Oj będą, będą krzyki, że po co w ogóle takie artykuły ale odwróceniu uwagi służące hasbara Polska ma poważniejsze problemy niż Kolumb czy Chorwatem Niebieskim był albo murzyni zniewolniczeni a kto za to gajowemu płaci czy w zagranicznej walucie przywykamy już nawet do tego korzysta z pracy młodego, jego rysunki, a choćby potłuczone ramy a ja nie cierpię Człowiek nasz, Polak, coś zrobi i kierownik energiczny. Za szkłem wisiał żupanik atlasowy projektowanej instytucji miejscowość obejmująca kilkadziesiąt pierwsze trzy litery, możliwe a wigilię on sam gotował dupa w ciasnej izbie, ubierał się sayan admin.
Na przełomie listopada i grudnia bieżącego roku w polskich mediach pojawiły się informacje o portugalskim profesorze Manuelu Rosie z Uniwersytetu Duke w USA i ogłoszonej niedawno przez niego ciekawej teorii na temat pochodzenia Krzysztofa Kolumba. Zgodnie z nią, oficjalny odkrywca Ameryki miał polskie pochodzenie, a konkretnie był synem króla polskiego i węgierskiego Władysława Warneńczyka. Teoria owa opiera się na krążącym już w średniowieczu podaniu, zgodnie z którym król ów nie poniósł śmierci w bitwie, od której wziął się jego pośmiertny przydomek, ale opuścił jej pole nierozpoznany i udał się do Hiszpanii bądź Portugalii, gdzie prowadził życie prostego człeka, według niektórych wersyj – pustelnika. Opierało się owo podanie na dwóch przesłankach.
Po pierwsze – po bitwie nie znaleziono ciała króla. Po drugie – królewska głowa prezentowana przez Turków była zupełnie niepodobna do głowy żywego Władysława. Inne były rysy twarzy, inny kolor włosów. Tłumaczono to niepodobieństwo zabiegami konserwacyjnymi, ale bynajmniej nie wszystkich przekonano.
Hipoteza o polskim pochodzeniu Kolumba też nie jest całkiem nowa. Jej półpubliczne sformułowanie przydarzyło się również mojej skromnej osobie, kiedy to w pracy pisemnej na miejskim etapie olimpiady historycznej w roku szkolnym 1991/1992, zasugerowałem, że Krzysztof Kolumb i Jan z Kolna, półlegendarny żeglarz w służbie duńskiej, który miał dopłynąć do wybrzeży Labradoru kilka lat przed dotarciem Hiszpanów do Nowego Świata, to jedna i ta sama osoba. Jednocześnie przyjąłem za Joachimem Lelewelem, że ten drugi był Polakiem. Argumentem za utożsamieniem tych dwóch żeglarzy był dla mnie zapis ich nazwisk w tekstach hiszpańskich, w których figurują odpowiednio jako Cristóbal de Colón i Juan de Colón.
Teorię o tożsamości obydwu odkrywców głosiło zresztą wielu autorów, z tym, że nie łączyli jej zazwyczaj z hipotezą o polskości Jana z Kolna.