Nowa Unia Europejska?
Posted by Marucha w dniu 2011-12-23 (Piątek)
Autor wyraża się w sposób bardzo oględny, lecz spoza jego słów przebija horror. Poczytajmy. – admin.
Gdyby za decyzjami o udzieleniu Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu z siedzibą w Waszyngtonie (na ratowanie strefy euro) nie stały rządy krajów UE, akcję tę można by uznać za gigantyczny i perfekcyjnie zaplanowany skok na banki państw narodowych w celu ogołocenia ich z rezerw, czyli odłożonych na czarną godzinę oszczędności.
Ale i tak powstaje wrażenie, że nie chodzi tu o ratowanie zadłużonych krajów, tylko o jakiś, jeszcze nie do końca sprecyzowany, a tym samym nieujawniony, projekt funkcjonowania UE w nowym kształcie. Jeżeli byłemu wiceprezesowi NBP prof. Krzysztofowi Rybińskiemu mechanizm ten kojarzy się z praniem brudnych pieniędzy przez mafię narkotykową, to nasze zaniepokojenie jest więcej niż uzasadnione. Na naszych oczach rodzi się bowiem jakiś nowy twór, dla którego traktaty z Lizbony przestały być wspólnotowym prawem. W nowej Unii pierwsze skrzypce grają przywódcy Niemiec i Francji, a instytucjom unijnym pozostawia się pośledniejszą rolę, na co już zwrócił uwagę zaniepokojony ograniczeniem znaczenia Komisji Europejskiej jej szef José Manuel Barroso.
W wyniku grudniowych ustaleń szczytu UE, a właściwie presji duetu „Merkozy”, kraje strefy euro zobowiązały się przekazać MFW 150 mld euro na walkę z kryzysem, a państwa spoza tej strefy 50 mld euro. Polska przyjęła wręcz z zadowoleniem zobowiązanie przekazania aż 6 mld euro z rezerw dewizowych NBP. Przeciwko pożyczce dla MFW protestują u nas jedynie PiS i Solidarna Polska, które uważają, że Polski nie stać na pomoc dla bogatszych krajów strefy euro.
Profesor Rybiński chyba wie, gdy mówi o bilionach euro ukrytych sprytnie przez Włochy. Ponadto rezerwa NBP ma służyć utrzymaniu stabilności systematycznie słabnącej polskiej złotówki. Co charakterystyczne, Niemcy odrzuciły pomysł wspomagania zadłużonych krajów przez unijny Europejski Bank Centralny we Frankfurcie nad Menem.
Kompletnie nic to jednak nie daje do myślenia koalicji, która bezkrytycznie wspiera rząd Donalda Tuska. Traktują pożyczkę jako „dobry interes” i liczą na unijne pieniądze, magiczne 300 mld złotych dla Polski. Skąd ta pewność, że tak będzie? Czy zadłużone kraje będą w stanie płacić unijne składki, skoro zaciągną następne pożyczki. Skąd ta naiwna wiara w reformy w krajach rządzonych przez premierów nasłanych im przez Brukselę. A czy przykład Węgier, którym MFW odmówił udzielenia 20 mld euro pożyczki w chwili, gdy rząd wzmocnił ustawowo pozycję swojego centralnego banku, nie daje do myślenia?
Zrzutka do kasy MFW w celu ratowania zadłużonych krajów strefy euro dowodzi fiaska projektu pod nazwą Unia Europejska i jej organów, na czele z Komisją Europejską. Wspólna waluta okazała się fikcją, gdyż wspólny pieniądz wymaga jednolitych gospodarek i jednolitego ośrodka decyzyjnego realizującego politykę fiskalną.
Nadzorowaniem wykonywania umów kredytowych ze środków uzyskanych z pożyczek będzie się zajmował MFW kierowany przez najbogatsze kraje świata (USA, Niemcy, Japonia, Francja i Wielka Brytania). Duet „Merkozy” ma w tym gronie najwięcej do powiedzenia, szczególnie w sprawach europejskich. Takich możliwości nie mają inne kraje strefy euro. Francja i Niemcy najwięcej (po USA) wpłacają na MFW i mają swojego dyrektora generalnego, Francuzkę Christine Lagarde. Narzucenie krajom Unii wpłaty pożyczek, której stronami umowy mają być MFW i poszczególne rządy, jest odejściem od traktatowego funkcjonowania Unii Europejskiej, dowodem klęski tego stricte politycznego projektu. I jest to chyba początek funkcjonowania nowej Unii sterowanej bezpośrednio przez dwóch, jak na razie, hegemonów – Niemcy i Francję.
Polska pożyczka dla MFW to błędna decyzja, która osłabia naszą suwerenność polityczną i gospodarczą.
Wojciech Reszczyński
http://www.naszdziennik.pl
Komentarzy 21 to “Nowa Unia Europejska?”
Sorry, the comment form is closed at this time.
Rebe said
http://www.tvnwarszawa.pl/informacje,news,pogrzeb-dzialaczki-stowarzyszenia-lokatorow,349514.html
Zagrypiona said
Oj tam nie tylko pis i solidarna polska, ale tez wielu niezadowolonych zwyklych Polakow w tym i ja sie sprzeciwiaja tej pozyczce. Co to w ogole jest za pomysl? Zeby UE musiala cos bankom placic prywatnym. Niech banki lepiej sie zastanawiaja jak i komu pozyczaja to potem nie beda mialy problemu a tak niech cierpia za chciwosc. Moze nastepnym razem nie dadza kredytu tym co nie moga splacic (i to bedzie z korzyscia dla normalnego nielichwiarskiego swiata).
Pranie pieniedzy byc moze. Dodatkowo drenowanie kasy na rzecz bankow ktore do samego konca wciskaly Grecji i Wlochom pozyczki zapewne wiedzac ze te kraje dlugu nie splaca (pewnie wiedzieli ze za to bedzie ogloszona zbiorka pieniedzy na te dlugi w UE posrod innych krajow). Jak tak patrze na to to tez moze byc i trzecia rzecz kryjaca sie za ta sytuacja – sklocenie reszty obywateli unii z Grekami i Wlochami. Bo jak na razie to lemingi psiacza na ‚leniwych’ Grekow. Ale to przeciez nie Grecy lapska wyciagaja po nasza kase. Tylko ktos w ich imieniu. A jak ludzie beda przeciw ‚leniwym’ Grekom i innym to nie zawiaze sie zadna koalicja obywateli niezadowolonych z rzadow bo przeciez ‚leniwi’ Grecy wzieli nasze pieniadze. A prawda jest taka ze Grecy tej kasy nie zobacza bo poplynie ona prosto do bankow. Na splate lichwiarskich dlugow.
