Dziennik gajowego Maruchy

"Blogi internetowe zagrażają demokracji" – Barack Obama

  • The rainbow symbolizes the Covenant with God, not sodomy Tęcza to symbol Przymierza z Bogiem, a nie sodomii


    Prócz wstrętu budzi jeszcze we mnie gniew fałszywy i nikczemny stosunek Żydów do zagadnień narodowych. Naród ten, narzekający na szowinizm innych ludów, jest sam najbardziej szowinistycznym narodem świata. Żydzi, którzy skarżą się na brak tolerancji u innych, są najmniej tolerancyjni. Naród, który krzyczy o nienawiści, jaką budzi, sam potrafi najsilniej nienawidzić.
    Antoni Słonimski, poeta żydowski

    Dla Polaków [śmierć] to była po prostu kwestia biologiczna, naturalna... śmierć, jak śmierć... A dla Żydów to była tragedia, to było dramatyczne doświadczenie, to była metafizyka, to było spotkanie z Najwyższym
    Prof. Barbara Engelking-Boni, kierownik Centrum Badań nad Zagładą Żydów, TVN 24 "Kropka nad i " 09.02.2011

    Państwo Polskie jest opanowane od wewnątrz przez groźną, obcą strukturę, która toczy go, niczym rak, niczym demon który opętał duszę człowieka. I choć na zewnatrz jest to z pozoru ten sam człowiek, po jego czynach widzimy, że kieruje nim jakaś ukryta siła.
    Z każdym dniem rośnie liczba tych, których musisz całować w dupę, aby nie być skazanym za zbrodnię nienawiści.
    Pod tą żółto-błękitną flagą maszerowali żołnierze UPA. To są kolory naszej wolności i niezależności.
    Petro Poroszenko, wpis na Twiterze z okazji Dnia Zwycięstwa, 22 sierpnia 2014
  • Kategorie

  • Archiwum artykułów

  • Kanały RSS na FeedBucket

    Artykuły
    Komentarze
    Po wejściu na żądaną stronę dobrze jest ją odświeżyć

  • Wyszukiwarka artykułów

  • Najnowsze komentarze

    Anteas o Makagigi
    revers o Wolne tematy (31 – …
    revers o Wolne tematy (31 – …
    Bezpartyjna o Wolne tematy (31 – …
    Bezpartyjna o Wolne tematy (31 – …
    Bezpartyjna o Wolne tematy (31 – …
    Bezpartyjna o Wolne tematy (31 – …
    Bezpartyjna o Wolne tematy (31 – …
    Paszeko o „Jest już za dużo pedals…
    lewawo o Wolne tematy (31 – …
    Yagiel o Wolne tematy (31 – …
    Marucha o Makagigi
    Boydar o Wolne tematy (31 – …
    Boydar o Makagigi
    Liwiusz o Niepodległość – neutralność –…
  • Najnowsze artykuły

  • Najpopularniejsze wpisy

  • Wprowadź swój adres email

    Dołącz do 709 subskrybenta

Archive for Listopad 2010

Złowieszczy backcasting: likwidacja Polski

Posted by Marucha w dniu 2010-11-30 (Wtorek)

Backcasting, jedna z najnowocześniejszych metod przewidywania przyszłych wydarzeń, ma nieoczekiwane zastosowanie. Wspomniana metoda polega na identyfikacji scenariusza realizacji jakiejś wizji przyszłości.

Nic więc dziwnego, że w ogólnym chaosie intelektualnym i dotkliwym poczuciu niepewności jutra, znany profesor, ekonomista (Włodzimierz Bojarski) sformułował pytanie: czy można wykorzystać tę metodę do wyjaśnienia zachodzących w naszym kraju procesów społecznych, gospodarczych i politycznych?

Wizja przyszłości Polski

Spośród wielu wizji przyszłości Polski, które są tworzone i propagowane, tylko jedna umożliwia odcyfrowanie scenariusza realizacji, co oznacza, że prawdopodobieństwo spełnienia się tej wizji jest dostatecznie wysokie, aby jej nie lekceważyć. Niestety, jest to wizja szokująca: wizja likwidacji Polski, a dalej – potężnej redukcji (lub wynarodowienia) populacji Polaków. Przez pewien czas obawy i ostrzeżenia (najczęściej intuicyjne) przed istnieniem takiego scenariusza likwidacyjnego były skutecznie niwelowane przez tzw. kretynizm antyspiskowy, czyli przekonanie (rzeczywiste, a może udawane), że rozwój gospodarczy i polityczny przebiega żywiołowo lub spontanicznie, zaś przywiązywanie choćby najmniejszej wagi do wielkich, długofalowych projektów ekonomicznych, politycznych czy militarnych jest przejawem skłonności paranoicznych. Zaciekłość, z jaką tępiono „teorie spiskowe” dawała dużo do myślenia. Czas jednak płynie nieubłaganie. Puzzle pozornie przypadkowych zdarzeń stopniowo układają się w logiczną całość.

Identyfikacja podstawowych elementów scenariusza likwidacji kraju oraz eksterminacji ludności raczej nie powinna nastręczać trudności. Chodzi bowiem o podważanie podstaw egzystencjalnych społeczeństwa i nieodzownych dla egzystencji przyszłych pokoleń warunków materialnych oraz o wyeliminowanie czynników umożliwiających skuteczny opór polityczny i zbrojny. Dalej wszystko idzie już jak po maśle.

Pewnym problemem są nasze subiektywne wyobrażenia, które podobne wizje przyszłości klasyfikują jako niemożliwe do spełnienia lub nawet absurdalne. Toteż warto gruntowniej przypatrzeć się zjawiskom zachodzącym we współczesnym świecie. Szczególnie warto przypatrzeć się Grecji, która na naszych oczach ulega likwidacji i wynarodowieniu, a także ujawnia mechanizmy i interesy geopolityczne likwidacji. Pouczające może być również przyjrzenie się zaskakującym kombinacjom sojuszy likwidatorów (Goldman Sachs, MFW, Niemcy) i znikomej wrażliwości państw europejskich. To jakby szczególne memento mori.

Jakie więc podstawowe elementy Polski układają się dzisiaj w jedna logiczną sekwencję likwidacji Polski?

Wywłaszczenie

Pozbawienie któregokolwiek narodu własności jest najistotniejszym elementem scenariusza umożliwiającego przejęcie kontroli. Toteż nieprzypadkowo przejęcia kapitałowe określa się w literaturze ekonomicznej terminem „rynek kontroli”, gdyż własność jest synonimem kontroli działalności ekonomicznej. Niezależnie od takich czy innych poglądów dotyczących procesu tzw. prywatyzacji oraz innych działań rządów w ponad dwudziestoletnim okresie funkcjonowania III Rzeczypospolitej jeden fakt jest bezsporny. Polacy zostali wyrugowani ze swojej własności w sferze finansów, przemysłu, handlu i w większości pozostałych sektorów gospodarki. Tutaj nie ma miejsca na dyskusję. Pozostałości polskich aktywów majątkowych nie pozwalają na żadną słowną woltyżerkę: stanowią obszary nieatrakcyjne ekonomicznie lub niemożliwe do przejęcia.

To oczywiście mogło zostać uchwycone dopiero po dłuższym czasie, kiedy wywłaszczenie osiągnęło stan krytyczny. Ten stan krytyczny został właśnie dzisiaj osiągnięty.

Ekonomiczne konsekwencje wywłaszczenia są nadal bardzo słabo eksponowane. Po części dlatego, że wiele środowisk społecznych kręci się wyłącznie wokół problemów duchowych i „nie zniża się” do poważnego zainteresowania materialną sferą życia. Tego wątku nie będę szerzej rozwijał, lecz nie jest on bynajmniej drugorzędny. Po części dlatego, że w Polsce od ponad dwudziestu lat krzewi się w społeczeństwie analfabetyzm ekonomiczny, a ściślej – jest on krzewiony przez system edukacji, środki masowego przekazu i czynniki polityczne (budujące analfabetyzm na osobistym przykładzie). W pewnym sensie jest to warunek powodzenia kampanii wywłaszczeniowych, gdyż małe zainteresowanie i brak kompetencji eliminują możliwość kontroli i nacisku opinii publicznej.

Tak więc warto wspomnianym konsekwencjom poświęcić więcej uwagi. Po pierwsze, wywłaszczenie wywołuje silny spadek dochodów kapitałowych zarówno ludności, jak też budżetu państwa, bez których żadne państwo na dłuższą metę nie może się obejść. Przez pewien czas ludność i budżet mogą ratować się zapożyczaniem, tworząc w ten sposób iluzję dobrobytu. Jednak w 100 procentach jest pewne, że taki stan musi skończyć się upadkiem gospodarczym. Po drugie, narasta uzależnienie ekonomiczne od krajów trzecich i (nie miejmy złudzeń) zwłaszcza od kreatorów wizji likwidacji Polski. Uzależnienie ekonomiczne jest praktycznie biorąc jedyną drogą do narzucenia niekorzystnych dla kraju relacji gospodarczych, a także wysoce szkodliwych ekonomicznie i polityczne decyzji czy regulacji prawnych. W takich przypadkach wzmacnia się lekceważenie interesu publicznego i rozwijają się działania sprzeczne z tym interesem, co jest zgodne z długofalowym scenariuszem likwidacyjnym.

Słabość gospodarki obraca się na niekorzyść państwa. Dzisiaj opinia, iż słabość gospodarki wynika ze źle lub naiwnie przeprowadzonej prywatyzacji jest przyjmowana powszechnie. Tkwi w niej jednak pewne nieporozumienie, gdyż w istocie rzeczy kompetencje prywatyzacyjne były dość znaczne (lecz nie ze strony polskich „specjalistów od prywatyzacji”, lecz doradców zagranicznych), tyle że służyły interesom zewnętrznym. Ponieważ proces tzw. prywatyzacji przebiegał w długim, ponad dwudziestoletnim horyzoncie czasowym, z upływem lat musiał ujawnić się jego prawdziwy charakter. To proces kreowania rosnących zagrożeń dla integralności terytorialnej państwa. Tutaj na szczególne podkreślenie zasługuje casus przemysłu stoczniowego. Likwidacja tego przemysłu była niejako obnażeniem istoty przekształceń własnościowych: wywłaszczenia Polaków. To nie tylko kwestia kapitału i pracy. To przejaw niewyobrażalnego cynizmu i bezczelności rządu, torującego drogę do wyrugowania „polskiego żywiołu” z ziem zachodnich. Wcześniej jednak słyszeliśmy preludium: sprzedaż STOENU niemieckiej firmie państwowej (co nie było prywatyzacją), która oddała w ręce niemieckie kompletny i stale aktualizowany system informacji adresowych o mieszkańcach Warszawy i centralnych instytucji państwowych. To wymowny przykład ignorowania podstawowych zasad bezpieczeństwa narodowego.

Utrata zdolności obronnych

Utrata możliwości oporu zbrojnego jest warunkiem likwidacji państwa. „Bezbronna twierdza zachęca do agresji, zwłaszcza kiedy ukryto w niej bogaty łup. Agresorzy zrobią wszystko, by zracjonalizować wrogość, zresztą zawsze to robią” (Joseph Schumpeter). Obecnie mamy pod tym względem w Polsce jednoznaczną sytuację: likwidacja przemysłu obronnego oraz kuriozalna redukcja sił zbrojnych RP, to fakty niepodważalne. Przyznaje to nawet obecne kierownictwo MON, które walnie przyczyniło się do ostatecznej utraty zdolności obronnych państwa.

Do podstaw ekonomiki obrony należy stwierdzenie, że współcześnie możliwości obrony narodowej są w prostej linii konsekwencją potencjału ekonomicznego kraju, w tym zwłaszcza przemysłu zbrojeniowego i ośrodków rozwoju zaawansowanych technologii. Jednakże przemysł i ośrodki badawcze były dławione i wyprzedawane, zaś wydatki związane z obroną kierowano na zakup uzbrojenia za granicą, w znacznej części – kosztownego w eksploatacji demobilu. W rezultacie Polska stała się w 2008 roku piątym (po Izraelu, Arabii Saudyjskiej, Korei Południowej i Egipcie) importerem amerykańskiego uzbrojenia (na kwotę 734 mln).

