Dziennik gajowego Maruchy

"Blogi internetowe zagrażają demokracji" – Barack Obama

  • The rainbow symbolizes the Covenant with God, not sodomy Tęcza to symbol Przymierza z Bogiem, a nie sodomii


    Prócz wstrętu budzi jeszcze we mnie gniew fałszywy i nikczemny stosunek Żydów do zagadnień narodowych. Naród ten, narzekający na szowinizm innych ludów, jest sam najbardziej szowinistycznym narodem świata. Żydzi, którzy skarżą się na brak tolerancji u innych, są najmniej tolerancyjni. Naród, który krzyczy o nienawiści, jaką budzi, sam potrafi najsilniej nienawidzić.
    Antoni Słonimski, poeta żydowski

    Dla Polaków [śmierć] to była po prostu kwestia biologiczna, naturalna... śmierć, jak śmierć... A dla Żydów to była tragedia, to było dramatyczne doświadczenie, to była metafizyka, to było spotkanie z Najwyższym
    Prof. Barbara Engelking-Boni, kierownik Centrum Badań nad Zagładą Żydów, TVN 24 "Kropka nad i " 09.02.2011

    Państwo Polskie jest opanowane od wewnątrz przez groźną, obcą strukturę, która toczy go, niczym rak, niczym demon który opętał duszę człowieka. I choć na zewnatrz jest to z pozoru ten sam człowiek, po jego czynach widzimy, że kieruje nim jakaś ukryta siła.
    Z każdym dniem rośnie liczba tych, których musisz całować w dupę, aby nie być skazanym za zbrodnię nienawiści.
    Pod tą żółto-błękitną flagą maszerowali żołnierze UPA. To są kolory naszej wolności i niezależności.
    Petro Poroszenko, wpis na Twiterze z okazji Dnia Zwycięstwa, 22 sierpnia 2014
  • Kategorie

  • Archiwum artykułów

  • Kanały RSS na FeedBucket

    Artykuły
    Komentarze
    Po wejściu na żądaną stronę dobrze jest ją odświeżyć

  • Wyszukiwarka artykułów

  • Najnowsze komentarze

    Marucha o Dyktatura ciemniaków czyli lib…
    Harakiri Sepuku o Fico spodziewał się zamac…
    osoba prywatna o Wolne tematy (29 – …
    osoba prywatna o Wolne tematy (29 – …
    Ale dlaczego? o Zakończenie wojny na Ukra…
    Otwarte Drzwi o Dyktatura ciemniaków czyli lib…
    Anucha o …Oto dziś dzień krwi i c…
    errorous o …Oto dziś dzień krwi i c…
    Kmieć z Odmętów o Problemy techniczne
    Jabo o …Oto dziś dzień krwi i c…
    osoba prywatna o Wolne tematy (29 – …
    Kmieć z Odmętów o Problemy techniczne
    bryś o Zakończenie wojny na Ukra…
    Kwal o …Oto dziś dzień krwi i c…
    CBA o Wolne tematy (29 – …
  • Najnowsze artykuły

  • Najpopularniejsze wpisy

  • Wprowadź swój adres email

    Dołącz do 707 subskrybenta

Węgierski poseł opowiedział o rytualnym mordzie

Posted by Marucha w dniu 2012-04-12 (Czwartek)

Źródło: http://www.rusimperia.info/news/id12207.html
Data publikacji: 11.04.2012
Tłum. RX

Obraz węgierskiego malarza pt. „Mord rytualny”

Zsolt Barash, poseł z prawicowo-radykalnej węgierskiej partii Jobbik ujawnił parlamentarzystom prawdę dlaczego w 1882 roku sędzia uniewinnił 13 żydów oskarżonych o rytualne zabójstwo węgierskiej dziewczynki w sprawie Tisaeslarskiej.

„Żydowscy mordercy zostali uniewinnieni tylko dlatego, że sędzia wystraszył się zemsty ze strony bogatych, międzynarodowych, żydowskich bankierów”- ujawnił poseł, donosi strona internetowa AJN. W odpowiedzi żydzi rozpoczęli prawdziwą nagonkę na Barasha.

„Radykalni nacjonaliści, którzy uzyskali podczas ostatnich wyborów 17% głosów wyborców, stworzyli w kraju antysemicką atmosferę”- oburza się niejaki rabin Szlomo Kowz. Prawie codziennie słyszymy w parlamencie wypowiedzi nienawiści w stosunku do żydów i to jest naprawdę niebezpieczne”.

A szef Anti-Defamation League, Abraham Foxman, zażądał ukarania odważnego parlamentarzysty. Z kolei opozycyjne partie Węgier wezwały do pozbawienia Barasha immunitetu parlamentarnego a przedstawiciel partii rządzącej potępił go za „otwieranie starych jątrzących ran”.

http://stopsyjonizmowi.wordpress.com

Komentarzy 36 to “Węgierski poseł opowiedział o rytualnym mordzie”

  1. Ciekawe, stare jątrzące rany, może przytoczyć jednak wokandę tamtej sprawy i udowodnić posłowi antysemityzm i sianie nienawiści rasowej. No co odwagi brak i tylko szczekać potrafią?Z chęcią zapoznamy się z materiałem dowodowym.

  2. Marucha said

    Re 1:
    A żydowscy zabójcy syna Bolesława Piaseckiego?
    Żaden z nich nie stanął przed sądem. Spokojnie wyjechali z Polski.

  3. Kapsel said

    Sandomierz, katedra. Obraz autorstwa Karola de Prevot z XVIII wieku przedstawiający mord rytualny dokonywany przez Żydów. Aktualnie jest niedostępny dla zwiedzających — zasłonięty paździerzowymi płytami z powodu sprzeciwu jaki budził on w społeczności żydowskiej i pośród chrześcijan zaangażowanych w dialog międzyreligijny.

  4. Marucha said

    Re 3:
    A więc jednak dopięli swego… Hańba!