PS. A co to jest za autor tego tekstu co sie oglednie wyraza? Pan Gajowy? Bo nie moge sie doszukac…
wiktor said
Pani Zagrypiona! Po co Pani pyta kim jest autor? Umie Pani korzystać z gugli?
Zagrypiona said
@3 Panie Wiktor umiem korzystać z gugli. Niebywale ze poruszyla Pana akurat ta czesc mojej wypowiedzi. 😉 Skierowana zresztą bardziej do Szanownego Pana Gajowego.
Marucha said
Re 2:
Pani pytanie jest uzasadnione – zapomniałem pod artykułem podać nazwisko autora oraz link do oryginalnego artykułu, co już poprawiłem.
P. Reszczyński to założyciel i pierwszy prezes radia Wawa. Jest dziennikarzem, który o ile wiem, nigdy nie splamił się współpracą ze środowiskami michnikówniarsko-walterowskimi.
wiktor said
Proszę Pani! Ta część Pani wypowiedzi mnie poruszyła,bo jest najbardziej poruszajaca!
Przecież nie mogą poruszyć słowa:”niech banki lepiej się zastanawiają komu pożyczają(…)”
Takie słowa moga tylko obezwładnić czytajacego i wtedy jest on w bezruchu!
p/s
Wiktor jest moim prawdziwym imieniem,więc może się Pani do mnie zwracać „panie Wiktorze”,a nie „panie Wiktor”,co byłoby uzasadnione przy pseudonimie.Gdyby istniało imię Zagrypiona zwróciłbym się do Pani wówczas w moim poscie- Pani Zagrypiono!
aga said
Czy A. Dugin to nie jest przypadkiem chazar?
Zagrypiona said
@ Pan Wiktor
Coz w tym zlego by zalichwione banki sie zaczely zastanawiac komu pozyczaja? Czy raczej komu wciskaja zalichwione zdziercze i oszukancze pozyczki? Pana to boli i obezwladnia ze powiedzialam zeby sie zaczely zastanawiac – moglam powiedziec bardziej bez ogrodek by lud zrozumial, moj blad. Bankom dziekujemy. Grecja i kazdy inny kraj jesli pozostawic go samemu sobie w spokoju by mogl rzadzic sam swoimi zasobami i pieniadzem, swietnie sobie poradzi bez lichwiarskich pozyczek. Pan uwaza ze mozliwosc pozyczek w takich bankach to blogoslawienstwo? No to gratuluje. Pan chyba nie rozumie o co w tym wszystkim chodzi, albo zwyczajnie trolluje. Albo sie pan czepil, bo baba pisze na forum. 😉 A jak baba to wiadomo… 😉
Co do reszty pan Gajowy juz wyjasnil sens mojego zapytania.
PS. W internecie kazdy sie moze podpisac Wiktor, Jasi, Stasiu, Kunegunda itd. itp. Ludzie zmieniaja nicki jak rekawiczki. Ja caly czas pisze pod Zagrypiona i sie nie ukrywam. Gdybym podala swoje dane personalne to i tak nic by nie zmienilo gdyz jestem szara mysza z tlumu nic nie znaczaca. Jak komus to przeszkadza to… 😉
Zagrypiona said
Poza tym golym okiem widac, ze banki nawciskaly krajom pozyczek z fikcyjnych drukowanych pienidzy (a w krajach tych wiemy kto stoi u wladzy ze rzekomo w imieniu narodu) potem polazly do UE i MFW by zrobic zrzutke posrod tych ktorzy pozyczek wzieli malo by pokryc fikscyjny dlug. I stad kazdy musi swoje ciezko uciulane zaskorniaki przeznaczyc na banki. Jak ktos tego nie widzi i nie rozumie a czepia sie pierdol by odwrocic uwage to sprawa jest jawna i oczywista. I nic tu nie pomoze imie takie czy inne wpisane jako nick.
W ten sposob mozna drenowac pieniadze z ludzi w nieskonczonosc, bo dzis Grecja i Wlochy a za rok jakis inny kraj. No ale jak sie drukuje kase (makulature) to potem trzeba gdzies ja wymienic na wartosciowy (poparty praca i czasem pracy i meka obywateli roznych narodow) pieniadz prawda? Bo to jest najwyzsza wartosc: czas + praca. A z inflacja i innymi problemami zwiazanymi z drukiem makulatury niech sie martwia inni (czyli ci ktorzy ciezko pracowali by ich pieniadz mial wartosc). I tak w koleczko, do ukichanej… 😉 W koncu co tam podwyzki i inne takie…
revers said
maran said
Czassami sie zastanawiam czy Polska zamiast za Mesjasza narodow ,nie robi za Judasza narodow.
Wiele na to wskazuje. Polacy poza pyszczeniem sie i jazgotami domowo-internetowymi niewiele wiecej potrafia zrobic aby cokolwiek zmienic. Brakuje nam sprawnej organizacji,poswiecenia,wsparcia dla tych co probuja cos zmienic, solidarnosci.
Jest za to duzo zawisci, udupiania,snobizmu, tumiwisizmu i zwyklej, prostackiej glupoty.
Kazdy ciagnie ile moze dla siebie i tlumaczy to ciezkimi czasami i tym ze „co on tak wlasciwie moze.
Niech inni nadstawiaja, karku ,ja sie najwyzej podlacze, jak beda pozytywne wyniki dzialania.”
A hieny, ktore demokratycznie i za przywoleniem oglupialej czesci i obojetnej czesci narodu, wybrano do niby rzadu , dorwaly sie do koryta i szarpia ile moga dla siebie,majac gleboko w d–pie co ten skundlony, zaczadzony,niemrawy, rozhisteryzowany narod mysli.