W bliskiej perspektywie utrata zdolności obronnych tworzy niebezpieczną sytuacje także dla kadry wojskowej, która zawsze może być potraktowana jako potencjalne źródło organizacji oporu zbrojnego. Jest to niemal pewne, ponieważ kadra wojskowa, mimo wielu perturbacji i indywidualnych przejawów konformizmu, była ważnym ośrodkiem wychowania patriotycznego i kontynuacji tradycji niepodległościowych (co wynikało przede wszystkim z głębszego rozumienia potrzeby obrony Polski).

Eksterminacja elit

Na ogół eksterminację polskich elit kojarzy się z okresem wojny oraz powojennymi represjami sowieckimi. Wielu słusznie upatruje w podejmowanych przeciw tym elitom barbarzyńskich i nieludzkich akcji celowego, długofalowego działania, co zresztą jest dobrze udokumentowane. Nie chodziło o sporadyczne akcje, lecz o realizację szczegółowo zaprogramowanych wizji przyszłości. W przypadku Niemiec decydowały motywy eksterminacji ludności polskiej, zaś w przypadku Związku Sowieckiego o wyeliminowanie faktycznego i potencjalnego oporu. Nie chodziło też wyłącznie o fizyczną eksterminację ludności, lecz również o represje wobec nieposłusznych, o usunięcie wielu wartościowych ludzi z życia publicznego i degradację społeczną środowisk ważnych dla życia publicznego.

Aby czytać dalej pobierz plik PDF z pełną wersją artykułu.

Prof. dr hab. Artur Śliwiński, Europejski Monitor Ekonomiczny

Gajowy uważa, iż nie trzeba sięgać do najnowocześniejszych metod przewidywania przyszłości, aby jasno zobaczyć, dokąd zmierza Polska pod rządami sukinsynów i szumowin spod ciemnej gwiazdy, jakich świadomy i patriotyczny Polski Naród wybrał sobie na przywódców. Zapewne zmusili go do tego Iwan Groźny, Stalin oraz Putin z Miedwiediewem.

Posted in Gospodarka, Polityka, Różne | 48 Komentarzy »

Fałszerstwo wyborcze – którego nie było

Posted by Marucha w dniu 2010-11-30 (Wtorek)

Jako polemikę z wypowiedzią posła Janusza Wojciechowskiego na temat możliwości fałszowania głosów wyborców, zamieszczamy artykuł p. Józefa Bizonia. – admin.

Opis: Nie można w obecnej sytuacji politycznej w Polsce [chyba, że o to chodzi – czego nie zakładam] wyskakiwać z tezą [czy hipotezą] bez solidnego pokrycia w okolicznościach sprawy, a co więcej sprzeczną z faktami wynikającymi z konfrontacji wyników wyborów samorządowych z 2006 r. i obecnych wyborów z roku 2010 do sejmików województw.

Józef Bizoń

Fałszerstwo wyborcze – którego nie było. Tezy i hipotezy ad absurdum.

Każda partia jest dobra pod warunkiem, że to nasza partia lub partie naszych kumpli wywodząca się z kanciastego stołu. Demokracja jest tak długo najlepsza pod słońcem dopóki wybierana jest nasza partia lub partie – patrz wyżej.

W przeciwnym razie ludzi należy nauczyć głosować – szczególnie tych ze wsi, bo to nieudacznicy i stawiają krzyżyki tam, gdzie nie trzeba albo też za dużo ich stawiają, a jeszcze gorzej, bo zabierają oni sobie te karty na pamiątkę tej naszej demokracji – a to przecież najcięższy grzech pod słońcem – no i przeciw demokracji – bo z naszymi nazwiskami nie wiadomo co zrobią – znaczy się z tą kartą do głosowania z tymi naszymi nazwiskami mogą np. ją tam gdzieś przecież powiesić na nieodpowiedniej ścianie.

No może nie jest aż tak źle z tymi ludźmi ze wsi, bo może to wójt ze sprzątaczką [o proboszczu przecież nie wolno wspominać], albo może i jego ludzie dostawiają krzyżyki na tych już raz dobrze zakrzyżykowanych kartach – przecież to dziecinnie proste; długopis w garść i szast krzyżyk – i po sprawie.
Może też wyrzucają [znaczy się ich ludzie w komisjach wyborczych] karty dobrze zakrzyżykowane i wsypują puste – i stąd tyle nieważnych głosów.
A może jeszcze do tego wszystkiego złego na tych pustych kartach ludzie wójta i jego spóła [boć to ludzie uczone] wstawili prawidłowo krzyżyk i do żłobu dostało się więcej naszych konkurentów niż naszych, a tak nie miało być i być nie może.

Jedno jest pewne – tak, czy siak – będzie teraz z tego wielka zadyma, co już się zaczęło – bo Nasz Dziennik [Wydanie: Sobota-Niedziela, 27-28 listopada, Nr 277 (3903)] o tym mniej więcej w takim stylu napisał – w wywiadzie z euro-deputowanym Januszem Wojciechowskim – że takie bezeceństwa [chodzi o karty i krzyżyki – a nie o poczyniony wyżej wstępniak] mogły mieć miejsce przy wyborach samorządowych roku Pańskiego 2010.

Zadymiarze tylko na to czekali i zaraz pognali po necie z sensacją podpierając się wypowiedziami Pana posła do PE i dokładając do tego od siebie niestworzone rzeczy – np. jak to robi osoba podpisująca się gen. Jan Grudniewski [znaczy się generał, ale nie stopnia wojskowego – o tak sobie sami od siebie generały]. Jeszcze inni korzystając z rozkręcającej się zadymy grzmią już po necie: jak np. podpisujący się jako Marek Chrapan: „ SZYKOWAĆ SIĘ !!!”, a wcześnie coś też on plótł po necie o „kałachach”.

Myślę, że Pan poseł nie przemyślał do końca skutków tych swych publicznych dywagacji na temat minionych wyborów samorządowych – w oparciu o ilość nieważnych głosów – bo skutki tego mogą okazać się fatalne [oczywiście jak zawsze dla Narodu Polskiego, a nigdy nie dla rządzących].

Najgorsze na dzień dzisiejszy jest to, że Pan poseł Janusz Wojciechowski bardzo lekce sobie dywaguje w absolutnym oderwaniu od elementarnych zasad logiki – nawet w zakresie uprawdopodobnienia swych dywagacji, nie mówiąc już o jakimkolwiek uzasadnionym podejrzeniu dokonania fałszerstwa wyborczego w związku z 12% głosów nieważnych oddanych w głosowaniach do sejmików województw.

Nie można w obecnej sytuacji politycznej w Polsce [chyba, że o to chodzi – czego nie zakładam] wyskakiwać z tezą [czy hipotezą] bez solidnego pokrycia w okolicznościach sprawy, a co więcej sprzeczną z faktami wynikającymi z konfrontacji wyników wyborów samorządowych z 2006 r. i obecnych wyborów z roku 2010 do sejmików województw.

Pana poseł Janusza Wojciechowski [na tle ilości głosów nieważnych do sejmików w wysokości 12%] publicznie rzekł: „Stawiam hipotezę, że wybory samorządowe mogły zostać sfałszowane. Wskazuje na to zdumiewająca liczba prawie 2 milionów głosów nieważnych. Niewykluczone, że ktoś je unieważniał już po głosowaniu.”

Rzecz w tym, że ta teza [hipoteza] jest z gruntu fałszywa – o tym mowa jest niżej – a co gorsza niezmiernie szkodliwą – mogącą doprowadzić do nieprzewidywalnych zachowań ludzi i niemożliwych do opanowania zwykłymi środkami.

Zaś udział „Naszego Dziennika” w nagłośnieniu tej absurdalnej tezy w wydaniu sobotnio-niedzielnym [największa poczytność w tym okresie czasu] pozwala – również i w oparciu o jego dotychczasowy kurs – na publiczne postawienie pytania: „nasz” to znaczy konkretnie czyj jest ten „Nasz Dziennik”? I w pytaniu tym pomijam ludzi zwiedzionych – co powinno być oczywiste.

Wykonanie zestawienia wyników wyborów samorządowych roku 2006 i roku 2010 [w szczególność w odniesieniu do sejmików wojewódzkich, ale i nie tylko] w sposób oczywisty zaraz na wstępie przeczy stawianej tezie przez Pana posła J. Wojciechowskiego.
Więcej, analiza porównawcza wyników roku 2006 i roku 2010 ukazuje pewną stałą już w czasie zależność przejawiającą się właśnie w liczbie głosów nieważnych – i nie jest bynajmniej winą ludzi [szczególnie tych ze wsi] nieumiejących stawiać krzyżyki na kartach do głosowania.
Ludziska umieją, Panie pośle, stawiać te krzyżyki. Aby się o tym przekonać wystarczy prześledzić wyniki głosowań do Sejmu i Senatu RP z kolejnych poprzednich wyborów /ok. 3% nieważnych głosów/. No i nie pierwszy raz ludzie te krzyżyki stawiają na kartach, a potem władza już po wyborach kładzie krzyżyk na tych ludziach – i tak do następnych wyborów.

Nie jest to też wynikiem działania jakichś wrażych sił – chyba, że za takowe wraże siły uznamy właśnie takie świadome zachowanie się wyborców oddających nieważne głosy.

Niżej zestawiono w tabeli wyniki wyborów samorządowych z roku 2006 i roku 2010 r. do sejmików województw – do wszystkich województw w Polsce.
Dla sprawdzenia poprawności danych pod każdą nazwą województwa – wpisaną w pierwszej kolumnie tabeli -wstawiono łącza do wyników wyborów zawartych w bazie Państwowej Komisji Wyborczej. Najistotniejsze elementy do analizy przedstawiono dodatkowo niżej wizualnie na wykresach słupkowych. Wykonano też zestawienie zbiorcze dla całej Polski odnośnie sejmików województw.

Stoi z tego jak wół, że poziom nieważnie oddawanych głosów [i kart zabieranych do domu przez wyborców] oscyluje wokół tej samej niewiele różniącej się wartości. Prawidłowość ta dotyczy wszystkich województw bez żadnego wyjątku.

Najniższy poziom nieważnych głosów ma województwo śląskie [10,02% w roku 2006; 9,99% w roku 2010].
Najwyższy poziom nieważnych głosów ma województwo wielkopolskie [16,94% w roku 2006; 15,46% w roku 2010].

Poziom głosów nieważnych [liczony z uwzględnieniem zabranymi kart do domów]w skali całej Polski wynosił: 12,91% w roku 2006; 12,23% w roku 2010. [zmniejszył się w stosunku do roku 2006 o 0,68%].
W liczbach bezwzględnych było głosów nieważnych: 1 792 424 w roku 2006; 1 772 803 w roku 2010. Nastąpiło zmniejszenie liczby głosów nieważnych w stosunku do roku 2006 o 19 621.

Frekwencja wyborcza efektywna [liczona stosunkiem głosów ważnych do liczby uprawnionych]: 39,98% w roku 2006; 41,56% w roku 2010. Wzrosła w stosunku do roku 2006 o 1,58%.

Z OBWIESZCZENIA PAŃSTWOWEJ KOMISJI WYBORCZEJ z dnia 23 listopada 2010 r. o zbiorczych wynikach wyborów do rad na obszarze kraju, przeprowadzonych w dniu 21 listopada 2010 r.
http://wybory2010.pkw.gov.pl/templates/kbw/doc/Obwieszczenie%20PKW.pdf
dowiadujemy się, że głosowanie przeprowadzono w 25 464 obwodach głosowania. Głosowania nie przeprowadzono w 1 001 okręgach wyborczych [na 23 101 okręgi wyborcze], bo albo chętnych na radnych nie było, albo kandydatów było tylu co miejsc [mandatów] na radnych.

