Dziennik gajowego Maruchy

"Blogi internetowe zagrażają demokracji" – Barack Obama

  • The rainbow symbolizes the Covenant with God, not sodomy Tęcza to symbol Przymierza z Bogiem, a nie sodomii


    Prócz wstrętu budzi jeszcze we mnie gniew fałszywy i nikczemny stosunek Żydów do zagadnień narodowych. Naród ten, narzekający na szowinizm innych ludów, jest sam najbardziej szowinistycznym narodem świata. Żydzi, którzy skarżą się na brak tolerancji u innych, są najmniej tolerancyjni. Naród, który krzyczy o nienawiści, jaką budzi, sam potrafi najsilniej nienawidzić.
    Antoni Słonimski, poeta żydowski

    Dla Polaków [śmierć] to była po prostu kwestia biologiczna, naturalna... śmierć, jak śmierć... A dla Żydów to była tragedia, to było dramatyczne doświadczenie, to była metafizyka, to było spotkanie z Najwyższym
    Prof. Barbara Engelking-Boni, kierownik Centrum Badań nad Zagładą Żydów, TVN 24 "Kropka nad i " 09.02.2011

    Państwo Polskie jest opanowane od wewnątrz przez groźną, obcą strukturę, która toczy go, niczym rak, niczym demon który opętał duszę człowieka. I choć na zewnatrz jest to z pozoru ten sam człowiek, po jego czynach widzimy, że kieruje nim jakaś ukryta siła.
    Z każdym dniem rośnie liczba tych, których musisz całować w dupę, aby nie być skazanym za zbrodnię nienawiści.
    Pod tą żółto-błękitną flagą maszerowali żołnierze UPA. To są kolory naszej wolności i niezależności.
    Petro Poroszenko, wpis na Twiterze z okazji Dnia Zwycięstwa, 22 sierpnia 2014
  • Kategorie

  • Archiwum artykułów

  • Kanały RSS na FeedBucket

    Artykuły
    Komentarze
    Po wejściu na żądaną stronę dobrze jest ją odświeżyć

  • Wyszukiwarka artykułów

  • Najnowsze komentarze

    Boydar o Wolne tematy (28 – …
    Boydar o Splątanych łańcuszków nie prze…
    adrian o Wolne tematy (28 – …
    adrian o Wolne tematy (28 – …
    adrian o Wolne tematy (28 – …
    adrian o Wolne tematy (28 – …
    Zbigniew Kozioł o Opowieść o geodetach nieba, cz…
    Boydar o Wolne tematy (28 – …
    osoba prywatna o Wolne tematy (28 – …
    osoba prywatna o Wolne tematy (28 – …
    Marek o Wolne tematy (28 – …
    revers o Wolne tematy (28 – …
    Boydar o Wolne tematy (28 – …
    Crestone o Splątanych łańcuszków nie prze…
    Peryskop o Wolne tematy (28 – …
  • Najnowsze artykuły

  • Najpopularniejsze wpisy

  • Wprowadź swój adres email

    Dołącz do 708 subskrybenta

Archive for 21 czerwca, 2010

Wygra Polska, czy Centrolew?

Posted by Marucha w dniu 2010-06-21 (Poniedziałek)

Miny zrzedły sztabowcom Bronisława Komorowskiego, gdy po godzinie 20.00 20 czerwca Państwowa Komisja Wyborcza ogłosiła wstępne wyniki wyborów prezydenckich. Nie dość, że nie ma mowy o zwycięstwie w pierwszej turze, to jeszcze różnica, dzieląca ich protagonistę od głównego rywala, Jarosława Kaczyńskiego, okazała się minimalna (około 5%). Czarnym koniem okazał się być Grzegorz Napieralski, kandydat lewicy cieszy się zupełnie nieoczekiwanym poparciem rzędu 13 %.

O tym, czy na kolejne pięć lat w Belwederze zasiądzie człowiek całkowicie uległy wobec obecnie sprawujących władzę liberałów, czy też do takiej monopolizacji władzy nie dojdzie, zadecydujemy w drugiej turze 4 lipca. [Admin nie bardzo rozumie, dlaczego pospolite szumowiny nazywa się „liberałami”. – admin]

Najprawdopodobniej kampania wyborcza teraz dopiero nabierze rumieńców. Nic nie zostało bowiem jeszcze powiedziane: nokautu nie było, niektórzy komentatorzy już porównują sytuację do wyborów w roku 2005, kiedy to w pierwszej turze wygrał Donald Tusk, by w drugiej ulec Lechowi Kaczyńskiemu. Teraz decydujący wpływ na wynik drugiej tury mogą mieć wyborcy lewicy, których kandydat znalazł się na trzecim miejscu. Liczba głosów oddanych na pozostałych kandydatów, zgodnie z przewidywaniami, nie będzie odgrywała większej roli.