  5. maran said

    Tu jest tez bardzo ciekawa info. Kabalistyczno-satnistyczny obrzed przeklecia Ariel Szarona wykonany przez grupe kabalistycznych rabinow i ich pomagierow w nocy, na cmenatrzu w 2005 ( wolaja oni „angels of destruction” czyli szatana, aby wykonal swa powinnosc).
    http://www.deliberation.info/chosen-by-whom-video-of-kabbalistic-cursing-ceremony-in-cemetery/comment-page-1/#comment-3534

  6. maran said

    tu bardzo ciekawy artykul o gnozie, okultyzmie i ezoteryce ,jakie dominuja obcnie w naszym zyciu, czesto niezuwazane , czeto wychwalane i praktykowane.
    http://ien.pl/index.php/archives/508

  7. maran said

    Fragment powyzszego artykulu
    „……..Gnoza współczesna (neognoza)

    działa dokładnie tak samo jak gnoza dawna. Nie zwalcza Kościoła wprost, nie dąży jawnie do jego unicestwienia, chce go sobie podporządkować. Chce doprowadzić do powstania religii będącej syntezą chrześcijaństwa ze wszystkimi innymi, nawet najbardziej od niego odległymi religiami. Ruch gnostycki ma wiele odmian i odcieni, wypracowywane są różne wersje gnozy, jedne z nich akcentują np. elementy hinduizmu, inne islamu, jeszcze inne kabały.

    Często krzewiciele tych doktryn nadają swemu przedsięwzięciu miano ezoteryzmu chrześcijańskiego, przedstawiając je jako całkowicie zgodne z tradycyjnym nauczaniem Kościoła katolickiego. Elementy gnostyczne starają się wtapiać w terminologię chrześcijańską, stąd język ezoteryzmu chrześcijańskiego wydaje się wielu ludziom podobny do języka tradycyjnie chrześcijańskiego.

    Zachowując te pozory podobieństwa, a obiecując jedynie wnieść lepsze, bo głębsze od dotychczasowego rozumienie prawd wiary, myśl gnostycka stoi jednak wręcz w symetrycznej sprzeczności z doktryną chrześcijańską. Nieznaczne czasem przesunięcia akcentów i proporcji są kamuflażem, za którym czai się duchowe zwodzenie i walka o przeinterpretowanie każdego z kluczowych pojęć chrześcijańskich takich jak modlitwa, odpuszczenie grzechów, sakramenty, objawienie, czy odkupienie.

    W gnostycznej reinterpretacji Opatrzność zmienia się w Fatum, Nawrócenie w Oświecenie, Zbawienie w Wyzwolenie, Człowieczeństwo Boga w Bóstwo Człowieka. Widać wyraźnie jak nacisk przesuwa się w stronę człowieka, jego własnych wysiłków i możliwości, a nawet jego zastanej już boskości. Powoli traci się z oczu istotę chrześcijaństwa, którą wyznacza Chrystus Zmartwychwstały, a wchodzi się na teren tajemnej wiedzy, będącej pokusą ducha pożądającego “zakazanego owocu”.

    Wspólnym dla wszystkich odmian gnozy jest dualizm, czyli przywiązanie do równoważności przeciwieństw. Świat duchowy, utożsamiany z boskim przeciwstawiony jest światu materialnemu, cielesnemu (traktowanemu jako “z gruntu zły”), dusza ciału, światłość ciemności; odpowiadające sobie przeciwieństwa muszą się połączyć, aby powstała harmonia.

    Wszyscy neognostycy, nawet ci, którzy posługują się “akcesoriami” chrześcijańskimi, w koncepcji Boga zbliżają się do ujęcia panteistycznego. Nie ma u nich mowy o Bogu osobowym, w Trójcy Świętej Jedynym, lecz o “Najwyższej Zasadzie”, będącej ucieleśnieniem energii, sił natury czy też mocy witalnej. Boska energia przenika całą rzeczywistość. Pierwiastek boskości znajduje się również w człowieku…”

  8. maran said

    cd.
    „…Świat według gnostyków nie został stworzony przez Boga “ex nihilo”, lecz wyemanowany. Nie jest zatem kreacją (stworzeniem), lecz emanacją (manifestacją) o boskim pochodzeniu. Świat jako manifestacja podlegałby nieskończonemu, cyklicznemu rytmowi. Każdy istniejący kiedykolwiek świat miałby być poprzedzony przez nieskończoną ilość innych, a w przyszłości po nim nastąpi nieskończenie wiele dalszych światów (nie ma zatem mowy nie tylko o stworzeniu świata, ale i o jego końcu, po którym nastąpi Stan Chwały Wiecznej).

    Między takim światem a jego boskim źródłem zachowana jest ciągłość. Zapewnia ją tzw. świat pośredni, którego istnienie uznają niemal wszystkie systemy gnostyczne. Świat ten pośrednicząc pomiędzy tym, co duchowe a tym, co cielesne miałby naturę złożoną z obydwu jakości.
    Podobny trójpodział ma charakteryzować również i człowieka, który tak, jak i wszechświat składa się, zdaniem gnostyków, z trzech substancji: materialnego ciała, ducha będącego w człowieku zalążkiem boskości oraz pośredniczącej między nimi duszy, mającej właściwości na poły materialne, na poły duchowe.

    Proces zbawienia człowieka (mówi się nie tyle o zbawieniu, ile o transformacji, wyzwoleniu lub tworzeniu nowego człowieka) oznacza uwolnienie od świata cielesnego i wzniesienie się ku duchowi – boskości. Dusza pośrednicząca między światem materialnym a duchowym zapewnia ciągłość tego przejścia i łączność człowieka z Bogiem. Dzięki niej pomiędzy Bogiem a człowiekiem nie ma tej przepaści, którą jedynie Bóg może przekroczyć, tak, jak to ma miejsce w systemach kreacjonistycznych. W procesie uwalniania Bóg zatem nie musi uczestniczyć. Jest to proces kosmiczny, naturalny, będący swego rodzaju samozbawieniem, a jego droga biegnie poprzez samowiedzę.

    Niemal wszystkie współczesne doktryny gnostyczne zawierają przekonanie o reinkarnacji, czyli wędrówce dusz. Dusza po śmierci ciała, w którym była uwięziona, przechodzi do ciała innego. Trwa to aż do czasu, gdy suma działań nagannych dokonanych podczas kolejnych wcieleń zostanie zrównoważona przez sumę dobrych uczynków. Wówczas dusza jednostkowa, będąca niczym innym, jak fragmentem bóstwa, duszy uniwersalnej, powraca do swego pierwotnego centrum, traci swą nieszczęsną indywidualność i osiąga szczęście pogrążając się w nirwanie, czyli absolutnej nicości.

