Gajowy nie był w tych stronach dłużej, niż chce powiedzieć, ale w końcu wrócił i niewiele rozpoznał. Wsi Bielice, w której nocował, w ogóle chyba nie było (może istniał kościół?), a jedynie widniały jakieś poniemieckie fundamenty budynków i szczątki murów. Można je zresztą w Górach Bialskich – bo to o nich mowa – znaleźć do dziś.
Wielkim rozczarowaniem było zniknięcie przepięknej, dziwnie świetlistej Puszczy Jaworowej, którą gajowy pamiętał ze swych poprzednich inspekcji. Lud głosi, iż wzięli ją i wycięli, bo to taka gospodarka, panie. W rzeczywistości las ucierpiał od szkodników i leśnicy zmuszeni byli polikwidować chore drzewa. Oczywiście, jawory pozostały tu i ówdzie… A poza tym Góry Bialskie są wciąż piękne i wciąż najdziksze w Sudetach.
Zamiast pustej gadaniny niech przemówią zdjęcia, choć oglądanie ich nijak nie może się umywać do bycia tam.
„BIELICE”
Odrapany, biały kościółek
Śnieg, lód, marzec
Szczęście w chłodnym wnętrzu
Ślubny kobierzec.
Wracam do mych Bielic
Coraz częściej
Magia tych gór i lasów
Wciąga jak narkotyk
Każdą ścieżkę tu poznałem
A jednak każdy pobyt
Jest jak szczęścia dotyk
Jak kochanek niecierpliwie
Czekam na kolejny raz
– Robert Błaszak