Najwyraźniej premier Tusk, jawny sterownik całej kandydatury Komorowskiego, dążący do utrzymania faktycznej władzy politycznej w kraju i jednocześnie wyeliminowania jedynej przeciwwagi wobec rządu, jakim był prezydent wywodzący się z innej opcji politycznej, wyciągnął jednak wnioski z licznych wpadek, gaf i bzdetów, wypowiadanych przez Komorowskiego, i spodziewał się, że łatwego zwycięstwa nie będzie. Flirt liberałów z lewicą rozpoczął się już wcześnie, najwyraźniejszym tego sygnałem było wysunięcie Marka Belki na stanowisko prezesa NBP. W ramach podziękowań jeszcze przed wyborami Włodzimierz Cimoszewicz poparł Komorowskiego, nie patrząc nawet na to, że SLD ma własnego kandydata. Teraz sztabowcy Komorowskiego już nawet nie ukrywają, że liczą na poparcie udzielone przez Grzegorza Napieralskiego, i z niecierpliwością oczekują spotkania obu liderów.

Pytanie brzmi tylko, na ile w praktyce zdaje się takie poparcie, udzielone przez szefa „rywalizującego” kandydata. Efekt medialny jest spory, to fakt. Ale Bogu dzięki to jeszcze nie media wybierają prezydenta, a ludzie. A ludzie, zwłaszcza Polacy, są z natury nieufni wobec autorytetów i poleceń wydawanych z góry. Nie należy się więc bynajmniej spodziewać, że te 13% poparcia, udzielone Napieralskiemu, przepłynie w drugiej turze czysto na Komorowskiego. Ludzie głosować będą raczej zgodnie z własnymi przekonaniami. I tu decydujący wpływ mogą mieć dwa czynniki: po pierwsze, strach przez powrotem IV RP (jest to spory potencjał, który da się jeszcze wykorzystać za pomocą czarnej propagandy). A po drugie, jak układają się proporcje dwóch nurtów polskiej lewicy. Nie jest bowiem tajemnicą, że w SLD rywalizują ze sobą dwa nurty – liberalny i, mówiąc umownie, prospołeczny. Elektorat o nastawieniu liberalistyczno-świecko-wolnorynkowym, a więc tak zwana młoda, demokratyczna lewica, której tak naprawdę bliżej do UW i PO, niewątpliwie Kaczyńskiego nie poprze. Natomiast ta część elektoratu, dla których pierwszorzędne znaczenie mają nie wolnorynkowy kapitalizm i liberalistyczne światopoglądy, a ochrona miejsc pracy i „sprawiedliwość społeczna”, mogą już swe poparcie udzielić Kaczyńskiemu. Należy przy tym zauważyć, że Jarosław Kaczyński do tej pory umiejętnie omijał te sprawy z dziedziny światopoglądowej, które mogą do niego zniechęcić i ukazywać go jako konserwatywnego tradycjonalistę o „zaściankowych” poglądach. Fakt, że w ostatnim czasie nawet odsunął się od środowiska Radia Maryja i „Naszego Dziennika”, przemawia w tym przypadku wyłącznie na jego korzyść.

Pod względem strategicznym trzeba też wspomnieć o genialnym wręcz sloganie wyborczym, jakim posługuje się Jarosław Kaczyński. „Polska jest najważniejsza” – z akcentem na słowo „Polska”. Krótko, zwięźle, i dla wszystkich zrozumiale. Nie jest to hasło partyjne, nie wyraża partyjnej ideologii czy spornych elementów ideologicznych, za to z czystym sumieniem pod nim podpisać się może prezydent, i każdy prawdziwy mąż stanu. Wystarczy porównać wiece wyborcze Kaczyńskiego i Komorowskiego, i dominujących na nich kolorystykę. Na jednych niepodważalnie przeważają flagi biało-czerwone i godła państwowe, na drugim – błękitne flagi partyjne, flagi Unii Europejskiej i symbole PO.
[Admin nie radzi przywiązywać zbytniej wagi do symboliki, choć niewątpliwie symbolika obozu Kaczyńskiego jest milsza naiwnemu sercu.]

