Dziennik gajowego Maruchy

"Blogi internetowe zagrażają demokracji" – Barack Obama

  • The rainbow symbolizes the Covenant with God, not sodomy Tęcza to symbol Przymierza z Bogiem, a nie sodomii


    Prócz wstrętu budzi jeszcze we mnie gniew fałszywy i nikczemny stosunek Żydów do zagadnień narodowych. Naród ten, narzekający na szowinizm innych ludów, jest sam najbardziej szowinistycznym narodem świata. Żydzi, którzy skarżą się na brak tolerancji u innych, są najmniej tolerancyjni. Naród, który krzyczy o nienawiści, jaką budzi, sam potrafi najsilniej nienawidzić.
    Antoni Słonimski, poeta żydowski

    Dla Polaków [śmierć] to była po prostu kwestia biologiczna, naturalna... śmierć, jak śmierć... A dla Żydów to była tragedia, to było dramatyczne doświadczenie, to była metafizyka, to było spotkanie z Najwyższym
    Prof. Barbara Engelking-Boni, kierownik Centrum Badań nad Zagładą Żydów, TVN 24 "Kropka nad i " 09.02.2011

    Państwo Polskie jest opanowane od wewnątrz przez groźną, obcą strukturę, która toczy go, niczym rak, niczym demon który opętał duszę człowieka. I choć na zewnatrz jest to z pozoru ten sam człowiek, po jego czynach widzimy, że kieruje nim jakaś ukryta siła.
    Z każdym dniem rośnie liczba tych, których musisz całować w dupę, aby nie być skazanym za zbrodnię nienawiści.
    Pod tą żółto-błękitną flagą maszerowali żołnierze UPA. To są kolory naszej wolności i niezależności.
    Petro Poroszenko, wpis na Twiterze z okazji Dnia Zwycięstwa, 22 sierpnia 2014
  • Kategorie

  • Archiwum artykułów

  • Kanały RSS na FeedBucket

    Artykuły
    Komentarze
    Po wejściu na żądaną stronę dobrze jest ją odświeżyć

  • Wyszukiwarka artykułów

  • Najnowsze komentarze

    Adrian S o Wolne tematy (29 – …
    Harakiri Sepuku o Ukropolin zamiast Międzymorza
    adrian o Wolne tematy (29 – …
    Carlos o Wolne tematy (29 – …
    Bezpartyjna o Wolne tematy (29 – …
    Jabo o Dyktatura ciemniaków czyli lib…
    Bezpartyjna o Klub Myśli Polskiej w obronie…
    Józef Bizoń o Ukropolin zamiast Międzymorza
    Józef Bizoń o Ukropolin zamiast Międzymorza
    adrian o Wolne tematy (29 – …
    Warchoł o Ukropolin zamiast Międzymorza
    errorous o Dyktatura ciemniaków czyli lib…
    Bezpartyjna o Wolne tematy (29 – …
    adrian o Wolne tematy (29 – …
    adrian o Wolne tematy (29 – …
  • Najnowsze artykuły

  • Najpopularniejsze wpisy

  • Wprowadź swój adres email

    Dołącz do 707 subskrybenta

W komunistycznej bezpiece Żydzi zajmowali niemal połowę stanowisk

Posted by Marucha w dniu 2011-01-28 (Piątek)

Dla gości gajówki poniższy artykuł nie będzie żadną rewelacją, ale pewne fakty trzeba przypominać aż do oporu.  – admin

W kierownictwie Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego Żydzi zajmowali niemal połowę stanowisk.

Nie tylko Morel.

Przez lata w historiografii polskiej obowiązywał powszechny pogląd, zgodnie z którym teza o nadreprezentacji Żydów w komunistycznym aparacie bezpieczeństwa jest mitem. Gdy jednak podjęto badania nad narodowością kadr “bezpieki” w oparciu o przechowywane w Instytucie Pamięci Narodowej akta osobowe funkcjonariuszy, i opublikowano dane statystyczne, okazało się, że blisko 40 proc. kierowniczych stanowisk Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego zajmowali oficerowie pochodzenia żydowskiego.

Wynik naukowych ustaleń nie spotkał się jednak z uznaniem środowisk opiniotwórczych, dla których uzyskany efekt badań świadczył jedynie o… antysemityzmie ich uczestników.

Równolegle z analizą kadr aparatu bezpieczeństwa prowadzono studia nad obsadą personalną innych struktur tworzących stalinowski aparat represji: wojskowego i powszechnego wymiaru sprawiedliwości, Informacji Wojskowej, Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Milicji Obywatelskiej czy wchodzącego w skład MBP więziennictwa. W każdym przypadku liczba oficerów pochodzenia żydowskiego w sprawowaniu funkcji kierowniczych wynosiła od kilku do kilkudziesięciu procent, a badań dokonano w odniesieniu do czasu, gdy Żydzi stanowili niespełna 1 proc. ludności Polski.

Od początku budowy systemu komunistycznego tworzący go napotkali ogromne problemy związane z koniecznością sformowania obsady personalnej powstających stanowisk aparatu władzy. Bazą kadrową dla rządzących stały się środowiska partyzantów Gwardii i Armii Ludowej oraz przedwojennych działaczy komunistycznych, wśród których znaczny odsetek stanowili Żydzi. Część z nich okres wojny przeżyła w Związku Sowieckim i po 1944 r. z silnym zaangażowaniem usiłowała przeszczepić nad Wisłą tamtejszą ideologię. Ich liczbę zwiększyli ci spośród ocalałych z holokaustu, którzy w nowym ustroju politycznym widzieli szanse na realizację własnych – prywatnych i narodowych – interesów. Nagrodą za akces znacznej części społeczności żydowskiej do procesu budowy systemu komunistycznego były eksponowane etaty w aparacie władzy i systemie represji oraz związane z nimi profity. W powszechnej opinii symbolem udziału Żydów w tworzeniu stalinizmu w Polsce stała się służba wielu z nich w komunistycznym aparacie bezpieczeństwa.

Wbrew intencjom przypisywanym historykom zgłębiającym to zagadnienie, badania nad narodowością kadr “bezpieki” nie obejmują jedynie jednej nacji. Stanowią element szeroko zakrojonych studiów nad całością budowy i funkcjonowania tajnej policji politycznej komunistycznego państwa polskiego, w tym nad jej obsadą personalną, gdzie pochodzenie narodowościowe funkcjonariuszy jest tak samo ważne, jak ich pochodzenie społeczne czy wykształcenie. Dająca się już dziś zdefiniować teza o “internacjonalistycznych kadrach bezpieki” w Polsce powstała w oparciu o analizę głównie ich akt osobowych, z których wynika, że w latach 1944-1956 obok oficerów sowieckich pracowali przedstawiciele narodowości: polskiej, żydowskiej, białoruskiej, ukraińskiej, litewskiej, a nawet niemieckiej i greckiej.

Polityczna poprawność a statystyka

Wstępujący do UB Żydzi nie ukrywali swego pochodzenia. We własnoręcznie wypełnianych ankietach personalnych w rubryce “narodowość” wpisywali zazwyczaj “żydowska”. Dane takie ujawniali nawet ci, którzy już w okresie międzywojennym zerwali związki ze środowiskiem żydowskim i stali się gorącymi zwolennikami idei komunistycznej. Deklarację światopoglądową ujawniano natomiast w rubryce “wyznanie”, gdzie obok powszechnie używanego terminu “niewierzący” nie brakowało określenia “mojżeszowe”.

O pozycji funkcjonariuszy pochodzenia żydowskiego w ministerstwie, ale też o ich postrzeganiu w społeczeństwie decydowały dwa zasadnicze czynniki. Pierwszy dotyczył ich liczby w “bezpiece”; drugi zaś zajmowania przez nich eksponowanych stanowisk. Jesienią 1945 r. doskonale zorientowany w sprawach “bezpieki” w Polsce sowiecki doradca przy Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego płk Nikołaj Seliwanowski w raporcie do Moskwy informował, że połowę stanowisk kierowniczych w MBP zajmują Żydzi, a w całym ministerstwie ich odsetek sięga 18,7 procent. Zapewne nawet on się nie spodziewał, że tak duża liczba oficerów pochodzenia żydowskiego w centrali aparatu bezpieczeństwa będzie się nadal zwiększać. W kolejnych latach udział Żydów polskich w kierowniczych strukturach MBP stale rósł, ostatecznie przekroczył 37 procent. Wśród 450 osób pełniących najwyższe funkcje w MBP (dyrektorów i zastępców dyrektorów departamentów, kierowników samodzielnych wydziałów) pochodzeniem żydowskim legitymowało się 167 oficerów.

Na czele ministerstwa stał gen. Stanisław Radkiewicz, wspomagany m.in. przez wiceministrów: Romana Romkowskiego (Menasze Grynszpana) i Mieczysława Mietkowskiego (Mojżesza Bobrowickiego). W okrytej ponurą sławą centrali “bezpieki” wyżsi oficerowie o żydowskich korzeniach kierowali: kadrami – Leon Andrzejewski (Ajzen Lajb Wolf), śledztwami – Józef Różański (Goldberg), finansami – Edward Kalecki (Ela Szymon Tenenbaum), ochroną zdrowia – Kamil Warman, Leon (Lew) Gangel, Ludwik (Salomon) Przysuski, cenzurą – Michał Rosner, Hanna Wierbłowska, Michał (Mojżesz) Taboryski, Biurem Prawnym – Zygmunt Braude, Witold Gotman, konsumami – Feliks (Fiszel) Goldsztajn, Centralnym Archiwum MBP – Jadwiga Piasecka, Zygmunt (Nechemiasz) Okręt, Biurem Wojskowym – Roman Garbowski (Rachamiel Garber) oraz Departamentami: I – Józef Czaplicki (Izydor Kurc), Julian Konar (Jakub Julian Kohn), II – Leon (Lejba) Rubinstein, Michał (Mojżesz) Taboryski, III – Józef Czaplicki (Izydor Kurc), Leon Andrzejewski (Ajzen Lajb Wolf), IV – Aleksander Wolski (Salomon Aleksander Dyszko), Józef Kratko, Bernard Konieczny (Bernstein), V – Julia Brystiger, VI (więziennictwem) – Jerzy Dagobert Łańcut, VII – Wacław Komar (Mendel Kossoj), Zygmunt (Nechemiasz) Okręt, Marek Fink (Mark Finkienberg), X – Józef Światło (Izaak Fleischfarb), Henryk Piasecki (Chaim Izrael Pesses).

Niższymi strukturami MBP – wydziałami, kierowali wówczas m.in.: Anatol (Natan) Akerman, Marian Baszt, Mieczysław (Mojżesz) Baumac, Jan Bernstein, Adam Bień (Bajn), Ignacy Bronecki, Izrael Cwejman, Tadeusz (Dawid) Diatłowicki, Michał Holzer, Maurycy (Aron) Drzewiecki, Michał (Mojżesz) Fajgman, Leon Fojer (Feuer), Tadeusz Fuks, Edward (Eliasz) Futerał, Artur Galewicz (Glasman), Henryk Gałecki (Natan Monderer-Lamensdorf), Łazarz Gejler, Jakub Glidman, Leon Goryń, Karol Grabski (Hertz), Helena (Gitla) Gruda, Borys (Boruch) Grynblat, Józef Gutenbaum, Herman Halpern, Henryk Jabłoński (Chaim Grinsztajn), Michał Jachimowicz, Zbigniew Józefowicz, Bronisława Juckier, Leon Kesten, Abram Klinberg, Leon Klitenik, Ignacy Krakus, Michał-Emil Krassowski, Mieczysław Krzemiński (Mojżesz Flamenblaum), Icek Lewenberg, Mieczysław Lidert (Erlich), Juliusz Litoczewski, Kazimierz Łaski (Cygier), Samuel Majzels, Ignacy Makowski, Aleksander Marek (Markus) Malec, Walenty Małachowski, Ignacy Marecki, Marian (Mojżesz) Minkendorf, Bronisław Nechamkis, Artur Nowak (Abraham Lerner), Jerzy Nowicki (Lipszyc), Dawid Oliwa, Róża (Gina) Poznańska, Stanisław Rothman, Mieczysław (Moralich) Rubiłłowicz, Irena Siedlecka (Regina Reiss), Michał (Mowsza) Siemion, Wolf Sindel, Zygmunt Skrzeszewski (Salomon Halpern), Marceli Stauber, Józef Stępiński, Ernest Szancer (Schanzer), Ignacy Szemberg, Antonina Taube-Knebel, Juliusz Teitel, Adam (Abram) Wein, Salomon Widerszpil, Józef Winkler (Szaja Kinderman), Stanisław Witkowski (Samuel Eimerl), Roman Wysocki (Altajn), Edward Zając, Marek Zajdensznir, Maria Zorska, Emanuel Żerański.

W tym samym czasie, w rozbudowanym systemie więzień i obozów liczącym 179 więzień i 39 obozów pracy, stanowiska naczelników i komendantów zajmowali: Salomon Morel – komendant obozów w Świętochłowicach-Zgodzie (1945) i Jaworznie (1948-1951), naczelnik więzień m.in. w Opolu (1945-1946), Katowicach (1946-1948) i Jaworznie (1951); oraz Mieczysław (Moszek) Flaum – komendant obozu we Włocławku (1945-1946) i Mielęcinie (1946); Beniamin Glatter – naczelnik więzienia w Goleniowie (1949); Franciszek (Efroim) Klitenik – naczelnik więzienia we Wrocławiu (1946-1947), Dzierżoniowie (1947-1951) i Łodzi (1951-1958), Henryk Markowicz – naczelnik więzienia przy ul. Kleczkowskiej we Wrocławiu (1945-1946), Sewer Rosen – naczelnik więzienia w Barczewie (1947-1951), Oskar Rozenberg – naczelnik więzienia w Potulicach (1951-1954), Kazimierz Szymanowicz – naczelnik więzienia w Rawiczu (1945-1947) i Saul Wajntraub – naczelnik więzienia w Kłodzku (1948-1951) i więzienia nr III w Warszawie (1951-1954).

Znaczący procent (13,7) oficerów pochodzenia żydowskiego znalazł się także wśród szefów i zastępców szefów Wojewódzkich Urzędów Bezpieczeństwa Publicznego/ Wojewódzkiego Urzędu do spraw Bezpieczeństwa Publicznego. Najwięcej z nich znalazło zatrudnienie w wojewódzkim UB we Wrocławiu, gdzie wśród osiemnastu zastępców szefów WUBP/ WUdsBP sześciu (33 proc.) było Żydami: Władysław Wątorek (Adolf Eichenbaum), Jan Stesłowicz (Lemil Katz), Adam Nowak (Adaś Najman), Adam Kornecki (Dawid Kornhendler), Eliasz Koton i Karol Grad, a w niektórych wydziałach i sekcjach urzędu przedstawiciele tej narodowości stanowili niekiedy 1/3 ich całego stanu osobowego. Zjawisko takie występowało np. w Wydziale ds. Funkcjonariuszy, Wydziale V, VIII i Gospodarczym.