    Ponieważ teoria ta jest obecnie bardzo modna nawet wśród osób deklarujących się jako katolicy, przypomnijmy, iż jest ona całkowicie sprzeczna z doktryną chrześcijańską, z którą nie da się pogodzić ani preegzystencji dusz (w systemach reinkarnacjonistycznych każda dusza w przeszłości miałaby ożywiać jakieś inne ciało; według nauki Kościoła dusza jest formą substancjalną ludzkiego złożenia i zostaje stworzona w momencie poczęcia), ani samej wędrówki dusz po kolejnych ciałach, w celu odkupienia win (Kościół katolicki naucza, że każda dusza od razu po śmierci poddana jest indywidualnemu osądowi i w zależności od swych zasług zostaje wzięta do nieba, strącona do piekła lub przejściowo umieszczona w czyśćcu – przy czym żaden z doktorów Kościoła nie mówi, że czyściec polega na wędrowaniu dusz po kolejnych ciałach).

    Jednym z najbardziej typowych rozdziałów wiedzy ezoterycznej jest alchemia, przenosząca procesy kierujące przemianą metali w złoto na plan psychologiczny i duchowy, na którym rozgrywać się ma transformacja człowieka, jego “uszlachetnienie” i wzniesienie na wyższy, boski poziom. “Droga transformacyjna” w alchemii przedstawiana jest w terminach nauki naturalnej, astrologii i laboratorium. Mówi się o osuszaniu, rozpuszczaniu, destylacji, sublimacji, ekstrakcie, zodiaku.

    Alchemia nastawiona jest na to, by uszlachetniać naturę (naturę rzeczy materialnych lub naturę człowieka) wykorzystując przy tym siły, które natura w sobie zawiera. Alchemiczna mutacja świata nie potrzebuje więc boskiej interwencji, jest to “auto-sublimacja” mieszcząca się w porządku natury, zaś alchemik winien ją jedynie przyspieszyć za pomocą środków z dziedziny magii. W takim kontekście pojawiają się aluzje do “wniebowzięcia” i “przemienienia”.

    Wniebowzięcie i przemienienie mają nastąpić bez wiary, bez łaski, bez Boga. Alchemicy chcą niejako wyprzedzać i zastępować Boże decyzje (tak, jak chciał tego Lucyfer). Już po tych kilku ogólnych rysach widać jasno, że taka postawa umysłu nie jest pogłębieniem czy uzupełnieniem chrześcijaństwa, lecz w ostatecznej konsekwencji jego odrzuceniem. Do czego bowiem potrzebny jest Bóg, Chrystus, jeśli człowiek sam za pomocą odpowiednich praktyk może osiągnąć samoświadomość swej boskiej istoty i usunąwszy wszystkie przesłaniające ją zewnętrzne pozory osiągnąć stan najwyższej Świadomości i rozpłynięcia się w boskości?

    Po co Prawda objawiona, jeśli istnieje wiedza zdobywana przez wtajemniczenie, która przenika i przekracza wszystkie religie? Tracąc z oczu perspektywę, którą wyznacza Chrystus, człowiek posuwa się po omacku, kierując się swą pychą, ambicją i przesądami, i może w ten sposób wstąpić na drogi prowadzące do zguby. Dzieje się tak wówczas, gdy w imię głębokiego poznania Boga odrzuca Jego Słowo, zastępując Je swą własną nauką, ulegając szatańskiemu kuszeniu – obietnicy: “Będziecie jako bogowie”

  9. maran said

    tu bardzo dobry artykul-odpowiedz na nagonke wywolana na G. Grassa za jego ostatni wiersz.
    http://www.gilad.co.uk/writings/tariq-ali-the-disgusting-attacks-on-gunter-grass-by-tariq-al.html#entry15811907

  10. Wandaluzja said

    My mamy 2 STRASZE historie z żydowskimi mordami rytualnymi: I. to sprawa malunku w katedrze sandomierskiej, a II. to mord na polskim dziecku w Kijowie na początku XX wieku, gdzie Żydzi zostali złapani za rękę. Żydzi podjęli jednak ŚWIATOWĄ kampanię propagandową z całkowitą abnegacją faktów, a w końcu caryca Aleksandra zawiesiła proces – co było jednym z powodów kapitulacji Dmowskiego przez Żydami: CHCECIE PAŃSTWA ŻYDOWSKIEGO NA UKRAINIE TO BIERZCIE.
    Polaczków wybawił Lanin, bo rabini kijowscy przjechali na Kreml, gdzie krzyczeli do Lenina: TY ŻYDOSKI GNOJU, ZARAZIŁEŚ KAPLANKE SYFILISEM TO KOPULUJ JĄ, więc Lenin musiał mianować dowódcą frontu Południowego Kotowskiego, żeby zrobił porządek z rabinami kijowskimi. – Kto jednak u licha tak lżył Simona Mola, że zaraził kilkanaście dam z UW, grożac im RASIZMEM? Gdy chciano go przebadać to zrobil piekielną awanturę ZA RASIZM, aż Prezydent Republiki Francuskiej poręczył za jego ZDROWIE.

  11. Marucha said

    Re 10:
    Bardzo dobrze, że Simon Mol pozarażał tyle polskich idiotek. Może choć trochę przyczynił się do spadku ich populacji… choć na pewno urodzą się nowe. Polskie idiotki to temat sam w sobie i godny szerszego opracowania.

