło».

    Jednakże w sensie teologicznym piekło jest czymś innym: jest ostateczną konsekwencją samego grzechu, zwracającą się przeciw temu, kto go popełnił. Jest to sytuacja, w jakiej nieodwołalnie znajduje się człowiek, który odrzucił miłosierdzie Ojca nawet w ostatniej chwili swego życia.

    2. Aby opisać tę rzeczywistość, Pismo Święte posługuje się językiem symbolicznym, który stopniowo staje się coraz ściślejszy. W Starym Testamencie los umarłych nie był jeszcze w pełni wyjaśniony przez Objawienie. Najczęściej uważano, że zmarli przebywają w Szeolu, miejscu ciemności (por. Ez 28, 8; 31, 14; Hi 10, 21 n.; 38, 17; Ps 30 [29], 10; 88 [87], 7. 13), w otchłani, z której się nie wychodzi (por. Hi 7, 9), w miejscu, w którym nie można wielbić Boga (por. Iz 38, 18; Ps 6, 6).

    Nowy Testament ukazuje w nowym świetle sytuację umarłych, obwieszczając przede wszystkim, że Chrystus przez swe zmartwychwstanie zwyciężył śmierć i swą wyzwalającą mocą objął również królestwo zmarłych.

    Jednakże odkupienie pozostaje propozycją zbawienia, którego przyjęcie jest sprawą wolności człowieka. Dlatego też każdy będzie osądzony «według swoich czynów» (Ap 20, 13). Posługując się obrazami, Nowy Testament przedstawia miejsce przeznaczone dla czyniących nieprawość jako rozpalony piec, w którym rozlega się «płacz i zgrzytanie zębów» (Mt 13, 42; por. 25, 30. 41), lub jako piekło, gdzie płonie «ogień nieugaszony» (Mk 9, 43). O tym wszystkim czytamy w opisie zawartym w przypowieści o bogaczu i ubogim Łazarzu, która ukazuje wyraźnie, że piekło jest miejscem ostatecznej kary, nie dopuszczającym możliwości powrotu ani złagodzenia cierpień (por. Łk 16, 19-31).

    Również Apokalipsa posługuje się plastycznym obrazem «jeziora ognia», do którego zostają wrzuceni ci, co nie dali się zapisać do księgi życia, narażając się w ten sposób na «drugą śmierć» (Ap 20, 13 n.). Kto więc z uporem zamyka się na Ewangelię, decyduje się na «wieczną zagładę [z dala] od oblicza Pańskiego i od potężnego majestatu Jego» (2 Tes 1, 9).

    3. Należy poprawnie interpretować obrazy, w których Pismo Święte przedstawia nam piekło. Wskazują one na całkowitą beznadziejność i pustkę życia bez Boga. Piekło oznacza nie tyle miejsce, co raczej wskazuje na sytuację, w jakiej znajduje się człowiek, który w sposób wolny i ostateczny oddala się od Boga, źródła życia i radości. Katechizm Kościoła Katolickiego tak streszcza prawdy wiary na ten temat: «Umrzeć w grzechu śmiertelnym, nie żałując za niego i nie przyjmując miłosiernej miłości Boga, oznacza pozostać z wolnego wyboru na zawsze oddzielonym od Niego. Ten stan ostatecznego samowykluczenia z jedności z Bogiem i świętymi określa się słowem ‚piekło’» (n. 1033).

    Dlatego «potępienia» nie można przypisać inicjatywie Boga, ponieważ w swej miłosiernej miłości pragnie On jedynie zbawienia istot stworzonych przez siebie. W rzeczywistości to istota stworzona sama zamyka się na Jego miłość. «Potępienie» polega właśnie na ostatecznym oddaleniu się od Boga, które człowiek dobrowolnie wybrał i potwierdził ten wybór ostateczną pieczęcią w chwili śmierci. Wyrok Boży jedynie ratyfikuje ten stan.

    4. Wiara chrześcijańska poucza nas, że pośród wolnych stworzeń, mających możliwość wyboru między «tak» i «nie», znalazły się już takie, które powiedziały «nie». Były to stworzenia duchowe, zbuntowane przeciw miłości Bożej i nazywane diabłami (por. Sobór Laterański IV: DS 800-801). Dla nas, istot ludzkich, ich historia brzmi jak ostrzeżenie: jest stałym wezwaniem do uniknięcia tragedii, do jakiej prowadzi grzech, i do kształtowania naszego życia według wzoru Jezusa, który przeszedł przez życie mówiąc Bogu «tak».

    Potępienie pozostaje realną możliwością, jednakże bez specjalnego objawienia Bożego nie jest nam dane poznać, kogo z ludzi rzeczywiście to dotknęło. Myśl o piekle (a tym bardziej niewłaściwie interpretowane obrazy biblijne) nie powinna budzić irracjonalnego lęku, lecz stanowić konieczną i zbawienną przestrogę dla wolności, osadzoną w kontekście orędzia, że Jezus zmartwychwstały pokonał szatana, udzielając nam Ducha Bożego, w którym możemy wołać «Abba, Ojcze!» (Rz 8, 15; Ga 4, 6).

    Ta pełna nadziei perspektywa przeważa w przepowiadaniu chrześcijańskim. Jest trafnie wyrażona w liturgicznej Tradycji Kościoła, o czym świadczą na przykład słowa z Kanonu Rzymskiego: «Boże, przyjmij łaskawie tę Ofiarę od nas, sług Twoich, i całego ludu Twego (…), zachowaj nas od wiecznego potępienia i dołącz do grona swoich wybranych».

