Gajowy nie może nie wspomnieć, iż spotykał katolicznickie kaleki umysłowe, dla których powrót tradycyjnej Mszy Świętej to dzieło Szatana. – admin.
„Ta Msza daje mi przestrzeń porządku, to bardzo ważne dla życia duchowego. Wchodząc w liturgię wchodzi się w coś, co kształtuje przez swój ład i harmonię, przez przeżycia estetyczne. Dziś bardzo brakuje takiej integralności przestrzeni sakralnej” – w rozmowie z PCh24.pl mówi ks. Wojciech Grygiel FSSP.
Dlaczego odprawia Ksiądz Mszę „trydencką”?
Zawsze w liturgii poszukiwałem misterium. W tej powszechnie sprawowanej po polsku, w której się wychowałem, często brakowało mi tego wymiaru, by człowiek wchodząc w przestrzeń liturgiczną mógł być przenoszony w inny wymiar. By Msza święta była w pewnym sensie przedsionkiem nieba. Pierwszą rzeczą, która mnie zafascynowała w starej liturgii jest to, że oferuje nam tajemnicę, przekracza nasze zrozumienie. Chodzi tu o język łaciński, język kultyczny pełniący także rolę symboliczną. Człowiek jest stawiany przed rzeczywistością, która go radykalnie przekracza. Istotnym elementem tego rytu jest adoracja Boga, mniejszy akcent położony jest na samouwielbienie wspólnoty. To moim zdaniem kluczowe.
Od strony bardziej osobistej, dzisiaj bardzo często krytykuje się w tym mszale rubryki. Dla mnie struktura rubryk jest jednak bardzo ważna, ponieważ wprowadza w świat zupełnie przewidywalny. Wiem, że kult Boga, którego czczę, jest kultem Boga niezmiennego. Od strony teologii liturgii przewidywalność rubryk jest o tyle istotna, w niej człowiek odnajduje pewną wolność, w której doświadcza Boga, rzeczywistość nieulegającą modom – co wiąże się z teologiczną istotą nadziei. Rubryki są znaczącym drogowskazem, ale nie można ich też absolutyzować.
Kiedy Ksiądz po raz pierwszy zetknął się ze „starą” liturgią?
W 1993 roku i nic wtedy z niej nie zrozumiałem. Odniosłem wrażenie, że księdzu popsuł się mikrofon, liturgia wywołała we mnie pewną nutkę ironii ale pozostało też pytanie, dlaczego warto celebrować właśnie tak. Starą liturgię odkrywałem powoli, był to proces, który korespondował też z moim ścisłym patrzeniem na świat, liturgię i teologię. Nowy porządek Mszy pozwala na dużo więcej dowolności, tu jej nie ma. Ważnym zwrotem jest, że „Msza się odprawia”, to znaczy: jest wykonywany powtarzalny rytuał zadany przez Kościół. Przewidywalność i regularność jest ważna dla percepcji wierzącego. Przekłada się to na to, że w każdym kościele napotkać można na taki sam sposób celebrowania Boga. Jest to też wyznacznikiem jedności, powszechności Kościoła. Nowy ryt ma te „rubryki” skromniejsze, jest też w nim pewna dowolność, kreatywność. Podejrzewam, że są głębsze uwarunkowania określające dlaczego właśnie taka wrażliwość została przeniesiona do liturgii.