Marucha said
Re 11:
Polska Mesjaszem już nie jest, Judaszem jeszcze nie jest.
Póki co robi za osła trojańskiego.
maran said
Bardzo dobre okreslenie:)) Nawet nie konia, ale osla trojanskiego.
wiktor said
Przepraszam wszystkich Państwa za panią Zagrypioną!To z powodu mojego posttu umieszcza swoje naiwne uwagi i nie może zrozumieć,że wywołują obezwładniajacy usmiech.Na Pani pytanie”Coz w tym zlego by zalichwione banki sie zaczely zastanawiac komu pozyczaja?”odpowiem krótko: Bo to nie w ich interesie!
p/s
Pani Zagrypiono! To tyle Pani zrozumiała z mojego wpisu?
p/s 2
Moje pytanie o umiejetność korzystania z gugli było w zasadzie skierowane do wszystkich,którym nie chce sie wbić danej frazy w wyszukiwarkę,tylko dopytują sie kto jest autor.Tu,i nie tylko tu zdarzały się takie rzeczy nierzadko.
LA said
# 14
Proponuje przeniesc pyskowki na inne mniej powazne forum i nie czepiac sie kobiety. Jesli jej wypowiedzi sa zbyt naiwne mozna je pominac.
Zagrypiona said
@14, 15
No rzeczywiscie nie ma co ciagnac tematu, tym bardziej ze Pan Wkitor nie zrozumiał mojej wypowiedzi i poczul misje by naiwniaczke naprostowac. To jest oczywiste ze to o czym napisalam nie jest w interesie bankow. Przeciez za tym wszystkim stoja banki + ich pacholki w UE i rzadach. No a ja zgrzeszylam wyrazajac me naiwne oburzenie i sugestie jak to powinno byc w normalnym swiecie – bank ponosi odpowiedzialnosc za swe wlasne straty. Coz. 😉 To jest oczywiste ze banki i ich pacholki pokojowym sposobem nie odstapia a juz tym bardziej pod wplywem naszego internetowego psioczenia. Ale co pary z glow ujdzie to ujdzie. 😉 Teraz do garkow moge isc w spokoju. Ufff… 😉
PS. LA dzieki za obrone. 😉 Sa jeszcze rycerze w przestrzeni internetowej. ;P
Przepraszam Pana Gajowego, juz nie bede w tym temacie nic pisac, niech inni dyskutuja na temat. I dziekuje za cierpliwosc. 🙂
aga said
http://www.wicipolskie.org
Maciej Giertych: Lichwa
…Z okazji kryzysu greckiego usłyszeliśmy, że najpierw zmuszono banki, by zaakceptowały redukcję oprocentowania długu greckiego, a potem by zrezygnowały z 50% tego długu. Okazuje się, że można banki do tego zmusić groźbą bankructwa dłużnika. Zapewne i inne kraje ustawią się w kolejce do takiego potraktowania ich długu. A właściwie, czemu tylko redukcja o 50%? Dlaczego nie o 95%, albo nawet o 100%. Po wojnie secesyjnej w USA prezydent Lincoln jednym posunięciem skasował wszelkie długi bankowe mocno zadłużonego i pokonanego południa. Zaraz potem zginął z ręki zamachowca, ale decyzja pozostała w mocy.
Długi bankowe można anulować decyzją polityczną. Ponieważ powstały z pożyczek oprocentowanych, trzeba je traktować jako „produkcyjne”, czyli pożyczkodawcy muszą uczestniczyć w konsekwencjach kryzysu zadłużeniowego.
Maciej Giertych: Lichwa
Feliks Koneczny pisze w Cywilizacji żydowskiej (wyd. Antyk Warszawa-Komorów 1999, str. 275), o tym jak powstawało bankierstwo żydowskie: „Było to bankierstwo od razu uniwersalne; każdy żydowski bank stanowił jakby filię wszystkich innych – co też trwa dotychczas. Jest to wielki międzynarodowy handel pieniądzem, z jakim chrześcijańskie bankierstwo nigdy nie będzie mogło się równać, bo krepuje się i ogranicza względami na interesy własnego narodu i państwa, często sprzeczne z interesami ościennych, gdy tymczasem tamci tych względów nie uznają, bo ich nawet nie odczuwają.”
Ekonomia żydowska
Cytata ta pochodzi z rozdziału pt. Ekonomia żydowska.
Meir Tamari, profesor ekonomii na uniwersytecie Bar Ilan w Tel Avivie w Izraelu napisał książkę pt. With all your Possessions. Jewish Ethics and Economic Life (Całym swym majątkiem. Żydowska etyka i życie ekonomiczne), która stanowi treść jego wykładów z zakresu ekonomii żydowskiej. Koneczny nie cytował jej, bo zmarł przed jej ukazaniem się, ale na pewno byłby rad, że jego tezy znajdują potwierdzenie w pracy izraelskiego profesora.
Tamari pisze, że bazując na tekście z Księgi Wyjścia rozdział 23 wiersz 24:
„Jeśli pożyczasz pieniądze ubogiemu z mojego ludu, żyjącemu obok ciebie, to nie będziesz postępował wobec niego jak lichwiarz i nie każesz mu płacić odsetek.” ekonomia żydowska oparta jest na wzajemnym udzielaniu sobie pożyczek bezprocentowych. Oto kilka cytatów z jego książki:
„Poprzez całą historię aż do dnia dzisiejszego, prawie żadna zorganizowana wspólnota żydowska nie istniała kiedykolwiek bez wolnych od odsetek pożyczek stanowiących stały element struktury społecznej” (str. 171).
„Jest całkiem możliwe, że rozwój żydowskiego życia ekonomicznego w handlu, reklamie, obrocie nieruchomościami i jakiejkolwiek aktywności ekonomicznej byłby ograniczony, gdyby nie istniała społeczność dająca wolne od odsetek pożyczki we wszystkich tych krajach” (str. 171).
„W państwie Izrael te wolne pożyczki istnieją równolegle z systemem bankowym” (str. 171).
„Aby sfinansować absorpcję imigracji na dużą skalę oraz duży budżet wojskowy to nowe państwo wykorzystywało subsydiowane pożyczki i tani rządowy kredyt, aby stymulować produkcję, rolnictwo i turystykę” (str. 172).