    Do Polaków uczestniczących w audiencji generalnej:

    Żeby krótko streścić dzisiejszą katechezę, nawiążę do słów poety: «Ty bez nas samych nie możesz nas zbawić». Otóż jeżeli to jest prawda o wiecznym zbawieniu, to tym bardziej jest to prawda o wiecznym odrzuceniu. Bóg nikogo nie potępia, nie chce potępić. Chce, ażeby wszyscy doszli do poznania prawdy i do zbawienia. Jeżeli wbrew tej zbawczej i odwiecznej woli Boga człowiek jednak odrzuca Jego miłość, Jego zaproszenie do uczestnictwa w życiu Bożym, to w końcu on sam decyduje o swojej wieczności bez Boga, poza Bogiem. «Ty bez nas samych nie mogłeś nas zbawić i bez nas samych nie możesz nas potępić». Módlmy się bardzo o to, ażeby ta wola człowieka, który odrzuca zbawczą wolę Boga, nie ucieleśniała się w nikim i nigdzie. Módlmy się o zbawienie wszystkich ludzi, o wieczne zbawienie dla każdego człowieka. To krótkie streszczenie dzisiejszej katechezy. Bóg zapłać raz jeszcze za wasze odwiedziny.

  23. Kudlaty said

    Pan papież Wojtyła mówił i pisał czasem ładnie.I co z tego,że mówił , jak robił co innego.
    Chrystus powiedział :,,kto uwierzy i się ochrzci,będzie zbawiony,a kto nie uwierzy,będzie potępiony.
    Kto nie przyjmuje Syna,odrzuca Ojca….
    Zydzi nie przyjmują Chrystusa,nienawidzą Go i Jego Matkę,nie przyjmują chrztu, jak nakazał Chrystus,przez co idą do piekła.
    A pan Papiez twierdził,że nie muszą zmieniać wiary,bo mogą się zbawić w swojej.
    To kto ma rację,Chrystus ,czy pan Papież?

  24. JO said

    Papiez jest „PRAWDA”, Paiez sie zmienie i „PRAWDA” sie zmienia jak w Zydowskim Czerwonem od krwi Slowianskiej ZSRR – PRAWDA

  25. marost said

    Wszytko o limbusach jest tutaj:(jest chyba wersja ngielskojezyczna)
    http://journalchretien.net/9753-le-pape-benoit-xvi-autorise-l-abandon-de-l-hypothese-des-limbes

  26. marost said

    AD25
    Katechizm w wersji z pazdziernika 1992 pomija istnienie limbusow. Musial to podpisac owczesny papiez….?

    Le Catéchisme de l’Église Catholique, dans sa version publiée en octobre 1992:
    „Quant aux enfants morts sans Baptême, l’Eglise ne peut que les confier à la miséricorde de Dieu, comme elle le fait dans le rite des funérailles pour eux. En effet, la grande miséricorde de Dieu qui veut que tous les hommes soient sauvés, et la tendresse de Jésus envers les enfants, qui Lui a fait dire : « Laissez les enfants venir à moi, ne les empêchez pas » (Mc 10, 14), nous permettent d’espérer qu’il y ait un chemin de salut pour les enfants morts sans Baptême. D’autant plus pressant est aussi l’appel de l’Eglise à ne pas empêcher les petits enfants de venir au Christ par le don du saint Baptême.”

    (Catéchisme de l’Eglise Catholique, Deuxième partie : la célébration du mystère chrétien, Deuxième section : les sept sacrements de l’Eglise, Article 1 : le sacrement du Baptême, VI. La nécessité du baptême, 1261, p. 274. Mame, Paris, novembre 1992, 380 p. ISBN 2-7289-0555-X.)

  27. marost said

    AUDIENCE GÉNÉRALE

    Chers Frères et Sœurs,

    Ceux qui ont accueilli Dieu dans leur vie et qui se sont sincèrement ouverts à son amour, au moins au moment de la mort, pourront, au ciel, jouir de la pleine communion avec Lui, ce qui constitue le but de l’existence humaine.

    Dans la Bible, le ciel est présenté, de façon métaphorique, comme l’habitation de Dieu d’où il voit et juge, et d’où il descend quand on l’invoque (cf. Ps 104, 2; 144, 5). Il est aussi une image de la vie en Dieu, à laquelle les croyants peuvent accéder par la grâce. La paternité de Dieu, riche en miséricorde, est reconnue par les créatures à travers l’amour du Fils crucifié et ressuscité, qui, comme Seigneur, siège dans le ciel à la droite du Père. La participation à la complète intimité avec le Père, après le parcours de notre vie terrestre, passe donc par l’insertion dans le mystère pascal du Christ, grâce à l’Esprit Saint. Nous savons ainsi que le ciel n’est pas une abstraction, ni un lieu physique, mais qu’il est une relation vivante et personnelle avec la Sainte Trinité.

    Pendant que nous cheminons en ce monde nous sommes appelés à rechercher les réalités d’en haut (cf. Col 3, 1), pour que nous soyons avec le Christ quand, dans l’Esprit, il réconciliera tout avec le Père, „sur la terre et dans les cieux” (Col 1, 20).

    Je salue les pèlerins francophones présents à cette audience, notamment les scouts du diocèse de Bordeaux et tous les jeunes. Que Jésus vous garde dans son amour, et vous comble de sa joie et de sa paix! J’accorde à tous de grand cœur la Bénédiction apostolique.

  28. Griszka said

    @20
    Ze zmęczenia. W Święta nie mam żadnego odpoczynku.

Sorry, the comment form is closed at this time.