Do 2 152 rad gmin w gminach liczących do 20 tys. mieszkańców [czyli dotyczących wsi] było głosów nieważnych w skali całej Polski 190 490, to jest 2,78% [2,99% w roku 2006].
Do 262 rad w gminach liczący więcej niż 20 000 mieszkańców – głosów nieważnych oddano 179 935, to jest 5,45% [5,60% w roku 2006].
Do 64 rad miast na prawach powiatu [- głosów nieważnych oddano 125 495, to jest 3,56% [3,32% w roku 2006].
Do Rady m. st. Warszawy – głosów nieważnych oddano 28 375, to jest 4,38% [5,42% w roku 2006]- [Do rad dzielnic m. st. Warszawy – głosów nieważnych oddano 22 007, to jest 3,40% [4,16% w roku 2006]].

Ale już do 314 rad powiatów – głosów nieważnych oddano 841 976, to jest 8,18% [8,30% w roku 2006].
Do 16 sejmików województw – głosów nieważnych oddano 1 744 609, to jest 12,06% [12,70% w roku 2006].

Dane zbiorcze z wyborów samorządowych roku 2006 mamy podane w OBWIESZCZENIU PAŃSTWOWEJ KOMISJI WYBORCZEJ z dnia 15 listopada 2006 r. o zbiorczych wynikach wyborów do rad na obszarze kraju, przeprowadzonych w dniu 12 listopada 2006 r.
http://wybory2006.pkw.gov.pl/kbw/cache/doc/d/obwPKW/wyniki.pdf

Do tego dodajmy, że członkowie komisji wyborczych wyłaniani są w drodze losowania spośród kandydatów zgłaszanych przez poszczególne komitety wyborcze. Komisje te wyłania się w ten sposób przed każdymi wyborami i przy każdych kolejnych wyborach składy osobowe komisji są inne. Do tego dochodzą mężowie zaufania wyznaczani przez poszczególne komitety wyborcze.

No i teraz – na tle tej analizy – zapytajmy Pana posła Janusza Wojciechowskiego [zasiadającego w Parlamencie Europejskim] o dziecinną łatwość fałszowania [co do głosów nieważnych] obecnych wyborów samorządowych roku 2010 i to w dodatku takiego fałszowania, aby uzyskać niemal pełną zgodność – pokrywanie się – wszystkich wyników roku 2010 i roku 2006 w zakresie głosów nieważnych – tak co do każdego województwa, jak i w skali całej Polski.

Może jakiś matematyk wyliczy nam jakie to może być prawdopodobieństwo. Bo wygląda na to, że w opisanych wyżej warunkach bardzo bliskie zera. No chyba, że mieli jakiś super tajny system szybkiego reagowania i super szybkiej i sprawnej łączności – w skali całej Polski – aby dowodzić tym na jaką liczbę [no i na rzecz kogo] każda z 25 464 komisji obwodowych ma dokonać kantu, aby wszystko odpowiadało poziomowi roku 2006 r. No i już podczas wyborów w roku 2006 r. musiał ten system działać, aby wytworzyć taką bazę porównawczą wyników do roku 2010 – żeby nikt nic teraz nie podejrzewał.
Ciekawą przy tym jest sprawa, że w 2006 r. nikt nie robił z tego rabanu – a teraz raban na całego. Odpowiedź wydaje się być prostą. W 2006 r. pewnie liczono na to, że to zjawisko przejściowe, jednak teraz w 2010 r. po wyborach okazało się, że jest to zjawisko trwałe.

Około 10% elektoratu [2% odliczamy na nieudaczników] idących do urn wyborczych nie identyfikuje się z żadną obecną partią polityczną wystawiającą swych kandydatów do Sejmików województw. Te 10% wyborców daje temu wyraz oddając głosy nieważne.

Wrzaskliwe kampanie wyborczych do sejmików prowadzą partie polityczne przez co wyborcy postrzegają sejmik jako przedłużone ciało polityczne układów partyjnych u szczytu władzy i w parlamencie.

Co prawda w mniejszym już stopniu, ale też już znacznym, wyborcy postrzegają rady powiatów jako przedłużone ciała polityczne. Również temu dają wyraz głosami nieważnymi. Inaczej już rzecz się ma z radami gmin będącymi najbliżej wyborcy. Tu stosowany jest przeróżnego rodzaju kamuflaż dla ukrycia powiązań partyjnych [np. zmieniane nazwy komitetów wyborczych na każde wybory] przez co wyborca nie postrzega tych rad jako przedłużonego ciała partyjnego, a z drugiej strony rady te są najbliższe wyborcy a wybrane rady chcąc, czy nie, muszą się jako tako liczyć z wyborcami – za cztery lata przecież będą kolejne wybory.

Władcy Polski – ich różnej maści protektorzy – zauważyli nagle, że budzą się z przysłowiową „ręką w nocniku”, że wali się strategia uzgadniana na schadzkach u Sorosa w Fundacji Batorego i tam wygłaszana – więcej w „PiS w Fundacji Batorego George’a Sorosa”: http://www.propolonia.pl/blog-read.php?bid=142&pid=2467.
Zauważyli, że zaistniała realna groźba zawalenia się tak misternie budowanego i w bólach zrodzonego „Polskiego trójkąta bermudzkiego: PO-PiS-SLD” z obrotowym PSL.
http://www.propolonia.pl/blog-read.php?bid=142&pid=2899
No i dobrym rozwiązaniem tego powstałego ambarasu mogłaby się okazać ostra zawierucha – a i ostatecznie skłócenie wszystkich ze wszystkimi też ujdzie jako rozwiązanie.

Tylko po co w to wszystko wpakował się Pan poseł do Parlamentu Europejskiego Janusz Wojciechowski? Czy aby nie jest tak, że pan każe to sługa musi?

Niżej tabela wyników głosowań i wykresy słupkowe – wykonał Józef Bizoń.

Boguchwała, A.D. 30 listopada 2010 r. – Mgr inż. Józef Bizoń.

Tabele i wykresy znajdziemy pod adresem, gdzie znajduje się oryginalny artykuł:
http://www.propolonia.pl/blog-read.php?bid=142&pid=2923 – admin

Posted in Polityka | 18 Komentarzy »

Uwaga, to śmierdzi celową robotą unych służb

Posted by Marucha w dniu 2010-11-30 (Wtorek)

Najpierw cytat z serwisu informacyjnego:

Portale internetowe największych światowych gazet opublikowały już pierwsze analizy 251 287 nowych dokumentów serwisu Wikileaks.

Jak się okazało, materiały serwisu Wikileaks zostały przekazane już kilka tygodni temu kilku czołowym dziennikom. Wśród nich jest m.in. amerykański „The New York Times”, brytyjski „The Guardian”, francuski „Le Monde” i hiszpański „El Pais” – oraz niemiecki tygodnik „Der Spiegel”.

Jak podano, 120 dziennikarzy z pięciu krajów świata przez kilka tygodni studiowało dokumenty. W ciągu następnych dni gazety zamierzają stopniowo ujawniać, co znaleziono w przeciekach WikiLeaks.

http://www.tvn24.pl/-1,1684186,0,1,dokumenty-wikileaks-juz-dostepne,wiadomosc.html

Podziwiam dziennikarzy! Już tylko posegregować 250 000 dokumentów to gigantyczna praca. Przeczytać je, wyłapać z tych 250 000 wszystkie najważniejsze dotyczące konkretnej sprawy czy dziedziny, to jeszcze większa praca. A już to wszystko „przestudiować” i napisać pierwsze analizy, to doprawdy wyczyn na miarę rekordu olimpijskiego.

Ale to nie jest aż tak istotne. Nie pasuje mi w całej tej sprawie kilka rzeczy.

– Po pierwsze, Wikileaks już wcześniej naraził się Pentagonowi, CIA i Białemu Domowi. Za publikację dokumentów dotyczących okupacji Afganistanu spadały gromy na głowę szefa tego portalu.

Tak się zastanawiam…

Władze amerykańskie na oczach całego świata zamordowały 11/9  w WTC i Pentagonie 3 tysiące ludzi. Wcześniej CIA na oczach całego świata zainscenizowała zabójstwo Kennedy’ego. Rzekomo przez Oswalda. A tutaj nagle są bezradni!

Czyżby amerykańskie służby zeszły tak na psy, że nie potrafią już zainscenizować wypadku samochodowego, samobójstwa lub zawału serca, aby pozbyć się takiego szkodnika jak ten haker, kradnący tyle ważnych i tajnych dokumentów?

Po drugie – zbyt duży nawał nawet najprawdziwszych dokumentów może być też metodą dezinformacji. A to z tego powodu, że takiej ilości informacji nie da się strawić. Niech ktoś ciekawski zechce przejrzeć wszystkie 250 000 dokumentów. A to jeszcze nie wszystkie, gdyż Wikileaks zapowiedział w sumie miliony dalszych dokumentów.

Jedno jest pewne – ludzie zaciekawieni rewelacjami nowo opublikowanych dokumentów będą tak nimi zajęci, że często nie zauważą tego, co ważnego akurat w tym momencie dzieje się na świecie. Czyżby i o to między innymi się rozchodziło?

Oddzielnym i chyba najważniejszym pytaniem jest – ile fałszywek udało się tajnym służbom wmieszać pomiędzy dokumenty publikowane obecnie przez Wikileaksa. Jest to najlepsza forma dezinformacji. Już z racji tego, iż dokumenty te noszą pieczątki „secret” lub „top secret” są od razu całkowicie wiarygodne. Takie fałszywki tajne służby wrogich stron zawsze sobie nawzajem podrzucały. Teraz podrzucają je opinii publicznej i internautom.

Wygląda na to, że ci bandyci planują coś dużego. Dlatego odwracają naszą uwagę rewelacjami Wikileaksa.

Poliszynel

http://krasnoludkizpejsami.wordpress.com

Admin doda jeszcze, że zablokowanie domeny Wikileaks nie jest żadnym problemem dla władz USRaela. Co więcej, powinno ono stać na czele listy najważniejszych i najpilniejszych zadań ichniej bezpieki.

Posted in Polityka, Różne | 20 Komentarzy »

Sobór Słowiański i jego Wróg Zaprzysiężony za Oceanem

Posted by Marucha w dniu 2010-11-30 (Wtorek)

Po zakończeniu X Soboru Słowiańskigo miałem możność pospacerować po zwiedzanym już przeze mnie kilkukrotnie  (1966, 2004, 2 x 2005) Kijowie. Od ostatniego w nim pobytu w zasadzie nic się nie zmieniło i najlepiej do znanej mi osobiście sytuacji na Ukrainie pasuje relacja Andrzeja Bobkiewicza z Kirkowogradu (patrz załącznik). Bobkiewicz miał, dokładnie 6 lat temu, naiwną nadzieją, że coś się zmieni na lepsze po dojściu do władzy „pomarańczowych”. Jednak od lat już systematycznie,  w wypadku dojść do władzy „stronnictw proamerykańskich”, w krajach podbitych zwiększa się tylko ilość samochodów (oraz innych, niezbędnych do życia gadżetów), przy jednoczesnej zapaści ekonomicznej: latem 2005, gdy wracając z mymi studentami z Kaukazu, przechodziliśmy łańcuch gór Krymu, to widzieliśmy porzucony w nich sprzęt do budowy gazociągu Symferopol-Jałta. Na już zmontowanych, ale jeszcze nie wpuszczonych w ziemie rurach widniała nawet data ich odbioru technicznego 30.11.2004. I od kluczowego momentu „pomarańczowej rewolucji”, czyli wydanej 3.12.2004  zgody Sądu Konstytucyjnego na powtórzenie II tury prezydenckich wyborów, przez następne 9 miesięcy nikt nagle porzuconej pracy przy tym istotnym gazociągu się już nie podjął.