W myśl byłego prezydenta: „Tu jest Polska…”. I ten aspekt również może mieć swoje znaczenie w drugiej turze, w której naprzeciwko obozowi „państwowo-patriotycznemu” może stanąć nowy Centrolew, czyli konfiguracja czysto polityczno-ideologiczna. Chcąc pokonać Komorowskiego w drugiej turze Jarosław Kaczyński będzie jednak musiał nie tylko uważać, by nie zniechęcić do siebie jakiejś części wyborców nieprzemyślaną czy emocjonalną wypowiedzią. Wymagałoby ono wielkiego wysiłku przekonania tych, którzy na niego nie głosowali, że faktycznie nie jest tym samym prezesem PiS-u, którym był do kwietniowej tragedii.

Michał Soska, Nowa Myśl Polska

Admin traktuje Jarosława Kaczyńskiego wyłącznie jako tzw. mniejsze zlo. Może nawet i nie mniejsze, lecz ładniej opakowane.

Posted in Polityka | 40 Komentarzy »

Chazarskim tropem

Posted by Marucha w dniu 2010-06-21 (Poniedziałek)

Artykuł dr-a Dariusza Ratajczaka na temat totalnie i bezczelnie sfałszowanej historii żydostwa, albo raczej historii talmudników. I te sprawy znane są większości naszych gości, ale warto przypomnieć, iż dr Ratajczak miał dokładnie te same poglądy, co my. – admin

Od dawna twierdzę, że historia jako nauka podporządkowana jest polityce. Szczególnie dotyczy to dziejów najnowszych, ale nie tylko. Również wydarzeniom odleglejszym czasowo, a pisząc dokładniej: niektórym naukowym teoriom, które są z nimi związane, grozi celowe zepchnięcie w otchłań niepamięci. Bo są niewygodne, niepoprawne, wręcz groźne dla możnych tego świata. Jedna z takich teorii, nie pozbawiona kontrowersji, lecz prawdopodobna, dotyczy pochodzenia większości europejskich Żydów, których potomkowie oprócz naszego kontynentu zamieszkują obie Ameryki, Australię oraz Izrael. W tym ostatnim do dnia dzisiejszego tworzą warstwę rządzącą państwem. Mówiąc wprost, chodzi o etnogenezę Aszkenazyjczyków.

We wczesnych wiekach średnich na euroazjatyckich stepach rozciągających się od Wołgi , Morza Kaspijskiego i Kaukazu pojawiły się bitne plemiona chazarskie. Był to koczowniczy lud turecki (a raczej turecko-tatarsko- mongolski), który wkrótce częściowo osiadł na roli. W VIII w. Chazarowie tworzyli już dobrze zorganizowany organizm państwowy obejmujący swym zasięgiem Krym i północne obrzeża Morza Czarnego po rzekę Dniestr. Prawdziwe imperium: od Kaukazu po tereny współczesnej Mołdawii! Pośrednicząca w wymianie handlowej między Wschodem i Zachodem Chazaria była rządzona przez chana (kagana), pod władzą którego znajdowały się trzy główne prowincje, siedem zależnych królestw oraz siedem plemion lennych. Wsród lenników plemiennych dominowali Słowianie oraz ludy fińskie.

Pierwotnie Chazarowie byli pogańskimi szamanistami, później zdawało się, że przyjmą islam, ostatecznie jednak przeszli na… judaizm, który stając się religią państwową ogarnął również prosty lud. Stali się „chazarskimi Żydami”, chociaż- nie zapominajmy- w chanacie mieszkali również „Żydzi-semici” uciekający przed władzą Bizancjum i muzułmanami. Przybywający wraz z nimi rabini stali się duchowymi przewodnikami Chazarów. Świadczą o tym chociażby prace wykopaliskowe Murada Magomedowa w Belendjerze i Semenderze (dawnych chazarskich miastach nad Morzem Kaspijskim). Uczony ten odkrył nie tylko groby chanów, ale i symbol ich władzy: sześcioramienną gwiazdę.