  12. Piotrx said

    „Żydowscy mordercy zostali uniewinnieni tylko dlatego, że sędzia wystraszył się zemsty ze strony bogatych, międzynarodowych, żydowskich bankierów”-

    Dokladnie tak samo było ze sprawą Bejlisa w Kijowie , Ekspertem powołanym urzędowo przez władze był ks. katolicki Justyn Bonawentura Pranajtis, autor znanego dzieła „Christianus in Talmude Iudaeorum” – Petropoli 1892 (Chrześcijanin w Talmudzie żydowskim)

    Dnia 12 marca 1911 roku zamordowano w Kijowie prawosławnego chłopca Andrzeja Juszczyńskiego. O dokonanie zbrodni, która miała wszelkie cechy mordu rytualnego posądzono żydowskiego rzeźnika Mendla Bejlisa. Przeprowadzono szczegółowe śledztwo a Carskie Ministerstwo Sprawiedliwości jako eksperta religijnego powołało ks. Pranajtisa, gdyż jak pisała ówczesna gazeta „Ruskije Wiedomosti Nr 255 z 1913 r – „wśród duchowieństwa prawosławnego nie było tak światłych, tak dzielnych i tak odważnych ludzi.” Tak więc ks. Pranajtis, za zgodą swoich kościelnych przełożonych, został powołany urzędowo przez władze carskie jako wybitny (bo najlepszy w ówczesnej Rosji) znawca Talmudu. Niektóre środowiska żydowskie znając erudycję ks. Pranajtisa i przeczuwając, że wynik ekspertyzy tak wybitnego znawcy może być dla nich niekorzystny, próbowały go odwieść od wszczynania badań – początkowo proponowano mu pieniądze. Gdy jednak ten „argument” nie poskutkował zaczęto go nieustannie śledzić, zasypywać groźbami, rzucać na niego oszczerstwa w tzw. „postępowej prasie” gdzie obdarzano go takimi epitetami jak „szantażysta”, „plagiator”, „nieuk” i „fałszerz” , czy wreszcie słać donosy do władz carskich. Andrzej Niemojewski w jednym ze swoich ówczesnych polemicznych artykułów odpowiadał między innymi tak na powyższe zarzuty:

    „Jakże to , mówiliśmy sobie, przed sąd zawezwany w charakterze eksperta szantażysta, fałszerz i nieuk miał zdaniem swoim zaważyć na szali wyroku, grożącego oskarżonemu śmiercią cywilną i katorgą? Jakże to szantaż i plagiatorstwo, fałszerstwo i nieuctwo pokryte suknią kapłana katolickiego, stanąć miało przed sądem „przysięgłych” i pod przysięgą składać opinie? Jakże to sąd mógł tak mętną figurę powoływać w charakterze rzeczoznawcy i na jej orzeczeniach opierać swe wnioski w obliczu całego świata ucywilizowanego? …”

    Oprócz prowadzonej jawnie nagonki na osobę ks. Pranajtisa była także prowadzona systematycznie akcje zakulisowa – można tu wymienić dla przykładu działania prowadzone przez H.Sliosberga w Petersburgu jak również przez londyńskiego bankiera Rothschilda w Watykanie.

    Mimo tych wszystkich trudności w czasie przewodu sądowego ks. Pranajtis złożył tak szczegółowe wyjaśnienie zawartej w Talmudzie nauki, nawet co do liczby i rodzajów cięć rytualnych zadawanych ofierze przy zabójstwie rytualnym, że w zdumienie wprawił sędziów. Ponadto po półrocznych badaniach jako rzeczoznawca wydał on wielostronicową ekspertyzę, którą dołączono do aktów sprawy. Naukowe wyjaśnienie przez ks. Pranajtisa zawartej w Talmudzie nauki rabinistycznej było w sprawie Bejlisa tak druzgocące, że przewód sądowy przerwano na rozkaz z góry, z Petersburga. Stało się to miedzy innymi dlatego, że bankier Mendelsohn, u którego wówczas rząd rosyjski zaciągał pożyczkę, uzależnił jej udzielenie od umorzenia sprawy Bejlisa. Mimo to sąd przysięgłych w Kijowie okazał się być uczciwym. Na pierwsze pytanie „czy śmierć zadana ofierze była mordem rytualnym” odpowiedział „Tak”, a na drugie „czy oskarżony Bejlis jest winny tego mordu” odpowiedział „nie, brak dostatecznych dowodów winy.”

    Warto na zakończenie wspomnieć, że sprawa mordu rytualnego, która pojawiła się przy okazji procesu Bejlisa, nie była odosobnionym wypadkiem, ale zjawiskiem powtarzalnym kilkudziesięciokrotnie w ciągu ostatniego tysiąca lat. Mord rytualny był popełniany zawsze w ten sam sposób, to znaczy przez wykrwawienie ofiary za pomocą ran kłutych zadawanych zawsze w te same miejsca. Trudno sobie wyobrazić, by sprawcy mordu popełnianego, w różnych miejscach i w różnym czasie, wiedzieli gdzie i jak zadawać rany, gdyby nie działali według jednego, ściśle określonego przepisu. Sprawców tego typu mordu rytualnego wielokrotnie chwytano, sądzono i skazywano – zawsze okazywali się nimi Żydzi. Wprawdzie metodom śledczym i wielu procesom sądowym dawnych epok można niejedno zarzucić, to jednak za ich statystyczną poprawnością przemawiają: powtarzalność zjawiska, zawsze jednakowy sposób i miejsce zadawania ran kłutych, zawsze jednakowe wyznanie ofiary (chrześcijanin) i zawsze jednakowa narodowość i wyznanie sprawcy. Ponadto raczej trudno jest kwestionować uczciwość i skrupulatność procesów kanonizacyjnych Świętych zamordowanych rytualnie przez Żydów. A było tych Świętych sporo. Dla przykładu można wymienić: Świętego Andrzeja z Rinn koło Insbrucka, zamordowanego w roku 1462, Świętego Szymona z Trydentu zabitego w roku 1475 i Świętego Laurentego, zamordowanego w Padwie i kanonizowanego przez papieża Benedykta XIV w roku 1485. Z drugiej strony warto dodać, że choć sprawa istnienia mordu rytualnego jest udowodniona, to zdaniem niektórych badaczy jest on nie do pogodzenia z doktrynami głównych religijnych nurtów żydowskich. Takie stanowisko zajął między innymi prof. Feliks Koneczny, który przyjął, że udowodnione wypadki mordów rytualnych muszą być dziełem jakiejś fanatycznej, skrajnej sekty, istniejącej na peryferii żydostwa. Przedstawione poniżej fragmenty pochodzą z reprintu wykonanego z przedwojennego polskiego wydania pracy ks. J.B.Pranajtisa „Chrześcijanin w
    Talmudzie żydowskim” (Warszawa 1937 r.).

    http://www.naszawitryna.pl/ksiazki_105.html

    Jezeli ktoś zna rosyjski to można poczytać sczegółowy zapis, dzień po dniu z przebiegu tego procesu wydany w formie książkowej z licznymi zdjęciami dokumentującymi ten żydowski mord rytualny.