W centrum Kijowa, równolegle ze wzrostem ilości wielkich czarnych „trupowozów” (BMW, Volvo, Mercedesy, itd.) z napędem na cztery koła, wzrosła w ciągu 4-lecia rządów Juszczenki ilość pomników „męczeństwa ofiar komuny” – co zabawniejsze, przy jednoczesnym  zachowaniu licznych pomników tejże komuny obrońców. A na murze nowo odbudowanego Soboru Michajłowskiego w samym centrum miasta umieszczono ogromną  ekspozycję opowiadającą o stratach Ukrainy w okresie głodomoru lat 1930-31. Jak zapamiętałem, ilość ludności na Ukrainie, w dziesięcioleciu lat 1930 zmalała wtedy aż o blisko  25 procent czyli o 9 milionów, ale na porównawczej tabeli zauważyłem, że w tym samym czasie ilość mieszkańców Republiki Rosyjskiej wzrosła aż o 25 milionów, czyli blisko 20 procent. Tak znaczy przyrost ludności w RSRF ciągu dziesięciolecia nie mógł być li tylko sprawą wzrostu urodzeń, po prostu miliony głodujących mieszkańców radzieckiej Ukrainy przeniosło się do budowanych w tym okresie centrów przemysłu ciężkiego (Magnitogorsk) na Uralu. Taka sytuacja powtórzyła się w ciągu ostatnich kilkunastu lat, kiedy to ilość ludności na Ukrainie znowu spadła o prawie 15 procent, czyli ponad 7 milionów mieszkańców, którzy niekoniecznie wymarli ale uciekli, tak jak i z Polski w tym samym czasie, do bardziej „pracodajnych” rejonów Moskwy oraz Zachodniej Europy.

Jakoś tak się zbiegło, ze po powrocie z Ukrainy otrzymałem email z Bułgarii, w którym była przytoczona „choinka” rozkładu wiekowego ludności USA w roku 1950.

zwłoki 1

Na tej oficjalnej amerykańskiej statystyce wyraźnie widać „wcięcie” w rozkładzie wiekowym ludności tego „super” kraju, które rozpoczyna się w drugiej połowie lat 1920 i trwa przez następne dziesięciolecie. To jest dokładnie okres Wielkiej Depresji, kiedy to nagle stanęły warsztaty pracy i ponad milion tak zwanych „rodzinnych” gospodarstw farmerskich uległo likwidacji. W tym okresie głodu w USA (oczywiście przy zawalonych żywnością sklepach) nowe dzieci się nie rodziły, albo – jako najsłabsze – po prostu z głodu umierały. Oficjalnie ocenia się, że Stany Zjednoczone w tym okresie straciły, ponad przeciętną statystyczną, około 7 milionów ludności, przy czym możliwość „emigracji za chlebem” z USA była w tym okresie prawie żadna, bo i w Europie był Wielki Kryzys, który doprowadził do władzy demokratycznie wybranego Hitlera.

Czytaj resztę wpisu »

Posted in Różne | 1 Comment »

Homoseksualiści walczą o patronat Uniwersytetu Warszawskiego

Posted by Marucha w dniu 2010-11-30 (Wtorek)

Zadrży ręka rektora?

W grudniu na Uniwersytecie Warszawskim ma zostać złożony formalny wniosek o oficjalne zarejestrowanie organizacji skupiającej m.in. homoseksualistów, biseksualistów i transwestytów. Jej celem ma być włączenie się w organizację przyszłorocznej homoparady. Studenci z Krucjaty – Młodzi w Życiu Publicznym obawiają się, że władze uczelni, na której prowadzone są tzw. gender studies, mogą przychylić się do tego pomysłu.

Jak zadeklarowała w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” Anna Korzekwa, rzecznik prasowy UW, wniosek o rejestrację organizacji do rektoratu jeszcze nie wpłynął. Jednak pomysłodawca, czyli Mariusz Drozdowski, doktorant z Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych, zapewnia, że wniosek zostanie złożony już w grudniu. Do organizacji mają należeć m.in. homoseksualiści, biseksualiści i transwestyci, zapewne kilka osób.
– Jeżeli są studentami UW, to mają do tego prawo – twierdzi.
Zadaniem tej komórki ma być współorganizacja przyszłorocznej homoparady.

Drozdowski liczy na podpis władz uczelni. Zapewnia, że wszystkie wymogi formalne zostaną spełnione: będzie status organizacji, a nawet opiekun naukowy (!).
– Warunkiem rejestracji organizacji jest zgodność jej regulaminu z przepisami prawa oraz statutem UW. Te warunki spełniam i mam nadzieję, że rektor UW nie odmówi nam rejestracji – dywaguje Drozdowski.

Jednak rektor może wniosek odrzucić, kiedy okaże się, że regulamin mającej powstać organizacji byłby sprzeczny ze statutem UW lub polskim prawem.
Rzecznik Korzekwa udziela w tej kwestii odpowiedzi enigmatycznej.
– Trzeba byłoby zobaczyć, co w tym wniosku jest. Dopóki nie ma wniosku, nie mogę zgadywać – ucina.

Tymczasem na Uniwersytecie Warszawskim odbyło się już spotkanie założycielskie tej organizacji. Zresztą uczelnia niejednokrotnie organizowała konferencje związane z homoseksualizmem dobrze odbierane przez aktywistów z tego kręgu.

Przeciwko powstaniu takiej organizacji zdecydowanie protestują studenci skupieni wokół Krucjaty – Młodzi w Życiu Publicznym. W miniony piątek piętnastoosobowa grupa ze Studenckiego Komitetu Przeciwko Homoseksualnej Propagandzie na UW zorganizowała pikietę pod bramą główną uczelni.
– Nasza pikieta miała na celu nie tylko sprzeciwienie się tej nowej inicjatywie, ale też wszystkim działaniom władz UW, które służą homopropagandzie. Mam tu na myśli liczne konferencje, wykłady, prelekcje. Przykładem są odbywające się na tej uczelni studia gender studies dotyczące tzw. społecznej i kulturowej tożsamości płci – podkreśla Maciej Maleszyk z Krucjaty – Młodzi w Życiu Publicznym, jeden z organizatorów demonstracji. W jego ocenie, ewentualna zgoda na rejestrację takiej organizacji w renomowanej placówce naukowo-oświatowej wpisze się w kampanię tych środowisk na rzecz m.in. legalizacji homoukładów i może doprowadzić do zniszczenia w niektórych młodych umysłach takich pojęć, jak rodzina, małżeństwo i macierzyństwo.

O opinię w tej sprawie zapytaliśmy etyka z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego im. Jana Pawła II.
– Takie zabiegi mają na celu uwiarygodnienie tego środowiska w przestrzeni publicznej. Tu chodzi też o zrównanie homoseksualistów z innymi. Powodem tworzenia takich organizacji jest to, by ściągać do siebie nowe ofiary takiej nieumiarkowanej pożądliwości – komentuje dr Marek Czachorowski z Katedry Etyki KUL.

Anna Ambroziak, Nasz Dziennik 30.11.2010

O ile admin zna się na życiu, organizacja dewiantów zostanie oczywiście oficjalnie zarejestrowana. I o ile znajomość życia przez admina na tym się nie kończy, stanie się to precedensem do rejestracji podobnych organizacji na innych uczelniach. A skoro można zmusić prywatnych właścicieli restauracji do wprowadzania faszystowskiego w treściach zakazu palenia tytoniu (nie dając im nawet szansy na stworzenie specjalnych pomieszczeń dla palaczy!) – to nie widzimy żadnych przeszkód, aby zmusić również uczelnie prywatne, w tym katolickie, do rejestracji organizacji skupiającej zboczeńców.
Zbukom już nie wystarcza, że nie karze się ich śmiercią, jak w dawniejszych czasach ani nie wsadza do więzień, jak w całkiem niedawnych czasach. Zbuki domagają się od nas szacunku, uznania, akceptacji i przywilejów. – admin

Posted in Kultura | 2 Komentarze »

Obama zaczyna wprowadzać demokrację na Internecie

Posted by Marucha w dniu 2010-11-29 (Poniedziałek)

Rząd USA blokuje 70 stron – całemu światu

Amerykański rząd wzorem naszego obecnego premiera, wydaje wojnę Internetowi. Zaczął od uderzeń po omacku, blokując te strony, na które otrzymał donos. Bez sądu czy nawet powiadomienia o popełnieniu przestępstwa. Za to od razu całemu światu.

USA może to zrobić, bo kontroluje ICANN, prywatną amerykańską firmę działającą non-profit, mają za zadanie przydzielanie „nazw i numerów” w światowym Internecie. Jeśli może przydzielać to może i zabierać i rząd Obamy zdecydował się skorzystać z tej możliwości.

Wśród zablokowanych stron jest m.in. wyszukiwarka torrentów, Torrent-Finder. Jej twórca dowiedział się o blokadzie wchodząc rano na stronę i orientując się, że przekierowuje ona na inny adres w DNS. Nie został o tym poinformowany ani przez ICANN, ani przez hostującą serwis firmę GoDaddy, której przedstawiciele również nie wiedzieli nic o blokadzie. [Można to sprawdzić, wchodząc na http://torrent-finder.com – admin]

Najciekawsze jest to, że blokada ICANN (formalnie przeprowadzona na żądanie US Immigrations and Customs Enforcement), działająca na poziomie DNS, blokuje strony nie tylko w Stanach ale na całym świecie (również w Polsce, co możecie sprawdzić wchodząc na stronę), nie dając innym rządom możliwości reakcji. [Fakt powyższy może być zaskoczeniem tylko dla osób nie mających zielonego pojęcia o Internecie. – admin]

Organizacje takie jak La Quadrature du Net czy The Foundation for a Free Information Infrastructure od lat zabiegają o umiędzynarodowienie ICANN i przejęcie kontroli nad firmą przez niezależną fundację. Od lat sprzeciwia się temu jednak USA, chcące zachować kontrolę nad światowym Internetem.

Więcej informacji: http://www.osnews.com/story/24074/US_Gov…0_Websites
http://www.bibula.com/?p=28850

Admin nie bardzo wierzy, iż umiędzynarodowienie kontroli na przydziałem adresów internetowych, cokolwiek zmieni. Jedni Żydzi przekażą po prostu kontrolę drugim Żydom. Bo chyba nikt przytomny nie wyobraża sobie, że goje mają tam coś do powiedzenia?

Posted in Różne | 13 Komentarzy »

Polska w materiałach ujawnionych przez WikiLeaks

Posted by Marucha w dniu 2010-11-29 (Poniedziałek)

W ujawnionych dotychczas przez portal WikiLeaks materiałach Polska wymieniona jest m.in. w kontekście wojny gruzińsko-rosyjskiej w sierpniu 2008 roku i sporów w niemieckiej koalicji CDU-FDP – podają niemiecki „Der Spiegel” i brytyjski „Guardian”.

Jednym z przejawów tarć koalicyjnych miał być sprzeciw szefa niemieckiego MSZ Guido Westerwellego wobec nominacji Eriki Steinbach do władz fundacji „Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie” – wynika z amerykańskich dokumentów dyplomatycznych ujawnionych w przez portal Wikileaks i przekazanych m.in. redakcjom „New York Timesa”, „Guardiana” i tygodnika „Der Spiegel”.

Według notki na temat pierwszych 100 dni niemieckiej koalicji CDU-FDP, sporządzonej w lutym 2010 roku przez ambasadę USA w Berlinie i opublikowanej przez niemiecki tygodnik, Westerwelle miał sprzeciwić się powołaniu szefowej Związku Wypędzonych (BdV) Eriki Steinbach do rady fundacji „Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie”. Westerwelle argumentował, że taka nominacja mogłaby pogorszyć stosunki z Polską.

Z kolei dokument z 16 września 2009 roku, pochodzący z ambasady USA we Francji, wymienia Polskę przy okazji omówienia rozmowy głównego doradcy dyplomatycznego Pałacu Elizejskiego Jean-Davida Levitte’a i dyrektora wydziału europejskiego w Departamencie Stanu USA Philipa Gordona na temat stosunków rosyjsko-gruzińskich w kontekście wojny z 2008 roku.

Zdaniem Levitte’a – cytowanego w dokumencie – „minie całe pokolenie zanim rosyjska opinia publiczna będzie w stanie pogodzić się z utratą wpływów – od Polski przez kraje nadbałtyckie po Ukrainę i Gruzję”. Ujawniona przez WikiLeaks depesza relacjonuje też stanowisko Levitte’a, że dla Rosji dobrzy sąsiedzi to „całkowicie ulegli podkomendni”. Paryż uważa ponadto rosyjskiego prezydenta Dmitrija Miedwiediewa za bardziej sprzyjającego Zachodowi i modernizacji kraju.