Zjudaizowani Chazarowie, dominujący oczywiście liczebnie nad semickimi uciekinierami, stanowili groźnych przeciwników dla swych sąsiadów. Wojowali z Bizancjum, przedsiębrali łupieżcze, wyjątkowo okrutne wyprawy na tereny czysto słowiańskie. Echa tych eskapad długo jeszcze pobrzmiewały w ruskich i rosyjskich legendach. Wspominały one o pełnych dramatyzmu bojach z „Wielkim Żydowinem”. Nie mógł być nim z oczywistych względów „Żyd-semita”, lecz chazarski konwertyta. Być może późniejszy niechętny stosunek wielu Rosjan i innych wschodnich Słowian do Żydów był następstwem utrwalonych w ludowej pamięci wydarzeń sprzed ponad 1000 lat. Wszak w historii nic się nie dzieje bez przyczyny.

Etniczne skutki budzących grozę rajdów były oczywiste. Pojmanych mężczyzn napastnicy sprzedawali w niewolę, natomiast Słowianki stawały się chazarskimi nałożnicami lub – po przejściu na judaizm – żonami. Tłumaczyłoby to współczesny antropologiczny obraz potomków europejskich Żydów, wśród których nie dominuje typ semicki (jego cechy są co najwyżej w niektórych przypadkach mniej lub bardziej wyeksponowane) a turecko-tatarsko- słowiański.

Sprawa zasadnicza: co się stało ze zjudaizowanymi Chazarami? Czy tak silne, żywotne plemię mogło rozpłynąć się we mgle ? Cóż, w II połowie X w., mniej więcej w czasach chrztu Polski, państwo chazarskie zostalo rozbite przez księcia kijowskiego Światosława. Tytułem rewanżu Słowianie popędzili wielu Chazarów na Ruś. Reszta dołączyła do współbraci później, uciekając przed hordami Czyngis Chana na ziemie polskie, rusko-litewskie, węgierskie i dalej . W ten sposób stali się europejskimi Żydami. Jest rzeczą otwartą jak długo zachowali niektóre obyczaje chazarskie, czy ogólniej świadomość swego pochodzenia. Albo jak mocno utrwalił się w nich żal lub wręcz nienawiść do sprawców upadku Chazarii. Czy były to uczucia stałe, podświadomie rzutujące na ich stosunek do sukcesora Rusi Kijowskiej aż do czasów współczesnych? Ciekawe pytanie, ale nie śmiem na nie odpowiedzieć.

Wersja o chazarskim pochodzeniu europejskich Żydów (Aszkenazyjczyków) ma swoich zwolenników. Przede wszystkim od dawna skłaniało się ku niej wielu uczonych i publicystów rosyjskich. Na Zachodzie natomiast przetarł jej drogę nie kto inny jak Artur Koestler. Autor „Ciemności w południe” napisał był prawie 30 lat temu ksiażkę „The thirteenth Tribe: The Khazar Empire and Its Heritage”, w której udowadniał, że Chazarowie byli antenatami Aszkenazyjczyków, czyli stali u źródeł europejskiego żydostwa. Wspierał tym samym wcześniejsze ustalenia mieszkańca Izraela Natana M. Pollocka. Ten tłumacz naukowych tekstów i korektor w firmie wydawniczej poświęcił 40 lat życia na udowodnienie tezy, że 6 z 10 żydowskich mieszkańców Izraela i 9 z 10 Żydów mieszkających w Europie i obu Amerykach ma korzenie chazarskie, a nie semickie. Jako ciekawostkę podam, że według ustaleń Pollocka nazwiska: Halperin, Alpert, Halpern, Galpern itd.- tak częste wsród europejskich Żydów – świadczą o chazarskim rodowodzie ich nosicieli (np. „Alper” w języku chazarskim oznacza „śmiałego rycerza”; miano to chan przyznawał szczególnie wybijającym się wojownikom). Podobnież: Kaplan, Caplon, Koppel itd. („Kaplan” oznacza „dzikiego jastrzębia”) oraz – co oczywiste – Kogan, Kagan, Kaganowicz.

We wrześniu 1966 r. Pollock postanowił oficjalnie uczcić 1000-lecie żydowsko-chazarskiego przymierza. Nie zgodziły się na to izraelskie władze między innymi dlatego, że teorię o chazarskim, to jest nie palestyńskim, pochodzeniu europejskich Żydów podjęli Arabowie. Naprawdę nikogo z oficjeli nie obchodziło, czy Pollock ma rację czy też mija się z prawdą. Po raz kolejny polityka nie pozwoliła historii wybić się na niepodległość.