Żydowska ekonomia wymaga jednak od Żydów, również na bazie obowiązku moralnego, by dług był w terminie spłacany.
„Odmawianie pożyczkodawcy pieniędzy na podstawie potrzeb pożyczkobiorcy zaciera rozróżnienie między sprawiedliwością a miłosierdziem, które stanowi tak ważny element Judaizmu” (str. 173).
Z drugiej jednak strony, w relacjach z nie-Żydami Żydzi także trzymają się nakazów Biblii, a w szczególności wersetu 21 z rozdziału 23 Księgi Powtórzonego Prawa gdzie czytamy: „Od obcego możesz się domagać, ale od brata nie będziesz żądał odsetek”.
Te zasady nadal obowiązują w ekonomii żydowskiej. Maimonides nawet uważał, że hebrajskie słowo tashikh należy tłumaczyć nie jako „możesz” ale jako „masz”, czyli nakaz. Oto dalsze cytaty z Tamariego.
„Zakaz pobierania odsetek dotyczy wyłącznie transakcji między dwoma Żydami. Nie dotyczy on nie-Żydów, tak więc wolno pożyczać i brać pożyczki od nie-Żyda i z tego tytułu pobierać lub płacić odsetki. Pożyczki angażujące korporacje lub banki, których właścicielami lub depozytariuszami są nie-Żydzi mogą pobierać odsetki bez przekraczania biblijnych czy rabinicznych zakazów (str. 179)”.
„[J]est oczywiste, że prawie wszystkie autorytety idą za ustaleniem Miszny [Talmudu], zezwalającym na pobieranie odsetek od pożyczek w relacjach z nie-Żydami” (str. 180).
Autor cytuje traktat Talmudu Bava Metzia, rozdz. 5 „Dozwolone jest pożyczanie od nie-Żydów i pożyczanie im z odsetkami. To dotyczy również ger toshov (nie-Zyda mieszkającego w Izraelu i akceptującego siedem praw Noego) (str. 180)”.
„Skoro Judaizm nie uważa brania odsetek od pożyczek za coś złego samo z siebie, dlaczego więc branie lub dawanie odsetek jest zakazane między Żydami?” (str. 181-182). Tamari odpowiada na to analogią ze spożywaniem pokarmów nie-koszernych. Nie ma w tym nic złego i nie-Żydzi mogą to robić, ale Żydzi mają się wznieść na wyższy poziom w stosunku do rzeczy materialnych. Cytując 20-wiecznego komentatora Tory Tamari powiada: „Rezygnacja z pobierania odsetek między sobą jest na podobieństwo regulacji w stowarzyszeniach handlowych czy innych, w których członkowie udzielają sobie specjalnych ulg. Te ulgi nie są dostępne dla nie-członków. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by inni też ustanawiali takie stowarzyszenia dla siebie i udzielali sobie pomocy” (str. 182).
„Według prawa żydowskiego umowa o oprocentowanej pożyczce jest nielegalna tylko, gdy dotyczy dwóch indywidualnych Żydów. Wykorzystywanie nie-żydowskich pośredników, aby uniknąć zakazów dotyczących odsetek było bardzo częstym zjawiskiem życia żydowskiego…” (str. 188-9)
Tak więc wszyscy Żydzi na świecie są jakby członkami tego samego stowarzyszenia i udzielają sobie ulg. Pokrywa się to w pełni z oceną Konecznego dotyczącą cywilizacji żydowskiej.
Dodajmy, że Tamari nie ukrywa istnienia instytucji chazaki (str. 133), o której szeroko pisze Koneczny. Był to nadawany, lub sprzedawany, przez gminę żydowską monopol na prowadzenie interesów z daną osobą czy instytucją nie-żydowską – w rezultacie inni Żydzi nie konkurowali.
Spółki kredytowe
Tak więc Żydzi są zorganizowani na skalę światową, mając wspólną kasę zapomogowo pożyczkową. Czy takie urządzenia istnieją poza żydostwem? Oczywiście tak.
Niedawno ciekawą wypowiedź na ten temat opublikował prof. Garrick Small (Culture Wars luty 2011). Wykłada on ekonomię islamską na wydziale biznesu Uniwersytetu Centralnej Queensland w Australii, przy okazji jak sam twierdzi, przemycając naukę św. Tomasza o lichwie. Według niego po ostatnim kryzysie powstało duże zainteresowanie finansami islamskimi, ponieważ odrzucają one lichwę zupełnie i funkcjonują na zasadzie mechanizmów uczciwego finansowania. Według prawa koranicznego pieniądze mogą być pożyczane bez lichwy. O ile dobrze rozumiem banki islamskie stosują tę zasadę nie tylko wobec swoich, muzułmanów, ale i wobec każdego, kto u nich pożycza.
Na ten temat znalazłem też informację z Libii czasów obalonego Kadaffiego (http://dewjiblog.com/2011/09/27/the-gaddafi-they-are-not-telling-us-about-please-read/): „Nie ma tam odsetek od pożyczek bankowych, banki w Libii są państwowe, a pożyczki udziela się obywatelom na 0% z mocy prawa”. O ile dobrze rozumiem, nie muzułmańskim obywatelom także, ale tylko obywatelom Libii. Libia jest bogata, więc ją na to stać – ale okazuje się, że banki mogą tak funkcjonować.
W dniu 7.XII.11 agencja Deutsche Welle poinformowała (http://wiadomosci.onet.pl/raporty/deutsche-welle-w-onet-pl/pierwszy-islamski-bank-u-sasiada-polski-ma-byc-zgo,1,4958165,wiadomosc.html), że „w Mannheim działa pierwszy w RFN bank kierujący się zasadami obowiązującymi w religii islamskiej. Bank Kuveyt Türk działa … zgodnie z zasadami wiary muzułmańskiej, co określane jest jako “Islamic Banking” i jest rozpowszechnione przede wszystkim w państwach islamskich. Pierwszy bank działający na tych zasadach rozpoczął także działalność w Niemczech. Kluczową zasadą bankowości islamskiej jest rezygnacja z oprocentowania oraz odsetek, bo tego zabrania Koran. Bank Kuveyt Türk swój biznes opiera nie na odsetkach, lecz na finansowym udziale w przedsiębiorstwach.” O ile dobrze rozumiem doniesienie bank jest dostępny nie tylko dla muzułmanów.