Opublikowane przez portal tajne dokumenty potwierdzają także, że rezygnacja prezydenta USA Baracka Obamy z umieszczenia w Polsce elementów tarczy antyrakietowej, planowanej przez administrację George’a W. Busha, mogła wynikać z chęci pozyskania poparcia Rosji w kwestii sankcji ONZ wobec Iranu.

Węglarczyk: przerażenie w MSZ

„Der Spiegel” wyliczył, że wśród ujawnionych przez WikiLeaks materiałów jest 970 dokumentów z Polski – wśród nich 565 jest opatrzonych klauzulą „poufne”, 30 to materiały „tajne”, a jedna depesza zakwalifikowana została jako dokument „tajny-nie dla cudzoziemców”. 204 depesze przeznaczone są tylko „do użytku wewnętrznego”.

Zdecydowana większość depesz dotyczy lat 2005-2009 i zostały wysłane z ambasady USA w Warszawie oraz konsulatu w Krakowie.

Za Onet.pl

Admin nie ma niestety jasności, czy strona Wikileaks jest autentyczną próbą zdemaskowania kryminalnych niekiedy poczynań rządu amerykańskiego, czy też fałszywką, mieszającą prawdę z fałszerstwami. Miejmy nadzieję, że będziemy z czasem w stanie wyrobić sobie o niej zdanie.

Posted in Polityka | 31 Komentarzy »

Historia w służbie nacjonalistów ukraińskich

Posted by Marucha w dniu 2010-11-29 (Poniedziałek)

Korespondencja z Kijowa.

Prawie od samego początku niepodległości ukraińskiej spadkobiercy OUN-UPA na Ukrainie i Zachodzie na wielką skalę zaczęli zmieniać niewygodne dla nich fakty historyczne, dotyczące ścisłej kolaboracji OUN Stepana Bandery i Andrija Melnyka z władzami hitlerowskimi jeszcze przed i podczas II wojny światowej. W tym celu wymyślono mity o walkach UPA z hitlerowskim Wehrmachtem. Największym producentem tych mitów na użytek ludzi nie znających się na prawdziwej historii jest profesor Uniwersytetu Kijowskiego Wołodymyr Serhijczuk i były szef archiwum SBU Wołodymyr Wiatrowych ze Lwowa.

Aby udowodnić „prawdziwość” tych mitów we Lwowie 27 listopada odbyła się uroczystość uszanowania pamięci członków OUN, rozstrzelanych hitlerowcami w listopadzie 1942 roku na Górze Kortumowej. Manipulatorzy galicyjscy próbują z tych rozstrzelanych nacjonalistów ukraińskich uczynić uczestników ruchu antyhitlerowskiego.

25 listopada 1942 roku esesmani rozstrzelali na Górze Kortumowej we Lwowie 28 osób z więzienia na Łąckiego wśród nich i nacjonalistów ukraińskich. Teraz we Lwowie, po dojściu do władzy skrajnych nacjonalistów ukraińskich organizacji „Swoboda” neonazisty Tiahnyboka będą wykorzystywane wszystkie środki manipulacyjne, aby zmienić historię i ze zbrodniarzy wojennych spod znaku OUN-UPA uczynić bohaterów walk z okupantem hitlerowskim. Dominująca nad Lwowem Góra Kortumowa jak najbardziej nadaje się na kolejny panteon „bohaterstwa” banderowskiego.

Szereg trzeźwych polityków na Ukrainie alarmuje społeczeństwo, iż nie wolno bagatelizować neonazistów ukraińskich, którzy otrzymują coraz większe wsparcie elektoratu, zwłaszcza w zachodnich regionach kraju. Przecież i Hitler na samym początku nie był poważnie odbierany przez polityków niemieckich.

Eugeniusz Tuzow-Lubański, Kijów

http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=8&nid=3563

Posted in Historia, Polityka | 21 Komentarzy »

Kazanie ks. Jana Jenkinsa na 1. Niedzielę Adwentu, 28.11.2010

Posted by Marucha w dniu 2010-11-29 (Poniedziałek)

Drodzy Wierni,

Mamy dzisiaj pierwszą niedzielę Adwentu, początek nowego roku liturgicznego, roku łaski, podczas którego obchodzimy tajemnice Zbawiciela, a Kościół czyta nam stosowne ustępy Pisma świętego, mające pomóc nam żyć w zgodzie z nauką Chrystusa. Czas Adwentu jest czasem oczekiwania na wielkie łaski, które spłyną na nas podczas świąt Narodzenia Pańskiego.

Co ciekawe w niedzielę tą, w którą rozpoczynamy nowy rok liturgiczny, Pan Jezus mówi nam o końcu czasów. Właśnie wówczas, gdy mamy rozpocząć od nowa rozważanie Jego tajemnic, Kościół czyta nam Ewangelię, w której Zbawiciel mówi o swym przyjściu w chwale, kiedy będzie sądził żywych i umarłych. Dlaczego mamy mówić o końcu czasów, skoro rozpoczynamy właśnie nowy rok liturgiczny?

By jakiekolwiek nasze przedsięwzięcie uwieńczone zostało powodzeniem, musimy nieustannie pamiętać o ostatecznym celu naszych wysiłków. Jeśli wybieramy się w długą podróż, musimy cały czas pamiętać, do jakiego miasta czy też miejsca chcemy dotrzeć –gdybyśmy o tym zapomnieli, moglibyśmy nieoczekiwanie znaleźć się w miejscu bardzo odległym od celu naszej podróży. Również w naszym życiu moralnym musimy zawsze pamiętać o celu, dla którego zostaliśmy stworzeni: by kochać Boga, służyć Mu i radować się Nim przez całą wieczność. Nie istniejemy jedynie po to, by przeżyć na ziemi zaledwie kilka lat bez żadnego szczególnego powodu. Nie, mamy cel, dla którego zostaliśmy stworzeni, cel, który zawsze powinniśmy starać się osiągnąć: szczęście wieczne.

Życie nie jest jedynie ciągiem zdarzeń prowadzących do choroby i śmierci, jest ono w istocie czasem próby. Nasza wieczność uzależniona będzie od tego, jak żyliśmy tu, w doczesności. Bóg w swej nieskończonej mądrości nie tylko przeznaczył nas do stanu, przewyższającego nasze najśmielsze marzenia – do życia wiecznego, ale też chce, byśmy pracowali dla osiągnięcia tego celu, ponieważ wie, że większe szczęście daje nam nie tyle dar, co nagroda. Wieczna szczęśliwość jest dla nas tym wspanialsza, że wiemy, iż mamy swój udział w osiągnięciu naszego wiecznego przeznaczenia. Obdarzając nas swą łaską Bóg chce, byśmy wykorzystali to, co nam daje, do postępu w dobrym, tak jak dobry sługa w Ewangelii, który wykorzystując pięć otrzymanych talentów zyskał kolejnych pięć, by wejść do radości swego Pana. Pod koniec naszego doczesnego życia Zbawiciel będzie nas sądził z tego, jak używaliśmy Jego darów, zarówno naturalnych jak i nadprzyrodzonych. Jeśli źle je wykorzystaliśmy, zostaniemy ukarani, jeśli jednak wykorzystaliśmy je dobrze, czeka nas wieczna nagroda.

Musimy o tym zawsze pamiętać, drodzy Wierni. Pod koniec naszego ziemskiego życia będziemy sądzeni z każdego naszego uczynku. Każdy nasz uczynek zbliża nas do wiecznej nagrody, albo też oddala nas od niej, podobnie jak każdy zakręt na autostradzie przybliża nas lub oddala od celu podróży. W momencie naszej śmierci zobaczymy z całkowitą jasnością stan naszej duszy – poznamy, czy znajdujemy się blisko naszego celu, czy też daleko od niego. Tak jak pod koniec jazdy widzicie, czy przybliżyliście się do celu podróży, czy też nie, tak również gdy wasza dusza oddzieli się od ciała, natychmiast poznacie jej prawdziwy stan– czy jest ona przygotowana do życia wiecznego, czy też nie.

Dla tych, którzy zgubili drogę, albo pomimo ostrzeżeń innych zabłąkali się daleko od drogi szczęśliwości, chwila ta będzie straszliwa – w jednym momencie poznają, że pozostaną z dala od Boga przez całą wieczność, skazani na wieczny smutek i cierpienia, ponieważ będą na zawsze odłączeni od Tego, który jest źródłem wszelkiego życia i szczęścia. Ci, którzy niekiedy zbaczali daleko od drogi do Boga, ale ostatecznie ponownie ją odnaleźli, będą musieli spędzić pewien czas w czyśćcu, gdzie dusze ich oczyszczone zostaną z wszelkich plam i skaz. Ci natomiast, którzy mieli szczęście i łaskę pozostać na dobrej drodze, wstąpią od razu do radości, którą daje tylko Bóg. Ta błogosławiona nagroda czeka tych, którzy nigdy nie zapomnieli, dla jakiego celu zostali stworzeni i trzymali się wąskiej drogi dzięki czujności i modlitwie.

Tak więc, drodzy wierny, rozmyślajmy często o tym ostatnim dniu, jaki dane nam będzie przeżyć na tej ziemi. Każdy z nas pewnego dnia umrze. Takie jest prawo natury i nikt nie może przed tym uciec. Wszyscy umrzemy i umrzemy tylko raz. Może się zdarzyć, że wielokrotnie będziemy bliscy śmierci, jednak dla każdego z nas chwila śmierci przyjdzie tylko raz. Może to być nagle, np. podczas wypadku samochodowego, albo po długiej i bolesnej chorobie, jednak przyjdzie i nie ma sposobu, by tego uniknąć. Ponieważ jest to nieuniknione, nie ma nic bardziej roztropnego i zbawczego, niż rozmyślanie o tym dniu, w którym przejdziemy do wieczności, o dniu, który będzie ostatnim naszym dniem na ziemi, o dniu naszego sądu.

Kiedy dusza rozłączona zostanie ze swoją ziemską powłoką, zobaczy swój prawdziwy stan bez niepewności, z jaką postrzegają świat nasze cielesne oczy. Ujrzymy każdy z naszych uczynków, od powszechnie znanych do najbardziej skrytych, wraz w ich konsekwencjami dla naszej duszy. Każdy z naszych uczynków wywiera bowiem skutek na naszej duszy, nadając jej pewną skłonność do dobra albo do zła. Ujrzymy je wszystkie w jednej chwili, widząc również samą duszę obciążoną grzechami lub uszlachetnioną przez dobre uczynki.

Potem zaś objawi się Zbawiciel oraz Jego prawo – i zobaczymy różnicę pomiędzy tym, co nakazał nam czynić, a tym, co uczyniliśmy. Osądzi nas wedle tego, czego nauczał, a następnie udamy się na miejsce naszego wiecznego przeznaczenia: do życia wiecznego, jeśli byliśmy wierni, do czyśćca – jeśli okaże się to konieczne, albo do piekła – i będziemy tam przez całą wieczność. Sąd wydany przez Chrystusa będzie szybki i nieodwołalny, ponieważ będzie nas sądził wedle swej nieskończonej mądrości i miłosierdzia, znając tajniki serc i uczynki każdego człowieka. Dusze nie będą miały możliwości apelacji, zwłoki ani protestu, ponieważ zrozumieją w pełni co uczyniły i na co zasłużyły.