A tak przy okazji: ciekawe, co by napisali publicyści „Gazety Wyborczej” gdyby okazało się, że rzekomi polscy antysemici są w istocie nieszkodliwymi anty-Chazarami?!

Dariusz Ratajczak

Od czasu napisania artykułu przez dr-a Ratajczaka, ukazało się sporo pozycji na ten temat, w tym także autorów żydowskich. Czy zrobiły one jakiekolwiek wrażenie na plugawych szmatławcach typu „GazWyb”? Czy przestały one bredzić o jakimś „antysemityzmie”?

Antysemityzm nie istnieje. Istnieje natomiast silny, oparty na racjonalnych przesłankach, doświadczeniach historycznych i instynktownej niechęci ludzi do kłamstwa, szubrawstwa i bandytyzmu, antyjudaizm/antytalmudyzm. – admin

Posted in Historia | 26 Komentarzy »

Amerykańska piąta kolumna.

Posted by Marucha w dniu 2010-06-21 (Poniedziałek)

Oto kolejny artykuł przypominający nam zamordowanego, niepokornego polskiego historyka dr-a Dariusza Ratajczaka. – admin

Od ponad pół wieku polityka wewnętrzna i zagraniczna Stanów Zjednoczonych są w dużym stopniu podporządkowane interesom Izraela – państwa, które istnieje i rozwija się dzięki amerykańskiej pomocy wojskowej i ekonomicznej. Faktom nie można zaprzeczyć. Amerykańscy podatnicy przekazują rocznie Izraelowi 3,5 miliarda dolarów. Oblicza się, że od roku 1948 suma ogólnej pomocy USA dla państewka mniejszego terytorialnie od Belgii, o liczbie mieszkańców porównywalnej z Chorwacją, wyniosła 150 miliardów dolarów. A mówimy tylko o pomocy oficjalnej, bez uwzględniania „datków cichych” – chociażby w postaci amerykańskiej technologii wojskowej przekazywanej izraelskim siłom zbrojnym. [Według informacji admina, realny haracz na rzecz Żydolandii w gotówce lub jej ekwiwalencie wynosi ok. 5-6 miliardów USD rocznie. Mniej więcej drugie tyle żydowscy degeneraci otrzymują w najnowocześniejszym amerykańskim uzbrojeniu. Amerykańscy podatnicy w ogromnej większości nie mają o tym zielonego pojęcia. – admin]

W ten sposób Stany Zjednoczone odpowiedzialne są między innymi za masakry, gwałty, represje i szczególny rodzaj rasizmu – istotne komponenty izraelskiej polityki względem Palestyńczyków, Libańczyków i innych Arabów. Podkreślają to nawet uczciwi amerykańscy Żydzi (i przede wszystkim patrioci własnego kraju) tacy jak Alfred M. Lilienthal czy Noam Chomsky. Pierwszy z nich nie omieszkał również wspomnieć o wspieraniu przez USA propagandy Holocaustu, która sprzyja wzbudzaniu wojowniczego nacjonalizmu i ekskluzywizmu właściwego Izraelczykom i Żydom z diaspory.

Nie od dzisiaj wiadomo, że odpowiednio zinterpretowana przeszłość działa na korzyść chwili bieżącej i przyszłości. Jednym z ważnych czynników „specjalnych stosunków USA-Izrael” jest zorganizowane amerykańskie żydostwo – prawdopodobnie najbardziej agresywna i zacietrzewiona część „narodu wybranego”. Amerykańscy Żydzi, a dokładnie wściekli i – niestety – prominentni syjoniści wykorzystują każdą, absolutnie każdą okazję, by móc wspomóc Izrael. Ich bliskowschodni mocodawcy nigdy zresztą specjalnie nie kryli roli, jaką im wyznaczono w Tel Avivie i Jerozolimie.

Chyba dobrze ją ujął Ben Gurion, stwierdzając na 23 Kongresie Światowej Organizacji Syjonistycznej, iż zbiorowym obowiązkiem syjonistów w każdym kraju jest bezwarunkowa pomoc Izraelowi, nawet gdyby pomoc ta nie korespondowała z interesem państwa, którego Żydzi są formalnymi obywatelami (1). Ten sam polityk uprzejmy był również stwierdzić: „Gdy Żyd w Ameryce czy Południowej Afryce mówi do swoich współbraci o „naszym rządzie”, ma na myśli rząd Izraela” (2).