A jak to jest u nas chrześcijan?
Znamy pojecie „kasy zapomogowo-pożyczkowej”. Takowe funkcjonują w wielu zakładach pracy. Pracownicy łożą niewielkie sumy do tej kasy, stając się jej udziałowcami, a za to mogą, co jakiś czas, bez-odsetkowo pożyczać z kasy pewne sumy na swoje bieżące potrzeby. Praca z tym związana jest zwykle prowadzono honorowo lub za niewielką opłatą. Udziałowcy mogą swój wkład w każdej chwili wycofać – nie ulega on waloryzacji wraz z inflacją, tak, że efektywnie traci na wartości. Ta strata jest w istocie jałmużną na rzecz pożyczających, czyli tych, którzy w danej chwili są w biedzie.
Na większą skalę takie kasy zakładał w Galicji nieodżałowanej pamięci Franciszek Stefczyk. Tzw. Kasy Stefczyka pozwoliły biedocie galicyjskiej pozyskać tani kredyt na swoje skromne potrzeby. Podobnie działał ks. Piotr Wawrzyniak w Wielkopolsce.
W USA na początku XX wieku, gdy masowo ludność przenosiła się z prowincji do miast, rząd zorganizował tani albo w ogóle bezprocentowy kredyt w celu nabycia czy wybudowania mieszkań. Później zmieniono to na możliwość odpisania odsetek od kredytów mieszkaniowych w ramach rozliczeń podatkowych, co w praktyce dla ludności oznaczało to samo, co bez-odsetkowy kredyt. Odsetki te jednak trafiały do banków tyle, że z kasy państwowej. Tak jest do dziś (The Wanderer 14.VII.11).
Wyobraźmy sobie, jaki powstałby szum gdyby dziś ktoś założył bank programowo udzielający pożyczki bezprocentowe tylko nie-Żydom.
We Włoszech, w Mediolanie, powstał w 1896 r. Banco Ambrosiano, który wymagał, by jego klienci legitymowali się świadectwem Chrztu św., czyli był niedostępny dla Żydów (wtedy jeszcze muzułmanów we Włoszech nie było). Bank ten ściśle współpracował z bankiem watykańskim. W wyniku masońskiej intrygi Banco Ambrosiano uległ likwidacji w 1981 r.
Nauka Koscioła
Św. Tomasz z Akwinu poświęcił sporo miejsca tematowi lichwy. Napisał między innymi:
„… pożyczający pieniądze przenosi posiadanie ich na tego, kto od niego pożycza; ten przeto, któremu pieniądze pożyczono, posiada je na własne ryzyko i obowiązany jest oddać je w całości; stąd wniosek, że nie wolno wierzycielowi żądać więcej, niż pożyczył. Człowiek natomiast, który powierza swe pieniądze czy to kupcowi, czy wytwórcy w formie jakiegokolwiek rodzaju spółki, nie przenosi na tego kupca czy wytwórcę posiadania swych pieniędzy, przeciwnie pieniądze te pozostają nadal jego własnością. Skutkiem tego kupiec handluje tymi pieniędzmi na ryzyko ich właściciela, podobnie wytwórca na jego ryzyko używa tych pieniędzy do produkcji; wobec takiego stanu rzeczy wolno pożyczającemu godziwie domagać się części zysku, płynącego z danego przedsiębiorstwa, jako, że zysk ten płynie z jego własności.” (S. Th. 2.2 qu LXXVIII a. 2 ad 5).
Nauka Kościoła odróżnia więc pożyczkę konsumpcyjną, od której odsetek brać nie wolno, od pożyczki produkcyjnej, w której pożyczkodawca uczestniczy jako udziałowiec ponosząc ryzyko, ale i uczestnicząc w podziale dochodu od przedsięwzięcia. Czyli „kapitały nie powinny krążyć w życiu gospodarczym w formie pożyczek, lecz w formie udziałów” (Adam Doboszyński „Ekonomia miłosierdzia”) Jak pisze Tamari Żydzi w swych wzajemnych relacjach też mają podobne rozróżnienie (instytucja heter iska).
W ramach uszczegółowienia św. Tomasz uznaje prawo wierzyciela do zwrotu straty na wartości tego, co pożyczył. Dziś to można potraktować jako zwrot kosztów inflacji. Jak pisze wspomniany wyżej Doboszyński, przy inflacji 5% odsetki na poziomie 5% to darmowa pożyczka, bez lichwy. Natomiast, gdy wartość waluty pożyczki rośnie (doświadczyli tego ostatnio pożyczający w frankach szwajcarskich), pożyczkodawca odbiera więcej niż ustalone odsetki, czyli mamy do czynienia z lichwą.
Próby naprawy sytuacji
Tragedią naszych czasów jest siła prywatnych banków międzynarodowych, u których wszyscy są zadłużeni. Takie amerykańskie Biuro Rezerwy Federalnej, to prywatny bank emitujący dolary i pożyczający je rządowi USA. Dług USA jest astronomiczny – nie do spłacenia kiedykolwiek. Płynął tylko stale odsetki do banków.
W roku 1932 Kongres Stanów Zjednoczonych uchwalił ustawę (za 289, przeciw 60) znaną jako „ustawa Goldsborough” od nazwiska jej promotora. Jej tytuł był następujący: „Ustawa przywracająca Kongresowi jego konstytucyjne prawo do emisji pieniędzy, regulacji ich wartości i dostarczania dochodów ludności USA o trwałym i sprawiedliwym poziomie zdolności nabywczej dolara, wystarczających w każdym czasie, by ludzie mogli kupić dobra i usługi, których potrzebują na poziomie odpowiadającym pełnym mocom produkcyjnym przemysłu i handlu USA … Obecny system emisji pieniądza przez prywatne instytucje dla zysku, powodujący przemiennie szkodliwą inflację i deflację, ma ulec likwidacji”. Niestety, ustawę tę odrzucił Senat. Była ona oparta na projekcie „kredytu socjalnego” C. H. Douglasa (The Wanderer 11.VIII.11).