W latach 1945-1956 poszczególnymi wydziałami kierowali: personalnym – Leonarda Opałko (Lorka Nadler) (1945-1946);  I – Roman Wysocki (Altajn) (1950-1951);  V – Józef (Jefim) Gildiner (1951-1952);  X – Józef (Jefim) Gildiner (1952-1954);  “A” – Edward Last (1946);  śledczym – Antoni Marczewski (1946-1947), Feliks Różycki (Rosenbaum) (1950-1952); Wydziałem ds. Funkcjonariuszy – Bronisław Romkowicz (Maks Bernkopf) (1946-1947);  Sekcją Finansową – Stanisław Ligoń (Lemberger) (1949-1954);  Służbą Mundurową – Arnold Mendel (1949-1950).  Stanowili oni także trzon istniejącej przy WUBP komórki partyjnej PPR/PZPR (Jefim Gildiner, Karol Grad, Zygmunt Kopel, Henryk Lubiński, Grzegorz Rajman, Felicja Rubin) – 26 proc. w 1954 roku.

Podobną, wynoszącą 30 proc. statystykę, można dostrzec w gronie kadry kierowniczej powiatowego UB w Dzierżoniowie. Na jej wielkość wpływ miało piastowanie urzędu szefa przez: Artura Górnego (1946-1947); Michała (Mojżesza) Wajsmana (1947-1948) i Adama Kulberga (1951-1954). Jeszcze wyższy odsetek wystąpił na stanowiskach ich zastępców, wśród których trzy z ośmiu etatów zajmowali oficerowie żydowscy: Edward Last (1945-1946), Adam Kulberg (1950-1951) i Izaak Winnykamień (1952).

Od sprawcy do ofiary

Łącznie w latach 1945-1956 we wszystkich komórkach tylko wojewódzkiego UB na Dolnym Śląsku pracowało ponad 500 osób pochodzenia żydowskiego. Pytanie o pełną liczbę zatrudnionych w aparacie bezpieczeństwa Polski Ludowej/ PRL pozostaje nadal otwarte, podobnie jak problem związany z próbą określenia świadomości narodowej oficerów “bezpieki”, wśród których część już przed wojną manifestacyjnie odcinała się od swych żydowskich korzeni. Oderwani od rodzimego środowiska deklarowali swą polskość i światopogląd materialistyczny, w których wiarę głęboko zachwiały dopiero wydarzenia 1968 r., gdy w wyniku antysemickiej nagonki 1968 r. kilkanaście tysięcy polskich Żydów zostało zmuszonych do opuszczenia kraju. Ich wyjazd upowszechnił na świecie pogląd o ksenofobicznej Polsce i rzekomym antysemityzmie jej mieszkańców. Milczeniem pomija się przy tym fakt, że całą operację przeciwko Żydom zorganizowali ich niedawni towarzysze z “bezpieczeństwa”, a pośród wyjeżdżających do Izraela znalazło się kilkuset niedawnych sekretarzy partii, stalinowskich sędziów i prokuratorów, oficerów Informacji Wojskowej, Urzędu Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa.

Żaden z nich nigdy nie poniósł odpowiedzialności za dokonane czyny, a nieliczne próby doprowadzenia do ekstradycji osób oskarżonych o zbrodnie stalinowskie każdorazowo kończyły się niepowodzeniem. Wymownym komentarzem do tej sytuacji może być fragment uzasadnienia sporządzonego przez Ministerstwo Sprawiedliwości Izraela z 5 czerwca 2005 r., odmawiającego zgody na ekstradycję do Polski Salomona Morela: “…uważamy, iż nie ma żadnych podstaw do przedstawienia Morelowi zarzutów popełnienia poważnych przestępstw, nie mówiąc już o ‘ludobójstwie’ czy ‘zbrodniach przeciwko narodowi polskiemu’. Jeżeli już, to wydaje się nam, że Morel i jego rodzina byli ewidentnie ofiarami zbrodni ludobójstwa popełnionych przez hitlerowców i Polaków z nimi współpracujących”.

Dr hab. Krzysztof Szwagrzyk

Autor jest historykiem, naczelnikiem Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej IPN we Wrocławiu.

Nasz Dziennik, 28.01.2011

Goście gajówki (a pewnie i sam gajowy) byli by zdumieni, gdyby sprawdzili losy dzieci i wnuków tych żydowskich zbrodniarzy. Ogromna ich większość świetnie odnalazła się w nowej rzeczywistości, porobiła kariery i bynajmniej nie cierpi biedy – bo jak wiadomo, dzieci nie odpowiadają za winy rodziców. Natomiast chętnie dziedziczą po nich nie tylko majątek i wpływy, ale i poglądy. – admin

Komentarzy 12 to “W komunistycznej bezpiece Żydzi zajmowali niemal połowę stanowisk”

  1. OBRONA POLSKA said

    My mamy pytanie:
    A druga polowe kto stanowil i nadal stanowi ?
    Przeciez nadal ten stan trwa w rzadzie,Sejmie,Senacie az po doly wladzy.
    Do tego obecnie doszlo „oczyszczenie” policji,wojska,sluzb spec. z rodow polskich !
    Utworzono straze miejskie i bandyckie ochrony.
    Polakow rozstawiono po katach bez prawa glosu.
    Stworzono sobie Konstytucje i ustanowiono dla siebie prawa i prawnikow.
    Zalecono odpowiednio leczyc gojow i dano im przewodnikow duchowych wiadomego pochodzenia.
    Utworzono wlasna edukacje i programy nauczania.
    Zawladnieto srodkami masowego razenia propagandowego.
    Wlaczono do kolchozu unijnego i przekazano pod opieke zandarma NATO !!!

    Co wiecej trzeba do panowania ?
    No chyba tylko przedluzania kolejnych kadencji, co w innych krajach juz dawno sie stosuje (prezyden Egiptu 30 lat wladzy !).

    Jeszcze chwile,zaponielibysmy o partiach politycznych,tej lektyce do wladzy.
    Stworzono partie po to aby na nich dojechac do zlobow i przy tych zlobach sie utrzymac.
    Im ich mniej tym zlobojadom lepiej.
    Ale gdy sie przestrajano ,to gojow wzieto na taki miod,ze pozowlono wiecej „zalozyc sobie” partii i bylo ich gdzies w Polsce okolo 200 -tu.Jednak w czolowce byly i sa te calkiem zeszmulone, oszwabione,te sie nie daly podzielic ,przybraly tylko specnazwy dla jeszcze wiekszego oglupienia gojow.A gdy juz sie ktoras partyjna koszula czy majtki spraly, wtedy zakladano nowe,skropino propagandowym pachnidlem i dalej „bunga,bunga” !

    Przypominamy:
    PARTIE PRECZ – WLADZA DLA BEZPARTYJNYCH !
    Wtedy zaden szmul,szwab czy ciubaryk do wladzy sie nie dopcha, a jezeli juz to bedzie woznym do zamiatania.
    Innej drogi do suwerennosci/niepodleglosci nie ma.

    OP

    Władza dla ludzi bez żadnych poglądów politycznych! – admin

  2. aga said

    ŻYDOKOMUNA BEZ MASKI

    2006-05-16

    OD REDAKTORA

    Dlaczego ŻYDOKOMUNA? Odpowiem krótko: Ponieważ trudno znaleźć właściwsze określenie dla najbardziej podstępnej i zarazem najbardziej zbrodniczej ideologii w historii ludzkości. Tylko jeden wyraz, a jakże pojemne i ściśle powiązane ze sobą, znaczenia. Pierwsze nawiązuje do niekwestionowanych autorów („all rights reserved”) systemu, którego celem jest zdobycie pełnej władzy nad światem. Określenie drugie stanowi natomiast rzeczywisty charakter tegoż systemu. Skrywanego zarówno pod pojęciami ogólnie akceptowanymi („demokracja”, „wolny rynek”, „liberalizm” itp.), jak i takimi, które wzbudzają jednoznacznie negatywne odczucia („nazizm”, „faszyzm”, „stalinizm” itp.).

    Zaręczam, że pod każdą z ww. formacji politycznych kryje się identyczne – choć realizowane różnymi metodami – przesłanie: zauroczyć, ogłupić lub zmusić siłą tzw. ciemne masy do realizacji celów narzuconych przez koczowników plemiennych, którzy wmówili sobie rasistowską wyższość nad innymi. Wyrażają ją w różny sposób – od specjalnie dobranego słownictwa (np. nazywanie nie-Żydów „gojami”, co w talmudycznej terminologii oznacza… bydlę o ludzkiej twarzy), po wysyłanie na rzeź milionów ludzi. Liczy się tylko ich geszeft.

    Inteligentni „goje” znają te geszefty aż nadto dobrze. Dla nich żydokomuna nie kończy się na „Protokołach mędrców Syjonu” jako scenariuszu oraz Związku Sowieckim jako praktycznej realizacji tej ideologii. Potrafią wyciągnąć wnioski zarówno z historii wcześniejszej (patrz: faktyczni inspiratorzy tzw. Rewolucji Francuskiej), jak i późniejszej, wyrażonej geszeftami w rodzaju „nazizmu” którego głównym ideologiem był Żyd Alfred Rosenberg czy „holocaustu”, wymyślonego i wprowadzonego w czyn przez Żyda Adolfa Eichmanna.

    Tylko w XX wieku te geszefty doprowadziły do wymordowania ponad 100 milionów ludzi. Tymczasem my ciągle słyszymy o kilku milionach Żydów, w dodatku – zamordowanych najczęściej w ramach rozgrywek żydowsko-żydowskich.

    Co gorsze, ideowi spadkobiercy oprawców liczą, że za ich zbrodnie polscy „goje” zapłacą nie tylko ciągłym poniżaniem w żydowskich mediach ale także bardziej konkretnie – kwotą ponad 60 mld dolarów tytułem „odszkodowań”. Historia jest nauczycielką życia, toteż powinniśmy wyciągać właściwe wnioski, zanim zamiar stanie się faktem, a „przedsiębiorstwo holocaust” sięgnie do naszych kieszeni i ograbi na całe pokolenia…

    Począwszy od drugiej połowy XX wieku żydokomuna czerpie swoje profity nie z trupów lecz z pracy „gojów”. To mniej ryzykowne, a przy tym bardziej intratne rozwiązanie. Sprawdza się jednak tylko w społeczeństwach najbardziej odmóżdżonych przez żydokomunistyczną ideologię. Tymczasem społeczeństwo polskie należy akurat do najbardziej odpornych na jej hasła. Stąd systematyczna i bezwzględna praca nad zmianą jego świadomości.

    Niestety, jest to praca skuteczna. Gdy słucham wypowiedzi oraz obserwuję zachowania wielu z moich rodaków, to skłaniam się do przekonania, że żydowska definicja „goja” zyskuje coraz większe usprawiedliwienie. I nikłym pocieszeniem okazuje się tutaj świadomość zainfekowania żydokomuną niemal całej Europy (na czele z Niemcami i Francją) oraz łatwość przerzutu tej choroby w ramach unijnego kołchozu.

    Wierzę jednak, że tę chorobę można zwalczyć. Zwłaszcza w narodzie polskim, nad wyraz odpornym na żydokomunistyczne hasła i przywykłym (m.in. przez 123 lata rozbiorów) do konsekwentnej walki z okupantami.

    Zacznijmy więc od ich rozpoznania. Naturalnymi rozsadnikami żydokomuny są – to chyba oczywiste – sami Żydzi. Swego czasu szerokousta Małgorzata Niezabitowska, w jednej osobie Żydówka, agent bezpieki o pseudonimie „Nowak” i rzecznik prasowy rządu pod światłym kierownictwem żydowskiego przechrzty Tadeusza „Siła Spokoju” Mazowieckiego, raczyła ocenić liczbę Żydów w Polsce na około trzy tysiące i wyrazić zdziwienie, iż tak skromne grono może generować „antysemityzm”. Najlepszym komentarzem do deklaracji Pani Rzecznik Rządu RP o liczbie Żydów w naszym kraju wydaje mi się krótkie lecz dosadne pytanie mojego kolegi: „To dlaczego, k…, ja ich wszystkich widzę w telewizji?!”.

    Żarty na bok… Wiarygodne, bo syjonistyczne źródła, mówią, że liczba Żydów w granicach obecnej RP waha się od miliona do półtora miliona osób ze stałą tendencją rosnącą. Jest to konsekwencja systematycznego napływu przedstawicieli tej nacji do naszej ojczyzny, ocenianego – według danych nad wyraz kompetentnego w tych sprawach „Tygodnika Powszechnego” – na kilkadziesiąt tysięcy rocznie.

    Te liczby wyjaśniają bardzo wiele. Pozwalają np. odszukać Żydów… zmartwychwstałych w obozie Auschiwtz – Birkenau. Przypomnijmy, że przez dziesiątki lat wbijano nam do głów liczbę żydowskich ofiar tego obozu na ponad 3 mln, tymczasem obecnie wymienia się liczbę – też raczej nie ostateczną – trzykrotnie niższą. Co ciekawe, żaden żydowski autor pierwszej wersji jakoś nie ucierpiał z powodu propagandowego uśmiercenia 2 mln swoich rodaków…

    Populacja od miliona do półtora milionów Żydów w trzecio-czwartej RP pozwala też lepiej zrozumieć takie choćby fenomeny jak kilkusettysięczne nakłady jawnie żydokomunistycznych tytułów („Gazeta Wyborcza”, „Polityka” itd.), wyjątkowo stabilny i liczny elektorat polityków wywodzących się z dynastii żydokomunistycznych zbrodniarzy (Marek Borowski vel Berman, Aleksander Kwaśniewski vel Stolzman, Jacek Kuroń vel Kordblum, Włodzimierz Cimoszewicz vel Goldstein itd.) oraz żydowską penetrację praktycznie wszystkich dziedzin życia społecznego, kulturalnego i gospodarczego w Polsce.

    Podczas blisko trzydziestoletniej praktyki dziennikarskiej dane mi było spotykać katalogowych przedstawicieli żydokomuny nawet na tak – wydawałoby się – marginalnych „odcinkach frontu ideologicznego” jak np. miejska biblioteka czy punkt skupu buraków. Wystarczyło jednak przyjrzeć się doborowi i ekspozycji książek w tejże bibliotece lub wysłuchać relacji rolników na temat sposobu ustalania cen płodów rolnych, aby zrozumieć, że nie były to bynajmniej „odcinki” powierzone swoim ludziom przypadkowo.

    Cudem zmartwychwstała, półtoramilionowa rzesza obywateli żydowskiego pochodzenia, pozwala również zrozumieć powody ostrej walki frakcyjnej w łonie samej żydokomuny, z historycznym już podziałem na „żydów” i „chamów”. Intratnych posad przydzielonych z państwowej czy samorządowej puli jest bowiem wielokrotnie mniej, tymczasem na ich otrzymanie liczy także co najmniej tak samo liczna jak koczownicy plemienni, armia „szabas-gojów”, czyli – znów sięgniemy do terminologii talmudycznej – bydląt użytecznych, bo służących żydowskiej sprawie.