Ta podwójna lojalność wielu amerykańskich Żydów (również europejskich) została dostrzeżona przez polityków i publicystów. Wskazują oni nie tylko na moralny aspekt sprawy (Polacy powiedzieliby: „czyj chleb jesz kolego”), ale i starają się ocenić stopień penetracji amerykańskich newralgicznych instytucji przez wewnętrzne lobby oraz Izrael. A jest on głęboki, podlegają mu Kongres, Senat, Biały Dom, siły zbrojne, mass-media, uniwersytety. Posłużmy się kilkoma cytatami i krótkimi streszczeniami wywodów kontestatorów takiego stanu rzeczy.

Senator Fullbright, przewodniczący senackiej komisji spraw zagranicznych, podsumował rezultaty swojego dochodzenia w rzeczonej sprawie w sposób następujący: „Izraelczycy kontrolują politykę Kongresu i Senatu” (wywiad dla CBS z 7 października 1973 r.). W następnych wyborach utracił miejsce w Senacie.

Paul Finley, który był kongresmenem przez 22 lata, opublikował w roku 1985 książkę pt. „They Dare to Speak Out”. Zarzucił w niej proizraelskiemu lobby sprawowanie kontroli nad Kongresem, Senatem, Departamentem Stanu, Pentagonem, mass-mediami, uniwersytetami i kościołami. W tej samej pozycji przytoczył również ciekawą rozmowę, jaką w 1973 roku odbył admirał Thomas Moorer z attache wojskowym Izraela w Waszyngtonie – Mordecai Gurem, przyszłym szefem sztabu izraelskich sił zbrojnych. Panowie rozmawiali o samolotach uzbrojonych w „inteligentne” pociski „Maverick”, które były przedmiotem izraelskiego pożądania. Moorer pamięta, że powiedział Gurowi: „Nie mogę panu dostarczyć tych samolotów. Mamy tylko jeden dywizjon. Zaklinaliśmy Kongres, że je potrzebujemy”. Izraelczyk z rozbrajającą szczerością odparował: „Dacie nam samoloty. A co do Kongresu – zajmę się tym. Oto jak – dodał admirał – jedyny dywizjon wyposażony w te pociski poszedł do Izraela”. 8 czerwca 1967 roku izraelskie lotnictwo bombardowało przez 70 minut amerykański okręt „Liberty” wyposażony w czułe detektory władne wybadać izraelskie zamierzenia wojskowe względem pozycji syryjskich na Wzgórzach Golan. W wyniku tego celowego ataku zginęło 34 marynarzy, a 171 zostało rannych. Poważny incydent zatuszował prezydent Lyndon Johnson obawiając się wściekłej reakcji ze strony amerykańskiego podatnika płacącego ciężkie pieniądze na izraelskie zbrojenia3.

Rezolucja Narodów Zjednoczonych z listopada 1967 roku zażądała od Izraela ewakuacji wojsk z terenów okupowanych w wyniku krótkotrwałej wojny z arabskimi sąsiadami. Prezydent de Gaulle, jeden z niewielu polityków zachodnich nie ulegających Izraelowi, ogłosił embargo na dostawę broni do tego kraju. Amerykański Kongres postąpił podobnie, ale Johnson uległ presji wielce wpływowego oficjalnego żydowskiego lobby – „American Israeli Public Affair Commitee” i dostarczył sojusznikowi samoloty „Phantom”.

Każdy powojenny prezydent USA, nie tylko nad wyraz służalczy Johnson, w zasadniczych kwestiach działał pod dyktando potężnego żydowskiego lobby – tej prawdziwej politycznej, finansowej i medialnej „megaośmiornicy” (wyjątek stanowił człowiek starej daty – Eisenhower). Przypominam kilka faktów. Prezydent Harry Truman stwierdził w obecności grupy dyplomatów (a były to czasy, gdy syjonistyczna panienka jeszcze nieśmiało drobiła po trotuarze): „Przykro mi panowie, ale muszę (pozytywnie) odpowiedzieć setkom tysięcy ludzi, którzy spodziewają się sukcesu syjonizmu. Wśród moich wyborców nie ma tysięcy Arabów”.