    Z tej strony mozna sciagnąć tą książke w wersji elektronicznej (format „doc”)

    http://www.rusidea.org/?a=440000

  13. Marucha said

    Ad 12:
    Zobacz też:

    Mamy wierzyć, że to tylko spisek…

    Mamy wierzyć, że to tylko spisek… (cz. 2)

    Co się stało w Damaszku 1840?

    Izrael Shamir mówi o sprawach zakazanych

  14. Piotrx said

    Re 13: Dzięki Panie Gajowy za przypomnnienie tych tematów z Gajówki

  15. j said

    A tu szalenie ciekawy artykul, na ktory zwrocil uwage na swoim blogu Pan prof.M.Dakowski:
    _________________________________

    Bluźnierstwa przebiły się przez farbę

    Istotą ateizmu wcale nie jest niewiara w Boga, lecz walka z Nim

    Jerzy Wolak

    Nie znajdziemy w dziejach świata katastrofy, której przyczyny, przebieg i skutki zostałyby poddane dogłębniejszej analizie. Sprawę zatonięcia Titanica przenicowano na wylot, przy użyciu wszelkich dostępnych środków zbadała ją rzesza ekspertów, orzekały sądy, wylano morze atramentu, zapisano kilometry taśmy filmowej. Wydaje się, że wszystko już zostało na ten temat powiedziane. A może jednak nie…

    W maju 1914 roku na łamach amerykańskiego miesięcznika „Franciscan Herald”, wydawanego w położonej nieopodal Chicago miejscowości Teutopolis w stanie Illinois, ukazał się ciekawy artykuł – na tyle krótki, iż warto go zacytować w całości.

    Bóg nie pozwoli z siebie szydzić (Ga 6, 7–8)

    Rocznica okropnej katastrofy Titanica skłania do przypomnienia dziwnej historii, zasługującej na coś więcej niż jedynie przelotna uwaga. Kiedy budowano tego parowego potwora w dokach Belfastu, panowało powszechne mniemanie, iż całkowicie bezpiecznie przetrwa on największy nawet sztorm. Pośród setek zatrudnionych przy budowie statku znalazło się wielu ludzi pozbawionych wszelkiej religijności. Niektórzy z nich zabawiali się wypisywaniem okropnych bluźnierstw na jego burtach. Posuwali się wręcz do rzucania wyzwań Bogu, aby posłał statek na dno, jeśli tylko potrafi. Pisali: „Sam Chrystus nie zdoła go zatopić”. Podczas malowania statku bluźniercze napisy pokryto warstwą farby, ale przebiły one przez nią, znów stając się widocznymi i czytelnymi. Pewien katolicki oficer z załogi Titanica ujrzawszy je, napisał w liście do rodziców: „Jestem przekonany, że ten statek nigdy nie dopłynie do Ameryki z powodu szokujących bluźnierstw wypisanych na jego kadłubie”. Rodzice owi, mieszkający w Dublinie, wciąż przechowują ten list jako pamiątkę po synu. Dziś wiemy, jak ziściła się przepowiednia tego oficera. Szydercy sądzili, że ich bluźnierstwa będą przemierzać ocean rok po roku, jako jawna obraza Wszechmogącego. I co? Kiedy oczekiwali wiadomości z drugiej strony Atlantyku o bezpiecznym dotarciu Titanica do miejsca przeznaczenia, doszła ich druzgocąca wieść, iż oceaniczny kolos zatonął. Do posłania na dno dumnego statku z bluźnierczymi hasłami wystarczyło zderzenie ze zwykłą górą lodową.

    Wykonał go rzemieślnik, lecz nie jest on Bogiem (Oz 8, 6)

    Do dziś nie wiadomo, kto rozpowszechnił opinię o niezatapialności Titanica. I trudno się temu dziwić – któż po tak spektakularnej katastrofie przyzna się, iż podobne sformułowanie mogło zagościć na jego ustach bądź spłynąć z jego pióra?

    Stocznia Harland & Wolff, w której statek został zbudowany, uporczywie zaprzeczała, jakoby kiedykolwiek użyła w jego opisie terminu niezatapialny, zrzucając całą winę na nadinterpretację ze strony prasy. Faktycznie, zarówno w popularnych dziennikach („Irish News” i „Belfast Morning News”), jak i w poważnym magazynie branżowym „Shipbuilder”, pojawiły się sformułowania, z których niezbicie wynikało, że dzięki zastosowanym w konstrukcji kadłuba wodoszczelnym grodziom statek, podobnie jak jego bliźniak Olympic, staje się praktycznie niezatapialny. Czyż jednak można się dziwić nadinterpretacjom medialnym, skoro sam armator – oceaniczna kompania żeglugowa White Star Line – informował w reklamowej broszurze, iż jego dwie najnowsze, wspaniałe jednostki zostały zaprojektowane jako niezatapialne. Być może opinia ta zrodziła się pod wpływem producenta grodzi wodoszczelnych – firmy Stone & Lloyd, która ogłosiła, iż grodzie owe czynią statek praktycznie niezatapialnym.

    Kto by się jednak przejmował przysłówkami? Praktycznie, niepraktycznie, niezatapialny to niezatapialny! Opinia błyskawicznie stała się legendą, legenda stała się mitem…

    Kiedy do nowojorskiego oddziału White Star Line dotarła wieść, iż należący doń transatlantyk znalazł się w poważnych opałach, jego wiceprezes Philip A. S. Franklin orzekł: Pokładamy absolutne zaufanie w Titanicu. Jesteśmy przekonani, że ten statek jest niezatapialny. W chwili gdy wypowiadał te słowa, „niezatapialny” spoczywał już na dnie oceanu.