    Czy warto podejmować – jakże nierówną – walkę z czterema, może nawet sześcioma milionami nominowanych janczarów żydokomuny, uzbrojonych w liczne narzędzia przymusu i świadomych grupowych oraz osobistych korzyści z ujarzmienia ponad 30-milionowego narodu w środku Europy? Jestem przekonany, że warto. Choćby w imię grupowych oraz osobistych korzyści, postrzeganych z pozycji całej Polski i pojedynczego Polaka.

    Cała nasza, ponad tysiącletnia, historia dowodzi, że za wolność Ojczyzny i wolność osobistą potrafiliśmy płacić nawet cenę najwyższą, czyli życie. Dzisiaj do osiągnięcia tego samego celu wystarczy świadomość, kto nami rządzi i jakie ma cele oraz konsekwentny, choćby bierny, opór wobec działań i metod żydokomuny.

    W tej kwestii nie może być żadnych kompromisów. Wprawdzie niejaki Adam Michnik vel Szechter uważany do czasu tzw. afery Rywina za faktycznego nadprezydenta RP, raczył stwierdzić, że środowiskiem z którego pochodzi jest (cytuję za miesięcznikiem „Powściągliwość i praca” nr 6/1988) „liberalna żydokomuna” lecz zaręczam, że jest to określenie równie prawdziwe jak np. „cnotliwa dziwka” lub – żeby było bardziej adekwatnie – „miłościwy morderca”. Żydokomuna była i jest ideologią zbrodniczą ze swojej natury, a jedyny pożytek z powyższego sformułowania Michnika stanowi jej usankcjonowanie jako bytu politycznego.

    Warto zatem przedstawić prawdziwe oblicze żydokomuny, bez maski i niedomówień. Z pokazaniem jej prawdziwego rodowodu, metod działania, tworzonych instytucji, inspirowanych akcji oraz zaplecza kadrowego.

    Oczywiście, jest to zadanie ponad siły i możliwości jednego człowieka. Bez wsparcia czytelników, zwłaszcza w uzupełnianiu materiałów źródłowych, ta inicjatywa może podzielić los tysięcy wcześniejszych – zarzuconych przez samych autorów bądź skutecznie sprowadzonych na margines przez żydokomunistyczną agenturę.

    Dodajmy, że jest to agentura która na listach podsuwanych nam przez tzw. Instytut Pamięci Narodowej i różnej maści Wildsteinów nie pojawia się wcale lub występuje w ilościach śladowych. Ta agentura ma bowiem zupełnie innych, znacznie potężniejszych dysponentów niż oficerowie prowadzący z UB, SB, UOP, ABW czy WSI. Nazwisk Jakuba Bermana, Julii Brystigerowej, Romana Romkowskiego, Anatola Fejgina i setek innych żydowskich oprawców narodu polskiego nie znajdziemy na listach preparowanych przez kolejnych „lustratorów”. To są bowiem agenci z zupełnie innego nadania… Podobnie zresztą, jak ich współcześni następcy.

    Można jednak skończyć z ich anonimowością i – w dalszej konsekwencji – osłabić skuteczność działania w realizacji żydokomunistycznych celów. Nieprzypadkowo Charles-Maurice de Talleyrand, jeden z głównych realizatorów żydomasońskiej Rewolucji Francuskiej raczył stwierdzić: „Jest broń straszniejsza niż oszczerstwo: to prawda”. Podejmijmy zatem to wyzwanie w imię prawdy.

    Rozpoczynam ten cykl od ukazania żydokomunistycznej agentury w mediach. Czynię to z dwóch powodów. Po pierwsze – media odgrywają dzisiaj pierwszoplanową, a zarazem szczególnie destrukcyjną rolę w kształtowaniu opinii i postaw znacznej części społeczeństwa. Po drugie – przez kilkadziesiąt lat pracy dziennikarskiej poznałem dość dobrze zarówno mechanizmy rządzące tą branżą, jak i sylwetki jej „gwiazd”.

    Mam nadzieję, że nie poprzestaniemy na mediach i w szybkim czasie przybędą nam kolejne działy tego cyklu. Liczę zwłaszcza na pomoc rodaków świadomych zagrożeń, jakie niesie żydokomuna. Zachęcam do podjęcia roli jej dekonspiratorów. Zwłaszcza teraz, w okresie trzecio-czwartej RP, usilnie lansowanej jako państwo na wskroś demokratyczne, wolnorynkowe i suwerenne. Jeśli takie rzeczywiście jest – nie mamy się czego obawiać. Jeśli natomiast nie – tym bardziej potrzebna nasza praca.

    Henryk Jezierski

    AGENCI, KREATURY I UŻYTECZNI IDIOCI
    REALIZUJĄCY CELE ŻYDOKOMUNY NA ODCINKU
    „MEDIA”

    Jak ważny to geszeft z punktu widzenia interesów żydokomunistycznego kahału świadczą najlepiej liczne fragmenty tzw. Protokołów Mędrców Syjonu (patrz: http://www.moto.gda.pl/strona.htm?id=499). Poniżej kilka ciekawszych:

    „… Rola prasy polega na zaznaczeniu żądań niezbędnych, na komunikowaniu skarg narodu, na wyrażaniu, a nawet tworzeniu niezadowolenia… Państwa nie umiały wykorzystać tej siły i oto znalazła się ona w naszym ręku. Przez nią zdobyliśmy wpływy, pozostając na uboczu i w cieniu dzięki niej zgromadziliśmy w posiadaniu naszym złoto…

    … Żadna wiadomość nie przedostanie się do społeczeństwa bez kontroli naszej. Cel ten osiągamy już obecnie w ten sposób, że wszelkie nowości wydawnicze otrzymywane są przez kilka agentur, które centralizują ruch wydawniczy świata całego. Agentury te będą wówczas wyłącznymi naszymi instytucjami i będą ogłaszały tylko to, co my im wskażemy…

    … Nasze wydawnictwa własne, mające zwrócić ruch umysłów w kierunku przez nas wybranym, będą tanie i zyskają wielką poczytność…

    … Literatura i dziennikarstwo są to dwa najważniejsze czynniki wychowawcze, dlatego też rząd nasz będzie właścicielem większości dzienników. Scentralizuje to wpływ szkodliwy prasy prywatnej, a zarazem stworzy olbrzymi wpływ na umysły. Jeżeli wydamy pozwolenie na 10 dzienników, to sami wytworzymy 30 i będziemy stale utrzymywać stosunek ten. Ogół nie powinien domyślać się tego, wydawane więc przez nas dzienniki będą z pozoru krańcowo przeciwnych kierunków i zdań, co wzbudzi do wydawnictw tych zaufanie i pociągnie do nich przeciwników naszych, nie domyślających się niczego. W ten sposób wpadną oni w nasze sidła i będą unieszkodliwieni…

    … Dzienniki nasze będą przedstawiały kierunki najrozmaitsze: arystokratyczny, republikański, rewolucyjny, a nawet anarchistyczny, będą one posiadały sto rąk, z których każda będzie wyczuwała puls jakiegoś kierunku myśli społecznej. Kiedy puls zacznie bić w sposób przyspieszony, wówczas ręce te zwrócą opinię w kierunku celów naszych, bowiem osobnik podniecony traci rozsądek i łatwo poddaje się nakazom. Głupcy, którzy będą myśleli, że powtarzają zdanie dziennika, reprezentującego ich obóz powtarzać będą nasze myśli lub te, które będą dla nas pożądane. Wyobrażając sobie, że kroczą za organem partii swojej, będą szli za sztandarem, który my im wywiesimy…

    … Już obecnie, bodajby w formach przestrzeganych przez dziennikarstwo francuskie, istnieje solidarność masońska, wyrażona w haśle: wszystkie organy prasy związane są wzajemnie tajemnicą zawodową. Żaden z członków tej prasy, na kształt augurów starożytnych, nie wyda tajemnicy informacji swoich, jeżeli nie postanowiono ogłosić ich. Żaden z dziennikarzy nie zdecyduje się na zdradzenie tajemnicy tej, bowiem żaden z nich nie jest przyjmowany do świata literackiego, o ile nie miał w przeszłości jakiej haniebnej rany. Rany te ujawniono by zaraz dopóki zaś są ukryte, aureola dziennikarza przyciąga przekonania większości. Tłumy z zapałem kroczą za nim…”

    Piękne, nieprawdaż? I jakże aktualne, mimo upływu ponad 100 lat od ujawnienia (nie mylić z datą powstania) ww. „Protokołów”. Warto w tym miejscu zacytować również szczególnie proroczy wątek z wystąpienia rabina Reichhorna, wygłoszonego w 1859 roku na cmentarzu w Pradze przy grobie rabina Symeona-ben-Juhudy:

    „… Jeżeli złoto jest pierwszą potęgą tego świata, to niezawodnie drugą jest prasa, lecz cóż ona może znaczyć bez współudziału pierwszej? Wszystkie zatem wyżej przytoczone zasady, rady i myśli wówczas dopiero się zrealizują, gdy prasa będzie nam podwładną. Nasi więc powinni i muszą objąć kierownictwo prasy codziennej w każdym kraju. Jesteśmy chytrzy, zręczni i władamy groszem, potrzeba zatem za pomocą wielkich dzienników politycznych kształcić i kierować opinię publiczną, według naszych wyłącznie interesów; krytykować dzieła i scenę i uzyskać wpływ na publiczność, czyli na proletariat.

    Takimi drogami postępując krok za krokiem, odeprzemy chrześcijan od wszelkiego wpływu i podyktujemy światu to wszystko, w co ma wierzyć, co szanować, czym pogardzać i co przeklinać. Powtórzymy żałobny płacz Izraela i skargę na ucisk, który tak długo nas dławił… Wtedy pojedynczo występować będą nasi nieprzyjaciele, atakując dążności nasze; lecz masy głupie i ciemne będą po naszej stronie.

    My zaś, dzierżąc prasę w naszych dłoniach, będziemy mogli zmienić prawość w nieprawość; bezcześć podnieść do prawdziwej czci, będziemy mogli wstrząsnąć nietykalną dotąd instytucją rodziny i rozbić jej członków na oddzielne cząstki… Będziemy mogli wykorzenić to wszystko, w co dotychczas wrogowie nasi wierzyli… Będziemy mogli zrujnować kredyt, podburzyć drażniące namiętności, wydać wszystkiemu i wszystkim wojnę otwartą, narzucić sławę lub pogrążyć w otchłań bezcześci kogo i co tylko chcemy!…”

    Warto skonfrontować powyższe instrukcje z poniższymi charakterystykami.

    AGNOSIEWICZ Mariusz, wł. GAWLIK Mariusz (1979 -)

    Polonofob, dywersant, mason, ur. 4 stycznia 1979 w Bolesławcu; dziennikarz i redaktor internetowy oraz wydawca. Działacz masońskiego ruchu humanistyczno-wolnomyślicielskiego w Polsce. Absolwent Wydziału Prawa Uniwersytetu Wrocławskiego. Założyciel i redaktor naczelny portalu wolnomyślicielskiego „Racjonalista.pl – magazyn racjonalistów, gnostyków, sceptyków i ateistów”. Autor kilkuset publikacji – głównie z zakresu oszczerstw i krytyki stosunków wyznaniowych, religioznawstwa, historii kościoła, wolności obywatelskich i prawa – w prasie internetowej i zwykłej (m.in. marksistowski miesięcznik „Dziś”, kwartalniki: „Forum Klubowe” i ordynarnie antykatolickie i antyreligijne czasopismo ateistów, żydów, masonów i wszelkiej maści bluźnierców „Bez Dogmatu”, tygodniki: „Fakty i Mity” i „Przegląd”, dwutygodnik „Monitor Prawniczy”, miesięcznik „Jurysta – Magazyn Prawniczy”. Od września 2006 członek redakcji dwumiesięcznika „Res Humana”. Współzałożyciel Stowarzyszenia Dziennikarzy i Mediów Internetowych, założyciel i prezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów. Współorganizator Polskiej Federacji Humanistycznej, zrzeszającej organizacje o profilu laickim w Polsce, członek zarządu żydomasońskiej Fundacji Sapere Aude. Mieszka w Warszawie.

    ARSKI Stefan, wł. SALMAN Artur

    Dziennikarz „Nowej Kultury” i wyższy urzędnik PZPR, przewodniczący Związku Zawodowego Dziennikarzy. Podczas II wojny światowej publikował w czasopiśmie „Poland Flights”, oficjalnym informatorze rządu polskiego, kolportowanym na terenie USA. W 1942 roku podpisał deklarację Polsko-Amerykańskiej Sekcji Międzynarodowego Związku Robotniczego w której opowiadano się za przyłączeniem polskich kresów wschodnich do ZSRR. Chociaż wywiad polski zdekonspirował go jako sowieckiego agenta, dzięki poparciu innego Żyda, Oskara Lange nie stracił posady w amerykańskim Office of War Information.

    Po powrocie do Polski Salman vel Arski stał się głównym twórcą czarnej legendy emigracji i Polonii. Przeciwstawiał on polonijną „reakcję” „postępowemu odłamowi Polonii”. W swojej sztandarowej książce pt. „Targowica leży nad Atlantykiem” dowodził, że zarówno Polonia, jak i emigracja to zwykła „agentura amerykańska”, za którą kryje się „brutalna pięść imperializmu” „szykująca światu kolejną rzeź” i „hodująca w tym celu z jednakową troskliwością śmiercionośne bakterie i emigracyjne kanalie”.

    Podobne opinie wygłaszał na kartach swojej kolejnej książki zatytułowanej „Pasażerowie martwej wizy”. Tu z kolei napisał, że „proces wyobcowania z polszczyzny” w środowiskach reakcji polonijnej „dobiega końca”. „Umarli za życia, chodzą jeszcze po ziemi na podstawie Trupiej Wizy” kończył swoją książkę Arski. Jego żoną była Żydówka Magda Hertz.

    BACZYŃSKI Jerzy (1949-)

    Pochodzenie żydowskie, aktualnie (stan na 15 grudnia 2006) redaktor naczelny tygodnika „Polityka” oraz prezes zarządu Polityka Spółdzielnia Pracy, wydającej ten tytuł. Bez jakiegokolwiek społecznie użytecznego zawodu, natomiast po solidnej tresurze na bazie marksizmu-leninizmu (absolwent Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego, 1972).

    Baczyńskiego poznałem w 1984 roku, gdy rozpoczął pracę w dziale ekonomicznym „Polityki”. Do dziennikarskich orłów nigdy nie należał, a jego etat można potraktować w kategoriach tzw. miłosierdzia gminy (oczywiście, żydowskiej).

    Jako wybrzeżowy współpracownik „Polityki” siłą rzeczy byłem skazany na adiustację swoich tekstów przez etatowych redaktorów tego tytułu lecz – na szczęście – w ręce Baczyńskiego trafiały one rzadko. Publikacje o tematyce ekonomicznej mojego autorstwa czytał przede wszystkim Zygmunt Szeliga, nie żyjący już zastępca redaktora naczelnego „Polityki”.