Podczas spotkania z Ben Gurionem w „Astoria Waldorf Hotel” w Nowym Jorku wiosną 1961 r., John F. Kennedy (dzisiaj zresztą pomawiany o antysemityzm) przyznał, że został wybrany dzięki głosom Żydów (i dzięki ich subsydiom – dodajmy). Prezydent Ronald Reagan, wykazujący pewne niezadowolenie z proizraelskiego szarogęszenia się w Waszyngtonie, połknął gorzką pigułkę, gdy protestując przeciwko izraelskiej aneksji Wzgórz Golan musiał wysłuchać bezczelnej riposty Menachema Begina: „Czy my jesteśmy bananową republiką albo waszym wasalem?!”

Nie muszę dodawać że każdy, kto oprotestowuje tę anormalną sytuację wodzenia za nos supermocarstwa przez facetów z wypchanymi portfelami, jest oskarżany o antysemityzm, postponowany, lżony, pozbawiany politycznego znaczenia, środków egzystencji lub czegoś więcej. Taka jest współczesna Ameryka i zamerykanizowana Europa. Lubimy ulegać modom.

Dariusz Ratajczak

Przypisy
1 B.Gurion, Task and Character of a Modern Zionist, „Jerusalem Post”, 17 sierpień 1952.
2 Rebirth and destiny of Israel, 1954, s. 489.
3 Sprawa została ujawniona przez oficera z „Liberty” – Jamesa M. Ennesa juniora w książce jego autorstwa „Assault on the Liberty”.

http://www.bibula.com/?p=23147

Posted in Historia, Polityka | 23 Komentarze »

Nawet rok więzienia za Komorowskiego na lawecie

Posted by Marucha w dniu 2010-06-21 (Poniedziałek)

Eurodyktatura coraz bardziej, coraz bezczelniej bierze nas za pysk, łamiąc nawet przez nią samą ustanowione prawa o „wolności słowa”. – admin

Rzeszowska prokuratura rejonowa zdecyduje dziś o ewentualnym wszczęciu bądź umorzeniu postępowania przeciwko Jackowi Kotuli. Szefa Stowarzyszenia Contra in vitro zatrzymała w środę policję, kiedy własnym samochodem, z billboardem na lawecie, przypominającym o proaborcyjnych poglądach kandydata na prezydenta Bronisława Komorowskiego, przemierzał ulice stolicy Podkarpacia.

Jacek Kotula jest wciąż zszokowany tym, co się wydarzyło, a szczególnie sposobem, w jaki został potraktowany przez stróżów prawa. Zwłaszcza że nie czuje się winnym, a tym bardziej przestępcą, a to – jego zdaniem – mogłoby wynikać ze sposobu potraktowania go i zatrzymania lawety, która jest jego własnością.

Przypomnijmy, że na lawecie znajdowały się zdjęcia marszałka Sejmu i rozszarpanego w wyniku aborcji ciała dziecka. Pod zdjęciami widniały napisy: „Marszałek Komorowski popiera kompromis aborcyjny” i „Kompromis aborcyjny zabija chore dzieci”. Kiedy na polecenie policji w asyście radiowozów Kotula dotarł swoim samochodem przed komisariat policji w Rzeszowie, najpierw się dowiedział, że billboard zostanie mu zabrany, potem, że zwrócony po sporządzeniu dokumentacji zdjęciowej. W efekcie policjanci zatrzymali i billboard, i lawetę, które wciąż znajdują się na policyjnym parkingu. Kotula dostał jedynie kopię protokołu zatrzymania rzeczy. Policja skierowała wniosek do prokuratury, która dzisiaj ma zdecydować, co dalej.

– Prokurator prowadzący sprawę analizuje materiał dowodowy pod kątem tzw. interesu społecznego. Ocena ta zdecyduje, czy postępowanie zostanie wszczęte, czy też zostanie umorzone przed wszczęciem. Jest to dochodzenie w tzw. niezbędnym zakresie. Na podjęcie decyzji prokurator ma pięć dni, licząc od czwartku – powiedziała w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” Ewa Lotczyk, prokurator rejonowy dla miasta Rzeszów. Z tego wynika, że dzisiaj zapadnie decyzja.

Jacek Kotula, który czuje się pokrzywdzony z powodu zatrzymania przez policję i zarekwirowania lawety z billboardem, skierował do prokuratury pismo z prośbą o wyjaśnienie, czy policja, zatrzymując go, działała na polecenie prokuratury, a jeżeli tak, to na jakiej podstawie prawnej. Zażądał też informacji, czy działania policjantów wobec jego osoby nie były pogwałceniem prawa i zasad konstytucyjnych.

