Piszę ten tekst pod wpływem informacji o śmierci wicepremiera Leppera. Nie po raz pierwszy, niestety, zdarza się u nas, że politycy, jak również na przykład uczeni, by wymienić Leona Petrażyckiego, kończą życie śmiercią samobójczą. Zdarzało się to w dziejach niejeden raz. Ale szczególnie wstrząsające jest zjawisko odbierania sobie życia z powodu niegodziwości otoczenia i biedy.
Walka polityczna przybiera u nas ostre formy. Powinna ograniczać ją elementarna przyzwoitość, która powstrzymuje przed stosowaniem niewybrednych metod zwalczania przeciwników politycznych. Pamiętajmy o sile oddziaływania mediów, które są zdolne wyrządzić głęboką krzywdę. Oskarżenia kogoś są podchwytywane i słyszalne. Ale cisza towarzyszy ewentualnym przeprosinom. Tak zresztą było i z A. Lepperem.
Czuję się zobowiązana, by przypomnieć, że właśnie partia Leppera była tą, która zaprotestowała przeciwko prowadzeniu przez Polskę wojny w Iraku. Byłam świadkiem w senacie RP V kadencji płomiennego przemówienia senatora Samoobrony wzywającego do protestu wobec tej decyzji rządu SLD i prezydenta. Postępowanie każdego człowieka, a zwłaszcza polityka, można poddać krytyce, często zresztą uzasadnionej. Ale nikt nie jest upoważniony do tego, by przy pomocy podejrzanych metod kompromitować osoby publiczne. Nota bene dotknęło to także Stana Tymińskiego i trzeba uświadomić to sobie niezależnie od tego czy chciało się jego zwycięstwa w wyborach prezydenckich.