    Ta idylla skończyła się z chwilą objęcia przez Baczyńskiego funkcji kierownika działu ekonomicznego. Wprawdzie moich tekstów nie miał odwagi odrzucać (były wystarczająco kompetentne i atrakcyjne czytelniczo) lecz często wykorzystywał ich zawartość, tytuły czy chwytliwe puenty do budowania swojej pozycji dziennikarskiego autorytetu na warszawskich salonach. Do dzisiaj pamiętam mu np. publiczne „zapożyczenie” (w TVP 1) zwrotu „Orkiestra nie grała do końca”, będącego tytułem mojego reportażu o pożegnalnym rejsie „Stefana Batorego”.

    Apogeum typowo chamskich metod stosowanych przez Baczyńskiego nastąpiło na początku 1991 roku. Podbudowany – teraz wiem, że naiwnie – demokratyczną przemianą PRL w RP i deklarowaną powszechnie wolnością słowa przygotowałem jako pierwszy polski dziennikarz tzw. tekst interwencyjny ukazujący prawdziwe kulisy afery paliwowej, ocenianej podówczas na biliony (dzisiaj: setki milionów) złotych.

    Kluczem do tej afery było rozporządzenie ministra finansów z 11 stycznia 1991 zwalniające spółki prawa cywilnego z podatku obrotowego przy imporcie paliw, gdy tymczasem przedsiębiorstwa państwowe (np. Centrala Produktów Naftowych) płaciły 24 proc., natomiast firmy zarejestrowane na osoby fizyczne – aż 40 proc. To eldorado dla spółek cywilnych – kontrolowanych zadziwiająco często przez „biznesmenów” związanych z ówczesnym Kongresem Liberalno-Demokratycznym – trwało aż do 2 marca 1991 i pozwoliło im wprowadzić na nasz rynek bez podatku setki tysięcy ton paliwa w cysternach kolejowych, a nawet w zbiornikowcach. Ba, te ostatnie czekały jakby na sygnał do rozpoczęcia rejsu w stronę Polski.

    Tu nie mogło być przypadku. Zwłaszcza, że tydzień przed wspomnianym rozporządzeniem (dokładnie 4 stycznia 1991) funkcję premiera objął… Jan K. Bielecki, jeden z liderów KL-D i czołowy „aferał” w historii RP. Oczywiście, premierowski wątek afery paliwowej został podkreślony przeze mnie szczególnie mocno.

    Tekst ukazał się w „Polityce” nr 10 (1766) z 9 marca 1991. Niestety, tylko formalnie był to tekst mojego autorstwa bowiem solidnie „popracował” nad nim red. Baczyński. Nie dość, że wzbogacił tytuł („Wyciek kontrolowany”) o znak zapytania, to jeszcze wyciął zupełnie wątek J. K. Bieleckiego z kontekstu całej afery.

    Przykro to pisać lecz dzięki tak obrzezanemu materiałowi stałem się mimowolnym katalizatorem dalszej, zadziwiająco błyskotliwej, kariery miernego politologa po UW. Widocznie aferał Bielecki potrafił być wdzięczny, a funkcja premiera stwarzała dodatkowe możliwości w tym względzie. Ba, sam fakt dobrych notowań u szefa rządu stanowił mocny argument dla ówcześnie panującego „salonu”.

    Baczyński jako obecny redaktor naczelny jawnie żydokomunistycznej i wyjątkowo prymitywnej w swoich prożydowskich akcjach, „Polityki” jakoś mnie nie dziwi. Można wręcz powiedzieć – właściwy Żyd na właściwym miejscu. Dziwi mnie natomiast lansowanie tego indywiduum jako niekwestionowanego autorytetu nawet w kwestii… etyki dziennikarskiej.

    Zwłaszcza, ze tej ostatniej nie da się oddzielić od etyki rozumianej uniwersalnie, bez korporacyjnych przymiotników. Tymczasem J. Baczyński ma na swoim koncie m.in. zmajstrowanie bękarta „damie” określanej niegdyś jako „ta ruda z telewizji”, a dzisiaj znanej – wszak w sprawach z poziomu materaca mamy pełną jawność – pod nazwiskiem Katarzyny Dowbor…

    OLEJNIK Monika (1956-)

    Czołowa menda medialna żydokomuny. Czasami wydaje mi się, że wytrzymałaby dłużej bez wody niż bez lektury „Gazety Wyborczej” i płynących stamtąd interpretacji polskiej rzeczywistości. W felietonie z października 2005 roku (patrz: http://www.moto.gda.pl/strona.htm?id=426) porównałem jej dziennikarską „niezależność” z niezależnością stojaka do mikrofonu. Nadal podtrzymuję tę tezę. Wystarczy zresztą posłuchać co ma do powiedzenia podczas niedzielnych „Śniadań z Radiem Ż”. Albo cytaty z organu Michnika vel Szechtera, albo zupełny bełkot.

    Skąd się toto wzięło? Mówiąc krótko – ze stanu wojennego. Absolwentka podyplomowych studiów dziennikarskich na Uniwersytecie Warszawskim (przedtem była… zootechnika) pracę w Programie III Polskiego Radia rozpoczęła w 1982 roku. Do tej instytucji, zwłaszcza w tamtym okresie, nie przyjmowano ludzi przypadkowych. Olejnik miała jednak solidną rekomendację „dziennikarską” w postaci… tatusia, wysokiego funkcjonariusza Ministerstwa Spraw Wewnętrznych PRL.

    Taki rodowód pozwala lepiej zrozumieć jej preferencje polityczne, wyrażane nie tylko doborem rozmówców do prowadzonych programów (m.in. „Kropka nad i” oraz „Prosto w oczy”), ale także szukaniem schronienia przed wścibskimi dziennikarzami w samochodzie… Jerzego Urbana. Olejnik jest równie odrażająca w swoim kundliźmie wobec żydokomunistycznych „autorytetów” (Bronisław Geremek, Władysław Bartoszewski etc.), jak i w chamskim traktowaniu polityków, którzy w danym momencie nie spełniają oczekiwań michnikowego „salonu” (np. Andrzej Lepper czy Roman Giertych). Inna rzecz, że ci ostatni wyjątkowo mocno – czasami aż do wzbudzania odruchów wymiotnych – zabiegają o jej względy.

    A propos odruchów… Miałem okazję parę razy zetknąć się z red. (mój skrót od „reduktor”) M. Olejnik bezpośrednio podczas imprez dziennikarskich i zaręczam, że nie były to spotkania o wysokim poziomie estetyki. Wprawdzie nikt nie każe czołowej agitatorce żydokomuny być kobietą urodziwą (to zwykle pozostaje w jawnej sprzeczności) lecz np. niechlujnie ufarbowane na blond i przetłuszczone włosy u kobiety zarabiającej od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy złotych miesięcznie to jawna potwarz dla Polek, które potrafią być zawsze eleganckie i zadbane, mimo dysponowania wielokrotnie skromniejszym budżetem.

    ZIEMKIEWICZ Rafał (1964-)

    Dyżurny Żyd „prawicowy” rodem z Piaseczna pod Warszawą. Z wykształcenia filolog polski po Uniwersytecie Warszawskim. Nienawiść i pogardę do Polaków skrywa równie udanie jak charakterystyczny dla swojej nacji, gudłajski brodozarost.

    Jest m.in. autorem książki pod jednoznacznym tytułem „Polactwo”. Operuje tam nie tylko pojęciami w rodzaju „chamuś w gumofilcach” ale także – wzorem swojego żydowskiego pobratymcy Bronisława Geremka – stwierdza, że nie dorośliśmy do demokracji, a ponadto jesteśmy leniwi i za mało skłonni do dalszych poświęceń. Charakterystyczne dla żydokomunistycznych pasożytów pretensje wobec polskich gojów Ziemkiewicz wyraża bez ogródek w poniższym fragmencie ww. książki:

    „…Jak na razie demokracja okazała się u nas chocholim tańcem, w którym politycy, zamiast cokolwiek zaoferować, poczuli się zmuszeni pląsać w landsadach wokół prymitywa, schlebiać mu, łasić się do niego i na wyścigi przedkładać to właśnie, co powinno mu się najbardziej spodobać: że jest wspaniały, że wszystko mu się należy, i że będzie mu lepiej bez żadnego wysiłku, nie będzie trzeba nic zmienić, ponosić żadnych wyrzeczeń ani schylać grzbietu…”

    Aktualnie Ziemkiewicz to jedna z 6-ramiennych gwiazd TVP, kierowanej przez Żyda Bronisława Wildsteina. Prowadzi program „Ring” do którego zaprasza głównie swoich koszernych ziomków robiących w geszefcie „kultura”.

    Dla Ziemkiewicza „Ring” to jednak za mało. W sobotę, 2 grudnia 2006 wieczorem można było zobaczyć go w Programie I TVP jako konferansjera podczas przeprowadzonej we Wrocławiu uroczystości wręczenia nagrody literackiej im. Angelusa Silesiusa przyznawanej jakoby „pisarzom pochodzącym z Europy Środkowej, którzy podejmują w dziełach tematy najistotniejsze dla współczesności, zmuszają do refleksji, pogłębiają wiedzę o świecie innych kultur”.

    Dodajmy przy okazji, że wśród autorów nominowanych do ww. nagrody prym wiedli – jak przystało na pisarzy środkowoeuropejskich – Żydzi (w tym jeden z Gdańska), a całość oprócz Żyda Ziemkiewicza uświetnił Żyd Michał Urbaniak i Żydówka Bente Kahan z dziećmi, śpiewającymi w języku… jidysz.

    A wszystko to w kraju, gdzie mniejszość żydowska liczy ponoć – tu opieramy się na deklaracjach samych zainteresowanych – 3 tys. osób, czyli 0,008 proc. całego społeczeństwa…

    Henryk Jezierski

  3. JO said

    Wladza dla ludzi kierujacymi sie Magisterium Sw KKatolickiego – Tradycyjnego.

  4. Wojwit said

    Ad 4.
    Pani Ago, dziękuję za przybliżenie tych dwóch artykułów p.Henryka Jezierskiego. Można by podać jeszcze bardzo wielu „utalentowanych” neandertalskich gadoidów (bardzo się mi to określenie – zlepek dwóch synonimów wyglądu i charakteru unych spodobało), których tatusiowie względnie dziadziusiowie tak „dzielnie” walczyli z Polską i polskością, a których dzieci czy wnuki wiernie kroczą ścieżką po której „stąpali” ich przodkowie. Ale szczególnie mi tu brakuje „Jurka” owsika, przez wzgląd na jego „niezwykłą” wprost me(r)dialność.

  5. KT said

    Niestety wiele kanalii przezylo i zajmowala wysokie stanowiska w zydo-komuszych wladzach PZPR-u a majatki pochodzily albo z lapowek bogatych zydow pragnacych uniknac wysylki albo ze zrabowanych kosztownosci innych ktorych poslali do obozow.

  6. Krzysztof M said

    No to dalej nie chodźcie na wybory… 🙂

  7. Piotrx said

    Znalezione w internecie
    ********************
    Wlecze sie za Polonią wszystkich krajow wywiadowczy i kontrwywiadowczy „Ogon” zydowskich funkcjonariuszy UB, wywiadu, kontrwywiadu, wszystkich ogniw wojskowych, partyjnych i administracyjnych, z ktorych wiekszosc wybrala wolnosc na zachodzie. Wszyscy potem wlaczyli sie do akcji szkalowania Polakow, polskosci, dmiac ze szczegolnym wigorem w surmy antysemityzmu Polakow. Przygnebiajacy jest w tej materii spacer Stanislawa Wysockiego w przywolanej juz kilkakroc ksiazce Zydzi w dziejach Polski, po tych sciezkach wladzy, ktore byly i pozostana nieznane ogolowi polskich „antysemitow”. Warto odzalowac troche miejsca na obszerne fragmenty ksiazki, odwolujace sie do tego watku:

    „W akcji szkalowania Polakow wzieli aktywny udzial uciekinierzy z Polski, tacy zajadli syjonisci jak: M. Muszkat – byly profesor prawa UW; I. Iserles – byly sedzia Sadu Najwyzszego PRL; Jozef Swiatlo (I. Fleischfarb) – byly wicedyrektor Ministerstwa Bezpieczenstwa Publicznego; W. Tykocinski (E. Tikhotyner) – byly szef polskiej misji wojskowej w Berlinie Zachodnim; S. Bialer – byly pracownik naukowy Instytutu Ksztalcenia Kadr Naukowych przy KC PZPR i PAN oraz lektor KC PZPR; Stanislaw Wygodzki – pisarz; J. Muszkat – Jotem – dziennikarz; A.Donat – autor ksiazki pt. Krolestwo calopalenia, wydanej w USA w roku 1964; 0. Pinkus – autor ksiazki Dom popiolow wydanej w Izraelu w 1964 roku; J. Kosinski [Lewikopf – przyp. aut.] – autor ksiazki Malowany ptak wydanej w USA w 1965 r. oraz J. Grynberg – byly aktor Teatru Zydowskiego i autor ksiazki pt. Wojna zydowska wydanej w USA w 1968 roku ( … )”
    Dazenia Zydow do obejmowania kluczowych stanowisk z cala jaskrawoscia uwidocznily sie w ogniwach Wojska i
    Bezpieczenstwa. W samym tylko Wydziale Oswiatowym I Dywizji Kosciuszkowskiej latem i jesienia 1943 roku pracowato 21 oficerow pochodzenia zydowskiego. Byli to: A. Bromberg, J. Burgin, A. Ford, J. Gawronski, P. Hoffman, St. Kalinowski, A. Klos, W. Konopka, B. Marczewski, J. Putrament, L. Szenwald, M. Mietkowski, H. Minc, K. Naszkowski, St. Okecki, L. Pasternak, M. Wagrowski, E. Werfel, H. Wemer, R. Zambrowski i St. Zawadzki.

    Natomiast w aparacie ogwiatowym oddzialow i samodzielnych pododdzialow tej dywizji w tym samym czasie bylo zatrudnionych 60 pracownikow pochodzenia zydowskiego. Do nich m.in. nalezeli: L. Andrzejewski, S. Arkuszewski, N. Bajtner, F. Debski, J. Bengom, L. Bibrowska, Z. Bibrowski, K. Biernacki, J. Burgin, M. Czarnota, A. Fejgin, B. Gabara, J. Gorecki, M. Gruda, T. Gutt, P. Hoffman, M. Jekiel, J. Kole, J. Komar, J. Kowalski, A. Kostasznik, J.Krakowski, J. Kratko, W. Kuber, W. Ley, M. Ludwikowski, St. Lukasik, R. Mandel, W.Matwin, M. Mazur, M. Minor, Fr. Mroz, E. Ochab, Z. Okret, A. Paczkowski, H. Palka, R. Razinski, J. Perkowski, J. Prusak, St. Rozanski, M. Rybicki, J. Siedlecki, J. Sigalin, St. Sobczak, Wl.Stapor, A. Stock, W. Strasser,R. Stypula, A. Suchanek, L. Szybek, F.Swietlik, K. Swietlik, St. Wancerz, K. Witaszewski, M. Wodnar, E.Zadrzynski i J. Ziolkowski.