– W tej sprawie prokurator na podjęcie decyzji i udzielenie informacji ma siedem dni od daty wykonania czynności. W tym czasie musi podjąć decyzję w zakresie albo zatwierdzenia czynności przeprowadzonej przez policję, albo też odmowy zatwierdzenia – wyjaśnia szefowa Prokuratury Rejonowej dla miasta Rzeszów. To oznacza, że zatrzymana przez policję laweta należąca do Jacka Kotuli i billboard mogą do niego wrócić już jutro. Natomiast w przypadku wszczęcia śledztwa i udowodnienia winy szefowi Stowarzyszenia Contra in vitro grozi kara do roku pozbawienia wolności.

Mariusz Kamieniecki, „Nasz Dziennik” 21.06.2010

Posted in Różne | 6 Komentarzy »

Polacy bedą mieć takiego prezydenta, na jakiego zasługują

Posted by Marucha w dniu 2010-06-21 (Poniedziałek)

Będzie druga tura wyborów prezydenckich

Kandydat PO prowadzi pięcioma punktami procentowymi przed kandydatem PiS – według jeszcze niekompletnych danych PKW.

Przewaga, jaką po I turze sondaże dawały Bronisławowi Komorowskiemu nad Jarosławem Kaczyńskim, mocno się różniła. I tak według wyników podanych przez TVP (TNS OBOP przepytał osoby wychodzące z 500 lokali wyborczych) marszałek Sejmu zdobył 41,2 proc. głosów, a szef PiS – 35,8 proc. TVN (sondaż telefoniczny SMG/KRC) informowała, że Komorowski ma 45,7 proc., a Kaczyński – 33,2 proc. Z kolei według Państwowej Komisji Wyborczej, która około 5 rano opublikowała dane z 95 proc. komisji, wynik to 41,22 do 36,74 proc. Frekwencja – 54,85 proc.

Jak Polacy zagłosują w II turze? Według przeprowadzonego wczoraj po godz. 20 telefonicznego sondażu GfK Polonia dla „Rz” kandydat PO otrzyma 54 proc. głosów, a szef PiS – 35 proc. Niezdecydowani to 11 proc.

– I w życiu, i w piłce nożnej najważniejsze są dogrywki, mobilizujmy siły – zagrzewał zwolenników Komorowski. Rzeczniczka jego sztabu Małgorzata Kidawa-Błońska nie ukrywała zadowolenia: – Te wyniki potwierdzają popularność marszałka.

Kaczyński twierdził: – Kluczem do ostatecznego zwycięstwa jest przekonanie, że zwyciężyć można i trzeba. Jego sztabowcy podkreślali: czekamy na oficjalne wyniki. Te mogą zostać podane dziś. Nie zmienią jednak kolejności na podium. Trzecie miejsce ma Grzegorz Napieralski (SLD) – ok. 14 proc.

– Obudziliśmy w Polakach wielką nadzieję, że razem można zmieniać Polskę na lepsze i że nie musi być podziału tylko na dwie partie polityczne – mówił Napieralski.

Teraz to jego elektorat może zdecydować o ostatecznych wynikach. – Jest języczkiem u wagi – mówi „Rz” dr Anna Materska-Sosnowska. – Obaj kandydaci zabiegali o jego poparcie tuż po ogłoszeniu wyników.

Komorowski pogratulował Napieralskiemu wyniku i prognozował lepsze czasy dla polskiej lewicy. Z kolei Kaczyński dziękował kandydatowi SLD za zaproponowanie okrągłego stołu w sprawie służby zdrowia.

Pozostali kandydaci uzyskali: Janusz Korwin-Mikke – 2,46 proc., Waldemar Pawlak – 1,81 proc., Andrzej Olechowski – 1,43 proc., Marek Jurek – 1,04 proc., Andrzej Lepper – 1,32 proc., Bogusław Ziętek – 0,17 proc., Kornel Morawiecki – 0,13 proc. głosów.

Za: rp.pl

Wszystko wskazuje na to, że Polacy dostaną chyba najgorszego z możliwych kandydata. I całe pięć lat będą musieli znosić tego dość nikczemnego osobnika. – admin

Posted in Polityka | 43 Komentarze »