Tak więc, drodzy wierni, pamiętajmy zawsze o tym dniu, który będzie naszym ostatnim dniem na tym świecie, gdyż tylko pamięć o nim nadaje sens wszystkim pozostałym dniom naszego życia. Tak wiele zła ma miejsce właśnie dlatego, że ludzie zapominają, iż to co czynią, ma konsekwencje, konsekwencje trwające całą wieczność. Jeśli jednak pamiętamy, że jesteśmy przeznaczeni do życia wiecznego, nawet najbardziej przyziemne czynności nabierają całkowicie innego znaczenia. Zamiast stanowić element monotonnej rutyny, stają się one narzędziami służącymi do zdobywania zasług. Nie ma znaczenia, czy jesteśmy bogaci czy biedni, czy jesteśmy chorzy czy też cieszymy się dobrym zdrowiem, czy jesteśmy sławni czy pogardzani – jeśli pełnimy wolę Boga, wszystko służyć będzie naszemu zbawieniu. Tego ostatniego dnia skończą się wszelkie cierpienia, podobnie jak wszelka ziemska chwała. Tych jednak, którzy żyli zgodnie z wolą Boga, czekać będzie wieczna szczęśliwość przewyższająca wszelkie ziemskie i materialne sukcesy, natomiast ludzi, którzy wolę tę ignorowali, jedynie rozpaczliwa świadomość, że w rzeczywistości zmarnowali cały dany im czas.

Pomyślcie, drodzy Wierni, o tych duszach, których ziemskie życie dobiegło już kresu, za które modliliśmy się w miesiącu listopadzie. Gdyby dano im jeszcze jeden dzień życia, co zmieniliby, wiedząc to, co wiedzą obecnie? Co nam przyjdzie z lepszego stanowiska, lepszego domu czy samochodu, jeśli by to uzyskać musielibyśmy oszukiwać i kraść? Cóż da nam zdobycie całego nawet świata, jeśli oznaczałoby to zgubę naszej duszy? Gdyby umarli mogli mówić, powiedzieliby nam: żyjcie tak, jakbyście mieli jutro umrzeć. Gdybyście wiedzieli, że dzień jutrzejszy będzie ostatnim waszym dniem na ziemi, co zmienilibyście w swoim życiu? Dlaczego więc zwlekacie, skoro wiecie, że i tak musicie umrzeć, nawet jeśli nie będzie to jutro?

Zacznijmy więc nowy rok liturgiczny od wspomnienia tego straszliwego dnia, tego dnia sądu, który nadejdzie dla nas i dla całego rodzaju ludzkiego. Miejmy nadzieję, że nie nadejdzie on gdy będziemy nieprzygotowani, ale że zawsze będziemy gotowi zdać Zbawicielowi sprawę ze wszystkich łask, którymi nas obdarzył. Odrzućmy pokusy, które ociągają nas od prostej drogi do wiecznego szczęścia. Żyjmy pobożnie, oczekując przyjścia Zbawiciela na sąd z lękiem i drżeniem, ale również z radością i nadzieją, że będziemy cieszyć się Nim przez całą wieczność. Amen.

kazanianiedzielne.Blogspot.com

Posted in Kościół/religia | 1 Comment »

Polska reklamowana kpinami z celibatu

Posted by Marucha w dniu 2010-11-29 (Poniedziałek)

Kpinami z celibatu czy wierności własnemu powołaniu postanowiła reklamować inwestycje w Polsce firma Polish Investforum. Na swojej stronie powołuje się ona na poparcie m.in.. prezydenta Bronisława Komorowskiego.

Reklamówka ma przyciągać nowych inwestorów do Polski. A zawiera idiotyczną kpinę z celibatu. Ksiądz zbiera na tacę datki. Dochodzi do kobiety, której widać na zdjęciu tylko kawałek biustu. Zawiesza na nim wzrok, poczym odwraca się, żegna i ucieka do zakrystii. Spot kończy zdanie „ale Ty możesz” i dalszy ciąg już na obrazkach przestawiających kobietę „zainwestować w Polsce”.

Dlaczego Polska ma być reklamowana głupią kpiną z celibatu?

Nie wiem, w jaki to cudowny sposób tego typu reklama ma zachęcić kogokolwiek do inwestowania w Polsce. Ale jedno jest pewne. Ktoś, kto ją nakręcił nie miał najmniejszego pojęcia o tym, że nie tylko ksiądz „nie może”. „Nie może” także każdy mężczyzna, który ma żonę. I każdy z nas powinien, jeśli nie radzi sobie ze wzrokiem czy myślami, zrobić to, co zrobił ów ksiądz. Czyli pomodlić się i zejść z drogi, która mogła go doprowadzić do zła.

Ale mniejsza z teologią moralną. O wiele istotniejsze jest co innego. Dlaczego Polska ma być reklamowana głupią kpiną z celibatu? Dlaczego nasz rynek ma być reklamowany lekko zakamuflowanym wezwaniem do rozpusty?

TPT


Za: Fronda.pl
Za: Bibula.com

Posted in Kultura | 5 Komentarzy »

Rezolucja Dumy – c.d.

Posted by Marucha w dniu 2010-11-28 (Niedziela)

Duma rosyjska przyjęła ostatecznie zapowiadaną dużo wcześniej rezolucję w sprawie zbrodni katyńskiej. Odrzucono wszystkie wnioski i poprawki przeciwników, głównie komunistów. Za uchwaleniem dokumentu opowiedziało się 342 deputowanych, przeciw było 57, nikt nie wstrzymał się do głosu.

PAP podała:
„Przedstawiając projekt uchwały przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Dumy Konstantin Kosaczow oświadczył, że jej przyjęcie będzie kolejnym krokiem na drodze pojednania z Polakami. – To niełatwa decyzja. To chwila prawdy dla każdego z nas – powiedział Kosaczow. – Naszym zadaniem jest usunięcie z drogi kłamstwa o Katyniu – zaznaczył Kosaczow. Powiedział, że Rosja przygotowuje do przekazania Polsce jeszcze około 60 tomów śledztwa katyńskiego.

Odnosząc się do poprawek członków frakcji Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej, negujących odpowiedzialność Stalina i NKWD za mord katyński, Kosaczow ocenił, że próbowali oni uczynić z deputowanych Dumy zakładników zbrodniczej polityki reżimu stalinowskiego. – Próby wybielania Stalina są niedopuszczalne – podkreślił.

Apelując o poparcie uchwały, Kosaczow oznajmił, że w ten sposób deputowani spłacą moralny dług wobec swoich ojców i dziadów. Dodał, że sam będzie głosował za uchwałą także dlatego, by nie wstydzić się przed swoimi dziećmi i wnukami.”(za Onet.pl).

Jest to sprawa wielkiej wagi. Nie jest to przełom, jak próbują przedstawić sytuację niektóre media. Ten nastąpił jeszcze za czasów Michaiła Gorbaczowa, a później, wiele razy, przedstawiciele władz Rosji podnosili temat w tym samym tonie. Borys Jelcyn, jako prezydent Rosji, a jednocześnie osoba wywodząca się z KPZR i wychowana w systemie politycznym ZSRR, przeprosił za tę zbrodnię.

Dzisiejsza rezolucja Dumy stanowi, ze względu na swoją rangę, krok wielki, będący uznaniem prawdy o Katyniu i innych zbrodniach stalinowskich w sposób tożsamy z polskim punktem widzenia. Trzeba być doprawdy człowiekiem wyjątkowo nie rozumiejącym rzeczywistości i dodatkowo marnym politykiem, żeby tego aktu nie doceniać lub nawet z niego kpić [Albo trzeba być hasbarowcem, którego zadaniem, jakiego podjął się za pieniądze, bądź dla idei, jest nieustanne szczucie Polaków na Rosjan, wbrew polskiej racji stanu – admin].
A tak czyni prezes PiS, Jarosław Kaczyński, dając kolejny raz dowód na to, że nie dojrzał do rządzenia dużym krajem jakim jest Polska. Kaczyński powiedział: „Jeżeli to jest jakiś postęp, to dobrze, ale to jest taka sprawa zerojedynkowa: albo się przyznają, przepraszają, płacą odszkodowania, albo nie. Jeżeli nie, to w gruncie rzeczy to jest wszystko pozór”.

Wbrew p. prezesowi, rosyjscy deputowani ogłaszają bez jakichkolwiek wątpliwości, kto odpowiada za zbrodnię i zupełnie jednoznacznie negatywnie ją oceniają. Co to znaczy, że się nie przyznają? Że mają płacić? A jakie pieniądze „wyciągnął” od Niemców pan Kaczyński za swojej kadencji, jako premier RP? Czy uzyskał cokolwiek w związku ze zniszczeniem Warszawy i niemieckimi masakrami z czasów powstania warszawskiego? Nic, ale jednocześnie nie traktował władz Niemiec, jak dotkniętych trądem, co czyni od lat w stosunku do Rosji. A co z Ukrainą? Przecież prezydent Juszczenko, jawny banderowiec i gloryfikator banderowców, był najbliższym sojusznikiem obu Panów Kaczyńskich. Zmarły prezydent fetował Juszczenkę zdecydowanie przekraczając normy panujące w stosunkach międzynarodowych, przymykał oko na jego probanderowskie działania (niemal do samego końca prezydentury Juszczenki), brał udział w utrwalających relatywną wizję historii uroczystościach w Pawłokomie i Hucie Pieniackiej.

Próżno szukać tu umiaru, czy jednej miary. Wypowiedź ta jest także typowym przykładem trwania przy złej i błędnej tradycji polskiej polityki romantycznej wyrażającej się hasłem „wszystko albo nic”, nie liczacej się z rzeczywistością i zdrowym rozsądkiem. Można jedynie żywić nadzieję, że tacy ludzie jak Jarosław Kaczyński nie uzyskają już więcej decydującego wpływu na polską politykę. Trzeba przyznać, że są na to widoki. Zapiekła nienawiść i lekceważenie wszystkiego, co wychodzi z Rosji, i to Rosji wyjątkowo pod rządami Dimitrija Miedwiediewa sprzyjającej zmianom w kierunku pożądanym przez Polskę, jest nie tylko świadectwem beznadziejnej ideologicznej słabości, braku zmysłu politycznego, ale i faktycznie prowadzi do izolacji ugrupowania i jego szefa na polskiej scenie partyjnej. Iście diabelskim paradoksem jest, że działania rosyjskich komunistów i działania J. Kaczyńskiego w istocie się uzupełniają. Jeśli komuniści rosyjscy będą chcieli zbić kapitał polityczny na straszeniu zemstą Polski, to nie mogli sobie wymarzyć lepszego „sojusznika” niż prezes PiS…

Tekst rezolucji:

Uchwała Dumy Państwowej

O katyńskiej tragedii i jej ofiarach

Siedemdziesiąt lat temu rozstrzelano tysiące polskich obywateli, którzy byli przetrzymywani w łagrach dla jeńców wojennych NKWD ZSRR, a także w więzieniach zachodnich obwodów Ukraińskiej SRR i Białoruskiej SRR.

W oficjalnej propagandzie radzieckiej odpowiedzialność za tę zbrodnię, którą zbiorczo nazwano tragedią katyńską, przypisywano nazistowskim zbrodniarzom. Wersja ta przez długie lata była przedmiotem utajonych, co nie znaczy, że mniej zażartych dyskusji w społeczeństwie radzieckim, i niezmiennie wywoływała gniew, obrazę i nieufność narodu polskiego.

Na początku lat 90. nasz kraj wykonał ważne kroki na drodze do wyświetlenia prawdy o tragedii katyńskiej. Uznano, że masowa zagłada polskich obywateli na terytorium ZSRR w czasie II wojny światowej była aktem przemocy ze strony totalitarnego państwa, które poddało represjom także setki tysięcy ludzi radzieckich za przekonania polityczne i religijne, według społecznych i innych kryteriów.

Opublikowane materiały, które przez wiele lat były przechowywane w tajnych archiwach, nie tylko ujawniają skalę tej strasznej tragedii, lecz także dowodzą, iż zbrodnia katyńska została dokonana z bezpośredniego rozkazu Stalina i innych radzieckich przywódców.

Potępiając terror i masowe prześladowanie obywateli swojego kraju i obywateli innych państw jako będące nie do pogodzenia z ideą prymatu prawa i sprawiedliwości, Duma Państwowa Zgromadzenia Federalnego Federacji Rosyjskiej wyraża głębokie współczucie wszystkim ofiarom nieuzasadnionych represji, ich rodzinom i bliskim.

Kopie wielu dokumentów, które przechowywano w zamkniętym archiwum Biura Politycznego KC KPZR, już przekazano polskiej stronie. Deputowani do Dumy Państwowej są przekonani, że te praca powinna być kontynuowana. Należy dalej badać archiwa, weryfikować listy zabitych, przywracać dobre imię tych, którzy zginęli w Katyniu i innych miejscach, wyjaśniać wszystkie okoliczności tragedii.