    Obiektem szczegolnego zainteresowania i duzej infiltracji Zydow staly sie organa kadrowe rozrastajacego sie Wojska Polskiego. I tak: w lipcu 1946 r. Szefem Departamentu Personalnego WP byl gen. bryg. Stanislaw Zawadzki scisle powiazany porzez zone z tym narodem. Zastepcami Szefa Departamentu Personalnego byli: plk Jakub Wachtel i plk Stefan Kuhl. Szefem Wydzialu I tego Departamentu zajmujacego sie oficerami piechoty, sztabow i instytucji byl pplk Julian Rotnicki; szefem Wydzialu Awansow i Odznaczen byl pplk Adam Brandel; szefem Wydzialu VII zajmujacegosie powolywaniem oficerow do sluzby wojskowej i zwolnien z tej sluzby, administracja rezerw oficerskich, obsada kadrowa WKR i sprawami zwiazanymi z przyznawaniem emerytur – byl ppik Edward Pfeffer; szefem Wydzialu Oficerow Kwatermistrzostwa byl pplk Mieczyslaw Wodnar. Po sierpniowo-wrzesniowym plenum KC Partii 1948 r. do Departamentu Personalnego WP przybyli nowi oficerowie pochodzenia zydowskiego, a takze nastapily pewne zmiany na kluczowych stanowiskach w tej instytucji umacniajace pozycje i wplywy oficerow narodowosci zydowskiej. Po przeprowadzeniu wiosna 1950 r. reorganizacji Departamentu Kadr pomimo -istniejacego szefa tego Departamentu plk. Turskiego i jego zastepcy oficera radzieckiego plk. Kozucha, wyloniono 3-osobowa kierownicza ekipe zydowskiego pochodzenia w osobach: plk. Ziemiana, plk. Mazura i plk. Wojnara. Te, trojke cechowala wynioslosc, arogancja, a nawet brutalnosc, przypisywanie sobie monopolu na madrose i nieomylnosc. W wyniku polityki personalnej realizowanej przez oficerow pochodzenia zydowskiego zajmujacych kierownicze stanowiska w Departamencie Kadr i terenowych organach kadrowych, powazna czesc waznych stanowisk w dowodztwach okregow wojskowvch i rodzajow Sil Zbrojnych, instytucjach centralnych MON, szefostwach rodzaju wojsk i sluzb, byla obsadzona przez oficerow zydowskiego pochodzenia, w stosunku do ktorych nie byly w zasadzie stosowane kryteria polityczno-moralne, ani wymogi kwalifikacyjne. Jesli chodzi o obsade szefow Wydzialow Personalnych okregow wojskowych, to przedstawiala sie, ona we wspomnianym okresie nastepujaco: szefem Wydzialu Personalnego DOWI (Warszawa) byl pplk Jan Wisniewski, pozniejszy kontradmiral, a po nim pplk Rosinski (Rosenberg); szefem Wydzialu Personalnego DOW2 (Bydgoszcz) byl pplk Adolf Kolb; szefem Wydzialu Personalnego DOW4 (Wroclaw) byl pplk Marian Mazur, a po nim mjr. Roman Domanski (Rosenband); szefem Wydzialu Personahiego DOW5 (Krakow) byl kpt. Bronislaw Lampel, a po rozformowaniu tego okregu objal on w maju 1952 r. takie samo stanowisko w DOW4. Szefem Wydzialu Personalnego DOW6 (Lodz) byl pplk Henryk Ziemian (Zysman), a po rozwiazaniu tego okregu objal takie samo stanowisko w DOW3 (Poznan); szefem Wydzialu Personalnego DOW7 (Lublin) byl pplk Jan Dolanowski (Dollinger);szefem Wydzialu Personalnego w Dowodztwie Wojsk Lotniczych byl pplk Leon Turski (Tannenbaum), a w Wojskach Ochrony Pogranicza – pplk Michal Rudawski. W aparacie politycznym WP przez wiele lat kluczowe stanowiska sluzbowe obsadzone byly przez oficerow zydowskiego pochodzenia. I tak: kolejno zmieniajacymi sie szefami Glownego Zarzadu Politycznego WP byli: gen. Wiktor Grosz (Izaak Medres), gen. Mieczystaw Wagrowski (Izaak Pustelman), gen. Swietlik, gen. Edward Ochab, gen. Naszkowski, gen. Janusz Zarzycki (Neugebauer). Zastepcami szefa GZP WP byli: gen. Malko i gen. Leszek Krzemien. Szefem Zarzadu Organizacyjnego GZP WP byl plk Jekiel, ktory po zwolnieniu go do rezerwy objal stanowisko zastepcy przewodniczacego Glownego Komitetu Kultury Fizycznej. Szefem Zarzadu Propagandy GZP WP przez dlugi okres byl plk, a pozniej gen. Blum. Ponadto w GZP WP pracowali: plk. Alster, plk Fried-man, plk Szliferstejn, plk Lider, plk Brones, plk Hubert, plk Jegier, plk Gradlewski (Goldberg), plk Malczewski i inni. Analogiczna sytuacja istniala w Zarzadach Politycznych okregow wojskowych i rodzajow Sil Zbrojnych, Wojskowej Akademii Politycznej i Wojskowym Instytucie Historycznym. Interesujacym jest fakt, ze w celu zatarcia sladow zydowskiego pochodzenia, na wniosek okreslonej grupy oficerow owczesnego Departamentu Personalnego przeforsowano okoto 1947 r. wydanie odpowiedniego aktu normatywnego upowazniajacego Ministra Obrony Narodowej do przeprowadzania we wlasnym zakresie zmiany nazwisk oficerow. Formalnosci z tym zwiazane zatatwial Departament Personalny WP opracowujac odpowiednie rozkazy personalne. Sprawy takie byly zalatwiane bardzo operatywnie. Z tej mozliwosci skorzystalo wielu oficerow narodowosci zydowskiej. Zespol autorow organu teoretyczno-politycznego GZP WP „Nasza Mysl” skladal sie z oficerow pochodzenia zydowskiego. W sklad tego zespolu wchodzili: gen. Janusz Zarzycki, plk Leon Grosfeld, plk Henryk Werner, pplk Dorian Plonski, Roman Werfel, mjr Wlodzimierz Brus, mjr Wlodzimierz Baczko, mjr Julian Lider, pplk Zenon Welfeld, pplk Leon Sternik, mjr Zbigniew Safian, plk Adam Bromberg i pplk Ignacy Blum. Czesc z nich posiadala skompromitowana przeszloc jak np. mjr Safian, ktory w czasie okupacji hitlerowskiej byl policjantem zydowskim w getcie.

    Ludzie ci w swej dzialalnosci publicystycznej tendencyjnie pomniejszali role ruchu oporu w kraju (AK, BCh, GL i AL), w sposob niezwykle uproszczony oceniali kampanie wrzesniowa oraz wytwarzali sztucznie klimat podejrzliwosci wobec oficerow polskich przebywajacych w kraju w czasie okupacji. Ich artykuly staly sie wybitnie nihilistyczne wobec tradycji naszego narodu, a nawet jego wkladu w druge wojne swiatowa. Natomiast reportaze St. Daleckiego z Bliskiego Wschodu po 1948 r. gloryfikowaly walke organizacji syjonistycznych w Palestynie. Byla nawet mowa o ich „misji cywilizacyjnej” w tej czesci swiata. Walka zas krajow arabskich zdecydowanie okreslana byla jako niesprawiedliwa.

    Od 1950 roku czasopisma i prasa wojskowa opanowana w dalszym ciagu przez ludzi zydowskiego pochodzenia z wyjatkowa pasja podjely problem tzw. „odchylenia prawicowo-nacjonalistycznego”, a calosc wychowania politycznego kadry i zolnierzy zostala sprowadzona do walki z owym odchyleniem. Pominieto sprawe patriotycznego wychowania. W programach szkolenia ideowo-politycznego niebywale wyeksponowano historie WKPB, programy zas historii Polski wyprane z politycznego tla wekslowaly ja na tory historii gospodarczej. Historia polskiego ruchu robotniczego pozbawiona faktow, a zwlaszcza nazwisk, przerodzila sie w dociekania istoty bledow i wypaczen tego ruchu. W tego rodzaju programach prym wiodla Wojskowa Akademia Polityczna, dla ktorej starannie dobrano kadre wykladowcza w duzej czesci zydowskiego pochodzenia z gen. Uzieblo, Plk. Hoffmanem, Plk. Piaseckim, Plk. Haliczem, Plk. Pawlowskim, Plk. Pirko, Plk. Wachtlem, Plk. Ochockim, mjr. Lewandowskim, Plk. Malczewskim, Plk. Grotem, Plk. Sokolowskim i mjr. Zillbersteinem. Na szefow katedr powolywano nawet ludzi nie posiadajacych zadnego przygotowania (m.in. kpt. Dworniaka), czy tez posiadajacych trudnosci w poslugiwaniu sie jezykiem polskim (m.in. mjr Zillberstein). Zasadniczym kryterium przydatnosci nie byla wiedza, ani umiejetnosci zawodowe lecz przynaleznosc do narodowosci zydowskiej. Po wydarzeniach pazdziernikowych 1956 r. grupa zydowskich dzialaczy zajmujaca eksponowane stanowiska w Wojsku i odpowiedzialna za wypaczenia i bledy lat 1948-1956 postanowila zrzucic z siebie odpowiedzialnosc i przedstawic sie jako ofiary kultu jednostki i glowni rzecznicy odnowy. Wykorzystali do tego narade wyzszych dowodcow i oficerow politycznych, ktora odbyla sie 27.10.1956 r. przy udziale Gomulki, Spychalskiego, Zawadzkiego i Cyrankiewicza. Na tej naradzie specjalnie przygotowani przez Bluma i Malczewskiego polemisci przypuscili ostry atak na wojsko pod plaszczykiem troski o jego demokratyczne oblicze. Domagano sie odwolania ludzi skompromitowanych z wojska, ale o jakich ludzi chodzi, tego nie precyzowano. Chodzilo im bowiem o tych dowodcow i oficerow politycznych, ktorzy zachowali rozwage i nie dali sie poniesc emocjom. Chodzilo im takze o rozbicie zwartego kierownictwa wojskowego postulujac utworzenie Ministerstwa Spraw Wojskowych i odrebnego stanowiska naczelnego dowodcy (plk Mojsiejewicz). Postulowano zastapienie jednoosobowego dowodzenia dzialnoscia rad wojskowych i rad wojennych na wzor chinski (gen. Frey-Bielecki). Domagano sie takze otwartego pisania w prasie o sprawach wojskowych bez cenzury. Podobne postulaty zglosili gen. Hubner i inni. Te rewizjonistyczne tendencje spotkaly sie z krytyka kierownictwa partii i rzadu. Objecie przez gen. Janusza Zarzyckiego (Neugebauera) stanowiska szefa GZP WP powaznie wzmocnilo pozycje i wplywy zydowsko-rewizjonistycznej grupy w tej instytucji. W sklad tej grupy wchodzili: Fryderyk Malczewski, Ignacy Blum, Zygmunt Hofman, Michal Friedman, Stanislaw Nadzin, Miroslaw Nadelwicz, Jan Zamoyski, Bronislaw Bednarz, Eugeniusz Kuszko i Piotr Borowy. Korzystajac z opieki Zambrowskiego, Morawskiego i Ochaba grupa ta zaczela lansowac wyraznie tendencje rewzjonistyczne. Ukazaly sie w pismiennictwie wojskowym odpowiednie w tym duchu artykuly plk.J.Bluma, cykl artykulow Z. Baumana. Publikowal sie tez W. Gornicki – juz znany wowczas jako syjonista i rewizjonista.

    Organ teoretyczny GZP WP „Wojsko Ludowe” i prasa wojskowa podjely tez nader szkodliwa dyskusje o „bohaterszczyznie”, ktora zapoczatkowal plk Janusz Przymanowski piszac m.in.: ,Skonczmy z gloryfikacja bohaterstwa pustych rak! „ „Dosyc juz wyslawiania bohaterstwa, ktore bylo bezuzytecznym szalenstwem lub nastepstwem glupoty czy balaganu”. Podjeto takze walkae z urojonym przez zydow rzekomo pleniacym sie wsrod Polakow antysemityzmem. Z inicjatywy szefa GZP WP gen. Zarzyckiego wydano w marcu 1957 r. broszure poswiecona antysemityzmowi w Polsce, w ktorej usilowano wykazac, ze Polska to kraj zagorzalych antysemitow. Dla uzasadnienia tego domniemania przedrukowano prace J. Marchlewskiego pt. Antysemityzm a robotnicy, szkic E. Orzeszkowej pt. O Zydach i kwestii zydowskiej, esej J. Tuwima pt. My zydzi polscy oraz paszkwilancki artykul z „Po prostu” pt. Gdy budza sie upiory piora J.Ambroziewicza, E. Gonczarskiego I J. Olszewskiego. Na naradzie aktywu partyjnego 27.05.1957 r. owczesny szef GZP WP gen. J. Zarzycki przestrzegal oswiadczajac wprost: „pod-daje sie w watpliwosc nasz sojusz ze Zwiazkiem Radzieckim… Ten antyradziecki nurt wiaze sie czesto z antysemityzmem, ktory jakkolwiek rzadko manifestuje sie otwarcie, wystepuje jednak w ukryciu zazwyczaj pod postacia falszywych hitlerowskich niemal plotek”.