    Nie tylko jednak armator żywił niezłomną pewność co do absolutnego bezpieczeństwa korzystających z jego usług podróżnych. Oni sami byli o tym nie mniej przekonani. Jedna z pasażerek, Margaret Devaney wyznała: Wybrałam Titanica, bo słyszałam o nim, że jest niezatapialny. Inny pasażer, Thomson Beattie tak pisał w liście do domu: Zmieniliśmy statek i przypłyniemy innym – nowym i niezatapialnym.

    Komuż bardziej ufa człowiek wchodzący na pokład każdej jednostki – czy to naziemnej, nawodnej czy latającej – jak nie jej kapitanowi? A dowodzący Titanikiem najwyższej klasy specjalista w swej dziedzinie, kapitan Edward J. Smith nie pozostawiał w tej materii miejsca na najmniejsze wątpliwości: Nie potrafię sobie wyobrazić warunków, które mogłyby spowodować zatonięcie tego statku ani żadnego rzeczywiście poważnego wypadku, jaki mógłby mu się przytrafić. Współczesne budownictwo okrętowe ma już tego rodzaju problemy daleko za sobą.

    Jak Bóg będziecie (Rdz 3, 5)

    Trudno dzisiaj uwierzyć, by ktoś naprawdę mógł sądzić, iż siedemdziesiąt tysięcy ton stali może być niezatapialne, jednakże był to rok 1912 – próg Nowego Wspaniałego Świata – kulminacyjny moment trwających od stulecia gwałtownych przemian cywilizacyjnych, owocujących radykalną metamorfozą mentalności społeczeństw Zachodu.

    Świat osiągnął wówczas nienotowany nigdy wcześniej stopień zamożności, bezpieczeństwa i stabilizacji, nie wspominając nawet o wygodzie życia codziennego. Od kilkudziesięciu wszak lat człowiek Zachodu korzysta z urządzeń, o jakich wcześniejszym pokoleniom nawet się nie śniło. Ma w domu kanalizację i bieżącą wodę, wnętrza oświetla mu elektryczna żarówka, rozmawia przez telefon, słucha muzyki z płyt, chodzi do kina, fotografuje niedużym przenośnym aparatem, buduje drapacze chmur…

    I podróżuje – nieporównanie częściej i dalej niż jego przodkowie. A nade wszystko – bezpieczniej (w ciągu czterdziestu lat poprzedzających rejs Titanica na transoceanicznych liniowcach pasażerskich przemierzających szlaki północnego Atlantyku zginęły zaledwie cztery osoby).

    Pierwsza dekada XX stulecia przyniosła gwałtowne przyspieszenie tego i tak dotychczas bezprecedensowego skoku technologicznego. W roku 1912 średnia prędkość pociągu ekspresowego zbliżała się do stu dziesięciu kilometrów na godzinę, podróż przez Atlantyk statkiem napędzanym turbiną parową trwała najwyżej tydzień, samochód dawno już przestał być luksusowym gadżetem stając się powszechnym narzędziem pracy (gdy wodowano Titanica, ich liczba w samych Stanach Zjednoczonych sięgała pół miliona). W roku 1903 człowiek po raz pierwszy oderwał się od ziemi na pokładzie maszyny cięższej od powietrza, by sześć lat później przelecieć nad kanałem La Manche…

    Ówczesny człowiek Zachodu pokłada niezachwianą wiarę w nauce i postępie, sądząc, że rozwiązanie wszystkich problemów dręczących ludzkość od samego jej zarania to tylko kwestia czasu. Przecież z globusa zniknęły już białe plamy, coraz precyzyjniejsza staje się też mapa ludzkiego organizmu. Nauka zaczyna penetrować świat wirusów, hormonów, a nawet genów. Poznano już promieniowanie X i teorię względności Einsteina. A gazety co chwilę donoszą o kolejnym niebywałym odkryciu czy wynalazku…

    Lud nierozumny dąży ku swej zgubie (Oz 4, 14)

    Człowiek Zachodu pierwszej dekady XX wieku – niezłomnie przekonany, iż przekroczył już wszelkie możliwe granice – religię traktuje jak zabobon, który powinno się jak najszybciej wrzucić w otchłań zapomnienia. W zasadzie logiczne – skoro sam potrafi stwarzać rzeczy dotychczas niepojęte, po co mu Stwórca? Skoro sam potrafi kierować własnym losem, po co mu Opatrzność? Skoro sam potrafi stworzyć sobie raj, po co mu Zbawiciel?

    Po co mu Bóg? Zresztą, filozof już trzy dekady wcześniej ogłosił Jego śmierć…

    Dlaczego zatem – skoro Boga nie ma – człowiek rzuca Mu wyzwanie?

    Z niezwykle prostej przyczyny: ponieważ istotą ateizmu wcale nie jest niewiara w Boga, lecz walka z Nim. Stąd nie powinno specjalnie dziwić wypisywanie przez robotniczą gawiedź w dokach Belfastu bluźnierczych haseł na burtach statku, o którego tytanicznej potędze była dogłębnie przekonana, informacje wszak czerpała z pierwszej ręki – od gazeciarskiej gawiedzi sprzedającej najnowsze wieści na rogach ulic. A trudno o grupę społeczną, która miałaby się za nowocześniejszą, lepiej poinformowaną i bardziej światową od wielkomiejskiej gawiedzi. Ma wszak smartfony, fejsbuki, twittery…

    Postawę tę musiał z pewnością podzielać chłopiec okrętowy z Titanica zapytany 10 kwietnia 1912 roku w porcie Southampton przez Albertową Caldwell, czy statek jest rzeczywiście niezatapialny, gdyż z niezmąconą pewnością odparł: Tak jest, psze pani. Nawet Bóg nie dałby rady go zatopić.

    http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=6082&Itemid=46

  16. Piotrx said

    Dla znających angielski

    J e w i s h R i t u a l – M u r d e r
    a H i s t o r i c a l I n v e s t i g a t i o n
    by Hellmut Schramm, Ph.D.

    http://www.jrbooksonline.com/schramm/schramm.htm

    W tym opis tego mordu rytualnego opisanego w artykule glownym

    mord rytualny w T i s z a – E s z l á r 1 8 8 2
    http://www.jrbooksonline.com/schramm/t-e.htm

  17. Piotrx said

    Zapomnialem, ciekawa galeria rycin

    http://www.jrbooksonline.com/schramm/gallery.htm

  18. Kapsel said

    Re 15 Pani J
    “Sam Chrystus nie zdoła go zatopić”.

    na temat napisu i ciekawostek o tym statku jest i tutaj,kiedyś to podawałem i może też warto przypomnieć:

    …posąg Baphometa, symbol współczesnego szatanizmu, był przewożony na nieszczęsnym Titanicu w 1912 r. z Londynu do świątyni szatanistów w Chicago. Nowoorleański dziennik Morning Star donosił, że budowniczy Titanica był bezbożnikiem i na spodniej części statku wypisał hasło OLONOGON, które było widoczne, gdy okręt przechylił się i szedł na dno wraz ze swoim konstruktorem i budowniczym (OLONOGON to akrostych NOGONOLO: No God No Lord: nie istnieje żaden Bóg, ni żaden Pan)…..