Dzieląc smutek z polskim narodem, deputowani do Dumy Państwowej pamiętają, że Katyń jest tragicznym miejscem również dla naszego kraju. W dołach katyńskich spoczywają tysiące radzieckich obywateli, zgładzonych przez reżim stalinowski w latach 1936-38. To właśnie na nich ćwiczono technologię masowych morderstw, którą później w tym samym miejscu zastosowano w stosunku do polskich jeńców wojennych. Obok znajdują się też mogiły radzieckich jeńców, rozstrzelanych przez hitlerowskich katów w latach Wielkiej Wojny Ojczyźnianej.

Nasze narody zapłaciły ogromną cenę za zbrodnie totalitaryzmu. Stanowczo potępiając reżim, który gardził prawami i życiem ludzi, deputowani do Dumy Państwowej w imieniu narodu rosyjskiego wyciągają przyjazną dłoń do narodu polskiego. Wyrażają też nadzieję na początek nowego etapu w stosunkach między naszymi krajami, które będą rozwijać się na gruncie demokratycznych wartości.

Osiągnięcie takiego rezultatu będzie najlepszym pomnikiem ofiar katyńskiej tragedii, które z wyczerpującą oczywistością zrehabilitowała już sama historia, żołnierzy-czerwonoarmistów poległych w Polsce i radzieckich żołnierzy, którzy oddali życie za jej wyzwolenie spod hitlerowskiego nazizmu.

Przewodniczący Dumy Państwowej Zgromadzenia Federalnego Federacji Rosyjskiej.”

Za http://www.jednodniowka.pl/news.php?readmore=333

Admin po raz kolejny konstatuje, że chroniczna rusof0bia jest albo chorobą umysłową, albo płatną posadą. Admin nie wyobraża sobie człowieka o inteligencji powyżej 0.9, który by istotnie wierzył w jakieś „rosyjskie zagrożenie” i głosił horrendalne brednie za darmo.

Posted in Historia, Polityka | 127 Komentarzy »

Wrocław: Demonstracja przeciwko prześladowaniu patriotów

Posted by Marucha w dniu 2010-11-28 (Niedziela)

Fot. Nacjonalista.pl Kolejny już raz we Wrocławiu odbyła się manifestacja przeciwko represjom politycznym wobec nacjonalistów.

W ciągu ostatnich kilku miesięcy polscy nacjonaliści są obiektem ataków ze strony Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Agencja ta z pomocą antyterrorystów przeprowadzała rajdy na mieszkania patriotów, używając w celach propagandowych środków jakimi posługuje się policja do zatrzymywania groźnych przestępców. Napadanym w domach patriotom konfiskowane były rzeczy osobiste, telefony, komputery, płyty z muzyką, nawigacje samochodowe a także pieniądze i ubrania. Zatrzymywani byli przetrzymywani w aresztach na podstawie fałszywych zarzutów propagowania faszyzmu lub gloryfikacji niemieckiego nazizmu. Funkcjonariusze dzisiejszej bezpieki zmuszali ich do składania fałszywych zeznań, terroryzowano rodziny zatrzymanych, grożono pozbawieniem pracy a nawet odebraniem dzieci.

Wrocław był jednym z miast w których odbyły się najbardziej spektakularne zatrzymania, szeroko opisywane przez mainstreamowe media jako walka z urojonym faszyzmem. Wobec tych totalitarnych praktyk Systemu, nie możemy jako nacjonaliści pozostać bierni. Manifestacja była wyrazem sprzeciwu wobec takich działań, szkalowania polskich patriotów, oraz miała okazać naszą solidarność z tymi, których dotknęły motywowane politycznie prześladowania.

Do Wrocławia z samego rana wyruszyła niewielka delegacja podkarpackich nacjonalistów z Rzeszowa, Stalowej Woli i Mielca. W jej skład wchodzili aktywiści AN Stalowa Wola oraz mieleckiego aktywu Opcji Socjalnarodowej. Po dotarciu do Wrocławia kierujemy się na ulicę Świdnicką, skąd miał wyruszyć pochód. Na miejscu czekało już kilkadziesiąt osób, przedstawicieli różnych organizacji narodowych i niezrzeszonych nacjonalistów oraz kibiców Śląska Wrocław.

Kilka minut po godzinie 16-stej formujemy szyk i wyruszamy w stronę rynku skandując m.in. „Stop represjom politycznym”, „Wolność słowa dla nacjonalistów”, „Precz z fałszywą demokracją” czy „naszym znakiem Orzeł Biały”. Na transparentach widoczne są hasła „Wolność dla wszystkich nacjonalistów. Stop demokratycznej dyktaturze”, „Stop prześladowaniom patriotów” oraz „NKWD=ABW, tradycja zobowiązuje”. Po rozłożeniu banerów dowodzący obstawą policjant konsultował ich treść przez radio. Maszerując wolnym krokiem wzbudzamy duże zainteresowanie przechodniów, których za sprawą Jarmarku Świątecznego było na rynku naprawdę dużo. Okrążamy rynek dwukrotnie, mając dwa postoje na odczytanie przemówień. W tych naświetlona została sytuacja polskich patriotów, wobec których używa się podobnych metod jak za czasów komunizmu. Tak samo przez media określające ruch nacjonalistyczny mianem nazistów, jak i przez aparat władzy w postaci ABW, policji, sądów i prokuratur. Przechodniom rozdawane były ulotki informujące o celu manifestacji. Po drugim obejściu rynku kierujemy się w stronę Galerii Dominikańskiej ,gdzie demonstracja dobiegła końca. W trakcie jej trwania obecne były media, dla których wypowiedzieli się organizatorzy.

Podsumowując, była to bardzo udana akcja, stawiło się na niej około stu osób, przechodnie z zainteresowaniem czytali hasła z transparentów oraz ulotki. W trakcie manifestacji nie odnotowano żadnych incydentów, czym po raz kolejny zadaliśmy kłam twierdzeniom mediów, które przedstawiają nacjonalistów jako agresywnych chuliganów. Po zakończeniu akcji udaliśmy się do baru na integracyjne pogadanki, po niespełna dwóch godzinach wyruszamy w drogę powrotną by o 5 rano zameldować się w domach. Uważamy, że uczestnictwo w takich akcjach solidarnościowych i wyrażenie sprzeciwu wobec działań Systemu jest naszym obowiązkiem jako nacjonalistów i zwolenników wolności słowa. Nie tylko dla wybranych. Pozdrowienia dla organizatorów i uczestników demonstracji.

Ajwaj (ANSW)
Fotoreportaże dostępne są na portalach Nacjonalista.pl oraz Wroclawianie.info.
Za: http://autonom.pl

Posted in Polityka | 15 Komentarzy »

Materiał sponsorowany

Posted by Marucha w dniu 2010-11-28 (Niedziela)

Katolicka Agencja Informacyjna po osiągnięciu dna zaczęła już zasysać muł. O ile bezwiedne (?) wyświetlanie moczopłciowych reklam „kontekstowych” można przy dużej dozie dobrej woli uznać za wypadek przy pracy, o tyle publikacja TEGO „materiału sponsorowanego”, reklamującego w cyklu „pielgrzymki po Europie” – pielgrzymowanie po „ośrodkach kultu wiary chrześcijańskiej”, gdzie 90% materiału to nachalna, ad nauseam reklama pielgrzymek do Medjugorje (pozycja VI w serii, po prawej) – połączona z wciskaniem czytelnikom kitu, jakoby „Kościół nie zabraniał” jest już po prostu zwykłym chamstwem.

Redaktorom KAI przypominamy, że w 1998 roku w swoim Biuletynie z 7 kwietnia opublikowali odpowiedź Kongregacji Nauki Wiary udzielonej biskupom polskim:

1. Nadal obowiązuje, że niczego nadprzyrodzonego nie można się w tych objawieniach dopatrywać;
2. Należy informować wiernych, że Medjugorje jest miejscem modlitwy, ale nie objawień;
3. Nadal obowiązuje zakaz urządzania oficjalnych pielgrzymek;
4. To, co mówi objawiająca się ‘Gospa’, zawiera sprzeczności, jest więc niepoważne, podobnie postawa i wypowiedzi ‘widzących’;
5. Aktualny ordynariusz Mostaru zajmuje stanowisko negatywne;
6. Wobec rozpowszechnionej szeroko propagandy i popularnych pielgrzymek sprawa jest poważna i delikatna i wymaga roztropnego postępowania

Odpowiedzi tej nie znajdziemy w nieodpłatnym serwisie KAI, ale jej treść oraz opracowania do dziś można znaleźć w różnych miejscach sieci,

Napisał Dextimus dnia 22.11.10

http://breviarium.blogspot.com/2010/11/materia-sponsorowany.html

Posted in Kościół/religia | 11 Komentarzy »

Nikodem Dyzma polskiej polityki znów się wypowiada

Posted by Marucha w dniu 2010-11-28 (Niedziela)

Wałęsa: chciałbym, żeby Palikotowi się udało

Lech Wałęsa, fot. Reuters

Lech Wałęsa, fot. Reuters

– Cieszę się, że doszło do rozłamu w PiS i z tego, że Kaczyński i PiS coraz mniej zagrażają stabilizacji w Polsce. Polska Jest Najważniejsza nikomu nie zaszkodzi. Ta inicjatywa pomaga PiS, bo topnieją w partii ci znośni, a zostają tam politycy, którzy jeżdżą po USA i szkodzą Polsce opowiadanymi bredniami. Odeszli z PiS ci znośni, którzy tworzą coś nowego, a zostali sami nieznośni. PJN nie wnosi niczego nowego na polskiej scenie politycznej oprócz rozbrojenia PiS – powiedział w pierwszej części rozmowy z Onet.pl Lech Wałęsa. Na pytanie, czy Lech Wałęsa chciałby, żeby Januszowi Palikotowi się udało i żeby wszedł do Sejmu po przyszłych wyborach parlamentarnych, były prezydent odpowiedział: „tak, chciałbym”.

Z Lechem Wałęsą, byłym prezydentem RP rozmawia Jacek Nizinkiewicz.

Jacek Nizinkiewicz: Panie prezydencie, jak pan się czuł na Radzie Bezpieczeństwa Narodowego z gen. Wojciechem Jaruzelskim, którego również zaprosił na posiedzenie RBN prezydent Bronisław Komorowski?

Lech Wałęsa: Byłem zaproszony, to po pierwsze. Po drugie, czułem się jak zwycięzca nad gen. Jaruzelskim, z którym wprawdzie przegrałem kilka bitew np. w roku ’70, ’76, a jego ekipa usiłowała zrobić mnie agentem, ale końcówka jest moja. Uważam, że zwycięzcy powinni rozmawiać z przegranymi.

Henryka Krzywonos powiedziała, że nie zaprosiłaby gen. Jaruzelskiego.

– Ja też nie. Na tę rozmowę nie zaprosiłbym Jaruzelskiego, ale niewykluczone, że na spotkanie, gdzie byłyby poruszane inne tematy – tak. Komorowski tak ustawia sprawy, ja ustawiłbym inaczej tę rozmowę.

– A czuł pan dyskomfort siedząc przy jednym stole z – jak mówi Jarosław Kaczyński – „byłym dyktatorem”?

– Zostałem zaproszony, to trudno mi było odmawiać Komorowskiemu. Ja Jaruzelskiego nie zapraszałem ani Komorowski się mnie nie radził. Jakby mnie Komorowski pytał o radę, to bym mu inaczej doradził. A jak ja się czułem? Czułem się jak zwycięzca.

– Jan Rulewski uważa, że zaproszenie gen. Jaruzelskiego było policzkiem dla ofiar PRL.

– Ja tak nie uważam. Zwycięzcy mają prawo rozmawiać z przegranymi.

– A usłyszał pan od gen. Jaruzelskiego – wybitnego eksperta ds. Rosji – jak twierdzi prezydencki minister Sławomir Nowak – jakąś cenną radę odnośnie stosunków polsko-rosyjskich?