    W latach 1957-1958 na lamach „Zolnierza Wolnosci” ukazywac sie zaczely alarmujace artykuly i reportaze pietnujace ostre przejawy rzekomego polskiego antysemityzmu. G1owny Zarzad informacji WP od samego Poczatku swego istnienia obsadzony byl przez oficerow zydowskiej narodowosci. I tak: szefami GZJ byli: plk Jan Rutkowski, a po nim oslawiony ,,krwawy” Stefan Kuhl. Zastepcami szefa GZL byli: plk Adam Gajewski, plk Eugeniusz Zadrzynski, plk Anatol Fejgin, plk Antoni Skulbaczewski i plk Jerzy Dobrowolski. Obsade zarzadow i oddzialow GZJ stanowili: Plk Ignacy Krzemien, plk Jerzy Szerszen, plk Wincenty Klupitiski, pplk Eugeniusz Wyszkowski, pplk.Aleksander Synaj, pplk Aleksander Andruszewicz, plk Neumian Lewandowski, pplk Stefan Sarnowski, pplk Stefan Lewkowicz, mjr Jerzy Fonkiewicz, mjr Mateusz Frydman, pplk Wincenty Klupinski, pplk Robert Knap, pplk Jozef Wargin-Slomenski, pplk Andrzej Szydlowski, mjr Edward Umer, mjr Stanislawa Sowinska, plk Wladyslaw Halbersztadt, pplk Anatol Leszczynski, plk Isser Rabinowicz.
    Podobnie obsadzone byly kierownicze stanowiska w Zarzadach Informacii Okregow Wojskowych. Po rozwiazaniu G1owneg Zarzadu Informacji, zostala powolana w lutym 1957 r. Wojskowa Stulba Wewnetrzna. Zwolnieni z organow informacji oficerowie zydowskiego pochodzenia odpowiedzialni za lamanie praworzadnosci, bezprawie i terror, otrzymali
    eksponowane stanowiska w administracji panstwowej,dyplomacji itd. Do nich m.in. nalezli: plk Stefan Kuhl, ow znany ,,krwawy” oprawca zostal mianowany wiceministrem, plk Ignacy Krzemien zostal sekretarzem
    ambasady PRL w Sofii, plk Boleslaw Jelen zostat ambasadorem PRL w Meksyku, plk Jerzy Dobrowolski zostal szefem Departamentu Kadr MON, plk Jozef Maruszewicz i ppfk Madyslaw Godlewski zostali kierowniczymi
    pracownikami w Orbisie, pplk Leopold Cetkin zostil pracownikiem misji handlowej PRL w Moskwie; mjr Aleksander Mirecki i mjr Jerzy Zukowski zostali zatrudnienie w dziennikarstwie. Natomiast wielu innych zwolnionych z informacji oficerow narodowosci polskiej zostalo pozostawionych wtasnemu losowi i z trudem uzyskiwali oni prace i
    srodki do dalszej egzystencji. Szczegolne skoncentrowanie oficerow zydowskiego pochodzenia mialo miejsce w instytucjach centralnych MON. I tak: w Sztabie Generalnym WP glownym Inspektorem Techniki i Planowania byl w latach 1956-1967 gen. Marian Graniewski, szefem Zarzadu Operacyjnego byl w latach 1954-1960 gen. Jan Drzewiecki (Holzer), szefem Zarzadu II byl w latach 1946-1950 gen. Waclaw Komar, szefem Zarzadu Organizacyinego byl w latach 1952-1954 plk Cze-slaw Berman, szefem Zarzadu Planowania Materialowego byl w latach 1952-1967 gen. Edward Pfeffer, szefem Oddzialu Szyfrowego byl w latach 1946-1952 plk Joachim Erlich, szefem Oddzialu Cenzury byl w latach 1953-1963 plk Tadeusz Polanowski. Piastujac stanowisko Szefa Zarzadu II Sztabu Generalnego WP juz od 1946 r. gen. bryg. Waclaw Komar rozpoczal intensywne angazowanie do pracy w tym Zarzedzie osob pochodzenia zydowskiego, wsrod nich i takich, ktorzy nie posiadali odpowiedniego wyksztalcenia i niezbednych kwalifikacji, a nawet i takich, ktorzy nie mieli polskiego obywatelstwa. Pracownicy ci byli bezposrednio sciagani z Palestyny, Francji, Wloch i roznych instytucji krajowych. Tak zostali sciagnieci z Palestyny m.in. Bryn Trojan (Adler), Gineberg, Botwinska i inni.

    Obok szefa Zarzadu II gen. W, Komara, zydowskiej narodowosci byli dwaj zastepcy szefa Zarzadu – plk Stanislaw Flato i plk Wladyslaw Leder. Szefem Wydzialu Operacyjnego byl plk Stanislaw Bielski, szefem Wydzialu Informacyjnego – plk Adam Brandel, szefem Wydzialu I – plk Michal Bron (Bronstein), szefem Oddzialu III – plk Anatol Liberman, szefem Wydzialu Finansow kpt. Marcin Sochaczewski. Ponadto pracowali tam dalsi oficerowie tego samego pochodzenia jak plk Leon Herzog, plk Pawel Monat, plk Jan Rochwerger, plk Maksymilian Sznapf, mjr Boleslaw Wlodynger, mjr Maksymilian Berezowski i inni. Wszystkie wazniejsze stanowiska w podstawowych komorkach Zarzadu II byly obsadzone przez pracownikow tej narodowoeci, a np. w sekcji agenturalnej amerykanskiej na 9 pracownikow kadrowych 8 z nich bylo zydowskiego pochodzenia wraz z szefem tej sekcji plk. Leonem Zagorskim.

    Jezeli w latach 1945-1949 stanowiska w Misjach i Attachatach Wojskowych obsadzone byly oficerami przedwojennymi (m.in. gen. Modelski, gen. Kuropieska, gen. Mossor, plk Rozen-Zawadzki ‘ plk Krajewski. plk Bukowski i inni), to po tym okresie stanowiska te obejmuja stopniowo oficerowie zydowskiego pochodzenia w osobach: plk Tykocinski (Tykotyner), plk Herzog, plk Monat, plk Bron, plk Hirszowicz, pplk Kornecki, pplk Kofler, pplk Czarny i mjr Rochwerger. Aparat kadrowy pod przykryciem byl obsadzony przede wszystkim przez osoby narodowoeci zydowskiej. I tak np. w latach 1948-1953 w USA na 8 pracownikow pod przykryciem wszyscy byli zydowskiego pochodzenia (Zagorski, Klon, Groniewicz, Krakowski, Maliszewski, Heliman, Welker, Hamerlak). Podobnie przedstawiala sie sytuacja na terenie innych krajow. Jedynie do pracy pomocniczej angazowano mlodych oficerow narodowosci polskiej. Poczawszy od 1953 r. do pracy w attachatach wojskowych kierowani byli oficerowie polscy, a tylko nieliczni pochodzenia zydowskiego jak np. Monat do Waszyngtonu, a Bron do Jugoslawii. Do organizowania siatek agenturalnych w roznych krajach poczawszy od 1948 r. wysylano pracownikow wylacznie zydowskiego pochodzenia. m.in. zostali wystani: Trojan (Adler), Lubiejski (Zygielman), Rajski (Rajgrodzki), Kot (Szterenzys), Zagorski (Winter),Wolf, Hubner, Tykocinski (Tikotiner) i inni. Organizowali oni siatki wywiadowcze w oparciu o koneksje rodzinne i srodowiska zydowskie.

    Werbowali najczesciej osoby bezwartosciowe, skorumpowane, a w wielu wypadkach wykazywali fikcyjne werbunki w celu uzasadnienia nadmiernych wydatkow finansowych.

    W Inspektoracie Szkolenia wazne stanowiska zajmowali tacy oficerowie zydowskiego pochodzenia jak plk Szulczynski – Redaktor naczelny Przegladu Wojsk Ladowych; plk Welfeld – p.o. szefa Zarzadu Szkolnictwa Wojskowego, ktory kierowal caloksztaltem spraw organizacyjnych, programowych i personalnych w tym Inspektoracie i plk Sadykiewicz z-ca szefa Zarzadu I. W Akademii Sztabu Generalnego czolowe stanowisko zijmowali tacy oficerowie narodowogci zydowskiej jak: plk Broch, plk Berman, plk Demner, plk Bielawski, plk Makowski, plk Szlifersztejn i inni. W Biurze Studiow MON – plk Heistein i plk Speizer.

    W aparacie kwatermistrzowskim dzieki Glownemu Kwatermistrzowi WP gen.Komarowi i szefowi Wydzialu Kadr G1ownego Kwatermistrzostwa pplk. Tatarynowiczowi znaczna czesc kierowniczych stanowisk zajmowali oficerowie narodowoeci zydowskiej m.in.: plk Cukierman, pplk Zawadzki, pplk Pakier, pplk Haliliski, pplk Malachowski i pplk Weis, ktory w 1956 r. zdradzil Polske. Do osob, ktore byly specjalnie wyrozniane i przewidywane do objecia eksponowanych stanowisk nalezeli: plk Herc Antopolski, plk Henryk Flikielski, plk Henryk Ebensztejn, plk Jozef Guterman i plk Henryk Cukierman.

    W pionie technicznym wojsk pancernych wazniejsze stanowiska byly w latach 1950-1954 obsadzone przez oficerow zydowskiego pochodzenia takich m.in. jak plk Rotowski (Rotholtz), plk Szulc, plk Bochniewicz, plk Bergerson, plk Sztuhl, plk Krygier, plk Wohlmuth, plk Magler i pplk Neuberg. Po odwolaniu plk Rotowskiego ze stanowiska szefa Zarzadu Sluzby Techniczno Czolgowej, zgodnie z decyzja b. szefa Departamentu Kadr MON gen. Fonkowicza, na powyzsze stanowisko zostat wyznaczony plk Ludwik Szulc, mimo zgloszonych bardziej odpowiednich kandydatow.

    W wielu przypadkach oficerowie narodowoeci zydowskiej zajmujacy odpowiedzialne stanowiska w pionie technicznym tych wojsk nie posiadali nawet sredniego wyksztalcenia, jednak zawsze oceniani byli przez kierownictwo stuzby jako wybitni fachowcy. W sluzbie samochodowej MON jej kierownictwo w osobach: plk Pawel Solski (Pinkus) w latach 1948-1950 i gen. Nowicki od 1952 r. w sposob swiadomy i celowy obsadzali wazne stanowiska w tej sluzbie oficerami narodowosci zydowskiej, czesto o niskich wartosciach fachowych i moralnych jak np. b. plk Jozef Malagowski – zdegradowany za naduzycia i skazany na 6 lat wiezienia; plk Ukrainski, zdegradowany, porzucil zone i dzieci, szczegolna opieka otaczal go szef sluzby gen. Nowicki; plk Bolestaw Badian pelnil sluzbe do 1967 r. w pionie organizacyjno-mobilizacyjnym o przecietnych wartosciach; pplk Rafal Lekach nie posiadal w ogole wyksztalenia i praktyki w sluzbie samochodowej; pplk Henryk Majsiak – wyrzucony z informacii w 1967 r. zostal przyjety do sluzby samochodowej bez jakichkolwiek kwalifikacji; pplk Tadeusz Sarzycki – zwolniony z wojska za wroga dzialalnose w czasie okupacji. Po zabiegach gen. Nowickiego powtornie powolany do sluzby wojskowej; pplk Szymon Gladysz – posiadal zaledwie 7 klas szkoly powszechnej, wyjechal do Izraela w 1956 r. oraz plk Ignacy Rutkowski z wyksztalceniem 6 klas szkoly powszechnej, byl naczelnym dyrektorem WZ Mot. Zaciekly syjonista, wybieral sie do lzraela, lecz zmarl na zawal serca na krotko przed planowanym wyjazdem.

    Czesc druga:

    Szczegolnie duze skupisko oficerow narodowosci zydowskiej bylo w sluzbie zdrowia, a zwlaszcza w Departamencie Stuzby Zdrowia WP. Stalo sie tak dzieki temu, ze przez wiele lat szefowal temu Departamentowi plk, a poiniej general Leo Samet, ktory do 1958 r. nie posiadal Dyplomu lekarza, aczkolwiek przez caly czas swego szefowania tytulowat sie ,doktorem”. Jego nastepca gen. Kowalski z pochodzenia rowniez Zyd, wyznaczony na to stanowisko po pazdzierniku 1956 r. nie zrobil nic aby uzdrowiec sytuacje kadrowa w podleglej mu sluzbie. Powazna koncentracja pracownikow narodowogci zydowskiej wystaipila w Departamencie Sluzby Sprawiedliwogci, Najwyzszym Sadzie Wojskowym, Naczelnej Prokuraturze Wojskowej oraz w sadach i prokuraturach terenowych. Nie bylo takiego sadu ani prokuratury w wojsku, w ktorej oficerowie zydowskiego pochodzenia nie piastowaliby kluczowych stanowisk. W Departamencie Sluzby Sprawiedliwogci stanowiska szefa Departamentu, szefow Wydzialow, Radcow i Inspektorow piastowali oficerowie tegoz pochodzenia w osobach:

    Henryk Holder, Winawer, Mieczyslaw Halski, Jakub Lubowski (Chasze Smen), Helena Wolinska, Borys Olomucki, Mieczyslaw Freudenhaym, Leopold Kielski, Marian Malinowski, Arnold Rak, Franciszek Szelinski, Jan Zaborowski i Ludwik Fals. W Najwyzkszym Sadzie Wojskowym funkcje zastepcow Prezesa badz sedziow NSW pelnili: Marian Muszkat, Oskar Karliner, Marcin Dancyg, Leo Hohberg, Roman Rawicz (Vogel), Marian Rozenblit, Marian Berton, Jozef Warecki. W Naczelnej Prokuraturze Wojskowej stanowiska zastepcow Naczelnego Prokuratora, szefow Wydzialow i Prokuratorow pelnili: Henryk Podlaski, Maksymilian Lityliski (Lifsches), Stanislaw Lex-Majewski, Marian Frenkel, Mieczyslaw Bogucki, Feliks Aspis, Edward Gol, Witold Grodzinski, Adam Masz, Jerzy Modlinger, Tadeusz Miernik, Mojzesz Ponarski, Zenon Rychlik, Feliks Slonimski, Rubin Szweig, Wlodzimierz Winawer, Emil Ziegler i Henryk Zelnik.

    W terenowych prokuraturach i sadach wojskowych funkcje szefow bedz zastepcow szefow pelnili oficerowie tejze narodowosci m.in. tacy jak: Kazimierz Graf, Arnold Zaleski (Zalkind), Adolf Brunicki, Marek Szauber, Stanislaw Sliwa, Piotr Smolnicki, Jozef Fledman, Maks Auster, Jerzy Tranier, Jozef Rajch, Filip Berski (Badner), Mieczyslaw Fajnsztajn, Antoni Mamrot, Eugeniusz Landsberg, Jan Orlinski (Unterweiser), Jan Kant, Roman Bojko, Julian Wilf, Edward Milewski, Juliusz Surozki, Ryszard Wierciech, Jozef Rajch i Aleksander Warecki. Sposrod wymienionych wyemigrowali do Izraela: Marian Muszkat, Jan Kant (prokurator Marynarki Wojennej w Gdyni), Ludwik Fels, Marcin Dancyg, Edward Gol, Edward Milliblit, Eugeniusz Landsberg, Adolf Brunicki, Michal Salpeter, Mieczyslaw Mirski i Andrzej Makowicz.
    Na przelomie lat 40-50-tych oficerowie narodowosci zydowskiej zajmowali tez sporo odpowiedzialnych stanowisk dowodczych w tym: dowodcow pulkow i dywizji wprowadzanych w miejsce odkomnderowanych oficerow Armii Radzieckiej. Do nich m.in. nalezeli: plk Szulczynski (Szulcyger) – dowodca pulku, plk Izydor Helin – dowodca pulku czolgow, wyjatkowo nieudolny, o niskich wartosciach etyczno-moralnych, ktory juz w 1948 r. napisal raport o wyjazd do lzraela, co wcale mu nie
    przeszkadzalo w dalszym sprawowaniu swego stanowiska; dowodcy dywizji I korpusow: plk Sadykiewicz, plk. Gross, plk. Lech, plk. Heistein (szef sztabu korpusu), plk. Majtek, plk. Peste i plk. Garbowski (Caber).