Z okazji kryzysu greckiego usłyszeliśmy, że najpierw zmuszono banki, by zaakceptowały redukcję oprocentowania długu greckiego, a potem by zrezygnowały z 50% tego długu. Okazuje się, że można banki do tego zmusić groźbą bankructwa dłużnika. Zapewne i inne kraje ustawią się w kolejce do takiego potraktowania ich długu. A właściwie, czemu tylko redukcja o 50%? Dlaczego nie o 95%, albo nawet o 100%. Po wojnie secesyjnej w USA prezydent Lincoln jednym posunięciem skasował wszelkie długi bankowe mocno zadłużonego i pokonanego południa. Zaraz potem zginął z ręki zamachowca, ale decyzja pozostała w mocy.
Długi bankowe można anulować decyzją polityczną. Ponieważ powstały z pożyczek oprocentowanych, trzeba je traktować jako „produkcyjne”, czyli pożyczkodawcy muszą uczestniczyć w konsekwencjach kryzysu zadłużeniowego.
Za: http://piotrbein.wordpress.com/2011/12/20/maciej-giertych-lichwa/
revers said
jest tez podobna wersja wg. Jane Burgermeister pt. Czwarte Imperium, ksiazka dostepna juz w jezyku Polskim w Amazon, o czym informuje na bezaco J.B.
http://birdflu666.wordpress.com/2011/12/23/polish-edition-of-the-fourth-empire-available-in-spring/
Kuku na muniu said
sobota, 24 grudnia 2011
Obama podnosi militarną stawkę – konfrontacja na granicach z Rosją i Chinami
Wprowadzenie
Po doznaniu znaczących porażek militarnych i politycznych w krwawych wojnach w Afganistanie i Iraku, niepowodzeniu utrzymania u władzy długoletnich rządów państw-satelickich w Jemenie, Egipcie i Tunezji i obserwowaniu rozpadu systemów marionetkowych reżimów Somalii i Sudanu Południowego, reżim Obamy niczego się nie nauczył i zwrócił się w kierunku konfrontacji militarnej ze światowymi potęgami – Rosją i Chinami. Obama przyjął prowokacyjną ofensywną strategię militarną na granicach Chin i Rosji.
Po przejściu od klęski do klęski na peryferiach światowego mocarstwa i nie usatysfakcjonowany doprowadzeniem do gigantycznego deficytu finansów państwa w dążeniu do zbudowania imperium przeciwko słabym ekonomicznie krajom, Obama przyjął politykę okrążania i prowokacji wobec Chin, drugiej największej gospodarki świata i najważniejszego wierzyciela USA, oraz Rosji, głównego dostawcy ropy i gazu do Unii Europejskiej i drugiej na świecie potęgi nuklearnej.
Niniejsza praca poświęcona jest wysoce irracjonalnej i zagrażającej światu eskalacji imperialnego militaryzmu reżimu Obamy. Opisujemy globalny wojskowy, ekonomiczny i polityczny kontekst, który skutkuje powstaniem tej polityki. Następnie badamy wiele miejsc konfliktów i interwencji, w które jest zaangażowany Waszyngton – od Pakistanu, Iranu i Libii po Wenezuelę, Kubę i daleko dalej. Przeanalizujemy następnie uzasadnienie eskalacji militarnej przeciwko Rosji i Chinom jako część nowej ofensywy wykraczającej poza świat arabski (Syria, Libia) w obliczu pogarszającej się pozycji gospodarczej UE i USA w gospodarce światowej. Opiszemy strategię upadającego imperium, uwikłanego w wieczne wojny i stojącego w obliczu globalnej depresji gospodarczej, zdyskredytowanego w oczach własnych obywateli, miotających się w warunkach długoterminowego demontażu swych podstawowych programów społecznych na dużą skalę.
Zwrot od militaryzmu na peryferiach do globalnej konfrontacji wojskowej
Listopad 2011 jest momentem o wielkim znaczeniu historycznym: Obama ogłosił dwie ważne polityki, mające olbrzymie strategiczne konsekwencje dla konkurujących ze sobą potęg światowych.
Obama ogłosił politykę militarnego okrążenia Chin opartą o stacjonowaniu morskiej i lotniczej armady wzdłuż chińskiego wybrzeża – otwartą politykę mającą na celu osłabienie i zakłócenie dostępu Chin do surowców naturalnych oraz powiązań handlowych i finansowych z Azją. Deklaracja Obamy, że Azja jest priorytetowym regionem dla amerykańskiej ekspansji militarnej, budowy baz wojskowych i sojuszy gospodarczych jest skierowana przeciwko Chinom i stanowi rzucenie wyzwania Pekinowi na jego własnym podwórku. Deklaracja polityki żelaznej pięści, wygłoszona w australijskim parlamencie, była zupełnie jasna w zdefiniowaniu imperialnych celów USA.
„Nasze trwałe interesy w regionie [Azji i Pacyfiku] wymagają naszej trwałej obecności w tym regionie (…) Stany Zjednoczone są potęgą Pacyfiku i jesteśmy tutaj, aby zostać (…) po tym jak zakończymy obecne wojny [tj. porażki i wycofania wojsk z Iraku i Afganistanu] (…) Rozkazałem mojemu zespołowi ds. bezpieczeństwa narodowego uczynienie priorytetu z obecności i misji w regionie Azji i Pacyfiku (…) W efekcie, zmniejszenie wydatków na obronę w USA nie odbędzie się (…) kosztem regionu Azji i Pacyfiku”(CNN.com, 16 listopada, 2011).