    ….nie istnieje żaden Bóg, ni żaden Pan)…..

    http://www.effatha.org.pl/sekty/baza/satanisci3.html

    UWAGA …mój program antywirusowy podaje mi komunikat o zawisurowaniu strony…..Koń Trojański.

    Kilka razy pisałem o tym że ciekawe strony które jeszcze niedawno można było spokojnie przeglądać są z ostrzeżeniami.To się robi jakaś plaga.

    Żydomasońska rewolucja w Kościele Katolickim: heavymetalowy „ksiądz” z Tarragony

  19. Stary, Dobry Pies said

    Nie rozumiem. Czemu nie ma zadnego jak na razie malunku przedstawiajacego rytualny mord Polaczkow na zydowskim dziecku? Czy brak malarzy zydowskich na swiecie?
    Celowo pisze: Polaczkow, nie katolikow, bo po polaczkach mozna jezdzic i trzeba, a po katolikach jeszcze niezupelnie calkowicie.

  20. Kronikarz said

    Wybrani !!! haha !

  21. jowram said

    911 – WIELKA AMERYKAŃSKA
    OPERACJA PSYCHOLOGICZNA
    (Nhttp://www.vismaya-maitreya.pl/teorie_spiskowe_911_-_wielka_amerykanska_operacja_psychologiczna_napisy_pl_video.htmlAPISY PL) (VIDEO)

  22. jowram said

    http://www.vismaya-maitreya.pl/teorie_spiskowe_911_-_wielka_amerykanska_operacja_psychologiczna_napisy_pl_video.html

  23. hjk said

    ad 11.
    Panie Marucha, a kto wie, kto je tam pozarażał, moze i Simon Mol miał w tym udział, a moze to jego zaraziły? A nie wiadomo, jak się wczesniej prowadziły… Trzeba byc ostrożnym w takich sprawach…
    Trzeba by przebadać historię medyczną tego pana. Nie żebym go bronił, ale trzeba trzymać się pewnych faktów i znanej nam wiedzy. jest taki film Aids naukowe oszustwo”…

  24. Zdziwiony said

    Cud eucharystyczny w kościele Bożego Ciała w Poznaniu

    http://neu.gloria.tv/?media=260839

    Redakcja otrzymała egzemplarz książki Mieczysława Noskowicza p.t.„Najświętsze trzy Hostie” 1399 – wydawnictwo WERS z siedzibą w Poznaniu.
    Jest to przedruk wydań przedwojennych z lat 20 i 30 – co ważne, trzeba pokreślić – że w dniu 4 maja 1926 roku, książka otrzymała zezwolenie „ władzy Duchownej” w Poznaniu, zarejestrowane wpisem „L.D.3963/26”.

    Książka ta jest ważnym świadectwem tak religijnym jak i kulturowym Kościoła i Narodu Polskiego, a dotyczy tzw. „cudu eucharystycznego”. Treść przekazu pisanego sięga początków kronikarstwa polskiego, poprzez wieki późniejsze, aż do wydania obecnej formy tekstu z 1916 roku. Obecne wydanie pochodzi z roku 2011 i posiada piękną szatę graficzną. W środku zamieszczono kopie starych ilustracji, co oddaje atmosferę poprzedniego wydania.

    Książkę można nabyć w wydawnictwie WERS – Poznań lub w księgarni Sursum Corda – Poznań.

    W lutym pod organizacyjnym auspicjami Sursum Corda na terenie parafii obyło się spotkanie religijno- dyskusyjne. Spotkanie odbyło się z udziałem kapłana, który wystawił historyczne monstrancje z Najświętszym Ciałem Jezusa Chrystusa. Zgromadzenie to szybko przekształciło się w spontaniczną adorację Najświętszego Sakramentu.

    Ta uroczystość religijna został zakłócona przez żydów z Gazety Wyborczej, którzy nasłali tam jakąś redaktorkę-agentkę. Ta żydowska awanturnica, wprowadzając przerażający Polaków czad terminu „antysemityzm”, zaczęła napadać na księdza prowadzącego duchową część tamtego zgromadzenia.

    Było to oczywiste naruszenie prawa. Tym jaskrawsze, że naruszanie takie, ze względu na swą drastyczność, zwykle bywa karane śmiercią, a tam nic się nie stało. Ksiądz zaczął się usprawiedliwiać, a zebrani „wierni” pospuszczali głowy.

    Następnego dnia posunięto się dalej; obrzezany „biskup” udzielił nagany kapłanowi za to, że ten dopuścił się posługi kapłańskiej w stosunku do własnych parafian.

    Ale to nie wszystko, bo żyd nie byłby żydem gdyby nie szedł za ciosem. W ciągu następnych paru dni rozpoczęło się wizytowanie lokalu Sursum Corda, spisywanie tytułów książek, zachowanie charakterystyczne do chuligańskiego nachodzenia i wywołujące stres wśród personelu. Szmatławiec, który został wymieniony powyżej, wypuścił całą serię artykułów na temat zbrodni. Do chóru dołączyli się intelektualiści z Żydownika krakowskiego.

    Pomijamy tu to, że:

    – nikt w trakcie uroczystości choćby nie zadzwonił na policje po to, aby tę wstrętna babę przepędzić i ukarać.