    Dobor na studia w radzieckich akademiach wojskowych dokonywal sie u nas rowniez pod okreglonym katem narodowosciowym. Spora czesc oficerow kierowanych na te studia byla pochodzenia zydowskiego. Wsrod absolwentow tych uczelni znalezli sie m.in. tacy oficerowie tego pochodzenia jak: plk. Wisniewski (pozniejszy wiceadmiral), plk. Spajzer, plk. Drzewiecki (Holzer) poiniejszy general, plk Frey-Bielecki (pozniejszy general), plk. Lach, plk. Lapinski (pozniejszy general), plk. Grabowski i plk.Heinrich. Oficerowie narodowosci zydowskiej nie wykazujacy wystar czajacych wartosci umyslowych lub nie widzacy realnych mozliwosci objecia odpowiednich eksponowanych stanowisk w dotychczasowych ich pionach pracy, kierowani byl.i na kluczowe stanowiska w departamentach I biurach wojskowych ministerstw i urzedow centralnych. W 39 tego typu komorkach na kierowniczych stanowiskach bylo 40 oficerow pochodzenia zydowskiego, z tego 17 dyrektorow biur i departamentow.

    Przez okolo 10 lat procesem szkolenia i wychowania wojskowego w Ministerstwie Szkolnictwa Wyzkszego jako Dyrektor Departamentu Wojskowego kierowal plk. Bartkiewicz nie reprezentujacy soba zkadnych wartosci ideowo-moralnych. Dyrektorem Departamentu Wojskowego w Mi- nisterstwie Zeglugi byl plk. Horoszewicz, a w b. Ministerstwie Oswiaty – nadzor i opieke nad realizacja programu przysposobienia obronnego mlodziezy w szkolach srednich i technikach sprawowal p Woch. W Ministerstwie Zdrowia i Opieki Spcaecznej dyrektorem Departamentu Wojskowego przez ponad 10 lat byl plk. Wadlewski (Waldman). Podobnie byto z obsada kierownikow utworzonych na poczatku 1950 r. wojskowych studiach przy wyzszych uczelniach cywilnych. Kierownikiem takiego studium Uniwersytetu Jagiellonskiego byl plk Cynkin skazany wyrokiem sadu za sprzedaz dyplomow, a po nim na tymze Uniwersytecie plk. Jozef Morzycki. Wieloletnim kierownikiem Studium na Uniwersytecie Warszawskim byl plk Maksymilian Sznepf. Wielu z pracownikow studium bylo skorumpowanych i skompromitowanych na uprzednio zajmowanych stanowiskach. I tak np. plk Stanislaw Garder przed objeciem funkcji kierownika Studium Wojskowego zamieszany byl w naduzycia gospodarcze; plk Andrzej Liwocki obciazony byl odpowie dzialnoscia moralna za falszowanie dokumentow w wyniku czego zostal usuniety ze stanowiska Szefa Oddzialu Kadr SOW. Skom promitowani byli tez plk Helin, pplk Namedynski i pplk Szeremeta. Tolerowano na stanowiskach kierownikow Studiow Wojskowych ludzi, ktorzy nie mieli zadnych predyspozycji fachowych badz ideowo-moralnych. Do takich m.in. nalezeli: plk.Wiktor Szyszka z Politechniki Czestochowskiej, plk. Adam Gloca z Uniwersytetu Wroclawskiego, plk. Piotr Pioro z Uniwersytetu Lubelskiego, pplk Konrad Zywicki z Wyzszej Szkoly Wychowania Fizycznego w Poznaniu, plk Klemens Nusbaum z Politechniki Warszawskiej maz przewodniczacej Ligi Kobiet – Zawadeckiej. Dosc czesto przenoszono skompromitowanych oficerow narodowogci zydowskiej z jednej do drugiej uczelni jak mialo to miejsce m.in. z plk. Diduchem i pplk. Jurkowskim.

    W mlodziezowej organizacji „Sluzba Polsce” powolanej w 1948 r. skoncentrowala sie wiekszoge oficerow i pracownikow narodowooci zydowskiej. Zajmowali oni w tej organizacji kluczowe stanowiska. I tak: Komendantem G1ownym tej organizacji byli po sobie: plk. Edward Braniewski (Brandsteter) – pozniejszy general i plk Aleksander Slaw. Szefem sztabu byl do maja 1949 r. Otto Finski (Finkenstein), a od maja 1949 r. plk. Jerzy Siodmak. Kwatermistrzem – plk Herc Antopolski, szefem Zarzedu Polityczno Wychowawczego – mjr Michal Gorski, szefem Oddzialu Organizacyjnego sztabu – mjr Henryk Uminski (Keff), szefem Oddzialu Propagandy Zarzadu Politycznego – mjr M. Sawicki, szefem Wydzialu Wydawnictw – mjr Jozef Sliwinski (Flaumanbaum) i szefem Wydzialu Prawnego – dr Jerzy Lecki.

    Wielu z tych oficerow nie miato nie tylko wlasciwego przygotowania zawodowego, ale i czesto wartosci moralno-etycznych, co potwierdzaja nastepujace fakty: plk Otto Finski, kosmopolita, wyksztalcony w Austrii i Niemczech, matka na state mieszkala w Wiedniu; plk. Jerzy Siodmak – syn krakowskiego kamienicznika nalezal do 1939 r. do syjonistycznej organizacji „EI-Al „; mjr Henryk Uminski falszywie podawal w dokumentach, ze byl w KZMP. Rodzinnie powiazany z konfidentem policji w polskim ruchu robotniczym, czego nie ujawnil w dokumentach personalnych. Mjr Michat Gorski – aresztowany pod zarzutem wspolpracy z okupantem (byl policjantem w getcie zydowskim), pplk Henryk Nachsatz – bez zadnego przygotowania fachowego, w 1957 r. wyjechal do Izraela; pplk Albert Galina – syn bogatego kusnierza warszawskiego o bardzo niskim poziomie umystowym, w 1958 r. wyjechal do Francji; pplk Leon Blacharski – wrogo ustosunkowany do Polakow, w 1957 r. wyjechal do Izraela; mjr Jozef Sliwinski – o niezwykle niskim, poziomie umyslowym, nie potrafil poprawnie mowio po polsku; ppik Dawid Lerner – syn zydowskiego kapitalisty, nieprzyjaznie ustosunkowany do Polakow, kpt Samuel Lewin tyran swoich podwladnych, zastrzelil oficera, za co nie poniosl aadnych konsekwencji.

    Korpus Bezpieczeiistwa Wewnetrznego (KBW) byl przez sorodowisko zydowskie calkowicie opanowany. Dowodca KBW od 1946 r. byl gen. bryg. Konrad Swietlik, nastepnie gen. bryg. Juliusz Hubner. Po 1956 r. przez okres pobytu gen. Musia w rosyjskiej Akademii Sztabu Generalnego, obowiazki dowodcy KBW pelnil gen. bryg. Waclaw Komar – dowodca Wojsk Wewnetrznych. Na stanowisku zastepcy dowodcy KBW do spraw politycznych pozostawal plk Zdzislaw Bibrowski (delegowany w 1954 r. do Komisji Kontroli i Nadzoru w Korei wraz z zona Anna powolana specjalnie do sluzby czynnej, za naduzycia zwolnieni oboje z wojska w 1956 r; po nim plk Puteczny przekazany po 1956 r. do MON.
    Szefem sztabu KB byl plk Edward Koninski – syn fabrykanta, rzekomy dzialacz KZMP. Szefem Oddzialu Mobilizacyjnego KBW byl plk. Kocubej – zwolniony w 1958 r., wyjechal do Izraela. Szefem Oddzialu Lacznosci byl plk Oskar Weiss. Wieloletnim szefem Oddzialu Personalnego KBW byl plk. Niewiadomski. Stanowisko dowodcy Artylerii i Broni Pancemej KBW piastowal przez wiele lat (do 1964 r. ) plk. Leon Helfer, dowodca brygady byl plk Dymitr Pliskin nieudolny, nie umiejacy zyc z kolektywem. plk. Stanislaw Konar jako dowodca brygady bez sredniego wyksztalcenia i wojskowego wyszkolenia, dopuscil sie szeregu wykroczen. Plk Karol Glajcher jako dowodca pulku.byl nieudolnym, slabym organizarem. Podobnymi cechami charakteryzowali sie: plk. Hanski b. szef sztabu KBW, plk. Wasilkowski i plk. Dobrowolski – komendanci Oficerskiej Szkoly KBW. Pplk Resiur jako szef sztabu 2 Brygady KBW wzial w 1957 r. udzial w mundurze w zebraniu gminy zydowskiej w Bialymstoku z okazji przyjazdu przdstawiciela Zydow z Kanady. W 1958 r. zostal zwolniony ze sluzby. Rowniez Dowodztwo Wojsk Ochrony Pogranicza (WOP) stalo sie powaznym skupiskiem oficerow i pracownikow cywilnych zydowskiego pochodzenia. Zajmowali w nim kierownicze stanowiska tacy oficerowie jak: plk Roman Grabowski, plk. Stefan Sobczak, plk Adam Broda, plk August Bernard, plk. Aleksander Grylak, plk Oberhard, plk. Fuks, plk Tubak, pplk Jakub Margules, plk Michal Rajewski, pplk Marek Tempel, pplk Tadeusz Korobkow, plk. Stanislaw Banski i plk. Roman Wasilkowski.

    W Ministerstwie Bezpieczetistwa Publicznego i jego organach terenowych wszystkie kierownicze stanowiska obsadzone byly przez oficerow i pracownikow cywilnych narodowogci zydowskiej. jak wiadomo glownym zarzadca nad cala bezpieka w Polsce byl Jakub Berman, czlonek Biura Politycznego Komitetu Centralnego PZPR. To on patronowal okrutnym, wciaz udoskonalanym ubeckim metodom znecania sic i mordowania polskich patriotow z AK i innych ugrupowan politycznych. To on ponosi za to, co wyrabiali ubowscy oprawcy z polskimi patriotami calkowita i niezmazalna wine.

    Sekundowali mu w tej zbrodniczej dziatalnosci tacy wiceministrowie tego resortu jak: gen. Roman Romkowski (Natan Grunspan – Kikiel), gen. Alster, gen. Bukojemski, gen. Matejewski (Kugelschwanz) – gangster od przemytu zlota i dukatow w MBP (fikcyjnie skazany na 5 lat, wyroku nie odsiedzial, zloto zas zostalo podzielone miedzy takimi jak on „kolezkami”); gen. Milewski- czolowy mafioso od przemytu I pozaprawnych zbrodni, szef afery „zelazo”, pozostal bezkamy; Mieczystaw Mietkowski (Mojzesz Bobrowicki) – byly policjant zydowski w gettcie; doradca Ministra Bezpieki – plk Gajewski i dyrektor gabinetu Ministra BP -Leon Andrzejewski (Lajb Wof Ajzen). W niczym nie byli gorsi od nich dyrektorzy departamentow MBP: Jozef Rozanski (Josek Goldberg) – dyrektor departamentu sledczego; plk Czaplicki – dyrektor departamentu III nazywany ,,Akowerem” gdyz specjalizowal sie w znecaniu sie nad Akowcami; plk. Galczewski – dyrektor departamentu IV; plk. Julia Brustygier (Brustiger) – dyrektor departamentu V (politycznego) zwana , krwawa „Luna”; plk. Duliasz – dyrektor departamentu VI; plk. Zabawski dyrektor departamentu VIII, do 1939 r. byl agentem NKVM na Polske; plk Gorecki (Goldberg) – dyrektor departamentu IX; plk. Anatol Fejgin – dyrektor departamentu X; plk. Orechwa – dyrektor departamentu Kadr MBP, plk. Stuczek dyrektor departamentu Lacznogci i Podsluchu; plk. Grzybowski dyrektor departamentu Ochrony rzadu MBP; plk. Kisielew – dyrektor departamentu finansowego MBP; plk. Jozef Kratko – dyrektor departamentu szkolenia; plk. Jarczewski – dyrektor departamentu, adwokat od prawa mojzeszowego i PRL-owskiego; plk. Modecki – dyrektor departamentu, specjalista od „zlotego Banku”; plk Kowalik – dyrektor departamentu , specjalista od ,Zlotego Cielca” oraz grupa pozostalych dyrektorow departamentow w osobach: plk Sienkiewicz (Lewi), plk Gangel, plk. Kalecki, Rubinsztejn, Sajewski, Krupski, Drzewiecki, inz. Wolski, Siedlecki, Zabludowski, Burgin, Tyborski ktory byl policjantem zydowskim w getcie oraz plk. Jozef Switalo (Izaak Fleischfarb) – zastepca dyrektora departamentu X……

  8. Piotrx said

    I jeszcze o faktycznym nadzorcy Polski powojennej
    **************************************************

    M.Kałuski „Zyciorysy polskiej żydokomuny”

    BERMAN Jakub (1901 Warszawa – 1984 tamże), prawnik (UWarsz.), działacz komunistyczny, monstrualny wprost wróg Polski i Polaków, jeden z organizatorów sowietyzacji Polski, współodpowiedzialny za terror stalinowski w Polsce. W szeregach Komunistycznej Partii Polski (KPP) i agent sowiecki od 1928. Jako prawnik mógł robić karierę w adwokaturze, szczególnie, że w Warszawie mieszkało 300,000 Zydów, było setki żydowskich przedsiębiorstw przemysłowych i handlowych oraz setki różnych żydowskich instytucji i organizacji. Miał także szansę zrobienia kariery naukowej. Po studiach został nieetatowym asystentem prof. Ludwika Krzywickiego na wykładach z historii ustrojów społecznych. Napisał pracę doktorską o strukturze miast polskich na podstawie spisu ludności z 1791 r., a w “Ekonomiście” (t. II-III 1926), ukazała się jego rozprawa o założeniu związku zawodowego lokai pt. Służba domowa w Warszawie w końcu XVIII w. Zrezygnował z kariery adwokackiej i naukowej. Wybrał komunizm.

    Do nielegalnej i brutalnie zwalczanej KPP przyłączył się z pełną świadomością tego co robi. Decyzja ta była logiczną konsekwencją jego wychowania. Urodził się w rodzinie ortodoksyjnych i przeciwnych asymilacji Zydów, którzy byli także wrogami niepodległej Polski, a przede wszystkim polskiej Polski. W takim duchu, jak i duchu żydowskiej rasistowskiej teorii narodu wybranego oraz żydowskiego mesjanizmu wychowywał się Jakub Berman. Jego brat > Adolf nawet nie próbował udawać, że jest Polakiem i w 1950 wyemigrował do Izraela – swojej prawdziwej ojczyzny. Jakub wolał się bawić w właściciela cudzego gospodarstwa. Komunizm bowiem był jedynym ustrojem, który umożliwiał Zydom przechwycenie władzy w swoje ręce. Leninowską teorię o przewodniej roli partii komunistycznej w życiu każdego państwa łączył Berman z mesjanistyczną rzekomo przewodnią rolą Zydów w dziejach ludzkości i ich prawem, nadanym rzekomo od Boga, do rządzenia światem. Kiedy Berman wstępował do KPP, w Związeku Sowieckim pełnię władzy sprawowali jeszcze Zydzi. I nie żadna walka o sprawiedliwość społeczną dla wszystkich ludzi, ale realizacja mesjanizmu żydowskiego poprzez komunizm była tym czynnikiem, dzięki któremu tylu nacjonalistów żydowskich znalazło się w ruchu komunistycznym. W każdym bądź razie Jakub Berman urodził się i zmarł Zydem, bowiem pod koniec życia, w wywiadzie udzielonym Barbarze Toruńczyk (Oni, “Aneks” Londyn 1985), określił się otwarcie nie jako Polak, ale jako Zyd. W KPP Berman był kierownikiem wydziału inteligenckiego KPP przy Centralnym Wydziale Zawodowym, którego był również członkiem i kierownikiem jego redakcji. Po likwidacji KPP w 1938 z rozkazu władz sowieckich, Berman, z rozkazu Kominternu w Moskwie, likwidował komórki KPP w Polsce.