Dokładna natura tego, co Obama nazwał naszą „obecnością i misją” została podkreślona przez nowe porozumienie wojskowe z Australią dotyczące wysłania okrętów wojennych, samolotów bojowych i 2500 żołnierzy piechoty morskiej do najbardziej na północ wysuniętego miasta Australii (Darwin) – posunięcia skierowanego przeciwko Chinom. Sekretarz Stanu Clinton spędziła większą część 2011 roku na wygłaszaniu wysoce prowokacyjnych uwertur do krajów azjatyckich, które mają graniczne konflikty morskie z Chinami. Clinton siłą zaangażowała USA w te spory, wspierając i zaostrzając żądania Wietnamu, Filipin, Brunei na Morzu Południowochińskim. Jeszcze bardziej poważnie Waszyngton wzmacnia więzi wojskowe i sprzedaż broni do Japonii, Tajwanu, Singapuru i Korei Południowej, a także zwiększa obecność okrętów wojennych, nuklearnych łodzi podwodnych i lotów samolotów wojskowych nad chińskimi wodami przybrzeżnymi. Zgodnie z polityką wojskowego okrążenia i prowokacji, reżim Obamy-Clinton promuje azjatyckie wielostronne porozumienia handlowe, które wykluczają Chiny i uprzywilejowują amerykańskie korporacje międzynarodowe, bankierów i eksporterów – porozumienia zwane „Trans-Pacific Partnership” (Trans-Pacyficzne Partnerstwo). Obejmują one obecnie przede wszystkim mniejsze państwa, ale Obama ma nadzieję na skuszenie Japonii i Kanady.
Obecność Obamy na spotkaniu APEC liderów Azji Wschodniej i jego wizyta w Indonezji w listopadzie 2011 roku, wszystkie koncentrują się wokół starań o zabezpieczenie hegemonii USA. Obama-Clinton mają nadzieję na skontrowanie upadku amerykańskich powiązań gospodarczych w obliczu geometrycznego wzrostu handlu i więzi pomiędzy Azją Wschodnią i Chinami.
Najnowszy przykład urojonych i destrukcyjnych wysiłków Obamy-Clinton w celowym zakłócaniu więzi gospodarczych Chin w Azji ma miejsce w Myanmar (Birmie). Wizyta Clinton w grudniu 2011 w Birmie została poprzedzona decyzją reżimu Sein Thein o zawieszeniu projektu budowy zapory wodnej na północy kraju, finansowanego przez China Power Investment. Według oficjalnych „poufnych” dokumentów ujawnionych przez WilkiLeaks „Birmańskie organizacje pozarządowe, które organizowały i prowadziły kampanię przeciw budowie zapory, są w dużym stopniu finansowane przez rząd USA” (Financial Times, 02 grudnia 2011, str. 2). Te i inne prowokacyjne działania oraz przemówienia Clinton potępiające chińską „pomoc wiązaną” bledną w porównaniu z długoterminowymi interesami na wielką skalę, które łączą Birmę z Chinami. Chiny są największym inwestorem i partnerem handlowym Birmy, wliczając w to sześć dalszych projektów zapór wodnych. Chińskie przedsiębiorstwa budują nowe autostrady i linie kolejowe w całym kraju, otwierając południowo-zachodnie Chiny dla produktów z Birmy. Dodatkowo Chiny budują ropociągi i porty. Istnieje potężna dynamika wzajemnych interesów gospodarczych, która nie zostanie zakłócona przez pojedynczy spór (FT, 2 grudnia, 2011, s. 2). Krytyka przez Clinton wartych miliardy dolarów inwestycji chińskich w infrastrukturę Birmy jest jedną z najdziwaczniejszych w historii świata, przychodzącą po brutalnych ośmiu latach obecności wojskowej USA w Iraku, które zniszczyły wartą 500 miliardów dolarów infrastrukturę tego kraju, zgodnie z oficjalnymi szacunkami Bagdadu. Tylko tkwiąca w urojeniach administracja USA może sądzić, że kwiecista retoryka, trzy dniowa wizyta i finansowanie organizacji pozarządowych jest adekwatną przeciwwagą dla głębokich więzi gospodarczych łączących Birmę i Chiny. Te same urojenia leżą u podstaw całego repertuaru wysiłków reżimu Obamy zmierzających do wyparcia Chin z dominującej pozycji w Azji.
Podczas gdy żadna z pojedynczych polityk przyjętych przez reżim Obamy sama w sobie nie stanowi bezpośredniego zagrożenia dla pokoju, łączny wpływ wszystkich tych deklaracji i planów rozszerzania potęgi militarnej sumuje się w kompleksowy wysiłek izolowania, zastraszania i powstrzymania wzrostu Chin jako regionalnej i globalnej potęgi. Militarne okrążenie, sojusze, wykluczanie Chin z proponowanych regionalnych stowarzyszeń gospodarczych, stronnicze interwencje w regionalne spory morskie i rozmieszczanie zaawansowanych technologicznie samolotów bojowych, skierowane są na osłabienie konkurencyjności Chin i zrekompensowanie niższości amerykańskiej gospodarki poprzez zamknięte sieci polityczne i gospodarcze.
Wojskowe i gospodarcze ruchy Białego Domu i anty-chińska demagogia Kongresu USA mają jawnie na celu osłabienie pozycji handlowej Chin i zmuszenie przywódców chińskich do uprzywilejowania sektora bankowego USA i amerykańskich interesów gospodarczych ponad swymi własnymi. Popchnięte do granic wytrzymałości prioretyzowanie przez Obamę wielkiego nacisku militarnego może doprowadzić do katastrofalnego pęknięcia w amerykańsko-chińskich stosunkach gospodarczych. Doprowadziłoby to do poważnych konsekwencji, w szczególności, ale nie wyłącznie, dla gospodarki USA, a zwłaszcza jej systemu finansowego. Chiny posiadają ponad 1,5 biliona dolarów długu amerykańskiego, głównie bony skarbowe i każdego roku kupują od 200 do 300 miliardów dolarów nowych emisji, ważnego źródła finansowania deficytu USA. Jeśli Obama wywoła poważne zagrożenie dla chińskich interesów bezpieczeństwa i Pekin zostanie zmuszony do odpowiedzi, nie będzie to odwet wojskowy, lecz ekonomiczny: wyprzedaż kilkuset miliardów dolarów obligacji skarbowych i ograniczenie nowych zakupów długu USA. Deficyt USA wystrzeli w górę, rating kredytowy USA spadnie do „śmieciowego”, a system finansowy „zatrzęsie się na krawędzi upadku”. Oprocentowanie, aby przyciągnąć nowych nabywców długu USA, osiągnie dwucyfrową wartość. Chiński eksport do Stanów Zjednoczonych dozna uszczerbku i nastąpią straty spowodowane dewaluacją obligacji skarbowych znajdujących się w chińskich rękach. Chiny zdywersyfikowały swoje rynki na całym świecie, a ich ogromny rynek krajowy prawdopodobnie mógłby wchłonąć większość tego, co Chiny stracą za granicą w trakcie wycofywania się z rynku amerykańskiego.
