„Człowiek mówi o względności prawdy, gdyż prawdą nazywa swoje niezliczone błędy” – ta myśl Mikołaja Gómeza Dávili, kolumbijskiego myśliciela, idealnie pasuje do zagadnienia pojmowania autorytetu religijnego przez Marcina Lutra. Temat ten po dziś dzień wywołuje liczne debaty.
Niejednokrotnie polemiki, które można obserwować na forach internetowych dotyczące skwapliwie ukrywanych wypowiedzi założyciela protestantyzmu wywołują zarzut katolickiej stronniczości, posługiwania się wyrwanymi z kontekstu cytatami, fałszowania wypowiedzi Lutra czy ignorowania „pozytywnych” wypowiedzi heretyka. Zarzuty te dotyczą m.in. wypowiedzi Marcina Lutra z 1522 r.: „Nie godzę się, aby moja nauka mogła podlegać jakiemukolwiek osądowi, nawet anielskiemu. Kto nie przyjmie mojej nauki, nie może zostać zbawionym” (Weimarer Ausgabe, T. X, P. II, s. 107, w. 8–11 – dalej WA), cytowanej choćby przez Jakuba Maritaina w jego znanej pracy polemicznej pt. Trzej reformatorzy.
Kontrowersja związana z cytatem użytym przez Maritaina jest dobrą okazją do rozważenia stosunku Lutra do Pisma św. i roli, jaką „Słowo Boże” odgrywało w działalności niemieckiego „reformatora”.
Pierwszy kamień obrazy: Luter nie traktował zasady sola scriptura jako dogmatu religijnego
Wczytując się w teksty leżące u podstaw wyznania luterańskiego (tzw. ksiąg symbolicznych luteranizmu), ze zdziwieniem zauważamy, że wśród głównych zasad wczesnego protestantyzmu nie ma mocno wyeksponowanej zasady sola scriptura – pojawia się ona w dzisiejszej, jasno zarysowanej formie dopiero po śmierci założyciela luteranizmu. Można zaryzykować twierdzenie, że powstała wśród naśladowców Lutra jako obcy wpływ kalwiński, lub jako doraźne remedium na przewidywane rozbicie po śmierci „wittenberskiego papieża”. „Kanoniczne” wydania Małego katechizmu i Dużego katechizmu Marcina Lutra, po raz pierwszy opublikowane w 1529 r., nie zawierały wzmianki o możliwości zbawienia wyłącznie przez Pismo św. Dopiero późniejsze, pośmiertne wydania katechizmów (Luter zmarł w 1546 r.), w kolejnych stuleciach wypuszczane w dużych nakładach na rynek, zostały wzbogacone o ten element. W polskim wydaniu Małego katechizmu doktora Marcina Lutra z 1920 r. znajdujemy fragment dodanego komentarza mówiącego, że jedną z dwóch naczelnych zasad religii luterańskiej jest zasada sola scriptura, zakładająca, że zbawienie można uzyskać wyłącznie z Pisma św., które zwiera całą konieczną do zbawienia wiedzę.
"Doktor" Marcin Luter
Napisany przez Filipa Melanchtona tekst Konfesji augsburskiej (1530) unika skrajnych rozstrzygnięć teologicznych – poza sporem o usprawiedliwienie i Mszę św. Zasady religijne protestantyzmu zostały w równym stopniu oparte na Piśmie św., co na autorytecie Ojców Kościoła takich jak: św. Ambroży, św. Augustyn, św. Cyprian, św. Hieronim, św. Jan Chryzostom i św. Ireneusz, ale także papieży Gelazjusza, Grzegorza Wielkiego czy Piusa I (a więc na wybiórczo pojmowanej Tradycji). Wspomniane autorytety są przywoływane przez Melanchtona o wiele częściej niż Pismo św. Melanchton stwierdza pojednawczo: „Oto niemal cała nasza nauka, z której widać, że nie ma w niej nic, co by się nie zgadzało z Pismem lub z Kościołem powszechnym, albo z Kościołem rzymskim, jak dalece jest nam znana z pisarzy (tj. Ojców Kościoła – przyp. R. M.)”. Dyskusja wokół tradycji, w czasie której Melanchton posiłkuje się argumentami scholastyków, dotyczy jednak nie Tradycji Kościoła, ale tzw. tradycyjnych form pobożności, zdaniem herezjarchy powodujących duchowe utrapienia wiernych. Melanchton, wracając do tej sprawy pod koniec tekstu, przypomina, że chodzi mu o „ludzkie tradycje”, a nie „Tradycję Kościoła”. Jedynym fragmentem nawiązującym do protestanckiej zasady sola scriptura zawartej w Konfesji augsburskiej jest wzmianka, w której przywołano św. Augustyna, stwierdzającego, iż nie należy słuchać nawet hierarchów Kościoła, jeśli głoszą coś sprzecznego z „kanonicznymi pismami Bożymi”. W tym miejscu należy jednak z całą stanowczością podkreślić, że pogląd ten nie stanowił wcale wymysłu protestanckiego, ale odnajdujemy go w Tradycji Kościoła, a od XIV wieku był silnie eksponowany przez środowiska kościelne zwalczające rozprzężenie moralne koncyliarystycznego duchowieństwa.
Zasady Konfesji augsburskiej otrzymały mocny odpór zgromadzonych wokół cesarza Karola V teologów katolickich, w związku z czym protestanci przygotowali obszerniejszy tekst broniący zasad herezji, nazwany Apologią konfesji augsburskiej (1531). Dokument w duchu był bardzo podobny do poprzedniego, rozszerzono natomiast bazę źródłową, powołując się również na św. Bonawenturę, św. Anzelma, św. Atanazego, a nawet św. Tomasza z Akwinu. Przywołano również kilkakrotnie jako autorytet zdania Piotra z Lombardii, Jana Dunsa Szkota, Mikołaja z Lyry i Tertuliana. We fragmencie polemicznym dotyczącym grzechu pierworodnego Melanchton nie atakował Tradycji, ale bronił jej w błędny sposób, argumentując, iż scholastyka źle zrozumiała przesłanie zawarte w pismach Ojców Kościoła. W sporze o kwestię odpuszczenia grzechów Melanchton stwierdza m.in., że Pismo św. jest ważniejsze „od objaśniaczy”, ale uczynił to przyznając, że spór o Sentencje Piotra Lombarda jest taki zawikłany, a zdanie Ojców tak rozbieżne, że trzeba szukać innego autorytetu. Poszukiwał go mianowicie w Dziejach Apostolskich. Zdanie Pisma św. wzmocnił jednak autorytetem św. Bernarda, aby nie było niejasności („Te słowa Bernarda cudownie ilustrują naszą sprawę”). Jeszcze kilkakrotnie czyniono podobne zabiegi, w których jednoznacznie widać akceptację przez liderów reformacji autorytetu Tradycji jako podstawy dyskusji teologicznej pomiędzy rodzącym się protestantyzmem a Kościołem katolickim. Odrzucenie Tradycji nastąpiło wraz z zaostrzeniem się sporu teologicznego i politycznego oraz gdy coraz bardziej stawało się oczywiste, że Tradycja pojmowana całościowo stoi po stronie „papistów”.
Czytaj resztę wpisu »