    – później jakikolwiek kapłan katolicki nie odezwał się w gniewnym napomnieniu, tak pod adresem żydów, jaki i wiernych, którzy pozwolili na zakłócenie uroczystości.

    Bo: jeden winien za postępek, a drugi za ustępek.

    – nikt z tych dumnych i dzielnych Endeków, ONRowców, innych, innych dumnych… dumnych bojowców z szablą i w oficerkach nie stanął i nie zaprotestował. Przecież na defiladach jest ich pełno, są nawet konno.

    – Episkopat to zgraja lucyferian, żydów, donosicieli i zboczeńców, jeżeli jest tam jakiś uczciwy kapłan, to musi być głuchy i ślepy, bo szat nikt nie rozdarł, więc nie ma na kogo liczyć.

    – benzyna strasznie droga, etc.

    Ale pytamy:

    – czy w Polsce jest jeszcze jakiś Polak?

    REDAKCJA http://gazetawarszawska.com/

  25. Marucha said

    Re 23:
    Tyle wiemy (choć informacje na temat „antyfaszysty roku” starano się stłumić), że Simon Mol, wiedząc iż jest chory na AIDS, dalej zarażał nim kobiety. W końcu sam zmarł na tę chorobę.
    I tu nie jest istotne, czy te rzesze ludzi zarażonych AIDS zmarło istotnie na tę chorobę, czy też wszystko było oszustwem. Simon Mol mniemając, iż jest roznosicielem śmiertelnej choroby, musiał być przekonany, że nią zarażał innych.

  26. Zdziwiony said

  27. Reblogged this on ZYGFRYD GDECZYK.

  28. Wandaluzja said

    Ad. 10, 23: Wersja, że Antyfaszysta i Anty-antysemita Roku Simon Mol został zarażony przez Damy Uniwersytetu Warszawskiego, dla skompromitowania Antyfaszystów, Anty-asntysemitów i Antyrasistów, wymaga egzekucji. Taką egzekucją powinno być domaganie się odszkodowania od urzędu Prezydenta Republiki Francuskiej, ża GWARANCJĘ zdowotności Simona Mola, który został przysłany do Polski w celu ODUCZENIA Polaków Antysemityzmu, Rasizmu i Faszyzmu wg lżenia Lenina przez rabinów kijowskich: TY ŻYDOSKI GNOJU, ZARAZIŁEŚ KAPLANKE SYFILISEM TO KOPULÓJ JĄ – że musiał się bronić Kotowskim, którego żydokomuna nazywa Polskim Rezunem Żydów.
    SM uzyskał tytuł Antyfaszysty Roku za zenznie, że ZOSTAŁ ZARAŻONY PRZEZ DAMY UNIWERSYTETU WARSZAWSKIEGO, gdyż miał Gwarancje Prezydenta Republiki Francuskiej.

  29. Marucha said

    Re 28:
    Takie gwarancje udzielone przez prezydenta Francji, tyczące jakiegoś bliżej nieznanego indywiduum w kwestii jego nie bycia zarażonym HIV-em, wyglądają operetkowo, wręcz paranoidalnie.
    Jakoś ich polskojęzyczne media nie nagłośniły, a i „odważne” kabarety polityczne, dla których powinno to być wspaniałą pożywką, przemilczały (wolą wyśmiewać się z moherów, wieśniaków i antysemitów).

  30. vendaval said

    Sprostowanie – wegierski posel z ramienia Jobbiku nazywa sie Zsolt BARATH.
    A tak na marginesie – podobne wydarzenie mialo miejsce w naszych … Chojnicach jakies dwadziescia lat pózniej. Bardzo jestem ciekaw, czy jakis polska poslina wypowie sie w tym roku na ten temat…

  31. Wandaluzja said

    Ad. 29: To nie jest sprawa OPERETKOWA, gdyż Simon Mol zadeklarowal przed Prasą, że przyjechał do Polski, żeby ODUCZYĆ POLAKÓW RASIZMU, antysemityzmu i czegoś tam jeszcze, a gdzy chciano go proceduralnie przebadać, to zrobił awanturę ZA RASIZM, z powłaniem na Prezydenta Republiki Francuskiej, który go POPARŁ. Wg mej książki „Incydentu nie było” to działał widocznie w racji francuskiego sobowtóra Lenina, którym rabini kijowscy chcieli zastąpić Prawdziwego, ale Stalin kazał tego Francuza wykąpać w tuszu. SM myślał, że gdy zarazi 20 dam z UW to będzie musial je kopulować, jak Prawdziwy Lenin Kaplankę, i odda Francuzom 60 mld złotych fr. 10 lat temu była afera ze skupowaniem przez wielki francuskich bank obligacji rosyjskich, których komisarzem zdawał się być Simon Mol – bo FRANCUZI PRUSAKOM ZĘBY WYBIJAJĄ, jak Sarkozy Merkel.

  32. Guła said

    #19 ad polaczki

    „„Zydowski mjr.w Sowieckiej tajnej służbie (NKWD) i dwóch drugich oficerów bezpieczeństwa przyznali się mi jak okrutnie mordowali tysiące Polskich oficerów w lesie Katyńskim. Susłow mówił do Vidro: „ Chcę ci opowiedzieć o moim życiu. Tylko tobie ponieważ jesteś Żydem, czy możemy mówić o wszystkim? To nie robi żadnej różnicy dla nas… Mordowałem polaczków własnymi rękami! l do nich sam strzelałem „.

  33. Guła said

    Nie zdążyłem, starość? Czy jak?
    To rusycyzm, który stosowano w ściśle określonych sytuacjach, a który mówi „sam za siebie”

  34. kolo said

    http://narodowcy.net/uj-hajnal-przeciw-marszowi-zydow/2012/04/19/

  35. kolo said

    Tymczasem dziś część Małopolski, jak co roku, czasowo wyszła spod polskiej administracji
    http://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/387783,meir-lau-na-czele-marszu-zywych-w-auschwitz.html

  36. LMB said

    Dyć „mord rytualny” to wykręt wiejskich głupków do okradania żydów. Nie było żadnych mordów rytualnych.

    Jasne, że nie było. To tylko spisek przeciwko Żydom… zaraz, zaraz… przecież spisków też nie ma? – admin

Sorry, the comment form is closed at this time.