    Po zajęciu wschodniej Polski przez Armię Czerwoną we wrześniu 1939 wyjechał z Warszawy do okupacji sowieckiej i poszedł na współpracę z okupantem. Od razu przyjął obywatelstwo sowieckie, agitował przed wyborami do tzw. Zgromadzenia Narodowego Zachodniej Białorusi i za przyłączeniem zajętych przez Armię Czerwoną ziem polskich do Związku Sowieckiego (akt zdrady stanu!). Był inspektorem pracy w Białymstoku, a następnie dyrektorem Domu Nauczyciela i działaczem sowieckiego związku zawodowego nauczycieli. Pchał się gdzie mógł i podlizywał się komu należało się podlizywać. Stąd upatrzył go sobie na “chłopca do zadań specjalnych” I sekretarz Białorusi Ponomarienko. Wiosną 1941 skierowano go do Mińska na współredaktora polskojęzycznej gadzinówki komunistycznej “Sztandar Wolności” – organu Komunistycznej Partii Białorusi. Po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej w czerwcu 1941, Komitet Wykonawczy Kominternu poruczył Bermanowi przeszkolenie w specjalnym ośrodku kominternowskim w Kusznarenkowie pod Moskwą dawnych komunistów polskich, którzy uniknęli pogromu KPP i tych, którzy po wrześniu 1939 znaleźli się na terenie Związku Sowieckiego. Służyć mieli Stalinowi i jego planowi ewentualnego uczynienia z Polski komunistycznego państwa wasalnego. Byli to w większości Zydzi, co zaważyło na ich późniejszym przemożnym wpływie w stalinowskiej Polsce. Zresztą sam Berman dążył wszelkimi środkami do całkowitej supremacji Zydów w powojennej Polsce, o czym wyraźnie mówiła jego tajna dyrektywa odczytana podczas I Zjazdu Centralnego Komitetu Zydów w Polsce, który odbył się w Wałbrzychu w kwietniu 1946. Mówił nie tylko o tym, że Zydzi mają wyjątkową “okazję do ujęcia w swe ręce całości życia państwowego w Polsce i roztoczenia nad nim kontroli”, ale także o konieczności opanowania przez Zydów prasy i radia, polskiej dyplomacji i wymiaru sprawiedliwości. Domagał się, aby “Uznać antysemityzm (w jego żydowskiej wykładni) za zdradę główną i tępić go na każdym kroku. Jeśli się stwierdzi, że jakiś Polak jest antysemitą, natychmiast go likwidować (fizycznie) przy pomocy władz bezpieczeństwa (które Zydzi kontolowali) i bojówek PPR jako faszystę – nie wyjaśniając sedna sprawy” (dla Bermana antysemitami byli wszyscy Polacy; na przełomie 1948/49 nakazał aresztowanie nawet członków AK-owskiej Rady Pomocy Zydom “Zegota”; już 22 X 1944 twierdził na posiedzeniu Biura Politycznego PPR, że AK była związana z Gestapo, co ustawiało z góry wszystkich AK-owców w kolejce do więzień i na szafot), dodając: “Zydzi muszą pracować nad zwycięstwem i ugruntowaniem komunizmu, bo tylko wtedy i przy takim ustroju naród żydowski osiągnie największą pomyślność i zabezpieczy sobie najsilniejszą pozycję”. Stąd był on największym zwolennikiem pełnej sowietyzacji Polski. Dlatego był także wielkim przeciwnikiem etnicznych Polaków, jak np. Władysława Gomułki, w rządzie i w Biurze Politycznym oraz Komitecie Centralnym PPR/PZPR i autorem tezy o “prawicowo-nacjonalistycznym odchyleniu”, w wyniku której setki Polaków-komunistów zostało po 1949 nie tylko usuniętych z rządu i KC oraz innych wyższych stanowisk, ale także uwięzionych lub nawet zgładzoynch. Jeszcze będąc w Związku Sowieckim wspólnie z innym Zydami, a za zgodą Stalina, założył w 1944 Centralne Biuro Komunistów Polskich w ZSRR (CBKP), w którym był odpowiedzialny za sprawy krajowe i łączność z krajem. Głównym celem CBKP miało być czuwanie nad przejęciem kontroli w Polsce przez ludzi ściśle dyspozycyjnych, czyli związanych z NKWD i możliwie pochodzenia żydowskiego. Od 1948 działacze CBKP przejęli całkowitą kontrolę nad Polską Zjednoczoną Partią Robotniczą (PZPR), nad Ministerstwem Bezpieczeństwa Publicznego oraz innymi resortami i organami władzy państwowej sterującymi procesem sowietyzacji Polski (np. spośród 100 najważniejszych gazet 98 było w rękach redaktorów-Zydów; podobnie było w Polskim Radiu).

    Tę swoją ideę budowania państwa żydowskiego w komunistycznej Polsce Berman i jego towarzysze żydowscy wprowadzali w życie poprzez terror i bezprawie aparatu bezpieczeństwa. W latach 1949-56, jako członek Komisji Biura Politycznego KC PZPR ds. bezpieczeństwa publicznego był odpowiedzialny w Biurze Politycznym za nadzór nad Ministerstwem Bezpieczeństwa (Terroru) Publicznego (MBP). Sam Berman w hierarchii władców PRL wysoko awansował – był drugą osobą w państwie, zaraz po Bolesławie Bierucie, i to prawie od samego początku istnienia PRL. Jako agent sowiecki był w stałym kontakcie z Mołotowem i naczelnym ideologiem Kremla Andriejem Zdanowem. Zawsze uważał, że “linia partyjna” to wyraz aktualnego interesu Kremla, stąd przywódcy sowieccy dażyli go pełnym zaufaniem. Całkowicie popierał, jak wszyscy inni żydowscy komuniści w Polsce, oderwanie od Polski przez Związek Sowiecki Lwowa i Wilna. I nie dlatego, że widział w tym akt sprawiedliwości wobec Ukraińców czy Litwinów (oni nie wchodzili wówczas w rachubę, gdyż prawdziwymi władcami Lwowa i Wilna stawali się Rosjanie), a tylko dlatego, że ten akt krzywdził znienawidzoną przez nich Polskę i Polaków. W 1948 na konferencji Biura Informacyjnego Kominformu opowiedział się za kolektywizacją wsi polskiej, której polscy chłopi gromko powiedzieli “Nie!”. Wyraźnie przestraszała go jednak postępująca w ZSRR fala antysemityzmu i bał się jego rozlania poza granice Związku Sowieckiego. Tym bardziej aktualną stawała się pełna kontrola Polski przez Zydów.

    VIII 1944 – XII 1948 był członkiem KC i członkiem Biura Politycznego KC PPR, XII 1948 – V 1957 członkiem KC PZPR i członkiem jego Sekretariatu, XII 1948 – III 1954 członkiem Biura Organizacyjnego CK PZPR, XII 1948 – VII 1956 członkiem Biura Politycznego KC PZPR, w którym był oficjalnie odpowiedzialny za problemy ideologiczne, oświatowe, kulturę, propagandę oraz sprawy zagraniczne i bezpieczeństwa. Jednocześnie VIII – XII 1944 był zastępcą kierownika Resortu Spraw Zagranicznych PKWN, I – V 1945 podsekretarzem stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, V – XII 1945 przewodniczącym Komisji Spraw Zagranicznych w Krajowej Radzie Narodowej (KRN), V 1945 – XI 1952 wszechwładnym podsekretarzem stanu w Prezydium Rady Ministrów (był tzw. “szarą eminencją”), V 1950 – XI 1952 członkiem Prezydum Rządu, a od III 1954 do V 1956 wicepremierem. Był także w latach 1944-56 posłem do KRN, Sejmu Ustawodawczego i Sejmu PRL I kadencji.

    Okres jego wszechwładzy w stalinowskiej Polsce nazywany jest bermanowszczyzną.

    Smierć Stalina i narastający gniew ludu polskiego sprawiły, że na VIII plenum KC PZPR, które odbyło się w październiku 1956, Berman złożył obrzydliwą samokrytykę. Nic mu to nie pomogło. Został wówczas usunięty z KC PZPR, a 18 maja 1957 uchwałą IX Plenum KC PZPR został, jak to cynicznie powiedziano, tak jakby cała partia i rząd nie ponosiły odpowiedzialności za stalinizm w Polsce, “usunięty z partii jako ponoszący polityczną odpowiedzialność za brak nadzoru nad organami bezpieczeństwa publicznego, które dopuściły się poważnego naruszenia praworządności”. Nie postawiono go jednak przed sądem, jak > Romana Romkowskiego, > Józefa Różańskiego czy > Anatola Fejgina. Gdy prokurator generalny Andrzej Burda zaproponował postawienie w stan oskarżenia także Jakuba Bermana, Biuro Polityczne KC PZPR zaprotestowało orzekając, że może on ponieść tylko „odpowiedzialność polityczną”.Ten polski „Stalin” żył sobie spokojnie aż do śmierci nie nękany żadną sprawiedliwością. 1957-68 był pracownikiem redakcji historycznej Spółdzielni Wydawniczej “Książka i Wiedza” w Warszawie. Pozwolono mu na stare lata fałszować historię Polski. Zył i zmarł jako wróg niepodległej Polski i narodu polskiego, jako rzecznik interesów żydowskich, dla realizacji których widział wielkie możliwości w systemie komunistycznym, w którym mogła się urzeczywistnić w pełni idea “narodu wybranego” do rządzenia nie-Zydami. W Polsce Berman stał się – i to zupełnie słusznie – symbolem tego, co się określa mianem “żydokomuny”. Jest on także przestrogą, i to nie tylko dla Polski, przed żydowską V kolumną, którą w ostateczności została polska żydokomuna.

    Wielu Zydów twierdzi, że oni jedni są bezgrzesznymi ludźmi na całej ziemi. Już znany poeta żydowski Chaim Nachman Bialik (1873-1934) pisał, że wśród Zydów nie ma złodziei i morderców, a jeden z rabinów londyńskich z przełomu XIX i XX wieku nie zgodził się na założenie instytucji pomagającej upadłym kobietom żydowskim, twierdząc, że wśród Zydówek nie ma prostytutek (“Australian Jewish News” 14.7.1995). Jest dzisiaj także wielu Zydów, którzy twierdzą, że nie było i nie ma Zydów komunistów, że ci Zydzi, którzy zostali komunistami, automatycznie wykluczyli się ze społeczności żydowskiej, stąd nikt nie ma prawa pisać o Zydach-komunistach. Do najgorliwszych propagatorów tej tezy należy profesor angielski pochodzenia żydowskiego Robert Wistrych, który podczas pobytu w Australii powiedział w wywiadzie dla tygodnika “Australian Jewish News” (Australijskie Wiadomości Zydowskie 4.8.1995): “Od 1989 roku i po upadku Związku Sowieckiego widzimy próbę przerzucenia odpowiedzialności za zbrodnie komunizmu z samego komunizmu na Zydów. Jednak nikt nie zaakceptuje tego bolszewickiego mitu”. Zydzi się o to postarają, a pomogą im w tym filosemici (czy bezinteresownie?!). Co zrobić jednak w sytuacji kiedy Zyd komunista twierdzi i udowania swoimi czynami, że jest Zydem? Tak postąpił właśnie Jakub Berman w wywiadzie-rzece udzielonym Teresie Torańskiej (Oni Londyn 1985). Wywiad wskazuje na to, że Berman był przy zdrowach zmysłach. Z drugiej strony nie prof. Wistrych decyduje kto jest Zydem, a kto nie (Hitler sią w to bawił, za co jest dzisiaj potępiany!), a tylko i wyłącznie dana osoba, która bezsprzecznie urodziła się jako Zyd/Zydówka. Jeśli więc Jakub Berman, pochodzący z rodziny bardzo znanych syjonistów, utrzymuje, że jest Zydem, to ma do tego pełne prawo i nikt nie ma prawa tego kwestionować. Tak bynajmniej załatwia się te sprawy w społeczeństwach demokratycznych i tolerancyjnych. Tymczasem autor przedmowy do książki Torańskiej – nijaki Jan Bujnowski pisze na temat określenia przez Bermana siebie jako Zyda, że uległ on “presji identyfikowania przez innnych” i stąd powiedział o sobie jako Zyd. Tak więc Bujnowski popierając twierdzenie prof. Wistrycha i innych Zydów przestraszonych rozliczaniem grzechów żydowskich komunistów, odebrał Bermanowi prawo do określenia swego etnicznego pochodzernia!

    Zatriumfował duch Hitlera, jedank tylko na chwilę. Bowiem inny Zyd – Alan Symons w swojej książce The Jewish Contribution to the 20th Cuntury (Zydowski wkład do 20 wieku, Londyn 1997) zaliczył Jakuba Bermana do największych Zydów XX wieku. O jego zbrodniach mówi tylko tyle: “Kiedy Gomułka przyszedł do władzy w 1956 zarzucił Bermanowi stalinizm i usunął od władzy”. Z takim cynicznym lekceważeniem i w tak kłamliwy sposób kwituje wielu Zydów zbrodnie jednego z największych ludobójców XX wieku, który był ich pobratymcą, do czego się z dumą przyznają! Niestety, jest to zgodne z żydowskim Talmudem: Zyd krzywdzący i zabijający nie-Zyda nie grzeszy (Prof. Israel Shahak Jewish history, Jewish religion Londyn 1994). A sam fakt, że Berman zabijał nie-Zydów i to tak wielu, jest powodem do dumy i do uznania go za bohatera, za jednego z największych Zydów XX wieku!

  9. Tomek Kolejarz said

    Jedyny komentarz jaki mi się ciśnie to: „Nihil novi sub sole” – „Nic nowego pod słońcem”. Udział Żydów jak i innych niepolskich narodowości w organach nowego „ludowego” państwa jest dobrze znany od dawna. Niektorzy tylko nie mówili o tym z obawy przed represjami ze strony wszelkich „ormowców politycznej poprawności”. O udziale Żydów w organach władzy komunistycznej wspomina choćby na 66 stronie(co prawda dość eufemistycznie) podręcznik do historii, z którego uczyłem się do matury – Anna Radziwiłł, Wojciech Roszkowski „Historia 1945-1990”, Wydawnictwo Naukowe PWN 1995r.

  10. […] https://marucha.wordpress.com/2011/01/28/w-komunistycznej-bezpiece-zydzi-zajmowali-niemal-polowe-stan… […]

  11. antoni katoliczek said

    swietne. tski sntydemocki belkocik. Polska staje sie juz znana w calej Europie…brawooooo

  12. Marucha said

    Czy ktoś może przełożyć na język polski „tekst” nr. 11?

Sorry, the comment form is closed at this time.