Podczas gdy Obama błąka się po Oceanie Spokojnym rozgłaszając swoje groźby militarne względem Chin i próbuje gospodarczo izolować Chiny od reszty Azji, amerykańska obecność gospodarcza szybko blaknie na obszarze, który niegdyś był amerykańskim „podwórkiem”: Cytując jednego z dziennikarzy Financial Times, „Chiny to jedyny show [w mieście] dla Ameryki Łacińskiej”(Financial Times, 23 listopada 2011 r., str. 6). Chiny wyparły USA i UE jako główny partner handlowy w Ameryce Łacińskiej; Pekin wtłoczył miliardy dolarów w nowe inwestycje w tym obszarze i zapewnia nisko oprocentowane pożyczki.
Handel Chin z Indiami, Indonezją, Japonią, Pakistanem i Wietnamem rośnie w znacznie szybszym tempie niż handel USA. Wysiłek USA zbudowania imperialnego sojuszu bezpieczeństwa w Azji opiera się na kruchych podstawach ekonomicznych. Nawet Australia, kotwica i filar parcia wojskowego USA w Azji, jest silnie uzależniona od eksportu surowców mineralnych do Chin. Jakiekolwiek zakłócenia spowodowane działaniami wojennymi poślą australijską gospodarkę w korkociąg.
Gospodarka USA nie jest w stanie zastąpić chińskiej jako rynku zbytu dla eksportu przemysłowego Azji i Australii. Kraje azjatyckie muszą doskonale zdawać sobie sprawę, że nie ma dla nich żadnych korzyści w wiązaniu się z upadającym, wysoce zmilitaryzowanym imperium. Obama i Clinton oszukują samych siebie, jeśli sądzą, że uda im się zachęcić Azję do długoterminowego sojuszu. Azjatyckie kraje zwyczajnie używają przyjaznych uwertur reżimu Obamy jako „taktycznego narzędzia”, negocjacyjnej taktyki uzyskania lepszych warunków zabezpieczenia morskich i terytorialnych granic z Chinami.
Waszyngton ma urojenia, jeżeli wierzy, że może przekonać Azję do zerwania długoterminowych lukratywnych powiązań gospodarczych na dużą skalę z Chinami w celu przyłączenia się do ekskluzywnego gospodarczego stowarzyszenia [ze Stanami Zjednoczonymi] o tak wątpliwych perspektywach. Jakakolwiek „reorientacja” Azji, z Chin na USA, wymagałaby więcej niż tylko obecności amerykańskiej marynarki wojennej i armady sił powietrznych wymierzonych w Chiny. Wymagałoby to całkowitej restrukturyzacji gospodarek krajów azjatyckich, struktury klasowej oraz elit politycznych i wojskowych. Najpotężniejsze grupy gospodarcze w Azji mają głębokie i rosnące więzi z Chinami/Hong Kongiem, zwłaszcza wśród dynamicznych ponadnarodowych chińskich elit biznesowych w regionie. Zwrot w kierunku Waszyngtonu musiałby pociągnąć za sobą ogromną kontrrewolucję, która postawiłaby kolonialnych „handlarzy” (kompradorów) w miejsce istniejących przedsiębiorców. Zwrot w kierunku USA wymagałby dyktatorskich elit skłonnych do odcięcia strategicznych powiązań handlowych i inwestycyjnych i przemieszczenia milionów robotników i profesjonalistów. O ile niektórzy przeszkoleni w USA azjatyccy oficerowie wojskowi, ekonomiści i byli finansiści z Wall Street i miliarderzy mogą dążyć do „zrównoważenia” chińskiej potęgi gospodarczej obecnością wojskową USA, muszą uświadomić sobie, że ostatecznie przewaga leży w sprawdzającym się rozwiązaniu azjatyckim.
Wiek azjatyckich „kapitalistów kompradorskich”, pragnących sprzedać krajowy przemysł i suwerenność w zamian za uprzywilejowany dostęp do rynków amerykańskich, należy już do starożytnej historii. Niezależnie od bezgranicznego entuzjazmu dla widocznej konsumpcji i zachodniego stylu życia, który nowobogaccy z Azji i Chin bezmyślnie celebrują, niezależnie od przejęcia nierówności i dzikiego kapitalistycznego wyzysku pracy, istnieje uznanie, że przeszła dominacja Stanów Zjednoczonych i Europy wykluczyła wzrost i wzbogacenie się rdzennej burżuazji i klasy średniej. Przemówienia i wypowiedzi Obamy i Clinton zalatują nostalgią za przeszłością neokolonialnych nadzorców i kompradorskich kolaborantów, co jest bezmyślnym urojeniem. Ich próby nabrania politycznego realizmu, w uznaniu wreszcie Azji za gospodarczą oś obecnego porządku świata, przybierają kuriozalną formę w wyobrażaniu sobie, że wojskowe prężenie muskułów i manifestacje sił zbrojnych zredukują Chiny do marginalnej roli w regionie.
Prof. James Petras
Tłumaczenie: davidoski
http://www.globalresearch.ca
http://bankowaokupacja.blogspot.com/2011/12/obama-podnosi-militarna-stawke.html
Kronikarz said
Zagrypiona !
Nie powinna sie Pani wycofywac tym bardziej, ze dynamike Pani wniosla do sporow, a jak sie uwazja za madrych, to udowodnia !
revers said
Kto tu ma kuku na muniu? gdy druch Bul Komorowski paraduje po murze chinskim i z checia wiarze sie z gospodarka Chinska.
Takze car Putin wie co jest grane i z Pekinem utzymuje bynajmiej nie zimne i wiarzace stosunki.
Jest jescze kilku koszernych globalistow ktorzy po roznymi nazwiskami i firmami chetniej niz Obama mysli, robia interesy w Chinach.