Kiedy stary generał dowodzący armią przed śmiertelną bitwą odwołuje się do króla z apelem o wyznaczenie młodszego, silniejszego i wyposażonego w jeszcze inne talenty wodza – nikt prócz oszczerców nie powie, że to brak odwagi. Przeciwnie, ustąpienie miejsca następcy jest aktem wielkiej odwagi, wspaniałomyślności i dalekowzroczności.
Są tacy, którzy twierdzą, że Kościół nie ma nic wspólnego z polem bitwy. Są w błędzie. Od początku trwa przecież walka zła przeciwko Dobru. A od czasu do czasu dochodzi do walnej bitwy. Na myśl, że to właśnie taki scenariusz się realizuje, naprowadzał nas obecny Ojciec Święty od dawna. 21 maja 2012 r. powiedział do zgromadzonych kardynałów, że pojęcie Ecclesia militans –Kościoła wojującego, choć niemodne, jest prawdziwe. Trudno o bardziej dobitny przekaz. To oznacza, że nie wolno nam powiedzieć, że nie chcemy być wojownikami.
Tak! Chcemy być wojownikami, rozpoczynającymi bój od oczyszczenia własnej duszy i serca. Benedykt XVI, zapowiadając akt złożenia urzędu, wywołał wstrząs w świecie. Nie tego spodziewali się przeciwnicy. Kalkulowali raczej, że coraz bardziej ugięty pod brzemieniem wieku i odpowiedzialności będzie słabł wraz z całym Kościołem pod niezliczonymi atakami i ciosami. Tymczasem Jego decyzja nie jest ustąpieniem zmęczonego wodza, lecz czymś całkowicie przeciwnym: modlitwą błagalną i ofiarą, której owocem będzie nowy, wielki przewodnik. Przegrupowanie sił Dobra, które obecnie się dokonuje, da Kościołowi nowe siły i możliwości.
O to prosimy Ducha Świętego, asystującego księżom kardynałom przy wyborze nowego Papieża. Kościół, jak mamy zapowiedziane, nie zginie. Może mniej liczny i z ograniczoną możliwością głoszenia Ewangelii, jednak przetrwa do zwycięskiego zakończenia tej odwiecznej walki. Każdy z nas jest zaproszony do udziału w tym zwycięstwie. Znamienne, że to dramatyczne przejście między pontyfikatami zostało wyreżyserowane przez Pana Boga w czasie Wielkiego Postu. Wyciągamy z tego wniosek, że nie ma lepszej broni przeciwko złu, jak post, modlitwa i ofiara. W naszej obecnej ziemskiej i polskiej sytuacji jest o to coraz łatwiej.
Marcin Nowina Konopka
http://naszdziennik.pl
Kościół walczący… ale o co walczący? O dalsze poszerzanie pojęcia „ekumenizmu” i o całkowitą rezygnację z Kościoła Chrystusowego? O dopuszczenie do święceń homoseksualistów? O intensyfikację „dialogu” z talmudycznymi satanistami? Czy o gnojenie tradycjonalistów przez hierarchów bez napletka?
Admin.
Dodaj do ulubionych:
Polubienie Wczytywanie…