– Może to były nie tyle rady, ale zwrócenie uwagi na kilka elementów, które publicznie nie są znane. Na pewno Jaruzelski zna lepiej Rosję niż ja i wielu z nas.

http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/walesa-chcialbym-zeby-palikotowi-sie-udalo,1,3861421,wiadomosc.html

Posted in Polityka | 27 Komentarzy »

Przestępstwa zostały dokonane.

Posted by Marucha w dniu 2010-11-27 (Sobota)

Istnienie międzynarodowej działalności wywiadowczej, tej „oficjalnej” i tej ukrytej jest rzeczą znaną. W nowoczesnych państwach jedną z form oficjalnych placówek wywiadowczych są ambasady i sieć konsulatów obok innych placówek tworzonych pod różnymi pretekstami. W praktyce dyplomatycznej jest to rzecz normalna i istnieje domniemana obustronna zgoda na działania prowadzone w taki sposób. Złapani na szpiegostwie ludzie zwykle są zwalniani (Immunitet), a w poważniejszych wpadkach wymieniani na podobnych z przeciwnej strony, po czym praca szpiegowska toczy się dalej. Incydenty (złapanie szpiega) są powodem do wymiany groźnie brzmiących not pomiędzy służbami dyplomatycznymi po czym następują negocjacje – handel wymienny na zasadach jeden do jednego, dwóch za pięciu, jeden za czterech w zależności od wartości „szpiega”.

Tego typu działalność wykracza jednak często poza granice zwykłej ciekawości co się dzieje w granicach obcego państwa  –  przedmiotu  penetracji.  Penetrujące państwo tworzy wtedy w  granicach państwa penetrowanego  placówki konspiracyjne działające na swoją korzyść ale destruktywne dla państwa w którym są organizowane. Do pracy w tych placówkach werbuje się ludzi miejscowych – obywateli obserwowanego państwa. Werbunek prowadzi się różnymi metodami: za pieniądze, drogą szantażu, itp. Dyplomaci państwa obserwatora uczestniczą w tym jako łącznicy lub osoby wydające dyspozycje. Złapani na takiej działalności obywatele własnego państwa idą do więzienia.

Tak to było do czasu  odzyskania niepodległości, tej po Stanie Wojennym, także tej wcześniejszej „niepodległości” po 1945r.  Terror jaki nastąpił po 1945r.,  przemiany jakie w wyniku tego miały miejsce, doprowadziły do tego, że w obecnej Polsce można już oficjalnie zbierać wszelkie informacje o niej i nie jest to już uważane za szpiegostwo. Można oficjalnie organizować obcą  propagandę i nie jest to już uważane za działalność wywrotową. Można kupować urzędników państwowych i nie jest to już uważane za zdradę stanu. Mało tego, przeciwstawianie się temu jest powodem rożnych represji ze strony organów własnego państwa. Najczęstszą forma represji w takich sytuacjach jest oskarżenie o antysemityzm, szerzenie waśni narodowościowych lub niepokojów społecznych.

Jak do tej pory Unia Europejska jest, w stosunku do Polski, jednostką pozapaństwową. Jest jednostką która ma swoje własne cele, plany, środki, własna politykę wielopłaszczyznową i oczywiście własna propagandę. Propaganda UE ma na celu pomoc w realizowaniu jej własnych planów, w których zawiera się też opanowanie (podporządkowanie sobie) Polski. Głównie Polski, ze względu na jaj strategiczne położenie, wielkość i wartość zarówno materialną jak i intelektualną.

Czytaj resztę wpisu »

Posted in Polityka | 53 Komentarze »

Bitwa o Longinusa Zerwimyckę

Posted by Marucha w dniu 2010-11-27 (Sobota)

Jeżeli jakaś potężna siła, która w poważnym stopniu steruje wydarzeniami na świecie, chce zachować pozory swego nieistnienia, to dopuszcza na zniewolonym przez siebie terytorium margines wolności słowa i ogólnie wypowiedzi. Tą zasadą nie ma zamiaru kierować się wszechglobalne lobby żydowskie i postanowiło wojować z Longinusem Zerwimycką o jego wyrugowanie z międzynarodowego portalu YouTube.

Jako pierwszy podał z entuzjazmem tę informację liberalny portal Onet.pl, zasłużony na froncie zamykania ust niepokornym internautom (czego sam wielokrotnie doświadczyłem) i pilnowania na każdym kroku antyzasad politycznej poprawności. W piątek 4 kwietnia ok. godziny 11.50 przed południem, na Onecie pojawił się tekst (datowany dzień wcześniej) pod kłamliwym tytułem “Polska chce usunięcia klipów Bubla z You Tube”. Nie słyszałem, aby w sprawie teledysków Longinusa Zerwimycki rząd Rzeczypospolitej Polskiej ogłosił ogólnonarodowe referendum, które przyniosłyby wyniki w postaci zabronienia przez Polaków puszczania kawałków Longinusa na You Tube. O jakiej więc “Polsce” jest mowa? Zamiast referendum Onet zafundował internautom sondę z załganym hasłem przewodnim “Czy You Tube powinien usuwać rasistowskie filmiki?”. Co niby mają wspólnego z rasizmem produkcje muzyczne Bubel Bandu? Zachowując proporcje, na miejscu speców z Onetu, zadałbym internautom równie logiczne i odkrywcze pytanie – “Dlaczego żaby pożerają bociany?” Żabą byłby oczywiście biedny i pokrzywdzony Żyd, którego ciągle prześladują te cholerne bocianiska-antysemici. Dowcip polega na tym, że współczesne Żaby powyrastały na dzikie bestie z ogromnymi zębiskami, a biedne bociany muszą przed nimi uciekać albo dla kamuflażu zakładać zielone jarmułki i recytować na wyrywki antybocianie prawdy (?) z Talmudu. Tyle wstępu ze szkoły antylogiki Onet.pl, której nauki zlekceważyli zresztą uczniowie internauci i w olbrzymiej większości uznali w komentarzach czepianie się Longinusa Zerwymycki na You Tube za pośmiewisko dla standartów demokratycznego porządku i pospolity skandal. Puszcza się filmiki pełne agresji, przemocy, satanizmu, antypolonizmu, propagowania idei lewackich i nazistowskich, lecz wrogiem nr 1 dla obrońców (?) wolności obywatelskich jest Longinus Zerwimycka.

Wracając do “całej Polski”, co to nienawidzi Bubel Bandu. “Całą Polską” okazała się pani ambasador RP w Izraelu, filosemicka aktywistka Agnieszka Magdziak- Miszewska, która do spółki z radcą ambasady (Wydział Polityczno-Prasowy, politruk!) o nazwisku Marek Skulimowski, zapragnęła podlizać się żydowskiej prasie i takiejż opinii publicznej. Najpopularniejszy izraelski portal internetowy Ynet – własność opiniotwórczego dziennika “Jedijot Achronot”* – opublikował list Skulimowskiego, który ten skierował do kierownictwa You Tube, wielce oburzony puszczaniem tam teledysków Bubel Bandu (wcześniej You Tube męczyła w tej sprawie sama Magdziak-Miszewska, nie odnosząc jednak sukcesów). Dziwnym przypadkiem donos pana radcy poruszył lawinę, bo na portal runął tłum internetowych szowinistów żydowskich, domagających się wyrzucenia z You Tube Longinusa Zerwimycki. Pojawiły się znane groźby bojkotu portalu i zniszczenia go pozaprawnymi metodami. Syjonizm i jego słudzy odtrąbili zwycięstwo, lecz bitwa nie okazała się, póki co, wygrana.

Polskojęzyczny dziennik “Rzeczpospolita” na swym portalu rp.pl w internecie pod datą 4 kwietnia, piórem Aleksandry Rybińskiej, poskarżył się w tytule czytelnikom, że “You Tube broni antysemitów” (niby Longinusa Zerwimyckę). Z tekstu wynikało, iż firma Google, właściciel portalu You Tube, nie chce precedensu usuwania z niego Bubel Bandu. Google jest za pozbywaniem się z You Tube treści “antysemickich”, ale incydentalne łamanie tej bariery uważa za “normalne”. Sam prezes Google w Izraelu , Żyd Meir Brand, stwierdził z rezygnacją :  ”Google to lustro realnego świata, prawdziwego świata, a ten zawiera antysemityzm. Jeżeli usuniemy go z Internetu, nie przestanie istnieć”. Abstrahując od oczywistości , że zespół Longinusa nie ma nic wspólnego z antysemityzmem, prezes izraelskiego Google zdaje sobie sprawę, iż ów portal żywi się treściami kontrowersyjnymi – i bez nich po prostu by splajtował. A więc, gdy piszę te słowa Bubel Band przetrzymał pierwszy zmasowany atak , co dobrze wróży na przyszłość, lecz za wcześnie na pełny triumf.

Tymczasem ambasador Magdziak-Miszewska leje żółć w “Rzepie”, jak to do jej placówki przychodzi setki listów od zbulwersowanych Longinusem Zerwimycką “Izraelczyków”. Nawet w tak jaskrawej kwestii pani M-M kłamie i stosuje uniki, ponieważ autorami listów nie są przecież jacyś kosmiczni “Izraelczycy”, ale kompletnie ziemscy Żydzi. Rzeczonej korespondencji nie wysyłają Arabowie (z konieczności obywatele państwa izraelskiego), którzy pewnie Longinusem Zerwimycką w wersji arabskiej byliby zachwyceni. Dalej p. ambasador mędzi : ” Żądają usunięcia filmu[ Żydzi – przyp. R. L.]. Mają rację. To szkodzi naszemu wizerunkowi. Zrobiliśmy wszystko, by film został zdjęty z portalu. Dzięki temu Żydzi zrozumieli, iż problemem nie jest nasz rzekomy antysemityzm, lecz zawartość You Tube”. Magdziak-Miszewska znowu kręci, bo Żyd Meir Brand niczego nie zrozumiał, więcej, tłumaczy jej i zapalczywym ziomkom, że biznes jest biznesem. Pani ambasador liczyła na izraelski order i pochwałę z Warszawy (która musiała pilotować próby wykończenia Longinusa), a doświadczyła goryczy porażki. Nie dała rady Longinusowi, polskiemu szlachciurze, jeszcze ją za to – biedaczkę – wyrzucą z roboty.

Pożartowaliśmy sobie, choć nie ma za bardzo z czego się śmiać. Tzw. polskie ambasady szczują obcych obywateli na Polaków, “wolne” media są tym zachwycone i tylko wilcze zasady wolnego rynku pozwalają na razie żyć Longinusowi Zerwimycce na You Tube. A lobby żydowskie zdemaskowało się nie po raz pierwszy w oczach społeczności międzynarodowej, jako banda ponurych zamordystów, którzy zabraniają nawet dowcipów na swój temat. Wszystko wskazuje na to, iż mityczny ZOG ( Zionist Occupation Government – Syjonistyczny Rząd Okupacyjny) nie jest wymysłem fantastów, co wskazują przedstawione w tym artykule wydarzenia. Funkcjonowały różne ustroje, karające niepokornych za polityczny żart i satyrę. Pozostały po nich gruzy, ulotne dymy, złe wspomnienia i niechęć. Czy tego samego pragną żydowscy szowiniści i ich pomagierzy?

Robert Larkowski

* – O braku wiarygodności tej gazety świadczy fakt , że wyliczyła ona sobie kiedyś, iż w parlamentach wszystkich państw świata (poza Izraelem) zasiada ledwie 214 Żydów – w tym żaden w “polskich” Sejmie i Senacie !!! Nie wiedzieliśmy, że “Jedijot Achronot” to pismo żartobliwie-satyryczne, bo tylko w ten sposób można skwitować podobnie nieprawdzie brednie. Toż na samej Wiejskiej, siedzi w ławach dużo więcej starszych braci !

Za: http://www.polskapartianarodowa.org
Zobacz filmy Bubel Band na YouTube dopóki cenzura żydowska ich nie usunie

http://www.bibula.com/?p=28800

Posted in Różne | 22 Komentarze »